cze 042017
 

W przyszłą sobotę, 10 czerwca rozpoczynają się drugie, bytomskie targi książek Rozetta 2017. Jak pewnie wszyscy zauważyli napięcie promocyjne wokół drugiej imprezy rozkłada się inaczej niż rok temu. Mniejszy nacisk położyliśmy na promocję internetową, choć co jakiś czas przypominamy filmy wtedy nakręcone, a ostatnio wysłaliśmy do Państwa indywidualne zaproszenia na imprezę. Większą uwagę poświęciliśmy reklamie w tak zwanym realu. Wydaliśmy w tym celu specjalną targową gazetę o nazwie Rozetta, która została rozkolportowana w aglomeracji śląskiej, a także w tych miejscach gdzie dystrybuowane są nasze książki. Gazeta będzie rozdawana jeszcze w nadchodzącym tygodniu. Wszystkim przypominam, że w czasie targów odbywa się konkurs na najpopularniejszego autora i najpopularniejszego wydawcę. Głosują czytelnicy, a czynią to za pomocą wydrukowanych w naszej gazecie kuponów. Tak więc lepiej nie wyrzucać Rozetty do kosza na śmieci po przeczytaniu, ale zachować ją na targi i zagłosować na swojego ulubionego wydawcę i autora.

Tak jak w poprzedniej edycji targi połączone są z wykładami, jak pewnie już wszyscy wiedzą, imprezę zainauguruje ksiądz prałat Roman Kneblewski. Po nim wystąpi profesor Kucharczyk, a następnie doktor Rafał Łatka z warszawskiego oddziału IPN. Drugiego dnia wystąpią: Leszek Żebrowski, zwycięzca zeszłorocznych targów książki i ksiądz Sławomir Kęszka, z Wyższego Seminarium Duchownego w Kaliszu, który będzie opowiadał o księdzu Wacławie Blizińskim i jego dziele. Targi zakończą się debatą blogerów. Wiążę z tą debatą pewne nadzieje, albowiem, jak wszyscy się już dokładnie zorientowali projekt zatytułowany „blogosfera polityczna”, który pomyślany został, jako zasobnik darmowych pomysłów i tematów dla dziennikarzy, właśnie został zamknięty i unieważniony przez właścicieli salonu24. Powód jest, jak mniemam taki, że blogerzy zbytnio się usamodzielnili i nie chcieli składać hołdów tak zwanym poważnym publicystom.

Nasza debata została zorganizowana po to między innymi, by pokazać tamtym, gdzie się zgina dziób pingwina. Konkretnie zaś chodzi o to, by ludzie dowiedzieli się, że wolność słowa to nie jest dyskusja pomiędzy panami z Instytutu Wolności a tymi z Instytutu Sobieskiego, ale coś zupełnie innego. Mam nadzieję, że operację tę uda się nam przeprowadzić z sukcesem. Wszystkich serdecznie zapraszam.

Teraz o książkach. Ku mojej nieopisanej radości w naszej bandzie będzie prócz mnie jeszcze dwóch wydawców. Na stoisku Valsera, który będzie sprzedawał bawełniane koszulki z logo tegorocznych targów, będzie można kupić książkę, której z całą pewnością nikt poza tutejszym środowiskiem by nie wydał. Są to, opisywane już w gazecie, zapiski księdza Franciszka Hiplera dotyczące objawień w miejscowości Gietrzwałd na Warmii. W tym roku przypada okrągła, choć nie jubileuszowa, rocznica tych objawień, minęło od tego momentu dokładnie 140 lat. Wydarzenia w Gietrzwałdzie, czyli ukazanie się w ogrodzie plebanii Matki Bożej, zostały oficjalnie uznane przez Kościół.

Valser powiedział mi wczoraj ile ma tych koszulek na stoisku. Wzruszyłem tylko ramionami. Za mało. Sam wezmę z 10 w różnych rozmiarach. Tak więc amatorom bawełnianego odzienia radzę się pospieszyć. Na pewno nie zabraknie moich książek, jedziemy bowiem z towarem na dwa samochody. Pomaga mi nieoceniony Pan Jerzy, który do tej pory tylko pożyczał mi swoje auto, a teraz wobec powiększenia się oferty postanowił przywieźć mi jej część na targi.

