Każdy, kto był na ostatniej konferencji przyznać musi, że zarówno wykładowcy, jak i uczestnicy w kuluarowych rozmowach podnieśli poziom tej imprezy na nieznane dotąd wyżyny. Nie odniosę się do wykładu Ewy Luchter-Wasylewskiej o enzymach, bo choć był on ciekawy, ja nie opanowałem nawet podstawowej wiedzy pozwalającej wypowiadać się na takie tematy. Chciałem za to odnieść się do fragmentów wykładu prof. Andrzeja Nowaka i do tego, co ten wykład wniósł do rozmów kuluarowych.
Jak wiecie jesteśmy środowiskiem trochę wyizolowanym i pojęcia, bon moty oraz zagadki dominujące w głównym nurcie politycznych dyskusji są trochę poza nami. Na pewno zaś poza mną, bo ja nie używam takich wyrazów, jak „głębokie państwo”. A prof. Nowak użył i to wywołało natychmiastową reakcję na widowni. Cóż to jest głębokie państwo czyli tak zwany deep state? Mniej więcej każdy potrafi to sobie wyobrazić w odniesieniu do USA, Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii. W Polsce głębokiego państwa nie ma. Taką sugestię wysunął prof. Nowak. Na co Joanna odpowiedziała, że owszem jest. Tym głębokim państwem jest postkomuna. I to jest prawda niestety. I prof. Nowak się z tym zgodził. Każdy kto miał kiedyś do czynienia z dziećmi partyjnych funków lub artystów zbierających profity w PRL doskonale to rozumie. To jest polski deep state, a całe, tak zwane przemiany demokratyczne, służyły temu jedynie, by grupę tę u władzy zachować. I to się udało kosztem niewielkich ustępstw w obszarze komunikacji. Możemy sobie pogawędzić o wyklętych, o husarii, o wielkości Rzeczpospolitej, ale to w zasadzie wszystko. Przypomniało mi się też to pisowskie bajanie z roku 2015 o polskich superprodukcjach rzekomo hollywodzkich. Już wtedy wiedziałem, że one nigdy nie powstaną. Takie rzeczy mogła robić komuna, która musiała się uwiarygodnić przed kolejnymi pokoleniami, którym nie można było przecież wprost powiedzieć, że żyją czymś, co jest skrzyżowaniem kibucu z kołchozem. Obecnie wszystko kończy się na bajaniu. No i na cięciu kosztów. Chyba, że chodzi o jakieś osoby z postpeerelowskiego deep state, wtedy nie. W takim wypadku można wydać na propagandę ile tam żądają. Tak sobie myślę, że można było tanio zrobić film o mistrzostwach Europy w boksie w roku 1953. Film o bokserach walczących o honor w zrujnowanej stolicy jest łatwy do zrobienia. Potrzeba tylko ruin i paru facetów w koszulkach zwanych dziś żonobijkami. Co stanęło na przeszkodzie patriotycznej władzy, że tak nośny i piękny temat został odpuszczony? Pewnie fakt, że niektórzy autorzy, co się tym zajęli wcześniej, mogliby na tej koniunkturze wypromować swoją twórczość. Żartuję, rzecz jasna. Taki film nie mógłby powstać, bo sport nie imponuje osobom decydującym o budżetach. No i zapewne są inne wytyczne, że się tak wyrażę, wychowawcze. Muszą nam wystarczyć skarpety z Pileckim i Lolek Skarpetczak. Swoją drogą, co oni mają z tymi skarpetami? To jest jakiś fetysz?
