O tym jak ważne są dla naszej historii i kultury tereny Rusi Czerwonej przekonamy się dziś raz jeszcze, bo przecież każdy się łatwo domyśli, że Władysław Łoziński, autor książki „Prawem i lewem” nie wyczerpał wszystkich tematów związanych z tym obszarem, a wielu wręcz nawet nie dotknął. Nie miał o nich pojęcia po prostu. Ot, choćby taka pierwsza z brzegu historia….niezwykłe życie towarzysza Afrykana Kisłowa, silnie związane z ziemią Lwowską najpierw, a potem z Podkarpaciem.
Zacznijmy od początku. Towarzysz Afrykan Kisłow urodził się w miejscowości Wiatka w Rosji jeszcze carskiej. Był rok 1908. Szkołę średnią kończył już w odrodzonej naszej ojczyźnie, w Pińsku, a my odnotowując ten fakt możemy się tylko zdziwić, że w tym skleryczałym kraju, w ten znienawidzonej przez Jacka Żakowskiego II Rzeczpospolitej, gdzie prześladowano Żydów i mniejszości, znalazł sobie miejsce w szkole średniej ktoś taki jak Afrykan Kisłow. W dodatku, nie w Warszawie, gdzie można było, mimo ławkowego getta, zauważyć już początki owej sławnej tolerancji dla inności, która rozkwita tu dziś, ale w Pińsku, hen, hen na Polesiu….za Opiwardą, za siódmą rzeką, jak to pięknie ujął w tytule swojej książki towarzysz Newerly. Jak się zapewne domyślacie nie poprzestał towarzysz Kisłow na tym etapie edukacji i wybrał starannie ścieżkę swojej dalszej zawodowej kariery w dalekim mieście. Padło na Kraków i tamtejszą Akademię Górniczo Hutniczą, którą Afrykan Kisłow ukończył w roku 1934. Pracę w polskim przemyśle naftowym rozpoczął już w następnym roku, zatrudniając się w firmie „Pionier”, której siedziba mieściła się we Lwowie. Towarzysz Afrykan objął tam posadę kierownika polowych grup wiertniczych. Przyznam, że nie są mi znane warunki awansu w służbach geologicznych, ale trochę dziwne wydaje się to objęcie stanowiska kierownika polowych grup wiertniczych w rok ledwie po ukończeniu studiów. No, ale może towarzysz Kisłow był tak oddany sprawie i tak merytorycznie przygotowany do pracy, że nikt nie miał wątpliwości, że właśnie on powinien objąć tę funkcję. W roku 1938 był już Afrykan Kisłow kierownikiem Oddziału Geofizycznego w firmie „Pionier”. Nie poprzestał na tym, w 1938 firma w uznaniu zasług wysłała go do Strasburga, do Francji na 3 miesięczny kurs naukowy z zakresu radioaktywności. I tu się chwilę zatrzymajmy. Mamy rok 1938, mamy te wszystkie polityczne napięcia oraz zadawnioną wrogość pomiędzy Polską a ZSRR. Do tego jeszcze mamy to mocarstwowe pobrzękiwanie szabelką, tę całą Ligę Morską i Kolonialną, COP i podwaliny potęgi. Do Strasburga zaś na kurs radioaktywności jedna z najważniejszych firm w Polsce wysyła faceta nazwiskiem Afrykan Kisłow. Nie Mietka Kowalskiego, nie Abrama Rosenfelda, ale właśnie jego – Afrykana Kisłowa. Ja może przesadzam, ale w związku z tym faktem, a także innymi, które zaraz opiszę, powinniśmy się jeszcze raz zastanowić jak daleko sięgała wyobraźnia polityczna ludzi takich jak Józef Beck, Edward Śmigły-Rydz i Bolesław Wieniawa Długoszowski…czy oni w ogóle widzieli ten stolik, co to im się zdawało, że grają przy nim w pokera? Ja tu nieprzypadkowo przywołałem nazwisko towarzysza Newerlego, którego tak dobrze kiedyś udało nam się poznać, albowiem towarzysz Newerly, pół Czech, pół Rosjanin, w dwa lata po przybyciu do Polski, nie znając właściwie języka został sekretarzem zamachu majowego. Potem zaś, nie mając jednej nogi i chodząc na protezie, przeszedł przez cztery koncłagry w tym Oświęcim i powrócił do domu zdrów i cały. Z towarzyszem Kisłowem było podobnie, ale on miał widać inną misję, bo jego nigdzie nie wywożono. Jak sobie towarzysz Afrykan Kisłow usiadł na tej Rusi Czerwonej, jak się tak rozejrzał po pięknej ziemi lwowskiej, to powiedział sobie w duchu, że za jasną cholerę nie da się stąd usunąć. I patrzcie…nie dał! W roku 1939 przybyli na te ziemie towarzysze radzieccy i od razu zatrudnili Afrykana Kisłowa w firmie „Ukrnieftrazwiedka”. Nawet nie pomyśleli, żeby go zdegradować, pozostał on na stanowisku kierownika Oddziału Geofizycznego. Później towarzysze radzieccy gwałtownie zmienili plany i się wyprowadzili, a na ich miejsce przybyli towarzysze niemieccy. Oni z miejsca udali się do towarzysza Afrykana Kisłowa i zaproponowali mu, żeby pozostał z nimi na dobre i na złe oraz zajmował się nadal swoją pracą. Towarzysze niemieccy mieli i mają do dziś dość ograniczone zaufanie do obcych, a więc towarzysz Totd, w którego organizacji pracował towarzysz Kisłow, postawił nad nim jakiegoś zaufanego niemieckiego towarzysza, ale i tak wszystkie najważniejsze sznurki spoczywały w rękach towarzysza Kisłowa. Firma, która cały czas mieściła się w tym samym budynku nosiła teraz nazwę „Karpathenoel”. W lipcu 1944 towarzysz Kisłow przeniósł się do Jasła. Towarzysze niemieccy gdzieś zniknęli, a na ich miejscu znów pojawili się towarzysze radzieccy. To oni właśnie zaproponowali Afrykanowi Kisłowowi przeprowadzkę. On się zgodził, bo w sumie powietrze to samo, a do pracy miał bliżej, bo wkrótce został zatrudniony w Instytucie Naftowym w Krośnie.
Od 1946 roku Afrykan Kisłow pracował w firmie P.P. Poszukiwania Naftowe, gdzie, jak piszą uczeni mężowie, nie tylko był kierownikiem oddziału geofizycznego, ale także tworzył w odrodzonej ojczyźnie zaczątki geofizyki naftowej.
Dopiero w roku 1950 towarzysz Afrykan Kisłow wyjeżdża z Rusi Czerwonej. Przeprowadza się do Warszawy i zostaje kierownikiem oddziału sejsmicznego w Przedsiębiorstwie Poszukiwań Geofizycznych. Potem, wraz z kolejnym awansem przenosi się do Krakowa. Zostaje kierownikiem działu interpretacji w Przedsiębiorstwie Przemysłu Naftowego w Krakowie. Od 1959 roku znajduje się jednak znów w PP. Poszukiwania Naftowe jako starszy inżynier weryfikator. Ta dziwna nieco, dla człowieka niezorientowanego w realiach karier górniczo-geologiczych droga, wskazywać może, że nie można było tak po prostu oderwać towarzysza Kisłowa od pracy w terenie. On tam był potrzebny, bo – nie wiem tego na pewno, ale jego kariera na to wskazuje – wiedział coś, co inni tylko przeczuwali, albo nawet bali się o tym pomyśleć. Od 1962 roku towarzysz Kisłow pracował jako samodzielny pracownik naukowy w Instytucie Naftowym w Krakowie początkowo w Zakładzie Geofizyki, a potem w Zakładzie Geologii Instytutu Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Na emerytuję przeszedł w roku 1978, a zmarł w roku 1989. Był autorem licznych prac naukowych, a także popularnej książki zatytułowanej „Wspomnienia geofizyka”, której rzecz jasna nie można nigdzie dostać.
Życie towarzysza Kisłowa, tak pełne sukcesów, życie spełnione, pokazuje nam, że najważniejsze co człowiek powinien mieć to pasja. Pokazuje nam też, że dobrzy fachowcy są potrzebni każdemu i nikt o zdrowych zmysłach nie będzie się ich pozbywał nierozsądnie wysyłając ich na przykład do Oświęcimia, jak to się przydarzyło towarzyszowi Newerlemu.