Drugi wydawca niestety nie będzie obecny, ale książka przez niego wydana znajdzie się na moim stoisku. Jest nim nasz kolega Dzierzba, który wydał ciekawą rzecz, książkę o wyprawie pewnego małżeństwa do Paryża. Jest to o tyle niezwykłe, że podróż ta odbywała się w kajakach, a zaczęła się na rzece Przemszy.

Oczywiście, będą też inni wydawcy, wszystkich tu nie będę wymieniał, ale serdecznie zapraszam czytelników na ich stoiska, gdzie każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie, coś o czym ludzie nigdy nie przeczytają w Gazecie Wyborczej i nie usłyszą w TVN. Po to między innymi organizujemy te targi, żeby rozsławić jeszcze jedno miasto w Polsce, gdzie można znaleźć lekturę nie zatrutą gazem z gazowni.

Ja jednak postanowiłem tu zareklamować głównie swoje książki. Jak wszyscy już wiedzą ukazał się wreszcie pierwszy tom Baśni socjalistycznej. Oczywiście będzie dostępny w Bytomiu w dużych ilościach. To jednak nie wszystko. Na Bytom wydaliśmy drugą książkę w serii Biblioteka Historii Gospodarczej Polski. Po książce o wołach, kolej na książkę o masonach. Druga bowiem pozycja w tej serii to znany już niektórym „Dekret kasacyjny roku 1819 i jego wykonanie w diecezji sandomierskiej”, czyli opowieść o tym, jak Staszic ze Stanisławem Kostką Potockim okradali klasztory ze złota i paramentów, a Samuel Linde z wartościowych książek. Tym wszystkim, którzy byli w Bytomiu w zeszłym roku nie trzeba tłumaczyć o co chodzi, bo targi zeszłoroczne zostały rozpoczęte wykładem ojca Wincentego Polka poświęconym tym właśnie zagadnieniom. Oto link do tego wykładu, każdy może sobie posłuchać, a jak będzie miał ochotę kupić książkę, to znajdzie ją na moim stoisku http://rozetta.pl/staszic-kostka-potockim-bulle-papieska-falszowali-tytul-coryllusem/ . Okładka jest tak fantastyczna, że jak ją wysłałem ojcu Wincentemu, to nie mógł przestać na nią patrzeć. A jak z kolei napisałem Tomkowi, że ojciec Wincenty dostał okładkę, to on zadał mi tylko jedno pytanie – i co? Oddycha? Na stronie okładkę zaprezentujemy dopiero w środę, bo wtedy rozpocznie się sprzedaż internetowa. Nie mogę tego umieścić wcześniej z różnych powodów. Wszystkich jeszcze raz zapraszam serdecznie do Bytomia. A tutaj link do informacji dotyczących dojazdu http://rozetta.pl/jak-dojechac/

To tyle jeśli idzie o Bytom. Teraz kolejna zapowiedź. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to 17 czerwca zjawię się znów na jarmarku radia Wnet i będę miał ze sobą kolejną nowość. Będzie to książka Hani, zatytułowana „Zielone rękawiczki”. Książka jest przeznaczona dla dzieci i ma niezwykłą szatę graficzną, której autorem jest Rafał. Jest to książka, o której wielu dorosłych dziś ludzi marzyło będąc dziećmi, książka z pięknymi ilustracjami i tekstem, który nie dewastuje dziecięcych emocji i nie wywraca wszystkiego w dziecięcej głowie. Mam nadzieję, że wszystkim się ona spodoba. Tak więc przed nami dwa wydarzenia – 10-11 czerwca targi Rozetta w Bytomiu, 17 czerwca – jarmark Radia Wnet w Warszawie w budynku dawnego liceum Hoffmanowej, za hotelem Marriot. Zapraszam.

