kw. 132023
 

Jak kończy się popularyzacja specjalistycznej wiedzy najlepiej widać na przykładzie Lasów Państwowych. Las wszystkim kojarzy się dobrze, o ile stoi, szumi i widać w nim jakieś zwierzęta. Leśnik, który się tam pojawia jest zatem zawsze postrzegany nie jako część lasu, ale jako agresor, który zjawia się z piłą i wycina całe połacie zdrowych drzew. Ponieważ ludzie myślą emocjami, nie odróżniają jelenia od sarny, nie kojarzą skąd się biorą meble i nie chcą w istocie wiedzieć o lesie nic ponad to, co im podsuwa ułomna wyobraźnia, łatwo jest nimi manipulować. Żeby oswoić ludzi z lasem takim, jaki on naprawdę jest i z pracą leśnika, wprowadzono w Lasach Państwowych różne programy edukacyjne. Żaden z nich nie spełnił swojej funkcji. Tak zwana popularyzacja, czyli zapoznawanie rzesz ignorantów z gospodarką leśną spowodowała jedynie to, że wśród tych ignorantów powstała hierarchia fałszywych ekspertów, których opinie wymierzone są wprost w leśników. Następnie została ona zagospodarowana przez organizacje wrogie lasom i państwu, które działają zasłaniając swoją rzeczywistą misję rzekomym pożytkiem społecznym. Takich rzeczy nie było przed wojną, albowiem w lasach niepodzielnie rządzili żydowscy pośrednicy, którym nawet do głowy nie przychodziło, by jakimś profanom tłumaczyć cokolwiek na temat lasu. Wycinanie i wywożenie drewna z terenów objętych eksploatacją było czymś naturalnym i nikt się z tego nie tłumaczył. Dziś kwestia ta powoduje spazmy i histerię, albowiem popularyzowanie wiedzy o lesie było w istocie kokieterią, całkiem źle wymierzoną, która miała zainteresować postronne osoby lasem. Zapomniano tylko dodać, że las to miejsce gdzie pozyskuje się drewno dla przemysłu, a nie miejsce gdzie larwy owadów mogą przerabiać zdrowe drewno na użyźniające glebę próchno. Przekonano ludzi, że las to niezwykłe miejsce, w którym żyją ciekawe organizmy, te zaś można obserwować w ciszy i cieszyć się ich pięknem. Jak przy takim założeniu prowadzić eksploatację, która odbywa się w hałasie, huku wręcz, turkocie i wygląda jak teksańska masakra piłą mechaniczną? Jak, skoro cała leśna propaganda nastawiona była na kokietowanie wrażliwości wariatów, którzy – nauczeni takiego myślenia – uwierzyli, że sami są najważniejszymi ekspertami od gospodarki leśnej? Mają oni, jak powiedziałem poparcie bardzo poważnych i wrogich państwu oraz lasom organizacji. W lesie bowiem przebiega linia frontu. Największą naszą tragedią zaś jest to, że udało się zdeprawować leśników. Wielu z nich uważa, że całe to zamieszanie wokół lasów, to są jakieś – pardon – jaja i nie ma się czym przejmować. Czytają sobie portal „Lecą wióry”, gdzie wynajęty przez kogoś wesołek udaje, że wszystkie spory wokół lasu to pogodne idiotyzmy, dalekie od normalności, która gdzieś tam jest, dostępna tylko nielicznym wtajemniczonym. I wielu leśników uważa się za takich wtajemniczonych. Więcej nawet – oni są tak wtajemniczeni, że uważają się za grypserę pod celą. Tym czasem są na froncie. Tego jednak nie rozumieją, tak jak nie rozumieją prostych komunikacyjnych podstępów, których celem jest zdegradowanie ich w oczach organizacji ekologicznych. Tam nikt nie szydzi z własnej misji i wszyscy są poważni jak cygański kondukt. Oni bowiem wiedzą, że sprawa nie nadaje się do żartów. Leśnicy zaś są przekonani o swoich wieczystych gwarancjach. Te zaś zależą od tego czy obecna, znienawidzona przez większość pracowników Lasów Państwowych administracja, utrzyma się u władzy czy nie.

