Wiem, że zaczyna się Triduum Paschalne, ale tak jak co roku pisał będę do Wielkiej Niedzieli. Potem przerwa i zaczynamy od nowa. Tak więc musicie mi to wybaczyć. Śledziłem wczoraj wypowiedzi różnych dziwnych osób na temat pożaru w katedrze. Jestem zdumiony jak to jest powtarzalne, mam na myśli ekshibicjonizm w służbie postępu. W zasadzie wracając do tematu wczorajszej notki można dokonać podziału pisarzy postępowych na dwie kategorie – utalentowanych agentów wpływu i zboczeńców. Z tymi pierwszymi kłopot jest taki, że ludzie wierzą szczerze w ich misję i próbują ich naśladować, przeważnie bez skutku, bo tamci mają za sobą strukturę niejawną. No, ale z tego bierze się właśnie ta cała literatura i wszystkie obecne w przestrzeni publicznej treści. Dawniej można było sterować rynkiem, kreując autorów – zdolnych, niezdolnych – nieważne. Dziś w dobie wysokich technologii przestrzeń zapełnia się treściami produkowanymi przez tak zwanych amatorów i w związku z tym wzrasta rola zboczeńców idących na czele awangard wszelkich. To oni muszą kształtować opinię i deklasować tych, którzy aspirują do tego, by zająć miejsce wielkich pisarzy i nie wierzą przy tym, że wszyscy oni, jak jeden, byli agentami Korony. Tak więc przed nami i wokół nas rozciąga się przestrzeń, w której szaleją dysfunkcyjni ekshibicjoniści wyznaczeni do roli dość specjalnej – do dewastowania wszystkich co bardziej spójnych treści. Jakich narzędzi używają ci ludzie? Prostych jak cep i w mojej ocenie nieskutecznych. Używają takich narzędzi jakie im dostarczono, sami sobie żadnych nie skonstruują, bo misja tego nie przewiduje, nie chodzi bowiem o sukces, czy to ich osobisty, czy też o sukces organizacji, którą nominalnie reprezentują. Chodzi o to, by odbierać sens i powagę ludziom i słowom. Zboczeńcom jest łatwiej albowiem mają do dyspozycji media. Polemika z nimi jest z istoty niemożliwa, albowiem są to prowokatorzy i każdy odzew na ich prowokacje jest mile widziany. No, ale nie ma wyjścia, musimy jakąś polemikę rozpocząć. Wróćmy więc do tych narzędzi. Są identyczne od czasów pierwszych awangard poetycko artystycznych, które w istocie powinny nosić nazwę awangard polityczno-obyczajowych, albowiem aktywność artystyczna służyła temu jedynie, by w branży produktów malarskich i w branży papierniczej był stały ruch. Niczemu więcej. Sens misji był gdzie indziej. Tak więc każdy szanujący się artysta awangardowy w Rosji wołał – wiśniowe sady pod siekierę! Każdy szanujący się awangardowy artysta we Francji zaś chciał spalić Luwr wraz z zawartością. Czego ci ludzie chcieli w istocie wykrzykując te hasła? Dla mnie to jest jasne – ten pierwszy pożądał etatu w ochranie i chciał, by go wysłano z misją nad Sekwanę, aby tam mógł doskonalić swój poetycki lub malarski warsztat. Ten drugi zaś chciał, by jak najszybciej zatrudniono go w Surete, gdzie mógłby oddawać bezcenne usługi kapując na tego pierwszego. I popatrzcie jakie to szczęście – tu dygresja – że nikt z nas nie jest pisarzem postępowym, ani w ogóle postępowym artystą. Powtórzę – jeśli idzie o narzędzia prowokacji jakimi posługuje się awangarda jasno widać, że one się nie zmieniły, to są ciągle te same, stare cepy. Chodzi jedynie o stworzenie złudzenia, że za ich pomocą odkrywa się jakieś nowe treści lub proponuje nowe aktywności. I tak, w tym dziwnym programie, gdzie dziennikarz wozi ludzi samochodem i przepytuje na różne okoliczności, niejaki Jaś Kapela wyraził się brzydko o płonącej katedrze. W sensie, że gówno się pali i takie tam….Od razu napiszę, że nie odpowiadam za nikogo, kto znienacka da panu Jasiowi w ryja. Sam nie mam takich narowów, ani chęci. No, ale wszystko może się zdarzyć na tym najlepszym ze światów, a człowiek winien być odpowiedzialny za słowo lub gotowy na ponoszenie ryzyka. Rozumiem, że pan Jaś jest. Pan Jaś przedstawiany jest jako pisarz i poeta, a jego misją jest wkurzanie takich jak my, poprzez wygłaszanie kontrowersyjnych treści. Odzew na te treści jest z kolei notowany pilnie i skrupulatnie przez ludzi takich jak Michał Bilewicz, którego Józef Orzeł