Teraz ogłoszenia. Mamy już nowy sklep https://basnjakniedzwiedz.pl/ wszystkie nowe książki będą wrzucane tylko tam, ale sklep na coryllus.pl będzie jeszcze przez jakiś czas czynny, żeby wszyscy mieli czas się przyzwyczaić.

Nasze książki dostępne będą w Słupsku, w sklepie Hydro-Gaz przy ul. Słowackiego 46, wejście od ul. Jaracza

Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.

Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/

  57 komentarzy do “Targi w Bytomiu czyli dziób pingwina”

  1. Życzę powodzenia na targach i boleje, że nie mogę tam być. Jeszcze raz wszystkiego dobrego, proszę dbać o zdrowie, a szczególnie żołądek

  2. „Drugi wydawca niestety nie będzie obecny, ale książka przez niego wydana znajdzie się na moim stoisku. Jest nim nasz kolega Dzierzba, który wydał ciekawą rzecz, książkę o wyprawie pewnego małżeństwa do Paryża. Jest to o tyle niezwykłe, że podróż ta odbywała się w kajakach, a zaczęła się na rzece Przemszy.”

    Dodam tylko, że w sporej mierze właśnie dzięki życzliwemu wsparciu Gabriela książka „Przemsza płynie do Paryża” mogła zostać wydana.

    PS Rzeczywiście nie będę mógł być na targach, więc korzystając z okazji zapraszam do zapoznania się z tą książką na stoisku „Kliniki Języka”

  3. Teraz kolejna zapowiedź. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to 17 czerwca zjawię się znów na jarmarku radia Wnet i będę miał ze sobą kolejną nowość.

    Myślę, że dobrze byłoby taką i podobne wiadomości dodawać w Aktualnościach na stronie księgarni. Nie jest to wszelako ogłoszenie adresowane wyłącznie do czytelników bloga…

  4. I tak rozwija się polski kapitalizm bez dotacji.

  5. Stalagmita „rewolucja nad Kamienną” (SN) – kapitalnie pokazuje wojnę z konkurencją, ale co najważniejsze, pokazuje kto ponosi prawdziwe koszty takiej wojny o rynek,  oczywiście nędza czyli oględnie mówiąc spadek poziomu życia  ponosi pracobiorca.

    Materiał Stalagmita ma walor „obserwacji uczestniczącej” z operacji typu jak wypchnąć dobrze funkcjonujący podmiot z rynku  1) opóźnienie lub brak decyzji urzędniczych w sprawie cła, 2) potem strajki robione przez jakieś bojówki i robotników co uwierzyli w hasła, po przestojach produkcji 3) brak pracy, poziom życia spada do poziomu ziemianki itd.

    No i ten napad na kasę sądu, ale dlaczego nie było napadu na bank?

    No i ten przykład  trzebieży wartościowej młodzieży.

  6. Okładka rzeczywiście jest fantastyczna. Dla niej samej warto tę książkę kupić  😉
    Jeśli seria „Historii gospodarczej Polski” będzie dalej otrzymywać tak genialne okładki, to z nich samych utworzy się memiks przedstawiający w sposób bardzo intuicyjny wizję dziejów ekonomii na naszych ziemiach. To będzie lepsze niż niejedna zakłamana propaganda na temat zarządzania dobrami jaką się lansuje w oficjalnej historii.

    Osobiście polecałbym tę książkę czytać w pewnym kontekście. Pamiętajmy, że jesteśmy po kasacie jezuitów a przed falą kasat, która nastąpi po powstaniu styczniowym. Kasaty to był walec, który raz po raz przetaczał się przez nasze ziemie. Najpierw edukacja (jezuici), potem własność (zakony monastyczne) a na koniec nazwijmy to media, czyli zakony stojące bezpośrednio na styku kontaktu Kościoła z wiernymi. To były przede wszystkim tzw. zakony mendykanckie (żebracze). Rola braci jeżdżących po kweście jest niedoceniana. To była chodząca, „szeptana”, „pantoflowa” propaganda Kościoła. Jego oczy i uszy, bardzo bliskie ludziom. Przypomnijmy sobie tutaj postać Robaka z „Pana Tadeusza”. Polecam udać się na Karczówkę w Kielcach, zapoznać się z historią tamtejszego klasztoru i ostatniego zakonnika. Potem pomnożyć to wiele, wiele razy. Jestem przekonany, że gdyby nie kasaty to różnej maści socjalizmy miałyby o wiele, wiele ciężej, aby zakorzenić się na terenach byłej RON. Pamiętajmy, że struktura parafii nie była tak rozbudowana, a i liczba księży diecezjalnych nie była tak duża jak obecnie …

