paź 052020
 

Dotarło do mnie ostatnio, że wszyscy byliśmy kiedyś hipsterami, ale nic o tym nie wiedzieliśmy. Uświadomiłem sobie tę prawdę oglądając teledysk z jakimiś Murzynami, którzy wyglądali tak, jak ja bym wyglądał we wczesnych latach osiemdziesiątych, gdybym pozwolił mojej matce decydować o tym, w co się ubieram. Od momentu uzyskania jakiej takiej świadomości, nigdy w tych kwestiach nie ustępowałem. Jako dziecko jednak musiałem, ale nie byłem w tym odosobniony, bo każdy musiał. Przez ten przymus właśnie, wszyscy stawaliśmy się hipsterami, ale nic o tym nie wiedzieliśmy. Mój kolega, na przykład, chodził do kościoła w koszuli w kwiatki zapiętej pod szyję, w kamizelce we wzorki, bardzo elastycznej, do tego miał szokująco pomarańczowe spodnie z bistoru i dziwne buciki. Na szyję, jako uzupełnienie wieszał sobie taki wisiorek z pszczółką Mają, kupiony na odpuście. Wiecie jaki? Taki na rzemyku. Na jednym straganie leżały wisiorki z papieżem Polakiem, tą całą pszczółką i Samanthą Fox z cyckami na wierzchu. Można było sobie wybrać, jakim rodzajem hipsterstwa chce się człowiek zajmować. Inni koledzy chodzili w dwurzędowych kurtkach, długich do pół uda, oczywiście w kratę i w wełnianych beretach z wielkimi pomponami. Ja nosiłem przez długi czas lakierki, a potem z tych lakierek przeskoczyłem w trampki i w żaden sposób nie dawało mi się ich zdjąć. No, a później z butami zrobił się ogólnie kłopot, ale to już inna historia.

Patrzyłem na tych Murzynów i nie mogłem uwierzyć, że tak straszliwie minęliśmy się z czasem, my dzieci urodzone w końcu lat sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych. Gdybyśmy dziś ubrali się w to wszystko w czym, bez zażenowania zupełnie, pokazywaliśmy się na ulicy w tamtych latach, zrobilibyśmy karierę w MTV czy gdzie tam jeszcze.

Hipsterzy, jak wszystkim wiadomo to nie tylko branża muzyczna. Ja zaś patrząc na Murzynów zadałem sobie pytanie, do czego oni właściwie służą? Odpowiedź przyszła sama. Hipsterzy służą do utrwalania trendów. To znaczy, są kolejną powierzchowną kreacją, która ma utrwalić znane nam już i dobrze ograne narracje, które wywołują nagłe napady ziewania u publiki. Hipster ma za zadanie to ziewanie powstrzymać. W muzyce pop są to aranżacje starych utworów, albo jakieś ich wersje pod lekkim liftingu. W życiu politycznym i na rynku treści, są to stare idee i stare gawędy, które prezentuje ktoś, kto wygląda ciekawie i szokująco, przez co nadaje tych rupieciom walor nowości. Można się oczywiście na to nabierać, ale przymusu nie ma. Pamiętacie jak parę lat temu poprzez blogi w salonie24 próbowano wykreować tak zwanych hipsterów prawicy? Jasne, że pamiętacie. Byli to młody Wildstein, Wrona i Pereira, którzy rzekomo spędzali czas w określony, właściwy tylko prawicowym hipsterom sposób. Brednia ta się nie przyjęła, ale wszyscy oni porobili jakieś tam kariery.

