gru 062019
 

Dawno mnie tu nie było i zapomniałem trochę jak to jest, na targach we Wrocku. Generalnie jest dobrze, ale wczoraj na przykład zabrakło identyfikatorów. Nie wiem jak to się mogło stać, ale jakoś się stało. Jest tu 216 wystawców i wydrukowanie takiej liczby identyfikatorów nie powinno być chyba problemem. Nie wiem co trzeba zrobić, żeby zasłużyć na kartę parkingową, bo nikt mnie otwartym tekstem nie zapytał, czy taką kartę chcę. Okazało się, że ponoć taka informacja gdzieś się pojawiała, ale nie wiadomo dokładnie gdzie. No trudno, stać mnie na parking.

Wczoraj spędziłem na stoisku tylko cztery godziny, ruch był całkiem niezły i nie mogę powiedzieć jednego złego słowa na publiczność, która nie dość, że dopisała, to jeszcze wykazywała zainteresowanie książkami. Nie mówię tu o moich stałych klientach, ale on ludziach przypadkowych. Pierwszy raz zdarzyło się wczoraj, że kupił ode mnie książki chłopak młodszy od mojego syna, taki z ósmej klasy. Normalnie przyszedł i wziął pierwszy tom Baśni socjalistycznej, a do tego jeszcze pożyczył nań pieniądze od kolegi. Wszyscy, którzy stali przy naszym stoiku byli tym bardzo zdziwieni, ja także.

Okoliczności w jakich przyszło mi handlować są nader ciekawe, bo naprzeciwko mam stoisko z napisem „Różaniec polski”, gdzie prócz różańców można kupić też książki Cejrowskiego, a obok jest Krytyka Polityczna i cały czas kręci się tam Jaś Kapela. Mam nadzieję, że sam Cejrowski się nie pojawi, bo może nam, jak kiedyś w Krakowie, położyć całą sprzedaż. Zdarzyło się bowiem tak, że staliśmy naprzeciwko i fani pana Wojtka zablokowali całe przejście ustawiając się po autografy. Odcięli nas od klientów po prostu. No, ale bądźmy dobrej myśli.

Wyraźnie wzrosła liczba wystawców, ale być może wzięło się to stąd, że po raz pierwszy od kilku lat termin targów nie pokrywa się z terminem targów historycznych w Warszawie. To duży plus, bo do Wrocławia zawsze warto przyjechać. Jest tu lepiej niż na targach w Katowicach, które są w centrum miasta i teoretycznie mają wszelkie dane na to, by być imprezą dominującą w całym targowym kalendarzu. No, może poza targami warszawskimi. Centrum miasta plus aglomeracja to musi oznaczać sukces, a przynajmniej powinno. Okazuje się, że nie. Wrocław jest lepszy, mimo iż hala jest poza miastem właściwie, że trzeba daleko jechać, że miasto jest zakorkowane i wydostanie się z hali po południu jest w zasadzie niemożliwe. Ludzi było wczoraj sporo, a dziś spodziewam się, że będzie ich trzy razy tyle.

Po południu miałem wykład u Karmelitów, przyszło nadzwyczaj dużo osób. Nie spodziewałem się aż takiej ilości. Z Opola przyjechał magazynier, pojawiło się wiele nowych twarzy. W całej historii moich pogadanek wygłaszanych przy Ołbińskiej 1 nie było takiej frekwencji. Jestem więc dobrej myśli. Jest tylko jeden kłopot. Nie ma internetu, więc tekst wrzucę dopiero jak będę w Hali Ludowej. Na dziś to tyle, bo muszę jechać.

  5 komentarzy do “Targi we Wrocławiu”

  1. Na różaniec nie żałuj ☺

  2. Dzien dobry.
    Dziekuje za zaufanie i spezedaz ksiazki czesciowo platnej przelewem 😉 Napisze maila po powrocie z targow. Udanych targow!

  3. https://youtu.be/GstTYIShGSQ
    Ktoś pana zdemaskował

  4. Cejrowskiego na sto procent nie ma w Polsce. Pozdrawiam. 

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.