lut 102022
 

Odbędą się w dniach 2-3 lipca 2022. Wczoraj zarezerwowałem termin i salę w Mediatece. Długo myślałem o tym, żeby zorganizować własną imprezę, a jeszcze dłużej o tym, jaką ona powinna mieć formułę. Odpowiedź najbardziej syntetyczna brzmi – lekką. Skuteczne targi nie mogą być wielkie, nie mogą nosić piętna ideologicznego i nie mogą odbywać się w jednym i tym samym miejscu. Choć nad tym będę się jeszcze zastanawiał. Wszystkie wymienione wyżej cechy powodują, że książki przestają się sprzedawać, a łączenie książek, nawet nie mówię że z prawicą, ale z czymkolwiek, co ma jakieś cechy ideologii i mogło być jakąś dźwignią sprzedażową dziesięć lat temu, to po prostu katastrofa. O tym za chwilę.

Póki co chciałem podziękować Piotrkowi za doświadczenia bytomskie, które analizowałem bardzo długo. Z niego wzięły się konferencje, a teraz pomysł na targi. Wszelka wiedza istotna bierze się z praktyki i uczestnictwa.

Teraz kilka słów wyjaśnień. Konferencje nadal będą organizowane, ale póki co hotele przygotowują się do zmiany cennika, bo już wiadomo, że pandemia się skończy. Od marca więc wszystko będzie kosztowało drożej. Nie wiem czy podniosę cenę za konferencję, postaram się tego nie zrobić, ale mogę nie mieć wyjścia. Na razie obiekty, które poprosiłem o specyfikacje udzieliły takiego właśnie wyjaśnienia, po czym zapadło milczenie. Czekamy do marca.

Jeśli chodzi o targi, to najpierw chciałem zorganizować imprezę dużą, ale przypomniałem sobie jakie przygody Piotrek miał w Bytomiu, a potem obejrzałem kilka naprawdę dużych obiektów w dobrych lokalizacjach. Uznałem, że organizacja takiej imprezy jest niemożliwa, albowiem musiałbym się poświęcić tylko temu, a ja chciałem być zawsze autorem, a nie organizatorem targów. Poza tym nisza, w której się znajdujemy i z której musimy koniecznie wyjść, bo się zadusimy, stała się miejscem, w którym produkt przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. A jeśli produkt, to także autor. Liczy się tylko pośrednik i promotor, czyli wydawca i ktoś, kto został wynajęty lub namówiony do promocji. Książki są coraz gorsze, słabsze, fatalnie wydane i tak naprawdę degradujące treść, która się w nich znajduje. Poza tym zamieniają się w doraźną publicystykę. Nie można organizować czy nawet uczestniczyć w targach książki, bez książki. Takie numery mógł robić Bruce Lee na łodzi płynącej ku wyspie tej dziwnej wyspie, co to miał się na niej odbyć turniej mistrzów kung fu. Mam na myśli sztukę walki bez walki. Ci co pamiętaj film Wejście smoka, wiedzą o co chodzi.

Kolejną kwestią jest sprawa blogów i ich znaczenia. Dziennikarze skutecznie zarżnęli blogi polityczne i wszystko co było z nimi związane, sądząc, że w ten sposób będą mieli więcej miejsca dla siebie i swoich produkcji. To było i jest nadal zachowanie idioty, który myśli, że jak wymiesza słoninę z kremem migdałowym i to zje, to zrobi mu ta mieszanka dobrze na brzuch. Ziemkiewicz już nie wie co i gdzie ma nagrywać, a Bartosiak dokonuje resetu wszystkich spraw, albowiem zaraz świat ten odmieni się tak bardzo, że nie tylko my, ale nawet on sam go nie rozpozna.