Hipsterzy obecni są także w literaturze, a wczoraj ogłoszono, że jeden z nich otrzymał nagrodę Nike. Niebawem ta nagroda Nike zrówna się wysokością, ze średnią krajową, a i tak wszyscy będą się o nią zabijać. To jest, przyznam dość niesamowite, no, ale całe hipsterstwo jest niesamowite. Wyobraźcie sobie, że nagrody nie dostał ten gość (a może gościówa) co napisał o Polakach okradających doły z zakopanymi tam wcześniej przez Niemców Żydami, którzy mieli złote zęby, ale ktoś zupełnie inny. Dostał ją krakowski hipster, który chciałby wyglądać jak Aleksander Świętochowski u schyłku życia, ale ma niestety tylko 33 lata. No, ale robi co może, nadrabia miną i strojem, a wszystkim się to, jak widać podoba. Nagrodzona książka nosi tytuł „Baśń o wężowym sercu, albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli”. Kiedy czytamy zajawkę tej powieści, od razu wiemy, że mamy do czynienia z utrwalaniem trendów, a przekonuje nas do tego także wydawnictwo, które tę pozycję na rynku umieściło. Nie będę niepotrzebnie używał nazwy, powiem tylko, że wcześniej była to agencja reklamowa. Rynek działa w ten sposób, że walczy się przede wszystkim o to, by utrwalać, to, co siły postępu zdobyły w umysłach i sercach ludzi od czasów, kiedy socjalizm i postęp zatriumfowały. Tak zwana reakcja ideologiczna jest po trzykroć głupia, albowiem zamiast dewastować trendy utrwalane przez hipsterów, zaczyna ich albo naśladować, albo lekceważyć powieść i inne gatunki literackie, bo za trudne, albo za długo się pisze. Zamiast tego proponuje publicystkę z doraźnie kreowanymi gwiazdami, które w jednym, bardziej lub mniej opasłym tomie, załatwiają wszystkie kwestie, jakimi prawica powinna się zajmować. Po wpuszczeniu czegoś takiego na rynek pozostaje już tylko zasiąść wygodnie w fotelu, otworzyć piwo i czekać aż dziewczyny zaczną piszczeć. Nic takiego się jednak nie dzieje, bo siły postępu mają w dupie, takie histerie i robią swoją robotę dalej. Poza tym rynek jest zabezpieczony na takie okazje i jedyne na co reakcja może liczyć, to nisza. Oczywiście okratowana, z całym rzędem malowniczo opisanych tabliczek. Przed tą kratą stają ludzie i pokazując palcami siedzących po drugiej stronie prawicowych autorów, robią różne miny. Cenckiewicz z Zychowiczem nazywają to popularnością. Tymczasem jest jak w piosence Wojciecha Młynarskiego, zatytułowanej „Przystanek koło ZOO”, gdzie padają w pewnym momencie słowa – a kumpel mówi popatrz – o – jak się ta małpa czochra – o – i tak nam zeszło do wieczora.

Popatrzcie o czym jest nowa, nagrodzona Niką (nie poprawiać) książka. Oto fragment recenzji.

Baśń jest próbą stworzenia na nowo mitologii Galicji. Nie jest powieścią historyczną, i choć napisana z dużym szacunkiem dla ówczesnych realiów społecznych, obyczajowych i politycznych, to zawieszona pozostaje między historią a mitem. Wyrasta z legend, w które obrosła postać chłopskiego przywódcy – tych prawdziwych i tych stworzonych przez Radka Raka.

Śledzimy losy młodego Kóby Szeli, wzrusza nas miłość, jaką obdarzyła go Żydówka Chana, czujemy razy pańskiego bata, przeżywamy zauroczenie zmysłową Malwą, wędrujemy przez krainę baśni, żeby zamieszkać we dworze i poczuć zapach krwi rabacji 1846 roku.

Radek Rak napisał powieść o dobru i złu, które czają się w każdym z nas, o nierównych szansach, o Galicji i o Polsce. Powieść pełną rozbuchanego erotyzmu, ironii i humoru, nakarmioną mrokiem ludzkich serc.

 

Litościwie pominę te realia historyczne, albowiem moglibyśmy je porównać z tym, co opisał w swoim pamiętniku Jan Słomka i wtedy byłoby może nawet śmiesznie. Widzimy wyraźnie, że nie jest to żadna próba stworzenia nowej mitologii Galicji, ale próba utrwalenia tego, co Helena Michnik napisała w swoim podręczniku do historii, z którego uczyły się trzy powojenne pokolenia Polaków.

