Pewnie mi nie uwierzycie, ale włączyłem sobie dziś rano fejsa, a tam puszczają różne krótkie filmiki, przeważnie kretyńskie. I ja zwykle oglądami Simona Cowella, jak się natrząsa z różnych Bogu ducha winnych ludzi, próbujących zrobić sukces. Dziś jednak moim oczom ukazało się coś innego. Na pewno nie uwierzycie. Oto latają tam także zapowiedzi tego, co znajduje się w poczytnych tygodnikach, na przykład w Vivie. I dziś rozwalił mnie taki oto tytuł – Co dziś robi Grzegorz Woźniak? Jak ktoś nie pamięta kim jest Grzegorz Woźniak, to może przypomnę, jest to były mąż Ireny Falskiej, którego starsze pokolenie zapamiętało z Dziennika Telewizyjnego w czasie stanu wojennego. I dziś, po czterech dekadach, Viva jak gdyby nigdy nic lansuje tego Woźniaka, jakby to był jakiś Elvis czasów PRL. I nikt nawet nie mrugnie. A facet ma dziś 84 lata i poza tym, że zapowiadał różne newsy generalskie, w mundurze, niczym się nie zasłużył. Choć pewnie są tacy, którzy by tu ze mną polemizowali. No, ale ja nic o zasługach tego pana nie wiem. I popatrzcie teraz jacy jesteśmy śmieszni domagając się upamiętniania jakiegoś Czochralskiego, pisania o nim książek, czy kręcenia filmów. Jeśli Tusk porządzi jeszcze trochę film oczywiście nakręcą, ale o Woźniaku i jego niełatwej miłości do Ireny Falskiej, zakończonej ślubem, a potem rozwodem. Wszystko zaś będzie się działo w dekoracjach z dziennika doby stanu wojennego. A głównym złym będzie redaktor Kozera. Pani Falska, niech jej Bóg da długie życie, przyjdzie na premierę i wyjdzie z niej zapłakana, a Lis zacznie ryć w poszukiwaniu budżetów na film o nim, Kindze Rusin i Hani Smoktunowicz. W sensie, że sztafeta pokoleń nastąpiła i miłość w redakcjach TVP nadal rozkwita. My zaś o Czochralskim, który nawet matury nie miał, a doktorat wręczyli mu Niemcy w uznaniu zasług. Kto to słyszał? Jakiemuś przybłędzie bez koneksji, tylko za zasługi w jakiejś nie rokującej dziedzinie dawać doktorat?
No dobra, do rzeczy. Co się ujawniło w tym krótki filmiku o Grzegorzu Woźniaku? Prawa kochani się ujawniła, prawda na temat charakteru organizacji okupującej Polskę od roku 1945. Jest to organizacja obliczona na przetrwanie, w żaden sposób nie ekspansywna, mimo iż taką udawała. Czy ona taka jest, bo ktoś to zaplanował? Moim zdaniem należy rozważyć taką opcję, ale tak do końca to nie wiadomo jak jest. Jest to także organizacja rodząca przetrwalniki, które są jak smoki trzygłowe, wylęgające się z jaj gdzieś na śmierdzących siarkowodorem bagnach. Może się okazać, że organizacja ta istnieje i działa w znany nam sposób tylko siłą bezwładu, poprzez wadliwie skonstruowane urządzenia do kreowania hierarchii zarządczych. I ktoś to tylko wykorzystuje. I tu następny wniosek, który potwierdza praktyka – skoro tak jest, Rosja, z której ta organizacja wyszła, nawet jeśli jest agresywna, to nie może zrealizować celów swojej agresji bez znacznego wspomagania z zewnątrz. Paraliżem zaś decyzyjnym i niekompetencją zaraża wszystkich. I jeszcze do tego ma nawyk, wręcz metodę operacyjną, polegającą na nachalnej kokieterii wobec całego otaczającego ją świata. To jest nie do zniesienia i ma oczywiście wymiar demaskatorski.
