wrz 142020
 

Wszyscy już pewnie zapomnieli czeską książkę, której od dawna nie wznawiałem. Chciałem dziś jednak przypomnieć pewnego człowieka, który pojawił się na jej kartach, a pojawienie się owo miało wszelkie cechy tak zwanego wejścia smoka.

Zacznijmy jednak od początku, czyli od sytuacji Żydów w Niemczech, tuż przed wybuchem wojny trzydziestoletniej i w czasie jej trwania. Była to sytuacja bajeczna. Cesarz, na którym wszyscy żydowscy autorzy, opisujący tamtą epokę, wieszają psy, za jego związki z jezuitami i politykę, w której nie było śladu tolerancji religijnej, był zależny od kredytów żydowskich. Popierał gminy, karał poddanych, którzy dopuszczali się jakichś grzechów przeciwko Żydom, i to karał srogo. Mistrza piernikarskiego Fetmilcha z Frankfurtu kazał poćwiartować i przybić kawałki jego ciała w różnych częściach miasta. Wszystko przez to, że producent słodyczy znad Menu, XVII wieczny Petro Poroszenko, wywołał bunt na wieść, że w jego mieście mają się osiedlić Żydzi. Sprawa była poważna, bo trzeba było wzywać dragonów, landsknechtów i artylerię. To zaś może oznaczać tyle, iż cechy frankfurckie, bo raczej nie rada, opłaciły gdzieś poważne zaciągi, które przyszły pod Frankfurt zdecydowane bronić go przez cesarzem, Żydami i każdym, kto by się im sprzeciwił. No, ale sytuacja została opanowana. Kiedy wybuchła wojna, w cesarstwie powołano specjalną klasę tak zwanych Hofjuden, czyli ludzi, realizujących wojenne i polityczne potrzeby dworu i samego cesarza. Wszystko po to, by państwo nie zawaliło się pod ciosami tolerancyjnych i miłujących pokój protestanckich wojsk króla Szwecji.

Wojna jednak jest workiem bez dna i trzeba mieć naprawdę zaufanych ludzi, by ją prowadzić, nawet bez nadziei na wielki sukces, a jedynie z myślą o przetrwaniu. Jednym z najbardziej zaufanych ludzi cesarza Ferdynanda, był Jom-Tow Lipman Heller. Pan ten służył cesarzowi radą i pieniądzem, a także szeroko rozumianymi wpływami, jakie miał w Europie, nie tylko u Żydów. I nagle pewnego dnia został oskarżony o obrazę religii katolickiej. W czasie wojny, która ma religijny charakter, to nie jest sprawa łatwa do wyjaśnienia i obrony. Hellerowi groziła śmierć i jego stosunki z cesarzem małe miały znaczenie wobec faktu, że spustoszony i idący ku klęsce kraj domagał się, by ktoś poniósł wreszcie odpowiedzialność za sytuację. Cesarski powiernik i finansista był znakomitym celem. Teraz ważna kwestia – kto go oskarżył? Myślicie pewnie, że jezuici? Akurat. Oskarżenie wpłynęło od najbogatszych rodzin żydowskich w Niemczech, albowiem Heller wspólnie z cesarzem wymyślił rzecz następującą – żeby sfinansować kolejną kampanię, trzeba wycisnąć jakieś pieniądze z Żydów. Kasa była pusta i nie można było znikąd wziąć gotówki. Heller, który wierzył w siebie, ustalił, że opłaty będą wnoszone proporcjonalnie do wielkości majątku. To znaczy bogaci zapłacą więcej, biedni mniej. Reakcja bogatych Żydów, była właśnie taka jak opisałem wyżej – wnieśli przeciwko Hellerowi oskarżenie o obrazę religii katolickiej. Cesarz jednak miał swoje sposoby by Hellera wybronić. Przed sądem zjawił się niedawno uszlachcony Żyd, znany jako Jakub Bassevi z Treuenburka, wyłożył na stół 12 tysięcy talarów kaucji i Heller został uwolniony. Czy sprawa była aranżowana przez cesarza, który chciał zmienić swojego bankiera, nie likwidując go przy tym? Czy może miała inny nieco wymiar niż to opisałem? To jest zadanie, które rozwiązać musi nauka niemiecka lub czeska. My nie będziemy się tym zajmować.