Skąd ja to wszystko wiem? Parę dni po naszej tutaj dyskusji o zasobach geologicznych Polski, zadzwonił do mnie pewien człowiek i powiedział, że mapy geologiczne Polski są fikcją. To są rzeczy podrzucane ludziom do zabawy, żeby się mieli czym podniecać. Rzeczywistość jest zupełnie inna, albo ujmując rzecz wprost – utajniona. Oto w przemądrej księdze zatytułowanej „Historia polskiego przemysłu naftowego” przeczytać możemy, że w krajach członkowskich RWPG ZSRR był jednym krajem, gdzie można było po korzystnych cenach nabywać pełny asortyment sprzętu i urządzeń do górnictwa i eksploatacji złóż. Chodzi o te wszystkie ciężarówki, świdry i całą resztę urządzeń, których nie można tak po prostu przenieść w góry na plecach, o cały ten hardware. Jeśli zaś idzie o software, czyli urządzenia do interpretacji wyników badań, to wszystkie one znajdowały się w ZSRR, a więc wszystkie wyniki badań, jakie wówczas przeprowadzono na wydobytym materiale znajdowały się w ZSRR, a częściowo w Budapeszcie, bo tam także mieli takie urządzenia. W Polsce ich nie było. W Polsce był tylko towarzysz Afrykan Kisłow. Sytuacja zmieniła się nieco, gdy krakowscy geofizycy zakupili centralę sejsmiczną GSC-1000 wyprodukowaną w USA. Tak się jednak składało, że największe odkrycia geologiczne na terenie powojennej Polski dokonane zostały w pierwszych latach po wojnie, mam tu na myśli miedź i siarkę. Później zaś karmieni byliśmy już tylko złudzeniami. Mój rozmówca twierdził, że umowa obejmująca współpracę z ZSRR uniemożliwiała jakiekolwiek skutecznie poszukiwania złóż, ze szczególnym wskazaniem na złoża ropy naftowej.
Dowiedziałem się też, że istnieje coś takiego, jak Strefa Teisseyre’a-Tornquista zwana też linią Teisseyre’a-Tornquista. Przebiega ona w poprzek terytorium dzisiejszej Polski. Ale ciągnie się też dalej. Na jednym jej końcu znajdują się złoża ropy w Morzu Północnym przy wybrzeżach Norwegii, a na drugim zagłębie Ploeszti. Podam tu, żeby Was jeszcze bardziej wkurzyć całą definicje tej strefy. Oto ona:
Strefa Teisseyre’a-Tornquista (t. strefa T-T, strefa Tornquista-Teisseyre’a) – ciąg uskoków tektonicznych stanowiący wschodnią granicę strefy szwu transeuropejskiego łączącego platformę wschodnioeuropejską ze strukturami geologicznymi Europy Zachodniej.
W strefie T-T następuje skokowa zmiany właściwości skał skorupy ziemskiej. Strefa T-T składa się z serii równoległych głębokich uskoków i rozłamów. Niektóre z nich sięgają powierzchni nieciągłości Mohorovičicia. Uskoki są głównie pionowe, niekiedy lekko nachylone na północny wschód.
Do niedawna strefą Teisseyre’a-Tornquista zwano cały szew transeuropejski, jednak badania ostatnich kilku lat doprowadziły do rozróżnienia między strefą T-T jako strukturą liniową – zachodnią krawędzią platformy wschodnioeuropejskiej a strefą szwu transeuropejskiego jako strukturą o charakterze pasmowym – połączeniem tej platformy z mniejszymi strukturami przyrosłymi do niej od zachodu.
Istnienie strefy odkrył polski geolog Wawrzyniec Teisseyre, a jego badania potwierdził Niemiec Alexander Tornquist. Od ich nazwisk pochodzi nazwa. Mimo nieporównywalnego wkładu w odkrycie i zbadanie strefy w zachodnich publikacja nazwisko Polaka stawia się na drugim miejscu lub pomija.
Trudno przypuścić powiedział mój rozmówca, by akurat na terenie Polski tej ropy nie było. Mnie też się tak wydaje, a w dodatku uważam, że przeczy tej nieobecności ropy na terenie Polski całe zawodowe życie towarzysza Afrykana Kisłowa. No, ale możemy się mylić. Ponoć jest tak, że aby tę ropę znaleźć trzeba wiercić głęboko, głęboko poniżej czwartego kilometra. Tego się w Polsce nie czyni, a jak raz kiedyś ktoś próbował to mu w trakcie tych wierceń bank cofnął kredyt. Jak zapewne wiecie wiercenia to sprawa droga, a do tego jeszcze trzeba później interpretować te wyniki, czyli obejrzeć rdzeń wiertniczy i go jakoś opisać. Mój rozmówca twierdził, że po wojnie nie gromadzono w Polsce rdzeni wiertniczych, że były one rozsypywane na polu, tam gdzie dokonywano odwiertów. Dziś mamy kilka magazynów tych rdzeni, rozsianych po kraju, a w nich ponad 500 tysięcy kilometrów rdzeni. To wszystko leży w drewnianych pudełkach i czeka na opisanie, a dane czekają na zdigitalizowanie. Być może już nie czekają, a są zdigitalizowane, bo mój rozmówca powoływał się na stan sprzed kilku lat. W tych magazynach leżą też rdzenie należące do firm prywatnych, które prowadzą wiercenia na terenie Polski, ale interpretacja ich jest utajniona i nie można publikować wyników tych badań. Centralny magazyn rdzeni wiertniczych dopiero się ponoć buduje.
Tak więc – twierdzi mój rozmówca – gawędy o złożach metali rzadkich, gazie łupkowym i innych cennych pokładach, to ściema, podawana po to, byśmy się nie zajmowali rzeczami ważnymi, czyli znajdującą się pod nami ropą naftową. Złoża te zapewne zostaną ujawnione w chwili kiedy cała gospodarka światowa przestawi się na inny niż ropopochodne paliwa napęd. No, ale zobaczymy. Na razie, póki co może ktoś odnajdzie te „Wspomnienia Geofizyka” napisane przez Afrykana Kisłowa, to sobie je tutaj wspólnie poczytamy. Prezydent i naród cały wraz z prezydentową będą czytać fragmenty „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego, czyli to całe – miałeś chamie złoty róg, a my tutaj, spokojnie, powoli, poczytamy o tym, jak to towarzysz Afrykan Kisłow rozpoczynał swoją karierę w lwowskiej firmie „Pionier” w roku 1934.
No dobrze – zapyta ktoś – a gdzie są te wyniki badań geologicznych dotyczących Polski, co je towarzysz Kisłow wysyłał do ZSRR w latach powojennych? Czy nadal są w Moskwie? Możliwe. Nie da się jednak wykluczyć, że ktoś, za opłatą, skopiował je sobie i teraz siedzi, gdzieś w kantorku, skryty przed wzrokiem profanów i interpretuje je, hej, interpretuje, aż wióry lecą….nam jednak o tym nic nie powie. My sobie mamy czytać głośno fragmenty „Wesela” i nie zajmować się sprawami, które do nas nie należą.
W sklepie FOTO MAG zostały następujące numery Szkoły nawigatorów
SN 2 – 22
SN 3 – 29
SN 4 – 17
SN 5 – 39
SN 6 – brak
SN 7 – 7
SN 8 – 17
SN 9 – 16
SN 10 – 13
SN 11 – 18
SN S – 6
A tutaj proszę – zajawka nowej edycji Bytomskich Targów Książki „Rozetta”.
https://www.youtube.com/watch?v=W-ijzjo1XjE
Przypominam także, że w sprzedaży mamy już II tom wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego
Teraz ogłoszenia
Nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III oraz w księgarni Odkrywcy w Łodzi przy ul. Narutowicza 46. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który stworzył dla nas Pan Marek Natusiewicz. Prace są już ukończone i w indeksie są wszystkie nazwiska z naszych publikacji. Oto link:
http://www.natusiewicz.pl/coryllus/
Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią tego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ponad połowę środków potrzebnych na produkcję. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.
Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta
41 1140 2004 0000 3202 7656 6218
i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl
Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl
A mi bardzo tu bardzo brakuje pani o nicku wzmianka
kiedyś na starej mapie widziałem tę strefę. Po naszej stronie Bugu jest niżej po wschodniej wyżej. Gdybyśmy się dossali, prawem fizyki, ściągnęlibyśmy najpierw górne warstwy ze wschodu.
Podobno jest umowa z ZSRR o niewydobywaniu ropy do któregośtam roku. Honorowana do dziś.
Prawdę mówiąc to by wiele tłumaczyło.
Pewnie przyjdzie, nie sądzę, żeby ominęła temat. A słyszałeś coś wcześniej o towarzyszu Kisłowie?
Moim zdaniem Afrykan Kisłow załatwia sprawę….nic nie trzeba dodawać.
Z tym Lwowem w czasie II WŚ to skojarzyła mi się rodzina Watów, bo mimo ich zasług tj gloryfikowania komunizmu w Wilnie, w czasie XX lecia międzywojennego, to nie zarobili na spokój od radzieckich służb tylko ze Lwowa wojennego, byli wysłani na te duże rosyjskie mrozy.
Geolog szybciej zyskał zaufanie służb radzieckich niż taki gryzipiórek Aleksander Wat.
Ale tu w ogóle nie o to chodzi. On nie musiał zyskiwać żadnego zaufania, jak sądzę….
Towarzysz Kisłow musiał cieszyć nadzwyczajnym umocowaniem w niejednej zachodniej stolicy z Londynem na czele, że go ani Sowiet, ani Niemiec nie tknął.
Kto mu dał na imię Afrykan w roku 1908, kiedy kończyła się rewolucja robotnicza, na razie nie udana…?
Te bogactwa naturalne się nie wykluczają.
Na stosownym stopniu rozwoju technologii skarbem okazuje się to czego wcześniej nie umiano zastosować.
Ropą z Jasła napełniano – naftą oczywiście – lampy. A tu proszę.
Kwestia wyobraźni i technologii.
.
W latach 80tych wokół naszego domu zrobiono co najmniej kilkanaście takich wierceń, bez pytania przyjechali, zmasakrowali pola na jesieni i pojechali.
ojciec „wizjoner”
Imię od Scypiona Afrykańskiego pochodzi. Niejednemu takie nadano za czasów carskich:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Afrykan_Bohajewskyj
Ale że towarzysza Kisłowa żadna burza dziejowa nie przeraziła. Zupełnie jak PSS Społem.