Co innego organizacja taka, jak Rzesza w XX wieku, Czochralski, nawet jak zrzekł się obywatelstwa, nadal był Rzeszy potrzebny, a ona – w osobie kilku ważnych urzędników i oficerów – uznała, że nic nie może walorów inżyniera Czochralskiego unieważnić. Żadna tam wojna, obozy koncentracyjne, współpraca z AK, czy innym jakimś wrogim wywiadem, to są rzeczy bez znaczenia. Liczy się tylko złudne, jak się okazało, przekonanie, że Czochralski będzie jeszcze kiedyś do czegoś Rzeszy potrzebny. Fakt, że Czochralskiego nie pytano o maturę i doktorat świadczy o tym, że organizacja dla której pracował, była strukturą pełną praktycznych marzycieli i ludzi czynu. Oni mieli różne wizje i pragnęli je realizować wszelkimi dostępnymi środkami. W sowietach taki Czochralski skończyłby jako kierownik podrzędnej katedry w Rostowie nad Donem, albo wywieziono by go na Syberię pod jakimś głupawym pretekstem. Trwanie organizacji bowiem, futrowanie jej hierarchii zarządczej i okresowe demonstracje gotowości do działania, bez realnej możliwości przeprowadzenia takiego działania, to jest sens istnienia takich struktur jak sowiety. Dodać możemy do tego jeszcze systemową dewastację podległego terenu, określaną jako modernizacja. A wszystko po to, by partyjne elity nie frustrowały się jakoś szczególnie i nie dostały schizofrenii, co mogłoby skutkować nieprzewidzianymi aferami.
Przypomnijmy sobie teraz losy kapitana Alonso Contrerasa, które zostały tu po krótce przedstawione we fragmencie wstępu tłumaczki jego wspomnień. Był to człowiek nadający się na dowódcę armady, która popłynęła by do Konstantynopola i spaliła go doszczętnie, a samego sułtana uprowadziłaby i osadziła w wieży, gdzieś w samym środku suchej jak pieprz Kastylii. Nie mógł jednak awansować, albowiem dookoła byli sami lepsi i godniejsi, którzy w dodatku aktywnie intrygowali przeciwko niemu, albowiem był on zagrożeniem dla ich osobistych karier. Schemat ten jest rozpoznawalny także w okupującej nasz kraj od roku 1945 organizacji. Jest ona groźna przede wszystkim dla miejscowych. Tyle, że w Hiszpanii nie była to organizacja okupacyjna, ale rodzima, która w dodatku wzięła na swoje barki ciężar zarządzania połową świata. No i stanęła przed wyborem – jak nim zarządzać? Czy poprzez konserwowanie i utrwalanie elit, które – dzięki hodowli wsobnej – będą mogły przetrwać wieki, jako żywy symbol potęgi państwa? Czy poprzez otwarcie drogi do awansów najwyższych ludziom takim jak Contreras? Hiszpania nie mogła się zdecydować, a skoro tak, organizacje kierowane przez ludzi ogarniających swoją myślą więcej zjawisk postanowiły ją zniszczyć? W jaki sposób? Bardzo prosty – zajęli się produkcją takich Contrerasów, ale nie działali oni już na rzecz króla i państwa, które uosabiał, a na swoją rzecz i dla korzyści organizacji, która ich wykreowała. Na pierwszy rzut oka byli nie do odróżnienia, ale efekty ich działań przeszły najśmielsze oczekiwania. W XVIII wieku Hiszpania była już trupem. Czy współczesna Rosja też jest już trupem. Moim zdaniem tak, ale nie ma na razie odważnego, który by otworzył trumnę i pociągnął nieboszczyka za nos. Przeciwnie, budzą się nostalgie, że będzie jak dawniej, a z szafy wychodzą, w mundurach, ze śladami naftaliny, różne wampiry Grzegorze Woźniaki…
