kw. 012023
 

Mam dziś sporo spraw do załatwienia, nie dam więc rady napisać tekstu. Ponieważ jednak udało nam się wreszcie wysłać do drukarni książkę Gabriela Ronaya „Zaginiony król Anglii”, umieszczam tu jej fragment. Mam nadzieję, że zarówno tematyka, jak i sposób prowadzenia narracji znajdą Wasze uznanie. Mam nadzieję, że książka znajdzie się w naszym sklepie tuż po świętach.

 

Zaginiony Król Anglii

Przygody Edwarda Wygnańca w Europie Wschodniej

Wprowadzenie

Król Kanut, Władca Fal, oraz Edward Wyznawca to postaci znane każdemu mieszkańcowi Brytanii. Stoją oni na drodze do przełomu roku 1066 niczym dwa kamienie milowe. Tymczasem historia dwóch æthelingów, których losy w niezwykły sposób połączyły tych królów, nie zakorzeniła się w narodowej świadomości. Kanut chciał zamordować Edmunda i Edwarda, prawowitych dziedziców angielskiej korony, a niespełna czterdzieści lat później Wyznawca wyznaczył jednemu z nich kluczową rolę w swoim desperackim planie powstrzymania przejęcia kraju przez Normanów.

Dramatyczna opowieść o uratowaniu życia dwóch młodych książąt mocno oddziaływała na wyobraźnię kronikarzy tamtych czasów, którzy uważali je za jedno z najważniejszych wydarzeń jedenastego wieku. Gdyby nie tragiczne zrządzenie losu, potajemne działania grupki ludzi mogły zapobiec podbojowi normańskiemu, co otwiera pole do „gdybania” na temat jednego z najciekawszych alternatywnych scenariuszy w brytyjskiej historii.

Pomimo historycznego znaczenia æthelingów, do teraz właściwie nie było wiadomo, w jaki sposób uniknęli losu dwóch książąt z Tower, a wypadki ich kontynentalnej odysei pozostawały białą plamą na kartach dziejów. Lata wygnania spędzone na Rusi Kijowskiej były owiane tajemnicą, a zachowane opisy wędrówek wyglądają raczej na zbiory legend niż faktów historycznych. Tak naprawdę nie ma rzetelnej pracy gromadzącej wiarygodne informacje o latach spędzonych przez dwoje anglosaskich książąt na wygnaniu.

Na przykład @ Encyclopeaedia Britannica ledwo co wspomina o pobycie Edmunda i Edwarda na Węgrzech i o tym, że córka Edwarda, Małgorzata, wychowała się na węgierskim dworze. Burkes Peerage  mylnie wymienia przodków córki Edmunda ze strony matki. Dictionary of National Biography  ogranicza się do stwierdzenia, że „o Edwardzie i jego bracie Edmundzie mówi się, że jako dzieci wysłani zostali do Szwecji. Dodaje jeszcze, że æthelingowie przybyli na Węgry przed rokiem 1038, kiedy [król] Stefan umarł. Jednak żaden ślad wygnańców nie zachował się w kronikach węgierskich (…))”.

Szczegółowe przebadanie bogatych i różnorodnych źródeł z epoki w kilku europejskich archiwach dostarczyło nowych wiadomości na temat życia książąt i ich czasów, dzięki czemu „brakujące” lata wygnania mogą być odtworzone z dużą dozą prawdopodobieństwa. Obfitowały one w polityczne intrygi, bohaterskie czyny i obyczajowe skandale wokół królewskich sypialni, a w porównaniu z niektórymi przygodami æthelingów osławione przypadki błędnych rycerzy wypadają dość blado. Jednakże motywacje, którymi kieruję się przy próbie zrekonstruowania życia æthelingów na wygnaniu, są bardziej frapujące niż ponętne historie przygodowe.

Po pierwsze, należy zbadać rolę Edwarda i jego syna, æthelinga Edgara, podczas burzliwych wydarzeń poprzedzających rok 1066, zważając szczególnie na ryzykowną próbę Edwarda Wyznawcy utrzymania korony w anglosaskich rękach przy ich pomocy. Kolejną nierozwiązaną zagadką jest nagła śmierć Edwarda tuż po jego tryumfalnym powrocie do Anglii po 40 latach wygania. Czy był to wypadek, czy morderstwo?

