gru 242019
 

Wiele się zmieniło w kraju po zwycięstwie Szymona Hołowni w wyborach prezydenckich roku 2020. Przede wszystkim telewizje zachodziły w głowę co tu teraz wymyślić, jaką formułę programu wprowadzić, żeby tego nowego prezydenta jakoś w nią wpasować i żeby nie było siary. Bo wiecie, nowy prezydent jest katolikiem, w dodatku ortodoksyjnym. Napisał szereg książek, w których – bardzo autorytatywnie – próbuje przekonać ludzi do tej swojej ortodoksji. To wiele osób denerwowało i denerwuje nadal, a sam prezydent jest do tego stopnia przejęty tymi swoimi konceptami, że raz się nawet rozpłakał na wizji. Tak, tak, to nie są żarty. W programie gdzie był jurorem, Taniec z gwiazdami się to nazywało, jakiś niedorobieniec zaczął deklamować XIII księgę Pana Tadeusza. Wiecie, z tymi wszystkimi bezeceństwami, z tymi cyckami i całą resztą, z mrówkami też. To tak wzburzyło naszego obecnego prezydenta, że wybiegł ze studia z płaczem, a ta wariatka Chylińska tylko się śmiała, jakby te wierszydła były właśnie o niej. Dawne to czasy i dziś nie ma co o nich wspominać, ale problem jest. Jak przekonać publiczność, że prezydent jest człowiekiem otwartym, a jednocześnie blisko mu do tradycji rodzimej? Jakiej tam zresztą rodzimej, uniwersalnej przecież. O to w końcu chodzi w tej religii. No, ale wszak nowy prezydent nie jest uniwersalnym prezydentem, ale naszym, polskim. Musi więc zmienić tę swoją gawędę i musi powiedzieć coś, co zadowoli wszystkich, a przede wszystkim zadowoli sponsorów i Unię Europejską.

Dwie rzeczy były w tym planie istotne – pierwsza, to ta, że prezydent musi być prezydentem wszystkich Polaków. Tych co chodzą na mszę trydencką także. Przekonanie ich do tego, że prezydent jest takim prawdziwym katolikiem, a nie jakimś farbowanym nie było wcale takie trudne. On wygląda jak trzeba, mówi jak trzeba, ma właściwe odruchy, żonę w wojsku, dzieci w dobrych szkołach i wszystko jest z nim w porządku. Prezydent po zwycięstwie w wyborach, od razu właściwie, z miejsca wyeliminował z gry najważniejszego, jeśli brać pod uwagę względy propagandowe, konkurenta czyli Grzegorza Brauna, a także całą stojącą za nim klikę. Pokazał się tuż po wyborach w oknie papieskim w Krakowie i powiedział – szczęść Boże. To załatwiło sprawę i wszyscy zaczęli się ekscytować, jak dzieci zupełnie. Nie należy bowiem nigdy zapominać o tym, co powiedział kiedyś Jerzy Urban – wszyscy ludzie pragną najbardziej jednego – entuzjazmowania się w grupie. Pomysł, żeby zastąpić w oknie papieża, którzy przecież nie dorasta do standardów polskich katolików, był majstersztykiem i wielu ludziom odjęło mowę po tym występie. Młodzież rzecz jasna tańczyła i klaskała, niektórzy śpiewali Abba ojcze, tylko pewien nieznany nikomu zakonnik-karmelita widząc to przesunął czapkę w tył głowy i zagwizdał cicho, piosenkę o rezerwistach odchodzących do cywila. Był to ojciec Antoni z Wrocławia, który się tam, w czasie tego podniosłego wydarzenia w Krakowie, znalazł zupełnie przypadkiem.

Można rzec nawet śmiało, że występ prezydenta, ta cała inauguracja, to była – pardon – wręcz pacyfikacja. Bo i cóż po czymś takim mogli powiedzieć inni, aspirujący do jedynej, prawdziwej wykładni doktryny katolickiej? Nic. Ludzie byli zadowoleni, wszak prezydenty robił karierę we właściwej telewizji, a przy tym chodził do kościoła, a więc nie było się do czego przyczepić. Ci co przeginali pałę, jak Braun, zostali powaleni na ziemię i nie mogą się podnieść, a gromada pomniejszych kacyków milczy i czeka na dalsze rozstrzygnięcia.

Kłopot jest tylko z tą Unią i tymi sponsorami. Jak tu ich przekonać, że prezydent jest jednocześnie światowy i europejski? Samo słowo honoru członków rady programowej TVN nie wystarczy. Wystąpienie z taką propozycją mogłoby nawet wywołać niepotrzebne perturbacje. Sami wiecie – słowo, honor…to się wszystko okropnie kojarzy przecież.

