sty 092019
 

Mam dziś sporo spraw do załatwienia, tak więc szkalowanie ojca Szustaka kontynuować będę jutro dopiero. Dziś zostawiam Wam fragment nowej książki prof. Adama Szelągowskiego. Chciałbym też ponowić prośbę do tych, którzy zainteresowani są takimi treściami, żeby nie zwlekali z zakupem tej książki, albowiem ułatwi mi to popłacenie zaliczek za konferencje. Przypominam też, że letnia konferencja odbędzie się 29 czerwca w zamku Kliczków pod Bolesławcem, w dolinie Kwisy. Pokoi w zamku już prawie nie ma. Wczoraj poinformowano mnie, że zostało 25 w tym terminie. W okolicy jest jednak sporo noclegów, bo teren jest atrakcyjny. Jeśli jednak ktoś chce spać w zamku musi się decydować już. Na razie nie zbieramy wpłat na Kliczków, tylko na Baranów Sandomierski. Konferencja odbędzie się tam 9 marca.

A teraz już prof. Adam Szelągowski i jego gawęda o roli pieniądza w dziejach

Handel i pieniądz są dzisiaj powszechnie uważane nie tylko za jeden z głównych łączników w rozwoju międzynarodowym, ale i za pierwszorzędne czynniki cywilizacji. Tymczasem w nauce nie tylko naszej, ale i zachodnio-europejskiej ta strona dziejów jest dotąd jeszcze bardzo zaniedbana.
Nie dosyć jest wykazać wpływ i znaczenie pieniądza w dziejach. Należy jeszcze wyśledzić źródła jego przypływu oraz znaleźć kierunek i cel odpływu, a o tym pouczają nas dzieje handlu.
Chociaż rozwój handlu zależy w pierwszym rzędzie od danych stosunków miejscowych – a więc od stanu zagospodarowania kraju i od stopnia uświadomienia społeczeństwa, jak też jego organizacji handlowej, to jednak w żadnym innym zakresie nie wywierają na życie ekonomiczne takiego wpływu czynniki postronne, jak w zakresie handlu. Należą tutaj rynki obce, podaż i popyt zagraniczny, ogólny kierunek dróg handlowych, ilość w obiegu pieniądza – słowem to wszystko, co składa się na tzw. koniunkturę handlową.
Stąd też i handel należy zawsze do dziejów stosunków międzynarodowych.
Ale też i na odwrót, jak siła oręża w czasie wojny, tak w czasie pokoju miernikiem siły społeczeństwa jest jego ekspansja handlowa. Dlatego też na licznych przykładach z dziejów można stwierdzić, że podboje wojenne i podboje ekonomiczne są to nierozłączne i nierozdzielne zjawiska w zakresie wzrostu i upadku narodów.
Jak się niniejszy problemat przedstawia w dziejach Polski? I tutaj, aby odpowiedzieć na powyższe zadanie, nie dosyć jest ograniczyć się do terenu stosunków ściśle polskich. Trzeba także odnieść je do sytuacji międzynarodowej. Tak pojęte zagadnienie ekspansji handlowej obraca się około pewnego ogniska geograficznego. Ogniskiem tym w nowszych czasach dla Polski jest morze Bałtyckie. Dzieli je ona wraz z innymi otaczającymi go krajami.
Z czasem sfera oddziaływania handlowego rozszerza się i zatacza coraz dalsze kręgi, posuwając się aż po morze Białe na północy. Ale zawsze obejmuje dwa narody i dwa państwa terytorialnie ze sobą zbliżone Moskwę i Polskę. Pod tą ostatnią naturalnie rozumie się nie tylko ziemie Korony, ale i złączone z nią Prusy, Inflanty i Litwę. Dania i Szwecja pod względem handlowym tworzą swój odrębny kompleks geograficzny.
Moskwa i Polska – te dwa kraje nie przypadkowo wchodzą w sferę jednego i tego samego zagadnienia międzynarodowego. Jeżeli są ogniskiem tych samych krzyżujących się wpływów handlowych z natury swego położenia geograficznego, to tym samym musiała między nimi powstać rywalizacja. Jak na terenie politycznym, tak samo i ekonomicznym państwa te starły się ze sobą, mniejsza o to, czy jedno, czy też drugie miało chwilową przewagę, i który z tych czynników, polityczny, czy też ekonomiczny rozstrzygnął w walce. Dość stwierdzić, iż już w XVI w. podkład tej walki był ekonomiczny, że chodziło w niej o handel, czyli o zetknięcie się bezpośrednie z Europą, że zwycięstwo polskie nad Moskwą było nie tylko czynem polityki, ale i usunięciem konkurenta ekonomicznego, tak samo jak ewentualny rozbiór Moskwy przez Polskę i Szwecję otwierał widoki na podział łupu handlowego między rywalizującymi ze sobą narodami zachodniej Europy.
