Impreza – jeśli idzie o targ – fatalna. Być może sympozja, w których uczestniczą historycy, coś im dają, ale wątpię, bo wczoraj wszyscy jak jeden po ich zakończeniu wylecieli gdzieś całą gromadą. Przypuszczam, że poszli pić wódkę. Ja poszedłem z Rafałem na piwo. Dzień był koszmarny, okazało się, że impreza zaczęła się rano, a nie o 14 jak mnie poinformowano. Poza tym gościem tego zjazdu był wczoraj prezydent Andrzej Duda. Nie było więc mowy o tym, by się dostać z książkami do środka. Wszystkie wejścia do wind z parkingu podziemnego były zaplombowane. Przy każdym wejściu naziemnym czterech mundurowych z wykrywaczami metali. Tylko dzięki uprzejmości funkcjonariuszy po cywilnemu udało się wtaszczyć książki na górę. Sprzedaż byłaby zerowa, gdyby nie wierni fani, którzy jak zwykle dopisali. Już na imprezie u kosmitów w Nadarzynie było lepiej. Historycy nie kupują książek. To jasne. Oni wiedzą lepiej. Odwiedził mnie prezes Szarek i pogadaliśmy chwilę, ale zaraz go porwali do ciekawszych zajęć. Zabrakło dla mnie kuponu na obiad, ale za to dostałem w ramach rewanżu dodatkowe bilety na imprezy w weekend. Całe szczęście wstęp jest wolny i ludzie mogą wchodzić kiedy chcą, już żaden prezydent nie przyjedzie. No chyba, że prezydent Lublina. Na mieście żadnej promocji. Na placu przed teatrem jakaś dziwna instalacja, wszędzie porozrzucane walizki, buty, czajniki, jakieś drobiazgi, wszystko jakby sprzed wojny. Nie wiem co to jest, a nie miałem czasu sprawdzić. Podjerzewam, że znowu coś o żydach. Że byli i zniknęli. Taki happening. Kawa po 9 zł, w bistro teatralnym, choć Lublin jest miastem tanim i ładnym. Wiele się zmieniło od momentu kiedy byłem tu ostatni raz. Starówki prawie nie pamiętam, a jest całkiem, całkiem…Jedzenie smaczne i niedrogie. To już w smażalni, we wsi Szczęsne jest drożej. No, ale nie ma sesnu tu przyjeżdżać na żadne targi, bo one nie są zorganizowane dla wystawców niestety. Jesteśmy dodatkiem tylko, a to nie jest wobec nas fair, zważywszy na ceny stoisk. Czuję się zawiedziony, ale będę walczył do końca, bo trzeba coś odzyskać, cokolwiek…Na dziś to tyle, bo jestem zmęczony i wkurzony…
wrz 192019
Z programu festiwalu w Lublinie polecilbym skorzystac z nastepujacych atrakcji:
„Pełną zwrotów akcji walka gladiatorów w akompaniamencie muzyki granej na żywo. Dodatkowo atmosferę podsyci zespół bębniarzy odgrywający swoje partie w scenach walki. Całość uzupełni widowiskowa gra świateł.” w sobote o 20.00 – https://www.vulture.com/2011/11/watch-woody-allen-box-a-kangaroo.html
i w piatek o 16.00 targ niewolnikow. Proponuje zrobic jakies zakupy
https://kiepscy.fandom.com/wiki/Korzenie?file=Korzenie.JPG
i zycze udanych rozmow na spotkaniach autorskich i imprezach integracyjnych w wiosce antycznej. Program imprezy wydaje mi sie ciekawy, wiec trzeba sie bawic!
Moze pora wybrać sie na targi książki w Gdańsku? Prawie wszystkie około historyczne wydawnictwa omijają Gdańsk, ale może warto sie tam wbić z ofertą
historycy nie kupują książek, bo oni „wiedzą lepiej”, tak jak Hitrost Ubija czy jako on się tam nazywa (dodałam go tutaj ale pewnie niepotrzebnie)
Co to znaczy „wiedzą lepiej” – mija 30 lat od okrągłego stołu, wtedy zrobiono czystkę na uczelniach, ci wierni czerwonej partii zostali a tym drugim co nie byli na bazie i po linii zaproponowano (figlarnie) nowoczesne przedmioty które z czasem znajda się w programach nauczania uczelnianego. W międzyczasie należało się „przechować” prawicowym na prywatnej uczelni.
