mar 072023
 

Zanim napiszę na czym polega udoskonalony ostracyzm, zajmę się zwykłym. Takim, który praktykowano w starożytnej Grecji. Jak w zasadzie wszystko co dotyczy tamtych czasów i kultury został on silnie zmitologizowany. I może – he, he – nie należy się temu dziwić, w końcu mówimy o Helladzie.

Już sam opis ostracyzmu budzi śmiech, a wątpliwości wokół niego powodują wręcz drgawki. Nie wiadomo kiedy zaczęto go stosować, ale ponoć pierwszy raz uczyniono to wobec Pizystratydów. Toczą się spory na ten temat, ale one nas dziś nie interesują. Ostracyzm był zapowiadany na pół roku przed wykonaniem. Chodziło o to, by obywatele Aten mieli czas na przemyślenie, kto z nich zagraża demokracji i może zechcieć zaprowadzić rządy tyrańskie. I takiego człowieka usuwano następnie z miasta. Herodot o ostracyzmie pisze tak, jakby to była najbardziej powszechna praktyka. Temistokles doprowadził do usunięcia z miasta Arystydesa oskarżając go o chęć zaprowadzenia tyranii. Po czym sam ją zaprowadził, za pomocą tego co dziś nazywamy soft power. I wszyscy się na to zgodzili. Przekazali nawet grzecznie swoje dywidendy z Laurionu, na budowę floty. Ostracyzm służył w istocie niejawnej oligarchii kryjącej się za demokracją do tego, by usuwać przeciwników politycznych podejrzewanych o kontakty z innym sponsorem. Kiedy go już zapowiedziano i minęło pół roku, obywatele przychodzili na agorę i wrzucali do urny skorupy z naczyń z zapisanym na nich nazwiskiem człowieka, którego chcieli usunąć z miasta. Potem archonci szli z tymi skorupami do specjalnie wyznaczonego miejsca na agorze, które było ogrodzone tak, by nikt nie widział, co się tam dzieje, a po pewnym czasie ogłaszali kto został wytypowany do wyrzucenia i musi opuścić miasto. Możemy chyba założyć, że przez te pół roku trwała jawna i utajniona kampania przeciwko osobom, które już wcześniej – w niejawnych naradach zostały wskazane jako kandydaci do ostracyzmu. Taki bowiem jest ten świat. Zważywszy na całą kulturę Greków opartą o okrutną i podstępną demonologię zwaną religią sprawa wydaje się jasna. Dziwi tylko jedno – że do tej pory nikt nie nakręcił o tym żadnej komedii. Można kpić z Jezusa, Monty Phyton może szydzić z historii średniowiecznej Anglii, ale o tym, jak Grecy kantowali w sądach skorupkowych nic powiedzieć nie można. A na pewno nie można powiedzieć nic śmiesznego, bo wtedy zakwestionujemy podstawy naszej cywilizacji i kultury. Czy można udoskonalić ostracyzm? Oczywiście i to się dzieje właśnie na naszych oczach. Mamy rozmaite procedury sądowe, które kończą się raz skazaniem, raz uniewinnieniem, zawsze jednak pięcioma albo nawet dziesięcioma minutami sławy. Każdy bandyta jest sławny. Podobnie było z tymi, których skazywano na ostracyzm. Myślę, że w zasadzie od razu zgłaszał się do nich perski bądź egipski ambasador i mówił – rozumiemy wasz problem towarzyszu Arystydesie i nie pochwalamy metod, które wobec was zastosowano. To czysta hipokryzja…