Gminy żydowskiej nie reprezentuje w tej książce propinator z Tarnowa, koordynujący akcję tajnych kamer cesarskich i wojska, zwaną czasem rabacją, ale jakaś Chana, miejscowa puszczalska, która dodaje, według autora kolorytu całej gawędzie. Nie wiemy, kim jest ta cała Malwa, ale podejrzewam, że dziewczyną z lepszego jakiegoś świata, która utrwala – jak hipster prawicy – niespełnienia i ambicje bohatera. Te zaś, następnie, przy użyciu katalizatora, jakim był bat ekonoma użyty na rozkaz złego dziedzica, zamieniają się w bombę emocji i czynów, która eksploduje słusznym gniewem ludu. Słowa o politycznych ambicjach Szeli i terrorze jaki szerzył wśród współziomków nie ma, ale za to – zacząłem czytać fragmenty, ale odpadłem – sporo jest o rusałkach. No i generalnie baśniowość rządzi. Wszystko po to, byśmy mogli choć trochę zbliżyć się do gawęd kolportowanych przez wydawnictwa i autorów brytyjskich i amerykańskich. Taki numer też jest stary i nasz hipster o hipsterskim nazwisku Radek Rak, ma go jeszcze raz powtórzyć na naszych oczach, w celu utrwalenia.

Pora na konkluzję. Dlaczego autorzy reakcyjni nie chcą zrozumieć tego prostego mechanizmu i mu się przeciwstawić? Albowiem boją się, że nie będą popularni. Sami nie potrafią ani stworzyć, ani zawłaszczyć żadnego obszaru czy kanału dystrybucji, a tamci mają pod kontrolą wszystko. No więc pozostaje tylko jakoś się dogadywać i realizować w formułach, które nie mają szans na sukces, ale podgrzewają emocje. Hej, kto Polak na bagnety, nim wystygną nam kotlety…

Na dziś to tyle. Dziękuję za uwagę.

Aha, jeszcze piosenka na koniec

https://www.youtube.com/watch?v=BDzIhYdkUDs

  47 komentarzy do “Utrwalacze czyli wszyscy byliśmy hipsterami”

  1. Jezus powiedział: „Beze mnie nie zrobicie nic”. Czyli to, co się dzieję obecnie, to jest takie NIC. Można by też powiedzieć, że nikt nie chce zrobić CZEGOŚ. Próbuje się jedynie kopiować, przetwarzać i wykrzywiać NIC obecnie istniejące. Czyli kot behemot w akcji – i to w dodatku po dwóch stronach lustra jednocześnie. Jak tu się nie martwić?

    A może chodzi o zbytnią pychę katolików, którzy powiedzieli, że Słowo samo poradzi i zostawili Je na pastwę wściekłookich komiksów?

  2. Nie wiem. Ja w każdym razie mam dosyć kreacji i tłumaczeń znajdujących się po tak zwanej „naszej” stronie. Nudzi mnie to po prostu

  3. Jedni rodzą się za późno a inni za wcześnie.

    To wielka sztuka zrodzić się współcześnie ☺

  4. funkcja „utrwalaczy” ma swoją tradycję, niegdyś byli to mundurowi utrwalacze włazy ludowej, teraz nie chodzi o władzę ale o trendy,  utrwalaczami mają to być hipsterzy – no i z oglądu Zbawiksa – to chyba tak właśnie się dzieje – ale jest to mizerne.

    Właściwie stylizacja ogranicza się do lansowania cienkich nóżek w wąziutkich i za krótkich nogawkach i obowiązkowo gołe kostki we fioletowym kolorze  –  tyle co do mężczyzn.

