Czasem jest tak, że czytamy coś i na naszych oczach to coś zamienia się w całkiem inną rzecz. Na przykład zdanie; jestem wędrownym sprzedawcą idei zamieniło się, przed moimi oczami, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w zdanie: jestem wędrownym sprzedawcą nicieni. Ktoś powie, że ja znowu chcę się nabijać z redaktora Gadowskiego, no może, ale co ja mam zrobić kiedy czytam: wędrownym sprzedawcą idei, a widzę: wędrownym sprzedawcą nicieni. Nic nie mogę zrobić, bo widzę w tym rękę Opatrzności. Te kurzajki dołożyłem już od siebie, bo jak ktoś sprzedaje nicienie, dlaczego nie miałby pohandlować kurzajkami. W naszych okolicach, hej łza się w oku kręci, był niezawodny sposób na pozbycie się kurzajek. Szło to tak, trzeba było niespodziewanie podejść do kolegi, podać mu rękę i zadać pytanie: kupujesz? On na to zwykle odpowiadał innym pytaniem: co? Nie podejrzewał wcale pułapki. My wtedy powinniśmy krzyknąć – kurzajek sto! A następnie uciec z głośnym śmiechem. I już, załatwione, kurzajek na rękach nie mamy, a tamten ma ich całą masę. Ktoś powie, że to jest jednak trochę nieuczciwe. No cóż, pewnie tak, ale kurzajki są męczące i jakoś jednak trzeba się ich pozbyć.
Niestety nie mogłem doczytać tekstu redaktora Gadowskiego do końca, zatrzymałem się na tym zdaniu, a właściwie nicienie mnie zatrzymały i te kurzajki, które mi się zaraz przypomniały. Wiem, że był to tekst o konfederacji, którą trzeba koniecznie założyć, żeby Polska była wolna, ale wybaczcie – nie dałem rady.
Nie przełamałem się też i nie kupiłem nowego numeru „Frondy”, na który jej właściciele dostali dotację w wysokości 300 tysięcy. Pomyślałem sobie bowiem, że jak ktoś idzie po dotacje to nie zależy mu na sprzedaży, nawet jeśli ma do opylenia bardzo dorodne nicienie i jeszcze tłustsze kurzajki. Dałem spokój. Niech sobie to tam leży w kiosku i cieszy oko przechodniów.
Nie wiem czy wy też, ale ja zauważyłem, że mamy na blogach coraz więcej ludzi, do których jak ulał pasuje miano konfederatów. Są to ludzie czynu i idei, którzy występują z rozmaitymi propozycjami naprawczymi przeważnie anonimowo. Skoro zaś anonimowo, to ich propozycje nie są niestety powszechnie ważne, nie są chyba nawet w ogóle propozycjami tylko nicieniami. To samo jest z wojną. Otwieram salon24 i patrzę ilu tu jest proroków wojny, do tego zadowolonych jak nie wiem co, wszyscy czekają kiedy wreszcie ta wojna wybuchnie, kiedy się zacznie kiedy ci ruscy wkroczą i będzie można z czystym sumieniem przestać płacić kredyt i rachunki, jak się emocje rozhuśtają to i kawał kiełbasy w taką wojnę można bezkarnie z lady ściągnąć, o ile jeszcze tam będzie, i nikt człowiekowi złego słowa nie powie. Ech marzenia….
Patrzmy na to wszystko na ten festiwal fałszywych smutków i jeszcze bardziej fałszywego współczucia dla Ukrainy, na tego Piętaka, który wrzuca swoje teksty jakby był prorokiem mniejszym i domaga się za nie głośno uznania, bo mówił, przewidział, wskazywał i nikt jego nie słuchał….A takie przecież sprężyste nicienie sobie powyciągał…no dobrze już przestanę….