W czasach, kiedy się zawiązuje powyższe zagadnienie dziejowe, północno-wschodnia Europa jest dopiero tylko terenem ekspansji i podboju handlowego dla narodów zachodnio-europejskich, które jedynie prowadzą czynną politykę ekonomiczną. Moskwa przez cały wiek XVI i XVII jest krajem ekonomicznie biernym w handlu wielkoświatowym. Polska przedstawia ze względu na stosunek swej do Zachodu jednostkę ekonomicznie czynną przez swój spław zbożowy, chociaż co do wschodu rola jej jest jeszcze głównie bierną (przywóz obcy ze wschodu).
Tym sposobem stosunek, jaki się zawiązał w drugiej połowie XVI i pierwszej XVII w. między Rzeczpospolitą a Europą zachodnią, stał się źródłem jej olbrzymiego wzrostu i rozwoju ekonomicznego – co prawda li tylko w zakresie gospodarki rolnej ekstensywnej: wywóz zboża za granicę. Moskwa, aczkolwiek siła ekonomicznie bierna, była groźnym współzawodnikiem dla swego obszaru i bogactw przyrodzonych mniej więcej tej samej natury, które posiadała i Polska. Dlatego otwarcie dostępu dla handlu Europy z Moskwą było ciosem zabójczym dla rozwoju ekonomicznego Polski.
Jako teren eksploatacji i rynek zbytu, Moskwa i Polska były to wartości równorzędne dla narodów zachodnio-europejskich. Dwa z nich najpotężniejsze i najruchliwsze, Holandia i Anglia, stanowią głównych odbiorców dla Polski. Za to chwila, gdy zamiast Polski poczynają zwracać się do Moskwy, jest zaczątkiem grożącego upadku handlu zamorskiego Rzeczpospolitej. Kolej ta nie idzie prawidłowo, gdyż wszystkie narody zachodnioeuropejskie, zarówno Holendrzy, jak Anglicy, Niemcy oraz Włosi biorą udział w handlu z Moskwą i Polską.
Na jedno tylko trzeba zwrócić uwagę, że Niemcy, zwłaszcza północne, czyli tzw. Hanza, z dawna są związane całym swym rozwojem gospodarczym z rynkiem północnym moskiewskim, naprzód przez Nowogród, później przez porty inflanckie, a na ostatku przez żeglugę narewską.
I dlatego moment ów XVI-XVII w. jest tak ważny, gdyż owa rywalizacja gospodarcza dwóch państw na północy Moskwy i Polski ma swój równoważnik w rywalizacji handlowej na zachodzie Anglii i Niemiec. Dzieje tej rywalizacji zahaczają bezpośrednio o dzieje Polski, wyświetlają ową rolę pomocniczą, jaką Polska odegrała w walce ekonomicznej między Niemcami a Anglią, a po wtóre rzucają światło na całkiem nieznane początki ekspansji handlowej Anglii, która się dokonała na morzem Bałtyckim. Wpływ zaś tego zwycięstwa Anglii pod względem ekonomicznym był nieobliczalnej doniosłości, jak o tym świadczą dzieje polityczne Europy w ciągu trzech ostatnich stuleci, gdyż Niemcy straciwszy rynek moskiewski, musiały zrezygnować ze swej przodującej roli pod względem handlowym, a tak samo ustąpiły z areny dziejów Europy, jako czynnik pierwszorzędnej doniosłości na polu międzynarodowym.
Te kwestie handlowe i ekonomiczne torują drogę wielkiej polityce. Moskwę wciągają one po raz pierwszy w zakres spraw europejskich tak dalece, iż na przykładach poselstw kupieckich można by wskazać nawiązanie pierwszych jej stosunków dyplomatycznych z takimi państwami, jak z Anglią, Holandią, Francją, nie mówiąc już o dworach drobnych książątek północno-niemieckich.
Ważniejsze od tego jest, iż w samym zaraniu stosunków z Zachodem Moskwa występuje, jako przedstawicielka Azji i europejskiego Wschodu, dokąd ekspansja Zachodu stara się dotrzeć wszelkimi sposobami, a nie najmniej i drogą na Moskwę.
Turcja, Persja, Armenia, Buchara i Chiwa, nie mówiąc już o dalekich Chinach i starożytnych Indiach – oto cele, dokąd zdąża Europa zachodnia w pogoni za zyskiem kupieckim. Na tej drodze Moskwa staje się od połowy XVII w. przedmiotem rachuby ekonomicznej dla mocarstw zachodnio-europejskich, które z biegiem czasu musiały ją wciągnąć także w swe rachuby polityczne.
Drogi z Moskwy na Wschód pozostały się dla Europy na długo jeszcze zamknięte i niedostępne. Ale problem ekspansji handlowej azjatyckiej mieści się już na progu historii Rosji nowoczesnej. Zamknąwszy tę drogę dla Europy na wschód, Moskwa przygotowuje sobie chwilę i sposobność do ekspansji politycznej w głąb Azji.
I jeśli w tych kwestiach ekonomiczno-handlowych lub narodowo-politycznych ubiegłych wieków odzywa się jakby echo tych walk i zapasów, jakie rozbrzmiewają w dzisiejszych czasach, to jest to tylko dowód, że podbój świata czy to orężny, czy ekonomiczny, jak również dzieje ekspansji narodowych nie są to kwestie dni, ani nawet pokoleń, lecz wyniki pracy całych stuleci.