stręczy mi już od dłuższego czasu. W sensie takim, żebym się nim zainteresował, bo być może zostanie on czołowym lewicowym żydem w miejsce bełkocącego już niemożliwie Jana Hartmana. Pan Bilewicz przedstawia się na twiterze jako social and political psychologist. W ludzkim języku oznacza to zawodowego prowokatora medialnego, aktywnego na platformach społecznościowych. Pan ten ma za zadanie notowanie wypowiedzi i zachowań interesujących z punktu widzenia osób lansujących za jego pomocą światopogląd lewicowy. Jest on w zasadzie hybrydą agitatora i kapo, z tym że ta druga funkcja zostanie w jego przypadku ujawniona później. Mechanizm jest więc taki – gdzieś na świecie dochodzi do niezwykłego i kontrowersyjnego wydarzenia, które dotyczy Kościoła, tradycji, historii rozumianej inaczej niż na sposób lewicowy. Wszyscy, przejęci tym, podnoszą lament lub dostają stuporu. I wtedy media pokazują jakiegoś Jasia czy innego artystę awangardowego, a on – korzystając z Wielkiego Tygodnia – mówi jakieś obraźliwe rzeczy. Kiedy skończy zza kotary wysuwa się pan Bilewicz z kapownikiem i zaczyna zapisywać kto płacze, kto się śmieje, kto wygraża pięścią. Jeśli zbyt mało jest tych reakcji pan Bilewicz usiłuje je podkręcić atmosferę i mówi – aha, ta katedra to symbol mordów dokonywanych przez chrześcijan na żydach…a w środku była rzeźba wyobrażająca synagogę, jako ślepą kobietę owiniętą w węże. No i zaczyna się szum na całego. Ja w związku z wypowiedzią pana Bilewicza mam jedno tylko pytanie dotyczące tych mordów chrześcijan na żydach, co to ich symbolem była katedra – czy chodzi o tych sławnych żydów co wydali na śmierć wcielonego Boga? Tych co tam było o nich napisane – krew jego na nas i na dzieci nasze? Tak tylko pytam z ciekawości, bo widzi pan, panie Bilewicz, my chrześcijanie akurat świętujemy teraz to wydarzenie, to znaczy ten mord i zmartwychwstanie. Takie sprawy interesują nas więc z istoty. Ktoś może się zdziwić, że ja tak odważnie szermuję tu słowami, które łatwo mogą być uznane za antysemickie. No, ale przecież sam pan Bilewicz wskazał jasno na sprawcę podpalenia. Mam udawać, że tego nie widzę? Proszę państwa wobec jawnej prowokacji nic innego nie pozostaje. Możemy się jedynie zastanawiać czy pan Bilewicz jest prowokatorem poważnym, to znaczy czy leci ze swoimi donosami od razu do różnych międzynarodowych agentur, czy może prowokatorem komicznym, to znaczy będzie na ich podstawie pisał pracę naukową o antysemityzmie Polaków, który wyssali oni z mlekiem matki. Być może robi i jedno i drugie, a to co wychodzi spod jego pióra zostanie za lat pięćdziesiąt uznane za dokumentalny wręcz opis rzeczywistości. Jeśli tak, musimy mieć wszyscy świadomość, że to co piszemy, zostanie kawałek po kawałku zniszczone. Tak po prostu, metodycznie i planowo, albowiem taka jest logika postępu. Stąd ważne jest, by nie reagować gwałtownie na pozy i wymachy pana Bilewicza, ale po prostu mnożyć i powielać interesujące nas treści. Tworzyć je zaś należy w formach interesujących i nowatorskich, albowiem to gwarantuje nam ocalenie. To znaczy jest spora szansa, że ani Bilewicz ani Kapela nie zorientują się, że tam coś na nich jest napisane, nawet jeśli to będzie bardzo obraźliwe. Powtórzę raz jeszcze to co powiedziałem na targach w Białymstoku, treści te powinny mieć maksymalnie atrakcyjną formę, albowiem ona gwarantuje, że wszystkie nie zostaną zniszczone. Nawet najgłupszy żyd widząc coś ładnego, przed wrzuceniem tego w ogień, zastanowi się czy nie lepiej może byłoby to sprzedać. Do zniszczenia wszystkiego ładnego bowiem potrzebne jest ogłoszenie powszechnego ikonoklazmu, a i on nie gwarantuje pełnego sukcesu. No, a poza wszystkim trudno sobie wyobrazić taki ikonoklazm w świecie zdominowanym przez migające obrazki. Polemika z prowokatorami to tworzenie faktów, a nie próby przekonania ich do swoich racji. To jest z istoty niemożliwe, albowiem nie widzimy ¾ motywacji, którymi ludzie ci się kierują i uważamy, że to tylko agresywni młodzieńcy, dotknięci głęboką frustracją. To nie tak. I dobrze sobie to zapamiętajmy.