Obejrzałem wczoraj zupełnie przypadkiem jakiś film z premiery nowego Asterixa, który w salonie, nie wiedzieć czemu reklamował Janek Bodakowski. To jest dopiero nicień. Nie Janek tylko ten Asterix. Występują tam same gwiazdy z Pudzianowskim na czele i nawet jest pani o nazwisku Mucha. Ona w czasie wywiadu zdradziła się, że jej dzieci nie oglądają polskich bajek, że ten Asterix będzie pierwszą bajką w języku polskim jaką dzieci Muchy obejrzą. Nie powiem, zdziwiłem się, ale nie za bardzo, z podobną gawędą dawniej już wystąpiła Monika Richardson, która opowiedziała, że jej dzieci nie mówią po polsku, czy też lepiej by nie mówiły po polsku, dokładnie już nie pamiętam, ale chodziło z grubsza o to, że lepiej by dzieci z tym polskim językiem miały jak najmniej do czynienia. Pogarsza im to start w życie, a to jest przecież rzecz najważniejsza. Mnie to jednak dziwi, ten sposób sprzedaży kurzajek, przecież i pani Mucha i pani Richardson, de domo Pietkiewicz, były od dzieciństwa przygotowywane do robienia karier w Polsce. Ja to wiem na pewno, bo pani Monika kończyła polonistykę w Warszawie i tam właśnie zawsze jest taka grupa osób, które się później odnajdują w telewizjach, rozgłośniach radiowych i innych podobnych miejscach. One są do tych karier przeznaczone. Oczywiste jest też, że ani Mucha ani Richardson nie mają żadnych, najmniejszych nawet szans na karierę za granicą, choćby nie wiem jak dobrze znały języki obce. To samo jest z ich dziećmi. One nie mogą zrobić kariery medialnej za granicą, bo są stąd. Tego ukryć się nie da. To po pierwsze, a po drugie, jeśli już przyjdzie pora na robienie kariery to może, któreś z tych dzieci zostać pilotem airbusa, albo kimś podobnym, ale nie gwiazdą telewizji czy filmu, o czym zapewne obie panie marzą. Tak kariera, paradoksalnie, możliwa byłaby gdyby kandydat kaleczył języki, mógłby wtedy występować w programach rozrywkowych, jak w Polsce ten facet z Mongolii, taki wiecie śmieszny sprzedawca mongolskich nicieni. Na pewno go znacie. Albo dostać rolę polskiego antysemity, co tropi ukrywających się po lasach Żydów. Na nic więcej szans nie ma. O przepraszam, byłbym zapomniał, kolega podrzucił mi ostatnio do obejrzenia film, w którym Agata Buzek odbywa stosunek płciowy z jakimś brytyjskim agentem. No, ale to jest droga kariery dobra dla dziewczyny, gejowskie porno jeszcze się na dobre nie zadomowiło w kinach, ale kto wie co będzie za dwadzieścia lat. Skoro jesteśmy przy Agacie to warto uchwycić tu proporcje karier, oto córka przewodniczącego PE i byłego premiera, robi karierę w filmie, kariera ta polega na markowaniu seksu. Co dziś nie jest interesujące nawet dla nastolatków, nie jest interesujące dla starych erotomanów, ani dla znawców kunsztu aktorskiego, o ile tacy jeszcze istnieją, bo oni (tak sądzę) chadzają do teatrów. No więc dla kogo to jest interesujące? Dla Muchy chyba tylko.
Na koniec można tu jeszcze dorzucić Weronikę Rosati, która także robi karierę w filmie, a jest córką polityka. Oczywiście, ani Buzek, ani Rosati nie są odpowiedzialni za kariery swoich córek i pewnie woleliby, żeby one zajmowały się sprzedażą bezpośrednią kosmetyków, albo prowadziły bloga jak Kasia Tusk. No, ale tak to już jest z dziewczynami, że one decydują same o swoim losie. Jest też jednak tak, że dziewczyny najłatwiej oszukać, nie tylko te młode, ale też starsze, a nawet całkiem leciwe. Są do tego specjalne zawody, już o tymi kiedyś pisałem, są specjalne akademie, gdzie różnych cwaniaków uczą jakimi technikami sprzedaje się nicienie, a jakimi kurzajki. I oni potem idą w miasto, udają reżyserów, producentów, ludzi wpływowych i ważnych, dla których załatwienie Agacie Buzek kariery w Hollywood, to jest po prostu pryszcz ( bo sprzedają też pryszcze). I nie da się tego układu złamać, pomiędzy kanciarzem o okantowaną kobietą istnieje tak silna więź, że nie przerąbiesz jej człowieku siekierą. Myślę, więc, że dzieci Muchy, dalej nie będą oglądać polskich bajek, dla bezpieczeństwa po prostu. Buzkówna coraz szerzej rozkładać będzie nogi na ekranie, licząc na wielką rolę w Hollywood, a Weronika Rosati już za chwilę zacznie nam opowiadać o swoich chorobach.
