Już o tym pisałem, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Reportaż stał się sztuką w Polsce w latach osiemdziesiątych, kiedy zaczęto lansować Kapuścińskiego. Dziś jestem pewien, że pomysł ten służyć miał jedynie temu, by mieć powód do wykreowania następców „cesarza reportażu”. Zaczęło się od tygodnika „Na przełaj” gdzie startowali Szczygieł z Żakowskim, a potem była gazownia, gdzie znaleźli miejsce wszyscy „książeta reportażu” ze wspomnianym Szczygłem i Hugo Baderem na czele.
Teraz dygresja. Czytałem ostatnio dziecku „Nowe przygody pana Samochodzika”. To jest fascynująca lektura, bo ona opisuje rzeczywistość rynku treści w Polsce dzisiaj. A pewnie i zawsze. Nie wiem skąd Nienacki wiedział jak będzie pisząc 40 lat temu tę książkę, nie wiem dlaczego zamiast o książkach napisał o wędkarstwie, ale tam jest sama prawda. Możecie sobie do usranej śmierci konstruować swoje hierarchie fałszywych charyzmatyków, którym pióra do pisania arcydzieł lśnią w słońcu i nigdy nie rdzewieją. Dopóki nie zablokujecie na powrót autorom dostępu do czytelnika nie ma to znaczenia. Demaskacja zaś każdego tekstu znajdującego się w domenie publicznej jest prosta jak włos Mongoła. Tak jak z tymi rybami, można mieć jacht, można mieć najlepszy sprzęt, można mieć mapę łowisk i amerykańskie robaki co same wskakują na haczyk. Nie ma to żadnego znaczenia. Ryby i tak będzie łowił kto inny. Koszta zaś ponoszone by udowodnić, że jeden czy drugi gamoń jest mistrzem spiningu wzrosną wkrótce tak, że taniej będzie zasypać jezioro Śniardwy i udać, że nigdy go w tym miejscu nie było. A do tego napisać jeszcze reportaż, że szczupaki nie istnieją, a jedynie zostały wymyślone przez polskich antysemitów, co nie lubią karpia po żydowsku.
Przechodzimy do meritum. Mieliśmy wczoraj małą awanturkę na blogu, w związku z Hugo Baderem i sprawą Moniki Kern, dziś już całkiem nieważną. Ważne jest jednak to, co dawno temu, w roku 1992 napisał na ten temat Hugo Bader, w reportażu zatytułowanym „Mezalians”. Niezrównany Onyx znalazł ten tekst w sieci, a ja go przeczytałem. To jest coś niesamowitego. To jest po prostu sztuka reportażu w pełnym rozkwicie. Na podstawie tego tekstu można udowadniać, że małpa może być wielkim artystą. Oczywiście, że może, jeśli się zmieni kryteria oceny i nakręci odpowiednią koniunkturę, wszystko jest możliwe. I tak właśnie stało się z tym, co oni nazywają „sztuką reportażu”. Oto Hugo Bader – następca cesarza Kapuścińskiego – w akcji pod tytułem „Mezalians”.
O sprawie dowiedziałem się wcześniej, poszedłem do marszałka Kerna…
W zasadzie można by już na tym zakończyć, argument – dziennikarz nie może ujawniać swoich źródeł – kwitując uśmiechem, ale pociągnijmy to dalej. Hugo Bader dowiedział się wcześniej o sprawie Moniki Kern. Potem zaś napisał swój reportaż, w którym występują wszystkie możliwe osoby dysponujące informacjami na temat mezaliansu i porwania, czy też rzekomego porwania Moniki Kern. On się jednak dowiedział wcześniej, rozumiem, że nie od Maćka i nie od Moniki, nie od rodziców Maćka, bo ci w tym reportażu wypowiadają kwestie inne, bardziej teatralne. Od kogo więc Hugo Bader się dowiedział? Wychodzi na to, że od Urbana, albo od Rywina. No, ale nie montujmy tu żadnych spisków, on się wcześniej dowiedział od tych co wiedzieli jeszcze wcześniej, a nie dość, że wcześniej to także lepiej.
