gru 202021
 

Naprawdę chciałem uciec od bieżączki, ale wczoraj, na własną zgubę, włączyłem telewizor i kanał TVN, a tam nadawali relację z protestu. Wiadomo o jaki protest chodzi. Nie będę tłumaczył. Właściwie to włączyłem ten telewizor dwa razy. Za pierwszym razem jakiś pan wystylizowany na opozycjonistę-filmowca z lat dziewięćdziesiątych, próbował coś powiedzieć tamując alkoholowy słowotok. I nawet jakoś mu szło. Kiedy włączyłem TVN po raz drugi przemawiał Donald Tusk, a właściwie kończył przemówienie i próbował je spointować wierszem Czesława Miłosza, w którym znajdują się słowa – lepszy dla ciebie byłby świt zimowy, i sznur, i gałąź pod ciężarem zgięta. Kłopot w tym, że Tusk chyba wypił więcej niż tamten, bo świt zimowy pochrzanił mu się z gałęzią zgiętą, a potem raz jeszcze próbował wpleść w tę gałąź człowieka prostego z początku wiersza. Niestety nie wyszło. Zaczął raz jeszcze od gałęzi, ale zorientował się, że coś jest nie tak i zamilkł na pół sekundy. Na wielotysięcznej demonstracji, a o takiej jest tu mowa, pół sekundy, to pół wieczności. Ktoś życzliwy nie wytrzymał i dał z offu głos – i sznur i gałąź pod ciężarem zgięta…No i wtedy Donald z bardzo dziwną miną powtórzył już wszystko, jak trzeba i wycofał się na z góry upatrzone pozycje. Publiczność klaskała, albowiem wzmożona emocjonalnie publiczność zwykła nagradzać intencje, a nie efekt. Nawet jeśli te są bardzo podejrzane. Nikt przecież nie wierzył i nie wierzy, nawet przez pół sekundy, że Donalda Tuska kiedykolwiek obchodził los jakiegoś człowieka prostego, nad którego krzywdą ktoś inny wybuchnął śmiechem. Wszyscy wiemy, że to raczej współpracownicy pana Donalda wybuchali śmiechem nad krzywdą prostych ludzi, drwiąc z ich zarobków. Nikt im wtedy jednak niczego nie deklamował i nikt nie próbował ich wieszać na gałęzi zimowym świtem. Nie żebym żałował, ale chcę wskazać ileż było niestosowności, na poziomie prostego bardzo rozpoznania intencji i formatu jaki reprezentowała zawsze PO, w tym wystąpieniu. Wszystkim łatwiej byłoby uwierzyć, że Donald to człowiek, który powtarzał będzie – za tym dziwnym młodzieńcem, który parę lat temu wpuścił swój film do sieci – że jest zwycięzcą. No i wszyscy, którzy za nim stoją także są zwycięzcami. To byłoby stosowniejsze dla Tuska, ale nie było stosowne dla okoliczności. Oto bowiem niedoszli zwycięzcy, musieli przebrać się za dziadów proszalnych, pozakładać jakieś dziwne łachy i zamiast brylować w salonach i gabinetach, stać na ulicy, zimowym wieczorem, licząc, że zimowi świt przyniesie jednakowoż jakieś korzystniejsza dla nich rozwiązania. Donald Tusk najwyraźniej nie był przekonany do sensowności założeń tej demonstracji i nie nauczył się wiersza na pamięć, a wcześniej wypił coś dla kurażu. Na pewno wolałby wołać z trybuny – jestem zwycięzcą, jestem zwycięzcą! No, ale wszyscy widzą, że jednak nie jest. Jest przegranym i musi czekać na to, co w sprawie najbardziej palącej obecnie zdecyduje człowiek nazywany lekceważąco Adrianem.

Po Tusku wyszedł Trzaskowski i wtedy już wyłączyłem aparat na dobre, albowiem są granice, których przekraczać nie wolno.