Na czym polega problem tych ludzi, ale także nasz? Otóż wszyscy poszukują jakiegoś uszlachetniacza dla swoich produkcji. Ziemkiewiczowi się zdaje, że są nim jego przepocone koszulki, w których występuje, a Bartosiakowi, że jest to groza i ta niby powaga, którą rozsiewa wokół patrząc jak zmieniają się twarze słuchaczy, nie rozumiejących słów, które wypowiada.

Według mnie jedynym uszlachetniaczem może być sztuka. To jest istotna kwestia, albowiem załatwia ona dwie sprawy. Po pierwsze przyciąga ludzi, którzy mają pieniądze, a po drugie odstrasza ludzi, którzy są przywiązani wyłącznie do treści i – co za zbieg okoliczności – pieniędzy nie mają. Ja to ćwiczyłem wielokrotnie i wiem na pewno, że jak ktoś głosi w Internecie potrzebę wielkiego resetu, albo walczy z sanitarnym komunizmem, na wystawę pejzażu na pewno nie pójdzie. I o to właśnie chodzi. Takie numery są bowiem dla niego za miękkie, a on musi się mierzyć z prawdziwymi przeciwnościami i uczestniczyć w czymś naprawdę ważnym. Życzę wszystkim nastrojonym w ten sposób osobom wielu sukcesów, ale na swoje targi ich nie zapraszam. Wręcz wprost odmawiam im uczestnictwa.

I tu dochodzimy do kolejnej ważnej kwestii. Targi te odbywają się na moje ryzyko, a więc to ja będę decydował kto będzie w nich uczestniczył. Impreza nie jest wcale otwarta dla wystawców, przeciwnie jest dla nich zamknięta. Targi organizuję dla siebie i po części także dlatego, by trochę wypromować Grodzisk w pięćsetletnią rocznicę jego założenia. Nie wiem czy kolejne targi, a na pewno spróbuję je zorganizować, także odbędą się w Grodzisku, być może nie. Idea Latającego Uniwersytetu Leszczynowego bardzo bowiem przypadła mi do gustu i mam zamiar, a przynajmniej spróbuję, zorganizować latające targi.

Na ten moment kwestia wystawców i uczestnictwa w targach jest więc zamknięta. Mamy komplet i nikogo więcej nie zapraszamy. Impreza w dniach 2-3 lipca 2022 połączona będzie z wystawą i sprzedażą prac Agnieszki Słodkowskiej, Huberta Czajkowskiego i Tomka Bereźnickiego. Będzie też kilku wystawców prócz mnie, ale będą to osoby całkowicie i absolutnie nie kojarzące się z żadnymi politycznymi występami. Ten etap zamykamy, dalszy marsz tą drogą prowadzi bowiem do Wylatowa, a po drodze będzie jeszcze przystanek w Emilcinie, gdzie pan Bernatowicz postawił swego czasu pomnik kosmitom.

Targi książki i sztuki są dla książki i sztuki, a także dla ludzi, którzy mają zamiar kupować jedno lub drugie. Nie jest to teren żadnej demonstracji polityczne i ideologicznej, nie jest to także teren dyskusji światopoglądowych. Jeśli ktoś będzie chciał takowe prowadzić, może przejść przez ulicę, tam jest zaraz park Skarbków, usiądzie sobie na ławeczce ze swoim oponentem i wymienią uwagi na interesujące ich tematy. W przestrzeni targowej proszę tego nie czynić, albowiem sala jest spora i głos niesie się daleko. Jeśli chodzi o jakieś inne próby zideologizowania imprezy uprzedzam od razu, że za rogiem – dosłownie – jest komenda policji, sąd i prokuratura. Wszystko w jednym miejscu, żeby nie trzeba było daleko chodzić.

