Kiedy patrzę na filmy i zdjęcia z wypadków przedwczorajszych, kiedy słucham ministra Sienkiewicza i widzę ten strach w jego oczach, tę dziwną bezradność, której nie było do tej pory w oczach żadnego ministra spraw wewnętrznych, przypomina mi się generał Nelson Appelton Miles. Pewnie nie wiecie kto to taki, ale powiem wam w tajemnicy, że wszyscy Indianie żyjący w II połowie XIX wieku na prerii doskonale widzieli kim był Nelson Appelton Miles, nazywany przez nich Niedźwiedzim płaszczem. Nie będę tu opisywał jego wyczynów, nie będę śledził jego kariery i zaglądał do wszystkich zakamarków jego życiorysu, jakże długiego i burzliwego. Powiem tylko, że Nelson Appelton Miles był absolutnie najgorszy. Nie było na całym Dzikim Zachodzie gorszego odeń umundurowanego sku…yna. Żaden Custer, Crook czy Sherman nie mogą równać się z Nelsonem Appeltonem Milesem.
Opowiem teraz o jednym, najmniej ważnym wyczynie tego dziwnego człowieka. Oto w roku 1890 kiedy Biuro do Spraw Indian montuje prowokację, której celem jest zamordowanie Siedzącego Byka, jedynego człowieka mogącego sprzeciwić się podziałowi wielkiego rezerwatu Siuksów nad Missouri, Nelson Appelton Miles nie bierze w tym aktywnego udziału. On jedynie śledzi wypadki. Zamordowanie Siedzącego Byka nie może się odbyć tak po prostu. Nie może ponieważ charyzmat wodza jest prawdziwy. Można w to wierzyć albo nie, ale ci, którzy dziś jeszcze stają nad zalanym betonem grobem w Standing Rock nad Missouri, gdzie pochowany jest Siedzący Byk, mówią, że coś jeży im włosy na głowie i plecach i mówią, że tam jest moc. Tak więc charyzmat wodza był prawdziwy, a przez to jego władza nad ludźmi była także prawdziwa. Siedzący Byk jednym gestem ręki potrafił zerwać negocjacje z senatorami z Waszyngtonu. Tak po prostu, drobnym ruchem ręki wyprowadzał swoich ludzi z sali zebrań i oni wychodzili bez słowa. Nie można było więc wodza tak po prostu zastrzelić, bo wtedy Indianie pozabijaliby wszystkich białych w Standing Rock, w Pine Ridge i w Forcie Robinson, wszędzie gdzie żyli ludzie z plemienia Lakota.
Nie będę zdradzał szczegółów tej operacji, bo opisałem je w nowej, amerykańskiej książce, ale niebawem napiszę o tym trochę dokładniej. Teraz powiem tylko, że Siedzący Byk był człowiekiem absolutnie odpornym na prowokacje. Przez długi czas żył ze swoimi ludźmi w Kanadzie i chciał tam pozostać. Starał się po prostu o brytyjskie obywatelstwo, chciał być poddanym królowej Wiktorii. Nie pozwolono mu na to. Musiał wrócić do USA i zamieszkać w wielkim rezerwacie Siuksów nad Missouri. Żył tam przez kilka trudnych lat, w czasie których senat USA próbował bezskutecznie doprowadzić do podziału i sprzedaży ziemi w wielkim rezerwacie. Wszystkie te próby, ze względu na przytomność umysłu i charakter Siedzącego Byka skończyły się fiaskiem. Jasne więc było, że wódz powinien umrzeć. Kiedy w miejscu, które przeznaczone jest do podziału i sprzedaży nie dzieje się nic, co mogłoby posłużyć za pretekst, trzeba ten pretekst wymyślić. I w rezerwacie Siuksów nad Missouri tym pretekstem był tak zwany taniec ducha. Szczery obłęd, w który wciągnięto rzesze niczego nie rozumiejących Indian. Szczegóły jak powiedziałem zdradzę później, zresztą są one zawarte w nowej książce. Siedzący Byk, nie brał udziału w tańcu ducha, ale się odeń nie zdystansował dość mocno. To znaczy nie wykonał tego drobnego gestu dłonią, którym wcześniej zerwał negocjacje z delegacją senatu. On po prostu siedział w swoim pozbawionym mebli, drewnianym domu, modlił się, albo spał na podłodze przykryty derką. Kiedy w Waszyngtonie zapadła decyzja, że trzeba skończyć z tańcem ducha, bo nie przynosi on oczekiwanych efektów, to znaczy kluczowa postać indiańskiego świata się do niego nie włącza, generał Nelson Appelton Miles napisał do otaczających Standing Rock dowódców kawalerii telegram, w którym czarno na białym stało, że to Siedzący Byk odpowiedzialny jest za dziwaczne i skandaliczne zachowania Indian w rezerwacie. Za cały ten taniec i jego konsekwencje. Było to kłamstwo, ale Milesowi zależało na czasie i awansach.