  5. Wcale nie, wracają szerokie spodnie i buty na grubej podeszwie

  6. To dziwne, ale sam sobie odpowiem. Żydzi, gdy wyszli z Egiptu, mogli przedmiotową trasę pokonać w ciągu dwóch tygodni, powiedzmy – miesiąca. Nie zdecydowali się jednak na walkę (dobrze mówię?), czyli po prostu przestraszyli się i wybrali dłuższą drogę, że niby bezpieczniejsza. Po czterdziestu latach doszli w końcu, doszli biedaki, tak, jak i my dojdziemy, biedaki. Ale ile przed nami odstępstw, postojów, głodu i innych atrakcji?

    Mamy możliwość walczyć o swoje, a wybieramy halsy uwzględniające cudze wiatry. Będzie więc bezradność, gniew, znudzenie, zobojętnienie. Pewnie tez i rezygnacja.

    ps. ciekawy jestem, jak silna  w ówczesnym narodzie wybranym  była frakcja „krótszej opcji? he he.

  7. to dziewczyny na Zbawiksie noszą szerokie czarne spodnie i buty o urodzie pontona, ale mężczyźni jeszcze tej jesieni ubrani są w wąziutkie marynareczki wąziutkie spodenki-rurki i bez skarpetek i pantofle

  8. Cóż, rzeczywiście, nie martwić się nie sposób. Ja akurat tą „naszą” stroną martwię się najmniej, bo, co było tu już wielokrotnie stwierdzone, wcale taka nasza nie jest, a skoro tak, to szkoda na nich czasu i atłasu. Postawy współczesnych katolików – co innego. Wielu się tak chętnie określa, z niejakim poczuciem wyższości wobec całego świata (takie nasze „wybraństwo”), jednocześnie selektywnie traktując Zasady Wiary. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ja pierwszy kamieniem nie rzucę, ale jak widzę, kiedy Pismo Święte traktowane jest jak praktyczny zbiór cytacików na różne okazje, wyrywanych z kontekstu i używanych bez zrozumienia, to mnie prawdziwy smutek ogarnia. Faktem jest, że religia katolicka nie jest, że tak powiem, intelektualnie najprostsza. A jednocześnie grecki źródłosłów mówi o powszechności… Jak to połączyć? Bez przewodnictwa na dobrym poziomie zginiemy.

  9. Można to i tak interpretować, choć ja te 40 lat widzę raczej w kontekście praktycznym: Mojżesz szykował się do podboju Ziemi Obiecanej – więc musiało wymrzeć pokolenie wychowane w niewoli i względnym komforcie, żeby na ich miejsce wyrosła banda twardych oprychów, z którymi można było snuć poważne plany.

  10. Pełna zgoda, i z Panem i z Gospodarzem – dorzuciłbym jeszcze koszmarny zwyczaj wyłączania myślenia i ucinanie wszelkiej rozmowy tekstem „bramy piekielne go nie przemogą”: cytat rzucony, jakoś to będzie, nic nie trzeba robić. W depresję można popaść jak sobie człowiek uświadomi powszechność tego stylu myślenia.

  11. Otóż właśnie. Ten cytat uważam za najbardziej chyba nadużywany. No ale jest on w Piśmie i uzyskał dużą popularność. Są też inne, zapewne bardziej mobilizujące do działania. Nie uważam siebie za najbardziej powołanego do ich przytaczania, jeszcze mnie ktoś drugim Hołownią nazwie… Są godniejsi i lepiej przygotowani.

  12. Dobre. Dlaczego kontrrewolucja nie jest wstanie sobie poradzić? – Bo jest liberalna. I jeszcze raz definicja liberalizmu  „jest on „chorobą umysłu”; umysł nie jest w stanie spocząć po prostu w prawdzie. Umysł nie jest zdolny przyjąć niczego bez natychmiastowego przedstawienia sobie twierdzenia przeciwnego, do czego czuje się zobowiązany.”

