Dostałem wczoraj tom wspomnień Vollarda. Otworzyłem w kilku miejscach na chybił trafił i serdecznie się uśmiałem. Najbardziej ubawiły mnie historie związane z malarzem skandalistą Felicienem Ropsem oraz anegdoty pochodzące wprost z lokalu mieszącego się na Montmartrze, który nosił nazwę „Nowe Ateny”. Obok był lokal o nazwie „Tamburyn”, też ciekawy, ale mniej ważny. Tam właśnie, w tych Nowych Atenach i w Tamburynie bywał Vincent van Gogh, a także inni malarze – Manet, Renoire i Cezanne. To w Nowych Atenach padła słynna kwestia wygłoszona przez abnegata Cezzane’a w kierunku dystyngowanego Maneta. Co pan będzie wystawiał – zapytał ten ostatni. – Garnek gówna – odpowiedział z irytacją ten pierwszy. Wszystko to opisuje nam pan Ambroży Vollard, a my, aspirujący polscy inteligenci, uwielbiający takie historie, czytamy to z wypiekami na twarzy. O wiele ciekawszy jednak niż impresjoniści jest Felicien Rops, grafik i rysownik, skandalista, o którego rzekomym satanizmie Huysmans napisał całą książkę. Nie wiem czy ktokolwiek ją jeszcze czyta, ale Vollarda powinni przeczytać wszyscy. Autor wspomnień jest bowiem człowiekiem pozbawionym złudzeń, a jego narracja powinna nosić podtytuł – jak doszedłem do absolutnej i bezwzględnej dominacji na rynku sztuki we Francji. Pewnie Was ciekawi jak on to zrobił? No, to chyba jasne – poprzez intensywną pracę i dobre znajomości z malarzami zawierane w Nowych Atenach. Tak to opisuje. Czasem tylko spod tej, jakże uwodzicielskiej gawędy wystawać zaczyna coś innego, a to jakiś order, a to patent ministerialny, a to inne, poważniejsze jeszcze sprawy związane z aparatem administracyjnym III Republiki. Sami zresztą popatrzcie. Mamy tego Ropsa, faceta pozującego na satyra, który od rana do wczesnego popołudnia nie wychodzi z pracowni wykonując zlecone roboty. Są one szczególnego rodzaju, bo rzadko któremu dziełu nie można było przyczepić etykietki z napisem „skandal”. Nie można też powiedzieć, by pan Rops był ponurakiem i skandalistą nudnawym, choć może się tak wydawać po obejrzeniu serii grafik przedstawiających zamienione w szkielety prostytutki. To złudzenie, popatrzcie na to https://commons.wikimedia.org/wiki/File:F%C3%A9licien_Rops_-_Venus_and_Cupidon.jpg
Wenus z Kupidynem, fajne, prawda? I śmieszne. Widać od razu, że pan Rops trzyma dystans, a te jego skandale są po prostu jakimś programem propagandowym. Popatrzmy na kilka z nich, od razu zrobi nam się lepiej, albowiem musimy po ich obejrzeniu dojść do wniosku, że mechanika każdego skandalu jest taka właśnie. Oto gdzieś w pracowni, siedzi sobie jakiś pan z brzuszkiem i coś dłubiąc mruczy do siebie – dlaczego ja się zgodziłem rysować te brudne kurwy? Sam nie wiem…aha…już sobie przypomniałem…dla pieniędzy. No to lu…lecimy z tymi skandalami. Oto święta Teresa według Ropsa
A to kuszenie świętego Antoniego
http://thebookofsaints.blogspot.com/2012/04/felicien-rops-temptation-of-saint.html
A tutaj czarna msza
http://www.cvltnation.com/french-satanism-part-three-war-black-magicians/messe-noire-felicien-rops/
A tu Kalwaria
Niestety nie mogłem znaleźć nigdzie grafiki zatytułowanej „Kobieta z małpą”, która, jak opisuje Vollard, przedstawia nagą kobietę zalotnej pozie i siedzącego w klatce szympansa, któremu na jej widok staje, jak przepraszam za wyrażenie, dyszel. To ostatnie słowo ja dodałem, bo Vollard nie jest aż tak wulgarny.
Pozostawmy skandale i pornografię na boku, bo ona doprawdy jest nieważna, jest zabawką dla dzieci, dużych dzieci i tych trochę mniejszych, a czasem też służy do tego, by wzmóc emocjonalnie różnych misjonarzy, którzy w walce z obsceną upatrują misję swojego życia. Co innego jest ważne. Oto fragment wspomnień Vollarda, który rozłożył mnie na łopatki.
Przez Ropsa poznałem doktora Filleau, zapalonego wielbiciela impresjonistów. Jakie miłe chwile spędziłem w jego domu. Co wtorek był u niego obiad z rosołem i sztuką mięsa, na który przyjaciele domu byli raz na zawsze zaproszeni. Po obiedzie bywało, że słuchaliśmy – i to z jaką rozkoszą – pani Filleau, przyszłej Jeanne Raunay, cudownej wykonawczyni Vincenta d’Indy. Między najbardziej zażyłymi przyjaciółmi domu widywano pana Dumay, naczelnika wydziału w Ministerstwie Wyznań, i temu doktor Filleau zawdzięczał, że o jego względy ubiegali się skwapliwie różni duchowni. Nie śmiąc bowiem zwracać się do pana Dumay, księża ci uciekali się do pośrednictwa uprzejmego amfitriona.
Raz pewien prałat przysłał doktorowi wspaniałego, żywego homara, kreśląc na bilecie, załączonym do przesyłki, słowa, które wówczas wydały mi się najwyższym wykwintem dowcipu: „Na pańskim stole ten homar stanie się kardynałem!”. Innym razem pewien aspirant do infuły biskupiej przyprowadził doktorowi do badania dwie ładne siostrzenice, które jak łatwo zrozumieć nie ustawały w pochwałach na cześć wuja. Wszystkie te szyte grubą nicią chytrości zapamiętywał dokładnie naczelnik wydziału w Ministerstwie Wyznań, zapobiegając wśliźnięciu się jakiegoś niegodnego szermierza, w szeregi świętych bojowników powierzonych jego pieczy; bo chociaż pan Dumay był zdecydowanym antyklerykałem, nie tolerował jednak żartów, kiedy chodziło o hierarchię kościelną.
I co? Zatkało Was? Bo mnie tak. Mamy oto człowieka, który decyduje kto będzie, a kto nie będzie biskupem we Francji, nominacje zaś rozważane są w czasie obiadów w domu wielbiciela impresjonistów, na których bywa początkujący marchand Vollard, zaproszony tam przez swojego przyjaciela Ropsa, tego wiecie, co narysował ekstazę św. Teresy w nowej całkiem redakcji. Wszyscy jedzą, piją i zastanawiają się, jak tu nie dopuścić do stanowisk biskupich osób niegodnych, miałkich z charakteru, czy też po prostu zwykłych świń, jak ten co stręczył doktorowi nieletnie siostrzenice. Są to bowiem, mam na myśli zgromadzonych przy stole u doktora Filleau, ludzie poważni, którzy troszczą się o morale duchowieństwa. Nawet pan Rops się troszczy, choć może nie widać tego we wszystkich jego pracach.
Ja może napiszę wprost co myślę, żeby mi potem nikt nie zarzucił niedomówień. Sądzę, że zarówno impresjoniści, jak i Rops, a także Vollard, nie mówiąc już o doktorze Filleau i panu Dumay, dostawali za swoją robotę pieniądze od państwa. Nie byli oni bynajmniej awangardą artystyczną, ale czymś innym zgoła, ariergardą propagandową, którą III Republika miała rzucić na odcinek przebudowy świadomości obywateli Francji przed zaplanowaną już i nadchodzącą wielkimi krokami wojną światową.