Po tych zabawach zacząłem się zastanawiać co składa się na sukces i po czym poznaje się, że ów nastąpił. Widziałem bowiem i opisałem przed chwilą na czym polega klęska. A wcześniej jeszcze dostałem link do wielogodzinnego wystąpienia Jacka Bartosiaka, który nadawał na żywo z siedziby Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich opowiadając o armii nowego wzoru. Proszę Państwa, został tydzień do świąt, ludzie latają po sklepach załatwiając sprawunki, szykują prezenty i generalnie chcą odpocząć. Jacek Bartosiak zaś poświęca pół weekendu na opowiadanie tych samych dyrdymałów, które mówił już wcześniej? Czy on jest zwycięzcą, czy może usiłuje skrzywdzić człowieka prostego? O tym, że taki Cejrowski myśli wyłącznie o krzywdzeniu ludzi prostych, jestem przekonany całkowicie i nieodwołalnie. Puszcza on bowiem w sieci nagranie, które zatytułowane jest – Zacznie się zimą. Nawet tego nie włączyłem, wystarczyła mi twarz Cejrowskiego zrobiona z profilu, z tym charakterystycznym błyskiem w oku, znamionującym oszusta recydywistę. Co się zacznie zimą? Wojna, chyba…a jeśli się nie zacznie, czy Cejrowski odszczeka, czy znów będzie opowiadał o tym, jak pisze mozolnie książki po hiszpańsku, bo lepiej mu się myśli w tym języku? Potem zaś tłumaczone są one na polski. Skoro tak, niech nadaje do Hiszpanii, a nie do Polski, niech tam opowiada Hiszpanom o wojnie, która wybuchnie lada dzień. Ciekawe jak na to zareagują. Czy Cejrowski jest zwycięzcą? Ilość odsłon pod jego nagraniami wskazywałaby, że tak. Ja mam jednak wątpliwości. Oto Tomek przesłał mi wczoraj taki link https://www.youtube.com/watch?v=zbPInHIe-h4 No i zadał mi pytanie – jak się robi taką klikalność? Dodał, że kanał ma raptem 45 subskrybentów i puścił tylko dwa filmy, a jego właściciele sprzedali nakład jedynego komiksu, który stworzyli i zrobili jeszcze dodruk. Jaki jest ten komiks wszyscy widzą. Dla mnie istotny jest dziś tylko jego tytuł – Niezwyciężony. No i pointa – nie wszystko jest dla nas. Jakże przecież fałszywa, jeśli ustawić ją wobec kwestii, które wskazał Tomek. Skoro nie wszystko jest dla was, dlaczego kupujecie sobie odsłony? Nie mam bowiem innego wytłumaczenia dla tych tysięcy klików pod tym gniotem, jak tylko zakup dokonany gdzieś w Indiach. Czy wobec tego kliknięcia pod nagraniami Cejrowskiego i Bartosiaka są na pewno autentyczne i oni są także Niezwyciężeni, jak ten komiks na podstawie prozy Lema? Na coś musimy się zdecydować. To znaczy musimy uznać, że cała nasza praca w zmienionych warunkach sprzedaży, kiedy tekst pisany przestał się liczyć, jest po prostu niepotrzebna i natychmiast jej zaprzestać, albo uznać, że tamci jednak krzywdzą człowieka prostego i należy im się sznur i gałąź pod ciężarem zgięta. Waham się. Myślę, że przedmiotem spekulacji na rynku treści są dziś autentyczne emocje. Te zaś najlepiej udawać. Różni ludzie czynią to z różnym skutkiem, najlepiej więc wynajmować zawodowców. No, a popularność robić za pomocą kupowania lajków. Wtedy wszystko jest na swoim miejscu. Wygrywają ci, co powinni wygrać, a przegrywają ci niepotrzebni, którzy w dodatku chcą wyrządzić jakąś krzywdę prostym ludziom, oferując im przekaz skomplikowany, nierozpoznawalny i nie kojarzący się z niczym i nikim znanym. To nie może się udać. Przez jakiś czas się udawało, ale tak się nie dało żyć. Niewłaściwi ludzi mówili za dużo niepotrzebnych rzeczy. Wszystko więc musiało wrócić do normy. Dlatego właśnie Donald wzrusza się losem prostego człowieka, a publiczność, choć wie, że to oszust, bije mu brawo. Przeciwnicy Donalda nawet nie usiłują tego komentować, albowiem oni też mają swoje za uszami. I też chętnie poudawaliby jakieś autentyczne emocje. No, ale oni są prawdziwymi zwycięzcami, przynajmniej dziś, muszą więc znosić swój los z godnością. Nie mogą się skarżyć, ani udawać skrzywdzonych, ich sytuacja jest nie do pozazdroszczenia, bo w zasadzie powinni rozpędzić tę demonstrację. Wtedy zyskałaby ona na autentyczności, a ludzie, którzy tam stali, mieliby o czym myśleć, przez następne dekady. Rząd zaś zyskałby wielu nowych zwolenników, którzy może nie znają się na poezji, ale rozumieją doskonale co to sznur i gałąź. Świt zimowy zaś nie przeraża ich wcale.

