Przekonałem się ostatnio, że autor nazwiskiem Wiliam Szekspir, stary oszust i zastawnik, był autorem operującym na poziomie emocji mieszkańców cygańskiego osiedla gdzieś w Radzyniu Podlaskim albo w Puławach. Namówiony obejrzałem ekranizację sztuki tegoż Szekspira zatytułowaną Kupiec wenecki. Nie dość, że intryga jest zafałszowana, to jeszcze na samym początku puszczają wyjaśniające napisy, z których dowiadujemy się, że to co widzimy nie jest tym co widzimy.
Jak to już czyniłem wiele razy, zacznę opisywać rzecz od końca. Oto z powodu jednego lichwiarza zbiera się sąd w mieście Wenecja, który ma rozstrzygnąć czy roszczenia zastawnika są słuszne, czy też może nie. Nie są to zwyczajne roszczenia, albowiem jako procent od kapitału pożyczonego pewnemu lekkomyślnemu inwestorowi, owemu kupcowi weneckiemu, lichwiarz chciał otrzymać funt jego ciała. Teraz dygresja. Idiotyzm intryg tego całego Szekspira wymaga od aktorów współczesnych rzeczy niemożliwych do osiągnięcia w filmie, czyli uprawdopodobnienia mimiką i zachowaniem tej bzdury. Wracajmy jednak do sądu – z powodu jednego Żyda zbiera się sąd? Toż na samym początku wyjaśnione jest, że Żydzi byli prześladowani i nawet pokazują takiego jednego, którego wrzucają z mostu do wody. Kochani – albo prześladowani, albo sąd. Jak ktoś jest prześladowany raczej nie ma możliwości, by przedstawić swoją sprawę, szczególnie jeśli jest tak niecodzienna, przed sądem. I to jeszcze sądem w Wenecji, mieście gangsterów, naciągaczy, globalnych terrorystów i kanciarzy, na skalę niespotykaną w żadnej części świata. To są niemożliwe rzeczy. Żydzi nie byli prześladowani w Wenecji, a czerwone czapki, które nosili rzekomo na znak hańby, musiały nieźle kosztować, bo to i wełna lepszej jakości i karminowy barwnik razem. Taka czapka to nie było coś zwyczajnego. Tym jednak, którzy kręcili ten film nie dało się tak prostych rzeczy wytłumaczyć. Oczywiście do wycięcia funta ciała kupca nie dochodzi, Żyd zostaje upokorzony, przegrywa swoją sprawę, a na dodatek każą mu się ochrzcić. To jest dla niego katastrofa i my to wyraźnie widzimy. Bohater nasz – Shylock – stoi na deszczu i patrzy jak zamykają się przed nim drzwi synagogi. To jest film z roku 2004 i nakręcono go nie wiadomo po co, ponoć Al Pacino ma do dziś kłopoty z tego powodu, że tak udanie wcielił się w rolę Shylocka. Mnie jednak interesuje coś innego – jak ten bałwan Szekspir mógł w żywe oczy tak łgać ludziom. Sam pożyczał pieniądze na procent, a w sztuce swojej wmawia nam, że dobrzy chrześcijanie w Wenecji, tacy jak ten co się zadłużył u Shylocka, pożyczali ludziom tak po prostu, bez procentu. Oglądałem ten film i nie mogłem uwierzyć własnym oczom, nie mogło mi się pomieścić w głowie, że historia tak dęta i beznadziejna, jest w ogóle omawiana, ekranizowana i pokazywana. Była w dodatku pokazywana także w XIX wieku kiedy szeryfem Londynu był sam Moses Montefiore. Jak on to znosił? Myślę, że bardzo prosto. Moses i inni wpływowi angielscy Żydzi po prostu wiedział o co w tej sztuce chodzi naprawdę. Ja tego nie wiem, ale mam pewne podejrzenia, którymi się teraz z Wami podzielę. Oto Shylock ma jedyną córkę Jessicę. Jak ten Szekspir mógł wymyślić, że Żydówka z Wenecji może mieć na imię Jessica, nie wiem, ale tak właśnie jest. On jej strzeże jak źrenicy oka, ale wie, że dziewczyna ma romansowy charakter, a on sam jest stary. Nie upilnuje, choćby nie wiem co się działo, musi więc wymyślić chytry