Siedzący Byk został natychmiast aresztowany i w trakcie szamotaniny przed własnym domem, zastrzelony przez Indianina imieniem Czerwony Tomahawk. Człowiekiem bezpośrednio odpowiedzialnym za tę śmierć był w mojej ocenie generał armii Stanów Zjednoczonych Nelson Appelton Miles. Konsekwencją tej śmierci było wydarzenie, o którym większość z Was słyszała na pewno – masakra nad strumieniem Wounded Knee oraz inne jeszcze wydarzenie, o którym prawie nikt nie słyszał – podział wielkiego rezerwatu Siuksów na 65 akrowe działki.
To drugie wydarzenie jest ważniejsze, musimy o tym pamiętać.
Ponieważ na nagraniach z 11 listopada umieszczonych w sieci dobrze widać, że w naszym rezerwacie nie dzieje się nic co mogłoby być pretekstem do podziału Polski na 65 akrowe działki, spodziewać się należy, że pretekst taki będzie usilnie poszukiwany. Tęcza to za mało, budka pod ambasadą Rosji także, minister Sienkiewicz, choć nie dorasta do pięt Nelsonowi Appeltonowi Milesowi, będzie się bardzo starał, żeby coś wymyślić. Sądzę, że na początek zafunduje nam jakiegoś nowego proroka. Ci których próbowano do tej pory lansować nie zasługują nawet na miano proroków mniejszych. Tak więc ostateczna próba dopiero przed nami. Pytanie czy Jarosław Kaczyński w czymkolwiek jest podobny do Siedzącego Byka, czy jednym gestem dłoni potrafi zerwać negocjacje z wielkimi tego świata i czy będzie chciał ocalić nasz rezerwat. Pozostawiam je póki co bez odpowiedzi…
Powiem Wam jeszcze na koniec dlaczego grób wodza w Standing Rock zalany jest betonem. Oto tuż po śmierci do agencji w wielkim rezerwacie Siuksów zaczęli przyjeżdżać dziwni ludzie podający się za reprezentantów domów antykwarycznych z Nowego Jorku i Filadelfii, chcieli po cichu rozkopać grób i wyciągnąć z niego szczątki wodza. Pokawałkować je potem i sprzedawać na aukcjach w wielkich miastach na Wschodzie. Rodzina zdecydowała, że trzeba mogiłę zacementować i ona taka właśnie dzisiaj jest – oblana betonem, pewnie któryś już raz z kolei. Na wszelki wypadek, żeby złodzieje i fetyszyści jej nie splądrowali. Złodzieje i fetyszyści nie wierzący w cudowne moce i charyzmaty dodajmy od razu, a wierzący jedynie w pieniądz. Jest się czego obawiać, bo jak pamiętacie szczątki innego sławnego Indianina – Geronimo, zostały rozkradzione, a jego czaszka służy dziś za relikwię studenckiemu stowarzyszeniu o nazwie „Czaszka i piszczele”( albo jakoś podobnie), którego członkiem był były prezydent George W. Bush.
W niedzielę 17 listopada Fundacja Aktywności Obywatelskiej zorganizowała mi prelekcję w Lublinie przy ul. Willowej 15. Moje wystąpienie zaplanowano niestety tylko na 45 minut plus pytania z sali. Ci, którzy bywają na tych spotkaniach widzą, że to jest trochę krótko. No, ale będą jeszcze inni prelegenci, więc impreza ma swoje ograniczenia. Książki będę miał ze sobą rzecz jasna. Zapraszam. 21 listopada zaś mamy kolejny wieczorek z Grzegorzem Braunem, tym razem w Poznaniu, ale nie wiem jeszcze nic o miejscu.