W latach siedemdziesiątych jeździły takie terenowe ciężarówki z wiertłami,zakładali ładunki,odpalali i zapisywali echo od warstw geologicznych.
Nie wiem czy to będzie pomocne, ale czasopiśmie „Wiek nafty ” w latach 93-94 (a więc po śmierci Kisłowa) były drukowane „Wspomnienia geofizyka naftowca”.
http://sitpnig.pl/wiek-nafty/wiek-nafty-nr-3-93-7,news-573
http://sitpnig.pl/wiek-nafty/wiek-nafty-nr-1-94-8,news-574
Swoją drogą ciekawy tytuł „Rok Georgiusa Agricoli twórcy nowoczesnego górnictwa”
w zbiorach Biblioteki Narodowej (Pole Mokotowskie) znajduja się prace A. Kisłowa:
np. linki:
http://alpha.bn.org.pl/search~S5*pol?/aKis{u0142}ow%2C+A./akisl~aow+a/1%2C1%2C9%2CB/frameset&FF=akisl~aow+afrykan+++++1908+++++1989&8%2C%2C9/indexsort=-
http://alpha.bn.org.pl/search~S5*pol?/aKis{u0142}ow%2C+A./akisl~aow+a/1%2C1%2C9%2CB/frameset&FF=akisl~aow+afrykan+++++1908+++++1989&5%2C%2C9/indexsort=-
i kilka innych pozycji, głównie powojennych.
Cociaz nie wiadomo, czy w oficjalnych publikacjach nie pisał tzw. ściemy, a prawdziwe dane utajniono.
PIG w kwietniu 2016 roku ogłosił przetarg, tytuł poniżej. Scentralizują, dadzą jakiegoś Stefana Lorenza lub Afrykana Kisłowa i szafa będzie grała.
ropa, ropa, nafta, nafta – monitorowane jest wszystko od projektów po zarządzanie rurociągami, w 2000r. robiłem obliczenia dla Płocka – warunek: amerykanie weryfikuja i nadzorują wyniki/algorytmy/metodykę;- wykonane, zapłacone ale po kontrakcie amerykanie wykazali sie racjonalnoscią tj. po co my bedziemy w swoich biurach w … to nadzorować jak możecie to zrobić lokalnie tutaj wy, no i za cztery tygodnie zniknął mi najlepszy pracownik z firmy [odnalazł się i mamy na niego widok] zwerbowany do .. [ocenę sytuacji przejęliśmy z notatek operacyjnych …], rozstałem się z naftowym biznesem, żartobliwie mówiąc to estymę u amerykanów wywołała konfrontacja algorytmów i weryfikacja wyników obliczeń, komplementem było 'jesteście bardziej konserwatywni ale wyniki ok’
No właśnie…
Niemcy, amerykanie i Anglicy od zawsze niezmiernie szanowali towarzyszy radzieckich. Dawno temu (gdy jeszcze robił w UPR) Ziemkiewicz skarżył się, że jak pojechał do USA na jakieś szkolenie polityczno-dziennikarskie, i tam mieszkał w jednym pokoju z kolegą radzieckim, to tamtejsi interesowali się wyłącznie tym ruskiem, a z nim nawet nie gadali. Chyba nie mogli od Polaka dowiedzieć się czegokolwiek czego by wcześniej nie wiedzieli.
może w 70tych, mały wtedy byłem 🙂
No tak, u Kisłowa w centrum zainteresowania (co najmniej) przedgórze Karpat. A ja tam byłam tylko dwa razy w życiu. Nie jestem geologiem, ale najbliższe wakacje ….
Ciekawa musi być zawartość raportów z 'wybuchu gazu’ pod Karlinem w 1980 roku – zgaszono dopiero po kilku dniach przy użyciu wojska
Na moją wiedzę to pożar w Karlinie trwał dużo dłużej i zdaje się że posiłkowano się jakimś Amerykaninem aby ugasić ten pożar.
Wykaz osób z uprawnieniami do wykonywania prac określonych w ustawie Prawo geologiczne i górnicze
Kisłow Afrykan
kategoria XI
data decyzji 1965-05-10
Nr uprawnienia 110005
Najwyższą kategorię XII posiadał np. Pawłoszyn Jan nadaną decyzją z 1965-05-22.
Konwencja Karpacka to ramowa konwencja o ochronie i zrównoważonym rozwoju Karpat, sporządzona w Kijowie dnia 22 maja 2003 r., została ratyfikowana przez Polskę w roku 2006. Jeden z punktów dotyczy zintegrowanego podejścia do gospodarowania zasobami ziemi. Nie wiem co to oznacza.
Kisłow dostał w 1953 roku Złoty Krzyż Zasługi za zasługi w pracy zawodowej w dziedzinie poszukiwań geologicznych (Uchwała Rady Państwa z dnia 21 września 1953). Smaczku dodaje fakt, że odznaczono w sumie 8 osób i przy każdej wymieniono imię ojca, nawet przy Józefie Szechcie stoi, że był synem Arona, a nasz bohater nie miał ojca.
Z jakąż dezynwolturą pisze dwa lata po śmierci tow. Afrykana, a więc już w 1991 r. (sic!) niejaki Józef Kruczek takie informacje biograficzne: „W okresie II wojny światowej pracował do czerwca 1941 r. jako kierownik Oddziału Geofizycznego w “Ukmieftrazwiedka” we Lwowie. Od lipca 1941 do lipca 1944 pracował w Oddziale geologicznym “Karpathenoel” we Lwowie i Borysławiu jako geofizyk. W lipcu 1944 r. został przeniesiony do Jasła, a w lipcu 1945 został zatrudniony jako geofizyk w Instytucie Naftowym w Krośnie. Od 1stycznia1946 r. pracuje w P.P. Poszukiwania Naftowe, gdzie pełni funkcję kierownika Oddziału Geofizycznego, tworząc zaczątki geofizyki naftowej. W sierpniu 1950 r. przechodzi do pracy w Przedsiębiorstwie Poszukiwań Geofizycznych w Warszawie jako kierownik oddziału sejsmicznego. Po utworzeniu w roku 1956 Przedsiębiorstwa Geofizyki Przemysłu Naftowego w Krakowie, Afrykan Kisłow wraca do nafty i pracuje w pionie geofizyki naftowej jako kierownik działu interpretacji a od 1 stycznia 1959 pracuje w P.P. Poszukiwania Naftowe jako starszy inżynier weryfikator.”
Straszliwa wojna, dwie okupacje, całkowita zmiana mapy polityczno – gospodarczej świata, a tu taka spokojna wyliczanka jak w jakiejś wiktoriańskiej Anglii! I to w roku 1991!
A te wspomnienia to raptem 8 stron, więc dobre do czytania „całej Polsce”. Tym bardziej, że nagrodzone I nagrodą w konkursie Klubu Seniora SI i TPNiG.
Tu dla ciekawych tekst samego Afrykana Kisłowa: https://geojournals.pgi.gov.pl/agp/article/view/9747/8283 czyli: Regionalny przekrój geologiczny Kraków -Zakopane…
I na koniec taki cytat z ww. biografii: „Doc. dr inż. Afrykan Kisłow położył duże zasługi w organizowaniu geofizyki naftowej zwłaszcza w okresie bezpośrednio po II wojnie światowej, a później zajmował się przede wszystkim geologiczną interpretacją badań geofizycznych przyczyniając się do odkrycia złóż gazu ziemnego zwłaszcza na Przedgórzu.”
Tymczasem w Krakowie właśnie desant z Torunia (broń Boże od o. Rydzyka) wdeptuje w ziemię Geofizykę Kraków… Takie wrogie przejęcie, choć obie firmy ponoć skarbu państwa. Takie cuda tylko w Polsce.
To oznacza, że nie możemy nic ruszyć bez zgody reszty gangu
No właśnie, a oni mi tu Scypionem Afrykańskim oczy mydlą…
rzeczywiście – dłużej…
A 'amerykanin’ przyjechał z Wrocławia z pojazdem o symbolu T-55
Wspomnienia Afrykana tylko 8 stron?!!!!!!
no tak Carpathian foredeep – klucz do wszystkiego, a gdyby tak, porównać te zmagania geologiczne z kalendarium światowej myśli motoryzacyjnej…
Taką nam wiadomość przekazuje wzmianka z salonu24
Wyszukałam dla Pana informację, gdzie znaleźć „coś do czytania”, otóż na stronach 11 – 19 jest to czego Pan szuka. http://www.sitpnig.pl/wiek-nafty/wiek-nafty-nr-3-93-7,news-573
Widać, że ta cała geologia, to takie samo bagno, co archeologia. Lokalsi bawią się tylko w zeskrobywanie kurzu. Tak jakby chcieli nam powiedzieć: nam badać nie kazali… .
Lokalizacja tego cieku ropnego w poprzek Polski, jakoś bliska jest linii przebiegu źródeł gorącej wody. Czyli taniej alternatywy dla ogrzewania węglowo/gazowego. Temat ten propaguje ojciec Rydzyk, ale jego plany wykorzystania tej darmowej energii zostały skutecznie uwalone, a i teraz nie widać żadnego prawnego wsparcia dla takich inicjatyw (jeżeli się mylę , proszę mnie poprawić).