My co prawda bandytów sadzamy do ale dotyczy to tylko przestępców ciężkich. Nie takich, którzy jak Temistokles bawią się soft power. Tacy podlegają ostracyzmowi udoskonalonemu, czyli pokazywani są wszędzie jako zły przykład, a ci którzy chcieliby dawać przykład dobry, robią sobie na ich tle zdjęcia i próbują z nimi polemizować. Tamci mają w nosie polemiki, albowiem nie po to zostali przedstawicielami Kserksesa, żeby się kłócić z jakimiś nic nie znaczącymi ludzikami. Mają wygłaszać swoje kwestie i czekać co się z tego wykluje. Ilu ludzi uwierzy im, a ilu będzie patrzyło, jak tłuszcza się miota i usiłuje ugrać coś dla siebie, stając przy nich i wskazując ich palcem. Ktoś może powiedzieć, że to jest zaprzeczenie ostracyzmu, a nie ostracyzm udoskonalony. Proszę Państwa, sam ostracyzm praktyczny był zaprzeczeniem ostracyzmu wyobrażonego i opisanego, i nie trzeba być doktorem Bartosiakiem, żeby się tego domyślić. W Atenach jednak finał ostracyzmu musiał być taki, jak wskazywała praktyka – ten, którego wskazali archonci, po wyjściu zza ogrodzenia, musiał opuścić miasto. Nasz udoskonalony ostracyzm polega na tym, że ten, który jest zagrożeniem dla kraju sam siebie wskazuje, a reszta głosuje przeciwko niemu, próbując się jednocześnie wylansować na jego bezczelności i wynikającej stąd sławie. Czy ktoś widzi w tym jakieś zagrożenie dla demokracji? No skąd, przecież chodzi o to, by każdy mógł wyrazić swoje poglądy. Czy aby na pewno są to poglądy? Ja, przyznam, dostaję gęsiej skórki na sam dźwięk słowa „poglądy”. Codziennie można bowiem obserwować, jak ludzie świadomi, że działa udoskonalony ostracyzm, przyprawiają sobie nowe poglądy lub lekko zmieniają stare, po to, by być lepiej widoczni. Pół biedy jeśli służy im to do sprzedawania jakichś staroci, garnków czy książek. Jeśli jednak piastują ważne funkcje albo posłują do jednego z parlamentów, robi się dziwnie.

Wiemy oczywiście, że nie chodzi o żadne poglądy, ale o emocje, które tworzą pakiety formatów – jak w teatrze – musi być silny człowiek, pierwsza naiwna, Pierrot, Colombina i Arlekin. I do tych ról próbują dorosnąć aspirujący osobnicy czynni w sferze publicznej. Są oni świadomi działania udoskonalonego ostracyzmu, a  także owych sformatowanych pakietów emocji. Wybierają jeden lub dwa z nich i jadą na tym, tak długo jak się da. Pakiet aborcyjny już się nieco zużył i nie robi na nikim takiego wrażenia, jak kiedyś, bo ludzie łatwo się nudzą. Ale mamy inne. Od wczoraj, na przykład, twitter wyje i tupie albowiem lewica i kodziarze zbierają podpisy pod listem do rektora UW, w którym żądają usunięcia ze studiów Oskara Szafarowicza. Kim jest Oskar, wszyscy mniej więcej wiedzą. Jest to chłopiec studiujący prawo, który lansuje się za pomocą tych samych formatów, którymi dwadzieścia lat temu posługiwali się Michalkiewicz i Gadowski. Dosłownie. Oskar jest studentem, ale wygląda jak małoletni. Mówi z emfazą i opowiada o swoim patriotyzmie, prawości i innych cechach, które w połączeniu z jego wyglądem i młodym wiekiem powinny uwodzić starszych od niego ludzi. I on osiąga sukces tą postawą, albowiem cały prawicowy Internet mu kibicuje. Ja nie, albowiem widzę, że Oskar jest średnio autentyczny, a nawet przypuszczam, że jest wręcz wystudiowany. To mnie nie nastraja pozytywnie do niego, ale w związku z aferą jaka się toczy, stawia mnie po tej samej stronie co lewicę. Tak by to wynikało z zasad udoskonalonego ostracyzmu. Jeśli lewica poddaje ostracyzmowi Oskara i chce go wyrzucić ze studiów, co na pewno nie nastąpi, to należy ustawić się na jego tle i w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. Każdy zaś kto tego nie czyni jest podejrzany, a ja tego właśnie nie czynię. Taki sam mechanizm działał w przypadku wszystkich skandalistów, których dziś widzimy w grupie popierającej inwazję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Złudzenia jednak dominują i ludzie popierający Oskara uważają, że on wydorośleje i będzie walczył o lepszą Polskę, prawą i sprawiedliwą. Oczywiście, tak samo jak Temistokles walczył o lepsze Ateny.

Słowo o tym, czego dotyczy ów list do rektora, którym straszą Oskara Szafarowicza. Otóż powiedział on coś na temat śmierci syna posłanki Filiks i to wystarczyło. Lewica bowiem i KO, usiłuje się teraz lansować na udoskonalonym ostracyzmie czyli chce napiętnować Oskara, a następnie ustawić się na jego tle i cyknąć sobie zbiorową fotkę. Sprawa nabiera tempa i jest bardzo rozwojowa. Jestem przekonany, że nikt Oskara ze studiów nie wyrzuci, ale demonstracje studenckie na pewno będą.