Jak ktoś wie wcześniej i lepiej nie ma takiego śledztwa dziennikarskiego, którego by nie przeprowadził, w dodatku z sukcesem. Ja teraz zwracam uwagę na szalenie istotną rzecz, na metodę, czyli na coś, co czytelnika, odbierającego tekst emocjami nie interesuje prawie nigdy. Czytelnik nie zdaje sobie sprawy z tego, że większość tak zwanych reportaży pisana jest pod tezę, a najważniejszym problemem autora jest, by tekst zmieścił się na kolumnie czy dwóch, to znaczy w takiej objętości, jaką na niego zaplanował redaktor prowadzący. Jeśli czegoś tam brakuje to się tekst wydłuża, jeśli jest za dużo, to się wywala różne kawałki. Na tym polega właśnie sztuka reportażu. No i na tym, jeszcze by zrobić czytelnika w trąbę i dać my złudzenie, że napisanie tego gniota wymagało wielkiego zaangażowania, odwagi i ciężkiej pracy.
….Dowiedziałem się wcześniej….poszedłem do marszałka Kerna….
Żeby umówić się z marszałkiem Kernem w roku 1992 trzeba było znać numer jego telefonu. Komórek nie było jeszcze na świecie, a do ważnych ludzi dodzwaniało się przez sekretariat. Tam siedziała pani, która miała wytyczne – tego połączyć, tamtego nie. To, że dzwonił ktoś z gazowni, nie miało w roku 1992 dla polityków aż tak wielkiego znaczenia jak dziś. Trzeba było swój telefon poprzeć jakimś argumentem. Rozumiem, że nie takim – dzwonię z gazety wyborczej, bo się wcześniej dowiedziałem, że panu porwali córkę, może pogadamy….?
Argument był pewnie inny, ale żeby tu nie robić taniochy, nie będę próbował go odtwarzać. Być może zresztą nie było żadnego telefonu. Może on po prostu piszę, prawdę, przechodził koło sejmu i pomyślał – a zajrzę se do Kerna, ciekawe co powie…zajrzał, straż go puściła, bo miał legitymację dziennikarską, wszedł, powiedział, co miał powiedzieć i wyszedł.
Następne zdanie jednak przekonuje nas, że mogło być jeszcze inaczej. To znaczy, że autor nawet nie zbliżył się do Kerna, a wszystko co jest w tym reportażu jego słowami, to po prostu projekcja czyli łgarstwo. Kern bowiem według Hugo Badera zaklinał…żebym nie pisał, bo to może zaszkodzić dziecku…zapewniał, że prawo jest respektowane, bo przez 30 lat skutecznie bronił w procesach politycznych.
Wychodzi na to, że Kern bronił opozycji od 1962 roku, a zaczął jako 25 latek. Niesamowite. I wcale się nie bał. Tak chodził do tego sądu i bronił tych opozycjonistów, którzy już 30 lat przed napisaniem reportażu „Mezalians” walczyli z komuną. To jest wbrew pozorom ważna rzecz, ta figura – bronił oskarżonych w procesach politycznych – ale jej rozmontowanie zostawiam na inną okazję.
Myślę, że nikt przytomny, a marszałek Kern w szczególności nie mógł wydobyć z siebie takiego zdania. Jest ono produktem środowiska, w którym obracał się autor i należy do podstawowego pakietu schematów, którymi to środowisko się posługuje w opisach tak zwanej rzeczywistości.
Dalej jest jeszcze lepiej:
Kilka dni później mecenas Kern sam powiadomił prokuraturę
A co miał zrobić, jak mu powiedzieli, że Hugo Bader pisze reportaż? Może liczył na to, że się uda sprawę załatwić po cichu, ale ktoś zadzwonił i wyjaśnił mu, że jednak gazownia o tym napisze. I klops. W takich momentach zwykle człowiek unosi się na jakiejś fali – emocji, honoru, strachu i zaczyna wykonywać bardzo dużo niepotrzebnych ruchów. Zwykły człowiek tak robi, a co dopiero marszałek sejmu, znany prawnik…
Prokuratura wezwała wszystkie osoby mogące cokolwiek wiedzieć miejscu pobytu Moniki do złożenia zeznań, a uczyniła to za pośrednictwem PAP. Hugo Bader nie stawił się w prokuraturze, choć jak sam napisał o całej sprawie dowiedział się wcześniej
Może nie wiedział o miejscu pobytu? No, ale coś wiedział, od kogoś się dowiedział, powinien złożyć zeznania. Nie złożył? Czemu? Bo żył w przekonaniu, że marszałek Kern działa wbrew dobru własnego dziecka, taki luźny wniosek mi się nasunął.
