Obudził mnie dziś puszczyk, siedział tuż przy samym oknie i pohukiwał, potem czynił to samo, ale w pewnym oddaleniu. Sowa Minerwy wyleciała o świcie, bo była 5.50. Powinniśmy więc chyba zająć się wieszczeniem.
Zastanawiacie się pewnie od wczoraj, jak ja połączę Księgę Tobiasza, z bieżącymi wydarzeniami? Jak zawsze z wdziękiem prestidigitatora, a zacznę oczywiście od końca, żeby nie nudzić i nie prowadzić narracji linearnej, bo sam Bóg jej nie prowadzi. My zaś musimy czerpać z najlepszych wzorów.
Achikar, był bratankiem, choć w Księdze stoi jak byk, że siostrzeńcem Tobiasza. I podczaszym królów asyryjskich przy okazji. Na łożu śmierci Tobiasz mówi do swego syna, by wziął żonę, majątek i po śmierci matki udał się do Medii. W Asyrii bowiem nie będzie życia. Skąd on to wie? Achikar, jego bratanek, który nie miał dzieci, przybrał sobie chłopca imieniem Nadab i go wychował. Ten zaś, za pomocą intryg sprowadził na niego nieszczęście i Asyryjczycy zakopali Achikara żywcem. Pan jednak go uwolnił. Nadaba zaś pokarał śmiercią.
Jeśli spojrzymy na zdjęcie ustępującego właśnie ambasadora USA, Marka Brzezińskiego i jego żony, w towarzystwie małżeństwa Myrchów, natychmiast wrócimy do tej historii. Oto wysoki urzędnik potężnego imperium, posiadającego najlepszy wywiad na świecie, fotografuje się z córką człowieka, który brał udział w zakopaniu żywcem niewinnego. I nawet nie mrugnie. Większa część zaś Księgi Tobiasza dotyczy zachowań właściwych ludziom prawym. I one są tam szczegółowo opisane. Stary Tobiasz zaś, mówiąc synowi w jakie kłopoty popadł Achikar, doradza mu od razu opuszczenie Asyrii. I nie ma znaczenia, że jego bratanek został ocalony. Konflikt wewnętrzny, na dworze, w rodzinie, która w istocie nie jest rodziną, ale jakąś podejrzaną relacją, wskazuje Tobiaszowi jasno, że państwo asyryjskie się nie ostoi. No to teraz weźmy się za wieszczenie – co trzeba zrobić, by ocalić państwo, które podzielone jest tak głębokimi i osobistymi konfliktami? Zażegnać je. W jaki sposób? Za chwilę się dowiemy. Na razie przywołajmy to, co ostatnio powiedziała w telewizji Republika posłanka Lichocka. Domagała się, by pokazywano tam także numer konta PiS, a nie tylko numer konta TV Republika. Czyli ujawniła publicznie konflikt na tle finansowym, jaki dzieli prawicę. W dodatku jest to konflikt o nie swoje pieniądze, ale o wpłaty wiernych. Czy Tobiasz, świątynny i dworski dostawca pozwoliłby sobie na taką kompromitację? Nigdy.
Narracja w Księdze Tobiasza prowadzona jest jednocześnie z trzech punków – z Niniwy, z Ekbatany i z Raga. W Niniwie mieszka Tobiasz z rodziną, w Ekbatanie mieszka jego krewny Raguel z żoną Edną i córką Sarą, która miała aż siedmiu mężów, ale z żadnym nie spędziła nocy poślubnej, bo wszyscy zmarli, zabici przez Asmodeusza, potomka Tubal-Kaina. W Raga, które obecnie stanowi jedną z dzielnic Teheranu mieszka Gabael, u którego Tobiasz zdeponował 10 talentów srebra. To jest 350 kilo kruszczu mniej więcej. Niezły depozyt, który zapewne został tam zostawiony przez Tobiasza, jako zabezpieczenie towarów, które zabrał on do Niniwy. Jakie to mogły być towary? Podlegające zwrotowi z pewnością, czyli, na przykład, zobowiązania do załatwienia różnych spraw. Tobiasz, Gabael i Raguel, tworzą więc pewną sieć powiązań, Jest ona rozległa, trudna do utrzymania, ale komuś niesłychanie potrzebna. Pewnie Achikarowi, który tak nieszczęśliwie zainwestował swoje ojcowskie uczucia w tego psa Nadaba. Utrzymanie tej sieci jest z jakiegoś powodu koniecznością. Jak ma to zrobić Tobiasz, całkiem ślepy pozostający na łasce Achikara? Z żoną, która robi mu notoryczne awantury? Świadom do tego, że 10 talentów jest w Medii i nie ma jak ich stamtąd ściągnąć. W dodatku Tobiasz nic nie wie o Raguelu i jego córce. Bo to jest wiedza dostępna jedynie Bogu i jego wysłannikom. On wysyła syna do Raga, po 10 talentów i każe mu dobrać sobie pomocnika, który poprowadzi go drogami Medii. Żona Anna płacze, że