Teraz cały zestaw konkluzji. Hiszpania doby złotego wieku powinna być przykładem dla polityków, jak nie należy zarządzać organizacją mającą poważne cele. Przede wszystkim zaś powinna być ta historia także nauką dla współczesnych polityków jak takie cele formułować. Demontaż Hiszpanii trwał długo, a użyto do niego narzędzi niebezpiecznych, bo obosiecznych. Któż bowiem zagwarantować mógł, że w Londynie nie zainstalują się grupy rzekomo wiernych koronie „Contrerasów”, które działać będą, ze stosownym rozmachem, na rzecz wroga? No właśnie, tak się nawet stało, w XX wieku, w czasach, kiedy sowiety próbowały ekspandować, w taki sposób jednak, by nie naruszyć spokoju i wygody aparatu partyjnego. Sprawę tę rozwiązano bardzo prosto – stworzono cały świat iluzji, w którym ludzie będący potencjalnym zagrożeniem, czyli tacy, co do których można podejrzewać iż zostaną zwerbowani, mogli emocjonować się fikcyjnymi przygodami ludzi z nizin robiących kariery w służbach i polityce. I taki system istnieje nada, ja to wiem na pewno, bo wczoraj zacząłem oglądać jakiś głupkowaty film ilustrujący taką metodę. To co tam pokazywano nie jest oczywiście prawdą, bo ta jest inna. Wszyscy energiczni, pragnący awansu i przygód, młodzi następcy Jamesa Bonda, otaczają twarde i nieprzenikalne jądro państwowej doktryny strzeżone przez tradycję sięgającą czasów Chwalebnej Rewolucji. Reszta jest złudzeniem. Problem Hiszpanii złotego wieku polegał na tym, że wielkie rody i aparat urzędniczy uznał iż to każdy jego przedstawiciel jest uosobieniem państwa. Tak nie było i nigdy tak nie jest. Uosobieniem państwa mogli być ci ludzie jedynie w masie, a w dodatku działając pod ścisłą kontrolą. Kto ją miał sprawować? Bank centralny, ale takiego w Hiszpanii nie było. No i teraz pytanie – czy sytuacja w Wielkiej Brytanii dziś to analogia z sytuacją Hiszpanii doby upadku? Będę się upierał, że nie, choć różni mądrzy tłumaczą mi, że to koniec. No, ale to są rozważania na inną okazję.
Już na koniec zastanówmy się, czy w Polsce ktoś w ogóle rozumie takie sprawy? Przypomnijmy sobie inżyniera Jacka Karpińskiego, wynalazcę przenośnego komputera i zestawmy to z ludźmi, którzy w XVI wieku proponowali Filipowi II ubezpieczanie statków pływających przez Atlantyk. Komu był potrzebny jakiś komputer w latach osiemdziesiątych? Jak w urzędach centralnych dopiero faksy stawiano. A te całe ubezpieczenia? Toż to fikcja jakaś. Przecież organizacja nasza nie jest nastawiona na ekspansję, ale na trwanie. I tak jest do dzisiaj. Organizacja nasza, ta której kibicujemy nastawiona jest na trwanie, a ja dodałbym od siebie – i wyczekiwanie. Na co? Moim zdaniem na to, aż pojawi się zdrajca, który pod pozorem koniecznych zmian rozwali ją od środka. Moim zdaniem on się już pojawił i nawet został namaszczony. Jego intencje zaś poznajemy po tym, że towarzyszą im powierzchowne, albo wręcz głupkowate analizy. Wszyscy jednak klaszczą, bo zdaje im się, że sprawy idą w dobrym kierunku.