Kern rozmawia z Hugo Baderem w taki sposób, jakby się przed tą rozmową naczytał już nie Nienackiego, ale wręcz Leo Belmonta
…była taka uczuciowa, dziecinna, nie potrafiła zasnąć bez pluszowej przytulanki….
Tak zwane tło psychologiczno-obyczajowe Hugo Bader załatwia dwoma akapitami. Kernowi, obrońcy opozycjonistów nie zapominajmy o tym, nie podoba się, że w domu rodziców Maćka wszyscy mówią sobie po imieniu, że dzieci leżą na kanapie i się przytulają, a wraz z nimi bawi się siostra Maćka. Widzimy, że nasz obrońca opozycji walczący z komuną od roku 1962 nie jest wcale nowoczesny, wyluzowany i nie ma dobrego, zdrowego podejścia do młodzieży, chce normalnie tłamsić osobowości rozwijające się swobodnie we wszystkich kierunkach. A te zdjęcia z domu rodziców Maćka to Kern pokazuje z miną pełną oburzenia….Zdjęcia? Jakie do cholery zdjęcia? Kto robił te zdjęcia, jaką drogą trafiły do rąk Kerna i czy człowiek ten stawił się w prokuraturze po przeczytaniu informacji w prasie?! W filmach jest tak, znudzona żona w papilotach, albo nudny mąż z brzuchem idą do drzwi, które usiłuje wyważyć pięścią rosły listonosz z uśmiechem Burta Lancastera. W ręku ma pakiet przesyłek, a tym jedną dziwną, która nie powinna się tam znaleźć i od razu zwraca uwagę. Żona w papilotach, albo nieestetyczny mąż, otwierają kopertę przy listonoszu i patrzą na znajdujące się w niej fotografie, na których wyraźnie widać, że jak ktoś ma fantazję to ani brzuch ani papiloty nie mają znaczenia. Kamera robi zbliżenie na twarz żony lub męża, która zmienia się w jednej sekundzie, listonosz usiłuje powstrzymać upadek mdlejącej albo poklepuje po plecach zrozpaczonego. W reportażu Hugo Badera niczego takiego nie mamy. Wiemy, że Kern miał zdjęcia Moniki, ale nie wiemy kto mu je wręczył. Nie będzie chyba nadużyciem jeśli zasugeruję, że mógł to być sam Hugo Bader. Aha, no i jasne jest mistrzu reportażu, że dzieci nie mogły sobie robić zdjęć, skoro oboje są na nich widoczni. Robił je ktoś inny.
Teraz matka Maćka. Kern nazywa ją w reportażu potworem, a Hugo Bader opisuje ją tak:
Pani Izabela jest choreografem, ma proste czarne włosy do bioder i sylwetkę tancerki. Wygląda bardzo młodo, w krótkiej obcisłej sukience z panterki.
Czyli, że różni się wyraźnie od tego Kerna, co z miną pełną oburzenia zdjęcia oglądał. Babeczka jest spoko, ma długie włosy, nosi panterkę i jest wyluzowana, pewnie jeszcze kręci tyłeczkiem, ale tego Hugo Bader nam już nie napisał. Kto z czytelników tego mistrzowskiego reportażu będzie trzymał stronę Kerna? Starego zgreda bez odrobiny uczuć w sercu? Ja, przyznam, nie wiem jak w tamtym czasie wyglądała ta pani Izabela, ale podejrzewam, że inaczej. Chyba jej w telewizji nie pokazywali, a porównywanie tego co pisze autor ze stanem obecnym wiele nam nie da.
Teraz ojciec chłopaka
Pan Jan jest mimem…na długie siwe wąsy i długie włosy…lubi trzymać ręce w kieszeniach białej, sięgającej kolan marynarki.
Chyba raczej surduta…białe sięgające do kolan to może być surdut, albo ten no….chałat…to jest chciałem rzec kitel. No dobra, niech będzie marynarka, ale zapewne projektowana przez jakąś Xymenę Zaniewską albo inną Magdalenę Abakanowicz.