I sami popatrzcie, czy ja jednak nie przesadzam, czy nie ma we mnie za dużo złej woli? Jak pięknie na tym tle prezentuje się redaktor Gadowski i jego nicienie, to jest chciałem powiedzieć konfederacja. On przynajmniej nie ukrywa się pod nickiem, staje przed nami z podniesionym czołem i patrzy nam prosto w oczy. Nie mrugnie nawet. Na co liczy? Nie na dotacje, to pewne. Nikt mu już żadnych dotacji nie da. Może chce na kogoś przerzucić odpowiedzialność za tę straszną misję, którą go obarczono? Sam nie wiem, może chce powiedzieć: kupujesz? I liczy, że by frajerzy, odpowiemy pytaniem: co? Nic z tego. My milczymy i patrzmy czujnie.
7 marca w sobotę, odbędzie się mój wieczór autorski w kawiarni Niespodzianka w Warszawie, początek o 17.00, 9 kwietnia zaś mam wieczór autorski w Gdańsku, biblioteka w budynku Manhattan, godzina 18.00. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Putin pomocną dłoń, nad Ukrainą, wyciąga do frankowiczów 😉
Hehe, znowu redaktor Gadowski… kiedy on wreszcie powie, kotry z kolegow, z ktorego departamentu dal mu namiary na „Szakala” i przekonal go do udzielenia wywiadu? Gadowski nie dostaje dotacji, tylko kase pod stolem, zeby mu te nicienie jakos sie sprzedawaly i zeby wygladaly jako rodzima produkcja.
Konfederatami obrodzilo, to fakt, tylko ze oni nawet pistoletow na wode nie maja i wolaja, zeby wyjsc na ulice, ale tylko po to, zeby ludzi szybciej pod murem ustawic.
W Polsce juz sa dwa pokolenia, co broni nie dzwigaly, a rwa sie postrzelac na Ukraine, nie majac nawet pistoletow na wode.
Hmm… Monika Pietkiewicz-Richardson-Zamachowska. Niedawno tu bylo o kobicie co to trzy nazwiska w swoim zyciu nosila, ale tamta to wiecej robila niz po proznicy gadala.
tylko na strzelnice nam trza… jak mowi braun
a panie I panny powinny calowac zaby przydrozna… bo moze trafi im sie ksiaze-zaba mowicy swoje kum-kum w jezykach obcych
Zaraz, zaraz, czy to nie kolega valser ostatnio rzucał tu siłowymi propozycjami naprawczo-zbawczymi?
Jesteś nicieniem? To prawda?
Z czym?
Ja mieszkam w Szwajcarii i mnie te problemy Gadowskiego na prawde malo obchodza. Zyje w kraju, gdzie kazdy dorosly ma minimum jedna spluwe i w piwnicy schron atomowy, zarcie i picie na pol roku. DLa mnie to oni moga juz zaczynac, ze swoimi zapasami na gora tydzien wiadomo dokad ujada. Moje propozacje zbawczo-naprawcze z codziennego mojego zycia wynikaja, a nie z pieprzenia wokol tematu.
Idea sie zyje i za idee sie umiera. Gadowski chce nimi handlowac i „gromadzic wokol”, najlepiej z imienia i nazwiska, adres, email i telefon jeszcze mu podac. Facet jest niezle rombniety w czolo. Jak mu sie trzy osoby na te zawolania zglosily to chyba tylko na spiaco z rana.
Jesli chodzi o to czy jestem nicieniem to polecac ci, spytaj swojego starego.
Żeby nie było – Agata Buzek gra w tym filmie katolicką siostrę zakonną z Polski karmiącą w Londynie, na ulicy, bezdomnych (akcent, akcent, jak słusznie zwracasz uwagę!), która ulega czarowi kilera (gra go Jason Statham) z przeszłością (masowe mordy, jako marines Jej Królewskiej Mości). Jeśli obejrzysz ten film będziesz miał Coryllusie nieustające deja vu. Kolor i rodzaj habitu, charakterystyczna siostra przełożona, zgromadzenie zakonne, refektarz itd itp. Słowem jednym: obok nicieni i kurzajek mamy również Gnidę!