A gdzie doktryna konserwatorska – zawoła uważny czytelnik. Już mówię – oto mamy niezwykłą okazję, to znaczy nie my, ale Francuzi mają, by zakończyć budowę katedry, to znaczy, by dorobić do wież hełmy, tak jak to było zaplanowane, wysokie strzeliste hełmy. To się jednak nie stanie, albowiem świat sztuki, świat wyobrażeń, którymi żyjemy zdominowany jest z jednej strony przez rewolucyjną żydowską awangardę, a z drugiej strony przez różne talmudyczne ustalenia zapisane w tych wszystkich Kartach Ateńskich i temu podobnych bzdurach. To trzeba zmienić i to już. A wszystkie zamki w Polsce czym prędzej odbudować.
Wyjeżdżam dziś na cały dzień, ale na www.prawygornyrog.pl zostawię wykład dr Marka Budzisza, który wygłosił on ostatnio w Klubie Ronina
Po prostu PAD chcący odbudować katedrę wraz z całą Europą na „judeochrześcijańskim” fundamencie, znajduje godnych pomocników. A potem to całe chrześcijaństwo to się wytnie.
Proboszcz slynnego kosciola NMP Krolowej Polski, parafii ludzi morza w Gdyni przy ul. Armii Krajowej wyrzucil stare (50-letnie) witraze na smietnik, bo nie wiedzial ze sa ladne i wartosciowe i za to grozi mu kara od 500 zl do 500.000 zl od konserwatora zabytkow. Zrobil to, bo porzadkowal swiatynie przed wizyta jakiegos notabla, a witraze wydaly mu sie niemodne i chcial wstawic nowe okna z promocji w Castoramie, takie ladne, nowe. Jak nauczyc czlowieka, co jest ladne, a co nie jest? A jak nauczyc, co jest wartosciowe w doktrynie Kosciola katolickiego, a co juz niemodne? Na wizyte lub prosbe notabla albo waznych glow panstw mozna przeciez zmienic i doktryne, bo stara, sredniowieczna, pachnie naftalina itp. i kto zabroni, przede wszystkim – kto sie polapie?
Jest taki zart rysunkowy odnoszacy sie do sensu zmiany liturgii w okresie posoborowym, przedstawiajacy dwa autokary: jeden normalny i drugi, w ktorym kierowca siedzacy za kierownica jest odwrocony przodem do pasazerow i tylem do kierunku jazdy.
Wczoraj mial miejsce wypadek autokaru na wyspie Madera, w ktorym zginelo 29 Niemcow. Modlmy sie za ksiedzem Janem Twardowskim:
„Beeilen wir uns die Deutschen zu lieben sie gehn so schnell”
Piękne. Nic dodać nic ująć.
Takie typy jak przez Pana wymienione , w marketingu są nazywane „pudłami rezonansowymi”, zadaniem ich jest rozprzestrzeniać informację mówiącą o atrakcyjności: towaru (książki, filmu, kosmetyku, kredytu, auta , sieci sprzedażowej itd. lub oczerniać czy banalizować konkurencję, przeciwnika. Jest to bardzo skrzętnie wykorzystywane narzędzie.
