wrz 062021
 

Wszyscy pamiętamy Jana Amora Tarnowskiego, jednego z opisanych w III tomie Baśni polskich, wielbiciela humanizmu i jego ojca, o takim samym nazwisku i imionach, o którym piszą, że odebrał w Krakowie staranne, humanistyczne wykształcenie. Nie wiem jak Wy, ale ja, kiedy słyszę słowo staranne czuję się jeszcze gorzej niż kiedy słyszę słowo rzetelnie. Ci bowiem, którzy używają tego ostatniego, na pewno nie mają zamiaru płacić za pracę, określaną wspomnianym wyrazem, a ci starannie wykształceni z całą pewnością mają jakieś podejrzane zamiary. Kiedy próbujemy się dowiedzieć dlaczego przed nazwiskiem niektórych Tarnowskich znalazło się takie dziwne imię otrzymujemy odpowiedź taką mniej więcej – albowiem Tarnowscy w XV i XVI wieku byli propagatorami humanizmu w Polsce. Wytrych ten obowiązuje i ma zastosowanie, nie można też z nim jakoś specjalnie polemizować, bo niby jak? W końcu humanizm zawitał w granice naszego kraju, zmienił tu wszystko na lepsze, a ci, którzy czuli się reprezentantami nowych prądów w kulturze poprzybierali sobie dziwne przydomki nawiązujące do antyku. Ten bowiem, jak poucza nas podręcznik otwierał przed człowiekiem wykształconym nowe możliwości i przestrzenie, jeśli się go oczywiście w odpowiedni sposób zinterpretowało. A humaniści tak właśnie czynili. Czy ten mechanizm działa zawsze? Oczywiście, że nie. On działa tylko wtedy kiedy interpretatorom jest wygodnie. Nie przypuszczam bowiem, by istniały jakieś pisemne ślady szczerego zainteresowania Tarnowskich kulturą antyku. Było to raczej zainteresowanie powierzchowne, które kazało rodzinie, z jakichś przyczyn politycznych lub ekonomicznych opowiedzieć się po stronie „nowego” przeciwko „staremu”. I nie ma doprawdy znaczenia, co będziemy rozumieli przez te określenia.

Czy można odnaleźć inne przykłady imion, które mogą wskazywać na to, że w rodzinach, organizacjach i grupach nieformalnych kultywuje się jakąś tradycję, starszą i głębszą niż powierzchownie rozumiana wiara w Trójcę Przenajświętszą? Czy są gdzieś jakieś przykłady imion nawiązujące do kultur i czasów mniej oczywistych niż grecki i rzymski antyk? Oczywiście, proszę bardzo, pierwszy z brzegu przykład. Oto w powieści Waltera Scotta Ivanhoe, do której tu czasem wracamy, występuje giermek o imieniu Wamba. To nie jest z całą pewnością przypadkowe imię. Bo trudno posądzać Scotta, wybitnego w swoich czasach specjalistę od średniowiecznej kultury, by nie wiedział skąd się ono wzięło. My wiemy skąd, to jest imię wizygockiego króla Wamby, stare germańskie imię, być może znane jeszcze w XII i XIII wieku w Anglii, co autor taki jak Scott z pewnością potwierdził w jakichś źródłach. Pamiętamy też, jak smutny los spotkał króla Wambę, bo wspominam o tym i w pierwszym i w drugim tomie Kredytu i wojny. W środowiskach romantycznych pisarzy i poetów, nie tylko w Anglii, ale także w Niemczech historia ta na pewno była znana i interpretowana.

