Wisi Michta wisi za poślednie ziebro….
„…pyta Igor Janke ka złoto i śrebro…
Hej! Ka złoto i śrebro…”
To taki żart rzecz jasna, wszyscy pamiętamy ten odcinek serialu „Janosik” w którym Jerzy Cnota stojąc przed chatą śpiewa swoim charakterystycznym głosem pieśń o powieszonym zbójniku. Nie ma on rzecz jasna żadnego zastosowania do sytuacji w salonie24, gdzie od ponad tygodnia wystawiony jest na widok publiczny zewłok tekstu Andrzeja Michty, zwanego nie wiedzieć czemu Andrew Michta. Nie ma owa pieśń tu zastosowania, bo dzięki Michcie i jego powiewającemu na wietrze tekstowi salon z pewnością zarabia grube pieniądze. I nie trzeba doprawdy pytać ”…ka złoto i śrebro…”. Michta je gwarantuje. Rosjanie powiedzieli, że przy granicy z Polską nie ma już Iskanderów, rubel leży i spłaszcza się coraz bardziej, a Michta nadal ostrzega nas przed zagrożeniami ze wschodu, nadal wieszczy Europie kataklizmy i mowy nie ma żeby przestał. Tak to już bowiem jest w naszym salonowym światku, że choćby nie wiem co się działo musimy czytać i klikać w to co się najbardziej podoba administracji. Drugim w kolejności daniem po Michcie jest reklama książki Ziemkiewicza, która najwidoczniej robi spektakularną klapę, od od trzech dni bowiem na pudle wiszą wyłącznie teksty poświęcone publikacji pod tytułem „Jakie piękne samobójstwo”. To jest moim zdaniem budujące, że salon tak silnie angażuje się w promocję prawicowych publicystów na rynku książki oraz w promocję postaw reprezentowanych przez analityka Michtę. To jest moim zdaniem odwaga i zaciętość wręcz straceńcza, obstawiam się, że muszą za tym stać motywacje cięższe niż biznesowe. Nie mówię, że od razu polityczne, bo jaką politykę można robić przez salon24, sądzę, że chodzi o jakieś silne emocje. O jakieś zaangażowania duchowe i intelektualne, które nie pozwalają właścicielom dostrzec realiów i każą im nieprzytomnie zupełnie siadać na te stare szkapy o imionach Ziemkiewicz, Michta i Gursztyn i szarżować na czołgi. Co stoi całkiem w poprzek do głoszonego przez wymienionych realizmu politycznego. Taki oto paradoks, zauważony zresztą także, przez znanego hipstera Kacprzaka, który ostatnio coś mniej się w hipsterkę angażuje, a bardziej się tak ustawia, jakby się chciał do terminu u Toyaha zapisać. Takie to mam właśnie spostrzeżenia w związku z salonem. Nie są one może wesołe, ale też i nie smutne. Myślę, że właściciele staną w końcu przed dylematem: albo zamknąć budę, albo pozwolić blogerom na swobodne pisanie. Dziś bowiem, jak widzimy wszyscy, dla blogerów nie ma tu prawie miejsca. Tłoczymy się gdzieś na dole, na tym zdegradowanym pasku, pod szubienicą Michty i obstawiamy różne rubryki typu rozmaitości. Bywało gorzej więc i to przetrzymamy, a co sobie przy tym podworujemy, to nasze.
