gru 132020
 

Widać gołym okiem, że narracje, czy to globalne, czy lokalne, swojskie nie mogą sobie poradzić bez dzikusa. Problem w tym, że dzikus musi być albo martwy, albo łatwo oswajalny. Gdzie globalna propaganda lokuje źródła cywilizacji, wszyscy dobrze wiemy. W mieście, albo może nawet konkretniej,  w jakiejś redakcji o profilu lewicowym, może to być nawet tylko serce dziennikarki, działaczki ruchu na rzecz wyzwolenia czegoś lub kogoś. Tam bije źródło prawd kardynalnych zapewniających spokój i porządek na całym świecie, który – w propagandzie globalnej – nie jest bynajmniej boży, ale wspólny.

Lewica ponosi za każdym razem duże koszta swojej działalności, właśnie z tego powodu, że nie rozumie istotnego znaczenia wyrazu „wspólny”. Ono zaś jest następujące – wspólny to taki, który zakłada, że większość jest z udziału w prawach wykluczona. Nie może być inaczej, bo wobec powierzchownej warstwy znaczeniowej słowa, umyka jego praktyczny sens – prawo musi być dystrybuowane. A skoro jest wspólne dystrybutor jawny wywołuje sprzeciw, bo ma uprzywilejowaną pozycję. To się ludowi, który jest, że się tak brzydko wyrażę konsumentem praw, nie mieści głowie. Kłopot z dystrybucją równości natychmiast wywołuje potrzebę skonstruowania jakiejś niejawnej hierarchii, która za pomocą rewolweru i bata, będzie utrzymywać w wykluczonym ludzie przekonanie, że jest szczęśliwy, bo ma dostęp do pełni praw. I tak jest zawsze, tyle że wrażliwe dziewczęta muszą się o tym przekonywać co 50 lat na własnej skórze, albowiem ich wrażliwość podpowiada im, że tym razem na pewno będzie inaczej.

Równi i wolni jesteśmy wobec Boga i praw naturalnych, które – znów przepraszam – dystrybuowane są poprzez system hierarchiczny, a on musi mieć charakter sakralny inaczej prawo nie działa, o czym wie każdy, kto był w polskim sądzie i każdy kto śledzi bój z tworem, nazywanym kastą sędziów.

Wracajmy jednak do dzikusów. Lewica i w ogóle ludzie wierzący w postęp muszą mieć do dyspozycji dzikusów, albowiem ci usprawiedliwiają ich istnienie. Dzikus w świecie gdzie rządzą zasady bożej równości nie jest żadnym dzikusem, ale człowiekiem, który po przejściu przez system edukacji, może robić cywilną czy jakąś inną karierę jak wszyscy. Przykłady można mnożyć, ale wystarczy na razie prezydent Juarez. On oczywiście niczego nie zrozumiał z nauk, która mu ojcowie franciszkanie kładli do głowy i został demokratą, a potem zbrodniarzem wojennym. I jeszcze mu się zdawało, że to dzięki demokracji Indianie w Meksyku żyją, w biedzie co prawda, ale na równi z innymi, a nie są zamknięci w rezerwatach.

Dzikus jest potrzebny, bo lewica wymyśliła system, który można określić, ujawniając jego istotne funkcje, obsługą dzikusa. Możemy też ująć rzecz szerzej po tym, że ktoś, jakaś partia lub lider wierzy w istnienie dzikusów i rozciągnięte w czasie ich cywilizowanie, poznajemy, że jest to w istocie człowiek lewicy.

Dzikusy występują w propagandzie w dwóch wersjach. Pierwsza to ta, dająca lewicy uzasadnienie istnienia i wszystkich przestępstw, które ona popełnia, czyli dzikus, którego cywilizuje się w nieskończoność, bez szansy na ostateczny sukces, albowiem on eliminuje lewicę jako formację ideową i polityczną.

Istnieje też dzikus groźny i ten służy także do uzasadniania posunięć lewicy, ale posunięć jawnie zbrodniczych. Mają one swoje źródło, jak cała lewica, nie w sercach wrażliwych dziennikarek z postępowych periodyków, ale w bankach, które dawno temu finansowały ekspedycje mające cywilizować dzikusów żyjących za morzem. Ktoś powie, że te ekspedycje naprawdę niosły cywilizację. Nie zgadzam się z tym. One, w ujęciu, które dziś zastosowałem, przygotowywały grunt pod działania partii lewicowych, co dobrze widać było i widać nadal w Ameryce Południowej.

Nasz kłopot polega na tym, że lewica nie chce już szukać dzikusa na odległych wyspach, ale gdzieś w pobliżu. Dobre dzikusy są masowo zwożone do Europy, po to, by po staremu uzasadniać poczynania ciężkich wariatek, kolportujących lewicowe memy. Złe dzikusy zaś muszą się ujawnić czym prędzej, by dać lewicy poczucie, że ma o co i z kim walczyć, przez najbliższe dekady, a także gwarancję, że zwycięży.