Rodzice Maćka prócz tego, że mają na sobie wszystkie dostępne w roku 1992 atrybuty sympatycznych ludzi, to jeszcze prowadzą elegancką pizzerię w centrum miasta i mają firmę import eksport. Kto wie, może w przeszłości działali w opozycji? Może ich drogi skrzyżowały się na sali sądowej z mecenasem Kernem, który bronił jakiegoś innego opozycjonisty.
Dalej jest jeszcze lepiej. Zblatowany lekarz ze szpitala wariatów, opisanego po mistrzowsku, przez Hugo Badera, wysyła karetkę żeby zabrała Monikę z lekcji i wywiozła to tego ponurego Głupiejewa, gdzie nie ma miłości i zabawek pluszowych. W rozmowie z autorem zaś lekarz nie wykazuje oznak skruchy, ale bezczelnie przyznaje, że skorzystał z różnych luk w prawie w celu zamknięcia dziewczyny w szpitalu, co ma stworzyć wrażenie, że Monika została porwana przez przebiegłego ojca przy udziale lokalnego doktora Mengele.
Potem następuje fala aresztowań. Szykanują matkę Maćka, a ojca wsadzają do aresztu, gdzie ten powszechnie szanowany i lubiany człowiek spotyka się z elementem przestępczym. Ów zaś element zwraca się doń ze słowami – te kudłaty, kopsnij szluga. W tym momencie dotykamy już dna, bo z poziomu Leo Belmonta schodzimy na poziom kapitana Żbika.
Kiedy ojciec Maćka szedł na przesłuchanie widział w prokuraturze Kerna, który przechadzał się po pokojach jak boss.
Wcześniej bronił opozycji, ale w roku 1992 normalnie zwąchał się z resztkami komuny…wot szutnik, spryciarz jeden….jak boss się przechadzał…
Dalej nie będę już analizował tego tekstu. Sami go sobie przeczytacie. Nie jest to bowiem żaden reportaż, ale jakaś notatka prasowa, zakończona odręcznie pisanym listem Moniki do rodziców Maćka. Skąd w ręku Hugo Badera ten list? Było przeszukanie mieszkania, zblatowany prokurator pozabierał różne rzeczy z domu, włamali się temu mimowi w kitlu do samochodu i zabrali stamtąd papiery firmy – Jak będą prowadzić księgowość bez rachunków – pyta retorycznie Hugo Bader, ale list ocalał i cudownym sposobem trafił do redakcji na Czerską. Może zaniósł go tam ten sam człowiek, co powiedział wszystko panu Jackowi wcześniej i wiedział lepiej? Sam nie wiem. A Wy? Jak myślicie?
Na stronie www.coryllus.pl jest już dostępny specjalny numer Szkoły Nawigatorów poświęcony narracjom opisującym naród wybrany. Zwracam uwagę na tłumaczenie fragmentu książki Bernarda Bachracha o polityce Żydów w średniowiecznych Włoszech. Oraz na tekst Edwarda, który jest wstępem do tego tłumaczenia.
Na koniec jeszcze zostawiam Wam nagranie z amerykańskiej telewizji, występuje w nim Tomek Bereźnicki i opowiada o komiksach.
http://youtu.be/sPZTIqGKImE
Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.
Zapraszam też na stronę www.rozetta.pl gdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich
Ja jestem piękny i młody i nie wszystko pamiętam z tych mrocznych czasów młodej demokracji, ale na szczęście onet mi wszystko opisuje i wyjaśnia http://wiadomosci.onet.pl/prasa/wyrok-na-andrzeja-kerna/j7h9l podoba mi się bardzo taki fragment „Andrzej Kern otrzymał od środowiska postkomunistów i „GW” kolejny cios.” toż to szok 😀
W „Uprowadzeniu Agaty” nie tylko Pola Raksa zagrała. Także Mann Wojciech. Zaś w scenie w pierdlu rzewnie na gitarce przygrywał Waglewski Wojciech. Ja to mam takie wrażenie, że ten cały PiS względem dobrej zmiany, to się zachowuje jak Kern względem Hugo-Badera.