    P.S. Przez długi czas nie komentowałem, ponieważ byłem na pielgrzymce maryjnej. Wziąłem jednak ze sobą całą tę rzeczywistość, która czy tutaj czy w SN się wydarza. Polecałem Tej, która jest Naszą Królową. Kiedy wróciłem, zaskoczyło mnie jak dużo stało się na stronie SN. Do tej pory nie zdążyłem tego ogarnąć. Aż strach wyjeżdżać, bo skutkuje to tym, że człowiek jest w ciągłym zapóźnieniu i ma trudności z rozeznaniem się w tym wszystkim. Takie trudności są jednak bardzo frapujące, oby dalej się piętrzyły !!!  😀

  7. Żałuję, że nie będę, ale od mojej Lubawy do Bytomia niestety jest kawałek. Tym bardziej szkoda, bo na dziesiątego przypadają moje urodziny i pewnie zgarnąłbym autograf pod paroma tytułami z wydawnictwa, które do tej pory zgromadziłem. A nowa baśń rzeczywiście robi wrażenie. Do tej pory przeczytałem trzy polskie, amerykańską i „Irlandzki Majdan” i wydaje mi się, że czyta się ją tak dobrze jak pierwszą, pomimo że poruszana tematyka jest dużo cięższa.

    Przy okazji, co by pan Maciejewski sądził o zrobieniu baśni o  polskich literatach i naukowcach? Tych pisanych w cudzysłowiu i tych prawdziwych. Mam na półce dwie podobne rzeczy. „Intelektualistów” Paula Johnsona i „Zdeprawowani moderniści” E. Michaela Jonesa. W jednej jest między innymi o Rosseau, Marksie, Tołstoju i Hemigway’u, a w drugiej o bardzo ciekawe przypadki antropolog Margaret Mead, Zygmunta Freuda, oraz o tym skąd Pablo Picasso brał pomysły na swoje obrazy. Myślę, że podobna praca o polskich bohemach i awangardach nauki i sztuki mogłaby być równie interesująca.

  8. Żeby Polska wróciła do poziomu sprzed czterystu lat, zakony wymienione i inne muszą wrócić do kraju z równie mocnymi muskułami duchowymi jak wtedy. Skoro bardzo niewiele wystarczy, by cuda działy się na małą skalę, przy większym wysiłku dokonają się cuda, które zatrzęsą Wielkim Babilonem. Może być albo powszechne panowanie Chrystusa Króla, albo demonkracja liberalna.

  9. Wybieramy demokrację liberarną.

  10. Tym gorzej dla tych, którzy dokonują podobnego wyboru, i pozostałych, którzy bez swojej zgody odczuwają rzekomo zbawienne skutki demonkracji liberalnej.

  11. aby działy się cuda, i to bez znaczenia skali to czyj to jest wysiłek? a może jest to dar? stawianie problemu, iż trzęsienie wielkimi/małymi babilonami jest celem i przeznaczeniem jest nieporozumieniem ideologicznym; zaklinanie rzeczywistości także nie jest sposobem na przetrwanie/przeżycie;- dzisiaj jest Wielkie Święto i za przeproszeniem owa demokracja taka czy siaka nie jest żadnym odniesieniem do czegokolwiek; jedynym odniesieniem jest Ewangelia i praktyka dnia codziennego;- dobry człowieku a pokonałeś Ty w życiu jakiegoś babilona? ad panowania Chrystusa Króla to polecam zobaczyć jak wygląda grób R.Celakówna na cm. Rakowickim w Krakowie… słowa, słowa,.. i wizja świata, że ustawami i dobrymi chęciami raj będzie wokół;- nie będzie żadnego raju wokół jest i będzie wojna o przetrwanie/przeżycie i tylko Ci którzy są jak 'gora’ i mają broń [modlitwa] mogą skutecznie w tej wojnie uczestniczyć;- polecam „O naśladowaniu Chrystusa” T.Kempisa CRL i tutaj wracamy do Gietrzwałdu