W serialach, filmach, reportażach i pogadankach produkowanych przez lewicowych lub z lewicą sympatyzujących ludzi, zły dzikus mieszka na prowincji. I możecie nie wiem ile czasu zmarnować na tłumaczenie tym ludziom, że żadnej zacofanej prowincji już nie ma, albowiem lewica i demokraci, uzasadniając swoje istnienie, ucywilizowali już dawno wszystkie zadupia, podnosząc koszt tego procesu do niewyobrażalnych rozmiarów. To nie ma znaczenia, albowiem zbliżamy się do momentu, kiedy potrzebny znów będzie zły dzikus. Tego zaś, podnosząc koszt tej operacji do niebywałych rozmiarów, trzeba będzie pokonać. Wskazując przy tym jawnie jak straszną ma on duszę i jak bardzo nie nadaje się do tego, by go cywilizować pokojowo.

Są miejsca, takie jak Polska, gdzie ze złym dzikusem trzeba się liczyć i trzeba nań jeszcze uważać. Stąd w naszym grajdołku toczy się walka o to, kto zajmie miejsce złego dzikusa i na jakich warunkach potem ten co zwyciężył w plebiscycie, da się pokonać, ile weźmie za dorobienie sobie gęby potwora i gdzie dożywał będzie starości. Taki spektakl mamy przed oczami właśnie, a rozgrywa się on dlatego, że chętni na stanowisko złego dzikusa mają ciągle jeszcze gwarancje nietykalności. I mogą przez to negocjować z lewicą przyszły swój los i profity jakie będą zeń ciągnąć. Kto im daje te gwarancje? My. Te gwarancje dajemy rodzimym naszym kandydatom na partię złych dzikusów my, czyli ludzie nie zgadzający się na lewicowe narracje w przestrzeni publicznej. Jest nas ciągle zbyt wielu, by można było nas zlekceważyć. Pozory muszą być zachowane, pytanie jak długo? Minister Gowin już zapowiada sojusz z PSL, czyli tą partią, która będąc w istocie neopogańską siłą reprezentującą tradycje barbarzyńskich wspólnot osiadłych nad dolnym biegiem wielkich rzek w późnym neolicie, dobija się do stanowiska złego dzikusa i chce rozpocząć ostateczne targi z każdym kto da więcej. I Gowin jako pierwszy się zgłasza i wpłaca wadium. Czekamy, kto będzie po nim i kto jeszcze wyrazi chęć zostania złym dzikusem, który da się pokonać w nowym sezonie przedstawień, granych nad Wisłą. Pozostaje kwestie ile będą kosztować bilety i czy na salę wpuszczą ochrzczonych.

  44 komentarze do “W poszukiwaniu dzikusa, ale oswojonego…”

  1. Teraz dzikusy, kiedyś reakcjoniści i kułacy. I jeszcze badylarz z prywaciarzem.

  2. Tak przy niedzieli. Czy mogę ogłosić konkurs historyczny (bez covida)? Nagrodą byłaby książka z dedykacją autora z  wydawnictwa „Klinika Języka”. Może w końcu komuś się uda ☺

  3. W historycznych już czasach czyli ćwierć wieku temu była popularna gra komputerowa napisana w Basicu. Gra polegała na tym, że Tytus, małpa znaczy,  rzucał bananami w białych i czarnych ludzików. Trzeba tylko było mu podać szybkość wyrzucanych bananów i kąt ich wyrzutu. Trajektoria rzutu była rysowana na ekranie.   Dzisiejsza zagadka jest prosta choć  nawiązuje poniekąd do tej sprzed tygodnia. Pytanie brzmi:
    Po jakiej krzywej (trajektorii) latały banany na ekranie?
    Sposobów na rozwiązanie zagadki jest wiele.
    Fizyk dopasowałby funkcje do krzywej narysowanej na ekranie.
    Biolog, wystąpiłby o grant i pojechałby do Afryki podglądać goryle.

    Ale skupmy się na historyku.  Historyk poszukiwałby odpowiedzi w źródłach!

    Czyli wystarczy wykopać program z archiwum i następnie przejrzeć źródła czyli  kod programu (taki ciąg literek i cyferek a nie zer i jedynek)  i zobaczyć co autor  tam napisał.  Można oczywiście zgadywać lub zadzwonić do przyjaciela eksperta. Kto pierwszy odpowie poprawnie ten dostaje wyjątkową nagrodę –  książkę z autografem autora wydaną przez wydawnictwo „Klinika języka”.  Pytanie, co robił Tytus jak trafił, byłoby prostsze ale niestety już nie pamiętam ☺

  4. ostatnio oglądani:

    wulgarna , rozczochrana, tęga  bruneta z wychudzonym, byłym blondynem /może ryżym/ czyli anarchizm z liberalizmem wystawieni jako socjaliści – w ich sercach idea walki o władzę nad … dzikusami

  5. Nie – Nie latały również tak jak  czakramy Sikhów czy bumerangi Aborygenów ☺

  6. scroll trajectory

  7. kryterium urody? sawantki to te brzydkie a bachantki te łaaadne ?

    przynajmniej u Żmurki.