Ktoś coś więcej wie o Karlinie? To wówczas była bomba! Też o uskoku czy styku płyt tektonicznych mówiono.
Zawsze chodziły w Polsce wśród ludu prostego słuchy o wierceniach pod kontrolą Ruskich. O jakichś odkryciach i o szpuntowaniu tych wywierconych dziur.
Na Podkarpaciu, minionego roku, ludzie skarżyli się, że zamykają działające jeszcze firmy naftowe.
Gabrielu, wykończysz nas – co notka to atak serca, normalnie…
To raczej o coś innego chodzi, te wspomnienia drukowane w dwóch numerach Wieku nafty mają razem 29 stron, a wyglada, że mogły być jeszcze inne odcinki.
Kruczek pisze, że wyszła książka. Musi być gdzieś ta książka. Na AGH najperwniej
Aha, wrzuciłem nowego Natusiewicza do sklepu
Jutro może coś na uspokojenie dam…
Czytelniku – wiesz świat jest mały, każdy zna jakiegoś geologa, no i moi znajomi mówiąc o Karlinie powoływali się na fakt bezpośredniej pomocy jakiegoś amerykańskiego specjalisty, stąd ta moja (niby) wiedza.
Mając na uwadze, że nigdy od nikogo, także od moich znajomych, nie słyszałam o Afrykanie K., to sobie nie dam ręki uciąć za żadną kwestią geologiczną dziejąca się w Europie środkowej.
A ciągnąc temat to … przesmyk suwalski …. to chyba też … posłużę się cytatem: „nie wiem jak dla Państwa ale dla mnie bomba” ….
Polska ziemia została bardzo dokładnie przebadana. Zostały w to zainwestowane olbrzymie środki, także po 1989. Sami wprost o tym piszą:
…”Instytut Geofizyki PAN, współpracując z wieloma zagranicznymi instytucjami, przeprowadził w 1997 roku serię głębokich sondowań sejsmicznych (w projekcie Polonaise, pod kierownictwem prof. Aleksandra Gutercha). Jedno z sondowań przebiegało wzdłuż linii biegnącej od okolic Chemnitz (Niemcy) poprzez Leszno, Toruń i Suwałki w kierunku Wilna, a więc przecinało strefę T-T). Polegało ono na odpalaniu dużych ładunków wybuchowych i rejestracji wywołanych w ten sposób fal sejsmicznych. Oprócz głównego kierunku przeprowadzono sondowanie w kilku kierunkach pomocniczych. W projekcie tym wykorzystano ponad 600 kompletów polowej aparatury sejsmicznej, wypożyczonej niekiedy z najdalszych zakątków globu, bo żadna instytucja na świecie nie dysponuje taką ilością sprzętu pomiarowego.”…
Żadna instytucja na świecie nie ma takich środków ale jak trzeba było badać w Polsce ten uskok, to na zawołanie się znalazło i pieniążki też! Cały artykuł jest na:
http://archiwum.wiz.pl/1999/99103000.asp
Od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym nowym, OBOWIĄZUJĄCYM memem: zrównoważony rozwój. Jest wałkowany wszędzie i przez wszystkich na oficjalnych forach politycznych. Prof. Szyszko, broniąc polskie lasy, jeszcze przed rządem PiSu nawet, stale ten mem przywoływał. To było dość znamienne i zdawało się, że Szyszko wykorzystuje ten mem do obrony właśnie. Wówczas szło o paranoję CO2 akurat. OK. Ale mem działa do dzisiaj, tylko zależy kto i w jakim celu go używa.
Ten szew transeuropejski T-T był głośny, gdy o.Rydzyk planował geotermię /chciał nawet ogrzewać Toruń/. I… ucichł. Został dalej mem: zrównoważony rozwój. I… najdroższy gaz dla użytkowników.
Aha, to może te auta na wtyczkę są tu jakimś bajpasem? 😉 Tak żartuję, naturalnie…
No bardzo Cię proszę! Albo jedź na wycieczkę, a my i tak się tu przywleczemy i będziemy gadać, wiesz 🙂
jakby na to nie patrzeć jesteśmy na działce nr 1 na Ziemi!
Zrównoważony to znaczy, żeby nam się we łbach nie poprzewracało. Jak się skończy za 200 lat ropa u Arabów to zaczną dłubać u nas, ale wcześniej będzie wielka wojna, która zmieni całkowicie technologię…
Afrykan Kisłow zmarł 24 marca 1989 roku, 5 kwietnia zakończono debaty okrągłego stołu, a Dziennik Polski z dnia 6 kwietnia na stronie 5 zamieszcza klepsydrę podpisaną przez dyrekcję i pracowników PGNiG Geofizyka, Kraków.
http://mbc.malopolska.pl/Content/90065/dp_1989_081.pdf
Nie mogę, muszę skończyć książkę
Taka tylko ciekawostka jakieś trzy lub cztery lata temu geofizyka rozwiercała kilka wiosek na odcinku od Myślenic w stronę zakopanego. Dwadzieścia parę lat temu też ten odcinek był rozwiercany, podobno za ropą.
Można by powiedzieć tak: Zamiast martwić się, czy pozwolą nam korzystać z naszego nieocenionego bogactwa kopalin powinniśmy raczej drżeć o to, czy będzie nam dane korzystać z naszych wód powierzchniowych, czy będziemy mogli hodować zwierzęta i uprawiać własną ziemię.
Jestem święcie przekonany, że ten pierwszy zakaz korzystania z kopalin, o których wiedzę starannie ukrywa się przed społeczeństwem był zachętą do dalszego ograniczania naszej wolności, do korzystania z przyrody, vide wycinka drzew, czy cała ta pseudofitosanitarna nawałnica, a w najbliższym czasie woda.
O co chodzi? Dlaczego przewinęła się przez nasze ziemie II WŚ, dlaczego macherzy chcą przeciągnąć przez te ziemie i III WŚ? Dlaczego likwidowano ziemiaństwo, inteligencje? M. in. dlatego:
http://www.eprudnik.pl/zatajone-przed-polakami-bogactwa-polski-czyli-najwieksze-oszustwo-prl-bis-tzw-iii-rp/
Zrównoważony to znaczy, jadę Shorkiem, że nam nie wolno będzie spuszczać po naszej stronie gazu i sczerpywać ropy, aby im źródełka nie wyschły. Skoro oni w stanie wojny wewnętrznej to tego zrównoważonego rozwoju strzegą ich przyjaciele.
Mnie ciekawi że portale prudnika i ostrołęki mieszają, a to w „ziemi”, a ci drudzy w Smoleńsku.
Czy to nie czasem takie inspekty, a później robi się rozsadę w stosownym momencie?
Nic tu nie piszą, że to tylko fragment:
http://sitpnig.pl/wiek-nafty/wiek-nafty-nr-3-93-7,news-573 s. 11 – 19, czyli 8 stron lub nawet mniej, uwzględniając zasady druku artykułów w periodykach.
Auta na wtyczke są bajpasem w tym sensie, że to, co obecnie jest dostępne, ma taka postać, że nie zagraża pozycji samochodów spalinowych i przy okazji, ciekawostka, jest albo koszmarnie drogie, albo wyjątkowo brzydkie. Brzydota jest, mam to potwierdzona, wymogiem, jaki producenci stawiają designerom. Totalnym bajpasem są auta na wodór, bo ludności nie mówi się tego, że jedyną w miare oplacalną metodą produkcji wodoru, jest pozyskiwanie go z paliw kopalnych, ropy i gazu, a i to per saldo się nie opłaca, bo sprawność całego cyklu jest śmieszna. Kolejmym mitem jest, że elektryczne pojazdy wyeliminują wydobycie ropy, bo nawet go szczególnie nie zmniejszą.
No to może nie „Prudnik”, sam dopiero przejrzę, czy są jakieś punkty styczne:
http://www.pga.org.pl/biblioteka-wydawnictwa.html
Tak to własnie odbieram, ten zrównoważony rozwój. Żebyśmy nie podskakiwali z surowcami i energetyką do czasu, aż będziemy wyłącznie wykupioną działką surowcową.
(Snując dalej miraże – napływ arabstwa do Europy jawi się jakimś innym jeszcze dealem, niźli tylko rozwalaniem cywilizacji europejskiej. Ropa to potęga. Można układać plany na przyszłość, mając teraz w rękach jej czynne i eksploatowane źródła. I to stale dręczące pytanie – że też arabstwo nie wędruje do Kuwejtów różnych i innych Arabii Saudów, gdzie mogą mieć namioty ze złota. Może to jest właśnie myślenie o mechanizmach: podążaj za przyszłościowym pieniądzem? Dalej żartuję…)
Słuszna uwaga.
Mam nadzieję, że nie przeszkadzam starym znajomym zajmującym się „moimi” sprawami 😉 Podam na pierwszy ogień takie informacje:
1) Napisałam do Autora listy i zostałam zaproszona do komentowania właśnie TU
2) Zrównoważony rozwój jest wpisany do Konstytucji – nie sprawdzałam czy ktoś o tym wspomniał
3) Znam nazwisko pana AK, ale osoby nie kojarzę (z wyglądu)
4) Prof. Józefa Kruczka znałam i byłam na jego pogrzebie. Był recenzentem mojego artykułu, który ocenił jako dyskusyjny (opublikowana z tym dopiskiem), jednak ze mną nie dyskutował nt. treści w jego opinii dyskusyjnych. Był w AK.