plan. Codziennie chodzi na Rialto, gdzie znajduje się giełda informacji i mówi się o ważnych rzeczach. Przychodzą tam chrześcijanie i Żydzi. Shylock wie, że ten dureń Antonio wysłał w morze cztery statki, wie też, że statki toną, a jeśli ktoś ma kontakty w Maroku albo Tunisie, może rzecz ułożyć tak, że utoną te właściwe. Jeden z tych statków popłynął co prawda do Anglii, ale od czego są piraci w Dunkierce, sami dobrzy katolicy, zaprzyjaźnieni szczerze z Shylockiem. Kolejny statek popłynął na Atlantyk, ale przecież bej Maroka już dawno załatwił z Hiszpanami kwestię wolnej żeglugi przez Gibraltar, więc Berberowie na pewno go dopadną. Antonio nie jest dla Shylocka żadnym konkurentem. On jest po prostu narzędziem w jego ręku, z czego oczywiście nie zdaje sobie sprawy. Przyjaźni się z młodym człowiekiem imieniem Bassanio, który ma bardzo dynamiczny charakter, otacza się agresywnymi młodymi ludźmi, w tym takim jednym, z którym związać się chce córka naszego bohatera. Niedaleko Wenecji na wyspie, stoi wielki pałac, a w nim mieszka dziewczyna, która śpi na pieniądzach. Wszyscy chcą się z nią żenić, ale testament jej ojca jest tak skonstruowany, że nie wystarczy się oświadczyć. Trzeba jeszcze otwierać takie metalowe skrzynki i szukać w nich portretu tej pani. Ona na imię Porcja, co wywołuje szczery uśmiech na twarzach widzów. Ta cała Porcja nudzi się jak mops i chętnie by się wydała za mąż, ale kandydaci jej nie odpowiadają, trochę więc szachruje z tymi skrzynkami. Shylock oczywiście nie może stanąć w konkury do tej panny i przejąć jej majątku, ma jednak plan. Ożenić się z nią chce koniecznie ten cały Bassanio kuzyn Antonia, który wysłał swoje statki w morze. W jego kompanii, jest młodzieniec, który chce porwać córkę Shylocka, o czym ten ostatni doskonale wie i pomaga mu jak może w przygotowaniu porwania. Idzie to jednak opornie, bo młodzieńcy są tak naprawdę głupkami i myślą tylko o zabawie, a nie o sprawach istotnych. Shylock, żeby osiągnąć sukces musi połączyć kilka elementów. Pozbawić Antonia majątku pożyczając mu pieniądze na wysoki procent, wciągnąć go w intrygę, w którą on uwikła Bassania, ten zaś wciągnie w nią mimowolnie tego, co che porwać jego córkę. Potem kiedy sprawy nabiorą dynamiki Shylock odstawi ten cyrk przed sądem, wyrzucą go z gminy, ale on osiągnie swój cel. Szło to tak – Antonio wysłał te swoje statki, a Shylock podzwonił gdzie trzeba i kazał swoim ludziom je potopić, jeden po drugim. Z Marokańczykami musiał pogadać na osobności, a więc ściągnął ich do Wenecji pod pretekstem zalotów do tej całej Porcji. Uprzedził szefa piratów, który udawał oświadczyny, żeby nie otwierał ołowianej skrzynki, bo wtedy będzie się musiał ożenić i zrobi się afera. Murzyn zrozumiał i wszystko poszło dobrze. Trochę kłopotu było z kolejnym kandydatem do ręki Porcji, ale okazał się on bałwanem i szybko dał się spławić. Bassanio, za pieniądze Shylocka, poręczone przez Antonia przygotował się do zalotów i tak zwanego wow, które miał zrobić na Porcji. Okazało się jednak, w czasie tych przygotowań, że jego koledzy przepili trochę za dużo, więcej niż to było zaplanowane. Shylock złapał się za głowę i kazał Jessice – jak już będzie uciekać po nocy z tym swoim wybrankiem -żeby wzięła z domu jeszcze jedną skrzynkę złota, bo przez tych durniów plan może się nie udać. Ona przytomnie zapakowała forsę i za pomocą liny wydostała się z domu. Potem wraz ze swoim wybrankiem udała