lip 182014
 

Mam w domu spory stosik książek o husytyzmie, które usiłuję studiować nie zważając na panów zacierających gładzią gipsową ściany mojego domostwa. Jakoś idzie. Jedno jest w tych książkach uderzające, a mam na myśli prace jak najbardziej współczesne. Ile by się bibliografii na końcu nie znajdowało, wszystkie jak jedna są całymi fragmentami przepisane z wydanej w latach pięćdziesiątych pracy pod tytułem „Ruch husycki w Czechach i w Polsce”. To jest dzieło pomnikowe, ale oczywiście napisane w duchu Marksa. Co i tak jest uważam lepsze, niż pisanie prac o Czechach w duchu gender, bo i takie są. Mam na przykład na półce księgę pod tytułem „Panowie bądźmy Czechami, ale nikt nie musi o tym wiedzieć”, jest to rzecz o wzorcach męskości w XIX wiecznym czeskim społeczeństwie. Napisane jest toto tak strasznym językiem, że kiedy pochylam się nad tymi komunistycznymi husytami z roku 1959 czuję się jakbym pił wodę z tego źródełka, co to Rumcajs je miał przed swoją jaskinią. To się nie mieści w głowie po prostu. No i ja rzecz jasna od razu zacząłem się zastanawiać, dlaczego kwestie tak proste jak powiązania gospodarcze i polityczne oraz finansowe rzecz jasna, przy bogactwie źródeł, które można ze sobą porównywać nie są wyłuszczane wprost. Dlaczego nikt nie łączy w jedno wypadków takich jak kryzys w przemyśle tekstylnym Flandrii i wojny husyckie, dlaczego histeria religijna lat 1419-1422 nie jest interpretowana poprzez produkcję tkanin i stali, tylko poprzez analizę szczerości ludowego entuzjazmu i prawdopodobieństwo rzeczywistego zstąpienia Chrystusa na górę Tabor, w celu ocalenia czeskiej biedoty przed prałatami i zakonnikami. No i jedna rzecz mi tylko przychodzi do głowy: to jest tak wykładane, bo dalej pełni swoją funkcję, dalej służy ogłupianiu biednych ludzi i dalej ma dawać chleb mistrzom uniwersyteckim, którzy mówią jak żyć. W tych nowych książkach w ogóle nie ma cen, a w tej starej jest cały rozdział poświęcony cenom. To jest coś fantastycznego po prostu. Jest tam też wyłożone, bo to by za chwile rzecz tę ukryć, jak funkcjonowała gospodarka rolna i przemysł w Czechach, z procentowym udziałem poszczególnych branż. Można było w roku 1959 to wszystko napisać, dlaczego nie można teraz? Bo teraz nikogo to nie interesuje, a dla potrzeb promotora wystarczy jak się troszkę przepisze i coś bełkotnie. I doktorat gotowy.
Ten marksizm jest mniej szkodliwy moim zdaniem niż naukowa publicystyka doby obecnej, bo jak odrzucimy wszystkie brednie o postępie, walce klas, entuzjazmie mas ludowych i tego typu kwestiach, to po prostu zostanie nam to co najważniejsze. W książkach zaś nowych ściema idzie na całego. I będzie to trwało dalej, nie możemy się łudzić. Pytanie tylko dlaczego. Ja oczywiście znam na nie odpowiedź i udzielałem jej tutaj już wielokrotnie, ale nie zaszkodzi powtórzyć: bo rewolucję organizują banki wynajmując do tej roboty media. Dawniej zaś, w czasach Jana Husa, rewolucję organizowały banki przy współudziale zbuntowanych przeciwko papieżowi uniwersytetów. I był to mechanizm stały, czynny i sprawnie działający przez ładnych parę stuleci. Jak był bardzo skuteczny i długo działał można było mieć pewność, że za wszystkim tym jeszcze kryją się jakieś tajemnicze obrzędy ze składaniem dzieci w ofierze, albo czymś podobnym.
Dlaczego ja się upieram przy tym, że nic się nie zmieniło? Sami zobaczcie, oto dziś z rana google powitały mnie informacją, że mamy właśnie urodziny Nelsona Mandeli. Jest specjalna laurka na tę okazję i jak się w nią kliknie to pojawi się seria obrazków całkiem prawie podobnych do tych radzieckich podręczników o Leninie. Nelson Mandela i jego rodzinna wioska, Nelson Mandela nad morzem, Nelson Mandela uczy się w więzieniu, Nelson Mandela zwycięża, bo był bardzo pilnym uczniem, a edukacja jest najważniejsza na świecie. Jakiego rodzaju edukację ma na myśli Nelson z obrazka, tego nie wiemy.
Mam też w domu spory stos książek o sukiennictwie flandryjskim w średniowieczu. I jedną o moim zdaniem kluczowym wydarzeniu potrzebnym do zrozumienia epoki czyli o powstaniu Wata Tylera. I wyobraźcie sobie, że w tych przemądrych książkach o Flandrii, gdzie leży przecież miasto Antwerpia, w którym znajduje się najstarsza na kontynencie giełda, oraz najliczniejsza i najlepiej zorganizowana społeczność żydowska, która przecież kredytuje produkcję, wojny lokalne i inwestuje w inne przedsięwzięcia, słowo „Żyd” nie pojawia się ani razu. Jak to jest w ogóle możliwe? My się tu zastanawiamy dlaczego historia Kościoła jest oddzielona od tak zwanej historii powszechnej, a tu się trzeba zastanowić dlaczego historia Żydów, tak silnie sprzęgniętych z polityką i finansami dworów jest w ogóle pomijana. No, ale nie to jest tematem dzisiejszej notki.