No nic, poczytajcie sobie jeszcze o Janie Czochralskim, bo to bardzo pouczająca lektura, opisuje ona życie człowieka, który nie ruszając się z miejsca zapoznał się z zasadami działania dwóch politycznych uniwersów, całkiem od siebie różnych. Niestety nie przetrwał tego doświadczenia. A przez to, że nie przetrwał jego życie i doświadczenia nie są dziś istotne dla elit rządzących Polską, przede wszystkim nastawionych na trwanie, którego symbolem może być redaktor Grzegorz Woźniak.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/powrot-rzecz-o-janie-czochralskim/
Jak co dzień proszę o wsparcie mojej zrzutki
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
No i zamieszczam kilka nowych, pojedynczych tytułów z rynku, w ofercie antykwarycznej tym razem
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/hitlerowscy-islamisci-produkt-antykwaryczny/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/salvador-dali-dziennik-geniusza/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/panstwo-islamskie-produkt-antykwaryczny/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/warszawa44-leszek-zebrowski-produkt-antykwaryczny/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/rycerze-krzyza-i-miecza/
Dzień dobry. Wszystko prawda. I o Rosji i o Hiszpanii i o innych. Wielka jest siła nostalgii, zaiste. Głównie dlatego, że te wszystkie Woźniaki były i są nadal rekrutowane według klucza uniemożliwiającego im stanięcie w prawdzie, czyli w lustrze i powiedzenie sobie; „dałem się wydymać…” Jak każdy aparatczik, choć na początku żaden o tym nie wie. Wolą podśpiewywać;
https://www.youtube.com/watch?v=4N4MYyoapOA
Proszę się nie dać zwieść sztafażowi historycznemu, to dotyczy już kilku kolejnych ekip rządzących w „tymkraju”. Jakoś nie mogę tylko uwierzyć w te „rodzime przyczyny” upadku Hiszpanii. Była nawet kiedyś w sklepie „Propozycja…” Z królem Stefanem poradzono sobie szybko, choć Rzeczpospolita odgryzała się jeszcze długi czas, ale żubr otoczony przez stado wilków to nie jest raczej próbka bezwładu. I tak też musiało być z Arcykatolickim Królestwem…
Hiszpanię załatwił Londyn i to jest oczywiste. W nowej książce zaś, którą przetłumaczył ahenobarbus jest napisane wprost, że królowi Filipowi II jacyś „życzliwi” odradzili ubezpieczanie statków pływających po Atlantyku
– strzeż mnie Boże od „przyjaciół”, bo od wrogów sam się obronię.
tylko mala dygresja: obywatelstwa niemieckiego sie nie odbiera. niezmiennie od czasow pruskich. volkslisty i podwojne obywatelstwa to tylko mutacje. czorchralski byl obwatelem niemieckim i zrzekanie sie tego obywatelstwa nie mialo skutkow prawnych. swiadectwo dojrzalosci mogl oprotestowac ale czysto formalnie na mature zasluzyl. w przeciwienstwie do panstwa zbira i chama gdzie nie matura a chec szczera… w wielkopolsce i tzw bydgoskiem w iedza o czochralskim czy innymi synami tej ziemi jeszcze przetrwala ale czy jest w kcyni jego pomnik? albo patron szkoly? na marginesie dodac trzeba ze polska niepodlegla wrecz obfitowala w w wybitne ossobistosci nauki techniki matematyki itd. w panstwach powaznych lub panstwach aspirujacych do tego takie talenty sa oceniane i odpowiednio respektowane. popelniamy chyba blad myslowy liczac ze ten rzad bedzie takie wybitne osobistosci wywolywal od zapomnienia, poprzedi zas tego nie robil lub w malo znaczacym stopniu poniewaz cala administracja i struktury panstwowe byly takie jakie sa w tej chwili. o edukacji nawet nie ma co wspominac.
Dwóch polskich uczonych, niemieckiego pochodzenia, Jan Czochralski i Rudolf Weigl mieli osiągnięcia predysponujące ich do Nagrody Nobla. Gdyby zadeklarowali się jako Niemcy byliby noblistami 😉
W XVIII wieku cesarstwo Hiszpanów było „El Pelele”, co oznacza bezwładną lalkę, z którą można robić, co się chce.
https://images.app.goo.gl/TbLqsbq7iLTxWubx7
Hiszpanie załatwili się sami rękami Anglików i Francuzów. Reżyser Miloš Forman skwitował sprawę w zabawny i nieco sarkastyczny sposób:
El pelele está malo ¿qué le daremos?