Od niedawna sprzedajemy książkę Toyaha o zespołach, póki co jest ona dostępna jedynie na stroniewww.coryllus.pl, w księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 i w Sklepie FOTO MAG przy metrze Stokłosy oraz w księgarni Latarnik przy Łódzkiej 8/12 w Częstochowie, nie mam jej jeszcze, ale niedługo mam nadzieję będzie. Są tam za to wszystkie inne nasze książki. Zapraszam.
obejrzałam sobie wczoraj wieczorem ponownie Pana stare spotkanie w klubie Zachcianek . Ciągle jest na youtube . Pozwolę sobie zareklamować to video wszystkim. Tam zostało dużo powiedziane . Słuchacze inni niż zazwyczaj na spotkaniach … mający sporo wiedzy …. …… Jasne że akcja troli została zorganizowana , to trwało wiele dni , nie dało się jak pamiętamy ,nic tam sensownego wtrącić….no i zlikwidowanie bloga na niezależnej było kwestią czasu
Co do JK i Siedzącego Byka ……. LK nie żyje …..
A w krakowskim radio państwowym od rana dyskusja , gdzie w Krakowie umieścić tęczę … zainicjowana przez prowadzącego
Wczoraj dyżurny socjolog z UJ tłumaczł jasno że palenie tęczy to to samo co palenie ludzi…Pozdrawiam
Chciałbym się dowiedzieć o której godzinie zacznie się Pana wystąpienie w Lublinie.
Pozdrawiam
Niech się zwróci ten socjolog ze swoimi problemami do policji, w końcu to oni patrzyli jak się tęczę podpala i nic nie zrobili.
O 15.00
dyżurny socjolog żyje z tego co mówi ….
Inny socjolog , Zybertowicz ponad miesiąc temu na niezależna był wywiadowany przez D. Wildsteina na temat swej nowej książki …. Lichocka była … ale pokerowa rozmowa między tymi panami … Dawid W. pytał z troską , Zybertowicz odpowiadał ze skupieniem …. miny właśnie pokerowe …. Po to by profesor powiedział jedno kluczowe zdanie …. że skoro 20 lat temu różni się nachapali ,i dobrze prowadzą biznes , to trzeba się z nimi dogadać , bo nie można walczyć ze wszystkimi ….. i kasa na prowadzenie polityki potrzebna ….. Ja tego potem drugi raz posłuchałam …. Tak potem jeszcze delikatnie mówili jacyś inni ….. Sam Pan widzi , że o głodzie nikt nie chce walczyć…… Patrzę sobie wyjątkowo na Pana blog na salon24 …. ciekawe
Zybertowicz się już wcześniej z Siemiątkowskim zakolegował
Z tego co wiem, to JK stręczył był mocno akces do UE, a teraz ubolewa nad traconą systematycznie niepodległością… Zobaczcie zresztą jak głosowało PIS w sprawie „psychuszek”. Robieniem z JK męża opatrznościowego można mu tylko wyrządzić krzywdę. Charyzmę i format w Polsce to miał JP2; zachowajmy zatem wszelkie proporcje, please.
No właśnie się staramy.
Szanowny Panie,
PYTANIE: Czy redaktor Sakiewicz wierzy w zamach pod Smoleńskiem ?
HIPOTEZA BADAWCZA: Redaktor Sakiewicz nie wierzy w zamach pod Smoleńskiem.
WYWÓD PER ANALOGIAM:
Anno Domini 1410 Tomko z Sakiewnicy służący jako zarządzający w drukarni w Krakowie pisze co tydzień kolejne pisma obwiniające Ulricha von Jungingena o zamach na Władysława Jagiełłę.
Pisma (z ręcznie kolorowanymi rysunkami smoków) rozchodzą się jak ciepłe bułeczki.
Inne drukarnie są przy Rynku oraz przy innych ulicach stolicznych.
Pewnego dnia…
powstaje awantura wielka między drukarniami ponieważ zdolny skryba Caesar piszący dla drukarni Hajdy wykrywa to co wykrywa.
Wobec czego dla Tomka z Sakiewicy drukarz Hajda staje się po prostu jawnym pachołkiem na usługach von Jungingena.
JEDNAKOWÓŻ…..
po tygodniu skryba niejaki u Tomka z Sakiewicy pewien pokorny Mruczkowski herbu „Tylko-śmy Dziczka w Winnicy Panów” powiada w te oto słowa do Tomka z Sakiewicy: „Wicie-rozumicie, my oczywiście piszemy w większości gazetek naszych, że ten łotr Ulrich von Jungingen dokonał tego zamachu na życie Władysława Jagiełły, a onegoż diabelskiego Ulricha sługus i pachołek Hajdą zwany jest tubą jego, ale-ć mogę-ż li ja też pisywać u onego Hajdy diabelskiego takowóż? Będę-ć to robić wieczorami, po tym jak już kur zapieje”.