Mamy oto Nelsona Mandelę na samym środku witryny google, bohatera wszystkich dziatek świata demokratycznego, który został niniejszym zadekretowany jako kolejny świecki święty. Lepszy niż Hus, bo Hus dał się zabić, a Mandela był tak mocno kryty, że nikt się nie odważył podnieść na niego ręki. Kiedy wychodzimy z googla i wchodzimy na portal Wirtualna Polska naszym oczom ukazuje się cała plejada martwych już bohaterów, z których życiem powinniśmy się natychmiast zapoznać. Ja to śledzę na bieżąco, bo mam tam skrzynkę pocztową. O takim na przykład życiu aktora Krzysztofa Chamca i jego relacjach z kobietami czytałem już ze cztery razy. Było już nawet o Joannie Jędryce, która przecież żyje i ma się dobrze oraz o jej relacjach z wyżej wspomnianym Chamcem. Są i inni: Cybulski, Kobiela, Komeda, Hłasko. Pojawiają się cyklicznie, bo nie można przecież zanudzić czytelnika. Oni zaś, ci dawno zmarli, służą temu, by portal taki jak WP i inne portale nie zasłużył sobie na miano powierzchownego, nadają temu przedsiębiorstwu patyny, jak głupio by to nie zabrzmiało. Ich obecność wskazuje na to, że wartość sprzedażowa cycków Dody znacznie spadła. No i w ogóle wdzięki tak zwanych gwiazd współczesnych dewaluują się niesłychanie szybko, a przez to przestają być przydatne. No bo cóż to jest dziś za kłopot znaleźć dziewczynę, która za pieniądze pokaże biust i jeszcze do tego zaśpiewa? To jest już dziś przemysł, jak w czasach husytów produkowanie przepowiedni o końcu świata, wygłaszanych na rogach ulic przez natchnionych kaznodziejów. Próby kreowania bohaterów z tak zwanych zwykłych ludzi zakończyły się klęską, o czym niewielu z nas już dziś pamięta. Moim zdaniem szczytem tej koniunktury był idiotyczny serial „Serce z węgla” oraz inny 'Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym”. Gdzie pokazywano jak ludzie słabi i zdeprawowani usiłują jeszcze głębiej upaść, żeby zadowolić panów filmowców, podczas gdy ci kręcą tylko głowami z niezadowoleniem i trzymają się za portfele. To się nie sprawdziło, bo okazało się, że tak zwany naturszczyk w swoim naturalnym środowisku jest całkowicie nieprzewidywalny i może narobić więcej szkody niż pożytku. Poza tym wyłazi z niego taka dziwna i komiczna poczciwość, wychodzi, że on by chciał dobrze, ale jest gruby, za mocno się poci i grzebień mu zginął, więc wygląda tak jak wygląda, ale bystry obserwator dostrzeże, że ani za bardzo kontrolować go nie można, ani też nie spełnia on w połowie nawet oczekiwań jakie stawia mu pan producent. Martwi bohaterowie są o wiele lepsi. Naturszczyków zaś trzeba podrasować i o ich przygodach opowiedzieć tak jak to robi Staszewski z GW pisząc o koloniach dzieci polskich w Bułgarii.
Mamy więc następującą gradację bohaterów: Tales z Miletu, autentyczny, pomnikowy, ale martwy, Sedes z ebonitu, żywy, głupkowany, autentyczny, ale nie nadający się do realizacji misji którą musi wdrażać producent, no i Kastor z Castoramy. I jemu teraz poświęćmy kilka słów. Kastor z Castoramy musi być prawdziwy, bezkompromisowy, żywy i przede wszystkim odważny. I to jest moim zdaniem typ nowego bohatera, którego media zaczną kreować w kilku wariantach już niebawem. Po czym jak to poznaję? Po tym, że dostałem właśnie, jak co tydzień zaproszenie do Klubu Ronina na przegląd tygodnia oraz spotkanie z gościem, którym zawsze jest ktoś niezwykły. No i teraz zgadnijcie kogo tam tam zaprosili. Nigdy się Wam ta sztuka nie uda. Ja jednak nie będę trzymał nikogo w niepewności. The winner is……Matka Kurka!!!!
Tak właśnie, Matka Kurka, będzie gościem Klubu Ronina w najbliższy poniedziałek. Wstęp za zaproszeniami, więc i tak nie macie szans, żeby się tam znaleźć, możecie tylko zazdrościć i zgrzytać zębami. Matka Kurka będzie opowiadał o tym jak dzielnie poczynał sobie z Owsiakiem i jak wskutek tych działań zmieniło się jego życie. Matka Kurka, będzie nowym bohaterem mediów, a stanie się to już wkrótce. Nie dość, że uniewinnili go po tym jak obraził prezydenta, to jeszcze teraz wygrał z Owsiakiem. Co za człowiek, lepszy niż wszyscy husccy kaznodzieje razem wzięci i lepszy niż martwy Krzysztof Chamiec. Kastor z Castoramy po prostu, brakuje mu tylko Polluksa, z Polokokty albo polichlorku winylu. On się jednak szybko znajdzie, i nawet mam swojego kandydata na to stanowisko. Jest nim oczywiście Azrael, o którym już wszyscy zapomnieli, a który przesłał mi ostatnio zaproszenie do jakiegoś serwisu społecznościowego, gdzie – jak sądzę – królują proroctwa o końcu świata….