Una zurra de palos ¡que le matemos!
El pobre pelele, pelen pelela,
se tienta lo suyo, lo tiene arrugao,
le da con el dedo, lo quiere bullir,
el pobre pelele se quiere morir.
https://youtu.be/pBo1ar5qxlw?si=oIs1FoWyhe86F9Aq
(W tym miejscu można dodać, że Robert Lewandowski nie zamierza być el Pelele i chce pokazać, na co go stać w tym sezonie. )
Dzięki
Nobel jest przereklamowany
Albo sami, albo rękami Francuzów i Anglików. Może trochę więcej konsekwencji, co? Lewandowski, pardon, ale gówno nas obchodzi
El pobre pelele se quiere morir – biedny pelele (szmaciana lalka) chce umrzeć, ale ktoś musi wykonać wyrok śmierci – oto odpowiedź.
Kilka luźnych skojarzeń
1. Cholerny sarkazm Formana w jego filmie polega na tym, że prezentuje on marsz wojskowy „El Pelele” – czyli, że armia hiszpańska jest bezsilna, marionetkowa.
https://youtu.be/7nClZlvzZcw?si=MlmJFUQbc6QvIrsq
Wszak na tym blogu wyśmiewano się z tego, jak wyglądają hiszpańscy żołnierze w spodniach chinosach.
2. Hollywood stawia tezę, że cesarstwo Hiszpanów upadło dlatego, że bardzo źle obchodzili się z żydami. Wyciągnąłem taki wniosek po obejrzeniu filmu, którego treścią są tragiczne losy tej żydówki (Natalia Portman)
https://youtu.be/FchM-EyoAdw?si=dxloV_zjF5IBuz1s
3. Hiszpania po wojnie sukcesyjnej była bezwolną lalką targaną losem, ale nie tylko ona.
Pau to sympatyczny, rezolutny przedsiębiorca, który prowadzi hostel i organizuje spływy kajakowe po zalewie. Jego dziadek i babcia mieszkali po dwóch stronach rzeki. Franco zalał wioski i zbudował zalew. Dzisiaj wnuk organizuje na nim spływy – powiedziała mi przemiła przewodniczka z Argentyny na tym spływie.
Los Hiszpanów jest przewrotny.
4. Kopanie leżącego przez obce wojska. Wytrzasnąłem grudkę gliny po wizycie na TEJ ziemi z pewnym żalem i pretensją do kawalerzystów. Nie popieram udziału Polaków w wojnach napoleońskich.
https://youtu.be/3GSrstNJRl8?si=sc6GUVa8X-XlX8kS
Lewandowski – jak cała piłka kopana to też wytwór propagandy , aby dać masą zajęcie i jakieś mgliste nadzieje awansu społecznego, a w piłke od pokoleń kopią ci sami
Koszulka z „Lewandoskim – 9” w sklepiku na Camp Nou była po 125€. Cena, myślę, że przyzwoita – jeszcze przed meczem z Walencją.
Ważne zwycięstwo Pol(s)ki nad Oksytanią:
https://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna/1141175/nie-tylko-lewandowski-cala-barcelona-zachwycona-ewa-pajor
no nie wiem, podczas gierkowszczyzny mówiono że Woźniak jest synem pani redaktor Ireny Dziedzic, przekonani byliśmy że to prawda, jako potwierdzenie tej informacji odebraliśmy fakt powierzenia temu panu odpowiedzialnej telewizyjnej funkcji w czasie stanu wojennego … itd….
Woźniak niczym się nie zasłużył w sensie, że nie zrobił nic złego, zatem zasługuje na dobrą ocenę. Był dla mnie neutralny i nie wzbudzał żadnych emocji.