5) Osoby interesujące się geologią zapraszam do swojej prywatnej i bezpłatnej szkoły prowadzonej na moim blogu. Tematy: geotermia, gaz i ropa, gaz łupkowy, węgiel, a nawet EJ (przypomniałam swoje wystąpienie w Sali Kolumnowej w roku 2007. Mam ogólnie swój rozum i nim się kieruję, dlatego głoszę poglądy niepopularne.
6) Pozdrawiam wszystkich, szczególnie Autora, który mi chyba wybaczy te wszystkie kwiatki do kożucha. Jest taki oszczędny w słowach poza blogiem 😉
cały ten zrównoważony rozwój to czysta herezja, kolejna wyższa wersja „wszyscy mamy jednakowe żołądki”
Zrównowa zony rozwój polega na tym, że mamy się szkolić na tych kasach w lidlu i podnosić podatki.
geneza imienia:
https://azbyka.ru/days/sv-afrikan
O rezultatach tej metody sejsmicznej w rejonie Karpat jest jakiś tekst naszego Afrykana Kisłowa z 1953 w:
General and Engineering Geology of the Wray Area, Colorado and Nebraska
Autorzy Dorothy Rachel Hill,Jessie M. Tomkin
To wydawnictwo rządowe USA, ale nie mogę znaleźć samego tekstu, tylko info o nim.
Z badaniami geologicznymi i ich wynikami w PRL było tak samo jak z telekomunikacją: całkowicie w rękach i pod nadzorem ZSRR i ich ludzi. W PRL nie było np. kierunku studiów pod nazwą „ekonomika telekomunikacji” i trzeba było jechać studiować do Moskwy. Teraz wychowankowie Afrikana Kisłowa w zakresie geologii zarządzają polityką badań i eksploatacji zasobów geologicznych. Podobnie jest z telekomunikacją: zarząd jest w rękach osób, które studiowały „gdzie indziej”.
Charakterystyczne położenie złóż gazu ziemnego i ropy w Polsce czyli im bardziej na północny zachód tym głębiej – było znane dość powszechnie w branży tzw. ciężkiej syntezy chemicznej i petrochemii i inżynierowie wzdychali zwłaszcza kiedy radio ogłaszało „10 stopień zasilania” czy coś podobnego. Wiedza o tym, że „na kwitach geologicznych i na patentach siedzą ruscy” – też była powszechna ale „co było robić”. Myślę, że te okrągłostołowe porozumienia z generałem Kiszczakiem musiały zawierać jakieś szczegółowe klauzule dot. wykorzystania zasobów geologicznych, bo furia, z jaką „nasi” rzucili się na wysadzanie i zalewanie kopalń węgla kamiennego wiele wyjaśnia. A w przypadku ropy i gazu wystarczy nic nie robić i milczeć usilnie. Wydobycie miedzi – koniecznie trzeba było „sprywatyzować” czyli pozwolić na wejście kapitału „nieznanego pochodzenia”. Sposób korzystania z zasobów geologicznych to najlepszy „test na niepodległość”. Przyjeżdżają jacyś obcy i sobie biorą, co im tam potrzeba. Regularne „Kongo-Katanga”. Ukraina ma podobnie tylko jeszcze gorzej, bo strzelają otwarcie.
Rzeczywiście dorobek tow. Afrikana Kisłowa jest obficie tłumaczony na język amerykański:))) A w języku rosyjskim mieli wszystko na bieżąco.
urodzeni w Imperium Rosyjskim w czasie przed Wielką Rewolucją Antyrosyjską z 1917 r. , a w każdym razie przed 1922 rokiem, najczęściej mieli nadawane imiona świętych prawosławnych. Afrykanin ( w wersji Afrykan) jest imieniem jednego z męczenników za wiarę chrześcijańska, ściętym ok. 250 r. nowej ery.
Z jakiś względów bohater notki był zainteresowany przedgórzem Karpat i są jego publikacje dotyczące badań sejsmicznych rejonu nadbużańskiego, miechowsko-tarnowskiego, i obniżenia lubelskiego. Skoro pracował w wojnę w Ukrnieftrazwiedce to chyba pełnił podobną funkcję do Rokossowskiego. Ciekawe, że nie robili mu opinii najstojaszcziewo poliaka, czyli było to oczywiste, że pilnuje i tak ma być.
Z opowiadań rodzinnych. W sądzie był taki prokurator, że nawet sędziowie i inni pracownicy sądu, nawet narodowości prawniczej, trzęśli przed nim portkami.
Mac Garvey William Henry
O tym jak dawniej wiercono i co z tego wynikło.
Taki Krzeczkowski w geofizyce?
Potwierdzam. Nie widziałem map, ale pracując w latach 70-71 w Hrubieszowie spotkałem się z opowiadaniami ludzi mieszkających nad Bugiem, że po drugiej stronie ( Włodzimierz Wołyński) są kopalnie węgla i ropy naftowej, ale nam po tej stronie Bugu nie pozwalają kopać w obawie, żeby nie „kraść” złóż „wielkiemu bratu”.
http://biznes.onet.pl/wiadomosci/handel/podwyzki-w-handlu-lidl-i-biedronka-podnosza-pensje-spor-w-castoramie/pp5he6
Jak widać pracownicy w Lidlu to elita finansowa wśród pracowników sieci spożywczych.
Ja ich rozumiem – Rosjanie, bo nazwisko rosyjskie – a Amerykanie – bo skoro „Afrykan” – to pewnie Murzyn, a więc amerykaniec pełną gębą 🙂
Przy okazji – Wawrzyniec Teisseyre miał syna, a on synów – i wszyscy naukowo zaangażowani. Także jako geologowie. Szkoda, że już nie żyją, ale są to czasy nieodległe, więc może jakaś wiedza pozostała.
Wnuk, geolog, petrograf, syn geologa, Juliusz:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Juliusz_Teisseyre
W 1974 wyjechał do Turku w Finlandii gdzie prowadził wykłady z geologii strukturalnej. Zmarł nagle 24 lutego 1991 w Turku i tam został pochowany.
To może nic nie znaczyć, a może i znaczyć, bo w chwili śmierci miał 58 lat.
W każdej istotnej instytucji są ludzie nieusuwalni.Kto ich zatrudnia i gwarantuje nieusuwalność-to dobre pytanie.
Tam strzelają, bo postawiono tam wziąć całą ukraińska pulę a na to Rosja nie może sobie pozwolić. Jakby spróbował wejść ktoś z poza obecnego układu (Chiny ?) to też zaczęłoby się w Polsce strzelanie na ostro.
tak było i jest do dziś, i wcale ci 'rezydenci’ nie zajmują eksponowanych stanowisk, i praktycznie w każdym rejonie RP jest ten mechanizm wdrożony, jak nie bezpośrednio w danej instytucji to w instytucjach współpracujących, jak oceniamy metodyki zarządzania postępowaniami [w wielu instytucjach] to widac jak desygnuje sie 'rezydentow’ danych srodowisk do załatwiania i do pilnowania 'własciwego’ spraw i koordynowania obiegu decyzji i dowodow
Raczej tak, tyle, że to był „Kozak doński”. African to podobno imię prawosławnego świętego, a Kisłow było to popularne nazwisko wśród Kozaków. Nawet Michaił Szołochow wcisnął jakiegoś Kisłowa do „Cichego Donu”.
Natomiast dla zdefiniowania, kim był tow. Afrikan warto przyjrzeć się miejscowości Wiatka, gdzie jakoby się urodził w 1908. Oznacza to, że kiedy pojawił się w granicach II RP w roku 1918 (lub innym) miał lat 10. A miejscowość Wiatka to było popularne miejsce zsyłki Polaków za cara. Tow. Afrikan nie ma, jak widać w biografii – ani ojca, ani matki. Ani nikogo. Tylko tę Wiatkę jako miejsce urodzenia. Obecnie miejscowość nazywa się Kirow (po wielkim rewolucjoniście radzieckim) a wiążą się z nią tak ważne postacie ZSRR jak np. Konstantin Eduardowicz Ciołkowski „syn polskiego zesłańca i rosyjskiej Tatarki” a zasadniczo „ojciec radzieckiej astronautyki”. Nie licząc pewnej liczby powstańców styczniowych. Jeśli Sowieci chcieli kogoś uwiarygodnić po I WW, to pochodzenie z Wiatki dawało w II RP dużego plusa. Chyba.