Nowy prezydent zebrał wokół siebie grupę myślicieli z różnych, najbardziej wysublimowanych intelektualnie środowisk krajowych, reprezenrtujących całe spektrum poglądów. W tej niby tajnej radzie zasiedli: prof. Sadurski, Jaś Kapela, redaktor Karłowicz i red. Terlikowski. Prezydent zaś wpadł na pomysł, że dobrze by było, gdyby on sam miał bezpośredni kontakt z ludźmi i przemawiał do nich w cyklicznym programie telewizyjnym. I nie ma doprawdy potrzeby by każdy z widzów musiał zaznaczać swoją obecność przed telewizorem w specjalnym, elektronicznym dzienniku zainstalowanym w pilocie. Wystarczy, że program będzie atrakcyjny, ciekawy i każdy sam z siebie zapragnie go oglądać. Trzeba było tylko wymyślić tytuł i jakieś szczegóły z tła, bo jasne było, że pierwszy plan zajmie prezydent.

– To musi być coś uniwersalnego – powiedział prof. Sadurski na pierwszym zebraniu tajnej rady.

– Może taki tytuł – Przybieżeli do Betlejem pasterze – zaproponował Terlikowski

– Z tymi przechrzczonymi Żydami zawsze jest problem – pomyślał Jaś Kapela – znany lewicowy aktywista, wychowany w ortodoksyjnej rodzinie katolickiej, gdzie nauczono go już dawno kto jest kim w Polsce i po czym rozpoznaje się właściwych ludzi – każdy chce wyskakiwać przed szereg.

Prezydent uśmiechnął się ciepło i popatrzył na redaktora Terlikowskiego spod wpółprzymkniętych powiek tak miło i sympatycznie, że po plecach czołowego katolickiego publicysty, popłynęła cienka stróżka potu.

– Nie uważasz Tomek – od dawna byli bowiem po imieniu – że taki tytuł będzie nas trochę ograniczał?

– No tak – zgodził się Terlikowski – to może „Na cud Jonasza”?

– Chryste – redaktor Kapela mimowolnie wydał z siebie okrzyk, którego wcale wydać nie chciał.

Prezydent odwrócił się do redaktora Karłowicza i popatrzył nań wymownie.

– A pan, co myśli?

– Uważam, że powinno się w tym tytule znaleźć wyraźnie odniesienie do kultury antycznej

– Ma pan na myśli antyk rzymski czy grecki – zapytał prezydent

Karłowicz zastanowił się przez moment, rozważył wszystkie argumenty za i wszystkie przeciw, pocmokał trochę, popatrzył w sufit i rzekł – wydaje mi się, że grecki

– Ale w jakim sensie – zaciekawił się prof. Sadurski – pan chce zasugerować, że prezydent jest prezydentem wszystkich Polaków, także tych ze środowisk LGBT?

Terlikowski poczerwieniał, a Kapela roześmiał się głupkowato.

– No nie, nie to – zacukał się redaktor Karołwicz

– A dlaczego ku…wa nie to?! – Kapela był najwyraźniej poirytowany – dlaczego nie?! Znowu chcecie tu kogoś wykluczać, tak? Znowu będziecie to swoje getto budować, z Maryją i Jezusem…

– Przy słowie getto bym uważał – spokojnie rzekł Sadurski

Kapela się uspokoił, ale od tego momentu siedział nadąsany i widać było, że zebranie wcale mu się nie podoba.

– No dobrze – rzekł prezydent – niech będzie, że grecki. Co ma pan na myśli konkretnie?

– No wiecie panowie – głos redaktora Krałowicza stał się uroczysty – trzeba podkreślić łączność czasów współczesnych z tradycją antyczną i wyeksponować jakąś rozpoznawalną postać z tych danych czasów, taką, która jednoznacznie wywoła pozytywne skojarzenia.

– Herostrates – zawołał Kapela

– Pitagoras – wyrwało się Terlikowskiemu, który chciał powiedzieć coś mądrego i zwrócić na siebie uwagę

– A dlaczego Pitagoras? – zdziwił się prezydent

Terlikowski nie potrafił odpowiedzieć. Spuścił więc głowę i milczał.

– Może Sokrates – zaproponował prof. Sadurski

– O! – podchwycił prezydent – bardzo dobrze, to mi się podoba – po czym uśmiechnął się ciepło do Sadurskiego.