Zajmijmy się przez chwilę tymi nieszczęsnymi duchownymi, którzy tak bardzo chcieli awansować, że gotowi byli na wszelkie upokorzenia. Ludzie ci, pozbawieni majątków i wpływów, zdani są w latach 90 XIX wieku całkowicie na łaskę urzędników. A będzie gorzej. Oni tych urzędników doskonale znają i wiedzą jakie są ich słabości. My też wiemy, bo lista słabości jest niesłychanie krótka, jest ich dokładnie siedem tyle ile grzechów głównych. Z tym, że do przekupstwa bezpośredniego nadają się tylko trzy niestety – chciwość, rozpusta i obżarstwo. I to w końskich dawkach. We Francji końca XIX wieku, próba przekupienia kogoś za pomocą ładnej dziewczyny lat dwudziestu całkiem bez ubrania, to jest niewczesny żart. Muszą być przynajmniej dwie i to nieletnie. Ten prałat dobrze o tym wiedział i nie miał wahań, w końcu chodziło o jego przyszłość i życie. Ja się tu pochylam ze zrozumieniem nad heroizmem i zdecydowaniem tego człowieka, nieznanego mi z nazwiska, bo myślę sobie, że ani te siostrzenice nie były już pewnie święte, ani pan Dumay nie miał aż takich oporów przed nominowaniem osób nieszczerych i podejrzanych, jak nam to opisuje Vollard. Jeszcze na jedno dobrze jest zwrócić uwagę, żaden z księży starających się o nominację, ani przez moment nie pomyślał o tym, żeby wmieszać w tę całą, jakże przecież przyziemną sprawę, Matkę Bożą, żaden nie uznał za stosowne poprosić jej o protekcję i powołać się na nią w czasie negocjacji z panem Dumay. I to jest, uważam, wielka rzecz, bo w takiej na przykład Polsce ona się nie zdarza w zasadzie. Mamy u nas tendencję odwrotną, nie można w zasadzie wejść do polityki nie powołując się na wstawiennictwo Matki Bożej we własnej sprawie. Był taki jeden co sobie jej wizerunek w klapę wpiął i latał z tym po świecie. A są gorsi. To jest nie do zwalczenia i ja mam na to dowody bezpośrednie. Proszę bardzo oto one. Przed Wami nagranie jednego z odcinków programu zatytułowanego „Nowe Ateny” emitowanego przez telewizję polską. Przysięgam, że tego nie wymyśliłem. Program ten jest dzieckiem Piotrka Gursztyna, który go kiedyś prowadził i kopiując nazwę z dzieła księdza Chmielowskiego, miał nadzieję, że zrobi audycję „idiotom dla nauki”. Po obejrzeniu tego odcinka już widzimy, że przegrał, że się niestety nie udało. Oto link: https://vod.tvp.pl/video/nowe-ateny,potop-szwedzki-oblezenie-jasnej-gory-i-historia-obrazu-matki-boskiej-czestochowskiej,34761777
Co my tu mamy? Oto siedzą przy jednym stoliku postaci żywcem wyjęte z grafik Felicien’a Ropsa, to się wprost rzuca w oczy. Ja nie mówię, że od razu z tej grafiki http://egr.buw.uw.edu.pl/node/32728, ale podobieństwo jest, sami przyznacie. O czym Ci ludzie dyskutują? O cudownym ocaleniu Częstochowy w czasie Potopu Szwedzkiego. Zanim przejdę do dalszych rozważań, chciałbym wyjąć z tego mojego opisu osobę duchowną znajdującą się przy tym stole i serdecznie ją przeprosić. Czynię to ze względu na przerażenie, jakie zauważyłem w oczach ojca w momencie kiedy pani Monika uśmiechnęła się do niego i powiedziała o wielkiej roli kobiet w przygotowaniach do ślubów częstochowskich roku 1956.
Dyskusja utrzymana jest w konwencji standardowej, to znaczy od samego początku nikt nie ma wątpliwości, że tylko dzięki wstawiennictwu Matki Najświętszej udało się uratować klasztor. Co prawda, mówi się też o akcji propagandowej ojca Kordeckiego, ale najważniejsze jest to, że Matka Boża ulitowała się nad Polską, a Szwedzi odstąpili tuż po Bożym Narodzeniu, świętowanym hucznie za murami twierdzy. No, ale wróćmy do postaci przy stole. Z lewej siedzi pan w dżinsach i czerwonych butach, z fantazyjnymi loczkami ułożonymi na czole, który w pewnym momencie mówi, że Jan Weyhard Wrzesowicz to był taki „ni to najemnik, ni to dyplomata”. Nie wiem co powiedzieć. Pan ten jest bowiem historykiem wojskowości, a przynajmniej tak go podpisano. Opowiada ze swadą o wadze kul armatnich, którymi bombardowano Jasną Górę i o innych, ciekawych szczegółach. Nazwanie jednak bratanka burgrabiego karlsztajńskiego ni to dyplomatą, ni to najemnikiem, wydaje się zabiegiem nieszczególnym. Wrzesowicz pochodzi z rodziny, która strzegła czeskich regaliów, to byli poważni ludzie. Jego rola w Polsce nie polegała na tym, że był on ni to najemnikiem, ni to dyplomatą. To był facet, który tuż przed Potopem wydzierżawił od króla Jana Kazimierza żupy wielickie, a zapłacił za to pieniędzmi pożyczonymi od Żydów w Stambule. Taka operacja mogła się odbyć tylko w jednym wypadku, to znaczy wtedy kiedy asekurowali ją Francuzi. Podejrzewam, że z zysków czerpanych z Wieliczki, Wrzesowicz i jego patroni sfinansowali częściowo inwazję na Polskę. Zachowali się politycznie i po prostu przerzucili koszta wojny na jej ofiarę. Ja rozumiem, że to co piszę jest dla historyka wojskowości pewną egzotyką, ale może nie trzeba się aż tak bardzo obnażać. Naprzeciwko tego pana siedzi inny historyk, z uniwersytetu tym razem, który mówi, że Jerzy Rakoczy, który wkroczył do Polski pod koniec wojny ze Szwecją był gościem niespodziewanym i dziwnym. Jak to? Przecież najpierw jego brat, a potem on sam był kreowany na króla Polski. To nie był żaden przypadkowy gość, on tu przyszedł po swoje, został wezwany i stawił się na umówione spotkanie. Czy pan historyk oszalał? A może naoglądał się za dużo grafik Ropsa? Nie wiem co powiedzieć.
Najlepsze jest jednak, kiedy zebrani przechodzą do postaci św. Andrzeja Boboli. Pani Monika z oburzeniem mówi, że od niedawna ktoś przypisuje św. Andrzejowi autorstwo ślubów lwowskich. Podkreślam – od niedawna. Ktoś nawet wpisał tę informację do wikipedii i to wywołuje w pani Monice szczere oburzenie. Na co pan historyk wojskowości rzuca mimochodem z offu – baśń jak niedźwiedź. I jeszcze się śmieje….Aha….
Pragnę poinformować zebranych, a szczególnie pana z loczkami, co zakłada czerwone trepki do dżinsów, że to nie my umieściliśmy w wiki tę informację i nie pojawiła się ona po raz pierwszy na moim blogu. Życzę sobie także, by nie stosował frazy „baśń jak niedźwiedź” w kontekstach, których nie rozumie, a także nie wplatał jej we własny bełkot o kulach armatnich. Taka mała prośba.