Wszystko to jest częścią całej kampanii udoskonalonego ostracyzmu, której na imię kampania wyborcza. I nie będzie takiej granicy, której opozycja nie przekroczy, żeby zyskać parę punktów w tej rozgrywce. Na razie wskazuje winnych śmierci syna posłanki Filiks i domaga się działań prokuratury w tej sprawie, wydając już wcześniej wyrok. Winni bowiem są: Oskar Szafarowicz, Rafał Ziemkiewicz, stary i młody Wildstein oraz cała telewizja polska, która się tą sprawą co prawda nie zajmuje, ale przecież mogłaby się zajmować. Przyglądając się tym wypadkom i planom, widzimy wyraźnie, że to my wszyscy możemy zostać skazani na ostracyzm, albowiem tamci nie żartują i naprawdę wierzą, że w ten sposób uda im się zdobyć poparcie w wyborach, a jeśli nie to, to na pewno zwrócą na siebie uwagę perskiego ambasadora.

Fronty wyborcze otwierane są, jak widać, daleko od spraw, które nas interesują. Udoskonalony ostracyzm zaś działa w ten sposób, że promuje wyłącznie stany, zachowania i postawy patologiczne bądź jakieś teatralizacje, w typie Oskara.

Ma on jednak jeszcze jeden aspekt, w starożytnych Atenach nieznany. Można poddać ostracyzmowi człowieka nieżyjącego. I dziś, na przykład, TVN wyemituje film o Janie Pawle II i pedofilach w Kościele, których on rzekomo krył. I wszyscy ci, którzy domagają się usunięcia Oskara ze studiów, będą się na tym filmie lansować. Będą się na nim lansować także ci, którzy są przez nich oskarżani o współudział w śmierci syna posłanki Filiks. Mają bowiem przymus wskazywania autorytetów, które lewica usiłuje zniszczyć, a także przymus wskazywania prawdziwych wartości. Czy to pomaga świętym, takim jak Jan Paweł II i wartościom? Mam wrażenie, że nie.

Czy ten festiwal może zostać powstrzymany? Jestem bardzo ciekaw, ale odpowiedzi nie umiem udzielić. Na razie widzimy tylko, że cały układ przyspiesza, a hamulce są wyłączone. Ja zaś czekam na dzisiejszy wieczór, albowiem TVP, oskarżana o współudział w śmierci syna posłanki Filiks wyemituje film o Jolancie Brzeskiej. Uważam, że to najważniejszy film dekady. Obstawiam to w ciemno, choć mam sporo wątpliwości już teraz zanim go obejrzałem. Nie promują tego filmu co prawda tak intensywnie jak obrazu pod tytułem „Filip”, ale dobrze, że go chociaż zrobili. Jestem ciekaw czy padnie w nim nazwisko Gronkiewicz-Walc i Rafał Trzaskowski. Bo tamci nie obawiają się, wskazywać rzekomych winnych śmierci niewinnego dziecka, co oczywiście odsuwa uwagę od prawdziwych sprawców  tej śmierci. Czy więc TVP jest w stanie skazać na ostracyzm ludzi, którzy zagrażali i dalej zagrażają demokracji? Tak, jak to było w Atenach, gdzie tworzyły się zręby naszego systemu politycznego? Czy może chce postąpić inaczej?  Podstawią pod te, znane przecież dobrze i kojarzone z Jolantą Brzeską nazwiska, inne jakieś i każą nam wierzyć, że oto mamy sprawiedliwość. W tym czasie na UW odbywać się będzie sabat czarownic, którego efektem będzie spalenie szmacianej kukły Oskara Szafarowicza? Nie wiem jak będzie. A Wy? Jak myślicie?

  12 komentarzy do “Udoskonalony ostracyzm”

  1. Każda scena ma swojego aktora, nie każdy aktor ma gdzie występować. Zazwyczaj filmy zaangażowane w przedstawienie historii najnowszej mają nas do czegoś przekonać. Tylko jakoś sami aktorzy nie są przekonani i w większości reprezentują wartości odmienne. Film nakręcony, środowisko rozgrzeszone, można zapomnieć. Tak to po mojemu wygląda. Dobrze przypominać.

  2. Jeśli w TVP tak myślą, to marny nasz los

  3. „Nie wiem jak będzie. A Wy? Jak myślicie?”

    Żółw przegoni Achillesa, ale PiS wyciągnie na końcu biegu Krokodyla i w oczekiwaniu na to czym będzie ten krokodyl teraz będziemy żyli.