Bezdomni w Londynie? Na ulicy? No jokes, please, przeciez to taki swiecacy przykladem cywilizowany kraj.
A zatem żyjesz w kraju realnym i jednym z najpoważniejszych i najważniejszych. To jest kraj, w którym nikt za żadne idee nigdy nie walczył i walczyć nie będzie, bo idee to właśnie nicienie, kurzajki itp. Szwajcaria to realizm obrotu prawdziwego pieniądza i prawdziwej polityki: złoto, najważniejsze technologie, a przy okazji kompetencje.
A nie naczelny paser?
Odpowiedź na pytanie Jimmiego:
Paser jak najbardziej.
Ważność państwa jest dziś skorelowana z jego udziałem w międzynarodowej przestępczości zinstytucjonalizowanej.
Mylisz sie w calej rozciaglosci i masz pojecie o Szwajcarii rodem z bierutowskich opowiesci, ze Szwajcarzy to zloto wyrwane z zydowskich szczek w bankach pozamykali. Ich drogo kosztowalo, zeby w drugiej wojnie nie brac udzialu.
A dzisiaj jest czego bronic w Szwajcari – waluty, ktora ma wartosc, 8% VAT, jednolitej stawki celnej, 2% bezrobocia, braku pensji minimalnej, braku zgody na budowe minaretow, itd… ale przede wszystkim warto bronic tego, ze o zmianie stawki VAT decyduja obywatele w referendum, a nie jakies Szczurki z dupy wystrzelone. Ja nie widze na prawde zadnego powodu, zeby takie rzeczy do Polski implementowac, bo one dzialaja. No ale tego sie nie da zrobic z zadnym Duda, Tuskiem, Korwinem czy Komorowskim, albo jakims inna miernota co teraz jest przy wladzy, albo sie do niej rwie.
Ostatnio wiele bylo ryku, nawet ze strony kopacza „na metr w glab” w kierunku Orbana, ze on z Putinem ma sztame,a tu trzeba jakis jednolity front trzymac i sie przylaczac do sankcji, ktore EU (Niemcy) wymyslily. To niech dotrze do wszystkich, ze „paserska” Szwajcaria olala te brukselskie dogmaty i Ruscy zamiast holenderskich serow dostawali szwajcarskie i jablka z kantonu Thurgau szly zamiast polskich. To jest kraj, ktory ma normalny rzad, ktory dziala na co dzien w interesie obywateli. Wiec jak slysze tych posranych polskich „patriotow” z Sakiewiczem na czele, ze jak ktos handluje z Putinem to jest ruskim agentem, to wiem ze facet jest taka sama niedoczytana miernota jak premier Ochab, ktory w ankiece, w rubryce „wyksztalcenie” wpisal „doktor honoris kauza”.
Ta cala publicystyka z lewa i z prawa to sa pociotki i miernoty, ktore dukaja cos troche po rosyjsku, angielski max. na poziomie Tuska, a po niemiecku to tylko „hajhitla”. Siadaja za biurkiem i maja „projekcje na temat”, no i masz takie „kwiatki” jak ta „konfederacja” Gadowskiego (w najlepszym razie). Wszystko z dupy wystrzelone bez rozeznania co sie wlasciwie dzieje. I jedyne co moga napisac to debilizm, ze Szwajcaria to jest „naczelny paser”. Bez wzgledu na okolicznosci trzeba miec lose we wlasnych rekach i byc lojalnym w stosunku do najblizszych sasiadow (z klatki obok, a nie tych z Ukrainy, jak dla zmyly usiluja wmowic), a cala reszte ignorowac i w miare mozliwosci pasywnie zwalczac, jesli kooperacja na dogodnych dla siebie warunkach nie jest mozliwa.
Ja czekam kiedy Sakiewicz w koncu napisze, ze szwajcarski parlament i rzad to sa agenci Putina, al wiem, ze sie nie doczekam. Jasne jest, ze Szwajcaria nie sprzedaje (oficjalnie) broni do stron konfliktu. To wynika z konstytucji federacji. Ale produkty rolne i niemilitarne technologie – jak najbardziej.