  12. Szanowny Panie Przybylski,  a jaki będzie poziom Pańskiej radości, kiedy demokracja liberalna przegłosuje (np. jednym głosem) , że wszyscy co mają inicjały „A.P.” mają wyprowadzić się ze swoich mieszkań i przekazać je na Krajowy Fundusz Demokracji Liberalnej”.

    Domyślam się, że już się pan cieszy z faktu, że w procedurach demokratycznych między innymi „wybrano” (wyróżniono) Pana mienie. ?

  13. przesądy: demokracja taka siaka, monarchia, … i uzależnieni od przesądów wręcz poddani/niewolnicy przesądów;- zbawienne skutki ale czego? ludzkich pierdół?

  14. stań przed komornikiem z demokracją liberalną pod rękę – będzie ubaw, że heeej

  15. Nie napisałem nic sprzecznego z powyższym.

  16. .. dywersyfikacja i zarządzanie zasobami rozproszonymi w ujęciu sieciowym…;- do tego należy wracać i te mechanizmy stosować w relacjach gospodarczych/edukacyjnych/poznawczych/… to właśnie przebija w opisów czasów przeszłych; analityka wskazuje, że konfrontacje były i są prowadzone z dyskontowaniem mechanizmów sieciowych w skalach lokalnych i ponadlokalnych

  17. może ciut nieprzejrzystego;- problemem jest transformacja idei na realność [macierz transformacji]

  18. Żeby nie było wątpliwości, co uważam za wysiłek, dam przykład: francuska mistyczka Maria Julia Jahenny oddała się Panu Jezusowi jako dusza ofiarna, przez co najmniej pięć lat żywiła się wyłącznie Najświętszym Sakramentem, na pewien czas ogłuchła, oślepła i oniemiała. Mnie do tego poziomu bardzo daleko, ale wystarczają między innymi codzienna modlitwa różańcowa i czytanie Brewiarza Rzymskiego, by móc dostrzegać duchowe zmiany na lepsze i wprowadzać je w życie.

  19. przestrzeni wysiłków jest bez liku i są dostępne dla każdego, każdy może sobie wybrać obszar i skale wysiłku/ów

  20. czy tylko w swoje życie? czy też w życie otoczenia?

  21. …”przez co najmniej pięć lat żywiła się wyłącznie Najświętszym Sakramentem” …

    Jeśli to zrobiła, to dlatego, że to była jej misja zlecona z Wysoka i z tą misją zostało na pewno związane jakieś przesłanie a nie dlatego, że tak się jej z pobożności zachciało. To nie jest tak, że postanowię żyć komunią św a pieniądze na jedzenie przekażę dla „uchodźców”. Pewnych rzeczy jednak nie upraszczajmy.

  22. spojrzenie na losy/żywoty Świętych KK wielokroć obrazuje indywidualność osobistych relacji i swoistą niepowtarzalność;- od lat obserwujemy jak w Krakowie pięknie rozrasta się kult św. Rity i jakie tego są efekty w ludzkim, indywidualnym życiu

  23. Jedno i drugie.

  24. Nie chodzi mi o upraszczanie, ale o przykład oddania się Niebiosom, który to przykład powinien dodawać nam sił w czasach niemal powszechnej pogardy dla świętości.

  25. Właśnie przed chwilą odjechał z Brzezin o. Stanisław-Trzy Krainy. O 12.15 odprawił w naszej Parafii Najświętszej Maryi Panny  Częstochowskiej mszę świętą w intencji Gabriela, jego dzieła oraz w intencji wszystkich komentujących. Modliliśmy się szczególnie o zdrowie dla naszego Gospodarza, a także w intencji Pana Piotra polecając go Panu Bogu oraz o najlepsze  owoce zbliżających się targów Rozetta 2017.