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl gdzie od wczoraj kupić można nowy numer dwumiesięcznika Polonia Christiana, ten rysunkiem Tomka Bereźnickiego na okładce.

  19 komentarzy do “Tales z Miletu, Sedes z Ebonitu, Kastor z Castoramy”

  1. Ibrahim ibn Jakub, ważny w dziejach Polski rodanita czy też radanita.
    I niewytłumaczalne (acz żałowane przez współczesnych niemieckich historyków) przekierowanie zainteresowania Niemców i cesarstwa z typowego i skutecznie realizowanego parcia na wschód (hekatomba słowian połabskich) na „bezproduktywne” zaangażowanie w Italii. Nalezy pamiętać, że pomimo tego zaangażowania rodanici zostali wyparci z rynków wschodnich przez włoskie miasta. Na ładnych kilka stuleci.
    Warto też pamiętać, że Polska Mieszka i Bolesława była całkiem skuteczną tamą germańskiej ekspansji. I miejscem osiedlenia solidnej diaspory.

  2. Podobno A.Smith był dość miłym człowiekiem, może być pewną wskazówką to, że uważał artystów/aktorów za ludzi, których nigdy nie można traktowac poważnie, a profesję ich za zawód pozbawiający honoru. Możliwe, że z obserwacji wiedział do czego oni są powołani.

    Czy ma Pan wyrobione zdanie odnośnie wczesnych gospodarczych wolnościowców ?
    Bastiata, Smitha i np. Hayka ?

  3. W nawiązaniu do tytułu. W czasach studenckich mieliśmy z kolegami jeszcze jednego „przerobionego” filozofa, który chyba jak najbardziej pasuje do aktualnej rzeczywistości – gościa nazywaliśmy:
    „Demo(n)kryt z ABWery”…

  4. Wczoraj, zobaczyłam nagranie w Ronina . Wystąpienie , ton , treść ….prof Marek Chodakiewicz.

    Czy ktoś coś wie , co sie dzieje ?

  5. Dosyć normalny facet, jak na gościa wyedukowanego i żyjącego w USA. Poszukaj go w youtube czasem mówi ciekawie, czasem promuje swoją nową książkę. Bywa w Polsce od 20 lat. Jego zasługą jest przede wszystkim kilka dobrych warsztatowo (a jak na polskie warunki bardzo dobrych) książek o NSZ. Zainspirowanie tematem kilku krajowców m. in Leszka Żebrowskiego. Teraz zbierają materiały źródłowe i będą robić publikacje o historii komunistów. Sama oceń. Mnie się podoba.

    Mam nadzieję, że mnie gospodarz nie wywali, ale chyba nie Chodakiewicz nie jest w stanie konkurować z naszym gospodarzem. Nie ten target.

