lis 032018
 

Najpierw ogłoszenie. Coraz więcej osób decyduje się wziąć udział w konferencji LUL, która odbędzie się 8 grudnia w Tłokini pod Kaliszem. To bardzo dobrze. Mam nadzieję, że nikt nie będzie się czuł zawiedziony. Chciałem tylko wspomnieć jedną rzecz. Oto we Wrocławiu, niewiele dni temu, odbyło się spotkanie z nijakim Davidem Icke, byłym piłkarzem, który obecnie zajmuje się krzewieniem wiedzy o rządzących Ziemią reptilianach. To są takie jaszczury co założyły bazę na księżycu i stamtąd rządzą całym światem. Niektóre przybrały też ludzką postać i tak naprawdę większość przywódców państw to reptilianie właśnie. Otóż pan Icke zebrał w Hali Ludowej we Wrocławiu aż 750 słuchaczy, a każdy z nich zapłacił 300 zł za 5 godzinny wykład o tych stworach. Nieźle, co nie? Ja nie mam póki co takich osiągów, ale będę się starał. Reptilianie mi nie pomogą, ale też i niechętnie widziałbym na konferencjach ludzi, którzy gotowi się wydać 300 zł, by o nich posłuchać. Zgłoszenia przyjmujemy do poniedziałku, do godziny 24.00.