– No dobrze – rzekł – połowę tytułu już mamy, teraz musimy popracować nad resztą.

– Uważam – rzekł redaktor Karłowicz – że prócz tradycji antycznej powinna się w tym tytule uwidaczniać inna jeszcze wielka tradycja, równie ważna i stara, stanowiąca podstawę naszej cywilizacji.

Terlikowski wiercił się niespokojnie, zupełnie jak w tych momentach, kiedy naprzeciwko niego siadały ładne dziewczyny w mini.

– To znaczy? – Sadurski nie zrozumiał do czego zmierza Karłowicz – ma pan na myśli tradycję chińską i jakiś ukłon w stronę Azji?

Prezydent pokręcił głową

– Chyba nie panie profesorze, pan redaktor ma coś innego na myśli.

– Ja mam taką propozycję – zawołał niespodziewanie Kapela – Sokrates spotyka Szymszela z Kurzy, tego wiecie, co występował w serialu „Noce i dnie” i razem rozprawiają o losach świata i Polski, a ty Szymon – tu wskazał na prezydenta – będziesz to komentował.

Terlikowski aż zapiszczał słysząc te słowa i skulił się całkiem w sobie.

– Co za nędzny tchórz – pomyślał Kapela i odsunął się od niego ze wstrętem.

– Pomysł nie jest głupi – głośno zastanawiał się prezydent – ale uważam, że trzeba go trochę przerobić.

– To znaczy – Karłowicz wydawał się zaskoczony w sposób totalny – co pan prezydent ma na myśli?

– Żeby Szymszel zamiast furmanką jeździł na motocyklu – szydził Kapela

Prezydent spojrzał na Kapelę spod oka i widać było wyraźnie, że co prawda musi go tolerować, ale ma to swoje dość wyraźnie wytyczone granice.

– Nie – rzekł cicho – nie o to mi chodziło.

– O cóż więc? – zapytał Sadurski

– Myślę, że program musi mieć formę przewodnika, musi być wędrówką – tu prezydent zrobił uduchowioną minę, taką, jak to tylko on potrafi i uniósł palec w górę – wędrówką, powiadam, po świecie i zaświatach, która uwypukli walor edukacyjny programu.

– A „Na cud Jonasza” dlaczego wam się nie podoba – zapiszczał znienacka Terlikowski, cały spocony z emocji, ale oni już nie zwracali na niego uwagi.

– No – prezydent znienacka powrócił na ziemię – słucham – rozwińcie jakoś tę moją myśl.

– Ale co? – zastanawiał się Sadurski – Sokrates i Mosze Dajan spacerują po pustyni Negew?

– W zasadzie nieźle, ale nie rozumiem po co nam te polityczne wtręty – prezydent był zadowolony, ale nie do końca – musi być w tym trochę grozy i metafizyki.

– Musi być głębia, tak? – Kapela znów szydził – trzeba się do czegoś dokopać i coś stamtąd wyciągnąć?

– Może – zaskrzypiał Terlikowski – może taki tytuł – „Z Sokratesem po Szeolu”.

Kapela słysząc co mówi najpoważniejszy prawicowy publicysta katolicki otworzył szeroko oczy.

– No, no – wypuścił powietrze przez zęby – nie poznaję kolegi.

Prezydent zrobił nagle poważną minę.

– Zaskoczyłeś mnie Tomek – powiedział stanowczo i po żołniersku – pozytywnie mnie zaskoczyłeś.

Terlikowski otarł pot z czoła. – Trzeba będzie wystąpić o jakąś premię – pomyślał – cóż oni by beze mnie zrobili?

– Ale, ale – jąkał się Sadurski, któremu przez głowę nie mogło przecisnąć się coś takiego jak wymyślona przed chwilą zbitka wyrazów – ale skąd to panu, redaktorze drogi przyszło do głowy?

– Już dawno pomyślałem, że jesteśmy tylko dziczką w winnicy Izraela – rzekł poważnie Terlikowski. Zebrani zaś popatrzyli na niego z podziwem.

– On to jednak ma łeb – pomyślał prezydent – a taki wydaje się niepozorny, po czym wyjął z kieszeni telefon komórkowy i zadzwonił do menedżera odpowiedzialnego za produkcję, żeby na gorąco opowiedzieć mu co zostało postanowione na tajnej radzie.

– Ale, ale – zawołał Kapela niespodziewanie – kogo on tam będzie w tym Szeolu spotykał?

Prezydent zastanowił się chwilę.