się do pałacu Porcji, jak to było umówione. W tym czasie Basanio już tam był i się oświadczał. Otworzył właściwą skrzynkę i znalazł portret swojej przyszłej żony. Wszyscy byli szczęśliwi. No i wtedy właśnie Shylock wystąpił ze swoimi roszczeniami do Antonia. – Statki potonęły – powiedział – a ja muszę mieć forsę, kiwnij kasę mistrzu, albo dawaj serce…Ten głupek Antonio myślał, że to idzie na serio i bardzo się przestraszył. Podobnie jak cała reszta bandy. Wszyscy się w coś tam poprzebierali i ruszyli do Wenecji na ten sąd. Jessica i jej narzeczony zostali oczywiście w pałacu i przeliczyli dokładnie pod nieobecność właścicielki ile tam jest pieniędzy, ile precjozów, ile wartościowych mebli. Zrobili inwentaryzację jednym słowem. Jak się Shylock dowiedział przez swojego kolegę Tubala, o jaką stawkę idzie gra, uspokoił się zupełnie i do samego końca odstawiał ten cyrk w sądzie, aż go wreszcie skazali na utratę połowy majątku i kazali się ochrzcić. Poleciał więc w te pędy do najbliższego kościoła, żeby zdążyć zanim się sąd rozmyśli, a potem stał przed synagogą i udawał smutnego. Shylock dobrze wiedział, że cały majątek Porcji prędzej czy później znajdzie się w jego rękach. Wiedział, że Bassanio to kretyn i umie tylko wydawać, wiedział, że on i Antonio, uskrzydleni sukcesem sądowym zaraz zechcą zainwestować pieniądze w jakieś kupieckie przedsięwzięcia, które z kolei Shylock przejmie jedno po drugim. Poza tym wiedział też, że zbliża się wojna z Turcją i żaden wenecki statek nie będzie bezpieczny na morzu. Chodziło mu tylko o to, żeby Berberowie zgodzili się na jakiś w miarę rozsądny procent od tego rabunku, który będą uprawiać w czasie wojny i żeby pamiętali, że statki wysyłane na morze przez Bassania i Antonia, to tak naprawdę statki ich starego druha Shylocka.
Kiedy młodzieńcy wyruszą na wojnę, Porcja zostanie sama ze swoją dwórką, tą wiecie ze śladami ospy na twarzy, a do tego będzie miała do towarzystwa Jessicę. Córka Shylocka będzie już w tym czasie w ciąży, a mało kto pamiętał przecież, że w żyłach jej potajemnie poślubionego męża płynęła krew dożów. W imię takich perspektyw Shylock gotów był się ochrzcić i trochę nawet zmoknąć stojąc przed synagogą. Potem i tak się to wszystko inaczej ułoży z kolegami na zapleczu. O tym mniej więcej jest sztuka Szekspira „Kupiec wenecki”, dlatego bogaci Żydzi z Anglii znosili ją spokojnie i z wyrozumiałością.
Teraz pora na wyjaśnienie co to są śledzie po inuicku. Otóż śledzie te, to sposób preparowania rzeczywistości charakterystyczny dla tego całego Szekspira i jego naśladowców. Taka metafora, której istotę zaraz wyjaśnię.
Moje starsze dziecko, które interesuje się bardzo dziwnymi rzeczami, powiedziało mi ostatnio, że słucha inuickiego country. Jest taki eskimoski zespół country, który nosi niesamowicie brzmiącą nazwę – Sikumiut. Jeśli przetłumaczymy to na polski, wyjdzie nam siku miód i przy tym pozostańmy, nie drążmy tematu dalej. Prócz tej dziwnej muzyki, dziecko moje interesuje się jedzeniem różnych przysmaków w dużych ilościach. I czasem mówi do mnie tak – weź ojczul (bo on mówi do mnie per ojczul) samochód i jedź do sklepu przy wukadce i kup tam wiaderko śledzi po giżycku. – Sam – mówię do niego – jedź, zrób sobie prawo jazdy i jedź. Nie jestem na posyłki. – No weź – on na to. – Śledzi po inuicku ci kupię – mówię żartem – siku miód, he, he…I tak się przekomarzamy z synkiem, większym już ode mnie o pół głowy.