Teraz do rzeczy. W zasadzie cały czas spędzam teraz w samochodzie, albo w gościach. Jazda samochodem ma swoje uroki, szczególnie kiedy jedzie się przez pomarańczowo-żółtą o tej porze Ziemię Lubuską, pełną alei lipowych pozostałych po upadłych i nie istniejących już pałacach. Jest bardzo przyjemnie, przynajmniej do momentu, w którym nie włączy się radia. Ja wczoraj włączyłem, zakłócając przy tym dzieciom odbiór muzyki na słuchawkach. Włączyłem i puściłem sobie na cały prawie regulator wywiad z człowiekiem o nazwisku Tadeusz Zygmunt Czajkowski. Nigdy wcześniej nie słyszałem o tym panu, a mam nadzieję, że i później nie będę słyszał za wiele. Pan Czajkowski bowiem należy do licznego i niezwykle aktywnego plemienia entuzjastów, a nie dość, że należy to jest jeszcze jednym z najznamienitszych przedstawicieli tej grupy. Tadeusz Czajkowski jest inżynierem i wynalazcą, który – jak sam wczoraj powiedział – wynalazł GPS zanim zrobili to Amerykanie. Ja, przyznam od razu, wierzyłem w każdy słowo, jakie Tadeusz Czajkowski wypowiadał na antenie, odwrotnie niż kiedy słuchałem Kazimierza Leskiego. Autentyzm bowiem pana Czajkowskiego, połączony na sztywno z jego absolutnym niezrozumieniem sytuacji w jakiej się znalazł, był po prostu paraliżujący. Tadeusz Czajkowski pochodzi z Przeworska, tam się wychował i tam zetknął się z tak zwaną kulturą wyższą. Ja, jeśli o mnie idzie, zabroniłbym ludziom w młodym wieku stykania się z kulturą wyższą. Z tego bowiem są same kłopoty. Taki Michał Anioł na przykład, zanim trafił do jakiejś pracowni, gdzie zdobył podstawową wiedzę o materii, z której tworzył, czyli o kamieniu, zajmował się po prostu zwykłym łupaniem kamieni. Tadeusz Czajkowski zaś już jako 4 latek wystąpił na scenie amatorskiego teatru, a tych było w Przeworsku chyba ze cztery. Wszystkie założyli ludzie przybyli ze Lwowa, którzy w swojej poniewierce postanowili nie oddalać się za bardzo od granicy. To jest piękna i niezwykle uwodzicielska opowieść, która w połączeniu z krasomówczym talentem Tadeusza Czajkowskiego i jego dobrze ustawionym głosem musi robić piorunujące wrażenie na dziewczynach. Temat dziewczyn zresztą był stale obecny w jego gawędzie. W ujęciu rzecz jasna niezwykle romantycznym. Teraz dygresja – jestem niezwykle szczęśliwy z tego powodu, iż życie nie zetknęło mnie nigdy z żadnymi artystami ze Lwowa i nie wszczepiono mi w serce żadnych sentymentów nie mających szans na realizację, za to głęboko i trwale psujących perspektywę, w której odbija się całe nasze istniejące tu i teraz życie. No, ale idźmy dalej. Pan Czajkowski od dzieciństwa zdradzał wyjątkowe zdolności matematyczne, a na swojej drodze spotykał samych cudownych nauczycieli, którzy chcieli mu jedynie nieba przychylić. Nawet jeśli coś poszło nie tak i młody Tadek zawalił maturę, przez to, że najadł się tabletek uspokajających, dostawał drugą szansę. Odwrotnie niż Michał Anioł, któremu nikt żadnych drugich szans nie dawał. Przeciwnie, każdy z ochotą dałby mu w mordę, a jeden to nawet złamał mu nos. Ludzie go nie lubili i mówili za jego plecami różne brzydkie rzeczy o nim, ale to nie miało żadnego znaczenia wobec faktu podstawowego – jakości pracy, której efekty każdy mógł oglądać. Polemika z nimi nie wchodziła rzecz jasna w grę, bo nie dyskutuje się z doskonałością stwierdzaną naocznie. W przypadku Tadeusza Czajkowskiego było trochę inaczej, bo doskonałość jego pracy też była stwierdzana naocznie, ale przez wąskie grono specjalistów, w czasie zamkniętych dla publiczności posiedzeń. I tak, kiedy przed maturą Tadeusz Czajkowski zjadł 5 tabletek środka uspokajającego, zamiast jednej jak zaleciła mu pielęgniarka, wpadł w stan maligny i zamiast rozwiązać 5 zadań dobrze, rozwiązał tylko 3, a dwa zrobił źle. I ten zestaw puścił do ludzi, którzy, rzecz jasna przepisali wszystko jak leci. Tadeusz Czajkowski z niezwykłym wdziękiem tłumaczył się z tej afery po 50 latach i gorąco wszystkich przepraszał. Wszyscy zaś, zakładam się o co chcecie, wybaczyli mu tę nieodpowiedzialność. Po maturze Tadek poszedł na studia. Nigdy nie zgadniecie na jakie. Otóż został studentem elitarnego wydziału cybernetyki na WAT we Wrocławiu. Było 7 kandydatów na jedno miejsce. No to powiem Wam w tajemnicy, że jak zdawałem na historię sztuki, to było 8 kandydatów na jedno miejsce. Nie to jest jednak ciekawe jak Tadeusz Czajkowski został przyjęty na studia, ale to, jak został z nich wyrzucony. Na trzecim roku poszedł na badania okresowe i stwierdzono u niego raka mózgu. Czy obecni na sali lekarze są w stanie wyjaśnić mi, jak w roku 1973 można stwierdzić raka mózgu u studenta 3 roku cybernetyki na WAT? Z tego co mówił na antenie Tadeusz Czajkowski zbadano mu paznokcie i włosy. Nie wiem co jeszcze, tak samo jak nie wiem, po co bada się paznokcie i włosy studentom cybernetyki, ale domyślam się, że ktoś z obecnych nam to wyjaśni. Po stwierdzeniu raka mózgu Tadeusz Czajkowski został usunięty z wydziału cybernetyki WAT z zakazem mówienia o swoim raku mózgu. Bardzo barwnie i malowniczo opowiadał o tym jak musiał stanąć przed rodzicami w Przeworsku i powiedzieć im, że nie jest już studentem, a przy tym nie mógł zdradzić właściwego powodu relegowania z uczelni. To było – dla mnie rzecz jasna – człowieka prowadzącego auto po drodze szybkiego ruchu – przeżycie niezwykłe. Wcześniej jeszcze, po tej nieudanej maturze Tadeusz Czajkowski poprawił swoją ocenę na piątkę zdając przed komisją egzamin ustny. Po rozwiązaniu pierwszego zadania w pamięci, został po prostu oceniony najwyżej i mógł już iść na studia. No, ale wracajmy do tego guza mózgu. Okazało się, że diagnoza była błędna. Żadnego guza nie było, ale Tadeusz Czajkowski nie był całkiem zdrów. Po wyrzuceniu z WAT, w zasadzie od razu podjął pracę i jednocześnie zaczął studiować wieczorowo na Politechnice. Oczywiście był jednym z najzdolniejszych studentów. Poszedł się zbadać i okazało się, że ma perforację dwunastnicy, a przez to różne kłopoty związane z niepiękną stroną naszego życia. Opowiedział o tym także, a uczynił to, jak wszystko zresztą z wielkim wdziękiem. Odwrotnie niż Michał Anioł, w którym nie było za grosz wdzięku, za to mnóstwo pretensji.

