lis 272018
 

Bardzo przepraszam, że nie będę się ekscytował sytuacją na Ukrainie i ewentualną, mającą wybuchnąć wojną z Rosją, albowiem w nią nie wierzę. Poza tym mam sporo poważniejszych spraw na głowie, które wymagają ode mnie stałego zainteresowania. Chcę na przykład napisać szybko książkę o św. Stanisławie i mam zamiar zrobić to najdalej w styczniu. Od kilku już dni mozolę się nad tym, a nie jest mi łatwo, bo robię jeszcze inne rzeczy. Wczoraj ktoś zapytał, czy prof. Święcicki, z którym rozmawiałem o jego książce „Depresja. Instrukcja obsługi”, będzie miał wykład na kolejnej konferencji. Tak, będzie miał, jak najbardziej. Już jest zaproszony i wszystko mamy dogadane. Teraz chodzi tylko o to, by pierwsza konferencja się udała i publiczność dopisała na drugiej.

Wybrałem dziś menu na pierwszą konferencję i zrobiłem to bardzo arbitralnie, nie pytając nikogo o opinię. Proszę bardzo oto ono:

Zupa

Francuska zupa cebulowa z grzankami

Dania główne 2k/os

Rolada ze schabu z warzywnym farszem

Tagliatelle z grzybami i cukinią w sosie śmietanowym

Pstrąg w sosie cytrynowym

Puree ziemniaczane z musztardą

Warzywa pod beszamelem

Jeśli ktoś ma jakieś uwagi to trudno. Sami więc rozumiecie, że w takich okolicznościach trudno mi jest przejmować się mającą wybuchnąć wojną. Tym mniej się przejmuję, im częściej ukazują się na SN teksty Marka Budzisza, który będzie gościem na pierwszej konferencji, wygłosi wykład, a potem będzie rzecz jasna odpowiadał na pytania i rozmawiał w kuluarach z uczestnikami. To moim zdaniem, w zakresach nam dostępnych, załatwia sprawę wojny z Rosją.

Ponieważ zgłaszają się cały czas wykładowcy na kolejne konferencje mogę – myślę – ujawnić temat, choć nie nazwisko prelegenta, wystąpienia, które ( oby tak się stało) zostanie zaprezentowane na konferencji w czerwcu. Brzmi on – Spiskowa teoria ubezpieczeń. Wykładowca przybędzie do nas aż z USA, sami więc widzicie, że nie mogę przejmować się wojną. Nie mogę o niej myśleć, ani też zbijać na niej żadnego kapitału. Tym bardziej, że czynić to będą wszyscy dookoła. Może nawet jakąś konferencje w związku z nią zorganizują, pytając potem, po zakończeniu sami siebie – dlaczego ta konferencja przypomina tak mocno zapomniany już słusznie program „Telewizja nocą”. Moje konferencje na pewno nie będą przypominać tego programu. Będą inne i ja się o to mocno postaram.

Konferując z każdym z wykładowców lub tylko potencjalnych wykładowców, (a wierzcie mi, że jestem bardzo interesowny i żeby skaperować kogoś na te konferencje potrafię wykonywać różne sztuki i zapuszczać się na tereny raczej niedostępne), podkreślam zawsze, że publiczność jest dojrzała i bardzo wymagająca. I tak jest w rzeczywistości. Mówię też, że wystąpienie nie może być ani banalne, ani trywialne, ani tym bardziej nudne. Musi to być naprawdę coś ekstra, coś odbieranego w zakresach, które tu od wielu już miesięcy ćwiczymy codziennie. I myślę, że to się wszystkim bardzo spodoba. Sami więc rozumiecie, że nie mogę myśleć o wojnie, mówić o wojnie i pisać o wojnie.

Pytają mnie czasem – a czy Szymon będzie? Albo – a kiedy ty coś wygłosisz? Szymon będzie w rezerwie, w razie, gdyby jakieś nieprzewidziane okoliczności uniemożliwiły czyjś występ. Ja zaś może wygłoszę coś przyszłą jesienią, a może później. Postanowiłem bowiem, że na konferencjach nie będziemy lansować autorów Kliniki Języka. Sądzę, że to by było za łatwe i za oczywiste, a ja unikam łatwizn i oczywistości. To znaczy wiecznie mam takie pokusy, żeby coś zrobić łatwo, szybko i od razu mieć z tego jakiś poważny zysk. Tak było na przykład z książką o św. Stanisławie, którą zaplanowałem dwa miesiące temu, ni z gruszki ni z pietruszki. Tomek nie może się oderwać od Sacco di Roma, ostatnio narysował planszę gdzie widać jak Hiszpanie i Niemcy wycofują się spod murów Marsylii, nie da rady więc zrobić teraz ilustracji do III tomu Baśni, nie mogę go od tej roboty odrywać. Pomyślałem, że napiszę szybko coś mniejszego i bardziej dynamicznego. Huknąłem jeden rozdział i w połowie drugiego zabuksowałem. Nie da się niestety iść na łatwiznę i trzeba będzie się trochę pomęczyć. No więc wczoraj i dziś studiowałem dzieje Wenecji, a potem jeszcze wezmę się za dzieje herezji wschodnich i można zabierać się za główne wątki. Jak skończę o św. Stanisławie napiszę o św. Andrzeju Boboli. Sami więc widzicie – wojna musi poczekać…