No więc to co ma do zaproponowania dramaturg Szekspir to właśnie śledzie po inuicku. Niestety tradycja przygotowywania śledzi w ten sposób – siku miód, nie umarła wraz z Szekspirem. Ona żyje i ma się świetnie. Ona jest wręcz kultywowana przez niektóre osoby, a w naszych okolicznościach mistrzem w przyrządzaniu tej potrawy jest minister kultury i wicepremier Piotr Gliński. Oto dowód https://kultura.onet.pl/film/wiadomosci/glinski-o-twarzy-szumowskiej-nie-bede-zabranial-tworcom-robienia-glupich-filmow/w6e4f5z.amp?__twitter_impression=true
Wczoraj na dokładkę zadzwonił tu wieczorem Toyah i powiedział, że on jeszcze raz powtórzył w telewizji tę bzdurę o filmach kręconych kilkanaście lat. Jasne jest, że pan minister przygotowuje dla nas wielką beczkę śledzi po inuicku. Nie wiemy tylko od którego Shylocka wziął na nie kredyt i jak on jest oprocentowany. Mam cichą nadzieję, że Gliński będzie musiał sobie potem coś wyciąć przy spłacie, na przykład mózg.
Na koniec piosenka
https://www.youtube.com/watch?v=FBPsB4ds9KY
A oto najnowsze nagranie „u Michała” w księgarni Foto-Mag, tym razem:
O wydawniczych nowościach i kolejnych tomach baśni „Socjalizm i Śmierć”:
https://www.youtube.com/watch?v=D_pzN2U-hsA
poprzednie nagrania:
O kwartalniku Szkoła Nawigatorów o protestantyzmie:
https://www.youtube.com/watch?v=mPtOH0VMOq0
O filmie Grzegorza Brauna „Luter i rewolucja protestancka”:
https://www.youtube.com/watch?v=69RcKACAUZI
O książce Hanny Koschenbahr-Łyskowskiej „Zielone rękawiczki”:
https://www.youtube.com/watch?v=PBIz5asguCA
O Bibliotece Historii Gospodarczej Polski:
https://www.youtube.com/watch?v=8xpy8i8nV6U
Teraz uwaga – za chwilę zabraknie książek Śmiertelne niebezpieczeństwa rewolucji rosyjskiej i Handel wołami w Polsce. Jeśli ktoś zamówił te książki dawniej i jeszcze zwleka z wpłatą, niech potem nie zgłasza się z pretensjami, że nie ma dla niego książek.
I jeszcze jedno – 5 kwietnia mam wykład we Wrocławiu, przy Ołbińskiej 1, u karmelitów. 6 kwietnia w tym samym miejscu odbędzie się wieczór autorski. Na wykład osoby z miasta wchodzą za okazaniem biletu, który kupuje się u ojca Antoniego Rachmajdy
Służą Ci te zawroty głowy.
Właściwie to Szekspira lubią tylko aktorzy, bo tam można i trzeba robić miny i dużo przewracać oczami, machać rękami.
No ale Pan Minister z naszej kasy będzie finansował głupie filmy? Ale po co inwestować w rzeczy głupie ? Żyjemy te kilkadziesiąt lat i nie dłużej, no szkoda na to naszego życia, a poza tym gdzie jest jakaś odrobina szacunku dla dobroczyńców finansujących resort Pana Ministra . No i szkoda naszej kasy, oraz czasu i intelektu tej grupy ludzi pracującej w filmie – na kręcenie głupich filmów. Szkoda życia na życie w głupocie.
Tak zapytam, że przecież żyjemy, edukujemy się, bierzemy udział w kulturze , aspirujemy, Pan Minister ma nawet swoją lożę w Filharmonii (za ile?, kto finansuje? My?), i nagle taki zonk … głupie filmy. Co chciał osiągnąć Pan Minister wygłaszając taka konstatację z głupotą jako podmiotem lirycznym ?