Na dodatek, firmy z krajow Unii (glownie z Niemiec) przez Szwajcarie robia reeksport do Rosji – niemiecka firma sprzedaje szwajcarskiej z podaniem adresu ostatecznego odbiorcy – no i tu mamy to legendarne „paserstwo”. Durnie sie bawia w sankcje, normalni robia na durniach kase. Prosci ludzie ze szwajcarskiej wsi.
http://www.tagesanzeiger.ch/wirtschaft/konjunktur/Die-loechrigen-RusslandSanktionen-der-EU-/story/23066624
Gdyby nie była potrzebna „neutralna” enklawa do przechowywania szmalu projekcje prostodusznych szwajcarskich obywateli na pewno by się zmaterializowały…
To jest jasne, tak samo jak to ze Muammar_al-Gaddafi trzymal tutaj swoje pieniadze. Dla mnie sedno lezy w tym, ze te nie ma zadnego Szczurka, ktory sobie tasuje podatkami. Minister tutaj nie moze zrobic takiego ruchu, bo to nielegalne. Ani nie ma popierdulki Sakiewicza, bo tu byle portier w hotelu musi sie komunikowac w 3-4 jezykach. Zmiana Szwajcarii w kolejna gwiazdke zasranej unii to jest zbyt kosztowna operacja wiec nikt poki co dupy w tym kierunku nie ruszy. Ja mowie tylko, ze jesli zmiany jakiekolwiek maja nastapic przy zachowaniu demokracji, to sens ma tylko demokracja bezposrednia (bez-posrednikow). Nikt nie bedzie przeciez glosowal przeciw wlasnemu interesowi, ale jak sie juz wybierze „przedstawicieli” to sie ma takich Niesiolowskich, Begowskich, Biedroni i innach popaprancow.
Ciekawe kto dziś jest właścicielem kasy Gaddafiego.
P.S. Pewnie cały naród..tylko jaki?
East End like.
Muammar polegl bo wpadl na pomysl, ze nie bedzie ropy w dolarach rozliczal (podobnie jak wczesniej Saddam). Wiec zlecenie wyszlo z Ameryki, ale zrobili to rekami zolnierzy NATO – glownie angielskimi, francuskimi i wloskimi. Wiec pewnie trzeba bylo sie podzielic.
Ten East End to ma taki urban sznyt jak Detroit suburbs? Gdzie wiecej jest bezdomnych niz zarejestrowanych samochodow?
Nie truj. Jest paserem, bo trzyma prawie całe żydowskie złoto i inne aktywa, z których międzynarodówka ograbia narody tego świata. Krótko mówiąc: przestań pieprzyć głupoty. Interes obywateli kantonówki to cena spokoju wewnętrznego, jaki płaci Szwajcaria, żeby nikt nie interesował się ww. geszefetem. Od kiedy to którakolwiek władza demokratyczna interesuje się naprawdę losem swoich obywateli? Władza dwa o siebie i robi tyle, by nie zostać wysadzoną z siodła.
Wszyscy poważni złodzieje tego świata trzymają tam prawdziwe pieniądze. Oprócz nich masa mniejszego płazu, choćby np. Niemcy, którzy nie płacą podatków, których „grosze” zebrane do kupy są nie do pogardzenia. A i polskojęzyczna mafia rządząca trzyma tam swój skradzione nam dobra. Ty lepiej zapytaj o konta pereł polityki nad Wisłą, którzy u Twoich gospodarzy trzymają swoje, a raczej nasze, aktywa.
No nie udawaj, że nie wiesz.
Gdyby na rękach złodzieja wyrastały kurzajki – to by była jakaś niezła wizualna informacja o źródłach tego złodziejskiego stanu posiadania, a tak ….