Jaś Kapela ma ośmielić środowisko aspirujące do nowoczesności. Ono ma się do jego opinii dołączyć (zwielokrotnione pudła rezonansowe) i przy kawie powtarzać Jasiową „wrzutkę” i się z nią identyfikować i NIĄ ZARAŻAĆ.
albo się okaże, że to na „ich” gruncie zbudowano, bo przy odbudowie np. „znaleziono stosowne dokumenty”. Wtedy chrześcijanie szanując prawo muszą zrozumieć do kogo należy budowla? No do tego co jest właścicielem gruntu.
To o czym piszesz to jakiś horror, wymiana witraży bo wizyta notabla , bo okna stare, bo nie nowoczesne ? To chyba nie była wizyta zwierzchnika hierarchii kościelnej, bo taka wizyta ma znamiona inspekcji i kontrolujący wie co w Kościele ubyło, bo wszystko jest zinwentaryzowane.
https://www.wprost.pl/zycie/10207205/samowolka-remontowa-proboszczowi-z-gdyni-grozi-wysoka-kara.html
Sami sie wykonczymy. Nie potrzeba zydow ani masonow.
Nuncjusz apostolski w Polsce, arcybiskup Salvatore Pennacchio ma przyjechac do Gdyni, wiec maluje sie trawe na zielono, a przy okazji odswieza swiatynie…
https://www.o2.pl/artykul/remont-kosciola-w-gdyni-proboszczowi-grozi-olbrzymia-kara-6369153217730177a
Konserwator zabytkow laickiego panstwa oddzielonego od Kosciola (i tylko od Kosciola, bo np. od islamu juz nie) jest ostatnia instytucja, ktora broni budynki koscielne przed tym, zebysmy je zniszczyli wlasnymi rencami. Gdyby Platforma doszla do wladzy, to pewnie urzad konserwatora zostalby stopniowo zlikwidowany, bo mamy lyberalyzm (chcacemu nie dzieje sie krzywda – posel Korwin-Mikke), prywatnym sie nie pomaga (premier Leszek Miller), a budowac sie najlepiej na terenach zalewowych (posel Janusz Palikmiot). Przypominam, ze w Polsce nie ma Ministerstwa Budownictwa, szkol budowlanych jest bardzo malo, instytuty techniki budowlanej sa w postaci szczatkowej. Podstawy ideologiczne, prawne i strukturalne panstwa sa przygotowane i teraz czekamy spokojnie, az wszystko obroci sie w proch.
Najlepiej, gdyby katedre Notre Dame rozebrali Chinczycy i postawili ja na nowo u siebie i kopie gdzies na Florydzie.
W tym samym czasie palił się meczet Al-Aksa:
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=25229&Itemid=47
Jaś jest absolwentem Bednarki, czy jak to się tam zwie.
Bilewicz, potomek żydowskiego komunisty z czasów okupacji, czego zresztą nie ukrywa a nawet się tym szczyci, otrzymał od Gowina dwa miliony na badania nad antysemityzmem Polaków i mową nienawiści.. znaj proporcjum mocium panie. DWA MILIONY.
Już odrestaurowałem w dwóch wersjach
Ciesze sie bardzo…
… ze beda wpisy – zreszta jak co dzien. Wlasnie, przed godzina wrocilam z kosciolka po mszy i bardzo pieknym, madrym kazaniu naszego nowego proboszcza.
Triduum Paschalne to rzeczywiscie wyjatkowy czas, ale trzeba wszystko sobie dobrze poukladac… ja tez jutro bede pracowac, w sobote bede handlowac, potem obowiazkowe uczestnictwo w mszach swietych… no i jeszcze obowiazkowa lektura Pana wpisow…
… a odpoczne sobie w niedziele i poniedzialek i to wystarczy. Takie jest zycie, ze pracowac trzeba.
Prywatne zdjęcia katedry, które wykorzystałem do restauracji iglicy, pochodzą z wieczora, gdy iglica padła a dach jeszcze płonął. Już wówczas pomyślałem o książce Jasieńskiego-Zysmana o paleniu Paryża. Ta dzisiejsza postać, o której napisał Coryllus, to jego klon. Kapuś Jasieński zginął marnie.
Wat i Zysman tak jakoś wielbili właśnie to, co niosło im zgubę. Nie oni jedni (prowokatorzy) jacyś tacy „oczarowani” ideą, która się nie broni.
Test
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.