    Ojciec Stanisław to fantastyczny, a przy tym bardzo  skromny kapucyn. Jako, że będąc w ciągłej podróży nie ma dostępu do internetu prosił, aby wszystkich serdecznie pozdrowić
    i zapewnić o modlitwie, którą obejmuje całą naszą Wspólnotę, co niniejszym czynię.

    W tygodniu jeśli będę umiał i jeśli Gospodarz pozwoli zamieszczę zdjęcia  z dzisiejszej mszy świętej. Dziś powiem tylko, że wszystko było bardzo dobrze.

  26. Ten komentarz dodałem do dyskusji wczorajszego bloga, ale ponawiam tu dla tych Czytelników, którzy nie zaglądają wstecz:
    Plac Hoovera pojawił się w Warszawie wkrótce po odzyskaniu niepodległości. Polska była wdzięczna Ameryce za pomoc po I wojnie.
    W roku 1941 rola Hoovera w organizowaniu pomocy żywnościowej dla „pięciu małych demokracji”, w tym Centralnej Polski, wbrew brytyjskiej blokadzie, była co najmniej dwuznaczna.
    Opis problemów można znaleźć m.in. w książce Simona Segala „The New Order in Poland” z roku 1942.
    https://archive.org/download/TheNewOrderInPoland/The%20New%20Order%20in%20Poland.pdf
    Powojenne Niemcy z pewnością miały powód, by okazywać Hooverowi wdzięczność.
    https://en.wikipedia.org/wiki/Herbert_Hoover#Post.E2.80.93World_War_II

  27. Bardzo Pani dziękuję.

  28. Tyle na ten temat napisano. Na początku Józef Mackiewicz, potem inni poprzez Cenckiewicza aż do ostatnich rzeczy, jak książki bp Bernard Tissier de Mallerais czy Michaela Daviesa. Każdy, komu Kościół drogowskazem potrafi zorientować się, że przed SVII a potem podczas jego trwania montowano totalny bałagan, którego owocem miało być to, co dzieje się obecnie. Relatywizm, ekumenizm, novus ordo missae, post-księża w cywilkach, śmichy-chichy i atrakcyjne przyciąganie do kościoła. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak – wydawać się może – rozgarnięci ludzie jak sam autor i piszący tutaj pozostali nie dostrzegają istoty problemu i twardo brną w ten demontaż. Dlaczego p. Gabriel Maciejewski nie podejmie tematu rozwalania Kościoła w XX i XXI w.? Pytam poważnie. Nie wierzę, że nie sposób dostrzec całej tej zmasowanej akcji.

  29. Wielkie Bog zaplac Mniszysku za to polecanie Naszej Krolowej tej calej rzeczywistosci… a rzeczywiscie podczas Mniszyska nieobecnosci sie tu u nas stalo i wydarzalo… i rzeczywiscie az strach wyjezdzac, a spowodowane zaleglosci ogromnie trudno ogarnac… powoduje to ciagle zapoznienie i trudnosci z rozeznaniem.

    Jedyna zaleta, ze te trudnosci sa wprost pasjonujace… moze przydaloby sie aby Gospodarz troszke czesciej… „chorowal” i potem sie kurowal. 😉

    Witaj w dom, Mniszysko… bosmy sie tu troche Jego nieobecnoscia martwili.

  30. @Coryllus

    Czy książka o objawieniach w Gietrzwałdzie będzie potem dostępna w Państwa @księgarni albo na jarmarku radia Wnet (bo mam nadzieję, że nakład nie jest tak mały, żeby cały poszedł w Bytomiu)?

  31. Czy jest w Wrocławiu księgarnia stacjonarna w której można kupić książki gospodarza?

  32. dziękujemy, świadomość że ktoś jednoczy się z nami w modlitwie jest potężnym wsparciem;- problemem w RP jest budowanie wspólnot i jedności czynów [brak podstawowej socjalizacji], żartobliwie to taka pielęgnacja ogrodu św. Rity

  33. Oooo…

    … to swietny pomysl z umieszczeniem  tych zdjec… i wielka radosc by byla.