wysyła jedyne dziecko na śmierć, ale młody Tobiasz wychodzi przed dom i tam spotyka sympatycznego młodzieńca, który nie dość, że jest prawowiernym Żydem i zachowuje przykazania, to jeszcze zna wszystkie drogi do Medii, bo chadzał tam wielokrotnie. A na dodatek ma obstawę, to jest chciałem rzec tragarzy. Młody Tobiasz przedstawia go ojcu, ale ten na szczęście nie widzi niezwykłego gościa, który zaprezentował się imieniem Azariasz i coś tam nazmyślał, żeby uprawdopodobnić swoje pochodzenie. Wszyscy bowiem wiemy, że to Rafael, jeden z siedmiu aniołów stojących przed tronem Pana. Żartów z nim nie ma i raczej nie będzie, a jego obecność jest gwarancją powodzenia całej operacji. Ta zaś przebiega następująco – wyruszają razem, a towarzyszy im pies. Symbolika tego psa była i jest zapewne mielona w najtęższych, dotkniętych licznymi obsesjami umysłach. Zostawmy go więc. Pies pojawia się dwa razy. Kiedy oni idą do Ekbatany, Sara zamierza się powiesić, albowiem ma dosyć życia z piętnem przeklętej. Nie czyni tego jednak, bo kocha rodziców, a wieszając się ściągnęłaby na nich hańbę. Postanawia więc prosić Boga o śmierć, tak samo, jak w tym samym momencie o śmierć prosi Boga Tobiasz. Zamiast śmierci jednak w życiu obojga zjawia się Rafael. Do którego młody Tobiasz zwraca się słowami – bracie Azariaszu. A brzmi to tak, jakby mówił – kumie. Jasne jest, że to Rafael kieruje całą wyprawą i on mówi co trzeba robić, a także wie, co się stanie. Jest bowiem jednym z siedmiu. Jego najważniejszy komunikat dla wszystkich postaci tego dramatu brzmi – ufajcie.
Pierwszą przygodą jaka ich spotyka jest atak ryby w rzece Tygrys, która chce odgryźć nogę Tobiaszowi. Rybę udaje się wyciągnąć na brzeg, a Rafael mówi Tobiaszowi, by zachował z niej wątrobę, żółć i serce.
Historia Sary znana jest wszystkim w Medii, więc kiedy Rafael oznajmił Tobiaszowi, że ma być jej mężem ten nie na żarty się wystraszył. -Ufaj – mówi mu jednak anioł. I on przestaje się bać, a zaczyna, co ważne, precyzyjnie i bez namysłu wykonywać polecenia. Idą prosto do domu Raguela. Tam Rafał wykłada na stół wszystkie swoje argumenty i mówi jak się sprawy mają odbyć, bo tak jest zapisane w prawie Mojżesza. My nie wiemy, o które fragmenty prawa chodzi, ale ufamy, bo anioł nam kazał. Raguel ojciec Sary jest bardzo szczęśliwy, że w jego domu zjawił się potencjalny zięć i szeroko, ze łzami w oczach zapewnia, że wierzy we wszystko co Azariasz-Rafael mu powiedział. Kiedy jednak dochodzi do nocy poślubnej, jego wiara najwyraźniej ulega załamaniu, albo uważa, że Asmodeusz, który bezkarnie nawiedza jego dom jest jednak silniejszym przeciwnikiem niż ten jakiś Azariasz, zjawiający się nie wiadomo skąd. Gdy drzwi komnaty młodych się zamykają, ojciec Sary woła służącego i każe mu kopać potajemnie grób dla Tobiasza. – Jak go zabije – mówi – pochowamy go po cichu i nikt się nie dowie. Ciekawe, co miał zamiar zrobić z Rafaelem, stary dureń…Rafael zaś, anim Tobiasz zamknął się w komnacie, rzekł mu tak – stoi tam trójnóg do ofiar kadzielnych. Jak wejdziesz, rzuć na węgle serce i wątrobę ryby. Demon tego nie zniesie. I rzeczywiście tak się stało. Asmodeusz uciekł, a Rafael pognał za nim, dopadł go aż w Górnym Egipcie i unieszkodliwił. Nie jest powiedziane jak, ale ja myślę, że go zakopał żywcem.
Wszystko kończy się dobrze i rozpoczyna się 14 dniowy czas wesela. Tobiasz jednak świadom jest, że ojciec czeka w Niniwie na depozyt. Sam nie może się ruszyć, bo trzęsący się z radości Raguel, nie ma zamiaru go nigdzie puścić. Zwraca się więc do Rafaela – bracie Azariaszu…idź do Raga, gdzie Gabael przechowuje pieniądze mojego ojca.
Azariasz, który wszak jest kontrolerem całej operacji idzie do Raga, a powiernik depozytu – 350 kilo srebra – Gabael widząc go zalewa się łzami ze szczęścia, wyjmuje dokument potwierdzający przekazanie depozytu, Rafael pokazuje swój dokument, tamten zaczyna pakować sakwy, wszyscy się uśmiechają i okazują sobie sympatię.