Idźmy dalej, bo dalej jest jeszcze ciekawiej. Oto pani Monika, dziennikarka, autorka książki „Polowanie na matkę” (można doprawdy zatęsknić za panem Dumay i doktorem Filleau), mówi, tuż po szyderczym użyciu słów „baśń jak niedźwiedź” przez wyfiokowanego historyka wojskowości, że bracia Niemcy powinni być wdzięczni Matce Najświętszej za obalenie muru berlińskiego, bo od roku 1956 do tegoż obalenia, zdarzenia układają się tak, że nie sposób wykluczyć interwencji Maryi. Ja tak to zrozumiałem, ale może się mylę, może Wy zrozumiecie to inaczej. No więc pada szyderczo użyta fraza „baśń jak niedźwiedź”, a zaraz za nią ta dziwaczna koncepcja, która ma jak mniemam, podnieść sprzedaż książki zatytułowanej „Polowanie na matkę”. I nikt nie protestuje. Ojcu paulinowi się nie dziwię, bo on został sterroryzowany jednym spojrzeniem i jednym uśmiechem, ale milczą też obaj historycy i prowadzący. Nikt nie mówi – ależ szanowna pani, to jest nadużycie, nie można tak od razu mieszać do wszystkiego Matki Najświętszej, może niech pani lepiej przyrządzi nam homara, albo przyprowadzi swoje siostrzenice….Nie można mieć bowiem cienia wątpliwości co do tego, że pani Monika jest jeszcze bardziej surowa w swoich ocenach, jeśli idzie o duchownych niż pan Dumay, naczelnik wydziału w Ministerstwie Wyznań III republiki. Widzimy też, że gdyby to ona decydowała o nominacjach biskupich na homarze i siostrzenicach by się nie skończyło. Ojciec paulin też to widzi i skromnie spuszcza oczy.
Jak widzicie nie mam żadnego respektu pań terroryzujących duchownych, ani tych, co czynią to z uśmiechem, ani tych co czynią to poprzez karcące spojrzenie. I to się nie zmieni, choć podobno nie znam się na kobietach. Jeśli któraś z pań będzie chciała sprawdzić czy mówię serio, szczerze zachęcam. Uprzedzam jednak, że nie cofnę się przed niczym.
To o czym dalej opowiada pani Monika, jest jeszcze lepsze. Chodzi mi o tę szczególną rolę kobiet przy prymasie, który przygotowywał odnowienie ślubów lwowskich nienapisanych przez św. Andrzeja Bobolę, tylko przez innego jakiegoś autora. Władza ponoć nic nie wiedziała. Prymas był jak wiemy otoczony donosicielami, ale ze względu na wstawiennictwo Matki Najświętszej i tym razem się udało. Śluby przygotowano w tajemnicy i lud w Częstochowie zebrał się w tajemnicy przed władzami. Misją zaś kobiet, o której pisze pani Monika, było odnowienie społeczeństwa, zerwanie z pijaństwem i złymi obyczajami. Postawa zaś Marii Okońskiej, granej w filmie „Trzy lata z tysiąca” przez aktorkę nazwiskiem Różdżka, tak wzruszyła Lunę Brystygierową, że ta dała jej służbowy numer telefonu i poleciła dzwonić kiedy tylko Okońska zechce. Że też bezkompromisowa postawa Pileckiego i Fieldorfa nie wywołała takich efektów, jakie to dziwne…no, ale nie mogę zadawać takich pytań, bo mi ktoś znów rzuci z offu – baśń jak niedźwiedź. Chcecie wiedzieć co myślę? Powiem Wam. Oto w roku 1956 okazało się, że żeby przeżyć komuniści muszą pozwolić na istnienie indywidualnych gospodarstw rolnych. Bez tego zdechną sami, albo wywołają takie bunty, o jakich się Chmielnickiemu nie śniło. Utrzymanie zaś spokoju na wsi nie było możliwe bez współpracy z Kościołem i bez zachowania dominującej roli tegoż Kościoła. Prymas przystał na wszystko, bo nie miał wyjścia. Współpracownice prymasa, które doprowadzono przed Brystygierową nie uwiodły jej swoją bezkompromisowością, ale tym, że proponowany przez nie projekt, oceniony przez Lunę w kategoriach socjotechnicznych, był tani. Państwo nie ponosiło żadnych kosztów. Odnowiono śluby lwowskie i rozpoczęła się peregrynacja obrazu, która trwała 23 lata. Kiedy obraz aresztowano wędrowały same ramy i to ponoć robiło tak wielkie wrażenie na komunistach, że w końcu ten obraz uwolnili. No, a potem już sami wiecie – list do biskupów niemieckich, a na końcu Wałęsa z Matką Boską w klapie obalił komunizm. Taka baśń jak niedźwiedź.
Wiecie co mnie w tym najbardziej zdumiewa? Potrzeba ziemskiego triumfu, jaka bije od tych ludzi. I nie ważne ile razy usłyszą, że królestwo nie jest z tego świata, zawsze wpadną w tę samą pułapkę, w pułapkę triumfu tu na ziemi, do którego muszą wplątać Matkę Bożą, bo bez tego się nie obejdzie. Na ich tle francuscy prałaci usiłujący załatwić sobie awans za pomocą homara czy siostrzenic, wywołują we mnie szczerą i nie skłamaną sympatię. Przynajmniej biorą na siebie odpowiedzialność za wszystko i nie zwalają jej na Maryję.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie miesiące wspierali ten blog dobrym słowem i nie tylko dobrym słowem. Nie będę wymieniał nikogo z imienia, musicie mi to wybaczyć. Składam po prostu ogólne podziękowania wszystkim. Nie mogę zatrzymać tej zbiórki niestety, bo sytuacja jest trudna, a w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsza. Nie mam też specjalnych oporów, wybaczcie mi to, widząc jak dziennikarskie i publicystyczne sławy, ratują się prosząc o wsparcie czytelników. Jeśli więc ktoś uważa, że można i trzeba wesprzeć moją działalność publicystyczną, będę mu nieskończenie wdzięczny.
Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,
ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki
PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024
PKOPPLPWXXX
Podaję też konto na pay palu:
Przypominam też, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego przeznaczamy na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie ksiądz prałat dokonał swojego dzieła, a gdzie obecnie pełni posługę nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek.
Zapraszam też do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze, do Tarabuka, do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu GUFUŚ w Bielsku Białej i do sklepu HYDRO GAZ w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.
Bardzo ciekawy tekst. Dziekuję. Likwidacja indywidualnych gospodarstw rolnych i zgniecenie Kościoła w Polsce było podobno stałym postulatem towarzyszy z KPZR. Nawet niektórzy sekretarze partii (np. Gierek) o tym wspominali.
A poza tym autorem tekstu Ślubów Lwowskich był rzeczywiście św. Andrzej Bobola SJ (można o tym przeczytać na stronie Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Warszawie: http://www.laskawa.pl/slubylwowskie). Cała koncepcja Ślubów wynikła z objawień ks. Juliusza Mancinellego SJ. Treść tych objawień propagowali w Polsce książe Albrecht Radziwiłł i właśnie św. Andrzej Bobola SJ.
Idiotom dla nauki
kobitka i małpka:
https://i.pinimg.com/736x/90/a7/50/90a7509e2b1874a4dcd999e011b1f4a1–foto-blog-scandal.jpg
nie rozumiem dlaczego tego Ropsa jakiś Huysmans (o nim, o tym Huy…smansie pisze Wykip: „Przez trzydzieści lat pracował jako urzędnik francuskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.”) pomawiał o rzekomy satanizm :/
Ach, jakże mógł mi umknąć ten szczegół z życiorysy pana Juismą….!
To nie to
No ale pani Monika twierdzi, ze to „ktos wymyslil, umiescil w wikipedii, a teraz wszyscy wikipedie kopiuja”.
Dotarlam do momentu: „pewnego dnia zjawiaja sie przed Prymasem (usmiech) dwie kobiety(usmiech) , dwie piekne kobiety (zawieszenie glosu, usmiech), i tu zaczyna sie rola…rola kobiet”
Co za babsztyl.
To jest naprawdę niezłe. Od razu przypomina mi się inny postępowy filozof – Nietsche i jego myśl – idziesz do kobiet? Nie zapomnij bata…
troszkę offtopowo, wlaśnie dziś poszedł da Vinci na aukcji za rekordową sumę 450.3 mln $
Panu Ropsowi przypisuje się jeszce grawiurę z popiersiem króla Belgów Leopolda II:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/4a/Buste_du_roi_L%C3%A9opold_II%2C_gravure_attribu%C3%A9e_%C3%A0_F%C3%A9licien_Rops.png
da Vinci to prawdziwy geniusz. Sprzedał więcej prac niż ich wykonał.
w ramach akcji powinni go, Nietzschego, za to powiedzonko, wsadzić razem z Weinsteinem i Polańskim, do jednej celi…
(a ta małpa z kobitką to podpisana, że Ropsa jest, widać artysta parę małp po…malować musiał…)
„… bo w takiej na przykład Polsce ona się nie zdarza …nie można w zasadzie wejść do polityki nie powołując się na wstawiennictwo Matki Bożej we własnej sprawie.”