  6. Wiara, Własność, Rodzina – w przypadku Chodakiewicza dochodzi jeszcze do tej triady – karabin szturmowy, więcej różnic nie ma 🙂

  7. Absolutnym liderem w pomijanych zagadnieniach jest
    pieniądz i gospodarka – zarówno w narracji
    wewnętrznej jak i w osobnych opracowaniach i nie przypadkiem tak jest.

    Przecież ci co słuchają obiecanek różnych
    liderów partyjnych nie potrafią zadać pytania
    (o ile wpadną na ten pomysł) o sposób realizacji
    tych obiecanek,jakimi środkami i skąd je wezmą…

  8. http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/3509975,jak-gdansk-zemscil-sie-na-ulubionym-falszerzu-krola-wladyslawa-iv,id,t.html

    Historia mówi o dzisiejszej polityce zdecydowanie najwięcej. Dla mnie to był szok.

    ”Tuszowanie przestępstw przez najwyższe czynniki państwowe nie jest wcale wynalazkiem naszych czasów, o czym świadczy / Krzysztofa Stanisława Janikowskiego”. Wrzucę później skan

  9. Jeszcze wspomne o Nelsonie Mandeli I w ogole o RPA. Odkad dwadziescia pare lat temu zakonczyl sie tam apartheid dopuscili czarny lud do wladzy przestepczosc wzrosla kilkunastokrotnie, liczba noslicieli wirusa HIV I AIDS najwyzsza na swiecie a na prowincji na resztki bialych farmerow napadaja murzyni I morduja ich wlewajac wrzatek do gardla.

    Jak glosi Gazeta Wyborcza, nie ma alternatywy dla postepu. Ze strachem mysle dokad ten odwieczny postep nas doprowadzi.

  10. widzę zasługi Chodakowskiego , ale w Roninie mi sie nie podoba…..

  11. W Roninie dostało już jakiś czas temu ksywkę „w PO-roninie”, bodajże jak wygonili Grzegorza Brauna i kazali mu się więcej nie pokazywać. Gęby Ziemkiewiczów i Terlikowskich widoczne tam upewniają mnie, że obok żydo”prawicowych” portali typu wPotylicę.pl czy NIE-zależna, jest to kolejna próba skanalizowania ruchów opozycyjnych w bezpieczny kierunek, w pełni kontrolowany przez zakładających nowe „ruchy” ośrodku, który jednocześnie zapewnia im promocję i ochronę. Przy okazji można skatalogować kto tam chodzi i jakie stwarza niebezpieczeństwo dla spokojnego funkcjonowania systemu.

  12. To ja się wtrące co do tych liberałów, tyle że każdy z nich był innego zabarwienia. Adam Smith, to XVIII wieczny wykładowca filozofii moralnej (teraz to byśmy nazwali i podzielili na ekonomię, prawo i politologię), uznawany za twórcę liberalizmu gospodarczego i nowoczesnej nauki ekonomii. Ponoć był gapcio, ale miał 'spore plecy’ i 'wsparcie’. Ponoć większe niż jego przyjaciel David Hume. Wystarczy spojrzeć na jego karierę i kogo uczył, gdzie bywał i gdzie skończył. Ponoć był deistą, a niewidzialna reka rynku miała ukazywać mechanistyczny opis gospodarki, taki naukowy w duchu Newtona oczywiście. 'Bogactwo narodów’ jest pełne ciekawych komentarzy, ale jeśli ktoś szuka tam wolnorynkowego wsparcia, może w wielu momentach się zdziwić. Stanowisko Smitha wobec roli państwa nie było tak jednoznaczne, jak chcą tego wolnościowcy. Niektórzy zarzucają mu plagiat i czerpanie z dorobku ekonomistów późnoscholastycznych bez wskazania źródeł. No ale czy protestant będzie cytował katolików? Fryderyk Bastiat to mistrz słowa i logiki ekonomicznej, uznawany za pierwszego i największego publicystę gospodarczego. Wydaje się, ze najmniej o nim wiemy. Żyło dosyć krótko. Miał pewien rewolucyjny wybryk, który ponoć zakończył się wspólną popijawą. Nie udało mu sie zostać francuskim Cobdenem (Ryszard Cobden to ten o Ligi co walczyła z Prawami Zbożowymi, ale reprezentował też przez pewien czas interesy brytyjskich manufakturzystów). Bastiat, w przeciwieństwie do Smitha, był leseferystą pełną gębą. Przykład klasycznego liberała, człowieka swoich czasów. Fryderyk von Hayek to zupełnie inna historia. W młodosci byl socjalistą. pochodził ze znanej rodziny. Studiował prawo. Uznany przez Ludwiga von Misesa za najzdolniejszego austriackiego ekonomistę. Udoskonalił austriacką teorię cyklu gospodarczego. Mieszkaniec Wiednia, który był pod wpływem intelektualnej 'elity’ wiedeńskiej. Oprócz ekonomii interesował się psychologią, biologią, filozofią. Twórca liberalnej miedzynarodówki Towarzystwa Mont Pelerin. Przez pewien czas był pod wpływem pism Milla, czemu później zaprzeczał. Wychwalał liberałów katolików – Alexisa de Tocquevilla i lorda Actona, jednocześnie nazywając siebie 'starym wigiem’. Miał brytyjskie obywatelstwo. Nie podjął się krytyki najważniejszej ksiązki Keynesa za życia tegoż lewicowego szarlatana. Hayek opisywał siebie jako klasycznego liberała, jednocześnie brzydząc się leseferyzmu. Był bardziej socjal-liberałem z sentymentem do XIX wiecznych liberałów brytyjskich od Ryszarda Cobdena do Johna Morleya. Miał problemy emocjonalne, rozwodnik (wziął rozwód aby ożenić się ze swoją miłością z młodości. Chciał tak walczyć z depresją). Zawsze znajdował się w odpowiednim czasie i miejscu, aby zgarnąć dobrą posadę lub wsparcie. Nawet jeśli nie chcieli go w szkole biznesu na uniwersytecie chciagowskim (słynna Chciago School of Economics) to i takw kręcił na ten uniwerek, ale na katedrę mysli społecznej. Ponoć jak wykładał w londyńskiej szkole ekonomii, był tam młody David Rockefeler, ten bankowiec od Bilderberg Group.