Interesuje nas tylko pan Bassevi, którego w książce czeskiej nazwałem cesarskim waffen-dealerem. Pan Bassewi, człowiek młody, przedsiębiorczy i dynamiczny przybył do Czech, albowiem mieszkał w Pradze, z Werony. Czym raz jeszcze podkreślił, jak istotne są związki kraju nad Wełtawą z Italią, a szczególnie z Republiką Wenecką. Jakub Bassevi zajmował się finansowaniem werbunku żołnierzy i sprawami gospodarczymi towarzyszącymi formowaniu się armii, najpierw u Lichtensteina, a potem u Wallensteina. Był naprawdę niezwykłym człowiekiem.

Jakub Bassevi stanowił też, wraz z całkowitym protestantem, kalwinem z Niderlandów, panem De Witte drugi garnitur komisji likwidacyjnej, zajmującej się naprawą stosunków finansowych i własnościowych w Czechach, bo bitwie białogórskiej. To znaczy prócz Lichtensteina, Pawła Michny i Dietrichsteina, ci dwa pilnowali ściągania srebrnej monety z rynku, przebijania jej, konfiskaty majątków tych poddanych cesarza, którzy zostali po rebelii skazani na śmierć, a także pomniejszaniu innych, należących do osób, decydujących się na emigrację. To może się komuś wydawać dziwne, że prócz pierwszej klasy magnatów niemieckich i czeskich sprawami tymi zawiaduje kalwin z wrogiego obozu i młody żydowskich bankier, ale w rzeczywistości dziwne to wcale nie jest. Tak po prostu było.

Później Jakub Bassevi związał swój los z osobą Wallensteina i to był jego błąd życiowy. Wallenstein starzał się bowiem i dokonywał coraz to głupszych i mniej przemyślanych wyborów. Kiedy zaś uwierzył w to, że Francuzi włożą mu na głowę koronę św. Wacława, było już po nim. Nie zauważył też, a Jakub Bassevi wraz z nim, że w wielkiej dyskrecji zawarto sojusz zaczepno obronny pomiędzy dworem w Wiedniu i dworem w Londynie. Wszystko w imię sławetnej równowagi europejskiej, czyli po to, by królowi Francji za bardzo się we łbie nie poprzewracało.

Kiedy irlandzcy najemnicy mordowali Wallensteina w zamku Cheb, Jakub Bassevi uciekał ku południowej granicy królestwa, chciał przedostać się do Italii, jak wielu czeskich uciekinierów przed nim i po nim. Został jednak zamordowany w nierozpoznanych okolicznościach. Jego majątek skonfiskowano, a rodzina żyła ponoć w wielkiej biedzie, gdzieś w zaułkach praskiego getta.

No, ale jeśli pogrzebiemy w internecie z łatwością odnajdziemy informacje na temat tej rodziny. Nie pozostała ona w Pradze, ale wróciła do Italii. Oto Jakub Bassevi miał dwóch synów, jeden nosił imiona Leon Lejb Jehudah a drugi Naftali Herz Hirsch, obaj pisali swoje nazwisko przez jedno „s”. Naftali miał miał z kolei czworo dzieci: Dolce Basevi Cervetto; Ricca Basevi Cervetto, Giuseppe Basevi Cervetto i Naftali Basevi Cervetto. Nas z całej tej czwórki interesuje najbardziej Giuseppe. Miał on kilkoro dzieci, ale najważniejszym z nich był syn Salomon. Miał on sześcioro dzieci, w tym syna nazwanego popularnym w rodzinie imieniem Naftali. Ów Naftali wyjechał z Włoch do Londynu, gdzie zmarł w roku 1802. On także miał synów, ale miał też córkę, która powinna zainteresować nas bardziej. Miała na imię Maria i wyszła za mąż za młodzieńca pochodzącego z dobrej sefaradyjskiej rodziny. Nazywał się ów młodzieniec Izaak Disraeli i był człowiekiem bardzo dobrze wykształconym, a do tego badaczem literatury. Maria miała z nim pięcioro dzieci. Drugi z kolei syn, imieniem Benjamin, porzucił pewnego dnia judaizm, został członkiem kościoła anglikańskiego. Kandydował do parlamentu, a w końcu został premierem. Dzięki niemu właśnie królowa Wiktoria mogła włożyć na skronie diamentową koronę Indii.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/konserwatyzm-romantyczny-mysl-polityczna-benjamina-disraelego/

  19 komentarzy do “Tradycje rodzinne Benjamina Disraeli”

  1. Żydzi obrotowi jak chłopy z PSLu ☺

  2. Panie Gabrielu, jeżeli mówi Pan o Tajnej historii Czech, to ja cierpliwie czekam na tom II.

  3. Znakomicie !

    Ale jak wygląda Michał Radoryski?