A Ty dalej swoje. Pojecie o Szwajcarii masz od Bieruta i Kraski. Tu jest tak – masz kwalifikacje, znasz jezyki, masz jakis zawodowy rekord, to nie musisz przechodzic przez procedure „znajomy krolika”. Dostajesz robote i masz sciezke kariery, ktora nie wymaga wylizywania brazowych szlakow wlasnym jezykiem. Nie mowie juz o takim epizodzie jak zalozenie wlasnej firmy, do ktorej nie trzeba robic zadnych zgloszen, tylko po prostu zaczac dzialac. Poczytaj sobie troche historii jak ten kraj, to panstwo sie montowalo. Ze w Kantonie Appenzell do 1990 roku kobiety nie mialy praw wyborczych. Szwajcaria jest federacja, wolnym zwiazkiem samorzadnych malych terytoriow. Tutaj w 40 tysiecznym miescie, zarzad miasta liczy 5 osob i miesci sie w jednym budynku. Jak po obnizce podatkow dla firm w kantonie wplywy do budzetu byly wieksze niz planowano, to nie wpadli na pomysl jak ta kase rozpieprzyc, tylko ludzie dostali bon na gotowkowy zakup w firmach, ktore odprowadzaja podatek w kantonie. Po takim ruchu, to ja mam zbudowane zaufanie do wladzy na tyle, ze bede placil, bo wiem, ze to sa uczciwi ludzie, a nie dzika, przypadkowa banda, co przepieprzy kazda kase, ktora zbierze. Ja rozumiem, ze byc moze jestes daleko od takich eventow, ale ja nic na to nie poradze. Mnie w Szwajcarii zyje sie lepiej niz w Polsce i to nie ze zrabowanego zlota, tylko z tego co sam wyrobie.
Trzymaja kase w wielu roznych miejscach. W Luxemburgu, na Kajmanach, w Hong Kongu, w Singapurze. Mozemy sie tak licytowac.
Ja pisze o tym, ze jak w Szwajcarii pojdziesz do szkoly i ja skonczysz z notami, to wpadasz w system gdzie szanuje sie ta wiedze i umiejetnosci, i zasade wolnej konkurencji. Tu wygrywa lepszy, a nie znajomy krolika dla ktorego ktos w urzedzie wykreowal stanowisko „starszego specjalisty do spraw nacisniecia guzika”. Zmierz sie z faktem – 2% bezrobocia, 8% VAT, brak placy minimalnej, zero formalnosci przy zalozeniu firmy, sprawy w urzedach i sadach zalatwiane „od reki”, milion pasazerow dziennie przewozonych panstwowymi kolejami w 7,5 milionowym kraju, itd…
Szwajcarom jest dobrze, bo żyją z największego geszeftu w dziejach rodzaju. Oprócz tego to jest demokracja. To wszystko, co wymieniasz jako bezsporne atuty, jest ceną za utrzymanie spokoju w kraju, w którym zdeponowano tak olbrzymie bogactwo, że trzeba było zrobić wszystko, by był po prostu normalny i bogaty. To nie jest obszar na lewackie eksperymenty i cybernetykę aplikowaną reszcie gojów. Poważne aktywa wymagają spokoju, a nie parad sodomitów, multi-kulti itp. aberracji, których celem jest wykolejenie i ograbienie narodów.
Mnie w Szwajcarii zyje sie lepiej niz w Polsce i to nie ze zrabowanego zlota, tylko z tego co sam wyrobie.
Oczywiście, że lepiej, bo jesteś beneficjentem tego układu. I siedź cicho, potakuj swoim gospodarzom, to może ci pozwolą tam dokonać żywota, ale nas tu nie pouczaj, bo Szwajcaria nie jest zasługą Szwajcarów, lecz tych, którzy wybrali sobie kantonówkę na miejsce lokowania aktywów. Jesli robisz tam coś, co dobrze umiesz, to jesteś jedynie uczciwie opłacany. My jesteśmy okradani, a skradzione nam dobra, po wypraniu, są zamieniane na depozyt, za który odpowiadają twoi gospodarze. Kończymy koleś tę rozmowę, bo nadajesz jak radio Tirana.
Tu od początku mówimy o złodziejach w białych, jedwabnych rękawiczkach…
Coryllusie, czy mógłbyś napisać temu nieszczęsnemu valserowi w trzech słowach, po co założono Szwajcarię i czyj był to projekt, bo on tym 8-procentowym VAT-em i 2-procentowym bezrobociem propaguje tu najgorsze pomysły naszych wrogów?