    Dziekuje za pozdrowienia od Trzy Krainy O. Stanislawa, fantastycznego i skromnego Kapucyna… ALE… chyba Kapucyni tak maja… jak chociazby ojciec Tomasso de Calangiano z Damaszku, francuski lekarz i ogolnie powazany zakonnik z Kapucynow Mniejszych… z kwietniowego wpisu Pink Panther’y.

  34. Dziękuje i pozdrawiam. Łączę się w modlitwie.

  35. Ojciec Stanisław to naprawdę przeskromny zakonnik, o wielkiej delikatności. Nawet najmniejszym naszym gestem gościnności był onieśmielony i ciągle za wszystko dziękował. W trakcie rozmowy wyznał, że bardzo chciał odprawić tą mszę świętą w Brzezinach.

  36. >Kasaty to był walec … Najpierw edukacja (jezuici), potem własność (zakony monastyczne) a na koniec nazwijmy to media, … przede wszystkim tzw. zakony mendykanckie (żebracze). … To była chodząca, „szeptana”, „pantoflowa” propaganda Kościoła. Jego oczy i uszy … struktura parafii nie była tak rozbudowana, a i liczba księży diecezjalnych nie była tak duża jak obecnie …

    Dziękuje za informacje.

  37. Nie zawiodła Cię intuicja w kwestii tematu Goeringa w pobliżu Ronikiera. W kilka minut czytania internetu dotarłem do Herberta Hoovera, człowieka, który tak jak Ronikier, odgrywał wielką rolę na styku Polski i Niemiec po I wojnie światowej. Ale choć pomoc humanitarna połączyła ich także podczas II wojny, to Herbert a nie Adam podróżował po resztkach III Rzeszy pociągiem Hermanna Goeringa, martwiąc się, by Niemcy nie zostały krajem pastuchów. W 1941 Hoover uważał, że Niemcy nie mają żadnego obowiązku żywienia Centralnej Polski (chyba dobrze rozumiem, że to Generalna Gubernia), bo ten kraj nigdy nie był samowystarczalny żywnościowo, więc to świat ma zapobiec głodowi. Po kilku godzinach na internecie (jasne, że to mało) mam wrażenie, że to efekt jego doświadczenia z głodowych rewolucji bolszewickich w Europie pod koniec I wojny.

    A jednak Ronikier, który nienawidzł bolszewików,  nie wziął udziału w dożynkach zorganizowanych przez Hansa Franka.

  38. Trzy Krainy, obok kapucyńskiej delikatności i skromności jest też szalenie dowcipny. Kiedy między innymi byliśmy dziś w Przyłęku ( tam jest taki śmieszny pomniczek Rejmenta-Reymonta, na którym ten cwaniaczek wyglądający jak wystraszony skrzat w okularach, siedzi na ogromnym kufrze, cały ten pomnik jest jakiś groteskowy) to o. Stanisław stwierdził, że na pewno trzyma w tym kufrze te wycyganione  z ubezpieczalni 38 tyś. rubli.

  39. >P.S. Przez długi czas nie komentowałem, ponieważ byłem na pielgrzymce maryjnej. Wziąłem jednak ze sobą całą tę rzeczywistość, która czy tutaj czy w SN się wydarza. Polecałem Tej, która jest Naszą Królową.

    >odprawił w naszej Parafii Najświętszej Maryi Panny  Częstochowskiej mszę świętą w intencji Gabriela, jego dzieła oraz w intencji wszystkich komentujących

    Ale Świetnie.

  40. Osobom Duchownym Tu kłaniam się w pas.

  41. Trzeba pokazywać historykom ten tytuł The New Order a przede wszystkim treść dzieła. Dzięki za wskazanie go.

  42. …martwiąc się, by Niemcy nie zostały krajem pastuchów…

    Groteska, zupełna groteska. Dodatkowo graniczące z brakiem rozumu brednie Hoovera o 22 milionach Niemców „do eksterminacji”. Ponury wariat.