Skoro już jesteśmy w tych okolicach – królestwo Wizygotów, Septymania, zwana później Oksytanią i Langwedocją, popatrzmy czy czasem nie występują tam inne dziwne imiona, które mogłyby wskazywać na to, że ich posiadacze – jak w przypadku Jana Amora Tarnowskiego – odnoszą się do jakiejś starej i głębokiej tradycji. – Ale tak nie można – zawoła ktoś – przecież jedno nie ma związku z drugim! A właściwie dlaczego nie ma? Nadawanie imienia to poważna sprawa, każe imię coś znaczy i dobrze jest zorientować się skąd ono pochodzi i z jaką intencją było nadane dziecku. Na przykład w Katalonii, w hrabstwie Barcelony, a także w Prowansji, prawie wszyscy władcy nosili imiona Rajmund Berengar. Nie sposób ich przez to odróżnić. Myślę, że było to celowe, miało podkreślać prawa do dziedziczenia hrabstwa, które – wobec bardzo dynamicznej sytuacji na Południu – były bez przerwy podważane. Podobnie było w Tuluzie, czterech hrabiów w interesującym nas okresie nosi imię Rajmund. Nie to jest jednak najciekawsze. Oto przed nami wicehrabia Beziers i Carcassone, z rodu Trencavel, które to nazwisko pochodzi ponoć od zbitki słów trenca avelana – dziadek do orzechów. Od razu widzimy o jakie orzechy chodzi – o leszczynowe. Nie każdy jednak widzi jak się nazywał protoplasta tego rodu żyjący na przełomie VIII i IX wieku. Otóż miał on na imię Aton. Potem w rodzie Trecavel było jeszcze kilku Atonów. Widzimy, że jest to krystaliczny przykład szurii, takich rzeczy przecież nie ma, bo ich być nie może. Nie zdarzają się. Można łatwo sprawdzić, że takich imion było na Południu więcej, albowiem było to popularne imię oznaczające może nie dziadka do orzechów, ale coś równie banalnego. Nie możemy? Nie da się? Nie ma takich imion? Jaka szkoda. No, ale przecież wyraz Aton może znaczyć wszystko. Bez jaj…od kiedy wiadomo o tym całym Atonie? Może ktoś to sprawdzić? Co innego przecież tradycja antyku greckiego, żywa i ciągle przywoływana, a co innego ten cały Aton. I co to niby miałby oznaczać? Że na jakimś zadupiu żywa była tradycja sięgająca Amenhotepa IV? Nie dajmy się zwariować. Oczywiście, nie dajmy, co do zadupia bym jednak polemizował. Myślę, że wybrzeże Zatoki Lwiej nie było nim wcale, ale przypominało w XI, XII i XIII wieku wschodnie wybrzeże USA w czasie burzliwego rozwoju przemysłu, w XIX stuleciu. A skąd wziął się Aton? Pojęcia nie mam. Nikt też nie próbuje tego w żaden sposób wyjaśnić, bo należałoby zacząć od udowodnienia, że Aton Trencavel nie miał nic wspólnego z Atonem – bogiem tarczy słonecznej. Nawet jeśli to jest najprawdziwsza prawda – że nie miał – badania nad tym fenomenem trzeba by zacząć od wyjaśnienia tej dziwnej zbieżności, albowiem ludzie są przyzwyczajeni do łatwych skojarzeń i popadają w szurię z niesamowitą łatwością. Wobec takiej przeszkody wyłaniającej się już na samym początku, nikt z badaczy nie zaprząta sobie głowy tą kwestią, albowiem taki jest wygodniej i bezpieczniej. Nie zwracajmy na Atona uwagi, to sobie pójdzie. Potem zaś trzeba by było wymyślić jakiegoś dziadka do orzechów, który by tego Atona rozgryzł i zastąpił czymś, w powszechnym rozumieniu, podobnym do interpretacji starannego, humanistycznego wykształcenia. Słowem – wymyślił jakiś interpretacyjny wytrych. Nie byłoby to łatwe i wszyscy o tym wiedzą. Dlatego też każdy z autorów, piszących o sprawach oksytańskich podkreśla zawsze, że ci katarzy to zostali zniszczeni przez Kościół, a wzięli się wprost z bałkańskich sekt manichejskich, a jeśli nie, to byli produktem reformy gregoriańskiej i należałoby ich uznać za pierwszych chrześcijan, celowo usuniętych, aby Kościół Powszechny mógł robić te swoje przekręty i molestować małe dzieci całymi tysiącami.