I w drugiej połowie lat 90 – tych już podjęto próby instalowania nowoczesnych przedmiotów .. w 2004 już byliśmy nowocześni w sam raz do UE
No to jeśli wierni czerwonej linii zostali na potransformacyjnej uczelni, to dobrali sobie podobnych pracowników, to 30 lat mija tworzenia gwardii historyków którzy „wiedzą lepiej” kogo czytać, co pisać, za kim iść. A przecież ich formacja już przed 1989 rokiem „wiedziała lepiej” co czytać. To razem 70 lat wykuwania i hartowania kadry?
A jeśli miał Pan przyjemność rozmowy z p. Szarkiem, to gratuluję. To jest Pański sukces i dowód że jest Pan znany, czytany, rozważany.
Życzę i zbilansowania i zysku …
Czyli normalka…
… bida z nedza… i zwyczajnie DEKADENCJA !!!
Bardzo „docenil” Pana „organizator” targow, podajac nieprawdziwa godzine otwarcia targow – prawdopodobnie bylo to CELOWE… to po prostu skandal, ale nie robil tego za pieniadze z WLASNEJ KIESZENI no i zapewne mial te cale targi W D***E… bo ZADNEJ ODPOWIEDZIALNOSCI za ten syf nie ponosil… a kasa i tak PRZEWALONA na stosowne etaty i konta bankowe – wnioskuje to po opisie tych rozrzuconych starych czajnikow, butow i innych klamotow !!!
Pomimo powyzszego zycze Panu pomyslnosci, nadziei i wielkiego samozaparcia… bo ten bajzel wali sie juz ze wszystkich stron i wszedzie.
Szczesc Boze,
Wszystko pada więc dlaczego na rynku książki miałoby być lepiej. U mnie w mieście pełno lokali z banerem sprzedam lub wynajmę i dochodzą następne. Trzeba się podpiąć pod dotacje wzorem Chodakiewicza.
Usmiech prof. Chodakiewicza jest pelny, szczery, sponsorowany, a Coryllus na wykladach usmiecha sie tak troche krzywo, nerwowo, niekompletnie. Mysle, ze prezes Szarek cos zaproponuje, ale Coryllus tylko czeka na to, zeby pokazac „im” gest Kozakiewicza.
Nie mam nic przeciwko by GM dostał umowę jak Chodakiewicz – z ta różnicą, ze Chodakiewicz przyjechał tu z misją – jak każdy zwerbowany na uniwerku agent… a wiec ma wykonać zadanie, za które mu płacą. Czy GM jest w stanie wykonywać zadania? Czy to kwestia ceny? jak widać Chodakiewicz swoją ma 😀
Te porozrzucane rzeczy przed CSK akurat dotyczą Sybiraków.
Dziękuję za Pana obecność, niech Pan nie obraża się ostatecznie na Lublin mimo trudności. Prawdą jest, że impreza jest promowana anemicznie. Życzę dużo zdrowia i wytrwałości, bardzo potrzebujemy takich ludzi jak Pan.