Genialne
w ramach akcji #MeToo, konieczno…
No, ale to nie jest ta małpa
czyli pani Monika mówi, że ktoś przyprowadził do prymasa siostrzenice… a to nie ona sama?
Taka jest sugestia….
– jak ograniczyć dzietność wśród kobiet, które uważają,że mogą zabić własne dziecko
– dać im coś w zamian coś atrakcyjnego coś co sprawi, że poczują się wyjątkowe
– na przykład feminizm
– tylko diabeł mógł coś takiego wymyśleć
– a ty myślisz gdzie one trafiają
no może to i nie to, ale jak wyzwolone.
Ja w swej naiwności , myślałam w latach 90 – tych ,że gazeta „Nie” ma rysowników – prekursorów tego nurtu, polegającego na rysowaniu ohydnych i obrzydliwych, rysunków z osobą duchowną w roli głównej, a tu się okazuje że ci rysownicy mieli bogate francuskie ściągi i dawno przetarty szlak.
Diabeł nie śpi.
Od początku świata byli tacy rysownicy, Rops nie jest żadnym prekursorem. To stary nudziarz
Z tego towarzystwa przy stole jeszcze gorsze (od tej dosc egzaltowanej pani) wrazenie robia na mnie dwaj nudnawi historycy, nie kryjacy ironicznych usmiechow i znudzenia „swietym tematem”, kiedy tylko pojawia sie temat Slubow. Zwlaszcza pan z UW.
Pan zas w trepkach to kustosz Muzeum w Wilanowie, a wiec obeznany z Coryllusem:)
Jak to kustosz? Sam najważniejszy kierownik?
Tak szczerze, to jestem porażona tymi rysunkami, tą bezczelnością, urąganiem Bogu.
Tak chyba wygląda sytuacja, w której „rewolucja pożera własne dzieci”. To co o sytuacji we współczesnej Francji, pisała Paryżanka, wyburzanie kościołów i ten krzyż do usunięcia z pomnika Św. Jana Pawła II i wypowiedź francuskiego samorządowca, że ten krzyż musi być zdjęty bo już w 1905 roku ….ble, ble, … itd . Co to dla nich zwycięzców rewolucji … nic
No to jest program polityczny przyjęty dawno temu i konsekwentnie realizowany. Pan Rops bynajmniej nie został przez nikogo pożarty…
Śp. ks. kardynał Wyszyński jest kandydatem na ołtarze, więc gdzie diabeł nie może, tam babę poślę. Zaraz się okaże, że sutenerzy i alfonsi podstawiali jemu piękne niewiasty, które miały swój wkład w Śluby Jasnogórskie. Skoro zostałby świętym i „udowodniono” by, że tak było i wkład kobiet wielki – to jakiż to byłby wzór do naśladowania dla innych kapłanów. Sakrament kapłaństwa rozmontowany.
Pamiętacie listy Dmowskiego do Żeromskiego i jak skarżył się na otępienie intelektualne z powodu braku pięknej strony tego świata. A tak ile mądrości by spłodził i narodowi socjaliści nie mieli by guru.
Jeżeli nie Andrzej Bobola napisał śluby lwowskie, to kto – dlaczego nie wskazuje kto konkretnie – a może jakaś niewiasta, która najpierw doprowadziła świętego do ekstazy. Tyle tego miodu miała. Kiedy święty spał spłodziła śluby lwowskie.
Póki tym wszystkim pajacom marksistom – ustawowo nie odbiorą możliwości wykładania na Uniwersytecie, kontroli nad katedrami, instytutami, wydziałami i grantami – tłumaczenie historii itd. nie będzie szło w kierunku, takim jakim historia jest faktycznie (a nie ściemnianie i zajmowania się kwestiami piątej klasy i wyciągając ich jako najważniejsze, w stylu jak to w testach wiedzy lansowanych przez Kurskiego w TVP) – Uniwersytet będzie nadal mierny, ale wierny obcym ciałom. Za nim to uczynią musieliby najpierw Gowina z rządu wywalić, bo ten pod szyldem autonomii i reformy, mocniej zakonserwuje układy. Wtedy to będzie jazda bez trzymanki na całego.
Skoro elity pragną dalszych części „Baśni jak niedźwiedź” to czemu im tej satysfakcji nie dać, niech sobie dalej włosy przy flaszce wyrywają z miłości do własnej głupoty. A jak któremuś drąg stanie, to któraś może dozna po przerwie satysfakcji, to może z tego natchnienia powstaną „Baśń jak niedźwiedź – bis”.
Ja az tak drastycznie przekazu pani Moniki nie odbieram, moze niech Pan obejrzy i sam wyciagnie wnioski. Ona chyba chce cale audytorium przekonac, ze „sila swietych kobiet nie ma sobie rownych” i nawet samego Prymasa udalo sie im przekonac (ponoc przesadzil ostatecznie przyklad uwiezionego sw.Pawla).
Robi to jednak w nieznosnie kokieteryjny sposob, peszac biednego ojca przeora.
tako napisali w opisie programu
Ja tez. Wystarczyl mi jeden otworzony link, wiecej nie chce widziec, zeby sobie wyobrazni nie uodparaniac na obrzydliwosc
O 12:37 mialo byc do Ciebie, rzecz jasna.
Czasami może niektórzy uważają, ze przesadzam w osądach tego, co się dzieje w świecie i nie tylko tutaj, w tym jądrze szatana korony, będę się w tym upierał. A czy ten Joseph Conrad, którego czuję stale, bo przecież mieszkał obok mnie i leży w grobie też niedaleko, musiał czuć to samo i dlatego zmajstrowal to „Jądro ciemności”? I nieważne, że ta ekstrema miala miejsce w Afryce, bo on to widział tutaj też, tylko to się odbywało (odbywa) w „białych rękawiczkach”, chociaż czasem leje się krew (teraz w Zimbabwe np.), a z tego co wiem parę razy wpadał w ciężką depresję, czemu się nie dziwię, bo taki tutaj klimat jest i to nie tylko ta pogoda, a całe życie biedowal, takim byl wielkim pisarzem angielskim. We Francji, jak widać, przynajmniej dobrze płacili ale też i tak przegrali. Był i jest nadal tylko jeden zwycięzca.
Może już starczy tego Vincenta…
No tak, cała ta laicka Francja, od Rewolucji po dzień dzisiejszy, ma tak ciężko zryte berety że żadnego odrodzenia tam nie będzie. Niewielki procent katolików jaki tam jest, jest zbyt mały żeby wykrzesać iskre. Smutne to.
Koleiny świetny tekst Panie Gabrielu.
Nie przypuszczałem że aż tak to się robiło w Paryżu.
….a z drugiej strony patrząc. W tamtym czasie (19wiek), jeśli nie w Paryżu, to gdzie?
A to niby dlaczego? Nie będziesz rządził na moim blogu
Zupełny offtop. Trafiłem przypadkiem na białoruską stronę z biogramem naszego Hipolita. Jest tam też chyba nigdzie nie publikowane zdjęcie.
http://ivie-lib.by/pages/korvn-mlesk-palt.html
Mam nadzieje, ze nic takiego sie nie okaze. Sa dokumenty, sa „Zapiski wiezienne” i jest sporo swiadectw opowiedzianych przez sama s.p.Marie Okonska.