Potem anioł wraca, zabiera ze sobą młodego Tobiasza, połowę majątku teścia i żonę Sarę. Wszyscy razem, maszerują do Niniwy. Przed bramą Rafael mówi – bracie Tobiaszu, pozostawmy naszą karawanę pod opieką sług i twojej żony i wejdźmy do domu twojego ojca we dwóch. Tam uleczysz jego oczy. Potem każe mu dmuchnąć w oczy ojca i posmarować powieki żółcią ryby. Tobiasz odzyskuje wzrok i wszyscy żyją długo i szczęśliwie, przez ponad 50 lat, bo stary Tobiasz umarł, jak miał 112, a oślepł w wieku 62 lat.
Policzmy teraz aktywa – pół majątku Raguela, który mieszkał w Ekbatanie, mieście skarbcu. To zapewne było niemało. Do tego te 350 kilo srebra z depozytu, który był zabezpieczeniem dla nieznanych nam usług, jakie wykonywał w Niniwie stary Tobiasz. Być może miał tam po prostu rozdawać jałmużnę, bo wartość jałmużny jest w tej księdze podkreślana bardzo często. Być może chodziło o coś innego. O powstrzymanie przybranego syna Achikara, na przykład, i jego stronnictwa. W każdym razie pieniądze były potrzebne w Niniwie. Tak samo, jak potrzebne było przedłużenie ciągłości rodu Tobiasza.
Kiedy stary Tobiasz chce wypłacić wynagrodzenie Rafaelowi, a było tego niemało, bo połowa wszystkiego co ze sobą przywieźli, ten ujawnia swoją tożsamość. No i mówi im na koniec – Ufajcie. Przedtem jednak wygłasza oświadczenie, w którym dwa razy pojawia się zdanie:
Piękną jest rzeczą zachowywać tajemnicę królewską, ale godną wszelkiej pochwały objawiać dzieła boże.
Po czym staje się dla nich niewidoczny. Kim jest Rafael w tej historii? Ubezpieczycielem, być można najważniejszej w całej historii Niniwy u Medii transakcji. O tym, że mimo niebezpieczeństw i intryg udało się ją zakończyć pomyślnie, świadczy to co Tobiasz mówi na koniec – zakopany żywcem Achikar, prawdopodobnie w zemście za unieszkodliwienie Asmodeusza, został ocalony. Rafael zaś, jeden z siedmiu, wezwał nas, byśmy okryli tajemnicą sprawy królewskie czyli państwowe, ujawniali za to, przy każdej nadarzającej się okazji, wspaniałość dzieł Bożych.
O ubezpieczeniach zaś, w starożytnym świecie poczytacie sobie już niebawem, bo jutro przyjeżdża do nas książka „Wczesna historia ubezpieczeń, w tym umowy pożyczki morskiej”. Na targach będzie ona jednak dopiero w piątek, bo jutro my tam jesteśmy od 10.00, stoisko nr 33
Na koniec jeszcze słowo o Achikarze, jest on bohaterem licznych legend i jednym z asyryjskich mędrców opisanych na tabliczkach z pismem klinowym. Jedna z legend mówi, że z jego wiedzy i spuścizny czerpał Demokryt z Abdery – atomista, oskarżany przez Ateńczyków o współpracę z Suzą. Pewnie też składał jakieś depozyty w Ekbatanie albo w Raga.
Na dziś to tyle. Miłego dnia.
Kim byl Asmodeusz?
Z jakiej organizacji?
proszę zapytać ojca dyrektora
Dzień dobry. Trzy rzeczy – jałmużna, depozyt, posag. Ciekawe, jak były realizowane zanim Fenicjanie wynaleźli pieniądze, co wie każde dziecko. Ja w to chętnie wierzę, bo lud był to podróżujący i handlujący na morzach dawniej niż to się śniło obecnym filozofom. Cwani Angole tylko powielili ich pomysły, podając je za swoje, jak to się zdarzyło z wieloma innymi, w tym i naszymi… Ja rozumiem – barter, ale to wnosi wiele ograniczeń. Dopiero gotówka i listy bankierskie pozwalają na świadczenie tych bardziej wyrafinowanych usług. Mieli od kogo się uczyć ci semiccy pasterze i lekcji nie przespali – jak widzimy dziś. No ale tu mamy jeszcze interwencję Siły Wyższej. A Stwórca – dla Niego nie ma wszak ograniczeń – musiał się trochę napocić, jak tu wyjaśnić rozmaitym bliskowschodnim bałwochwalcom kim jest w zasadzie ten Rafael et consortes. I wymyślił termin – Anioł. Dziś powiedziałby – to mój śledczy ubezpieczeniowy. A z nimi żartów nie ma. To nie jacyś głupkowaci policjanci…
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.