Kolejną kwestią, która dała impuls dla niniejszej pracy, jest zagadka Edgara Æthelinga. Syn wygnańca, urodzony na wygnaniu, stał się wielką nadzieją białych – tanów, którzy wybrali go na króla po klęsce pod Hastings, by zniwelować pretensje Wilhelma Bękarta do angielskiego tronu.

Okoliczności, które ukształtowały charakter ostatniego prawowitego anglosaksońskiego dziedzica tronu, wymagają wyjaśnienia. W przeciwnym razie działania człowieka, który stał się zaginionym królem Anglii, pozostaną niezrozumiałe.

Sprzeczne relacje o małżeństwie Edwarda na kontynencie również domagały się cierpliwego przestudiowania. Zgłębianie nie w pełni znanych okoliczności politycznych tego wydarzenia nie było formą działalności akademicko-hobbystycznej, której mediewiści tak bardzo lubią się oddawać w swoim prywatnym światku badań naukowych. Było ono żywym zagadnieniem o praktycznych, do dziś odczuwalnych reperkusjach: poprzez potomków Edwarda i córkę Agaty, świętą królową Małgorzatę Szkocką, Stuartowie stali się królami Anglii, łącząc starodawną dynastię Wesseksów z panującą obecnie rodziną królewską.

Lecz główną pożywką niniejszych dociekań było wydobycie na światło dzienne trasy podróży æthelingów po dziewięciu i pół stuleciach. Przy pomocy nowych materiałów ujawnionych w trakcie badań oraz świeżego spojrzenia na znane wcześniej dokumenty możliwe było uzyskanie nowego wglądu w niezwykłe przeżycia anglosaskich książąt na kijowskim i węgierskim dworze.

Ich cierpienia, słabości i lekkomyślność ukazują ich ludzką omylność, przez co wydają się nam bliżsi. Burzliwy romans między Edmundem i węgierską księżniczką, który wstrząsnął dworem, nie stracił nic ze swojej bezpośredniości, nawet w pruderyjnym opisie anglonormańskiego plotkarza.

Pomimo romansów i eskapad życie æthelingów na wygnaniu różniło się od zwykłej historii przygodowej. Edward żywił stałą troskę o dom, okazywał tęsknotę za krajem, który tak naprawdę był mu bardziej obcy niż dające schronienie ziemie za granicą. Jak się okazało, w Ziemi Obiecanej, o której marzył przez czterdzieści lat tułaczki po kontynencie, zamiast wdzięczności czekał na niego kielich z trucizną. Tragedia Edwarda przyspieszyła dramat roku 1066.

Część I

 Agonia Królestwa

 

Rozdział 1

O wróżbach, thingmenach i przeczuciach Anglosasów.

Dla wszystkich, którzy chcieli poznać przepowiednie na nowy rok 1013, astrologowie, wróżbici, nekromanci oraz rzesza mniej konwencjonalnych przepowiadaczy przyszłości w królestwie Wesseksu nie miała do zaoferowania niczego poza proroctwami zguby. Wszystkie znaki były złe, a przepowiednie przerażające. Nawet najbardziej wiarygodni obserwatorzy nieba przewidywali jedynie śmierć i zniszczenie.

Mimo to, w miarę upływu czasu, król Etherled (o urągliwym przydomku „Bezradny”) zaczął spoglądać w przyszłość z nadzieją. Wprawdzie w tym roku Pańskim (jak zresztą bywało od dwóch stuleci) langskipy wikingów pojawiały się u wybrzeży Anglii, by łupić, grabić i palić bezbronne osiedla, to rozwinięto jednak nową strategię walki z tymi najeźdźcami. Thorkell Wysoki ze swoją drużyną 3000 Jomswikingów zostali przekupieni zawrotną sumą 48 000 funtów w srebrze i zostali przyjęci na służbę Anglii jako najemnicy.