Niesamowite Waglewski? Może po prostu skopiować listę płac z tego filmu i kolportować gdzie się da
Akcja wybielania Kerna ma pewnie związek z jego córką, to będzie taki nowy podrasowany, odpowiednio ustawiony produkt – Monika Kern
W tej sprawie, gdzieś z tyłu głowy, kołacze mi się nazwisko Gąsior, chyba takie nosił nazwisko ów Maciek ? I pamiętam z ekranu telewizora, mamę Maćka rozczochrana, niechlujna 50 – latka, co jej mogło pomóc ewentualne kręcenie tyłeczkiem” . Mogło jedynie zwiększyć dysonans między (niby ponętnym) tekstem Hugo a odstręczającymi realiami widocznymi na ekranie TV.
Zwyczajnie jak w Misiu: „Moja żona Krystyna” – nędza w halce a wokół bałagan
Nie, oni sie nazywali Malisiewicz i byli dobrze przeszkoleni.
Oto Monika opowiada jak Kaczyński zniszczył jej ojca http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/588993,monika-kern-o-swojej-ucieczce-ta-historia-scalila-nasza-rodzine-wywiad,id,t.html
Trzeba by sięgnąć do tego co siedziało w Polsce w połowie czerwca 1992 roku i dlaczego właśnie Kern i dlaczego wtedy? Liczę na kogoś, kto ma tę umiejętność skojarzenia, to z perspektywy czasu dowiedzielibyśmy się więcej o tym jak nas „niektórzy” starają się rozprowadzić od ściany do ściany. Wiemy dlaczego nas rozprowadzają (wyjaśnia to Roman Kafel) ale nie wiemy kto i co im przygrywa w danym momencie.
W przypadku A. Kerna mamy wiedzę ile lat później.
Tam jeszcze koło p. marszałka kręciła się taka Anastazja, która podobno była skarbnikiem/księgową w ZMS gdzieś może w Nowym Dworze Gdańskim , nie pamiętam i pisano że miała manko na sumieniu, wtedy dano jej szansę, stosowni ludzie przekierowali te kobitę na … działanie na forum sejmowym.
„Moja żona – Zofia!” żona Zdzisława Dyrmy. Krystyna to była Ochódzka, żona prezesa klubu Tęcza.
Właśnie sprawdziłem, że film okrasił swoją pioseneczką Seweryn Krajewski… Normalnie, wszystkie ręce na pokład…
Na salonie piszą, ze Kern ta sprawą zapłacił za dochodzenie spraw niszczenia Stoczni Gdańskiej versus Rakowski.
Maciek – Malisiewicz.
Ten cały Hugo bader to wierny kontynuator kauścińskiego.
Kauściński „konfabulował”, wiele jego relacji to po prostu kłamstwa i bajeczki. A podawał je jako własne przeżycia. To dotyczy m.in. Szahinszaha. Tak nie postępuje dziennikarz, tylko propagandzista i fałszerz. Wielu ludzi z Zachodu wyczuwa ten fałsz w ksiązkach Kapuścińskiego, choć nie znają dobrze jego biografii.
Przykłady:
RK chwali się przyjaźnią z Che Guevarą. Pytany o to dokładnie nie potrafił wskazać okoliczności i szczegółów.
RK chwalił sie, że znał osobiście Patrice’a Lumumbę. Ale jego pierwszy wyjazd do Afryki nastapił po smierci Lumumby.
Realia Teheranu i Iranu w ogóle w Szahinszahu to konfabulacja.
Takich rzeczy jest dużo więcej. Facet mial pewien talent, ale podpisał pakt z czerwonym diabłem bez odwrotu. Ciekawe, że nie stworzył żadnego dzieła o Solidarności, fenomenie czasu, gdy Kapuscinski był w pełni sił twórczych. Dlaczego nie napisał?
A .Kern zmarł w Zgierzu w listopadzie 2007,
M. Rakowski zmarł w Warszawie rok później w listopadzie 2008. Ależ się niepotrzebnie trudził.
Narnie by Pan im lepiej przeczytał, ochrzci Pan ich wyobraźnie
Czy ten film przypadkiem nie wygrał następnych wyborów ??? Jeżeli tak to czapki z głów. Zło czasem fascynuje …
Ale przecież to strasznie ograny motyw. Miłość młodego dziewczęcia i straszny konserwatyzm rodziców. Powieść sentymentalna i diariusz z podróży gdzie autor użala się nad dolą miejscowej ludności żyjącej w nędzy, bo nie dotarła tu jeszcze filozofia oświecenia. To powstało już w połowie XVIII w.