  30 komentarzy do “Z dziejów współzawodnictwa Anglii, Niemiec, Rosji i Polski”

  1. Kwisa (niem. Queis) jest rzeka graniczna miedzy Gornymi Luzycami i Slaskiem oraz byla do XIV wieku granica miedzy Niemcami i Polska. Z dawnych lub niedawnych czasow zostaly romantyczne nazwy miejscowosci, np. dzisiejszy Nowogrodziec to byl dawniej Naumburg am Queis.

    https://de.wikipedia.org/wiki/Queis_(Fluss)#/media/File:Karte_Oberlausitz.png

  2. Rzeka Kwisa jest chyba ladniejsza od Bobru. Polska wiki podaje, ze jeszcze w pierwszej połowie XX w. w rzece żyły małże perłoródki, z których pozyskiwano perły. (W 1802 roku na Dolnym Śląsku w 41 muszlach znaleziono 23 perły). W związku z występowaniem perłoródki rzecznej w sredniowieczu na Dolnym Śląsku region ten był jednym z głównych ośrodków produkcji słodkowodnych pereł. Ostatnia szlifiernia takich pereł istniała nad Kwisą do XVII w. A teraz pozwole sobie zamiescic
    Odpowiedź komentatorowi JIMMY w kwestii Ziem Zachodnich.
    Proszę Państwa, Polska nie jest państwem cywilizacji zachodniej ani nie opiera się na tradycyjnej, zachodniej kulturze, bo przeczy temu nasza współczesna architektura, muzyka, prawo, obyczaje, ubiór, sposób myślenia i pan Popek startujący na posła do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.
    Na prawicy, albo bardziej wśród konserwatystów, obowiązuje hasło wsi spokojna, wsi wesoła i nikt z Państwa ani razu nie uzasadniał metodycznie, dlaczego mamy mieć inaczej, niż mamy, a uprawiał jedynie marzycielstwo. Ma natomiast miejsce utyskiwanie i zgłaszanie życzeń oraz chocholi taniec, bo gdy ktoś zakomenderuje: wsi spokojna, wsi wesoła oraz kochajmy się! to wtedy od Wigilii do Trzech Króli mamy hipnozę, a wyjąwszy ten krótki okres, rządzi poza tem Popek, dla którego małolaty popełniają samobójstwa albo pozbawiają się igłą wzroku.
    Nie jesteśmy w stanie logicznie i poprawnie udowodnić, że mahometanin, mojżeszowy, nihilista czy komunista nie mają racji i nie potrafimy skutecznie obronić wyższości naszej kultury lub być może nasza aktualna kondycja na pozycję wyższej obiektywnie nie zasługuje. Nie dbamy o to z braku środków oraz z powodu osobistego zepsucia i braku niezbędnych przy tej konkurencji walorów.
    Niniejszy Klub towarzyski i wydawniczy tworzy odpowiedni klimat, glebę, próchnicę do tego, żeby wyrosło coś wartościowego, natomiast ostatecznie nie udowadnia jasno swoich racji i nie produkuje gotowych argumentów do powtórzenia na ulicy albo do użycia w sądzie.
    W kontekście planowanej konferencji w Kliczkowie jest dla mnie jasne, że Polska jako rząd i w swojej masie prowadzi wojnę kulturową i stosuje metodę rabunku przeciw starym Niemcom i starej Polsce, robiąc to przynajmniej od 1945 roku i nieprzerwanie aż do dzisiaj i fakt, że pan minister Gliński kupił sobie za publiczne pieniądze Damę z łasiczką niczego w tej materii nie zmienia. Były właściciel obrazu po dokonanej transakcji czmychnął za granicę przysięgając, że jego noga więcej tu nie postanie.
    Możemy pluć i niszczyć stare Niemcy i starą Polskę i robimy to, ponieważ nam na to skwapliwie  pozwolono. A spróbujcie tylko powiedzieć co złego lub krzywo spojrzeć na islam albo folklor czeski czy słowacki, o skutecznej krytyce Husa, Komeńskiego, Lutra nie wspomnę, bo za to można być ukaranym dyscyplinarnie.
    Zadowoleni, egzystujemy w tym niszczycielskim nurcie z trzech powodów: 1) bo tak nam nakazano i pozwolono, 2) bo nie ćwiczymy się w beznamiętnej, logicznej argumentacji oraz 3) nie chcemy szczerze przyznać się do naszych błędów i pewnych faktów, chociażby dokonywanej wspomnianej dewastacji dziedzictwa kulturowego na Ziemiach Zachodnich w okresie pokoju, na co nie ma racjonalnego wytłumaczenia.
    Gdybyśmy dostrzegli ponadczasową wartość historyczną i kulturową tych ziem, to byłaby to i wciąż jest okazja, żebyśmy się czegoś przy tem nauczyli i zaczęli dbać także o swoje interesy. Ja tak robię.
     