Na koniec pytanie – jak mamy prowadzić kampanię promocyjne w sytuacji, kiedy wszystko dookoła służy unieważnieniu ich autentycznych wyników? I to można wywnioskować wprost ze statystyki. Jeśli bowiem Tomek ma X komiksów na koncie, z czego 60 procent sprzedawanych jest w moim sklepie, a 100 procent w jego sklepie. Jeśli obydwaj jesteśmy dzień w dzień czynni w mediach społecznościowych, a do tego przybywa nam subskrybentów, to powinniśmy zdystansować takie projekty jak Niezwyciężony w pół wieczności. Tak się jednak nie dzieje. Mimo iż obaj jesteśmy rozpoznawalni z twarzy i słowa i obrazu. Czy jesteśmy zwycięzcami?

  18 komentarzy do “Ty, który skrzywdziłeś człowieka prostego…Jesteś zwycięzcą!”

  1. Dzień dobry. Walka w cieniu, takiego określenia Pan kiedyś użył i ono jest dobre, nadaje się bowiem dobrze do odróżnienia od cwałowania po arenie, dokoła z piórami w… Albo – albo. A to że publiczności skołowanej może się to czasem mylić – ha, każdy, kto pracuje z ludźmi czasem dostaje takie mydełko na talerzyku. Naród nie jest godny mieć takiego… – chciałoby się zacytować, jakże stosownie, ale cóż, co lepsze powiedzenia są już spalone. Zresztą może ta publiczność nie jest aż tak głupia, jakby można czasem myśleć. W jakiejś mierze wszyscy jesteśmy ofiarami komuny, jedni bardziej inni mniej. Mi najbardziej żal uczestników tych antypisowskich protestów, oni chyba są poszkodowani najbardziej i to dla nich ten mizerny show przecież. Po przeciwnej stronie też się odstawia niezły kabaret. Ja się zatem na rodaków nie obrażam, choć się o to bardzo starają i hoduję sobie maleńką nadzieję, że może jeszcze nie wszystko stracone. Ktoś, ot, Pytona przeczyta, pomyśli, kto wie…

  2. A mnie nie szkoda. Głupota, u nas nazywana naiwnością, to nie cnota.

  3. – ja o cnocie nie mówię, ale dla mnie to jednak ofiary komuny. Nie jakieś skrzyżowanie orka z goblinem ale zwykli ogłupiani od lat ludzie, którym nie dane było jakoś się przed tym obronić. Środki ostrożności oczywiście trzeba zachowywać, bo w masie mogą być niebezpieczni, ale dla mnie na litość zasługują. Dzieci boże w końcu…

  4. Pokój ludziom dobrej woli. Dobrej. Nie złej.

  5. – „miłujcie nieprzyjacioły wasze…”

  6. Ze złem trzeba walczyć. W Krakowie stali z napisem ” Auschwitz dla nacjonalistów.”

  7. – jasne, że tak. Ja lubię cytować Pismo, ale mam jeden problem; z nadstawianiem drugiego policzka mianowicie…

  8. I uzupełnienie:  Tusk nie wie nawet co napisano na tym pomniku, bo słów o gałęzi tam nie ma. A jeśli wie, to kłamał z premedytacją.