No dobrze, ale skróćmy ten życiorys i przejdźmy do sedna. Tadeusz Czajkowski opatentował mnóstwo wynalazków, które – jak wyznał ze smutkiem – zostały wdrożone do produkcji na zachodzie. W Polsce – a była to Polska komunistyczna – nie można było ich ochronić, a do tego nie dało się produkować tego co wymyślił Tadeusz Czajkowski z kolegami, bo nie było pieniędzy. Mnie najbardziej urzekła opowieść o wynalazku, za który 4 autorzy mogli dostać równowartość 500 dwupokojowych mieszkań każdy. Niestety nie dostali, zaproponowano im jedynie 1/1000 tej sumy, co – jak sam wyznał – doprowadziło Tadeusza Czajkowskiego do wściekłości. Obecnie Tadeusz Czajkowski zajmuje się projektem zatytułowanym „Kapsuły czasu tytanów”, a wiąże się to z jego kolejną pasją czyli historią. I tu dopiero mnie zatkało, ale o tym opowiem za chwilę. Po roku 1989 bohater wywiadu wyemitowanego w Trójce, pracował w brytyjsko-polskiej spółce joint venture, mam nadzieję, że tak się to pisze, albowiem nie posiadam nawet jednej setnej zdolności mieszczących się w Tadeuszu Czajkowskim, a moje braki ujawniają się właśnie przy takich okazjach, kiedy trzeba coś poprawnie napisać po angielsku.

Proszę Państwa, oto autor 10 patentów i niezliczonej liczby pomysłów, z których zapamiętałem GPS, nie jest w stanie zrozumieć czym był PRL. Czym były szkoły techniczne, rekrutacja zdolnych młodych ludzi, a następnie przerabianie ich na rąbankę. On nie może odżałować, że jednak nie udało się wdrożyć w życie tych jego pomysłów – dla dobra kraju. Już kiedyś napisałem po co są kraje, ale jeszcze powtórzę, żeby wszyscy piekielnie zdolni ścisłowcy, dla których wynaleźć GPS to po prostu pierdnąć w mąkę, dobrze to sobie zapamiętali. Otóż kraje są po to, by organizacje globalne, wśród nich także niektóre większe państwa mogły przerzucać na nie największe koszta. Do największych kosztów zaliczam koszt wykształcenia specjalistów w różnych dziedzinach. System jest tak urządzony, by ludzie zdolni, pochodzący z Przeworska wierzyli w to iż na ich drodze pojawiają się same szanse, co prawda czasem zdarzy się zła diagnoza w postaci raka mózgu, ale generalnie wszystko idzie dobrze, choć pod górkę. Ich życie i przygody to suma niskich kosztów wykształcenia specjalisty, który potem – przy zaangażowaniu wszystkich emocji z tymi najbardziej krępującymi włącznie – będzie pracował za darmo właściwie dla tych, którzy naprawdę kreują trendy w globalnej gospodarce. W propagandzie przekłada się to na stale obecne żale, że choć Polacy sroce spod ogona nie wypadli, to jednak nie wiedzie im się jako organizacji. Za to jednostki mają szansę, no chyba, że jakiś trep-idiota w stopniu pułkownika zdiagnozuje im raka mózgu.