A na to mu powiada Tomko z Sakiewicy: „Nie ma sprawy. Idź i pisz u Hajdy dilabelskiego. Tylko żebyś się nie spóźniał, Dziczko z Winnicy sercu memu zbolałemu droga, z epistołami dla drukarni mojej przed kurem porannym. A teraz wieczerzać nam pora.”
PYTANIE: Jaką rolę-ż nam odgrywa Tomko z Sakiewicy?
Rolę robotnika w winnicy, gdzie dziczki się rodzą?
Robotnika w winnicy, gdzie dziczki się rodzą – nie można chyba trafniej.
Podziwiam taką zdolność Pana uchwycenia zjawiska w 3 (słownie: trzech) słowach: „Robotnika w Winnicy” dookreślonych czterema: „gdzie dziczki się rodzą”
Aż mnie zatkało !
PS.
Zobaczenie wiadomej dyskusji w wiadomym klubie, podczas której nastąpiła całkowita dekonspiracja „naszych”
było tym samym co onegdaj zobaczenie zdjęcia biesiadujących, popijających i zajadających Wałęsy, Kiszczka, Michnika, Geremka i drugich tawariszczej.
W pierwszej chwili myślałem, że to jakiś zaawansowany fotomontaż albo że na końcu ktoś się zaśmieje i powie „to tylko taki żart był, my tak oczywiście nie myślimy i nie may zamiaru prowadzić owieczek w tym kierunku”.
Ale to nie był żart.
To było z przekonaniem i na serio czyli GW-Light ver 2.0.
No a potem ten atak troli na mój blog i niejaki ma dey, który odniósł się do mojej prywatnej korespondencji z Józefem Orłem. Co mnie przyznam zatkało, ale wolałem udać głupiego niż się awanturować. No bo jeśli jakiś chwalący się studiami w Moskwie trol wie o czym ja gadam z Orłem prywatnie to chyba nie jest normalne, co nie?
zbój Madej alias Ma dey to nie żadna tam dziczka, ale korzeń, więc wie, co w trawie piszczy….
….a to wiewiórka przyniesie mu orzeszek
a to ptaszek zrobi kupkę…
Bo jak twierdzi Hanna Banaszak:
„W tej magicznej winnicy wszystko się zdarzyć może
same opowiadają się historie, sam się rozgryza orzech….”
Pewnego razu w zaczarowanej winnicy w zaczarowanym lesie…
W pewnym lesie goj Orzeszek
napisał na liściu na samym pośrodku polany
że wydaje już en-tą książkę,
a to jest więcej niż napisały do kupy Autorytety Moralne Zaczarowanej Winnicy.
W pewnym lesie goj Orzeszek
znowu pobił rekord wejść czytelników do swoich orzeszkowych wpisów
a było tych wejść więcej niż do kupy wejść do wszystkich Autorytetów Moralnych Zaczarowanej Winnicy razem wziętych i pomnożonych przez sześć i pół.
W pewnym lesie bezczelnie niemożebnie Orzeszek
opowiedział wszystkim zwierzątkom lasu przychodzącym do wodopoju,
że on, Orzeszek z tego lasu z dziada pradziada,
to on nie tylko, że tyle napisał książek i tyle go zwierząt w lesie czyta
ALE ON JESZCZE NA TYM ZARABIA !!!
Uj ! A czy jak Największe Autorytety, Naprawiacze Rzeczypospolitej z Orłem bez Korony, Zbawcy Gospodarki, Eksperci Zawołani od Finansów Klękajcie Narody nie tylko nie zarabiają ale oni jeszcze robią wielki dług na swojej Tele-Wizji, to czy takiego Orzeszka można bez nerw tolerować w Winnicy ?
Nie można.
Józefie, wiecie co do was należy, tylko zróbcie to najzupełniej niezależnie.
E, nie dajmy się ponieść…
Niejaki Darski czy Targalski w komentarzach pod swoim artykułem najnowszym
na
http://niezalezna.pl/48237-cel-scenariusza-rosyjska-ambasada-plonie
nazywa (dyskutując w komentarzach) Polaków organizujących się wokół Radia Maryja określa słowem „bogoojczyźniani”.