Ciekawą rzecz powiedział prof. Nowak na temat Putina. Otóż wygłosił ów człowiek opinię następującą – ludzie października, czyli bolszewicy, źle zrobili nadając poszczególnym częściom imperium status republik, bo w ten sposób umożliwili po 70 latach rozpad ZSRR. Ta wypowiedź, która padła na jakimś międzynarodowym forum, nie dała nikomu do myślenia. I nikt z nią nie polemizował, a przynajmniej ja niczego takiego nie słyszałem. A jest ona istotna, bo wskazuje, że Putin gówno, pardon, z polityki rozumie. On może rozumieć tyle, że trzeba kogoś zamordować, albo postraszyć. Jak człowiek nie ma środków, można przeciwnika kokietować jakimiś gawędami a la Diugin. To wszystko. O głębokim rozumieniu spraw nie może być nawet mowy. Putin nie czai, że dojście do władzy bolszewików musiało się odbyć pod pozorami demokratyzacji, czyli musiała być fałszywa flaga i fałszywa doktryna. Inaczej bolszewicy zostaliby wyduszeni, jak szczury w kanale. To jest sprawa prosta do zrozumienia, ale nie dla Putina, który ogłasza, że gdyby bolszewicy powiedzieli ludowi – zamiast carskiego, będzie imperium żydowskie, popierajcie nas!!! To wtedy dopiero by było super. Ta wypowiedź, a także inne jego komunikaty, to znakomita podstawa do stworzenia narracji, która całkowicie mogłaby zdegradować Putina, jako uczestnika dyskusji politycznych. Nic takiego niestety nie nastąpi. I tu dochodzimy do ostatecznej demaskacji, która ujawniła się po wykładzie prof. Nowaka. Wyraża się ona w słowach: nie ważne jakie brednie opowiadają przywódcy ZSRR i Rosji. Są one świetnie umocowane w tradycji dyplomatycznej zachodu i zawsze znajdą poważnych i wdzięcznych polemistów. Jeśli dodamy do tego tak zwanych znawców Rosji, którzy, wszyscy jak jeden, są na usługach Putina, mamy realny obraz sytuacji. W polskim grajdołku sprawy mają się jeszcze lepiej, bo tu każda gnida usiłuje się lansować na tym, co tam usłyszała z ust Putina lub jego ludzi, wie bowiem ona, że te komunikaty zawsze będą traktowane serio. W odróżnieniu od komunikatów papieża, na przykład, albo komunikatów prezydenta Polski. Mniejsza czy gada on z sensem czy bredzi. Mogę dodać od siebie, że intuicja prowadzi mnie ku takim hipotezom: cała dyplomatyczna tradycja zachodu, istotna tradycja, sięgająca 200 lat wstecz, oparta jest o narracje rosyjskie i nie może się bez nich obejść. To znaczy traktuje Rosję tak, jakby nic się w niej nie zmieniło, choć przecież zmieniło się wszystko. I tu dochodzimy do sedna, czyli dobrze nam znanego od trzech dekad pieprzenia o wiecznej Rosji. To jest narracja uprawiana przez sowietologów, rusofobów i rusofilów, w przekonaniu, że czynią dobrze, albowiem demaskują potwora. To nieprawda, niczego nie demaskują, a jedynie malują w kwiatki i smoki parawan, za którym kilku gości w gimnastiorkach gra w mariasza przy wódce i ogórkach. Co jakiś czas jeden wstaje, zakłada na łeb futrzaną maskę niedźwiedzia, wychyla się zza parawanu i robi – uuuuuuaaaaaahhhhhhh!!! To właśnie stało się 22 lutego 2022 roku. Tylko, że tym razem żonobijca i pedofil założył sobie cały kostium, żeby zwiększyć wrażenie.
Proszę Państwa, jeśli nie przestaniemy uprawiać tego dziwnego sportu jakim jest fascynacja narracjami produkowanymi na kremlu, nigdy nie pokonamy Rosji. Oni o tym wiedzą i dlatego będą robić wszystko, żebyśmy wierzyli w te gawędy. Będą dokonywać zamachów, będą zabijać bezbronnych, będą robić prowokacje, a my będziemy mówić – patrzcie, to wieczna Rosja. Czas z tym skończyć. Prof. Nowak przypomniał, jak to pan Włodzimierz, w przytomności jakiegoś izraelskiego polityka rzekł, niby szeptem, ale przy włączonym przypadkiem mikrofonie, że prezydent Izraela to mocny gość, bo zgwałcił dziewięć kobiet. Powtórzył to kilka razy, żeby wszyscy słyszeli. I co? I jajco. Wszyscy pomyśleli, że Putin, to dopiero ma jaja, choć on przecież nie szpanował tym kogo zgwałcił, ale tylko opowiadał o tym, jak to pewien Żyd w Izraelu, panie dziejaszku…itp., itd. Różnica jest wyraźna. Reakcją na nią powinno być równie niedyplomatyczne zachowanie, czyli ktoś powinien wstać i zdzielić pana Włodzimierza w łeb krzesłem, tak zupełnie znienacka. Oczywiście ryzyko było, ale trzeba się zastanowić kto poniósłby większe koszty takiego występu. Jestem przekonany, że Putin, bo jego kumple w gimnastiorkach takiej zniewagi by mu nie darowali.