Proszę Państwa, nie ma żadnego znaczenia to czy ktoś potrafi rozwiązać jakieś zadanie w pamięci czy też nie. Nie mają żadnego znaczenia rankingi zdolnych czy niezdolnych. To są trociny do przeżuwania dla mas. Liczy się tylko jedno – doktryna. Po co istnieje nasze państwo, po co ono w ogóle kształci specjalistów, kto nim zarządza i w imię kogo lub czego to czyni. Wszelkie rozbudzanie wyobraźni młodych, a tym się także zajmował się i zajmuje nadal Tadeusz Czajkowski, ma charakter werbunkowy. I albo jest się tego świadomym albo nie. Ja zakładam optymistycznie, że Tadeusz Czajkowski, przy wszystkich swoich zdolnościach, akurat spraw tak prostych świadomy nie jest. Przekonuje mnie o tym jego nowy projekt – Kapsuły Czasu Tytanów – który jest sumą naiwności tego człowieka. On sobie na starość zrobił kurs przewodnika po Warszawie i odkrył w czasie tego kursu, że istnieją takie postaci jak Tylman van Gameren – inżynier wojskowy jakby ktoś nie wiedział – a także Sokrates Starynkiewicz. Tadeusz Czajkowski zafascynował się tymi postaciami i teraz chce w Przeworsku otworzyć ośrodek popularyzujący wiedzę o ludziach, którzy zrobili coś dla Polski i Europy. I domaga się, by odwiedzała ten ośrodek młodzież, a także by zagraniczni goście okazywali szacunek tym postaciom z przeszłości, które miały jakieś zasługi dla Polski. Z tego co zrozumiałem Tadeusz Czajkowski liczy szczególnie na Rosjan, którzy mają się wzruszyć postacią i życiem Sokratesa Starynkiewicza. Ja tylko przypomnę, że zanim Starynkiewicz został gubernatorem w Warszawie z powodzeniem zajmował się mordowaniem powstańców styczniowych w Lubelskiem. Rozumiem też ograniczenia Tadeusza Czajkowskiego, który – mam takie wrażenie – powoli zaczyna rozumieć gdzie jest i co się dookoła dzieje. Rozumiem, bo nigdy nie umiałem matematyki, nie miałem cudownych nauczycieli, którzy podawaliby mi pomocną dłoń, nie studiowałem nauk ścisłych i nikt nigdy nie dał mi żadnej szansy. To jest tak Panie Tadeuszu, jakbym ja nagle odkrył, że na świecie żyli Tomasz Edison oraz Nicola Tesla i nie znając wzorów skróconego mnożenia, założył fundację zajmującą się promocją tych ludzi, z nadzieją, że młodzież będzie się do tego garnąć sama z siebie. No, ale ja żyłem i żyję nadal w świecie realnym. A także opisuję go codziennie, używając słów zrozumiałych dla innych ludzi, ludzi dorosłych i przytomnych. Na koniec wyjaśnię skąd się wzięła ta taksówka na mazut. Otóż na stronie – Kapsuły Czasu Tytanów – napisane jest, że z Przeworska można dolecieć w Bieszczady w 40 minut, trzeba tylko użyć taksówki powietrznej. Rozumiem, że tak jak w gawędzie Leskiego, przedwojenne traktory latały na benzynę lotniczą, to teraz powietrzne taksówki napędzane będą mazutem? Tak tylko pytam, bo jestem całkowitym laikiem, studiowałem przecież historię sztuki, a nie cybernetykę na WAT.

Zapraszam wszystkich na portal www.prawygornyrog.pl

  15 komentarzy do “Taksówki powietrzne napędzane mazutem”

  1. teraz się zacznie masowy werbunek warszawiaków do bojówek antyrządowych, aż się zdziwimy jakie kocie muzyki będą nam urządzać. To co obserwowaliśmy do teraz to była freblówka  .  Szykowani jesteśmy na rąbankę.

  2. Paradoksalnie jako wniosek – jeśli mamy tak mało patentów to dobrze, bo mniej polskiej myśli technicznej można nam ukraść, lub za bezcen wykupić.

  3. Drogi Coryllusie, zdiagnozowany rak mózgu to chyba coś aktualnego? WAT istnieje i istniał jedynie w Warszawie. Nigdy tego nie było we Wrocławiu. Cybernetyka do lat 70 tych była faszystowsko – burżuazyjną pseudo nauką, którą odczarowali dopiero w 1968 r. Może wojsko coś tam robiło na boku ale takiego kierunku studiów nie było. Nie wspomnę jakim trzeba było być czerwonym, młodym hunwejbinem żeby do WAT się dostać! Pytanie jakie mnie nurtuje przy okazji takich medialnych wystąpień to cel nadawania tego bełkotu? Co jest przekazem do szerokiej publiczności?