Wojna pozjazdowa z Hitrost? Pozdrawiam
„Na naszych śmieciach” czyli Prezydent i Historyczny Jarmark
Prezydent i Historyczny Jarmark
Moglibysmy zaglosowac sms-owo kto jest za, a kto przeciw, jednak jest pewien klopot dla obu stron tego „dealu”. Otoz, Coryllus, moim zdaniem, nie spelnia zadnych ministerialnych kryteriow, czy pieniadze zainwestowane w Niego przyniosa spodziewany efekt. Mowiac inaczej, nie ma na razie takiego regulaminu konkursu, pod ktorym moglby sie podpisac. Wiadomo, ze jezeli sie nie startuje, to nie dostaje sie w nagrode smacznego ochlapu, ale tez czlowiek nie musi sie szmacic. W Polsce wszystko odbywa sie w drodze konkursu: czterolatki startuja w konkursach pieknosci, sa konkursy w szkole, w telewizji, na boisku, a w wieku 18 lat mlode osoby podejmuja pierwsze proby samobojcze. Potem sa konkursy na stanowiska pracy, granty, przetargi itp. Najwiekszy problem ma tzw. warszawka, bo u mnie na wsi wprawdzie tez urzadza sie konkursy, ale takie, ze chlopaki w skorzanych portkach wspinaja sie na drzewko majowe po wianek. W warszawce natomiast po kazda kromke chleba trzeba sie wspinac na slup i to jest chore. Tymczasem nagle sprowadzaja nie wiadomo skad milion ludzi, ktorzy nie musza sie wyglupiac, bo dostaja na miejscu wszystko bez zadnych wymagan i w ten sposob ktos demonstracyjnie uniewaznia wszelkie starania i konkursy. Dlatego sadze, ze jesli GM w ogole cos wezmie, to mocno sie zastanowi, bo pozycja Wydawnictwa caly czas rosnie, a w ogole to najlepiej jest samemu organizowac wyscigi szczurow, ustalac zasady i byc w jury.
Lublin jest ładny, a lubelska Starówka należy do najładniejszych w Polsce.
Do niewątpliwych atrakcji należy, jak mówią w Lublinie, wyremontowana przy fundamentach zburzonej fary, kamienica Palikota.
Inne kamienice zostały ponoć również zakupione przez wysokich zarządzających poważnymi firmami, w tym, jak mówią, wydobywczymi. Zostały wyremontowane lub na wyremontowanie oczekują.
Całkiem niedawno Starówka Lubelska kojarzyła się bardziej z pustostanami i kwaterunkiem, niż z turystyczno-hotelowo-gastronomicznym biznesem. Teraz jest inaczej i tak być powinno.
Lublin ma potencjał, niestety nigdy, z braku czasu i dobrego przewodnika, nie poznałem historii licznych zabytków, a jest w czym wybierać, wystarczy tylko spojrzeć wokół, choćby z tarasowego dachu pobliskiej galerii handlowej.
Może z wyjątkiem miejskiej biblioteki, oddanej z udziałem Śmigłego-Rydza przed wojną, w której skutecznie przechowywano Bitwę pod Grunwaldem. Taki to już nasz małostkowy narodowy charakter, że chronimy nieliczne wybitne dzieła przed ciekawskimi spojrzeniami kulturalnych turystów.
off topic. takie coś dziś znalazłem słuchajac muzyki…
Dziś słucham U2 – „Until the End of the World” z płyty Achtung Baby. Cytuje z tekstu piosenki – „In my dream I was drowning in sorrow but my sorrows they learned to swim.” zastanowił mnie ten piękny fragment – okazuje się, ze skopiowany od Frida Kahlo „“I tried to drown my sorrows, but the bastards learned how to swim, and now I am overwhelmed by this decent and good feeling.” I teraz kochani wiecie kto była Frida? To żona Diego Rivery – nadwornego artysty Stalina. A Pani Frida naczelna komunistyczna artystka rewolucji w meksyku. Pamiętacie co promowało „Achtung Baby” – upadek muru berlińskiego i upadek komunizmu w Europie. Czyli komuniści obrabiają propagandowo upadek komuny. Czyli do żadnego upadku nie doszło 🙂 Świat kultury i rozrywki jest tak czerwony, ze chyba trzba sobie dać z nim spokój…
Gdyby moja corka sluchala czegos takiego, to by tak pasem dostala po …, zeby przez tydzien usiasc nie mogla!