  4. „Jeśli lewica poddaje ostracyzmowi Oskara i chce go wyrzucić ze studiów, co na pewno nie nastąpi, to należy ustawić się na jego tle i w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. Każdy zaś kto tego nie czyni jest podejrzany, a ja tego właśnie nie czynię”.

    Już w czasach Wojny Peloponeskiej, gdy partie demokratyczne (Ateny) walczyły ze zwolennikami oligarchii (Sparta), osoby które stały z boku i nie angażowały się w walki partyjne były podejrzane i poddawane ulepszonemu ostracyzmowi.

  5. Dzień dobry. Ja prawdziwie nie wiem co myśleć, to znaczy – co powinni zrobić tak zwani „nasi”… Jest taka zasada, że nie wolno dać się zmusić do gry kartami przeciwnika, albo nie przyjmować walki na jego polu, czy podobnie, prowadzi to bowiem zwykle do porażki. No ale żeby nie grać cudzymi – to trzeba mieć swoje karty. Wiele tu już zostało powiedziane na temat bierności tak zwane go obozu patriotycznego, który mógłby łatwo znaleźć wiele argumentów do zwalczania tutejszego lewactwa, jednak tego nie czyni. Myślę, że trochę nie potrafi a całkiem bardzo – nie chce. Nie ma bowiem własnych kart. Chce tylko wyrwać jakimś cudem karty przeciwnikowi – bo uważa je za dobre – i usiąść na jego miejscu. Dlaczego tak jest? Otóż nasi „patrioci” w większości nie wyobrażają sobie, że w ogóle mogą być jakieś inne karty, w tych okolicach całkiem mocne, a jakaś mała część z nich, tych myślących, boi się, bo wie dlaczego się tam znalazła i woli w spokoju pobierać te diety poselskie najdłużej jak się da. Co do jednego panuje pełna zgodność obu stron – ludzie to idioci, nie warto się dla nich starać. Ciekaw tylko jestem, czy komuś kiedyś uda się znienacka przewrócić ten płot i zobaczyć tych naszych prawdziwych archontów.

  6. Ja w swojej  przestrzeni międzyludzkiej  w jakiej żyję a mogę powiedzieć że jest to bardzo szerokie (od robotnika,pedagoga ,lekarza, dziennikarza, do rektora wyższej uczelni) spectrum  społeczne słyszę że wszyscy ci ludzie mówią: TVN, Onetem pl, gazownią,  Sierakowskim, Terlikowskim,Owsiakiem, Nietzschem,Tuskiem itp.  itd. Próbowałem bardzo delikatnie, podsunąć  coś z tego ,co  prezentowane  jest na tym blogu i odzew był absolutną klapą. Lenistwo umysłowe. To co pan często  mówi : istnieć w podanych na tacy propagandowych, urągajacych ludzkiej inteligencji  formatach.

  7. Światy wymagające myślenia nie są wskazane dla szerokiego elektoratu, on ma reagować jak psy Pawłowa. Żyć radoscią z gry na konsoli, obejrzeć pornola, zjeść czipsy i się do tego napić i szeroko dyskutować na internetach im głupszy tym więcej zabierać głos. Kiedyś o tym mówił Karoń i jak na razie na zachodzie bez zmian.

  8. To jest coś gorszego. Oni są na froncie, a wydaje im się, że są pod celą i grypsują

  9. No tak, bo otwierały jakąś inną drogę

  10. „Czy ten festiwal może zostać powstrzymany?” – ale, kto i dlaczego miałby to zrobić? „Show must go on!”. Ważny jest pluralizm i głasnost’. A najważniejsze są efekty. Mamy w naszym nieszczęśliwym bantustanie kilkadziesiąt procent ludzi odpornych na propagandę (przynajmniej częściowo). Może nawet jest ich około połowy populacji. Drugą połowę można łatwo rozegrać prostymi numerami typu „Kukiz”. W tle ciągle bulgocze sprawa Pegasusa – a stare zasady dramaturgii wskazują, że strzelba pokazana w I akcie musi wypalić w III-cim. Kampania wyborcza dopiero startuje a już mamy trupa. Napięcie zapewne będzie stopniowo narastać a „walka klas zaostrzać się”. Jak mawia klasyk: będzie się działo. Mam zamiar zrobić sobie popcorn, usiąść wygodnie i dobrze się bawić, co też wszystkim polecam.

  11. Budują drogę  do stacji Ponary.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.