    Ps. Przy okazji nasunęło mi się pytanie , które chciałbym zadać panu profesorowi Kucharczykowi: czy junkrzy pruscy byli pierwszymi czy jedynie ostatnimi ofiarami Adolfa Hitlera?

  3. Proszę o link do zakupu

  4. Proszę mówić za siebie. Może pan personalnie niszczy dziedzictwo kulturalne Niemiec i  Polski. A może jest pan powiązany rodzinnie z właścicielami Polski po roku 1945 i stąd u pana te wyrzuty sumienia.

    Ja się do niszczenia dziedzictwa nie poczuwam.  To mi ktoś zniszczył groby przodków na cmentarzu na Złotej Górce w Mińsku i na cmentarzu w Zagórzu (obecnie Sosnowiec) , a także ukradł już w latach 90 żelazne łańcuchy z grobu rodzinnego w Górze koło Płocka.  To rodzinny dom mojego dziadka – dwór modrzewiowy – został zniszczony, by na jego miejscu wybudować szkołę tysiąclecia. To moi rodzice wyszli jako małe dzieci z płonącej Warszawy tylko w paltach zimowych i z bagażem ręcznym.

    Ja staram się przekazać moim dzieciom to co otrzymałam od moich rodziców i dziadków.  I  zmotywowałam mojego niemieckiego teścia by spisał historię swojej rodziny.

    A swoją drogą to dom rodzinny mojego teścia we Wrocławiu stoi i jest ładnie odnowiony i jakoś nikt go nie dewastuje. Teraz należy do wspólnoty mieszkaniowej.

  5. Jeszcze jedno, w przeciwieństwie do sąsiadów Szwajcarów jesteśmy jednymi z nielicznych naszym osiedlu, którzy naszego stuletniego domu nie ocieplili i zmodernizowali w taki sposób,  by zniszczyć wszystkie płaskorzeźby i elementy architektoniczne typowe późnej secesji. Nie wymieniliśmy też okien na plastikowe i w sposób uparty odmawiamy rozmowy wszystkim, którzy chcą zeszpecić nasz dach panelami słonecznymi dofinansowywanymi przez gminę.  Widzi więc Pan, że w przeciwieństwie do Szwajcarów, nie niszczę dziedzictwa architektonicznego kraju w którym mieszkam.