Uleganie żądaniom wikingów lub płacenie danegeldu nie było oczywiście niczym nowym, lecz wykorzystanie Skandynawów jako obrońców Anglii na tak dużą skalę było przełomowe. Etherled i magnaci, którzy zebrali pieniądze, ustalili na zgromadzeniu Witanu, że przy pomocy stałej armii wytrawnych wojowników Wesseks miał dużą szansę odeprzeć kolejne ataki Duńczyków.

Jednak w tamtych przesądnych czasach wielu ludzi, również członków wykształconej elity, ślepo wierzyło we wróżby i nie żywiło wielkich nadziei co do przydatności Jomswikingów. Uważali, że przekupienie sfory wilków-maruderów i przebranie ich w owczą skórę nie może być uznane za punkt zwrotny w walce przeciw duńskim najeźdźcom.

Ich ponure przypuszczenia były podzielane przez tych, którzy próbowali wejrzeć w przyszłość przy pomocy proroctw jasnowidza Merlina, którymi zainteresowanie szybko się odradzało[2]. Jego przepowiednia mówiła, że czerwony smok, reprezentujący lud Brytanii, miał być pokonany przez białego smoka pochodzącego zza morza, a przecież wszyscy mogli dostrzec pływające u wybrzeży Anglii statki wikingów w kształcie smoków.

To jednak nie wszystko, bo proroctwa Merlina wydawały się mówić o jeszcze bardziej konkretnym szczególe czekającego na wyspiarski naród losu: Spadnie deszcz krwi, a straszliwy głód dotknie ludzkość. Czerwony Smok będzie ubolewać nad swym losem (…) Brzuchy matek będą rozcięte, a dzieci urodzą się przedwcześnie. Ludzie będą okropnie cierpieć, aby urodzeni na tej ziemi mogli odzyskać władzę. Ten, który tego dokona, jawić się będzie jako Mąż z Brązu i przez wiele lat będzie strzegł bram Londynu na mosiężnym koniu.

Kimkolwiek miał okazać się Mąż z Brązu strzegący bram Londynu, w mniemaniu ludu nie mógł być nim Etherled. Chociaż rzeczywiście wywodził się ze starodawnej, anglosaskiej rodziny, to przepowiednia Świętego Dunstana, wypowiedziana w dzień jego koronacji, była przygnębiająco dobitna: Etherled nie mógł pozbyć się miecza wiszącego nad jego dynastią[3]. Jego los był przypieczętowany i ostrze miało pozostać nad nim do końca życia. Co więcej, na jego potomstwo również czekała przedwczesna śmierć, a królestwo miało zostać ostatecznie przejęte przez obcego władcę. To zaś oznaczało nie tylko zagładę Domu Cedryka, lecz również całego królestwa. Proroctwo Świętego Dunstana było postrzegane jako wyraz boskiego natchnienia, a nie dzieło piekielnej sztuki, jak jaką mogły być wróżby obserwatorów nieba. Nie można było więc zaprzeczyć jego prawdziwości.

Przeczucie zbliżającej się katastrofy nie mogło być jednak spowodowane wyłącznie eschatologicznymi przepowiedniami jasnowidzów. Wróżby i proroctwa, niezależnie od źródła, były jedynie lekko zabarwionymi projekcjami teraźniejszości w rysującą się w czarnych barwach przyszłość.

Fakty mówiły same za siebie: trzy z czterech angielskich królestw zostały zniszczone przez falę duńskich najazdów, a na ich zgliszczach wyrósł Danelaw, kukułka wikingów w anglosaksońskim gniazdku. Ta obca kolonia rozciągała się od Yorku po Tamizę.

Swen Widłobrody, zawsze skory do walki i grabieży król Danii, wykorzystał zdradę Thorkella i jego drużyny jako pretekst do zmontowania kolejnej wyprawy na urodzajne ziemie Anglii. Chociaż nie trzeba było go przekonywać do oddania się swojemu ulubionemu zajęciu; napisana w zbliżonym czasie Pochwała Królowej Emmy (Encomium Emmae Reginae), zawiera sugestywny opis sposobu, w jaki rada wojowników argumentowała za wojną przeciw Anglii:

Thorkell, rzekli, dowódca twoich wojsk, o królu, odszedł za twoim pozwoleniem, by mógł pomścić brata, który został zabity tam [w Anglii], i zabrał ze sobą wielką część twych zastępów. Teraz, gdy cieszy się zwycięstwem i zawładnął południową częścią kraju, woli pozostać tam jako wygnaniec i przyjaciel Anglików, których pokonał twoją potęgą, zamiast posłusznie powrócić z wojskiem i oddać zwycięstwo tobie. Jesteśmy zatem pozbawieni naszych towarzyszy i czterdziestu okrętów, którymi odpłynął do Anglii, załadowanych najlepszymi wojownikami Danii. Nie pozwól, o panie, na tak wielką stratę, lecz wyruszaj, przewodząc swej gotowej armii, a podporządkujemy ci krnąbrnego Thorkella wraz z jego towarzyszami i sprzymierzonych z nimi Anglików oraz ich posiadłości. Pewni jesteśmy, że nie oprą się oni długo, bo nasi współbracia chętnie przejdą na naszą stronę.

Była to trafna ocena sytuacji. Część populacji Wysp Brytyjskich była już dobrze usposobiona do duńskich najeźdźców, królestwo było osłabione, a jego ludność podzielona i zdemoralizowana. Podczas gdy Etherled pokładał wielką nadzieję w nowych oddziałach najemników, Swen uważał słusznie, iż Jomswikingowie, zobaczywszy sztandary wikingów, powrócą w jego szeregi.

  9 komentarzy do “Zaginiony król Anglii – fragment”

  1. Morawiecki napisał dzisiaj na fejsbuku, że rząd zostanie zastąpiony przez e-rząd i czata GPT. Mimo, że wpis został pomyślany jako żart na prima aprilis, to akurat ten pomysł ma sens, bo w demokracji jest właściwie potrzebny algorytm do podejmowania decyzji, a nie instytucja, w której pracują ludzie podatni na korupcję i inne słabości.

    Sztuczna inteligencja na 100% podejmowałaby lepsze dla nas decyzje i byłaby uczciwa.

    Subtelność tej gry słów polega na tym, że Pinokio w prima aprilis akurat wyjątkowo powiedział prawdę, co oczywiście jest znakomitym żartem i jesteśmy nim ubawieni po pachy.

    Optymiści i naiwni dostają podpowiedź:
    Morawiecki uspokaja, że rząd nadal będzie „działał zgodnie z demokratycznymi zasadami, a decyzje będą podejmowane przez ludzi, a nie przez maszyny”. 
    — Nie dajcie się dziś wkręcić! — kończy premier.

  2. Wikingowie, zwłaszcza ci mieszkający na Islandii, mieli dużo zdrowszy system demokratyczny, niż my dzisiaj.

     

    https://youtu.be/udXFA6R3mOE

     

    https://youtu.be/uhxMhuWKChU

  3. A zatem jest jasne, dlaczego główny bohater filmu o agresywnych zwierzętach nazywa się Rollo (Rollo Lee – John Cleese).

    Otóż Rollo był wikingiem i pierwszym władcą Normandii. Jego potomek Wilhelm podbił Anglię.

    https://youtu.be/BS03KSFH6pI

    Nie mam czasu komentować, więc zostawiam film

    https://youtu.be/-mY_xWdHynE

    https://youtu.be/Gdq8u9lTdlA

  4. Ty tu o zaginionym królu Anglii, a tam na YT nagrywa J.Piński o najbogatszym człowieku wszechczasów, Fuggerze 🙂
    Kojarzysz? Chyba z 9 lat temu opowiadałeś o nim pierwszy raz, nie?

  5. Technicznie – czat GPT myli się dość często – to się fachowo nazywa „ma zdolność do halucynacji”.
    Jego główna zaleta – umie ładnie składać zdania, które często są prawdziwe. Ale nie zawsze. Więc z tymi decyzjami był uważał. Ale przynajmniej nie kłamie w każdym zdaniu, jak Vateusz Pinokio.

  6. GPT tak się ma do inteligencji jak gumowa lalka do normalnej kobiety

  7. A czy nie można mieć szacunku do gumowej lalki?

  8. To zależy czy ma certyfikat i czy nie zawiera ftalanów.

  9. Dokładnie.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.