Jest to typowy przejaw wojny psychologicznej toczonej przez Winnicę z próbami organizowania się przez gojów w zorganizowane grupy tożsamościowe, gdyż goj zatomizowany to goj nie mogący zadbać o ochronę swoich interesów w warunkach konkurencji grupowej, która to konkurencja grupowa decyduje o losach danego społeczeństwa i o jego zasobach.
Tak więc najemny robotnik w Winnicy, Darski-Targalski
pisze „bogoojczyźniani” (i tegoż samego dnia o konkurentach swojej Winnicy pisze, że są naszpikowani agentami Putina czytaj Belzebuba) gdyż
w celu osiągania przewagi i dominacji w konkurencji grupowej w społeczeństwie należy samemu kultywować grupową przynależność tożsamości korzennej a rozbijać i atomizować próby samo-zorganizowania się gojów; należy przy tym filtrować w swojej drukarni wszelkie informacje nie opiewające uroków Winnicy a natomiast w stosunku do samo-organizujących się gojów używać określeń pogardliwych i wyśmiewających.
A to w celu wpisania zawczasu w „mózgownice” gojów jeszcze niezorganizowanych grupowo w celu obrony swoich interesów społecznych, kulturowych i materialnych, „informacji” że grupowa organizacja tożsamościowa z Torunia jest obciachowa itd.
Wypowiadanie się przez Darskiego-Targalskiego w tonie pogardliwej wyższości o silnie tożsamościowych grupach gojskich sprawia, że ludzie domyślni mogą się domyślać, że pewien najbardziej ento-centryczny naród świata („wybrany”) sam myślący cały czas w kategoriach silnie (bardzo silnie) tożsamościowych chciałby wykluczyć z przestrzeni publicznej (gdzie decyduje się o kulturze, tożsamości, sposobach dystrybuowania materialnych i innych zasobów społeczeństwa) konkurencyjne zorganizowane grupy o swoim własnym poczuciu tożsamościowym.
By móc grupowo-tożsamościowo po takim wykluczeniu zatomizowanych jednostek z grupy obcej móc siedzieć i zajadać. Oczywiście.
Bo nie powiedziane było: „Będę siedzieć i zajadać” albo „Każdy z nas będzie siedzieć i zajadać”
ale powiedziane było „Będziemy siedzieć i zajadać”
– czyli typowy przejaw tożsamościowej strategii grupowej osiągającej przewagę w dostępie do zasobów poprzez kultywowanie swojej tożsamości grupowej i jednoczesne rozbijanie tożsamościowych zachowań grupowych u obcych.
Bingo
Cyt. „..na początek zafunduje nam jakiegoś nowego proroka. Ci których próbowano do tej pory lansować nie zasługują nawet na miano proroków mniejszych. Tak więc ostateczna próba dopiero przed nami. ”
Coryllusie , Coryllusie ,
Twe wywody są na plusie…
Hmmm…dalej niestety będzie poważnie…
Ten 'prorok’ wyłoni się z 'Trójkąta Bermudzkiego ’ : Bashobora ..,Giorgio Bongiovanni… i parka osiołków- jak siebie sami nazwali – Antonello Cadeddu i Enrique Porcu …
Ten 'trójkąt’ wsparty będzie takimi 'filarami’ jak m.in. A, Golędzinowska , R.Tekieli czy Ziemkiewicz.
A całość otoczy mgła ogłupienia roztaczana przez „TelAwizję” Republika ,Wirtualną Polskę,Interię…
Nieszczęsny ale w pełni świadomy …tego i swego w tym nieszczęścia abp Hozer będzie ze świtą duchowych odszczepieńców różnej maści i hierarchii temu …niekoniecznie biernie adorował…
Każde z wymienionych tu nazwisk zasługuje na oddzielną ocenę ich głupoty i łotrostwa..
Sugerowana przez Ciebie Coryllusie operacja będzie na miarę zamachu w postaci Konstytucji 3-Maja i zdarzeń około …
…Nie przerobiliśmy tamtej lekcji….
Przedpole oczyszczają usuwając abp Wielgusa i abp Michalika (ostatnie ataki )
Łatwo zrozumieć też cel umizgów Sakiewicza i Ziemkiewicza wobec ojca Rydzyka ..- chcą obezwładnić przyszłe głosy rozsądku ..
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.