Owszem komunisci, zeby miec haka, chcieli zrobic z tych pan „blizsze przyjaciolki” Prymasa (toc to przeciez niemozliwe, zeby kobiety gromadzily sie wokol duchownego w innym niz „oczywistym” celu; komunistom wszystko sie z dupa kojarzy) o czym Maria Okonska (swiecka konsekrowana) opowiadala w jednym z dokumentow. Ale im sie nie udalo.
https://youtu.be/X36PHW7lTEc?t=577
Wygląda na trochę jakby Leonardo sam siebie sportretował….
To jeszcze w ramach reklamy (jak jestesmy przy temacie)
http://dworzalipie.pl/biblioteka-im-hipolita-korwina-milewskiego-cc2e.html
O Matko! Wzruszyłem się, po raz pierwszy od lat….
kopiujmy zdjęcie póki jest
Ja pierwszy raz natrafilam na te informacje. To ludzie najwyrazniej zwiazani z tym blogiem, ale chyba sie tutaj swoja inicjatywa nie chwalili, albo ja przegapilam..
Patrzac w ten bialoruski artykul i klikajac w inne linki pod nim podane, ogromnie zaluje, ze nie jestem obyta w tych jezykach. Trzy po trzy z grubsza rozumiem tylko. Pani Pantero! – pomoc potrzebna:) Bardzo jestem ciekawa jak oni go przedstawiaja (np. w tym artykule)
zapomnialam wkleic:
http://szhaman.livejournal.com/146542.html
Jest tam coś czego u nas niestety nie ma. Oni uważają Hipolita Milewskiego za część swojej historii i są z niej na swój sposób dumni. Wystarczy zobaczyć obszerny biogram Hipolita Milewskiego na białoruskiej wiki czy np Woyniłłowicza.
A ten wileński artykuł przetłumaczyłem sobie translatorem i ciekawie jest opisany Hipolit. Co do zdjęcia odsłonięcia pomnika Katarzyny II jest opis :
https://i7.photobucket.com/albums/y267/szhaman/otkrytije.jpg
„Inauguracja pomnika – gdzieś tutaj na zdjęciu i Pan Milevsky ”
Aż się nasuwa myśl że my nie mamy zupełnie nic.
Przepraszam za rozwalanie wątku
Jak to nic? Mamy Moraczewskiego, Daszyńskiego i Praussową, to mało?
wiency Vincenta!
bardzo dobrze widać jak oszukują nas wmawiając, że sztuka jest sztuką, a nie propagandą…
Największa szkoda jest dla samej sztuki. Ale optymistycznym jest fakt, że dystrybuują obecnie taki szajs, który działa jedynie na inteligencję*
*inteligenta rozpoznaje się po tym że klepie kobiety w tyłek i komplementuje ich cycki (by Agnieszka Holland)
Jeszcze jako uzupelnienie o „Osemkach”:
http://niedziela.pl/artykul/98723/nd/%E2%80%9EOsemka%E2%80%9D-jak-osiem-blogoslawienstw
Wystarczy kliknąć prawym przyciskiem myszy na stronie, wtedy wyświetli się zakładka tłumacz na język polski, bardzo dobrze tłumaczy z języka białoruskiego.
Tez mnie uderzylo, ze u nas – nic.
No ale skoro powstala (powstaje) biblioteka im.Hipolita Korwin-Milewskiego, to jest nadzieja:)
aż trochę z dużo 🙂
U mnie zakladka sie nie pojawia:( albo jestem technicznie noga..
Wczoraj poszperałem w litewskich archiwach cyfrowych i znalazlem jakieś dokumenty Hipolita Milewskiego po francusku i rosyjsku oraz jakieś listy. Ale nie odcyfrowałem tego jeszcze. Może uda mi się zrobić z tego notkę na SN.
pożera swoje dzieci – w tym sensie że dewastuje dokonania pokoleń, unieważnia zakotwiczenie w chrześcijaństwie, wstawiając w to miejsce „demokratycznie przegłosowane oddzielenie państwa od chrześcijaństwa.
Już wspomniałam o tym jak w latach 90, kościół anglikański przegłosował że piekła, tako samo franki plotą trzy po trzy o wyższości szafotu nad zasadami chrześcijańskimi.
Pod słowem szafot rozumiem „osiągnięcia Rewolucji Francuskiej” .
Co rusz ten i ów skrzeczy „baśń jak niedźwiedź”. Dla niektórych utytułowanych to bolesna zagwoztka.
To nie wygląda na język białoruski, a na zwykły rosyjski. Strona chyba rosyjsko języcznych mieszkańców Białorusi i Litwy. Widać w tekście pewne skłonności pansłowiańskie, ale bez nachalnej propagandy.
W bialoruskim artykule (od Robo) byl link do rosyjskiego:)
tutaj:
http://ivie-lib.by/pages/korvn-mlesk-palt.html
Ja nie rozumiem dlaczego ojciec przeor w ogóle tam poszedł. Nikt szanujący się nie powinien się z nią wdawać w jakiekolwiek rozmowy.
We Francji modlący się katolicy są usuwani z kościoła przez policję.
https://youtu.be/Tlug4iHfbSY
Ja w takich przypadkach często używam Google Translate.
Policja to jedno, ale zachowanie tych nawiedzonych protestanckich czarownic jest po prostu straszne. Jak opetani robia wszystko, zeby przeszkodzic w tym Rozancu. Zreszta ta modlitwa katolikow (de facto przekrzykiwanie protestanckiej fiesty) w takich warunkach..
Chociaz na dobra sprawe, jak sie zastanowic, to okazuje sie, ze francuscy katolicy sa zdeterminowani. Bylo juz kilka takich demonstracji przerywania swietowania 500 -lecia. Polacy raczej grzecznie to znosza. We Francji juz chyba cierpliwosc niektorych sie wyczerpala. Kolejny filmik sprzed dwoch tygodni:
https://www.youtube.com/watch?v=RxfWn_j8iwQ
Mnie zwyczajnie po katolicku irytuje, że ojciec paulin pozwolił się tak łatwo sterroryzować jednym spojrzeniem i jednym uśmiechem. Oby tak dalej, a nie zostanie po nas myśli kupka. Tu, w samym centrum protestanckiej antykatolickiej szczujni (Idź Pod Prąd), Krzysztof Karoń nie daje tym satanistom nawet jęknąć: https://www.youtube.com/watch?v=yk_s6g4n1r4
Oprócz naszej są też inne religie, te jednak, nie są przedmiotem zainteresowania lub podobnej produkcji *artystycznej*. Jak wiemy powodów jest kilka.
Jeśli jesteśmy w temacie katolicyzmu: https://www.youtube.com/watch?v=LV-EJQzWr4M Polecam oczywiście pełny film „Proroctwo”, który również jest na tym kanale.
Absolutny off topic – Coryllus, jesteś mega przystojnym facetem! No napatrzeć się nie mogę! I Tak samo reaguję na Valsera.. No, chłopcy, Wy to jesteśta i z gruszki, i z pietruszki…
Tekst poniekąd wyjaśnia genezę francuskiego współczesnego episkopatu. Wiadomo jak inwigilacja w jakimś czasie się uda to ma się wpływ na dziesięciolecia. Bo zwerbowani mają wpływ kto będzie ich następcą 😉
Pani Monika Rogozińska to wnuczka profesora Juliana Krzyżanowskiego, speca od literatury, który za Stalina był członkiem Rady Naukowej Instytutu Badań Literackich PAN. Z wykształcenia polonistka i dziennikarka, z „zawodu” – taterniczka i himalaistka oraz „globtroterka” – członkini The Explorers Club. Od 1952 r. członek Polskiej Akademii Nauk. Od 1958 r. z możliwością wyjazdów do USA na wykłady na Columbia University – katedra mickiewiczowska. Podobnie jak jego syn z pierwszego małżeństwa Jerzy Roman. Też sobie jeździł dużo.Profesor Julian Rogoziński jest „wynalazcą” czegoś, co się nazywa „sinusoida Krzyżanowskiego”, która ma być „naukowym schematem następstwa epok literackich”.
Pani Monika Rogozińska była zakolegowana z panią Elżbietą Dzikowską.