– Jak to? Tych wszystkich, którzy wykazywali się niejasną postawą ideologiczną i mieli podejrzane intencje. Będzie prowadził z nimi dialogi, a ja to będę komentował…

– Ale kogo konkretnie – naciskał Kapela

To się ustali później – uciął dyskusję prezydent i opuścił salę.

Szanowni Państwo, nikomu nie życzę, by spełniła się powyższa wizja. To tylko taki żart, w miarę bowiem jak się starzeję, odchodzę coraz dalej od różnych standardów, w tym od standardowej formuły składania życzeń świątecznych. Zmierzam ku rzeczom nowym. Mam nadzieję, że będą one Państwa cieszyć i inspirować. W nadchodzące święta zaś życzę wszystkim wielu Bożych błogosławieństw, zdrowia, pomyślności wszelkiej, szczęścia osobistego i cierpliwości dla spraw świata tego, które zmierzają przecież w nieodgadnionych jeszcze kierunkach. Bardzo też dziękuję wszystkim za to, że razem ze mną są obecni w Szkole Nawigatorów, pisząc i komentując teksty. Mam nadzieję, że ta nasza przygoda będzie trwała jeszcze wiele lat.

  13 komentarzy do “Z Sokratesem po Szeolu”

  1. Szczęść Boże Grzegorzowi, Gabrielowi i Gabrielowym Grzesznikom ☺

  2. Z życzeniami i podziękowaniem dla Gospodarza i wszystkich wokół
    Nasza Cywilizacja

  3. Z okazji świat Bożego Narodzenia życzę całe mnóstwo samego dobra, dla gospodarza w pierwszej kolejności, jego rodziny bliższej i dalszej,wszystkim czytelnikom,znajomym i sympatykom.  Niech Bóg poszczęści panu Gabrielowi w nowych i starych projektach.

  4. Jadowite nieco acz w temacie:  Ted Chiang – „Piekło to nieobecność Boga”

  5. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. 

  6. Z okazji narodzenia naszego Pana,  Jezusa Chrystusa, życzę gospodarzowi Panu Gabrielowi i jego bliskim wszelkich łask Bożych. 

  7. Kapitalny wpis  !!!
    A zart wielce prawdopodobny… tez nie zycze sobie aby  wizja tego bardaku sie ziscila, ale ktoz to wie – wszystko sie zdarzyc moze… a bedzie to co ma byc  !!!
    Pieknych Swiat Bozego Narodzenia dla Pana i calej Panskiej rodziny, takze dla wszystkich Wspolpracownikow, wreszcie dla wszystkich Komentatorow i Czytelnikow  Panskich mediow,  przede wszystkim zdrowia i blogoslawienstwa bozej Dzieciny, oby nasza wspolna przygoda trwala do konca swiata  !!!
     
    Radosnych Swiat Bozego Narodzenia wszystkim ludziom dobrej woli.

  8. ja tak banalnie, niech się prezio (in spe) nie odwołuje do starożytnych Greków, bo oni pierwsi by go odrzucili, u starożytnych  symetria była ważna i brana pod uwagę, wg nich „’symetria była urodą bogów”’, a ten co to jest powyżej opisany i aspiruje do fotela najważniejszej osoby w państwie –  jest nie symetryczny , ma krzywą twarz

  9. Katolik pracujący w TVN to oksymoron.
    Dlatego można przyjemnie pogrzebać i poszukać drugiego, trzeciego, czwartego dna 🙂
    Na pewno się znajdą ciekawe teoryjki 🙂
    Pogmatwane są te nasze losy, podsmażane na zjełczałym tłuszczu na patelni dziejów 🙂

  10. tvn- owskie pudła rezonansowe obsmażane na patelni dziejów w tłuszczu zjełczałych  skwarek z ruskiej żółtej ze starości słoniny     

  11. Na szczęście, na zdrowie, na to Boże Narodzenie dla Gospodarza i Nawigatorów,
    żebyśmy się doczekali drugiego takiego Bożego Narodzenia,
    przy szczęściu, przy zdrowiu, przy dobrym pokoju,
    w mniejszych grzechach, w większych radościach, Amen.
    PS Wizja Gospodarza może się ziścić. Taki zbieg okoliczności- gdy B. Komorowski w 2010 został prezydentem, w Legii Warszawa grał piłkarz Marcin Komorowski. Gdy w 2015 wygrał A. Duda piłkarzem Legii był Ondrej Duda, a od czerwca 2020 kończy się wypożyczenie z Legii do Śląska Wrocław piłkarza Mateusza Hołowni. Przypadek? 

  12. przestań Waść, czytać hadko  

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.