W kuluarach, w krótkiej rozmowie z prof. Nowakiem, którego po minucie, zostawiłem na pastwę innych uczestników, poruszyliśmy temat polityki francuskiej wobec Polski w XVII wieku. Tak, jak to już wskazałem w ostatniej książce o porwaniu Jana Kazimierza, nie rozumiemy własnej historii. Zdaje nam się, że upadek państwa nastąpił w połowie XVIII wieku. On był widoczny już wcześniej, ale odwlekano go, a państwo istniało, jak sądzę, dzięki Kościołowi i jezuitom. Profesor Andrzej Nowak jeszcze raz podkreślił jak fatalną rolę odegrała Francja w naszej historii, w drugiej połowie XVII wieku, czyniąc z Polaków aspirujących gamoni i wyszydzając w licznych pismach ich kulturę. Prof. Nowak przypomniał, że Jan Sobieski pisał do Paryża, będąc już królem w Polsce, że chciałby, aby mu ofiarowano choć mały domek w tym Paryżu, dla niego i rodziny. To są rzeczy dla przeciętnego konsumenta treści historycznych niesłychane. I teraz jak sobie uświadomimy ten przemożny wpływ Francji na Polskę, jak sobie przypomnimy, że starosta radomski Kochanowski domagał się, by Paryż wyznaczył w Polsce gubernatora i w ten sposób skończył z fikcją niezależności państwa, jak dziwnie będzie nam się potem czytało pamiętniki Jana Chryzostoma Paska. Prawda?
Wieczorem, przy stole, kiedy wszyscy się przekrzykiwali i wesoło bawili, pan Paweł, uczestnik wielu konferencji, ni z tego ni z owego dał bardzo precyzyjną definicję prawdziwego i fałszywego lidera. Otóż prawdziwy lider to ten, co konstruuje ofertę dla zagranicy i ryzykując wiele, usiłuje coś osiągnąć dla swojej organizacji. Fałszywy lider to ten, co kokietuje naród. I teraz się zastanówmy ilu mamy prawdziwych liderów i co z języka dyplomacji nie tylko rosyjskiej, a także z historii, ci ludzie rozumieją?
Przypominam, że 28 czerwca chciałbym zorganizować kolejny wieczorek katakumbowy w Kielcach, gdzie powyższe rozmowy będą kontynuowane. Prowadzić go będziemy we dwóch z Piotrem Grudzieckim. Trzeba się zapisać, bo impreza jest zamknięta. Jeśli nie będzie odpowiedniej ilości chętnych odwołamy ją. Przypominam też, że w dniach 6-7 lipca odbędą się w pałacu w Ojrzanowie kolejne już Targi Książki i Sztuki. Zapraszam wszystkich.
Od wczoraj mamy w sprzedaży nową książkę:
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pamietniki-czasow-moich-julian-ursyn-niemcewicz/
Profesor Nowak jest dziwakiem, bo nie używa telefonu komórkowego, a ja to dziwactwo szanuję, podziwiam i NIE zazdroszczę, że ma taki luksus. Bo ja też NIE używam i Pegasus nie ma do mnie dostępu 😉
Nie wiedziałem, ale też nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby go o ten telefon poprosić
Dzień dobry. Istotnie – Rosja – temat rzeka. I z tak zwanych obiektywnych powodów nie przestaniemy o niej myśleć i dochodzić. Ja – dzięki Pańskim książkom dość już sobie usystematyzowałem pogląd na te sprawy. Otóż – moim zdaniem – to, co się tam zmienia, to tak zwany anturaż. „Stylówa” – jak niegdyś mówiły moje dzieci, póki się nie postarzały. Teraz istotnie są te „gimnastiorki”, a w czasach ekipy Gottorp-Romanow były inne kostiumy, ale cięcia kosztów to nie nowość, jest więc co jest. Ponadto – kulisy, nawet misternie mocowane, mają to do siebie, że się czasem urywają i ukazują, że domniemany mąż stanu, ba – szaman i szatan światowej polityki, szara eminencja przerastająca Kardynała – to półgłupi kagiebowski bękart, do złudzenia przypominający elektorat KO. Tak zresztą musiało być. Zarówno bowiem inkryminowana dynastia, jak i sowieckie intelligence service, że tak powiem – mają swoje pięć minut, a to znaczy, że nie sześć. Takie są zasady rządzenia dominiami i od czasów Kompanii Moskiewskiej jest to jasne i oczywiste. Są pewne koszta, bo czasem trzeba złomować iluś zapłaconych wcześniej aznovourów, hemingwajów i innych nosicieli propagandowych tub, ale trudno. To i tak tańsze niż interwencja zbrojna i finansowanie administracji na podbitych terenach. Zresztą – znajdą się nowi chórzyści, nie gorsi a pewnie tańsi. Rzecz w tym, żeby tego chóru nie słuchać a nie daj Bóg – w nim nie śpiewać.
„Fałszywy lider to ten, co kokietuje naród”. Tak jest, ale gdy „prawdziwy lider” uzyska od zagranicy certyfikat, to musi zacząć kokietować naród na wyprzódki.
Ta postkomuna nie potrafi rządzić państwem. To postkomuną rządzą inne państwa.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.