  8. Nie – cała nadzieja w @Tytusie ☺

  9. y = h + x * tan(α) - g * x² / 2 * V₀² * cos²(α)

  10. Niestety nie. Ale podpowiem – tak myślały wszystkie ludziki zanim nie dostały bananem w głowę; żartuję , zanim historycy nie dotarli do źródeł ☺

  11. Wydaje mi się, że rzeczy, które Gospodarz pisze od kilku dni są bardzo ważne. Spada też ilość komentarzy.

  12. InitXVel# = COS(Angle#) * Velocity

  13. x# = StartXPos + (InitXVel# * t#) + (.5 * (Wind / 5) * t# ^ 2)

    y# = StartYPos + ((-1 * (InitYVel# * t#)) + (.5 * gravity# * t# ^ 2)) * (ScrHeight / 350)

  14. taka ładna bachantka z wachlarzem strusim /Żmurko/ była w rodzinie, ale sprzedano ją do muzeum Secesji w Płocku

    taka sprzedaż , to jest dopiero szkoda, a wszystko przez  cwane posunięcia lewicy co to przez zubażanie , buduje ciągle szczęście na ziemi …

    na pohybel

  15. To jak po polsku te krzaczki się nazywają ☺

  16. @Henry
    Krzywa balistyczna?

  17. Też nie. Małpy przeliczników (kalkulatorów) artyleryjskich nie obsługują ☺

  18. Już ustaliliśmy, że banany nie poruszały się po paraboli ani po krzywej balistycznej.

    Przy okazji zajrzałem do polskiej wiki i tam krzywa balistyczna jest błędnie opisana i przykładowe wykresy też są nieprawidłowe ☺

    W rozwiązaniu konkursu wystarczy napisać banany rzucane przez Tytusa latały po ********************* . To musi być opis zrozumiały dla historyka ☺

  19. Krzywa Beziera
    Krzywa źródlana? 🙂
    Cykloida
    Ewoluta
    Odwrócona krzywa pogoni
    Traktrysa

  20. Sawantki są pretensjonalne a bachantki bez. Sawantki ujarzmiały męskich dzikusów zadumą a bachantki inną częścią ciała.

  21. Panie i Panowie

    Archiwa cyfrowe czynne są 24 godziny na dobę,

    a to znaczy, że konkurs historyczny trwa także 24 godziny ☺

  22. Zaryzykuję, odpowiedź. Z punktu widzenia fizyka, biologa i historyka pasuje krzywa łańcuchowa.

  23. chyba te bachantki to mają więcej zwolenników, no bo takie powabne dziewczyny,

  24. Nie – bumerangi już wcześniej wykluczyłem ☺

  25. Także NIE – krzywa łańcuchowa zwisa do dołu a banany lecą do góry ☺

  26. Noc minęła nadaremnie… Widzę, że w archiwach nikt nie szukał. Może i słusznie bo wystarczy przeanalizować dokładnie moje podpowiedzi. Konkurs trwa  ☺

  27. To był żart. Papcio Chmiel zawsze był na fali.

  28. Rozwiązanie jest jeszcze bardziej śmieszne, wiadomo małpie figle ☺

  29. Biorąc pod uwagę genezę imienia Tytusa…

  30. Dopóki ten konkurs się nie zakończy to następnego nie będzie ☺

  31. Krzywa Tytusowa też nie. Już tyle zostało napisane, że nie trzeba grzebać w cyfrowych archiwach ani zliczać pikseli na ekranie. Naukowe podejście  dało by niezbity dowód, ale dowód nie jest wymagany w tym konkursie ☺

  32. Wróciłem po kilku dniach  bez internetu, a tu takie niespodzianki 😉

    „the trajectories of rockets and other related military-based calculations”

    https://en.wikipedia.org/wiki/Artillery_game

    Czyżby to ta gierka?:

    https://tics.taxi/gorillas/

  33. Czyli trajektorie rakiety.

  34. To ta gierka ale nie ta implementacja ! Brak rysowania trajektorii na ekranie.

    @Radek już ją znalazł wcześniej i skopiował z kodu równania parametryczne toru.

    Podpowiem, że rysowanie toru miała implementacja dla komputera Amstrad 128,

    a w jej źródłach poszukiwana ciekawostka ☺

  35. @Radek & @Tytus

    Sponsor plajtuje to musi wam wystarczyć wyróżnienie przed frontem ☺

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.