No dobrze ale dlaczego bez zapytania nas o zdanie? Może referendum z pytaniem o poziom intelektualny jaki ma być w polskim filmie. Spracowani po korporacjach (10 godzin dziennie z dojazdem) ludzie, wypowiedzą się czy takie ma być uwieńczenie ich harówki. ? czy uwieńczeniem ma być – finansowanie głupoty?
Znaczy, zyczy mu Pan kredytu nisko-oprocentowanego, rozumiem.
Przepraszam, ja w temacie wczorajszym jeszcze…obejrzalem sobie tego Barry Lyndona i spodobal mi sie napis koncowy, ze oto ludzie ci, o ktorych byla ta opowiesc, zyli sobie i spierali sie w swoim czasie, gdy jedni byli dobrzy, inni zli, jedni ladni, inni brzydcy, jedni biedni, inni bogaci, teraz zas wszyscy oni sa rowni. I nie wiem w sumie, co autor mial na mysli. Czy chodzilo o to, ze ludzie ci dzis sa juz martwi, zatem ich dawne spory i dzielace ich roznice, ongis tak dla nich wazne, nie maja juz zadnego znaczenia, gdyz wszyscy wszak stajemy sie rowni w obliczu smierci i w oczach Boga, czy moze raczej o taka mysl, ze oto popatrzcie na te historie o malosci, podlosci, tchorzostwie i mialkosci ludzi w owych czasach, a gdy juz was zbrzydzi ta ohyda, nie zapomnijcie, ze i tak byla ona o niebo lepsza, niz wasz dzisiejszy, postrewolucyjny egalitaryzm.
Witam.
Ja myślę, że minister Gliński to powinien zamówić za pieniądze podatnika u najlepszego aktualnie malarza na świecie swój portret. To tak aby, kiedy już nie będzie ministrem kultury, można było ten portret powiesić w gmachu ministerstwa jako jeden z kolejnych w historii luminarzy sztuki w Polsce. Znane są takie rzędy portretów (a na przykład w naszym Sądzie Najwyższym jest taka seria). Oczywiście należy powołać zawczasu fundację (z sowitym budżetem dodajmy), która przeprowadzi konkurs w celu wyłonienia najlepszego malarza na świecie, autora tego portretu. W drodze wyjątku dopuścił bym do konkursu głos internautów. Po zleceniu portretu (koniecznie w dwu egzemplarzach) jeden z nich wystawiłbym na międzynarodową aukcję w najlepszym domu aukcyjnym na świecie. Oczywiście, który to dom też trzeba by wyłonić w drodze konkursu (fundacja, budżet, itd). I dopiero po tym pieniądze z tej aukcji przeznaczyć na szlachetne cel. Jaki? A to już by ustaliła powołana do tego fundacja z budżetem, itd…
Pozdrawiam
a może intryżka czy może doktryna (?) Pana Ministra, idzie w takie meandry (no bo scenariusz tego weneckiego kupca w interpretacji Coryllusa to absolutne meandry przewrotności), żeby u nas były głupie filmy a to co mądre pozostawało dla bejów z Tunisu i nie tylko, oraz dla kupców z różnistych miast i krajów
Czas przeszły od William Shakespeare jest Wouldiwas Shookspeared.
Sprawa opisana dziś przez Gospodarza ma szerszy kontekst: TW „Szekspir” pseudonim? a „ghostwriter”? tego nie wie nawet anglosaska wiki. Teraz szerzej, z 20 lat temu niejaki Muchomor Kadaffi ogłosił światu, że ów z pochodzenia był Libijczykiem, cytuje „Szejkiem z Piru”.
Potem odkrywcy tej teorii zrobiono sprawdzony model „na braci De Witt”, łącznie z tuż przedśmiertną „penetracją odbytu ciałem obcym” o czym dociekliwi dziennikarze nie zapomnieli wspomnieć.
Niby miał Bank i Bojówkę, ale słabey
Rozdawanie wody za frajer innym krajom saharyjskim, odejście od rozliczeń dolarowych eksportu ropy?
Mija 500 lat a kwalifikowana postać kary śmierci wygląda dalej tak samo, i tumult plebsu tak samo zawsze na pełnym spontanie.