  13. Ja po rozmowie z pewnym, powiedzmy, Serbem zrozumiałem dlaczego nie stajemy do walki. Tamci potrafią wykończyć, jednocześnie zniesławiając. Dlatego męczenników już nie ma. Mimo, że codziennie zabija się chrześcijan, jeszcze bardziej ośmiesza. My uwierzyliśmy, że język drwiny jest obowiązujący. Może trzeba mówić wprost, jak zakochani, może trzeba wrócić do bajek.

  14. Bohater powieści ma na imię Koba, toż to pseudonim Stalina, zanim został Stalinem. Dziwię się, że nie przemianowali go na Margot. Koba spotkał na swej drodze demoniczne kobiety, Margot oprócz kobiet, które go otaczają, ma popleczników, tych jawnych, w osobach księży,         rabinów i intelektualistów. Mieszanka wybuchowa… chociaż myślę, że to znowu kapiszon.

  15. Swoją drogą ci duchowi spadkobiercy KPP idą utartymi wzorami. Była Tokarczukowa z wielkimi Żydami i krytyką Polski Jagiellońskiej. Teraz Szela. Jeszcze Kostki Napierskiego z PRL-owskich podręczników brakuje.

    No ale jak mówi piłkarski żargon:

    1/ nie zmienia się zwycięskiej taktyki,

    2/ gra się tak jak przeciwnik pozwala, a prawica chyba pozwala na sporo zdezorientowana taktyką przeciwnika lub jej wcale nie ogrania. Prawica jak Legia rozwalona przez Karabach Agadam?

  16. Niewątpliwie źródło naszej słabości jest w nas. Jesteśmy bowiem od pokoleń obiektem działań tegoktórynieprzepuszczażadnejokazji i to niestety działań skutecznych. Tli się w nas jakaś reszta świadomości, że może być inaczej, że kiedyś było. I dlatego tak cenię to, co robi Pan Gabriel. Pierwsza rzecz bowiem, to realny obraz rzeczywistości, dzisiejszej i wcześniejszej. Już na tym poziomie jest z nami kiepsko. A cóż dopiero jeśli przyjdzie do projektowania jakichś sensownych działań.

  17. Z jednej strony tak, trzeba się pilnować samemu – nie bez kozery lista 7 grzechów zaczyna się od pychy – ale jednak są momenty, kiedy trzeba walnąć pięścią w stół i przeciwstawić się używaniu Ewangelii jako argumentu na rzecz wyłączenia mózgu.

  18. Jesteście nieskuteczni. Dawno temu zakazałem swoim malutkim dzieciom magii i powiedziałem, że bajkami nie będziemy się zajmować. Spodziewam się wkrótce ujrzenia dobrych rezultatów.

  19. No tak, ale jeśli to ma być skuteczne, to musi być trochę przemyślane. Bo i walących pięścią w stół wokół dostatek i gest jako taki się zdewaluował. Ja bardziej wierzę w żywoty świętych. Słowa uczą, przykład pociąga – tak gdzieś przeczytałem i myślę, że jeśli nie wrócimy do dawnych, sprawdzonych przykładów, to daleko nie zajedziemy.

  20. Jesteście nieskuteczni – dwa słowa, jak dwa kije. Jak to po niemiecku by brzmiało? Pewnie jeszcze lepiej.

  21. Muzealne okazy hipsterów

    Prosto z zamrażarki

  22. „Polacken Banditen”

  23. Dobra informacja: wszystkie kina na progu bankructwa! My nie chodzimy. Nigdy. Po co?

    Jest za to sport, przygoda, wycieczki, nauka języków obcych, sztuczki prawnicze.

    Jeżeli dziecko przekona mnie do czegoś logicznymi argumentami, to wygrywa.