Codziennie trafiam w sieci na jakiś film lub podcast, w którym zaangażowany leśnik tłumaczy coś profanom. A to o sadzeniu drzewek, a to o introdukcji zagrożonych gatunków, a to o innych jakichś, całkiem nieistotnych kwestiach. Najważniejsze bowiem jest to, że w lesie hoduje się surowiec dla przemysłu. I tę informację trzeba przede wszystkim oswoić. Reszta broni się sama, a jeśli do tego jakieś emocje dokładają sami leśnicy, mechanizm działa tak, że z miejsca są oni postrzegani jako wrogowie stojący na drodze pomiędzy zaznajomionym już z problematyką lasów aktywistą, a ekosystemem, który ten aktywista chce zachować dla przyszłych pokoleń. Wrogów zaś należy wyeliminować. Najlepiej podstępem i najlepiej, by oni sami brali w tej eliminacji udział. I to się powoli realizuje na naszych oczach. Działania ministra Ziobro nic tu nie zmieniają, albowiem on i jego ludzie są w lasach postrzegani jako zagrożenie dla spokojnego życia leśników. Dlaczego tak jest, mogę jedynie przypuszczać, ale wyjaśnić tej kwestii nie jestem w stanie. Leśnicy więc miotają się pomiędzy obłędem ekologów i obecną władzą, którą postrzegają jako opresję. I wszyscy, jak dzieci zupełnie, chcą powrotu do dawnych, dobrych czasów. No, ale to akurat jest niemożliwe.

Moment najważniejszy w całym tym ambarasie, to kwestia wycinki i wywozu drewna z lasu. Jak przedstawić tę drastyczną zmianę publiczności, by nie dostała spazmów? Moim zdaniem należy w ogóle wyeliminować popularyzację z pracy leśników i uczynić wiedzę leśnika hermetyczną, niedostępną dla profanów. No, ale to nie ma akurat szans na realizację.

Jeśli Solidarna Polska dostała w polityczną dzierżawę Lasy Państwowe, to środowisko Mumii Wolności dostało w tę dzierżawę kulturę. Jeśli chodzi o zabytki, na przykład, tam sprawy mają się inaczej niż w lasach. W lesie należy wszystkich przekonać do tego, że zmiana, nawet drastyczna nie jest niczym złym, jest takim samym naturalnym procesem, jak wszystko inne. W zabytkach zaś jest odwrotnie. Doktryna bowiem przekonuje ludzi, że ni diabła nie można zmieniać. Jak coś jest ruiną ma stać tak do końca świata. Niczego nie można poprawiać, nic ulepszać, bo wtedy bezcenna substancja straci swoją wartość. To jest szamaństwo, które powoduje, że kraj zwyczajnie traci na atrakcyjności. Wszystkie interesujące obiekty powinny być podniesione z ruiny i należy nadać im nowe funkcje i nowe życie. Takie postawienie kwestii jest jednak ciągle uważane za herezję, mimo kilku udanych rekonstrukcji.

Jak wygląda dziś popularyzacja wiedzy o materialnej przeszłości kraju? W zasadzie jej nie ma. Jeśli zaś czegoś nie ma, to znaczy, że ma nie być. Przeszłość bowiem nie może rzutować na teraźniejszość. Szczególnie, jeśli ta przeszłość wygląda inaczej niż wyobrażają to sobie fachowcy od kultury zatrudnieni przez ministra Glińskiego.

Popularyzacją przeszłości w formatach innych niż „Polowanie na ćmy” zajmują się dziś wyłącznie prywatne osoby. Efekt jest taki, że wszystkie te próby wyglądają biednie i nieprzekonująco. Narracja, jakiej się do tego używa jest anachroniczna i nie trafia do nikogo. Nikt dziś bowiem nie marzy o tym, by być dzielnym rycerzem ratującym księżniczki przed smokiem. Zmiana narracji nie jest jednak możliwa, albowiem oznaczałoby to, że cały poważny segment znaczeń wysunąłby się spod kontroli urzędników. Kogo ci urzędnicy reprezentują w istocie, to już osobna sprawa. Nie wyobrażam sobie bowiem, żeby ktoś, kto ma trochę rozeznania i rozumie historię, nie czuł niepokoju oglądając serial według prozy Holewińskiego.