Zrównoważony rozwój to obecnie obowiązująca politycznie poprawna nazwa zastoju. Rozwój niemożliwy do wykrycia ludzkimi zmysłami.
odpowiem jak przesluchiwany w 1997r. inspektor uks [były sbek] odpowiedzial: my jesteśmy potrzebni każdej władzy [w tle, niedopowiedziane: możecie nas w d… pocalować]
Lubię twoje precyzyjne poczucie humoru…bardzo ładna definicja.
to nie jest tak; wytypowano ok. 50 ośrodków gdzie pieniądze będą pompowane i to widać z marszruty po Polsce oficjeli; a jak się to skończy? wolę nie myśleć
kilkanascie lat temu naglośniono, ze w Rosji wiele złoz ropy jest wyczerpanych i zamykanych, Rosjanie to potwierdzili ale jako ripostę pokazali wyniki z badań złóż zamkniętych/wyczerpanych dużo wcześniej, ktore jak wykazano odtwarzają swój zasób ropy, wywołało to kolejną dyskusje o pochodzeniu ropy i migracji złóż, temat jest otwarty
Oszczędny, bo musi skończyć książkę i nie ma za bardzo czasu. Ale inni z pewnością zajrzą…
MSWiA ul. Rakowiecka 2,
Państwowy Instytut Geologiczny ul. Rakowiecka 4,
Sztab Generalny WP ul. Rakowiecka 4a
w kolejce jest ok. 10 tys. wniosków do uruchomienia fali finansowania, ale beneficjentami i dystrybutorami są samorządy; czyli państwo bedzie finansować inwestycje państwa, sektor prywatny de facto nic nie jest w stanie finansować, refundowane podzlecenia to tak i na kredyt
to jest centrum realnej władzy w RP, jak …
To już nie będzie rozwiercać. Konkurencji Imperium też nie zrobi, bo jakby co, to talibowie czekają, żeby krakowskim geologom głowy obcinać.
Coryllus napisał w notce, co to znaczy. Dokładnie to samo, co słyszałem od Rodziców (nie da się pochodzić ze Lwowa i tego nie wiedzieć), że żadnego zezwolenia na swobodne wydobycie ropy przez Polskę, nawet w tej szczątkowej, okrojonej, peerelowskiej Polsce nie ma i nie będzie nigdy. Bo gdy Polska zacznie u siebie wydobycie, to spłyną do polskich złóż zasoby ropy z całego obszaru. A to znaczy nie jedną, ale dwie rzeczy:
— jest wielkie morze ropy pod Polską (patrz notka); to wiadomo od dawna
— wydobycie będzie łatwe, bo ciśnienie w złożu umożliwia ciągnięcie ropy na powierznię nieomal bez pomp, samym ciśnkeniem górotworu i tym „spływaniem skądinąd”, a więc przy niewielkich inwestycjach
— trzecia sprawa (ostrożny geolog nie powiedział Gabrielowi tego przez telefon) to jest czysta ropa w tych polskich złożach, zawierająca minimum siarki. Spalasz ją, rafinujesz ją, przetwarzasz ją — bez zanieczyszcania środowiska. Nie mam dowodów na czystość złóż pod Polską, więc cicho to zaznaczę.
Mam natomiast dowód na coś innego. Granice „nowej peerelowskiej Polski” ustalano kilka razy, dziko fałszując nawet te okropne granice Curzona-Namiera. Najpierw odcięto Lwów, choć Lwów zawsze był w angielskich papierach „etno” — polski. Nie mógł inny być, przy 92% ludności rdzennie polskiej, powiat 88%. Stolica kraju Warszawa miała,.zależnie który spis wziąć, poniżej 65% polskiej ludności; reszta to żydzi, rosyjskiego i niemieckiego pochodzenia mieszkańcy. Więc odebranie Polsce Lwowa to już była machinacja, nie uzasadniona niczym ludzkim, za to usasadniona zasobami węgla i ropy, które eksploatuje się płytko spod ziemi.
Tę „poprawioną o Lwów” granicę poprawiano jeszcza czterokrotnie. Za każdym razem odcinając od Polski złoża rozpoznane, przed wojną jeszcze, jako nadające się do łatwej eksploatacji, już nawet ujęte w jakimś polskim planie perspektywicznym, by tam stawiać szyby (także gazowe, przez Lwów biegły wybudowane w celu dostawy bieżącej gazu i dostaw perspektywicznych gazociągi) i wieże wyciągowe kopalń węgla kamiennego. Ostatnie pasmo rozpoznanych w 1939r. złóż odcięto od Polski bodaj w 1948 roku (to jest do sprawdzenia, nazwali to „przyjacielską wymianą małych skrawków terenu”), a ja widziałem mapy tych granic ze złożami, znajdującymi się pod ziemią. Na tych „przyjacielskich skrawkach” węgiel był płytko.
Co oznacza, że są gdzieś w Polsce potomkowie lwowskich geologów, którzy te mapy w 1938 i 1939 roku zrobili. Możliwe, że zachowali mapy dziadka, szkice wyniesione z pracy.
Na koniec: imienia tow. Afrykana nie słyszałem, jego skisłego nazwiska też nie, nigdy. Ten pilnujca nadrzędności interesów obcych, by się czasem „ci Polacy” nie wzbogacili na własnych (?) złożach, nie był sam; on nie działał sam. Przy oglądaniu lwowskich map mówili przyjaciele Rodziców wprost o tym, ale nie wymieniali nazwisk. Stąd wiem o sprawie, potwierdzam co mówił wspaniały geolog, telefoniczny rozmówca Coryllusa, ale nie poznałem, kto pilnował.
Dzięki wielkie Gabrielowi za to, że to dziś, tutaj — w cząstce — ujawnia. Sprawa nie jest wcale otwarta; pilnują Polskę dalej, dokładnie tak, jak eksploatuje się kolonię z nasadzonymi, kolorowymi kacykowymi „władzami”, słuchającymi obcych, a dęte mowy o suwerenności wygłaszającymi – Polakom. Gdy zas telefon na zapleczu wyszczeka ze słuchawki kolejny rozkaz, to znowu stoją wypięci na baczność.
Polska. Domknięta kolonia, eksploatowana jak obóz pracy, z całkowicie sztuczną wierchuszką, nasadzoną w wyniku udawanych „wyborów”. Parę szczelin tu i tam, aby „upuścić pary”, owszem, zrobiono. Ale to, co ważne, to jest wciąż zablokowane.
Spoglądam na listę polskich geologów wg docenta wikipedii i jest ich tam bardzo wielu. Ale Afrikana Kisłowa nie ma. Są trzej geologowie Teisseyre, z czego jeden , Henryk Teisseyre jest „twórcą wrocławskiej szkoły tektonicznej” ale wcześniej, bo do roku 1944 to pracował w latach 1928-1939 dla „spółek naftowych Karpat Wschodnich i Środkowych’, pracował też w Państwowym Instytucie Geologicznym a „na początku wojny” wykładał geologię na Uniwersytecie Lwowskim a „do 1944 badał geologię Karpat” i ten rok 1944 zastał go w Krośnie. To w zasadzie pokrywa się z drogą zawodową tow. Afrikana Kisłowa. Tyle, że po roku 1945 geolog Henryk Teisseyre został rzucony na Sudety a tow. Kisłow został w tych Karpatach. Co do petrografa Juliusza, to może za dużo gawędził z geologami fińskimi, którzy akurat stracili na rzecz ZSRR wielkie pokłady soli potasowych i nie tylko. Jeśli trzeba było koniecznie go pochować w Finlandii, to też jest ciekawa wskazówka. Bo praca geologa narzuca raczej zdrowy tryb życia: ciągle w polu bez względu na pogodę. Człowiek się hartuje.
PS. Myślę, że w sprawach kasy i geologii Amerykanie wykazują nadzwyczaj wysoki poziom rozeznania. A towarzyszy radzieckich cenią też wysoko, bo muszą z nimi negocjować takie tematy jak podział złóż Arktyki czy ciche uzgodnienia na temat złóż Afryki. A może i Polski.
Jest i było. PO czy PIS (zmiana dekoracji dla naiwnych), tam nie zmienia się nic.
Dobrze, że całej Lubelszczyzny z węglem nie zaharatali…
złoża węgla brunatnego przy granicach z Niemcami i Czechami też są zalecane do drobnych dobrosąsiedzkich korekt granic
Taka mapa, żebyśmy wiedzieli o czym mówimy:
http://archiwum.wiz.pl/images/duze/1999/10/99103002.JPG
Ze szkolnej geografii pamiętam o przebiegającej w NE Polsce granicy wielkich płyt tektonicznych (mapa). Ta prekambryjska, pod warstwą głównie osadów najmłodszych, kenozoicznych, w tym tych przywleczonych przez lodowiec (choć z trzeciorzędu pochodzą też, m. in. gaz, ropa czy węgiel brunatny), to wszelkiego rodzaju utwory prekambryjskie, czyli najcenniejsze pierwiastki i skały krystaliczne (magmowe głębinowe, powoli krystalizujące. Niech mi p. Wzmianka wybaczy, jeśli błądzę i poprawi). Czegoś nas jednak za tej komuny uczyli.
„Bo praca geologa narzuca raczej zdrowy tryb życia”
Chyba, że trafią na pakistańskich talibów, którym się Kraków źle kojarzy…
Tak się mi skojarzyło, czy przypadkiem plan Rapackiego o strefie bezatomowej nie miał właśnie drugiego, surowcowo-kopalnianego dna?
Areszt Śledczy (więzienie Mokotowskie) – naprzeciwko, Rakowiecka 37
Komplet
Bo chyba tylko tyle tak naprawde Andrzej Duda moze zrobic. Poczytac fragmenty „Wesela” i krecic sie tymi panami z Wiejskiej w chocholim tancu.