  13. Smith i ile widzę różne rzeczy pisywał … i nie da mu sie w oparciu o jego teksty przypisać ,,stałości ” poglądów na ekonomię.
    A niewidzialną rękę rynku jeden raz gdzieś zapisał . Resztę dointerpretowano potem.

    Bardzo streszczam , ale to z pośpiechu.

  14. Nie ma co się obrażać na RONINA, chodzą tam inteligentni ludzie (mówię o publiczności). Proszę obejrzeć spotkanie o stosunkach polsko-żydowskich. Pan Terlikowski tak się wściekł, że omal nie połkną mikrofonu. A prowadzący zagroził zakończeniem dyskusji, bo publiczności za bardzo podobało się to co mówili panowie Braun i Żebrowski.

  15. Żebrowski nie mówi niczego, co nie ma poprarcia w dowodach – bardzo umiarkowany, a Braun to wiadomo… trzeba zapiąć pasy 😉

    Ta debata była niesamowita…. no…. i ten Terlikowski Judeo-Chrześcijanin (?)

  16. Ma Pani rację. Adam Smith pisał o astronomii, uczuciach moralnych, państwie i prawie (niestety kazał spalić nieopublikowane za życia rękopisy). Niewidzialna ręka pojawia się prawie w kazdej jego ksiązce – a to jako ręka Jowisza, a to jako ewolucyjny mechanizm instytucji prawnych i gospodarczych, albo jako korzyść ogółu będąca wynikiem jednostkowych egoizmów. Fakt, są to tylko krótkie ustępy. Smith bardziej atakował merkantylizm, chciał być obiektywnym obserwatorem, albo bronić 'systemu naturalnej wolności’ jak nazywał kapitalizm, bo wtedy nikt nie znał tego terminu. To nie jest kwestia stałości poglądów, ale jak świetnie widać w 'Bogactwie narodów’. Jest to wybitny zlepek obserwacji i pogladów lub 'zbiór aforyzmów’ – podobnie jak u Marksa. Stałość poglądów na ekonomię to miał Alfred Marshall lub Ludwig von Mises, ale to inna historia.

  17. jak się tak pisze raz to raz owo …. to czy nie pojawia się pytanie … czy nie było to pióro do wynajęcia ?

    tak tylko mi się skojarzyło ……..
    ……. a czy my nie byliśmy na ,,TY” ? strasznie nie lubię jak mi ktoś paniuje ….
    przepraszam , mało się odzywam , ale walczę z jakimś , tematem,,upiorem ” 🙂

    i nie jestem pewna kto wygra:)….

  18. Adam Smith jako pióro do wynajęcia? Bardzo możliwe. Zresztą idee i interesy często chodzą parami. Oczywiście z różnym skutkiem.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.