Tobie widze to radio Tirana przeszkadza wiec pewnie jestes zwolennikiem kontynuacji walki z kryzysem. Nic na to nie poradze. Mieszkam w kraju w ktorym moj glos sie liczy (demokracja bezposrednia) i nikt mnie nie skalpuje z zarobionych pieniedzy (8% VAT). Mysle, ze to sa sprawy, ktore da sie w malych spolecznosciach bez problemu zrealizowac i sukcesywnie realizowac. Mysle, ze to sie da zrobic rowniez w Polsce. Przed zlodziejami trzeba sie bronic. To jest naturalny odruch. Bandytow trzeba bic w leb i wieszac. To jest proste. Jak mieszkalem w Polsce to tez mialem firme, ale mi wyszlo, ze trzeba przestac placic ZUS bo zlodziejskiego systemu nie mialem zamiaru dotowac. Zaczalem dzialac w strefie gospodarczej wolnosci, ktorzy systemowi zlodzieje nazywaja „szara”. Najblizsza rodzina zrobila mi piekielko i wyklad na temat madrosci i odpowiedzialnosci, no ale po kilkunastu latach sie okazalo, jak zarabali kase z OFE, ze jednak to ja mialem racje. Nie ukradli mi ani zlotowki.
No Ty dzisiaj dales taki popis faktografii, ze ja nie mam watpliwosci, ze wiesz na pewno.
23% VAT i 19% strukturalnego bezrobocia – Bytom – „miasto wegla i stali”. Swoi swoim to zrobili. Nie trzeba bylo do tego Szwajcarii mieszac.
Popieram!
Czekam az mnie ktos oswieci.Tylko konkrety prosze – nazwiska, daty, miejsca. Co do tych „parad rownosci” to tez sie mylisz, to gowno sie przenioslo z belinskiego „love parade” do zurichskiego „steet parade”, a takiej ilosci seksualnych pokretow na metr kwadratowy jak jest na Langstrasse to nie ma nigdzie w Europie.
Nie zmienia to faktu, ze pare kilometrow dalej szwajcarski bauer na swojej oborce ma kastlik z jajkami, z ktorego sobie sam zabierasz jajka i wrzucasz pieniadze do skarbonki. Nikomu nie przyjdzie do glowy, zeby wziac i nie zaplacic, albo zakosic skarbonke. Tyle w temacie wrogow, ktorych czasami mozesz miec wiecej klatke obok niz w sasiednim kraju z ktorym rzad podpisal pakt o wiecznej przyjazni.
Nikt Cie tu nie oświeci, pomyliłeś miejsca.
Płać swoje 8%, podpieraj demokrację bezpośrednią, kup delbanę lub coś lepszego i odmierzaj czas do chwili, gdy wyciągniesz w kantonówce kopyta w chwili, gdy Stwórca uzna, że dość tego pieprzenia głupot, valser.
Nic nie rozumiesz.
Taaa… na Ciebie w temacie oswiecenia moge liczyc, choc sam siebie zapewniasz, ze wiesz wszystko i na dodatek najlepiej. Podaj jakies nazwiska, daty, fakty i daruj sobie puentowanie. Bo narazie blukasz jak gimnazjalista przy tablicy co sciagi zapomnial.
Powien Ci tak – sa w Szwajcarii rejony, w ktorych mieszkaja ludzie, ktorych nikt nie podbil. Od Habsburgow poczynajac, katolicki kosciol, Napoleona, na trzeciej rzeszy skonczywszy. To sa ludzie, ktorzy maja wlasna tozsamosc, dume i do dzis stanowia o sobie. Ty dzisiaj pokazales, ze oprocz jakis internetowych truizmow masz niewiele do powiedzenia.
Ja sobie pare lat temu sprawdzilem jak wygladala mniejszosc zydowska w kantonie St.Gallen i Appenzell i jaki wplyw mieli na zycie gospodarcze i polityke. I tu moge wlasciwie skonczyc i odeslac cie do lektur bo troche juz za pozno na wyklady.
realizuj dalej swoj program 23% VAT i 20% stalego bezrobocia, zceduj wszystkie swoje prawa na Bula, najlepiej dozywotnio, bo wybory co 4 lata drogo kosztuja i zwal wszystkie nieszczesca na zydow okupujacych Szwajcarie, ktorzy dla swietego spokoju i niepoznaki zamienili ten rejon w normalne panstwo.
To na pewno jest droga do pelnej nirwany. Mysle, ze juz jestes blisko.
Przestańcie. Ja się wybieram w czerwcu do Szwajcarii. Przestańcie tu robić taki dym, bo będzie źle.
W Szwajcarii, Panie, jest nudno. Tam nie ma co naprawiać. Wojny nie będzie w Szwajcarii nie dlatego, że tam niby te banki, co to walutę przechowują. Wojny nie będzie, bo potencjalnym najeźdźcom Szwajcarzy mówią: Zapraszamy. Wystrzelamy was, jak kaczki, bez czołgów i bez bomby atomowej.