Teraz trochę technikaliów. Mediateka w Grodzisku jest chyba najlepszym tego typu obiektem w kraju. Są tam oddzielne sale, które można wynajmować na różne imprezy i to w ogóle nie koliduje z misją i działalnością obiektu. Mediateka znajduje się tuż przy dworcu, naprzeciwko jest park, w nim restauracja. W samej Mediatece też jest restauracja, a poza tym Grodzisk, jako miejsce letniego wypadu jest znakomity. Wszędzie są rowery i hulajnogi, można sobie pojechać gdzie się chce, a miejsc atrakcyjnych jest tu sporo. Są Stawy Walczewskiego, gdzie można popływać kajakiem lub rowerem wodnym, a także po prostu się wykąpać, albo Stawy Goliana, gdzie pływają wielkie, kolorowe ryby. Wieczorem w parku Skarbków odbywają się różne imprezy, akurat 2 lipca zaplanowano kino na leżakach, ale nie wiem jeszcze z jakim repertuarem. W niedzielę 3 lipca odbędzie się za to koncert muzyki klasycznej.

Wstęp na imprezę będzie wolny, nie przewiduję biletów, ale też nie przewiduję żadnych prelekcji. Nie ma do tego miejsca i warunków, albowiem całe miasto będzie świętować. Tak tu już jest latem. Tak więc organizujemy targi z myślą o maksymalizacji zysków. I chciałbym, żeby to dobrze wybrzmiało. Nie będą to targi, które maja jakąś misję edukacyjną czy nie daj Boże polityczną. Nie będzie to też impreza, która ma – otwarcie lub pokątnie – coś lub kogoś uhonorować. Organizujemy ją dla zysku.

Byłem ostatnio na dwóch imprezach targowych i obydwie były zaprzeczeniem deklarowanej misji, a także obnażyły swój anachroniczny charakter. Nie wiem czy organizatorzy zauważyli, ale kraj nasz zmienił się ostatnio bardzo. Ludzie nie pielgrzymują już do wielkich obiektów z nadzieją, że kupią tam ciekawą książkę. Ta bowiem została dawno zdegradowana. Targi zaś zaczęły służyć do lansowania organizacji europejskich, redakcji gazet, zagranicznych autorów, których licencje kupiono, a którzy nie mają w Polsce żadnej promocji, albo autorów idiotów zajmujących się w istocie reklamą ubrań. Żadna z imprez na których byłem w zeszłym roku nie dotyczyła książki, nikt tam też nie rozumiał, jaka jest istota tego produktu. Cały rynek książki został sprofilowany tak, że mamy w zasadzie dwa, trzy główne trendy i trochę oszołomstwa po bokach. Nic więcej, a potem wszyscy – jak zwykle – dziwią się, że Polacy nie czytają, a książka się nie sprzedaje. A co ma się sprzedawać i co ludzie mają czytać?

Na pewno nie pojadę na targi książki do Poznania, albowiem organizowanie ich w takim obiekcie jest pomyłką. To samo dotyczy targów wydawców katolickich, które są za drogie. No, a poza tym nie ma na nich innej oferty poza skrajnie infantylną, służącą w istocie do tego, by lansować dziennikarzy wręczających nagrody św. Feniksa. Być może wybiorę się we wrześniu do Warszawy, jeśli impreza będzie otwarta jak w zeszłym roku. Targi historyczne pod zamkiem, organizowane w końcu listopada, pod znakiem pandemii, „zbliżającej się wojny”, ograniczeń covidowych i buntu przeciwko nim to pomyłka. Poza tym miejsce jest za ciasne dla wystawców i mowy nie ma o żadnym komforcie prezentacji produktu. To trzeba zmienić koniecznie.