Pierwsze z brzegu dwa nagrania dtv z udziałem Woźniaka: pierwsze o wyborach
https://youtu.be/FRoilQOU89Y?si=a4QAntYPYt5ooAZC
Dlaczego Polacy i Europejczycy boją się radykalnych zmian poprzez radykalne głosowania na przykład ponad 50% głosów na Konfederację? Czy wszyscy już zapomnieli, że radykalne zmiany po 1989 roku były rezultatem gremialnego głosowania na nowe ugrupowanie polityczne? No więc czego się boicie? Może po prostu jest za dobrze.
I drugie nagranie
https://youtu.be/1uocaCiJ-ps?si=IE3Oo4rS2eG1kZ6Q
Jeżeli przyjrzymy się tezie, że jeden nasz wschodni sąsiad sprowokował drugiego po to, żeby w rezultacie dać wolną rękę Izraelowi na Bliskim Wschodzie przez kilka lat, to okazuje się, że dtv pokazywał świat taki, jakim był w rzeczywistości. Zero zdziwienia. Dzisiaj brakuje obiektywizmu.
jak to się dziwnie plecie na tym świecie …
o Zglenickim, który z dochodów naftowych założył fundację wspomagającą zdolną, niezamożną młodzież nikt w Polsce nie wie, wyjątkami są czytelnicy księgarni Coryllusa , bo oni to wiedzą , natomiast o Noblu, który naśladując Zglenickiego założył podobna fundację, bazując na podobnych dochodach wie cały świat ..
a ja dopiero wczoraj się dowiedziałam że dramat Bolimowa /zagazowanie/ podczas IWŚ był właśnie duszącym efektem wynalazków noblowskich ..
i co i nic,
no grzecznie podziękował, czytał z kartki , zapewne aby nad tekstem panować …
no ale kiedy to było, teraz jest inaczej, już nie chce mi się przypominać, cytować wypowiedzi charakterystycznych dla członków poszczególnych komisji rozliczeniowych działających w sejmie w pierwszej połowie tego roku
spuśćmy na tych członkowców zasłonę milczenia
powinnam jasno napisać
Grzegorz Woźniak – grzecznym redaktorem był
Strzelam w ciemno, że wyciągnięto z szafy tego Woźniaka dlatego, że nie zmienił się za bardzo w ciągu tych 35 lat. Viva jest dla kobiet i to jest miły gest, gdy pokazuje się, że upływ czasu może być łaskawy. Obstawiam, że nie zmienił się w takim stopniu, że nadal jest rozpoznawalny, a nie nagle zamienił się w jakiegoś wieprza, jak Tomaszewski albo Perepeczko. Z kobietami trzeba delikatnie, z wyczuciem. Upolitycznianie tego faktu jest moim zdaniem mało zasadne.
Ponieważ ostatnio przebywałem w otoczeniu Francuzów, to odnośnie prasy mógłbym powiedzieć taki żarcik, że wszystkiemu winni są żydzi i cykliści. Ostatnie tygodnie upłynęły pod znakiem sportu, więc podaję przykład z prasy sportowej. Otóż ponad wiek temu cała Francja była podzielona przez sprawę Dreyfusa. Żydzi i filosemici poparli Dreyfusa, a wszyscy producenci rowerów i kolarze we Francji byli przeciw Dreyfusowi. W tamtych czasach uważano rowery za zasób strategiczny i obawiano się takich precedensów, jak współpraca z obcym wywiadem i przekazywanie patentów. W Prusach i IIRP takiej obsesji nie było.
Redakcja L’Equipe była przeciw Dreyfusowi i o mało co gazetę by zlikwidowano po II wojnie, ale powołali się na znajomości we francuskim ruchu oporu. L’Equipe to porządna, prawicowa gazeta sportowa judeosceptyczna. Wymyślili Tour der France i bodajże rajd Paryż Dakar i parę innych rzeczy i dzisiaj są największą gazetą sportową we Francji.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.