Gdybyśmy jednak chcieli zejść głębiej i dociec czemu te akurat, a nie inne wątki są preferowane przez salon, musielibyśmy ze smutkiem skonstatować iż projektowanie strony, to codzienne, jest wynikiem jakichś głęboko ukrytych ograniczeń administratorów. Chodzi mi o moment oceny tekstów. Jest znacznie gorzej niż przy doborze gołych bab przypinanych na słomiance w internacie. Szczególnie silnie widać to w przypadku tekstów dotyczących zbrodni dokonanej przez parę nastolatków z Białej Podlaskiej. To są rzeczy wręcz horrendalne. Toyah napisał wczoraj jedyny tekst, nadający temu wydarzeniu właściwą temperaturę. Trudno bowiem wymagać by przy tym natężeniu doniesień medialnych ludzie pozostawili rzecz bez komentarza. No więc Toyah skomentował ową zbrodnię tak jak trzeba. Nie wzbudził jednak zainteresowania adminów, bo ci woleli powiesić na pudle teksty pełne fałszywych emocji i fałszywych oburzeń. Teksty, które w oczywisty sposób zepchną dyskusję na ślepe tory i ustawią ją na poziomie dyskusji jakie dzieci odbywają na godzinach wychowawczych. Ktoś upierający się przy naiwnej, wsiowej przebiegłości, może tu teraz przyjść i napisać – właśnie o to chodzi frajerze, bo wtedy robi się masówka i jest klikalność. Moja odpowiedź na to nie zadane jeszcze pytanie brzmi: kolejnym etapem będzie wstawienie tu tyłka Dody z możliwością plaskania weń wielką wirtualną łapą i to zrobi jeszcze większą klikalność. No chyba, że będą dawać na zmianę dyskusję z godziny wychowawczej i Michtę, ale w to nie wierzę, bo taka zagrywka to po prostu koniec. No więc pozostaje jedna z dróg – albo bazując na siedmioletnich doświadczeniach rozwijamy w salonie kursy i seminaria o podwyższonych standardach, albo tyłek Dody….Ja bym wybrał tę pierwszą drogę, ale administracja nie zrobi tego na pewno, powodem są owe głęboko ukryte ograniczenia, o których wspomniałem. Tylnej części piosenkarki Doroty nie wystawią, to jasne, cóż więc zrobią? Wynajmą vice blogerów. To im się wyda najrozsądniejsze, bo będzie prawie tak samo, ale inaczej. Nie będzie trzeba współpracować z tymi, którzy stąd odeszli zlekceważeni, nie będzie trzeba współpracować z nikim właściwie, wystarczy korzystając z siedmioletnich doświadczeń znaleźć wice Nicponia, wice Fyma, wice Toyahem będzie Kacprzak, no i innych tak zwanych Wicków. I będzie dobrze…przez jakiś czas rzecz jasna….Dopóki Wicki się nie pogubią i powietrze z nich nie wyjdzie. Potem znów pojawi się na horyzoncie tyłek Dody, ale już o pięć lat starszy. A to nie to samo i może się nie udać wygenerować zeń takiej klikalności jak dziś.
Ja oczywiście życzę salonowi24 jak najlepiej, jako jednak jeden z jego najstarszych i najintensywniej piszących użytkowników roszczę sobie prawo do wypowiadania krytycznych opinii. Jest gorzej niż za Migalskiego i blogerki Voit. Gamoń i idiotka przynosili przynajmniej jakieś zyski demonstrując swoje fobie i szajby, było się z czego pośmiać i o czym pogadać na przerwach. Teraz nie ma już nic. Warzecha z Michtą i wyliczanki Gursztyna. Groza. Ratowanie sprzedaży słabych książek. W imię czego?
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl oraz do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy gdzie można kupić nasze książki i komiksy.
Tomek rozpoczął pracę nad ilustracjami do nowej edycji I tomu Baśni jak niedźwiedź, która ukaże się wiosną. Narysował już pierwszą planszę, którą można obejrzeć w jednej z krakowskich galerii oraz pod tym linkiem . Zapraszam. Zaplanowałem, że takich ilustracji będzie dziesięć. Ciekawe czy się to Wam spodoba. http://www.artpower.pl/tomasz-bereznicki/galeria/143/8/
Siła przebicia czyli „Impact factor” salonu spada. Factor Dody rośnie 😉
Ilustracje Tomka w Baśniach to fantastyczny pomysł – to jest powrót do pięknie wydanych książek z ilustracjami, ubogacającymi treść. Co więcej – można pokazać rzeczy, których nie ma na fotografiach. No a Tomek prezentuje taki poziom, że to na pewno będzie sukces! Pierwsza plansza prezentuje się przemiodnie.
Mam nadzieję, że będzie sukces.
To co radzisz, czy I tom „Baśni…” oddać do biblioteki publicznej i na wiosnę kupić nowy z ilustracjami?
Nic nie radzę, bo nie ma jeszcze tego tomu, jak będzie to wtedy zajmę się poradami.