„Powieść sentymentalna – powieść będąca efektem rozwoju sentymentalizmu. Nazwa pochodzi od tytułu powieści angielskiego pisarza Laurence’a Sterne’a Podróż sentymentalna. Autorów tych powieści interesował człowiek, świat przeżyć, emocje i uczucia jednostki oraz jej relacje z innymi ludźmi. Stworzono nowy typ bohatera literackiego, czułego, wrażliwego, który pozostaje w ścisłym kontakcie z naturą.”
Warto przeczytać biogram Laurence’a Sterne’a w WIKI. Diabeł wcielony.
Reżyseria Marek Piwowski.
Nie zaznaczyli, że to drugi reżyser.
Z czołowym reżyserem rozmawia wybijający się na czoło dziennikarz.
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/marek-piwowski-byl-agentem
Podróż sentymentalną przetłumaczył na polski Stanisław Kostka Potocki. Członek Rady Nieustającej, szef rządu Księstwa Warszawskiego, Królestwa Polskiego, generał artylerii, który nie znał się na artylerii. Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Francji. Jego zastępcą był J U Niemcewicz. Ten sam co był dziwnym sekretarzem Kościuszki. Faktycznie nadzorcą. Stał dużo wyżej w Masonerii od Naczelnika. Pamiętam jak kiedyś kupiłem sobie książkę o Oświeceniu. Autor Francuz profesor historii kultury napisał już we wstępie że I RP nie była państwem lecz zaludnionym obszarem.
Państwo w którym edukacją zajmuje się Kościół nie jest państwem. Lecz terenem który należy ponownie zorganizować. Tym zajmują się różne „Obozy Patriotyczne” i „Przyjaciele Reformy Rządowej”.
Ochrzczę im wyobraźnię brytyjską propagandą? Jesteś chory człowieku czy nasłany? Biblię mamy przeczytaną i to chyba wystarczy.
Ja też pamiętam tę kobietę. Długie czarne zniszczone włosy, matowe i wystrzepione. Szczupła, chuda nawet i smagła. Wyglądała jak …….. no nie mogę się powstrzymać, jak czarownica wyglądała.
Podobnie wygląda teraz teściowa Mamadzi, tylko fryzura bardziej ogarnięta.
Kerna w filmie grał Jerzy Stuhr. Kernowa Pola Raksa,
A ta Monika to niezłą karierę robi https://www.google.pl/url?sa=t&source=web&rct=j&url=http://www.lodzjews.org/root/form/pl/fundacja2/index.asp&ved=0ahUKEwjVx6mPzOvOAhVCOpoKHfpBCZUQFggdMAA&usg=AFQjCNFRkv6_1WnzWo33khcuzLdRjYHKig
Wątpię, żeby się tam rozczulano nad polskimi dziećmi więzionymi i mordowanymi bestialsko w obozie dla dzieci w Łodzi.
„Wychowawczyni” z tego obozu, wyjątkowa sadystka i psychopatka w czasie okupacji niemieckiej nosząca nazwisko Eugenia Pouhl, po wojnie pracowała w łódzkim przeszkolu, nazywając się Genowefa Pol.
Pisownię nazwisk mogłam trochę przekrecic, bo przytaczam z pamięci.
Ktoś rozpoznał te babę w latach siedemdziesiątych i była z tego sprawa. Jak się zakończyła nie wiem, bo to było jeszcze za trudne na moją dziewczęcą główkę.
Nie jestem chory ani nasłany. Ja do Kościoła wróciłem dzięki C.S Lewisowi i jego „Listom starego…” więc trochę więcej szacunku i do mnie i do „angielskiej propagandy”.
Przeczytałam dociekania prowadzone pod blogiem. Na S24. To jest tak znakomite i błyskawiczne śledztwo, że mnie ciarki przechodzą.
Wielki szacunek i podziw dla wszystkich detektywów tamtejszych.
.
To ja tam idę popatrzeć.
Pan Hammerling senator I RP, pierwsza żona z Szechterów , wypadł w 1935 w Nowym Yorku z okna na XVIII piętrze, to protoplasta tego pana Hammelinka co „inwestował w III RP w Krakowie i Nowym Sączu?