No, ale….nie będziemy na konferencjach lansować siebie. To jest moim zdaniem dobra droga i właściwy kierunek. Nie będziemy też lansować memów z telewizora i kolorowej prasy, ani specjalistów od PR w rodzaju Eryka Mistewicza. Będziemy lansować jakość.

O książkach, które będą na początku przyszłego roku już pisałem, ale zapomniałem zdradzić co to za rarytas będzie w naszej księgarni jeszcze w tym roku. Otóż postanowiłem wydać książkę, na podstawie której powstała znaczna część III tomu Baśni jak niedźwiedź, książkę wydaną raz w Londynie i nigdy nie wznawianą. Jej autorem jest Herman Zdzisław Scheuring, polski lekarz żyjący na emigracji w Londynie. Rzecz nosi tytuł „Czy królobójstwo?” i opowiada o okolicznościach śmierci Stefana Batorego. Tam są dokładnie opisane okoliczności zgonu króla, który zmarł nagle w Grodnie, po kilkudniowej chorobie. Śmierć ta jest przez historyków traktowana jako zgon naturalny, Scheuring natomiast, lekarz z zawodu, prowadzi w tej sprawie śledztwo i wykazuje, że król musiał zostać otruty. Nie można bowiem chorować na niewydolność nerek i jednym skokiem sadowić się w siodle, a następnie gnać przez zamrzniętą równinę z włócznią w dłoni, goniąc stado dzików. Herman Zdzisław Scheuring zmarł w niewiele miesięcy po napisaniu swojej książki, a miał w planach jej kontynuację. Nigdy jej nie skończył.

Powiedziałem, że książka zjawi się u mnie 26 listopada, ale ponieważ drukarnia została postawiona w stan upadłości, przez jaśnie oświeconych profesorów, co wierzą w krótkie nakłady i elektroniczne publikacje, nakład przyjedzie trochę później. No, ale w czwartek na targach już będzie.

Jeśli ktoś zastanawia się czy wydamy jakąś książkę profesorowi Święcickiemu, rozwiewam jego wątpliwości – oczywiście, że wydamy. Już wszystko jest w toku, młyny mielą, maszyny pracują, dokoła słychać wesoły turkot. Książka będzie nosiła tytuł „Buka u psychiatry” i będzie jedyną w Polsce publikacją popularyzującą wiedzę o chorobach psychicznych ich diagnostyce i leczeniu. Sami więc widzicie, że nie mogę myśleć o wojnie. Módlcie się wszyscy o powodzenie tych planów. A zresztą, róbcie jak chcecie…ja już wydałem dyspozycje i podjąłem działania, nie cofnę się. I nie będę pisał o wojnie…

Jeśli zaś idzie o Rosję to puszczę Wam kawałek mojego ulubionego od kilku miesięcy zespołu

https://youtu.be/0HtvH34CmZY

Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl

  14 komentarzy do “Wiem, że ma być wojna, ale mam swoje plany”

  1. Gdy byłem dzieckiem zastanawiałem się jak można by pomóc Buce, teraz wreszcie być może się dowiem…

  2. Furda wojna. Piękne plany;-)

    Mają poczucie humoru i pałer ci ruscy potomkowie Wikingów. Tu też wymiatają. Dosłownie;-)

    https://www.youtube.com/watch?v=eIa7ZfJUeGU

  3. ceny złota na stronie gold.de są niskie i stabilne, zaś po informacji o zajęciu ukraińskich okrętów nawet trochę spadły. Czyli nic się nie dzieje i nic sie nie stanie.

    Wygląda to zupełnie inaczej niż w szczycie nagonki na Iran. W 2012 nawet „prawicowe” mutacje żydoubeckich mediów polskojęzycznych zagrzewały do demokratyzacji irańskich złóż ropy i rezerw złota, po milionach trupów kobiet i dzieci jak w Iraku. Na szczęscie okazało się, że nie będzie tak łatwo i USRAEL wpierw musi zrobić krwawą jatkę w Syrii oraz jakoś zablokować Rosję. Zorganizowano więc w CIA zarówno „Majdan” jak i „ISIS”, a zdjęcia chrześcijańskich dzieci i kobiet z obcinanymi głowami obiegły świat, zanim się „ISIS” nie ewakuowała do Izraela. W Donbasie przynajmniej walczą opłacani najemnicy, w Syrii głównym celem Usraela byli cywile – bombardowania bronią chemiczą, masowe mordy.