  6. Rozumiem Panie Afredzie jest pan zakompleksionym nkeszczęśliwcem aspirującym do bycia Niemcem drugiej kategorii. Uprawia Pan wobec czytających ten blog politykę zbiorowego wstydu, poczucia winy i niższości. Nie ma na to przyzwolenia. Wyższość niemieckiej kultury i organizacji stworzyła obozy, polska doktryna zawarta w „i jakoś to będzie” nie ma takich osiągnięć. Nie zasługuje Pan na polemikę.

  7. Czyli kiedy Król Stefan Batory odrzucił propozycję „wejścia” w Kampanię organizowana przez Angielczyków,  to Angielczykowie wydali wyrok na I RP. Weszli ze swoimi interesami w obszar im przychylny, czyli w teren moskiewski. Organizowano to wejście jakiś czas.  A dla nas, tak w ogóle to: nec Hercules contra plures, bo jeszcze kilkadziesiąt lat później i Krzywonos miał swoje zasługi we wspomaganiu czy raczej przyspieszeniu tych procesów handlowych. Opisy kozackich zachowań   i ich osiągnięć w pacyfikowaniu ludności należącej do I RP (vide książka „Czarne Błoto”), jako wkład kozacki w likwidację dotychczasowych szlaków handlowych, współgra z potrzebami kupieckimi Zachodu. A potem ten wybór Rosji jako carstwa któremu kozactwo oddało sie pod opiekę. Ukraińcy tej decyzji przodków  do dzisiaj nie mogą zrozumieć

  8. Czy na sali jest prof. Święcicki?

  9. Na zdjeciu ponizej – zdezorientowani zolnierze polscy w szoku cywilizacyjnym i kulturowym, w okolicach Jeleniej Gory:

    https://polska-org.pl/5199937,foto.html

    i schronisko „Perła Zachodu”, 65 km od Kliczkowa, w calej okazalosci damals:

    https://polska-org.pl/3919846,foto.html

    und heute:

    http://www.perlazachodu.eu/

    Czytelnicy, ktorzy juz wiedza, ze w niektorych rzekach sudeckich pozyskiwano perly i obrabiano je produkujac bizuterie i perlowe guziki, moga teraz zagiac kazdego przewodnika sudeckiego, profesora, lokalnego pasjonata zadajac mu podchwytliwe pytanie, skad sie wziela nazwa schroniska?

  10. Przyznałbym Panu rację, gdyby ją Pan miał.

  11. Absolutnym rarytasem kultury materialnej w omawianym regionie jest sredniowieczna Wieza Ksiazeca w Siedlecinie, zbudowana jeszcze przez polskiego ksiecia. Do 2001 roku NIKT sie nie interesowal i nie opiekowal zabytkiem. Fantastycznie byloby zorganizowac jakies specjalne zwiedzanie wiezy z omowieniem legendy rycerza sir Lancelota, ktora jest przedstawiona na freskach. Moze to byc wyjazd nie zorganizowany dla chetnych przy okazji konferencji w Kliczkowie, w godzinach zwiedzania obiektu i z udzialem ktoregos z gosci – profesorow. Przy okazji mozna poruszyc temat, kto w Polsce ratuje tego typu zabytki, dlaczego i za co. Uprzedzam, ze jest to baardzo trudny temat.

  12. W sam raz na godzinny wyklad na LUL. Zabytkiem opiekuje sie dr Przemysław Nocuń. Jak by ludzie najpierw posluchali i potem zobaczyli obiekt (podobno co drugi komentator tutaj to mediewista), to by mieli oczy, jak pileczki ping-pongowe.

  13. Perełka „tak więc szkalowanie ojca Szustaka kontynuować będę jutro dopiero” 🙂 🙂 🙂

  14. Niech kazdy przygotuje na zajeciach praktyczno – technicznych na jutro laleczke voodoo i pudelko szpilek.

  15. Alez nie ma juz panstw cywilizacji zachodniej. to co nazywamy panstwami to korporacje. Od samej gory, (parlament zarzad korporacyjny) do wladz lokalnych porzez sady i policje. Istota tego tworu korporaji jest poza zmiana stosunkow wlasnosciowych jest to ze jedynym celem tego tworu jest PROFIT. Nie ma w nim miejsca na jakies wartosci moralno-etyczne, tylko kasa  zdobywanie ktorej uswieca srodki. nie ma wiec potrzeby udowadniania czegokolwiek komukolwiek, nie ma potrzeby na refleksje. nikt nie ma na to czasu bo chwile wolne sa spedzane przed telewizornia albo w splepach molochach dla komfortu psychicznego.
    nikt tego stanu rzeczy nie ukrywa, ba mowi sie o tym otwarcie bo po co? nikt w to nie wierzy.