  9. – możliwe, ja o Tusku to wiem tyle, ile Gospodarz napisze. Dla mnie to zamknięty rozdział, a i słuchać hadko…

  10. Herbert kiedyś napisał o sobie: ” Ja jestem rzymski katolik, ale bardziej rzymski niż katolik.” Staram się tego trzymać i nie ulegać szantażom emocjonalnym.

  11. Knechcie, nie rozumiesz co oznacza nadstawianie drugiego policzka. Z tego co wiem (of coz powtarzam po kimś), w kodzie kulturowym ludów zamieszkujących tamte ziemie w starożytności, nie oznacza to „okaż chęć przyjęcia kolejnego lania i przypadkiem się nie broń gdy zaczną bić” tylko „okaż gotowość pojednania”. I takie rozumienie sprawy jest sensowne.

  12. „Drugi policzek” ma dwie interpretacje. Jedna to dać się krzywdzić bez oporu czy choćby uniku, a wręcz ułatwiać atak na siebie. Druga to pogodzić się z winowajcą, czyli mimo doznanej krzywdy przebaczyć winowajcy, nadstawić policzek na pocałunek na zgodę.

  13. Mi ten prosty człowiek to się kojarzy z Potemowych A co garbatego nie było? Co łączy Tuska i Trzaskowskiego?Adrian!

  14. Co do TVN-u pojawia się pytanie jaką wiedzę posiadają demonstrujący.

    Czy znają historię i cel powstania TVN-u i im to w ogóle nie przeszkadza, a nawet wręcz przeciwnie? Popierają szczerze i serdecznie środowisko, które wymyśliło i powołało do życia TVN? Stawiam tezę, że większość tego nie wie, ale nawet jakby ją znali, nie od razu zmieniliby zdanie. A może trzeba było, żeby „krótka historia powołania TVN” na ulotkach była w czasie tych demonstracji kolportowana?

    Chociaż mogłoby to się kojarzyć z działaniami PZPR-u, który kolportował stalinowskie uwikłania KOR-owców 🙂  Z niewielkim skutkiem.

    Oczywiście można powiedzieć, że to stare sprawy, a teraz TVN to już zupełnie inny byt medialny, i jest to prawda. Osłabia to argumenty przeciwko TVN, pozostaje kwestia obcego kapitału/wpływów na rynek medialny w Polsce. Ciekawy jestem jakie są regulacje w innych państwach i jak wygląda w nich podział rynku medialnego.

  15. A Bartosiaka i innych prelegentów słucham sobie teraz lewym uchem, ma facet talent medialny, trudno mi ocenić merytorykę, ale sporo uwag jest słusznych, choć banalnych.

    Sprowadzają się do odpowiedzi na pytanie jak powinien wyglądać potencjał wojskowy Polski, który mógłby skutecznie powstrzymać agresję i czy jego przygotowanie jest  możliwe.

    A czy ktoś nad tym naprawdę pracuje – nie wiem, choć mam nadzieję, że tak.

  16. Przypomina mi się scena z Rylskiego, gdy bohater został uderzony przez bandytów w czasie spaceru w brytyjskim porcie. Przerażeni skonstatowali, że mają do czynienia z nierozpoznaną siłą, bo gościu nawet nie drgnął i jeszcze dał im z własnej woli, z kamienną twarzą, portfel i zegarek. I uciekli w popłochu 🙂

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.