I jeszcze jedno: Szwajcarzy Żydów nie ratowali. Informowali o nich pokornie ambasadę niemiecką. … i nie przeszkadzali w ” czynnościach”. Interesująca i pouczająca jest historia
tenora Josepha Schmitha ( żydowkie pochodzenie) wiele mówiąca o mentalności Szwajcarów.
Różne frazesy na temat Szwajcarii można rzucać w znoszącą każdą głupotę przestrzeń, to nic człowieka nie zdziwi.
Istnieje bardzo interesująca teza:
Szwajcaria „dorobiła się” dzięki bezwzględnej / absolutnej uczciwości swoich obywateli, na których można polegać; są niezawodni
Dla bogatych Brytyjczyków standardem była „szwajcarska służąca”
Dla Watykany – szwajcarska gwardia
Szwajcarskie banki, to ostatni etap.
Polska jest przykładem społeczeństwa, w którym można zaobserwować, jak zasada powyższa działa w drugą stronę: Polskę rozkłada nie rusek, nie Niemiec, nie Unia.
Polskę żrą od środka nieuczciwe, niedouczone, nowobogackie, sprzedajne wszarze.
Daj takiemu stanowisko: podwyższy SOBIE pensje, firmę okradnie i doprowadzi do upadku.
No i ten ciekawy związek pomiędzy Polską a Szwajcarią :
Każdy polski nuworysz ma ambicję założyć na swoją otłuszczoną łapę szwajcarski zegarek za 30 kawałków.
Panie Pepesza!
Ja tam w Szwajcarii nie mieszkam. Po cholerę więc Szwajcarów brać na widelec.
Dam Panu krajowy kontrprzykład:
Gość zbudował se chałupę. Sam. Bez architekta. Nawet pustaki sam robił.
Drzwi do łazienki były szczelne, takie w Pagiecie kupione. Mówili mu: dziury w tych drzwiach trzeba zrobić, bo Junkers w łazience dużo tlenu potrzebuje. Zwlekał z tymi dziurami. Stracił 18 letniego syna; zatruł się czadem w łazience.
Dobrobyt buduje się w szkole, Szanowny Panie. Nie w bankach.
Szwajcaria ? Bytom ? Czy Pan czasem bywa na karczmach piwnych ? 🙂
???
Kasa w Szwajcarii sie mieli w malych prywatnych bankach, ktorych nazw nie przeczytasz w gazetach, a nie w UBS czy CS. Przecietny Polak ma taka opinie o Szwajcarii i jej mieszkancach ja przecietny Niemiec o Polsce i Polakach. Pepesza dala programowy popis opinii z tego gatunku.
Odrobil lekcje na przerwie, na korytarzu i wyszlo jak zwykle – banki, zlodzieje, zydowski spisek, nuda i inne pierdoly.
Za to w Polsce jest rozrywkowo. Ludzie stoja w przejsciu podziemym miedzy peronami, bo nie wiadomo na ktory peron pociag wjedzie. Zabawa, ze dupe urywa.
To dla mnie dobra wiadomosc.
Kkiedyś można było regulować zegarki podług przedwojennych pociągów.
Małe qui quo pro w kasie na dworcu w Wiedniu.
Miałem jechać do Grazu. Z rozkładu wynikało, że z pociągu do Wenecji mam przesiąść się na jakiejś stacji na inny pociąg i mam tylko minutę. Zapytałem czy zdążę po angielsku. Kasjerka nie zrozumiała mnie w lot, zapewne z powodu mojego kiepskiego angielskiego. Dopiero po czasie dotarło do mnie, że rozkład jazdy jest po to, by pociągi jeździły według niego. Nie trzeba było wyglądać stacji przesiadkowej, bo wystarczyło zerkać na zegarek.
Mało tego, po wyjściu na peron stacji przesiadkowej pojawił się wkrótce ten drugi pociąg i stanął tak, że przechodząc na drugą stronę peronu ponownie miałem pod nosem wagon drugiej klasy dla niepalących z zarezerwowanym miejscem.
Boże, co oni z nami zrobili…
Jak to co? KOLONIĘ! I to najgorszą z możliwych.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.