Uczestnicy i organizatorzy nie zauważyli, że większość korzystających z tych targów wydawców nie dysponuje narzędziami masowej promocji i sprzedaży. To są wydawnictwa niszowe, publiczność, która tam przychodzi dobrze je zna i wie dlaczego się tam pojawia. Organizatorzy więc uznają, że żadna promocja imprezy nie jest konieczna. Popatrzcie teraz co robią wydawcy, którzy do niedawna mieli takie narzędzia, dysponowali szeroko znanymi autorami, których lansowano wszędzie, wydawcy dotowani, którzy nie muszą się martwić skąd wziąć pieniądze na kolejny nakład. Otóż oni, od dłuższego już czasu, organizują całkiem zamkniętą imprezę „dla swoich”, która odbywa się w sierpniu w Sopocie i nosi nazwę Festiwalu literackiego (chyba). No i generuje bardzo poważne zyski. Wydawcy mali, niedotowani, szukający swojego miejsca na rynku, są wykorzystywani przez organizatorów, którzy handlują powierzchnią wystawienniczą, zasłaniając się przy tym misją. Nie będę w tym uczestniczył, albowiem książki sprzedaje się dla zysku, a ten na wielkich imprezach targowych stale maleje.

Będę jeszcze o tym pisał wielokrotnie, na razie zapraszam wszystkich na początku lipca do Grodziska Mazowieckiego. Wystarczy wsiąść w pociąg na stacji Śródmieście i za czterdzieści minut jesteście pod Mediateką. Uwaga – w pociąg, a nie w kolejkę WKD – bo Was wywiezie na Radońską i będziecie musieli jechać rowerem, albo hulajnogą.

Oczywiście nieustająco zachęcam do kupowania książki majora Sujkowskiego

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bitwa-o-warszawe-1944-major-zbigniew-sujkowski/

 

  13 komentarzy do “Targi książki w Grodzisku Mazowieckim”

  1. Jaki fajny pomysl. Lokalne targi, nie moloch. Dla mnie to bedzie ciekawe.

    No i pojade jednym a  wroce drugim ( wkd, pkp), bo  Mediateka-WKD to tylko  kilometr, czyli spacer, po drodze te stawy, a chyba i wkd ma jakas ekspozycje starego taboru.

  2. Na pewno miało, jak jest teraz nie wiem

  3. Dzień dobry. Oczywiście ma Pan rację. Jeśli te duże imprezy nic Panu nie dają – nie ma sensu w nich uczestniczyć. Dzisiaj jest coraz więcej różnych obiektów, mniejszych i większych, czasem w bardzo dziwnych miejscach, ale cóż lokalne maf.. tfu, chciałem powiedzieć społeczności mają swoje ambicje – dlaczego nie miałby Pan ich nie wykorzystać. A ci od wielkich targów będą mieli wybór – skoncentrować się na odkrajaniu swojej porcji od dotacyjnego tortu – albo zmienić postępowanie. Ale to może się stać dopiero, kiedy na jednej czy drugiej imprezie będzie pusto. Ja wprawdzie na ogół mam reakcje alergiczne na bliźnich w ilościach hurtowych i staram się nie bywać w takich miejscach, ale tak Pan ładnie opowiada o tym Grodzisku… aż zacząłem sprawdzać kalendarz 🙂

  4. Więc urozmaicając dla odwiedzających wydarzenia 500lecia Grodziska – który jest łatwo dostępny ze Stolicy, ale i od strony Łodzi:

    – tak, WKD na stałe otworzyło izbę pamięci z wystawą,

    – _na dziś_ czynna w środy do południa i niedzielę k. południa. Trzeba obserwować stronę. A WKD to też kawałek kultury materialnej Polski, jak czerwiec czy kopalnie.

  5. zachęcam do kupowania książki majora Sujkowskiego

    kupiona, już wysłana, mam cichą nadzieję, że przyjdzie jutro w piątek 🙂

  6. Nie dają tyle ile bym oczekiwał po 13 latach intensywnej pracy. Stoisko kosztuje 4 tysiące, dwumetrowe, promocji na mieście nie ma, a jak jest to pod konkretnych autorów znanych z mediów. Do tego jakieś nagrody wręczane w wewnętrznych kręgach wtajemniczonych. Mam do tego dopłacać? W życiu…

  7. Bo skandal wzbudza zinteresowanie. A literatura i sztuka to Pegasus.

  8. Czy opisze Pan kiedyś zbombardowanie Grodziska przez „wyzwolicieli”?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.