A.D.Moody : „Kupiec wenecki” jest sztuką ” nie tyle o pochwale chrześcijańskich cnót, co o tym, jak bardzo są nieobecne”
Eskimoska muzyka piękną jest. Śledzie też są dobre.
Polecam kiszone (Surströmming).
John Barth – ze swoim Bakunowym faktorem pod pachą – powinien pofatygować się tutaj i przeczytać ten skrócony opis intrygi, aby dokształcił się, jak można spiętrzyć i upchnąć kolejne zdarzenia w powieści.
wiosna leci jak z bicza
Wspaniale! Wieczor mam z glowy, sikumiut bardzo przyczepny:)
Utirumavunga tez:)
Francja jako Szajlok, Rosja jako Antonio, a piękna Jessica…
Puszka z gównem (artysty) już zajęta… Będzie się musiał Pan G. mocno postarać. Przetarg ogłosi a inni już coś tam wymyślą
A cholera wie, czy Jessica była rzeczywiście piękna.
i ta melodia do tego
Ależ Chloru! Wszystkie Dżesiki w opowieściach i filmach są zawsze piękne! Z samej definicji Dżesiki.
„Jak ten Szekspir mógł wymyślić, że Żydówka z Wenecji może mieć na imię Jessica, nie wiem, ale tak właśnie jest.”
Podobno tak:
„The oldest written record of the name with its current spelling is found as the name of the Shakespearean character Jessica, from the play The Merchant of Venice. The name may have been an Anglicisation of the biblical Iscah (from the Hebrew: יִסְכָּה : yisekāh), the name of a daughter of Haran briefly mentioned in the Book of Genesis 11:29. Iscah was rendered „Iesca” (Jeska) in the Matthew Bible version available in Shakespeare’s day.”
https://en.wikipedia.org/wiki/Jessica_(given_name)
Na własne oczy widziałem Dżesikę, której żaden artysta nie da rady.
https://swiatkoni.pl/news/10355,jessica-mendoza-najlepsza-w-londynie.html
za autorem „…cygańskiego osiedla gdzieś w Radzyniu Podlaskim”
Znak czasu. Radzyńscy Cyganie śpią dziś w willach, a te „przewrócone wieżowce”, które mijałeś Przyjacielu, teraz zamieszkują rdzenni…
Pozdrawiam serdecznie
Czyli transferem wiedzy z Wenecji do Anglii zajęli się głównie Żydzi. Stąd niezwykłe podobieństwo praktyk stosowanych przez oba te mocarstwa. Całkiem możliwe, że zanim w Hiszpanii skazano Żydów na banicję ci bardziej zmyślni wyprowadzili się już 10 lat wcześniej, a zostali ci mniej sprytni, ale jakże wbici w ambicję tym bardziej przypieczętowując swój los. Hiszpania jeszcze przez jakiś czas była na fali, ale brak Żydów spowodował rychły schyłek tej potęgi. A żydowski podskarbi króla hiszpańskiego przerobił się na prawą rękę sułtana. O czym świadczy stan dzisiejszej Polski, że nasyłają na ten kraj tak szeregowych Żydów jak Balcerowicz, Rostowski czy Gąsiorowski, aby ściągnęli odsetki za zadłużenie rządu PRL-bis.
Nic nie jest tym czym się wydaje… „Fragment, w którym wspomniano o Iscah jest bardzo krótki i niejasny. W rezultacie rabini rozwinęli teorie, że Iscah była alternatywną nazwą dla Sarah (Sarai), żony Abrahama.” „Rabin Isaac skomentował: „Iscah była Sarah. Dlaczego została nazwana Iscah? Bo przewidziała przyszłość przez boskie natchnienie.” https://en.wikipedia.org/wiki/Iscah http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=11 Taka organizacja Iscah http://www.iscah.com/wp_files/wp-content/uploads/2018/03/newsletter237.pdf
🙂
Rewanżuję się na parapecie co do Dżesiki:
https://www.google.pl/imgres?imgurl=https://s3-eu-west-1.amazonaws.com/cover.allsize.lovelybooks.de/9783746656380_1441358899000_xxl.jpg&imgrefurl=https://www.lovelybooks.de/autor/Lion-Feuchtwanger/Die-J%25C3%25BCdin-von-Toledo-67937454-w/&h=437&w=265&tbnid=2vF4y6aDzOnJUM:&tbnh=160&tbnw=97&usg=__B1JqDD7XPLVR-VNW9UjkytRqfYg%3D&vet=10ahUKEwimv6m_jYHaAhWFESwKHTL2CqkQ_B0IvgIwCg..i&docid=8ccWtG6eIyeryM&itg=1&sa=X&ved=0ahUKEwimv6m_jYHaAhWFESwKHTL2CqkQ_B0IvgIwCg
Przypomnę, że małżeństwo Saraj i Abrama miało tylko jednego dziadka i dwie babcie.