Na tak zwanej niwie kultury zmusza się widza to akceptacji stanu faktycznego, który – co pół pokolenia – zostaje zmodyfikowany w sposób w zasadzie przez nikogo niezauważony, albowiem modyfikacji dokonuje się w szczytnych celach. Na przykład po to, by ludzie lepiej zrozumieli skomplikowane problemy z przeszłości. Te zmiany są trwałe. W kulturze jest inaczej niż w lesie. Tam gdzie powinien być ruch, życie, dyskusja i spory zalega cisza. Ciężar tych sporów i dyskusji przeniesiony zostaje w miejsca całkiem nieistotne, a ich prowadzenie powierza się ludziom nie zainteresowanym niczym poza zachowaniem status quo. I my wierzymy, że tak powinno być. Ukoronowaniem tego procesu jest madame Szlimakowska obsadzona w roli najelegantszej damy Warszawy początku XX wieku. I wierzcie mi, że wiele osób gotowych jest bronić tego formatu jak niepodległości.

Leśnicy zaś skazani są na zatracenie, albowiem nikt nie rozumie ich pracy. Im więcej się o tym mówi, tym zrozumienie jest mniejsze. Tak działa pułapka. Wyjście z niej jest oczywiście możliwe, ale wymaga jakichś niejawnych, branżowych negocjacji. Na te jednak się nie zanosi.

  28 komentarzy do “Straszliwe skutki popularyzacji II”

  1. kilka lat temu był remont torowiska zachodniego i pociągi na tej trasie funkcjonowały wahadłowo, były utrudnienia i zawsze w pociągu zaczynała wrzeszczeć jakaś kobita że

    -sprywatyzowaliby koleje Niemcom i by wszystko dobrze jeździło-

    i zawsze po burzliwej wymianie opinie , jakiś burkliwy głos męski wygłaszał zdanie

    -TAK, Niemcy to ceny biletów podniosą i wtedy przestaniecie jeździć, przestaniecie wrzeszczeć-

    PKP  sie udało, prywatyzacja ich ominęła, ale pamiętamy,  takie prasowe wzmianki że prywatyzacja kolei to byłaby rzecz właściwa.

    Dobrze teraz posłuchać blogerów z Niemiec szczególnie dobry, rzeczowy jest LISTEK ELF

  2. Podobnie może być z lasami , tyle że ci co mają apetyt na lasy, organizują kolejny szturm, trzeba to brać pod uwagę, szkoda tych leśników jeśli myślą że otrzymają zwielokrotnione wynagrodzenia . Mylą się.

    nic nie jest wieczne, a zwłaszcza wynagrodzenie, zawsze jest ktoś kto ma ochotę na nasze pieniądze…

    Tak w nawiązaniu do lasów, to myślę że pierwszy atak na lasy przypuszczono zaraz po IIWŚ, kiedy w Europie środkowej zlikwidowano ziemiaństwo. Ustalono prawo o nacjonalizacji , jakież to było chwytliwe dla zubożonego społeczeństwa. Właściciel świeżo wydziedziczony ze swojej własności nie miał prawa zbliżyć się do swojej ziemi, lasu, dworu, zanegowano własność , wszystko w majestacie prawa,

    w zamian dostaliśmy prawo do posiadania mieszkania spółdzielczego, a teraz kolejne pokolenia ma  prawo do wzięcia kredytu na mieszkanie

    potem zapewne były kolejne ataki , tyle że nie śledzimy

  3. Dzień dobry. Smutne to, ale prawdziwe. I – niestety – nie ma ucieczki przed przyszłością, którą Pan zapowiada. Każdy, kto słyszał o imprezie u Nabuchodonozora to wie. Leśnicy – których Pan, Panie Gabrielu darzy sympatią z powodów na poły osobistych, są takim samym ubeckim pomiotem jak sędziowie czy weterani MO. Pan tego nie powie, ale ja mogę. To samo dotyczy rolników. Mają gęby pełne narzekań ci (xxxxx) żywiciele narodu, a żaden się nawet nie zająknie, że siedzi na kradzionej ziemi a niejeden to i krew na rękach z nią odziedziczył, kiedy dziadek poszedł z komuną pańskie brać. U mnie w domu opowiadało się historię jednego młodego Sapiehy, który jako dziecko cudem przeżył wydarzenia roku 1920 na kresach. W rewanżu wstąpił do NKWD i pomagał władzy radzieckiej przeprowadzać kolektywizację w roku 1940-tym. Podobno do dziś starzy ludzie tam o nim pamiętają… Na pewne rzeczy nie ma przedawnienia.