500 rubli kary??? ale za co dokładnie że użył Śliwicki słowo „naszych”, czy że „śmieciach”, czy być może (3 możliwość) ktoś w kolejce czekał na etat Śliwickiego i jakoś trzeba było redaktora odkleić od stołka????
ja się tak zastanawiam nad kulturą tego lubelskiego eventu, opłacone stoisko pomyłka w godzinach otwarcia, uruchomienie stoiska tylko dzięki czyjejś uprzejmości, dźwiganie książek też za uprzejma zgodą, ze stoiskiem wiąże się obiad, obiadu nie ma, za to dają „talon na balon” (bo jak inaczej nazwać te bilety na imprezy nazwijmy to „zastępcze”)… na dla mnie to prowizorka
Kto to organizował Lubelski IPN czy lubelski samorząd?
Bo z samorządem lubelskim to już kiedyś Gąsiorowski do Izraela wycieczki wodził … oczywiście z przesadnymi kosztami … ktoś tam w telewizji o tym mówił
Zachęcam wszystkich do zapoznania się z referatem wprowadzającym profesora Pomorskiego, przewodniczącego komitetu organizacyjnego XX PZHP. Zwracam uwagę na znamienne fragmenty:
„Po co środowisku polskich historyków potrzebne są jeszcze zjazdy powszechne? W dobie wszechwładnej w Polsce XXI wieku „punktozy” i „grantozy”, gdzie każda aktywność zawodowa musi przekładać się na ilość zdobytych punktów i pozyskanych środków finansowych na badania, to pytanie słychać coraz częściej i głośniej.”
„Ponieważ już na tym etapie przygotowań zjazdowych mamy gwarancję wydania Pamiętnika XX PZHP w Lublinie, podjęliśmy jako Komitet Organizacyjny starania, aby ukazał się on także w języku angielskim i stanowił wizytówkę polskiej historiografii na światowym Kongresie Nauk Historycznym, który odbędzie się w 2020 roku w Poznaniu. Dzięki temu wszystkie opublikowane referaty i głosy w dyskusji (8-10 stron, z pełnym aparatem naukowym) będą mogły liczyć na 20 pkt.”
Dotacji zabraknie…
… dla tych wszystkich NIEROBOW na etatach w PFN, roznych szczurow biurowych czy innych orlow, co to nigdy w zyciu nie skalalo sie uczciwa praca… i przede wszystkim ZA SWOJE !!!
Dzieki takim NIELOTOM z PFN rodzina pana profesora moze ZGARNIAC miesiac w miesiac co najmniej 100.000 zeta z DOTACJI…
… a ty glupi narodzie wez i zaglosuj na te PiS’owskie NIEMOTY… bo bez ich „promocji” Polska wpadnie w czarna dziure !!!
Trafiłaś w punkt(ozę):
Na naszych śmieciach. Lublin jest miastem rdzennie polskiem, bardzo więc dziwnem wydaje się, że niektórzy kupcy lekceważą sobie publiczność polską, zamieszczając ogłoszenia na szyldach wyłącznie w języku urzędowym. A kupców takich jest zastęp dosyć liczny. Należą do nich. S. Ńirenberg, ul. Nowa N° 13; Br. Nobel, ul. Królewska; Biederman, ul. Nowa; M. Wajsblech, ul. Nowa N° 14; F. Hryczow, ul. Nowa N° 8; Sz.Grüncwejg, ul. Szeroka; M. Wolman, Z. Ciment, E. Najmanowicz, L. Cederbaum, G. Koze, Tober i wielu innych. Kupcy ci powinni wiedzieć, że na czyich śmieciach siedzi się, czyj chleb je się, tego i prawa powinno się szanować. A my właśnie mamy prawo żądać, aby tekst szyldów, po za językiem państwowym, umieszczony był w języku dla ogółu mieszkańców zrozumiałym.
Nie wolno bić dzieci. Cenzura zawsze kończy się tym samym – dziecko ze zdwojona siłą dociera do zakazanych treści a potem przyjmuje je za najwartościowsze na lata – bo samo zdobyło do nich dostęp mimo zakazu. Proszę to przemyśleć. W liceach w latach 90 masowo robiono pogadanki o narkotykach. Pamiętam moja koleżankę po wykładzie antyNarkotykowym – „nic o tym nie wiedziałam – teraz chce spróbować…”
przyjdę jutro
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.