  24. Magia i bajka to sprawy całkowicie różne. To tak jakby zestawiać ze sobą malarstwo weneckie i, z całym szacunkiem dla człowieka, kurwę wenecką. Pana sposób zestawiania rzeczy świadczy o tym, że jest pan manipulantem

  25. To na pewno – samo walnięcie w stół łatwo może być wciągnięte w machinę propagandową drugiej strony, celna uwaga.

  26. Spodziewa się pan zamknięcia w piwnicy jednym słowem…

  27. Kóba, bo to takie realia historyczne, inna ortografia

  28. Bo „nasi” są z tej samej bandy co tamci. Ich celem jest zarządzanie nami, tyle, że w innej tonacji

  29. Po co w ogóle rzucać kamieniami, można coś ciekawego opowiedzieć

  30. Celna uwaga, że magia i bajka to sprawy całkowicie różne, ale mało kto ją pojmuje.

    Ja manipulatorem? Pojęcia magia używam dosłownie, a bajki w 50% dosłownie. Bajki ostatecznie w obcych językach. Jakie zasady rządzą w bajkach? – żadne!

    Jeżeli chcecie rozwijać wyobraźnię, to rozwiazujcie zadania matematyczne albo klejcie modele.

    Człowiek z wyobraźnią w górach czy nad wodą zachowuje sie profesjonalnie, a nie głupio. Na tym polega subtelna rożnica pojmowania bajki, fantastyki, wyobraźni.

  31. Np. Bolek i Lolek albo Reksio to nie to samo, co pokemony.

  32. O tym to ja wiem, kiedyś mnie w szkole uczyli. Ta kreska to dla zmyłki, dlatego napisałam bez niej. Podobna młodość : jeden rzezimieszek i drugi rzezimieszek. Obaj walczą z niesprawiedliwością społeczną w imię zemsty.

  33. Proszę sobie wyobrazić, na tubie: Stowarzyszenie Patriotyczne im M.Reja!!! i nikt nie strzelił gościa w ryja.NNNo chyba, że to niemieckie, ale po polsku…

  34. Skoro w Watykanie stawiają pomniki Lutra …

  35. >niezły…

    Niezły” to chyba najlepsze ale mało wstrząsające tłumaczenie hipsterskiego „Straight from/out the fridge” czyli „prosto z lodówki/zamrażarki”.  Odważny tłumacz zapędziłby się w popularny anglicyzm „cool„, odważniejszy w „sweet cool„, a ten bliski środowisku Nike użyłby „fuckin’ sweet cool„.  Tłumacz znaleziony za grosze na allegro byłby dumny z ze znaczenia „nie dający się rozsmarować jak masło z lodówki”, ale mistrz rzemiosła użyłby zaskakującego zwrotu „prosto z pieca”.

  36. Wielkie czasy wymagają wielkich decyzji, ale tak naprawdę uważam, że wystarczy zdrowy rozsądek i żelazna konsekwencja.

  37. Margot jest z Koszalina – to ma jeszcze wokół siebie jakieś siły mundurowe

  38. W tym przypadku ważniejsze jest, kogo nie ma przy sobie, czyli mamy, taty, rodzeństwa, dziadków, kolegów ze szkoły.

    Dlatego ten człowiek nie wstydzi się, kim jest i co robi. Na obcym terenie ludzie nie odczuwają żadnych hamulców.

  39. Margot chwali się, że pisze pracę na temat chrześcijańskiego anarchizmu, a tu autorytetem jest Lew Tołstoj.  A to ci niespodzianka.

  40. cytat, w dodatku nieprecyzyjny

  41. I jeszcze cytat z pana Raka „Pomijam fakt, że polska literatura wyrasta z fantastyki w podobny sposób, w jaki polska kultura wyrasta z tradycji poniekąd żydowskich. Fantaści są Żydami literatury.”    Jeśli poskłada się różne cegiełki, to mamy projekt Dugina. Radykalne odrzucenie Kościoła jako instytucji, pogańskie tradycje, anarchizm, sekciarstwo, demoniczna duchowość itp. Janion też gadała o rodzimych pogańskich elementach polskiej kultury zniszczonych przez chrześcijaństwo. 

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.