  4. Po II wojnie chcieli wyciąć wszystko i zapłacić ZSRR drewnem za ratunek przed Niemcem. Był taki plan – wywóz polskiego drewna do Rosji

  5. A propos chlopow.

    Kmioty od Kolodziejczaka oglosily, ze ida oblegac Hrubieszow, wiec policja zablokowala im dostep do torow kolejowych. Mykola Solski z partii Sluga Narodu – ukrainski minister rolnictwa albo Wasyl, jego zastepca, w odruchu serca lub sumienia stwierdzil, ze nalezy na jakis czas wstrzymac export zboza do Polski, az sytuacja sie uspokoi, Polska pomimo ukrainskich obiekcji co do uczciwosci tego biznesu twardo stoi na stanowisku, zeby nie wstrzymywac importu. Podobno ziarno laduja ladowarkami z ziemi do otwartych wagonow, weglarek (skoro Polska placi…) Ale Wasyl i Mykola chcial dobrze. Problem lezy zatem po stronie Polski. Jednak lubie Ukraincow!

     

    https://www.tygodnik-rolniczy.pl/wiadomosci-rolnicze/rolnictwo-na-swiecie/blokada-na-granicy-agrounia-nie-chca-wpuszczac-tirow-na-bialorus-2387021

    Kierowcy tirow, ktorym jednak udalo sie wyjechac na wschod, nie wrocili z Bialorusi na Swieta, bo polskie sluzby utrudnialy korzystanie z jedynego przejscia granicznego z Bialorusia i stali caly tydzien.

    Egipt sprzedaje Rosji proch strzelniczy i amunicje artyleryjska kaliber 122 mm. Algieria sprzedaje swoj gaz do Europy i gospodarczo wspiera Rosje. Tymczasem wmowiono nam, ze import zboza z Ukrainy przez Polske jest konieczny, bo inaczej beda glodowac ludzie z Afryki polnocnej, co chyba jest klamstwem, skoro polnocna Afryka popiera Putina.

    Generalnie panuje balagan i chaos i dobrze by bylo, zeby ktos napisal ksiazke o tym, jak jest naprawde, bo ONI nie mowia nam prawdy.

  6. Moim skromnym zdaniem ta najbardziej upierdliwa ludnosc z Ukrainy pochodzi z Kurpiow i Mazowsza (kolonizacja z przerwami trwajaca praktycznie od X w. do XVII w.)

  7. W Karkonoszach mamy praktycznie w calosci uprawy lesne, ktorymi musi caly czas zajmowac sie czlowiek. Nie ma lasow pierwotnych, ktore poradzily by sobie same bez ingerencji ludzkiej. Ja pokazuje dzieciom i tlumacze, co to sa laki i pastwiska, grunty orne, sady, uprawy lesne, nieuzytki itp., bo wiedze z geografii trzeba popularyzowac, zeby nie byc ignorantem.
    Šímovy Chalupy – jedyna w Karkonoszach osada bez pradu elektrycznego, zabytkowe budynki poniemieckie pieknie odnowione przez Czechow:
    https://cdn.megapixel.cz/gallery/w1380h900/5/337575.jpg?v=1627979986

    https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/50/D%C5%AFm_%C4%8Dp._33_%C5%A0%C3%ADmovy_Chalupy_03.jpg

    Odpowiednik po polskiej stronie – Budniki/Karpacz, osada na wysokosci prawie 900 m npm zalozona przez uciekinierow w czasie wojny trzydziestoletniej – obecnie zdewastowana, chaszcze i zarosla:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Budniki_%28Karpacz%29

    Sokolowsko tez sie nie podniesie bez kapitalu. Bylem tam w poniedzialek i zwiedzalem sanatorium Dr. Brehmera, ktore jest udostepnione do zwiedzania z przewodnikiem jako ruina w budowie:

    https://g.co/kgs/Dkut3T

  8. Duchem zawsze obecny  😉

  9. Jeszcze specjalnie dla Pani romantyczna piosenka o Karkonoszach Riesengebirge, deutsches Gebirge.

    https://youtu.be/PM4Il9t2qT8

  10. dziękuję za piosenkę chociaż to nie moja estetyka, ale Coryllus pisze o Waldzie a nie o Gebirge , może jest coś melodyjnego o Waldzie ?