Zakładam, że mogła wiele wiedzieć o sprawach literackich dzięki dorobkowi dziadka, który wydał 1200 prac, wydawał Sienkiewicza, Orzeszkową etc.
W kwestiach religijnych i historii Kościoła w Polsce a historii Jasnej Góry w szczególności – zero info o jakichkolwiek kwalifikacjach. Ona się bardzo angażowała w „odkrycie najważniejszej wyroczni-sanktuarium imperium Inków” na górze Maucallcta:)))
Co ona może powiedzieć ekstra o sytuacji Kościoła za czasów Stalina poza tym, co wie sam Kościół? Opowiada rzeczy oczywiste i banały. Ten tekst „tutaj rola kobiet się zaczyna” jest poprzedzona nieuprawnionym twierdzeniem, że „Prymas Wyszyński nie wiedział, co się dzieje na zewnątrz (..) „Prymas był uważał, że już tak odosobniony, że już nikt go nie chce” no a tu się „nagle pojawiają dwie piękne kobiety, które znał”
A info o „prywatnym telefonie od Julii Brystygierowej dla Marii Okońskiej” – to jest z biografii Prymasa Wyszyńskiego autorstwa Ewy Czaczkowskiej, która jako pierwsza miała pełny dostęp do archiwum Prymasa. Pani Monika R. na wszelki wypadek nie podaje źródła tej informacji.
Członkinie „Ósemki” – są już wiekowe bardzo lub nie żyją i na scenę wkracza – „czerwona księżniczka”, co maturę robiła wieczorowo a polonistykę skończyła, bo dziadek trzymał w garści całą polonistykę PRL. Typowa „przedwojenna inteligencja lewicowa” w trzecim pokoleniu. Maryśka Janion 2.0. „Oni się we dwójkę spotkali”:)))
PS. Notka wstrząsająca.
Super! Ale zdjęcie czegoś niepodobne do tego z okładki 70 lat wspomnień. Nie ten nos. Białorusy „chytre” ale chyba nic na Hipolita „nie mają”.
Łał! Pojęcia nie miałem, że aż tak dobrze trafiłem z tą małpą i dyszlem!
Ciemny gwint! Muszę tam pojechać!
A tu reklama właścicieli tej biblioteki + konkurs: https://www.youtube.com/watch?v=jhD5y5ztzWQ
Wystarczy popatrzeć na nagrobek „giganta literaturoznawstwa” aby zmierzyć odległość rodziny K. od KK. Odchodzi pokolenie Uczestników i Naocznych Świadków martyrologii Kościoła za Stalina i wchodzi na scenę „wersja feministyczna”: „Maria Okońska przekonała Prymasa” i jeszcze pewnie mu sama napisała te „śluby”. Szkoda, że „biskupem nie została” :))) Na pociechę można powiedzieć, że kanał TVP Historia ma wyjątkowo niską oglądalność.
A czemu zignorowałeś, podstępny Gospodarzu, Marszałka i pana Romana, Mikołajczyka i gen. Świerczewskiego? Brak słów. Typowa działalność agenturalna …
A tu jeszcze jedna reklama Zalipia i biblioteki, jeszcze ciekawsza:
https://www.youtube.com/watch?v=pcDgGrAYJUQ
Jak się pokazuje facetów z loczkami w czerwonych butach, to jaka może być oglądalność?
Ta sinusoida Krzyżanowskiego to musi być naprawdę coś…naprzemienność epok literackich…
Tak, u nas ocalal z czerwonej powodzi Kosciol i rolnictwo indywidualne. A w Zwiazku Sowieckim niestety zniszczono wszystko. I daltego tam 10 razy wieksza bryndza niz w Polsce.
Notka wstrząsająca! Intuicja Gospodarza podstępnego jest niezawodna. Czyli Pani Monika, Luna i pani Czaczkowska. Równie wstrząsające jest nawiązanie p. Moniki do książki p. Czaczkowskiej, która wpadła mi w oko z racji tego jakże interesującego wydarzenia medialnego z 2007 r.: Stolica Apostolska wyraziła życzenie, by ks. abp Stanisław Wielgus wycofał wniosek o autolustrację i wyjechał z Warszawy. Była to informacja nieprawdziwa, gdyż Stolica Apostolska nie skierowała takich życzeń wobec byłego metropolity warszawskiego. Obok Elżbiety Południk współautorką owej publikacji była Ewa Czaczkowska, która w 2002 roku otrzymała Nagrodę im. Biskupa Jana Chrapka „Ślad” „za profesjonalizm dziennikarski w trudnym dziele przybliżania problematyki religijnej współczesnemu odbiorcy”. http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/miedzy-klamstwem-a-obmowa/
Moją uwagę przykuwają te dwie daty: 2002, nagroda Bp Chrapka, jedno z tych poczciwych hierarchów, którego też dało się łatwo rozegrać propagandowo , z jednej strony ciepłe słowa ze strony Tygodnika z drugiej cierpkie ze strony p. Michalkiewicza, nadto wtedy jeszcze jest wśród nas św. JPII, choć wielu wyczekuje jego rychłej śmierci, dlatego to dobry czas na nagrody Bp Chrapka. No i 2007, dwa lata po śmierci św. JPII, ninja zaczyna swoją akcję. Dla obleśnych skorumpowanych Biskupów nie ma litości. Chyba było już coś wcześniej, jakieś chyba akcje anty O. Rydzyk, ale jak przez mgłę.
Te panie wyglądają i zachowują się jak takie żeńskie ninja propagandowe, tajna broń „niewidzialnej ręki” i postępowych hierarchów, coś jak pogrzebacz ukryty w lasce, pogrzebacz, rzecz jasna, do przypiekania krnąbrnych synów Królowej Polski i O. Kordeckiego. I nie tylko, również do rozgrywania jednych duchownych i hierarchów przeciw drugim, czyli zarządzaniu zasobem ludzkim, zwanym Kościołem, według paradygmatu szachownicy. Objawienia z Akita mówią o tym, iż kiedy jedni hierarchowie zaczną atakować drugich, kataklizm będzie tuż tuż. Zatem mają one zasługę w ułatwianiu wypełnienia proroctw.
Tego podobno w niektórych szkołach nauczali. W mojej nie. Jest to taka „socjalistyczna metoda podziału epok literackich”, wg której prof. Krzyżanowski przyjął 6 cech, którymi można opisać i skatalogować „epoki literackie”: 1) wiedza, materia , rozum – i tym charakteryzują się podobno literatury – antyku, renesansu,oświecenia, pozytywizmu oraz „dwudziestolecia międzywojennego” i 2) wiara, dusza, uczucie a tymi cechami mają się charakteryzować epoki literackie: średniowiecza, baroku, romantyzmu i Młodej Polski. Socjalizmu nie skatalogował:))) Zrobił z tego sinusoidę, bo pierwsze trzy cechy „dał na górze” a te drugie „na dole” i wyszedł mu „schemat” jak nie przymierzając Einsteinowi albo innemu Kopernikowi.
Jak napisał jeden bloger „fakty dopasowane do teorii”. Żyłam tyle lat w błogiej nieświadomości, że takie wynalazki pod czujnym okiem towarzysza Żółkiewskiego w polonistyce PRL – powstawały.
http://epooki-literackie.cba.pl/elsk.html
http://czajniczek-pana-russella.blogspot.com/2012/04/sinusoida-juliana-krzyzanowskiego.html
To musiał być jakiś bardzo wiekowy film, bo jeden z naukowców ma na sobie sweterek w taką śliczną kratę. Elegancja epok minionych.
Przysięgam, że o tej Czaczkowskie nie wiedziałem…
Dwa oczka w lewo, dwa oczka w prawo. A jeśli prosto? To co wtedy? … Uj, tego być może. … Dlatego … naprzemienność epok literackich … genialne w swej prostocie. Trzeba tak jak w warsztacie tkackim, tylko w lewo albo tylko w prawo.