    W Polsce tym czasem Usrael dopiero zaczyna podgotowkę, a to jakieś wafelkowe swastyki w lasach filmuje, a to grozi na szczeblu rządowym za próby ukarania prowokatorów. Czyli jak zwykle zaczyna od dehumanizacji celu agresji i przygotowania opinii publicznej pod niezbędne ofiary po stronie „nazistów”.

  4. Czemu Kanadyjczycy zajmują się historią Polski? No ale znaleźli francuską geografię Rzeczypospolitej, podobno opracowaną gdy Francuzi chcieli zainstalować się na tronie:

    http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C31812%2Cniezwykla-mape-rzeczypospolitej-z-xvii-w-odnalezli-w-paryzu-historycy-z

    lub:

    https://kopalniawiedzy.pl/mapa-Rzeczpospolita-Francuskie-Archiwum-Panstwowe-Guillaume-Sanson-kartograf-Wojciech-Walczak,29174

  5. Pewnie niezbyt gospodarza interesuje moje skromne zdanie ale zgadzam się z 100%. Kolejne rozmowy o geopolityce ze znajomymi, Chinach, Rosji… tzw. wielkich graczach zrobiła się już tak wielowątkowa, że powoduje tylko zamęt w mojej głowie. Myślę, że prędzej czy później publiczność się tym znudzi. Po prostu. Także to co robi Coryllus jest cały czas świeże. Wchodzenie w szczegóły bardzo interesujące. Diabeł tkwi w szczegółach – dociera do mnie ta prawda ostatnio. Najlepszy przykład to ostatnia rozmowa z panem Święcickim. Wielkie dzięki za to!

  6. jakoś do swoich analiz przekonał mnie Marek Budzisz, wyważony, nie nachalny, nie pcha się na szkło i wypowiada się o terenach (Rosja), których historię imperialną zna,  zwłaszcza XIX wiek . No wiesz, jest to osoba  rzeczowa i nie szukająca poklasku. SN czyta go, bo pisze rozważne teksty, mnie sie wydaje że bez manipulacji.

    W osłupienie wprowadzam towarzystwo opowiadając o relacjach Rosji z królem Hawajów, powołując się na M. Budzisza „Koniec rosyjskiej Ameryki”.

  7. >kawałek mojego ulubionego od kilku miesięcy zespołu…

    Oni zaliczyli wojnę już w 1917, ale trzymają się nadal nieźle.

    Trzej Słowianie na wojnie

  8. Rzeczywiscie…

    … ta symulowana i pApowana merdialnie „wojna” na Ukrainie to przy Pana planach i misji  – zwyczajnie –  BETKA  !!!

    Juz nie moge sie doczekac tej konferencji w Tlokinii… jeszcze tylko tydzien… wiem, ze bedzie ona SUPER i zaluje strasznie, ze bede nieobecna, ale takie to moje zycie jest, ze bardzo czesto nie jest tak jak chce…

    … ale to nic… bede w marcu, a moze nawet i w czerwcu.

  9. Swietne…

    … na temat i bardzo adekwatne  !!!

  10. a te prysiudy w takt jakiejś czastuszki ?  Zalinkuj coś pod te prysiudy albo skoro to trzech mężczyzn, a kobiet nie ma to może „Pożegnanie  Słowianki” ?

  11. Proszę bardzo

    Helena Fischer

    Urodzona w Rosji wielka gwiazda niemiecka. Szkoda, że dwie baletnice przy kazaczoku są fatalne.

    A co do Słowianki, to obejrzałem wiele wersji. Także tę spod Pałacu Buckingham.  Mam problem lingwistyczny. Czy to żegna Słowianka, czy też Słowiankę żegnają.

  12. Gabriel – mistrz zimnej krwi (albo jak kto woli w tym przypadku ciętej riposty)

    Oni tam o wojnie, a on – że menu sześciodaniowe. Super!

  13. „Helka mi się spodobała ożenię się z Helką …, „. Ładna ta solistka , chyba Polka…

    Tak mi się wydaje , że chyba oni tj.  żołnierze ,  żegnają Słowianki swoje dziewczyny, żony, (tak mi się wydaje) bo idą na front.

  14. Całkiem możliwe, ze to żołnierze Białej Armii żegnają swe Słowianki. Nie robiłem poszukiwań oryginalnego tekstu. Do Białej Armii mam osobisty, bardzo sentymentalny stosunek (choć carom nic zawdzięczam).

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.