Pewnie miał
zdrowie w podłym klimacie musi podlegać konserwowaniu (spirytusowemu)
Czyli co , z kazdym wiekiem jestesmy coraz mniejsi ,slabsi i coraz mniej mozemy sami o sobie i swoim panstwie stanowic. Do tego jeszcze jestesmy wyganiani , rozwadniani i oglupiani. Po tych artykulach Coryllusa i komentujach , wiem co tracimy i jak widac takze juz od wiekow. Ale czy w tym wszystkim jest jakas nadzieja ,ja bym chcial ja dostawac tu. Serce mi krwawi. Okaze sie jeszcze ,ze jak juz nas zadluza na tyle ,ze beda mogli wszystko przejac , to dla naszego dobra za 100lat przylacza kresy do Polski ,by wszystko wyeksploatowac . Pytam sie gdzie i w czym szukac pocieszenia.
A juz pisali kiedys w Rzeczpospolitej, jak gruchnela ta wiadomosc o lupkach, ze to S.P. Jan Pawel II nam to wymodlil.
A Donald Tusk pojechal na Pomorze i w swietle kamer i fleszow przytykal do jakiegos otworu w ziemi zapalona zapalke.
A Radoslaw Sikorski szacowal na lamach jakiejs gazety w ktorym roku staniemy sie druga Norwegia.
I znow dzieci w piaskownicy mialy przez chwile radoche.
Tak właśnie. I jeszcze uszczelniany ustawami.
To bardzo ciekawe!
Właśnie, czy to nie ciekawe? Mapy Podkarpacia — sięgające „dookoła gór”! — widziałem, rozmawiali przy tych mapach poważni państwo, pokazywali gdzie obcięto Polskę po wojnie, wyjaśniali też dlaczego, a NIKT nie nazwał tow. Afrykana jego (?) nazwiskiem, ani nie wymienił tego imienia.
Natomiast to, że „nam nie wolno własnych złóż nawet rozpoznawać”, to mówili wprost. W tej Warszawie, w zarządzie polskiego baraku w obozie socjalistycznym, tam był nie jeden Afrykan na straży obcych interesów. Tak się dalej dzieje, bez żadnej przerwy, a Wałki Bolki i ich podsadzacze pilnują dzisiaj tego, byśmy suwerenności nie odzyskali. Popatrz, wysłali 10 milionów Polaków na roboty, na Zachód, samych młodych, najbardziej rzutkich. Wywołali tym katastrofę demograficzną. Sprowadzają teraz milionami Ukraińców, gorączkowo agitując wśród pozostałych w Polsce 29 milionów Polaków, że „tak trzeba”, bo „potrzeba nam rąk do pracy”. Już jest 1 milion, w tym roku, gdy nie przymkną rzeki walącej do Polski z Ukrainy, będzie 2 miliony Ukraińców. To są niekoniecznie młodzi. Rozcwaniakowanym planistom nie udało się przyciągnąć, mimo ofert stypendialnych, 20-latków. Do pracy w Polsce przyjeżdżają Ukraińcy z dość równomoernie rozłożonego przefziału 30-50 lat, więc starsi. To „machniom” się zatem warszawskim podmieniaczom ludności nie udało. Ale nadal wściekle agitkę prowadzą za — uważaj — nieprzyjmowaniem Polaków z powrotem! Boją się powrotu do Polski tych energicznych Polaków (z rodzinami) którzy wyjechali na Zachód w ostatnich 30 latach. Bo oni mają doświadvzenie i, uwaga, pieniądze. Więc agituje specsłużba, dzierżąca władzę w Polsce, by nie zmniejszać Polakom podatków, by nie wprowadzać normalnych na Zachodzie wolnych od podatku kwot, jakie tu wynoszą 10-20tysięcy EURO na osobę; na rodzinę 30.000,- do 40.000,- €, lub więcej. A to właśnie trzeba koniecznie wprowadzić, teraz, by Polacy nie bali się powrócić.
Zobaczymy, czy kiedyś nastanie w Polsce niekolonialny rząd. Ten obecny drze skórę z Polaków i importuje milionami starych*) Ukraińców. Łajdactwo rządzi, przykrywkę tylko sobie zrobiło z lubianych i miłych ludzi. Wymienić tę zgraję jak najszybciej na rząd, powołany z wnętrza Narodu, z tych, których rodziny są niekompletne, bo z każdej ktoś wyjechał za chlebem. I nie wraca, bo do „państwa” eksploatującego rozpasanymi podatkami własnych obywateli jak jakich więźniów, jak niewolników; do łupieżczego, kolonialnego, zarządzanego przez zdrajców, niepoważnego pseudopaństwa się nie wraca. Chyba, że będziemy rządzić.
Nie oni. Nie półgłówki, nie agenci obcych, którzy kryją zbrodniarzy, jak to jest dziś. Rządzić Polską mają uczciwi, wykształceni ludzie. My. Pierwsza decyzja uczciwego rządu to zniesienie podatków od pracy. Zarabiasz = masz. Tak musi być w Polsce.
Tak, to był chyba 1948 rok. Trójkąt Sokalski. Płytki węgiel. Mój wuj inżynier tam pobudował jakiś wiadukt /kolejowy?/ czy most i potem Ruskie to odcięli. O tym w domu się mówiło. I że właśnie z powodu węgla płytkiego była ta „korekta”. Wraz ze zbudowanym właśnie przez Polaków wiaduktem.
Ale notka. No po prostu…
Z notki wyławiam jedno zdanie, cytat jak dla mnie najbardziej ciekawy:
„Ja może przesadzam, ale w związku z tym faktem, a także innymi, które zaraz opiszę, powinniśmy się jeszcze raz zastanowić jak daleko sięgała wyobraźnia polityczna ludzi takich jak Józef Beck, Edward Śmigły-Rydz i Bolesław Wieniawa Długoszowski…czy oni w ogóle widzieli ten stolik, co to im się zdawało, że grają przy nim w pokera”?
Dziękuję i pozdrawiam
Kiedy chcą się wzbogacić niewłaściwi ludzie, to nawet „przyroda” z nimi walczy. Zanim zapłonął szyb w Karlinie, był gigantyczny pożar w Borysławiu, właśnie w 1908 r. Potem jeden z tych „niewłaściwych” znalazł łaskawe zatrudnienie u tych właściwych:
http://oc.mik.krakow.pl/oilcity2016/
A tu jeszcze ciekawa wzmianka o naprawdę biednych żydach – desperatach, czyli gasicielach ognia: http://www.ppoz.pl/zajrzyj-do-srodka/historia-i-tradycje/805-plonacy-boryslaw
Może ktoś maila puści do Wzmianki? (Sorry, ja już nie zaglądam na s24, a ona tam pojawia się czasem, jest szansa zaprosić tutaj, do dyskusji)
I SGPiS a po skosie SGGW czyli „księgowość” i „gospodarka rolna”:))) Epicentrum.
cały ten cyrk ze smogiem, który pojawił się nagle, ma dwa konkretne finansowe dna:
1. Położenie do reszty kolejnych polskich kopalń i ich kupno za parę groszy przez „niewiadomokogo”, jak już hulają kopalnie: Czesi w Czechowicach i Niemcy w Orzeszu
2. Na wysypiskach śmieci opłaty nalicza się od ciężaru odpadów. Zakaz opalania mułem i ograniczenie opalania flotem i węglem to szybkie i realne oszczędności dla wszystkich firm odbierających popiół.
Od jakiegoś czasu mówi się przecież, że geolog to najbardziej pożądany zawód świata. I najbardziej niebezpieczny.
Nazwisko Teisseyre kojarzyło mi się dotychczas ze Stanisławem. Malarz, ale syn geologa Wawrzyńca. Też ma dość specyficzny życiorys. Zaangażowany.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Teisseyre
Ciekawe, że kopalnia Bogdanka NIE została podłączona do Śląska (spółek śląskich wynglowych), mimo, że w tych Katowicach to w zasadzie była filia Ministerstwa Gospodarki w zakresie wyngla. Jeden towarzysz dostał „osobne zarządzanie” i kiedy już prof.prof. Markiewicz, Buzek i inni dokonali zalania i wysadzenia połowy szybów śląskich, to tutejszy towarzysz się rozgrzał i ujawnił, że w stronę Chełma Lubelskiego idą złoża wyngla wielkości połowy złóż śląskich. Tutaj chyba towarzysze radzieccy nadal spoglądają troskliwym okiem. Ale teraz to nie wiem, bo doszło do szybkiej prywatyzacji i te „polskie złoża wyngla” są takie trochę mniej polskie.
Myślę, że kwestia podatków jest jedynym brakującym ogniwem w rozważaniach dziejowych Autora bloga. To właśnie w tej materii – nakładania i egzekwowania podatków – leżą takie pojęcia jak własność , wolność i posiadanie, a na końcu państwo. Że o podatkach nawet PiS nie wspomina? Temat nie do ugryzienia na naszym rynku politycznym. Zasób nie ma prawa rozważać i myśleć o podatkach.
Ciekawa zbieżność czasowa tytułów wspomnień nafciarzy. Tu wspomnienia Tadeusza Porembalskiego (wyd. w 1978, autor zmarł w 1971), związanego z Zagłębiem Borysławskim, także prezydenta Przemyśla:
http://tezeusz.pl/241183,porembalski-tadeusz-wspomnienia-nafciarza.html
Z tego co pamietam , to pozar tego odwiertu trwal kilka miesiecy. Probowano na wiele sposobow pozar ten ugasic – zaden sie nie sprawdzil. Ugaszenie zlecono najlepszej – wowczas – firmie , „Red” Adaira z USA. Metoda kontrolowanej explozji ladunku wybuchowego , zdmuchnal po prostu plomien. ( Wikipedia USA – Paul Neal „Red” Adair)
No i ten nie jest sklonowanym sierotą…
Jest jeszcze lepiej – po skosie nie ma już SGGW, ale Prokuratura Generalna!