Nie, no to jest film z wczoraj
Jestem produktem reform AWS w edukacji i miałem to jeśli już nie w gimnazjum, to na pewno w liceum. Wtedy patrzyliśmy na to jak na wiarę objawioną, żadnej krytyki. Dziękuję za wskazanie tego absurdu i jego źródeł.
Z taką brodą to może być każdy. Dziadek Mróz albo akademik z Sanktpetersburga. Trochę bardziej włochaty na głowie niż oryginał, i brwi jakby urosły również.
Te panie nie mają szans. W internecie krąży sporo filmów ze wspomnieniami członkiń „Ósemki”, są wspomnienia śp. Ks. Nowaka, który „ukradł” był obraz Matki Boskiej Częstochowskiej i przywiózł do Radomia, wspominają Bracia Paulini. Podejrzewam, że w tym konkretnym przypadku pani Monika „dopadła” bardzo stareńkiego Ojca Jerzego Tomzińskiego, trzykrotnego Przeora Jasnej Góry, któremu idzie właśnie na 99 rok życia. Wielki gawędziarz z niego był i udzielił bardzo dużo wywiadów, nagrano z Nim wiele filmów dokumentalnych. Ale lata robią swoje. Niewykluczone, że O. Tomziński „mówił swoje’ a „pani himalaistka” już tam wiedziała „co notować”:))) To oczywiście tylko takie przypuszczenie. Równie dobrze mogła sobie pooglądać na youtubie te wszystkie filmy i wspomnienia o Prymasie Tysiąclecia – i się produkować jako „ekspertka”.
Co do „walk biskupów”, to wydaje się, iż „na ostro” to się toczą sprawy na Zachodzie: w Austrii, Niemczech etc. U nas po przejściach stalinowskich – co najwyżej jakaś „zimna wojna” polegająca na omijaniu się szerokim łukiem. Widać wyraźnie, że diecezje miewają bardzo odmienne podejścia do pewnych spraw w liturgii, ale co do innych rzeczy to ataki idą spoza Kościoła. Zwłaszcza w przypadku abp. Wielgusa. To zostało opisane w dobrze udokumentowanej książce jakiegoś dziennikarza z kręgów Naszego Dziennika. Można posłuchać opowieści na ten temat na youtubie w ramach promocji książki. Włos się jeży na głowie.
„Popatrzmy na kilka z nich, od razu zrobi nam się lepiej, albowiem musimy po ich obejrzeniu dojść do wniosku, że mechanika każdego skandalu jest taka właśnie. Oto gdzieś w pracowni, siedzi sobie jakiś pan z brzuszkiem i coś dłubiąc mruczy do siebie – dlaczego ja się zgodziłem rysować te brudne kurwy? Sam nie wiem…aha…już sobie przypomniałem…dla pieniędzy. No to lu…lecimy z tymi skandalami.”
No właśnie. Dla pieniędzy. Ale kto daje te pieniądze? Ministerstwo Wyznań? Wolne żarty. Wszystkie ministerstwa korzystają z koneksji pana Clemenceau i jego sekretarza zwanego panem Mandelem, „w rzeczywistości Rotschilda 'tylko podlejszego gatunku'” (H. Korwin-Milewski, 70 lat …, str. 182). Podlejszego gatunku ale niezbędnego w sekretariacie „tygrysa”. To nie są po prostu skandale. Moim nieskromnym zdaniem te pornosy mają wiele funkcji. To tylko dla takich przemóżdżonych zdechlaków jak ja i ty, drogi Gospodarzu, robią one wrażenie klaunowskich wybryków. Na leniwych półgłowkach znudzonych pożyciem małżeńskim i młodych wysportowanych klerykach robią zupełnie inne. Mają one funkcje haczyka na portfel starszych panów i namiętności młodszych oraz w średnim wieku. A jeśli zdarzy się że ów pan jest nosicielem sakramentu kapałaństwa, ooooo …, to jest ciekawy casus literacko-kliniczny, w sam raz do wykorzystania przez tajnych stróżów III Republiki. To samo przecież robiła ubecja, zwłaszcza ze starszymi panami, którzy interesowali się młodszymi panami.
Być może również, że pozwolę sobie na niejaką frywolność, mają one podobną funkcję jak te „bezkompromisowe” twity O. Kramer, tzn. mają wzmagać cnotę w wierzących. W przypadku twitów O. Kramera „cnotę miłosierdzia” wobec prowokatorów, zwłaszcza tych w koloratkach. W przypadku rysunków pana Ropsa cnotę wstrzemięźliwości erotycznej. Wszak złoto w ogniu się doskonali. Stąd być może zainteresowanie wysokim standardem etycznym wśród duchownych ze strony znajomych pana Ropsa. Inna sprawa, że w obliczu „nieuniknionego” zagrożenia wojennego, „naród” musi „mieć” pasterzy ze stali.
No powiedzmy, że ci wierzę … no bo wierzę, przecież wierzę …
Zgadza się, co do joty. Również co do tego włosa na głowie, pod warunkiem że on tam jeszcze jest.
Bo w pierwszej wersji tego komentarza, który mi psikuśnie klawiatura połknęła, było że „Na ile znam Królową Polski i jej duchowych synów ze szkoły O. Kordeckiego to po prostu … ich niedoczekanie”.
Tym bardziej jestem pod wrażeniem. Na tę okoliczność, muszę się napić, rzecz jasna, limoniady.
pani „fanko” – domyślam się, że i Pani wygląda niezgorzej, coś a`la Sylwia Chutnik.. 😉
Jeśli takie było francuskie wyższe duchowieństwo, a jak nas informują to wielki był ich wpływ na kard. Rampollego to nie dziwota, że kard. Puzyna zablokował jego wybór na papieża w 1903.
Ja uznalam, ze wszyscy znaja historie Osemek, a wiec pelne znaczen usmieszki pani Moniki nic juz tu nie zmienia.
Tak wygląda, że te 50 – letnie francuski, pokazujące modlącym się chłopakom, że są niemądrzy , oraz ta w białym pikowanym płaszczyku, tańcząca przed głównym ołtarzem, taniec nowoczesny to takie już tylko – odchodzące – popłuczyny fanatyzmu rewolucyjnego , ale co do wyglądu to są absolutnie odpychające.
Zaś ten pan w dżinksach i czerowonych lakierkach w tym swoim ironicznym pomruku „baśń jak niedźwiedź” jedzie czystym Ebenezerem, wszak Ebenezer targetuje historyków, cwaniaczek jeden. Z resztą spróbowałby pojechać „baśnią”. Pani Monika poczęstowałaby go takim pogrzebaczem w jednym spojrzeniu, że zaraz by zbladł i się spocił i zacząłby się zastanawiać, gdzie mnie teraz przyjmą do roboty.
Rops: Wisielec i Porządek panuje w Warszawie
Ciekawe. Strona jest po rosyjsku, większość zawartości również, a artykuł o Korwin-Milewskim po białorusku.
a to, to o którym Korwin-Milewskim? (o ojcu?)
https://szhaman.livejournal.com/1846519.html
Tenerko – rozwlekle i o wszystkim po trochu. Widzisz na przykładzie Blancs Monteaux – to młodzi się modlą, biorąc wiek pod uwagę, to oni są przyszłością , nawet jeśli jest ich mało, a nie te stare grzesznice, sfatygowane ciotki rewolucji francuskiej, zmęczone walka z religią, to jak widać odchodzące pokolenie.
Te zachowania starszych pań, wobec modlących się młodych mężczyzn, przypomniało mi polską prowokację – wykład ks. prof. Bortkiewicza w Poznaniu, kiedy to dziewucha w kusej sukience zaczęła biegać po sali wykładowej, wykrzykując epitety przeciwko księdzu profesorowi.
No takie ich rewolucyjne metody obrazić słowem, gestem, jeszcze nie ma ścieżek zdrowia jak było w komunie , ale myślę że nie zdążą. Młodzi się modlą. ….
Też tak, że nie przy nich siła, to skojarz intrygę wspomnianą powyżej przez Coryllusa:
Wrzesowicz – rodzina znakomita – żupy wielickie – zapłata kasą ze Stambułu – wsparcie francuskie tej transakcji – dla sfinansowania „potopu” – celem obrabowanie skarbca częstochowskiego (Coryllus – Baśnie…).