    https://www.edgestudio.com/node/30486
    https://www.youtube.com/watch?v=yuBe93FMiJc
    tlumaczenie na googlarsko-polski
    https://translate.google.ca/translate?hl=en&tab=wT&sl=en&tl=pl&u=https%3A%2F%2Fwww.edgestudio.com%2Fnode%2F30486

  16. W wolnych chwilach trzeba demontowac system najprostszymi srodkami, jak Gandhi.

  17. ale jak to robic skoro w molochu wyprzedaz a w telewizorni na kazdym kanale nowa nierozwiazana do konca tajemnicza historia. jedyna metoda zmiany systemu jast zmiana samego siebie. nic w tym nowego bo ciagle nam glowy przeprogramowuja. no ale zmienic siebie aby byc soba to zbyt szare , zbyt nudne.

  18. Najlepiej byloby, gdyby wszyscy na trzy cztery wyrzucili telewizory przez okno i wtedy wszystko by sie zmienilo bardzo szybko. Jak nie masz telewizora w domu przez kilka lat, to wychodzisz na ulice i czujesz sie, jak trzezwy wsrod pijanych, dlatego z trzezwoscia tez trzeba zachowac umiar.

  19. wiem cos o tym bo wyrzucilem pudlo w 1989. no ale jak rozmawiac z pijanymi.  no i zycie w trzezwej rzeczywistosci bywa bolesne.

  20. Telewizja jest po to, żeby ludzie nie mieli czasu pomyśleć trzeźwo, i jest to zaplanowane do czadzenia mózgów na dłuugi czas (uzależnienie), podobnie jak to robią z mózgiem upatrzonej ofiary draby okradające z pieniędzy staruszków ( na wnuczka), ta robota jest nerwowo-błyskawiczna. Kogo mogę namawiam do wyrzucenia pudła do piwnicy, dając siebie za przykład, wtedy mnie pytają, a skąd pani czerpie wiadomości o świecie. Ludzie narzekają, że dzieci są nerwowe, nie mogą się skupić na nauce itd, no ale nauka wymaga ciszy i, samotności pewnej. Gdzie się podziały mądre kobiety; matki, babki, ciotki. Lenin w zaświatach zadowolony. Więc zróbmy akcję jeden dzień bez telewizji,żeby zobaczyć co się będzie działo w stacjach emitujących. To by dopiero był spektakl!

  21. Podpisuję się pod Pani wypowiedzią obiema rękami.

  22. Tak jest, jak rozmawiać z „pijanymi”, jak oni nawet wśród bliskich w rodzinie. Dramat.

  23. Ja proponuje jeden dzien bez internetu.

    To dopiero wyzwanie. Niedawno zlapalam sie na mysli, ze przy telewizorze przynajmniej rodzina siadywala razem, byla jakas namiastka „wspolnoty”. A teraz kazdy sam w swoim kacie ze swoim ekranikiem..

  24. oczywiście tytuł książki „Bagno głębokie”, pisząc swój koment, nie zajrzałam na półkę z książkami, myślę że jednak moje skojarzenie było … prawie dobre.

  25. Niestety pułapki ustawione są różne; internet, telefon komórkowy,dopalacze,alkohol,narkotyki,gry komputerowe,kredyty,prostytucja, masowe imprezy z udziałem różnych „szarpidrutów” , moda na obchodzenie urodzin dziecka w przedszkolach i to wszystko czyni z człowieka homo sovieticus. Tak też traci się bezcenny czas!

  26. Wydaje mi się, że jedynym twardym ośrodkiem katolickiego kapitalizmu jest Bawaria i część Szwajcarii. W pozostałych częściach świata wiatr zmian wieje o wiele mocniej.

  27. A o co chodzi z imieninami dzieci w przedszkolach? Co jest nie tak?

  28. Przesyłam link do artykułu pokazującego, że centrum gospodarcze Polski nie zmieniło się od czasów Średniowiecza, co może wspierać niektóre tezy prezentowane przez Coryllus-a.

    https://www.cire.pl/item,174505,13,0,0,0,0,0,mielczarski-centrum-gospodarcze-i-energetyczne-polski.html

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.