Jeszcze taki tekst polecę. Dla tych, co nie kliknęli w czerwone słowo w linkowanym pierwszym artykule: http://www.drohobycz-boryslaw.org/images/attachments/attachments/oil/swiatlebakow.pdf
Jest dostępna pozycja pt „Złoża gazu ziemnego i ropy naftowej w Polsce” Piotr Karnkowski, dwa tomy. T1 Niż, T2 Karpaty i zapadlisko. To takie kompendiu na temat polskiej ropy i gazu.
A obok SGPiS (lata 80-te) i SGGW, gdzie były katedry chemii i fizyki, a jeden z prof. pracował też w Świerku.
Zaraz, zaraz, prokuratura, czy poczta? Pytam, bo dawno tam nie byłem. Tam był m.in. wydział leśny.
Ciekawych nazwisk jest sporo, choćby to http://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/felicjan-lodzinski
@KOSSOBOR
@A-Tem
Dokładnie to był już rok 1951, a same przesiedlenia ludności odbyły się pod koniec roku. Znam historię tego „pamieniajem” z pierwszej ręki, bo mój teśc jest jednym z tych „szczęśliwców”. Z dziadkami, rodzicami i licznym rodzeństwem przyjechali z Krystynopola do m.Czarna w listopadzie 1951, a nazajutrz po przyjeździe spadło pół metra sniegu, ledwie przeżyli zimę w rozwalającej się chałupie po Ukraińcach, bez wody – bo Uraińcy we wszystkich studniach we wsi potopili psy i koty, bez paszy dla zwierząt. Na wiosnę, po zejściu śniegów, szczęśliwie okazało się, że Ukraińcy nie zdążyli wykopac ziemniaków, a te przetrwały pod grubą warstwą sniegu. I to uratowało ich od głodu. Tragiczne horror przeżyli ci wszyscy przesiedleńcy. Sami Polacy i katolicy, których przez wiele lat w PRL-u traktowano jak „ruskich”, bo wszystkim w nowo wyrobionych dowodach osobistych, w rubryce miejsce urodzenia wpisano ZSRR.
A w temacie dzisiejszej notki: to ten niby płytki węgiel to ściema – tam jest ropa i gaz!
Kto chce poczytac o „pamieniajem”:
http://www.bieszczadzki.pl/strona-436-bieszczady_1951_akcja_h_t_1951.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Umowa_o_zmianie_granic_z_15_lutego_1951
O tak, zdecydowanie poprosimy o ziolka uspokajajace.
to z dziś, zażalenie w trybie podatkowym:
Ad 5.
Jak przedstawiono w Ad 4. DIC nie posiada podstawowej wiedzy dot. definicyjnych pojęć prawa. Wieloinstancyjność postępowania wymaga, aby organ najniższej instancji z należytą starannością wypełniał zalecenia organów wyższej instancji. W przedmiotowej sprawie DIC nie respektuje żadnego ze wskazań DIS oraz odmawia uznania wyroków WSA za wiążące w postępowaniu. Jest to jaskrawy przykład dezynwoltury urzędniczej w celu wyrządzania szkód obywatelom RP.
Ad 6. i 7.
Poprzez odmowę respektowania i egzekwowania wyroków WSA [np. III SA/GI 735/11 z dnia: 28.12.2012r. ] w sprawie DIC stawia się ponad systemem prawnym Państwa o nazwie Rzeczypospolita Polska.
Z całą pewnością jest blat na masowy powrót emigracji do Polski, zwłaszcza tej solidarnościowej. Czasem zdarzy się jakiś wyjątek od reguły, ale taki akurat cicho siedzi. Jest też blokada sprowadzania Polaków zza Buga, co ciekawe również tych z Syberii i Kazachstanu, co jest już jawnym łajdactwem. I daje niemal pełną wiedzę o tym, kto tu „nami zarządza”. Natomiast z Ukraińcami to było chyba trochę tak, że jak im to „szczęście Majdanu zajaśniało”, to wielu zwyczajnie wiało przed poborem albo przyjeżdżali ci, co im tutejsi Ukraińcy mogli zaproszenia wystawić i papiery wyrobić – jako kuzynom. To też daje pojęcie o tym, jaka była „gra mniejszościami” wobec Polaków po II WW. Towarzysz Moczar nie wziął się znikąd. Natomiast czy obecnie jest świadome sprowadzanie dużych ilości Ukraińców celem „rozcieńczenia miejscowych”? Nie wiem, ale to mogą być raczej przechwałki, żeby nie wyszło, że oni tam na tej Ukrainie nad niczym już nie panują i po prostu rozpoczęła się masowa ucieczka tamtejszych.Wedle opowieści księdza polskiego, który ma parafię w Ługańsku albo niedaleko od Ługańska, to eskalacja konfliktu między samymi Ukraińcami weszła na taki poziom, że brat nienawidzi siostry z wzajemnością „na śmierć i życie”- z powodu poglądów politycznych z przyśpiewką „i bym go zabił”. Ten ksiądz jest tym przerażony, że tak to szybko narasta. A on akurat nie jest histerykiem, siedzi tam od lat 90-tych i nawraca kogo się da.
Co do nas to Polacy wyjeżdżają masowo , jak za zaborów i jak za zaborów – przysyłają nadwyżki kasy i się budują. Czyli przyjęli postawę wyczekującą: będzie normalniej- wrócą, nie będzie – zostaną dalej. Jak za zaborów. To oczywiście nie jest komplement dla „każdej zmiany”.
Ja wiem, że Polacy jako całość, są żywą raną w sercu wszystkich kolejnych ekip zarządzających „tymkrajem” po roku 1944. Pytanie, czy te ekipy zarządzające są na tyle efektywne, aby „zarządzać mniejszościami przeciwko Polakom” na dużą skalę. Nie umiem ocenić tego z perspektywy regionu etnicznie i religijnie „ekstremalnie spójnego”. Zasadniczo Ukraińcy marzą o życiu w Niemczech.I tam zmierzają. Ale wiadomo, że dla wszystkich nie ma tam miejsca (nie każdy ma kuzyna w SS Galizien), więc ci „gorsi” zostają w Polsce. Pytanie, czy po tym, co przeżyli ostatnio na Ukrainie, chcieliby, aby to się przeniosło na Polskę. Przypuszczam, że wątpię. Ostatni zamach stanu czyli „okupacja Sejmu” pokazała, że Naród jest odporny na głupotę a Ukraińcy udają, że ich nie ma. Tutejsi „giedrojciowcy” może i chcieliby ich „troszkę rozgrzać”, ale to chyba przekracza już ich możliwości.
Natomiast uświadomienie sobie tego, jak zdradzili nas nasi koledzy z „S” zajęło nam trochę czasu i spowodowało, że nasze dzieci i wnuki są absolutnie odporne na tutejszą propagandę.Jakąkolwiek. Złodziej idzie raz przez wieś.
PS. Nie wiem, czy Polska będzie kiedykolwiek „spełnieniem naszych marzeń”:))) Ale myślę, że w tej chwili jest u nas więcej wolności niż w Niemczech, Francji czy w Skandynawii. Natomiast brutalna eksploatacja ekonomiczna „miejscowej ludności” jest możliwa dzięki rozwaleniu przemysłu w latach 90-tych i tego „naszystom” nie zapomnimy. Poza tym jakoś tak się zaczęło dziać, że ci „mianowani na autorytety” zaczynają mieć problemy z utrzymaniem „imidżu”. Pada jeden „autorytet” za drugim. Nadredaktor nie może upchnąć nawet 1/3 tego, co sprzedawał 10 lat temu. A 10 lat temu nikt by nie uwierzył, że spadek nakładu do 1/3 i obniżenie wierszówek – jest możliwe kiedykolwiek.
Wojna buldogów pod dywanem i „przebiegunowania mocarstw” dają jednak jakieś korzyści i przyjemności nam, zwyczajnym ludziom:))
Z geologów to najbardziej lubię Ossendowskiego. Ten to dopiero sobie zobaczył „geografię i historię”:))) Jeśli można było z takiego imperium jak Rosja z powodu ryzyka, że po wybudowaniu Kolei Transsyberyjskiej urośnie jeszcze bardziej w siłę dzięki dostępowi do złóż dopiero w części zbadanych geologicznie – w 2 lata zrobić wydmuszkę i zorganizować masowy głód na czarnoziemach, to ja Bogu dziękuję, że mamy za sobą i obecnie tylko tyle nieszczęścia, ile widać. Na razie ziemia się trzęsie już wszędzie dookoła Europy Centralnej, która „tylko” została w latach 90-tych kompletnie obrabowana – przez niebiednych sąsiadów z Zachodu. A wcześniej była rabowana przez nienażartego „sąsiada ze Wschodu”.
Nazwisko Teisseyre z niczym mi się nie kojarzyło, bowiem, jak pokazał Gospodarz w dzisiejszej notce, ktoś się starał, abyśmy się zbytnio tą geologią i geologami – nie interesowali. I tak lepiej niż w ZSRR, gdzie geografii nauczali tylko do 6 klasy szkoły podstawowej:)))