Czy Hugo Bader jest prezesem klubu pilki noznej?
To prawie tak jak ja… czy mloda i piekna… kiedys napewno… dzis to sprawa wzgledna, ale
mowia mi, ze jeszcze mloda, a i „oko mozna zawiesic”.
Dzieki Gospodarzowi za to wspaniale przypomnienie… mrocznych czasow mlodej demokracji,
bo sporo rzeczy zaczyna sie w pamieci… lekko zacierac… i dzieki za super komentarze…
… az chcialoby sie prosic… o wiecej.
Co ty mówisz? Jakiego klubu?
Proszę bardzo
https://youtu.be/Jc0-a9UBLAs
Zeby przypadkiem ta prestytutka sie nie przebila…
… coz 2 qrwy se pogadaly!
Obsada… ze… padaj Polsko na kolana! Sami swoi… wielu „naszych”!
No prosze… pieknie sie wkrecila Kernowna w te zydobandyterke… wreszcie miedzy
swemi…
… ale „projekt”… sie nam odslonil !
Byla, byla… tez miala swoje 5 minut… w tv.. ta Anastazja.
Bo strach mu nie pozwalal…
… a ten caly ch*j bader, wierny kontynuator RK… czym on sie moze w ogole pochwalic…
kolejny szczur wyciagniety z kreciola!
Tak… cos nadzwyczajnego! Najlepsi detektywi w Polsce!
Dla takich jak ja wspaniale przypomnienie nie tak odleglej historii… dla mlodziezy nadzwyczajna
okazja do nauki… i poznawania historii… bez ktorej nie ma zycia ani przyszlosci!
„… pierwsza zona z Szechterow…”
Czyzby z rodziny… Mimichninikaaa Aaaadama ???!!!
Pan Bóg pisze prosto po krzywych liniach. Możliwe więc jest także ewagelizowanie poprzez Opowieści z Narnii. Skoro argonianin doznał takiej łaski, ma doświadczenie jak to działa. A teraz Alleluja i do przodu.
Festiwal piosenki dziecięcej i młodzieżowej 2013
https://youtu.be/S56JSP_nrr4
Ja bym się nie czepiala, ake temperament panienki jest wykorzystywany do tego, żeby nas wyzuć z dobrej sławy i dobr doczesnych, a może i życia.
Dla uścislenia, mam na myśli Monikę Kern, a nie ta dziewuszke co śpiewa.
Przeczytalam w miedzyczasie ten wywiad z Monisia. Monisia zdecydowanie jawi
mnie sie dzis jako zuchwala i bezczelna pinda… a, 20 lat temu byla zwyczajnie
rozwydrzona i glupia dziewucha.
Dzis do pustej Monisi powinno dotrzec, ze to ona swoim skandalicznym zachowaniem
zniszczyla swojego ojca… i zlamala mu ewentualna kariere polityczna… Slusznie postapil
Pan Kaczynski, ze usunal pana Kerna… w cien… po takiej medialnej hucpie jaka zgotowala mu jedyna corunia innego wyjscia nie bylo.
W wywiadzie ta bezczelna pinda mowi, ze nie wybiera sie do… polityki… bo takie
ugrupowanie – w jakim ona by chciala byc – jeszcze nie powstalo… i ja mam nadzieje,
ze takie ugrupowanie jeszcze… dlugo, dlugo nie powstanie… ja nie chce jej widziec
w zadnej polityce… ja uwazam, ze „projekt” tej pindy MK wymaga wielkiego zainteresowania i dokladnego przeswietlenia… od strony prokuratora !!
Niesamowite… sie corcia udala Kernowi… nastepny szczur z kreciola!