Jakie skutki kiepskiego pomysłu z „bibliotecznym” elementarzem ? Wyleniały już szef ZNP (Broniarz) stwierdza że nauczyciele b.nisko oceniają podręcznik – chyba chodzi o elementarz, który podczas zajęć, na czas lekcji jest w szkole wypożyczany z biblioteki szkolnej, a potem po lekcji zwraca się go do biblioteki (elementarz jest własnością szkoły) . Jak dzieciak nie skuma tekstu to już w domu nie ma szans na powtórzenie. No ale po co mu nauka czytania – są obrazki w tefałenie.
I to zdaje się, że się zaczyna kolejny etap oduczania czytania, nie skumasz w elementarzu, nie czytasz.
A potem rynek książki nie będzie potrzebny.
Gender MENdy zasiały,
Szybko plon zebrały 😉
Rzeczywiscie, zajrzalem dzisiaj rano na salon a tam ciagle wisi w czolowce ten Michta i nadal komentuja ksiazke Ziemkiewicza, rozkladajac ja na coraz drobniejsze element i krecac glowami i dziwujac sie.
Moze niedlugo wyskoczy Zychowicz z kolejna rewelacja, np. zajmujacy tytul „Uklad Roosevelt – Czang Kai-Szek” albo cos w tym stylu. Zaraz zorganizuja debate w ktorej beda sie spierac polewajac oranzade do kubkow po jednej stronie autor z Ziemkiewiczem a po drugiej Semka z Zaremba.
A ja ciągle nie rozumiem, po co Szanowny Gospodarz tak uparcie napada na Ziemkiewicza. Ja bym w odkrywaniu kolejnych kręgów naszej dantejskiej rzeczywistości (i historii) nie doszedł ani do Brauna ani do Coryllusa ani do Song Hongbinga – gdybym wcześniej nie „przestudiował” „Polactwa”, „Michnikowszczyzny” itp. Innymi słowy, nie trafiłbym do Kliniki Języka, gdyby nie odtruwające „elementarze” RAZa…
Szanowny Coryllusie!
Przecież RAZ już wcześniej nieźle się sprzedawał i osiągnął to, o co Ty aktualnie bardzo się starasz.
Po drugie: sporo piszesz o prawach rynku i skutecznej reklamie. Właśnie. Nie jesteś jedynym, który te pojęcia rozumie.
Po trzecie: To czytelnik decyduje, kogo „kupuje”. Niewątpliwie czytelnika zdobywa się ciężką pracą.
Po czwarte: nie każdy czytelnik jest idiotą kupującym Ziemkiewicza i nie każdy jest ambitnym badaczem historii kupującym Coryllusa.
Panom Coryllusowi i Ziemkiewiczowi ( w kolejności alfabetycznej) życzę jak największych dochodów ze sprzedanych książek.
Pewnie o tym, że „darmowy” elementarz zostaje w bibliotece rodzice dowiedzieli się we wrześniu, bo wcześniej nie było o tym mowy. Kluzik znowu trafiła kulą w płot, każąc nauczycielom zostać w szkole w przerwie świątecznej. Wczoraj na zebraniu okazało się, że nikt nie chce skorzystać z jej „dobrego pomysłu”. Żadnego dziecka z klasy w świetlicy nie będzie. Zostaną tam, gdzie jest ich miejsce, czyli w domu. Ale tony papieru poszły na podpisywanie głupich deklaracji, że” jestem w stanie zaopiekować się swoimi dziećmi w czasie ferii”. Kluzik podzieli los Szumilas i to chyba szybko.Która następna? Odpowiedź nasuwa się sama. Doda.
do Mr.Z – proszę się nie martwić poniesionymi nakładami i czasem poświęconym na przeczytanie treści wymienionych autorów. Ofiary zawsze być muszą. Dobrze że po tych lekturach wykrystalizowała się droga prowadząca w dobrym a nawet w bardzo dobrym kierunku.