https://fr.wikipedia.org/wiki/Jessica
Français : Jessika, Jessica, Jessyca, Jessyka, Jessikha, Jesica
A to tylko z wiki.
Porownamy z prawdziwa encyklopedia
jestnadzieja
nigdy nie pytalem o heroine, spokojnie
ale mam zamiar pojsc do malego kosciolka
jestnadzieja
grzyby duzo informuja
nawet tam gdzie ich nie ma, a bociany juz widzialem 2 miechy temu
7 bocianow widzialem
Kto to pamięta ?
Nie to piękne, co piękne, ale co się komu podoba 😉
Dlatego starszym (i młodszym) panom rośnie ciśnienie, jak mierzy im je młoda i biuściasta pielęgniarka. Nie musi być obiektywnie piękna, ważne żeby płodność biła w oczy.
Boże, jakiś ja jestem płytki i powierzchowny….nie sprawdziłem skąd się wzięło imię Jessica. Posłuchaj, jeszcze raz będziesz trolował notkę i wylecisz
Migrena występuje w 95/100 z powodu odwodnienia. Krew gęstnieje, ciśnienie, mózg boli. Tym bardziej zimą, gdy dogrzewamy pomieszczenia, gorąco, sucho. Flacha wody i przechodzi.
Estera, to co innego, ale Jessica? (Alba). Jak kupiec, to wenecki, jak Turandot Pucciniego, to …a jak – chińska cesarzowa …etc. To coś jak Karol May, pisał o przygodach Winnetou, nie ruszając się z gniazda; Verne też nie opuszczał swego grajdołka.
Maxister Gliński, to odrażający typ (Unia Wolności, nowa młoda żona), takiego hedoniste nikt nie powstrzyma. Poza tym on się nie boi i jest agresywny …choć jasnowidzący, są tak wk. na tego cwaniaka zachowanie, że pała wymierzona w niego jest większa od pałacu kultury.
Zostawmy pana G. swojemu losowi, jest przejściowy jak współczesność ale zajrzałem do Wiki i… coś jest na rzeczy z tymi Żydami w Wenecji
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Getto_weneckie
co oczywiście nie narusza interpretacji „Kupca weneckiego” w wykonaniu gospodarza. Z drugiej zaś strony hasło „Republika Wenecka” w Wiki daje sporo do poczytania tak więc notkę zaliczam do inspirujących.
Nie, to jest chyba jeszcze mętniejsze od Tytusa Andronicusa, który bił dotąd w mojej opinii wszelkie rekordy idiotyzmu i chaotyczności! (Ma jednak taką drobną zaletę, że gwałci na wszelkie sposoby dzisiejszą politpoprawność, więc jak go gdzieś wystawiają raz na ćwierć wieku, to jest ubaw.
Oczywiście główny temat tego Kupca znałem od zawsze, ale tego streszczenia nie dało się nawet do końca doczytać. (Fakt, żem dyslektyk, ale trochę w życiu przeczytałem.)
Dobra robota w każdym razie! No a „Król Lear”? Dla mnie to już kompletny beztreściowy idiotyzm, godzien Kubrika, jeśli te recenzje tutaj oddają mu sprawiedliwość, bo nigdy nic jego nie widziałem i nie żałuję. Natomiast „Makbet” to, poza tym że ordynarna polityczna propaganda, wyjątkowo wprost tandetna opowiastka.
Pzdrwm
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.