No, ale na takie dictum mamy dobrą odpowiedź. Ona także jest widoczna, ale wszyscy ją omijają ze względu na kryzys interpretacyjny jaki wywołałoby jej wskazanie. Córka Rajmunda V, hrabiego Tuluzy miała na imię India – India de Tolosa. Jej mężem był syn Esklarmondy de Foix, katarskiej świętej. Nie wiemy kim była jej matka, ale dziecko urodziło się gdzieś w tym samym czasie kiedy Rajmund miał być ożeniony z Ryksą Śląską. No, ale jak w ogóle o tym mówić, kiedy polska nauka, nie zajmuje się takimi postaciami jak córka Władysława Wygnańca, cesarzowa Hiszpanii, hrabina Prowansji i Tuluzy. Po co to komu? Tylko jakieś kłopoty z tego będą, nazwą człowieka szurem, a jego promotor stanie wobec wyzwań, którym w żaden sposób nie będzie potrafił sprostać. Nie wymienia się Ryksy nawet w książce o wybitnych kobietach z rodu Piastów, czy to nie jest zaskakujące?

Piszą, że India była dzieckiem nieślubnym, a to na pewno nie jest prawda, albowiem nie wydano by jej wtedy za kawalera z rodziny de Foix. Południe zawierało poważne mariaże polityczne, żeby wzmocnić swoją pozycję wobec agresywnych sąsiadów.

Z interpretacją imienia India nie ma żadnych problemów, nie można znaleźć na nią żadnego dziadka do orzechów, szczególnie jeśli przywołamy rodzinę Al Majmuni, braci Mojżesza i Dawida, regularnie wysyłających statki do Indii. Przywozili stamtąd indygo i klejnoty, ale w pewnym momencie coś się załamało i flota Dawida została zatopiona przez nieznanych sprawców. On sam zaś zginął. Ciekawe dlaczego? Kupcie książkę i przeczytajcie. Nie mogę Wam przecież opowiedzieć wszystkiego.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-ii/

  13 komentarzy do “Trochę żartów z dziwnych imion, czyli triumf prawicowej szurii”

  1. Dzień dobry. Muszę się podzielić skojarzeniem, które nasunęło mi się po lekturze dzisiejszego tekstu. Otóż Pan, Panie Gabrielu stworzył Uniwersum. Z uszanowaniem wszelkich różnic, nie wymyślił Pan tego sam przecież, ale co do zasady działa to tak jak te grupki „superbohaterów” Marvela czy jakoś tam, ja to znam pośrednio, od dzieci. Tu mamy Ryksę, Rajmundów, św. Ludwika, itd. Universum to nie przenika się z tak zwanym mainstraem’owym, bo tu jest równie ostra konkurencja, choć nie tylko o pieniądze. Może bardziej o ten cały „rząd dusz”, proszę wybaczyć niestosowny cytat. Aż by się chciało, żeby ktoś kiedyś znalazł takie środki, żeby to profesjonalnie zekranizować. Milion dolarów pierwszego dnia projekcji, jestem pewien.

  2. Oczywiście, że milion, jeśli nie dwa. A nie wspomniałem jeszcze ani słowem o Świętym Graalu.

  3. – jestem pewien, że i ten fałsz kiedyś Pan wyprostuje. A pewnie warto, bo przecież wszystko jest dziś w sferze pop…

  4. – ha, pamięć już nie ta. Przypomni Pan?

  5. Nie, bo jeszcze tego nie ujawniłem. W książce jest ale półgębkiem

  6. no wie Pan z tymi imionami to jest tak, że znałam w prl rodzinę przedsiębiorców jeszcze przedwojennych i nadawali pierwszemu synowi zawsze imię Henryk , ja znałam czwartego z kolei, na pytanie dlaczego ta tradycja, padała odpowiedź , że po to aby poborca podatkowy nie mógł się połapać

    skończyło się to wraz z komputeryzacją

  7. Tu z pewnością nie chodziło o poborców

  8. Justyna Kowalczyk i Kacper Tekieli zostali rodzicami Hugona.

  9. Dziwne imiona Carcas i Parvus jako zachęta do nauki łaciny dla scenarzystów seriali o wampirach i powracających duszach z tłem prawie historycznym.

  10. Zdaniem niektórych , Święty Graal to symboliczna nazwa dojrzałej postaci tego grzybka (amanita muscaria), co to niektórzy mocz szamana po jego konsumpcji pili/ją.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.