    PS. Długi (pierwszy) akapit napisałeś niejasno, miejscami. Raczej trudno się domyśleć, kto „to” utrzymuwać ma, dlaczego świat, co to jest to to, bolszewizm też wyskakuje nagle. Tak jakbyś nie kompletny akapit, ale jego skrót pomieścił. Moje wrażenie, sorry jeśli rozdrażniłem Cię nietrafnie.

  43. Wielkie podziękowania dla Pana Wawrzyńca!

  44. Swietne !!!

    Wiem, ze osoby duchowne sa wyjatkowe… sama mam w rodzinie, troche dalszej 2  kaplanow.

  45. >akapit napisałeś niejasno, miejscami…

    Tak krawiec kraje, jak mu staje. A materia jest perfidnie pokrętna. Więc posłużę się cytatami:

    [23 lipca 1943 w Krakowie pan gubernator generalny stwierdza] Gdyby się tak zdarzyło, że Niemcy przegrałyby wojnę, byłoby to również ogromnym nieszczęściem dla Polaków, gdyż bolszewicy, wtargnąwszy do Polski, zaprowadziliby tutaj swój straszliwy reżim.
    Hrabia Ronikier wspomina w związku z tym o swojej notatce z 22.XI 1940, w której nazwał bolszewizm wspólnym nieszczęściem obu narodów, podkreślając konieczność wspólnej obrony. […] pan gubernator generalny przyznaje Radzie Głównej Opiekuńczej sumę 2 milionów złotych. […] Można by też ewentualnie ułatwić pracę Radzie Głównej Opiekuńczej, dostarczając dodatkowej żywności do jej magazynów. Zewnętrznym wyrazem tej nowej akcji zmierzającej do zaprowadze­nia spokoju będzie wielka uroczystość dożynkowa na Zamku z udziałem polskich chłopów.
    [23 października 1943] Z uwagi na panujące wśród ludności polskiej bolesne wzburzenie hrabia Ronikier uzależnia swój udział w obchodach dożynkowych od uzyskania na przyszłość pewnych gwarancji przeciwko tego rodzaju posunięciom policyjnym [chodzi o rzstrzeliwania].

    Ronikier nie wziął udziału dożynkach i stracił swą funkcję. Czy ma na sumieniu głód polskich dzieci jak ten potwór Churchill, który nie zrezygnował z blokady, bo chciał wygrać wojnę? Co zrobiłby pełen miłości bliźniego kwakier Hoover?

  46. No Maryś, pięknie  się wpisałaś z tym obrazkiem.

    „Wojciech” napisany solidarycą,  to właściwie za gardło ściska, tyle że z wściekłości (nie ze wzruszenia). Niosą go te dwa filary transformacji, z jednej strony w kraciastej koszuli „człowiek honoru”, z drugiej „nadredaktor”(jeszcze nie rozchełstany, marynarka zapięta, prawie schludny).

    Z iloma kłamstwami,  nieustannie trzeba się zmagać bo licho nie śpi.

  47. No ale jeśli było tak jak pisała pink panther (może w tym tekście o Drabiku), że 40% czy  może nawet 50% wojskowych amerykańskich miało pochodzenie niemieckie, to lobbowali . Mieli obawy o swoich, o to żeby europejscy Niemcy nie zostali pastuchami pod batem rosyjskim. Inne narodowości bez pytania wrzucone przez Niemców w kocioł wojny  to było „byleco”, niejako w ich rozumieniu słusznie pozbawiane życia i mienia, bo przecież Niemcom brakowało lebensraumu, reszta miała ustąpić. Niemcy , byli ubermenschami i nie musieli się pochylać nad innymi, ratowali swoją nację kosztem wszystkich, których zamieszali w tę awanturę . Cudze koszty nie bolą i nie kosztują.

  48. I człowiek o chytrym nazwisku na skrajnej lewicy. Piękne.

  49. Tak, to bylo przy okazji Drabika.

  50. Jak dojechać, jak dojechać. Nie zauwazyłem tam „adresu docelowego” – az się prosi na pierwszej stronie. Fajnie byłoby też mapkę tam pokazać. Coś mi się widzi, ze to nie to samo moiejsce co w zeszłym troku 😉

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.