  11. Helena Łazarska ” Klękam przed talentami” yt. To nie o lasach ani leśniczych, to o nas.

  12. Poszukam, w miedzyczasie kolejna dedykacja A on był Übermenschem…

    https://youtu.be/GsRQzTe_Sk0

  13. Dedykacja od Pani Nebraski dla Gospodarza

    https://youtu.be/ZgbgiCevc7s

  14. jak w mojej obecności mówił stary pruski szlachcic Schnabel „dla Polaka max. to Skoda i VW, audi i bmw to za dużo”.

  15. My nigdy nie osiagniemy tego poziomu:

    https://youtu.be/xZDUH4danvw

    i skandal na Szrenicy:

    https://youtu.be/u7y67C-HtuM

  16. Lasy najlepiej zwiedzac na nartach

    https://youtu.be/r9aWbQdjukU

  17. dobrze, że nie lubię niemieckich samochodów, wolę japońskie albo koreańskie

  18. To wie Pan jak z tym zbożem sprowadzanym rzekomo, żeby zabić polskich rolników, zalać rynek i dodatkowo jak twierdzi Kołodziejczak „truć Polaków”. Dzisiaj wyszedł na konferencji prasowej Bochenek i powiedział ilu to ludzi z PSL przyjmuje to zboże. Wie Pan, to państwo tam trochę ze szczebla średniego, niższego nie jest tak naprawdę Pisowskie, ono jest post-ubeckie, może Pan wierzyć lub nie, ale tam wszędzie gdzieś jest ktoś od Pawlaka, Kalinowskiego czy Millera…. Dlatego jeszcze ludzie tacy jak Nitras są zapraszani do studiów telewizyjnych, właśnie dlatego, żeby czasem Polacy nie poczuli się za bardzo u siebie i gospodarzami. Muszą być karmieni ubecką trucizną, często za niemieckie pieniądze.

  19. Nawet Mykoła zreflektował się, że nie można ludzi oszukiwać bezczelnie w biały dzień już prawie cały rok, a nasi odpowiedzieli, że jedziemy z tym koksem aż do bólu bez żadnego wstrzymywania.

    Podobno część zboża szła od razu do przetwórni po lekko obniżonej cenie, a sprytniejsi zostawiają polskie ziarno w silosach. Już konsumujemy mąkę z węglem i piachem, jak sól drogową. Inspiracja pochodzi wciąż z tego samego źródła.

  20. Ale skoro Polacy nie odróżniają „inflacji” od zmowy cenowej, to o czym my mówimy? Ceny żywności na świecie spadły o 12%, dolar spada, a u nas wzrosty do 50%.

  21. Przepraszam ,q…ile lat będziemy zwalać na komunę,ubeków i może ufolutków,przecież minęło już jedno pokolenie.Ta swołocz solidarnościowa ,ledwo oderwała dupę od styropianu to weszła jak w masło w spółkę z komuchami i zaczęła rabować społeczeństwo.A jak nie załapali się na synekury to sądzili naród na milionowe odszkodowania.

  22. A to już nie moja wina, z pretensjami to do PiSu jak chcą wchodzić w układy z czerwonymi albo zielonymi szmaciarzami… Po prostu jak kto nie na pleców w służbach i wojsku ten musi iść na kompromisy z łajdakami tego kraju. Chyba tak to już jest. Macierewicz coś tam wymieniał kadry oficerskie i generalskie ale to trzeba reformę administracji robić, służby cywilnej żeby nie było deep state ale jakaś rotacja dla dobra narodu i państwa.

  23. W Chinach podobno tylko jedna osoba z rodziny może piastować funkcje urzędnika, reszta z powodu ryzyka nepotyzmu już nie może wychodzić do administracji.

  24. w transformacji mówiono na PSL -zielone ZOMO-, kiedy Waldek premierem został , opowiadając się  jako prawicowe centrum a  jego kadry zasiliły powiatowe samorządy , to była ich rolnicza dominacja, choć z czasem rolnicy byli tylko dodatkiem do silniejszych partii, ale peeselowskie  kadry średnie i niższe w samorządach zostały do dzisiaj.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.