Co się Wrzesowiczowi udało – tylko te żupy solne ogołocić – główny cel nie zrealizowany, a wyglądało że miał wszystkie biorące karty.
One mi wygladaja na conajmniej 60 -letnie, ale to szczegol:)
Obserwacja tej jednej pani, ktora odwraca sie do chlopakow, jest bardzo ciekawa. Na poczatku, taka niby-wyluzowana, z szerokim usmiechem, cos tam niby probuje mlodemu perswadowac. https://youtu.be/Tlug4iHfbSY?t=98
Ten niewzruszony nie przerywa spiewu Rozanca (przez chwile dopomina sie o kartke, ktora ona mu przed nosem wymachuje, po czym kontynuuje spiew) co bardzo ale to bardzo ja rozjusza, i z milej pani przepoczwarza sie w straszna jedze, a wscieklosc az nia miota, w pewnym momencie krzyczy bardzo ale to bardzo nie po chrzescijansku:”connard” do chlopaka. a twarz ma nie do poznania.
Patrzcie jak sam Rozaniec wywoluje z ludzi diabla:
https://youtu.be/Tlug4iHfbSY?t=127
Chyba jednak coś zrabowali, bo dziś skarbiec wygląda jak szuflada kieszonkowca zaledwie.
Tu sytuacja troche inna, bo to ci mlodzi katolicy postanowili „zaklocic” te celebracje „ekumeniczna” (tam niedaleko oltarza, na poczatku filmu, w tle plasajacej pastorzycy, stoi jakis kaplan w sutannie) i wyraznie zepsuli im zakonczenie programu:) Organy graja swoje, oni spiewaja swoje:) Natomiast reakcja zgromadzenia i wzywanie policji to jest dopiero ciekawa rzecz. A chlopcy niewzruszeni do konca, pieknie.
Artykuł zgodny z prawdą. Znam dobrze język rosyjski, z białoruskim sobie radzę. Może znajdę czas w sobotę, żeby przetłumaczyć. M.in jest mowa o tym, że Milewski zarzucał redakcji „Naszej Niwy”, że jest finansowana przez rosyjskie władze w celu rusyfikacji ludności Litwy i Białorusi.
Chyba o bratu Ignacym , tym kolekcjonerze dziel sztuki i mecenasie artystow, jak rozumiem.
Tam zreszta zamieszczaja zdjecie, ktore my znamy jako Hipolita, a ktore przypisuja Ignacemu (juz tu kiedys na to zwracalam uwage, bo na jakims blogu heraldycznym rowniez tak to zdjecie opisano)
O bracie Ignacym.
Dzieki za poprawienie bledu. Wstyd mi.
Ojej, czego wstyd?! Nie chciałam nic poprawiać 🙂
No tak, pisząc odpowiedź nie widziałam Pani komentarza 😀
Nie czepiam się nigdy takich lapsusów.
Odpowiem Ci tak. Nie ogołocili, bo Coryllus by o tym (ogołoceniu) pisał.
Dnia 19 maja 2014 ukazała się notka Coryllusa
https://coryllus.pl/jak-splycilem-misje-sw-andrzeja-boboli-czyli-o-wladzy/
gdzie jest taki fragment:
„Możemy jedynie spekulować. Nie możemy jednak kłamać, prawda? Nie możemy czynić ze św. Andrzeja człowieka nieświadomego okoliczności, wierząc jednocześnie w to, że on jest autorem ślubów lwowskich, wiedząc, że jego stryj był doradcą króla Zygmunta”.
A w lipcu-październiku 2016 odbyła się w Muzeum Narodowym w Gdańsku wystawa „Polska i stolica Apostolska – 1050 lat historii, Lux in oriente – Lux ex oriente” pod patronatem honorowym pani premier Beaty Szydło. W komitecie honorowym Piotr Gliński, Beata Kempa, pięciu kardynałów, dwóch arcybiskupów. Jest fotografia Ślubów Jana Kazimierza (1889) Jana Matejki, której opis zaczyna się od słów:
„Święty Andrzej Bobola (1591–1657) – herbu Leliwa, jezuicki misjonarz i kaznodzieja. Jest uważany za autora tekstu ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza. 16 maja 1657 r. dostał się w ręce Kozaków i po długich torturach został zamordowany w Janowie Poleskim”.
A ja az podskoczylam z radosci…
… gratulacje dla organizatorow biblioteki… BRAVO !!!
Piekny dwor i okolica…
… a te bociany to na szczescie.
Przecież ten profesorek z UW w ogóle nie myśli co mówi. Cyt.: „Śluby lwowskie nie odbiły się szerokim echem, miały na celu pobudzenie chłopstwa do walki”. Chyba, że ten profesorek swoiście rozumuje „szerokie echo” np. wśród mniejszości luterańskiej, albo w ogóle gdzieś tam na antypodach. Nie chce się znęcać ale tak jak ten profesorek cały program wygląda na upośledzony. Jak zobaczyłem studio to oniemiałem. Stół z dykty oszprejowany na złoto, na spód dali jakiś rzępolony dywanik z ikei i giry w brązowych butach na wierzchu. Nie oglądam tv ale czasem spojrzę na hokej, a że tvp sport nadaje mecze NHL to czasem zerknę przez internet. Jak zobaczyłem studio TVP Sport to posikałem się ze śmiechu! Taka prowizorka to nawet na giełdzie nie występuje. Dwóch redaktorów posadzonych przy niby pulpicie. A tak naprawdę posadzonych na końcu KORYTARZA. Widać to od razu po plastikowej lamperii. Że niby to przypomina ciasną kanciapę komentatorów jak z filmów o baseballu. Z tyłu komentatorzy mają banner, który ma zasłaniać drzwi do biura… Wszystko było by cacy ale jak się nieco poruszy Jacek Laskowski to widać klamkę od tych drzwi, bo baner je kryje do połowy. Ja nie wiem czy tam już jest taka lichota z kasą, czy ten Kurski robi dywersję ale to jest żenujące po prostu.
Oczywiscie…
… ze ten lach robi dywersje… po prostu – krecia robota !!!
A poza tym to TV KLAMIE !!!
Zachęcony też nieco poszukałem – i tak mówią (np. w kazaniach księża) i piszą – wszędzie, od prasy katolickiej po świeckie radia, nawet w Pulsie Biznesu powtarzają „baśnie Coryllusa”.
Co gorsza – nawet nasz ustawodawca jest tego zdania:
UCHWAŁA SENATU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ z dnia 7 kwietnia 2016 r.:
Autorem tekstu Ślubów Lwowskich był św. Andrzej Bobola, a ich wielkim orędownikiem stał się nuncjusz papieski Pietro Vidoni.
(ogłoszone w Dzienniku Urzędowym).
Gdyby przyjąć, że Coryllus zindoktrynował Senat – to jeszcze dałoby się przeżyć, bo mogłaby to sprostować jakaś europejska komisja – ale okazuje się, że wpływy sięgają dalej. Radio Watykańskie w swoim biuletynie też tak twierdzi:
Lwów: 360 rocznica ślubów króla Jana Kazimierza (trzeba poszukać w tekstach).
Rops, który po rozkładzie małżeństwa żył z dwiema siostrami Duluc, wiedział co to kuszenie, ale te siostry nie miały chyba wielkiego uroku, więc i jego kuszenie św. Antoniego jest moim zdaniem słabsze od załączonych przykładów:
Henri Fantin-Latour (1836-1904), La Tentation de Saint Antoine, 1893
Charles Daux (1855–1937), La Tentation de Saint Antoine, 1884
To jest okropne !
Cisza ?
ty pewnie jak naćpany tyfus.
No ale przeciez oni wszyscy z wikipedii (co to ja ktos od Coryllusa doredagowal) przepisuja..Tako rzecze pani Monika.
Dobrze wyszlo:)
Ufff
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.