Coryllus jest taki sieriozny (poważny), a ja lubię kpiarzy więc czasem podczytuję innego autora – Michalkiewicza, ale wiernym fanem jestem tylko dla C.
a ja czytam wszystko ….tu nie ma wierności , tylko ciekawość mnie wiedzie :))))
Ja też.
nie sadze – gdybyś pan trafił na coryllusa przypadkowo wcześniej – rozpoznałbyś pan jego wartość bez pomocy raz’a
– to nie ma nic do rzeczy – a raz to wydmuszka
Ja tez bom swiata tradycyjnie ciekawy.
przeczytał oba texty Osiejuka ostatnie na salon24… nie mogę komentowac bo mnie mdli …
Gdy się wrzuci do google hasło swiatynia szatana usa … to wychjodza artykuły i zdjęcia z fronda.pl …. np w Oklahoma city …i inne … nie chcę tu przepisywać linka … i prosze ,zeby tego nikt nie robił …
ale ta świątynia ma być a moze juz jest obok po,mnika 10 przykazań… Ale sa inne akcje ….
nie mam siły o tym pisać….
Wierzę, mnie też manifestacje zła odbierają siły. Lepiej zapalić świeczkę.
Pytanie do Gospodarza, co to znaczy: „zapisać się do terminu u Toyaha”? … Toyaha czytam, na razie jego blogi. Na książki muszę zarobić. Ma wyczucie proporcji i tzw. decorum. Odpowiednia forma do danej treści. Liczę, że w powieściach też.
Z tego, co Pan pisze w tym tekście, wnioskuję, że chodzi Panu o zawartość reala w virtualu. Lubię marzyć i snuć bajki, ale z Tolkiena najbardziej lubię, ostatnimi czasy, opowiadanie Gospodarz Giles z Ham. Bardzo ciekawa przypowieść. Podejrzewam, że smok w tej bajce, to wydawca Tolkiena, z którym ciągle kłóci się o forsę, albo jego bankier. A Giles bierze go na sztych, i, oczywiście w przenośni, wypruwa z niego nie flaki, ale złoto i klejnoty. Na pozór Tolkien jest wirtualny, ale coś z reala ma. Przynajmniej w tych opowiadankach.
Tak, antysalon to też salon. Salony mają taką wirtualną aurę. To może się podobać, „Piłem whisky z M… koniak z G … przy blasku świec”. Pewnie za mało siedzę w blogach. Ale wydaje mi się, że antysalon będzie miał klientów, jak długo, nie wiem. Chodzi o to, że antysalon jest etapem w rozwoju dla rozczarowanych salonem. Nie wiem czy wielu, ale jacyś pozostaną na tym etapie. Wszystko zależy ile czasu będą mieli na analizę albo jak bardzo się wściekną po kolejnym rozczarowaniu.
Ja tez czasami mam dziwne przeczucie ze zyjemy w czasach ostatecznych. Tu w Stanach, w jakims malym miasteczku ktos oblal jakims latwopalnym plynem 17 letnia dziewczyne I podpalil., Splonela zywcem. Szukaja tego czlowieka, jak go znajda biedny bedzie. Upieka mu dupe na krzesle elektrycznym albo uspia zastrzykiem jak psa.
O nie, tylko nie ubogacającymi, bo wtedy nie kupię. Może być Misiek z ilustracjami p. Tomka. Kolor niekoniecznie.
mozna podcinac galaz na ktorej sie siedzi… mozna, ale…
ps
ziemkiewicza, jak corylusa, czytam i zyje…
swiat jest dla wszystkich… boskie prawo…
serdecznosci,
a
bosonie, właśnie w tym sęk i zasługa RAZa. Daje szczepionkę na mainstream a to w nim przecież funkcjonuje i łatwo go znaleźć. Nie raz widziałem ludzi w metrze, czy tramwaju, z jego książkami w ręku. W publicznych bibliotekach na jego najnowsze tytuły ludzie zapisują się w kolejki. A kolejne tomy Baśni, gdy o nie pytałem 2 lata temu, były bibliotekarkom nieznane. Potem się pojawiły, nie wykluczone że po takich pytaniach jak moje. Czuwaj! 🙂
Zmiana dekoracji w toku? Syn „superniani” zatrzymany za próbę gwałtu i pobicie. Dość perfidny sposób udowodnienia niekompetemcji wychowawczych dotychczasowej idolki TVN i robienia nam z mózgu wody.
wśród moich znajomych jest takie powiedzenie „matka psycholog a dziecko na ulicy” – mówimy wtedy gdy mamy do czynienia z jakimś społecznym surrealizmem, ale te surrealizmy z ostatnich dni przerosły nasze wyobrażenie, nadążając za dziejącym się „postępem społecznym” trzeba będzie to nasze powiedzenie zmodyfikować…..
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.