  4. No proszę…  Coryllus idzie w zawody z siostrą pana Michała Wołodyjowskiego w znajomości koligacji rodzinnych! Tu akurat żydowsko – anglikańskich;-)

  5. Miłe złego początki lecz koniec żałosny czyli Pogrom i egzekucja we Frankfurcie

  6. Gdyby nie zabili Wallensteina, to w Chebie nie byłoby nic ciekawego do oglądania.

    Tuż obok domu, w którym dokonano morderstwa jest sklep okultystyczny dla masonów, trochę dziwnie to wygląda.

    Poza tym stare miasto zamieszkuje czeska patologia 500+.

    Większość z tych sennych miasteczek w Rudawach nigdy nie podniosła się z upadku po wypędzeniu Niemców. Tam, gdzie dawniej mieszkało dwa tysiące Niemców, teraz jest kilkuset Czechów. Miejsca tętniące życiem, niektóre położone wysoko w górach, dzisiaj hula wiatr, ale są przytulne czeskie knajpki, w których obsługują czescy kelnerzy z idiotycznymi minami, co uwielbiam, bo tego nie ma nigdzie na świecie. Typowy czeski kelner jest filozofem, stoikiem, fantastą, komediantem.

    Ale za to są ładne Czeszki i miłe Wietnamki.

    Es wird nicht zurückkommen, To se nevrati

     

    https://images.app.goo.gl/SFxupyAAgkE3M4AV8

  7. W etnicznie czeskich Czechach można trafić na gospody z XIX wieku z wyposażeniem jeszcze z czasów Gustawa Husaka, do tego z głośnika sączy się skoczna muzyczka, najlepsze rozgłośnie radiowe są w okolicach Czeskich Budziejowic. Po kilku łykach piwa człowiek przenosi się w kosmos i tak się zastanawiam, jaki jest związek środowiska kulturowego z historią danego kraju i gdzie jesteśmy aktualnie my, Czesi, Niemcy, Anglicy, Żydzi?

    Chyba nikt nie skorzystał na tych wojnach.

    Epizod z wojny 30-letniej:

    https://m.youtube.com/watch?v=_6LtqFQCYVI

  8. Genua i Wenecja dały Europie dwóch sefardyjskich premierów: Gambettę i Disraeliego. Prawie, prawie spotkaliby się na Kongresie Berlińskim 1878, ale Gambetta wolał w tym czasie wyżywać się na prezydencie MacMahonie.

    Satyra z 1878

  9. … jakbym był w bialystockim ogrodzie pałacowym. Gdzieś tam crisis-aktorzy z LGBT i „kibice” przywiezieni z Zielonej Góry biją się a nad stawem 3 praczki…

  10. No ale dlaczego w tych elitach  ten Disraeli ma taką habsburską szczękę, że Jan Kazimierz miał ten defekt to oczywiste był synem Habsburżanki ale Disraeli ? Chyba że  w rodzinach premierów też się zdarzały takie defekty.

  11. Mnie uderzyły jego usta. Jakby malowane.

  12. usta …jakby  malowane … no i ten nos do polityki…

  13. Sporo dzieci w tych rodzinach.

    Moja siostra gdy miała troje dzieci słyszała docinki starszych kobiet ( które same miały liczne rodzeństwo ) : Trójka dzieci ? W tych czasach ?

    Teraz to te kobiety pewnie nie mogą złapać tchu jak widzą siostrę z piątką dzieci.

    Gdzieś mi umknęło formatowanie kobiet, społeczeństwa w telewizji w latach po transformacji, wtedy chyba powstała moda na rodziny z jednym dzieckiem oraz wyszydzanie rodzin wielodzietnych. Pieprzenie ludziom w głowach. Może stało się to z pomocą niemieckich mediów dla Polaków po wejściu do unii ?

    Przepraszam, że nie na temat.

  14. za PRL – u już było modne jedno dziecko w rodzinie,

    ilość dzieci w rodzinach w XIX wieku  i wcześniej chyba była jednym z argumentów dla wojaczki, młodzieży męskiej dużo, czyli jest materiał na najemników , pożyczało się kasę u tego co kasę miał i … wojna

  15. Rodziny zamożne, dzieci dużo , dobrze wykształcone no i tak mi się skojarzyły  trzy nazwiska :

    Disraeli 1804 – 1881

    Marx 1818 – 1883

    Herzl 1860 – 1904

    takie stulecie 1804 – 1904 bogate w idee

  16. @ Mrc – Aktualnie jest już moda nie na dzieci, lecz na bycie singlem i posiadanie własnego pieska, kotka lub inne zwierzątka.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.