  4. Ziemię pomierzył i głębokie morze,
    Wie, jako wstają i zachodzą zorze;
    Wiatrom rozumie[1], praktykuje komu[2],
    A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.

  5. Historia Tadeusza Czajkowskiego to musi być jakiś reptiliański klon Jacka Karpińskiego. Tylko że ten drugi miał rzeczywiste osiągnięcia jakże mało zrozumiałe bez tutejszej narracji. A i tak skończył jako świniopas. Poniżej dwa zdania z Wikipedii:

    Jego wyjazdy były współfinansowane przez wywiad gospodarczy, którego tajnym źródłem osobowym o pseudonimie Jacek był w latach sześćdziesiątych. Kontakty ze służbami specjalnymi PRL, o różnym natężeniu i temperaturze utrzymywał do wyjazdu z Polski w początku lat osiemdziesiątych (…)
     
    Komputer K-202 –  Ostatecznie jego produkcję rozpoczęto, ale sfinansowano z funduszy  brytyjskich i na zamówienia Data-Loop i MB Metals…

  6. Przepraszm, test 🙂

  7. Albin Siwak opisuje takich pracowników naukowych WAT, co w latach PRL-u,  mieli paszporty i z tego korzystali, dyskretnie chwaląc się za granicą osiągnięciami tej uczelni. Vide „Bez strachu” t. I – III

  8. … tam można wyczytać, że wojsko miało  swojego Karpińskiego nazywał się Boliński…

  9. David Icke pełni bardzo ważną dla Imperium misję, nie wiem czy świadomie, ale zakładam, że nie. Bo on nie mówi tylko o reptilianach, 90% procent tego, co opowiada, to informacje dosyć wiarygodne, a przy tym niewygodne. Jednak zawsze dochodzi do tych reptilian na końcu i wszystko jest pozamiatane, każda informacja jest natychmiast tymi gadoludami unieważniona. Nie ma potrzeby ukrywać, czy dementować niewygodnych informacji, wystarczy je dać Ickowi i on to załatwi, pozamiata, nikt normalny nie uwierzy w nic, o czym mówi David Icke. Jakie to proste.

    Piszę o tym, bo czasem dostrzegam pewne, tak powiem, analogie… Format jakiś?

  10. Korwin? 🙂 i Hitler? Jasne!

  11. Leon Weissberg (https://desa.pl/pl/authors/1870/leon-weissberg !!!)

    Adam Panasiewicz (http://www.adpanas.pl ??? Chyba Pradziadek jego)

  12. Boliński – ” chłopak z Targówka, syn furmana i praczki jak mówił o sobie doszedł do godności profesora i pułkownika. Był bardzo zdolny. Świadczą o tym jego wynalazki  i znajomość 4 języków obcych . Był wielkim patriotą…” kawałek z mowy pogrzebowej wygłoszonej przez  ks. przeora ze Świętej Lipki na pogrzebie prof. płk Bolińskiego( , str 106 w: Bez strachu t. III )

  13. KAFEBIBA i woda kranówa  ,to ponoć w  Kingsaiz tworzyło jakąś tajną recepturę na  Polococtę . Więc może  i takie  taksówki kiedyś ruszą ,z resztą krasnoludki choć sprytne też były naiwne . Optymizmu .

  14. Korwin może nie podobnie, ale rzeczywiście w rezultacie kompromituje swoje poglądy.

    W Anglii dużo więcej wolności gospodarczej niż w Polsce, ale takich libertarian jak Korwin i jemu podobnych dużo mniej. W UK libertarianie to podobnie jak w USA jakiś margines a Polacy potrafią się tym zachwycać i uważają, że taki kierunek w polityce ma przyszłość.

    David Icke ostro atakuje Izrael zapewne na czyjeś zlecenie. Dobra metoda na sprawdzanie czy dane tematy są chodliwe.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.