Skoro padło nazwisko Kerna i rok 1992 to pozostaje przypomieć co sie wtedy działo / lata 90 + /. Bolszewicko – faszystowska mafia w świeżych mundurach policji zabrała sie za masowy rabunek. Wywozono do lasu biznesmenów , dzieci porywano /masowo/ dla okupu.Oczywiście my tubylcy bylismy w szoku,nie znając realnego świata / zgnity kapitalizm / .Nawet te wybuchające bomby pod samochodami , przykładowe lesne morderstwa czy to dzieciaków czy rodziców nie przekładały sie na właściwie dochody różnych miejscowych mafii.Ludziska w tej swojej komunistyczno socjalistycznej naiwności wierzyli w sprawiedliwość ” państwa” „policji „. Niejeden dzielnicowy tłumaczył ” zapłać ” a syn córka zaraz wróci do domu.Nawet jak już prawie wprost ” taki ” policjant powiedział że pociecha siedzi u niego w piwnicy i wystarczy tylko skoczyć do banku na rogu a tam juz kumpel ubek czeka z kasą do wypłaty a drugi kumpel ubek czeka by odebrać okup a trzeci ubek dzieciaka wypuszcza na wolność to i tak ten ciemny lud nie chciał w to uwierzyć.No to zrobiono pokazówkę z Vice marszałkiem sejmu by te ciućmoki polaczki zrozumiały że trzeba płacić a nie latac na policję .Skala tego nigdzie nie opisanego terroru była taka że pytanie kogo to spotkało byłoby niewłasciwe. W pewnych wybranych branżach wsród producentów opisany proceder wynosił 100 %. / podkreślam 100 % / itd ….
Podobno pomieszanie zmysłów też jest łaską.
Z ciekawości też zajrzałem 🙂 Góra 1 % tego co sie „działo” w tamtych czasach. Brakuje całej plejady nazwisk z tamtych czasów. Podstawowym ” doradcą ” Roberta to był wydział prawa UJ. Prezesi ,Sekretarze , prokuratorzy – to była podstawowa egzekutywa czerpiąca zyski z tych wałków kolejowo – weglowych .Model biznesowy był prosty. Potwierdzony czek z płatnoscia okazywał się ” pusty” – dnia nastepnego 🙂
a jeszcze ze trzy miesiące temu, nie wiedziałem, że jest taka figura „jacek hugo bader” (kolega opowiadał o wrażeniach z lektury). tu brew mi się podniosła, jak rokosowskiemu.
bader – źle mi się skojarzyło/kojarzy.
Góra stoi !
np. takiego jak klubu „Der Sturm” na ktoego czele stal „szalejacy reporter”. Mistrz reportarzu na ktorym wzorowal sie Kapuscinski. Wyglada, ze Hugo i Egon to przedstawiciele tej samej ekipy, jeden pisal pitaval praski, a drugi produkuje sie na warszawskim rynku. Obaj sa macherami do sterowania opinia w podobny sposob.
Tez nie wiedzialam, ze jest taki… miszcz reportarzu!
No i jeszcze ta pinda MK z Lodzi… co to do polityki nie chce wchodzic!
Irena Ochódzka
Tym (Miś): …może masz dla mnie jakąś radę wujku dobra rada.
Mikulski: przecież to proste ożeń się z jakąś Ireną i już masz Irenę Ochódzką.
Szkoda prądu.
Idę spać.
P.S.
Po-zdrowienia nam wszystkim.
„Figory” sie znalazly…
…Tez sie zbieram… dobranoc.
To możliwe, tylko co dziś zastępuje klub Der Sturm? Może przedszkole Montessori do którego chodziły jego dzieci?
No wlasnie. Musi istniec jakies miejsce, przez ktore przewija sie spory tlum ludzi i to miejsce realizuje jakas ukierunkowana edukacyjna czy sportowa dzialalnosc, a sluzy jako miejsce kooptacji, werbunku i wymiany informacji, nie wzbudzajac przy tym podejrzen. Hugo Bader jest wtyczka do tego miejsca i warto podlubac w jego zyciorysie. Nie wiem czy wiesz, ze managerami praskich klubow sportowych Slavia i Sparta, ktore powstaly w koncu XIX wieku byli obywatele Korony – w Sparcie – Szkot, Johny Dick, dwukrotnie w latach 1919-23 i 1928-33, po czym facet po prostu zniknal. W Slavii – rowniez Szkot – John Madden, od 1905 do 1930 roku. Obydwaj pracowali jako pionierzy futbolu. Mysle, ze pilka nozna to jest bardziej subtelne narzedzie do kontoli swiata niz szkolenie pisarzy i poetow na agentow, chociaz to tez jest staly fragment gry, a juz na pewno lepszy i bardziej dochodowy niz garnizony wojskowe. Zmienily sie narzedzia, ale nie polityka. Do pilki durnie sami sie pchaja.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.