Nasza wizja narodu pochodzi wprost od Sienkiewicza. Nie wstydzimy się tego, nie ukrywamy, nie zamierzamy tego zmieniać. Sienkiewicz zaś pochodzi od Ludwika Kubali, zapomnianego archiwisty i bibliotekarza, który w pocie czoła, w kurzu, wśród paprochów, składał narodowe dzieje, by jakoś tam wyglądały. Wyszło nieźle, ale wielu elementów brakuje. My przez to nie jesteśmy w stanie zrozumieć dziś bardzo wielu rzeczy, a niestety ponowne próby zmontowania literackiej definicji narodu, takiej, co to wszyscy aż westchną po jej przeczytaniu nie mają dziś żadnych szans na realizację. Ta bowiem wizja, którą stworzył Sienkiewicz pod koniec XIX wieku jest potrzebna nie tylko nam, ale także naszym wrogom. Powód jest bardzo prosty, mnóstwo rzeczy i mnóstwo organizacji nie zostało przez Ludwika Kubalę i przez Henryka rozpoznanych, a wiele nie zostało nawet zauważonych. A one były, istniały jak najbardziej realnie i istnieją do dziś, tylko, że my patrzymy na nie z niedowierzaniem i nie rozumiemy skąd się nagle wzięły. Żadne tam nagle, były z nami zawsze, ale nikt nie miał odwagi ich opisać. Sienkiewicz nie miał odwagi? Co ty gadasz bracie – powie ktoś zaraz. Nie o Sienkiewicza mi idzie, ale o innych autorów. Sienkiewicz zrobił co mógł, ale istotne jest to co inni z Sienkiewicza zrozumieli i w jakim celu zaczęli pisać książki.
Stulecie XIX obfitowało w Polsce w badaczy, eseistów, archiwistów i różne książkowe mole, których praca aż się prosi o jakąś literacką obróbkę z końcowym efektem na miarę Henryka. I wielu próbowało. Najważniejszym prócz Kubali historycznym dłubkiem, był Władysław Łoziński, którego księgę, bo nie książkę przecież, umieściłem w naszym sklepie niedawno. Mam w tym pewien ukryty cel, który zdradzę dopiero 24 lutego. Władysław Łoziński przejrzał dokumenty sądowe Lwowa z XVII wieku i na ich podstawię zbudował swoje monstrualne dzieło, które jest inspiracją, niech nawet nie próbują kłamać, dla wszystkich naśladowców Sienkiewicza z lat 1945 – 2017. Dlaczego Łoziński, a nie Kubala? Bo Kubala pisał o sprawach nadzwyczajnej wagi politycznej, a Łoziński o życiu szlachty. To zaś zawsze bardziej inspiruje słabszych autorów, którzy chcą „trafić do młodzieży”. Najważniejszym autorem, który próbował zrobić karierę na Łozińskim, był Józef Hen. Na pewno pamiętacie bardzo słaby serial pod tytułem „Rycerze i rabusie’, gdzie Tomasz Stockinger grał starostę jurydycznego Wolskiego i zachowywał się niczym dzielny szeryf gdzieś z Kansas. Na pewno pamiętacie ilustrowane przez Szancera książki cieniutkie książki podpisane nazwiskiem Hena, które miały wypełnić na rynku lukę w dziale różnych historycznych sensacji. To wszystko było wprost zerżnięte z dzieła Łozińskiego. To był wręcz Łoziński podzielony na kawałki i obudowany bardzo wątłą fabułą, której Hen nie potrzebował się wstydzić, albowiem był oficerem politycznym wysłanym na odcinek literatury dla młodzieży.
Jego książek dziś już nikt nie czyta i czytał nie będzie. Łoziński w konfrontacji z Henem zwyciężył, inaczej niż Kubala, który przegrał z Sienkiewiczem. Hena nie ma a Łoziński jest, Kubali nie ma, ale jest Sienkiewicz. Teraz trzeba postawić pytanie, co nam dziś może dać lektura dzieła Władysława Łozińskiego, poza wyeksploatowaną już przez różnych Henów warstwą sensacyjną i obyczajową? Wiele. Łoziński ma w rękach papiery sądowe, tam są nazwiska i opisy sytuacji, od których włos się jeży na głowie. A jeży się nie dlatego, że to są opisy jakoś mocno makabryczne, ale dlatego, że one nas zmuszają do rewizji całej sienkiewiczowskiej „prawdy”. Konkretniej zaś zmuszają nas do zadania sobie pytania – czy XVII wieczny naród szlachecki na Rusi czerwonej, najbardziej narażonej na najazdy tatarskie był narodem, czy zasobem? To jest istotna dość kwestia, jeśli weźmiemy pod uwagę nasze wczorajsze rozważania o Pietrasiku, nieruchomościach i partyzantce miejskiej.
Pisze nam bowiem Łoziński, że te powtarzające się co dwa lata wielkie łowy na niewolników jakie przeprowadzali tu Tatarzy, nie licząc corocznych pomniejszych wypadów, nie spotykały się w zasadzie z żadną reakcją szlachty. To znaczy szlachta jest tu tradycyjnie oskarżana o to, że nie chce utrzymywać u siebie wojska i woli znosić te straszliwe najazdy. To oczywiście jest komentowane w sposób znany – głupia szlachta, nie rozumie, że dzięki żołnierzowi stacjonującemu po miastach byłaby bezpieczna. Czytamy dalej i robi się trochę dziwnie. Oto uniwersały królewskie dotyczące zaciągów przeciw Tatarom, zawsze właściwie dochodziły na Ruś czerwoną z opóźnieniem. Miasta, które czambuły omijały kierując się ku wsiom, biły z armat w ostatniej chwili. Nie to jest jednak najgorsze. Łoziński pisze o dwóch dzierżawcach, panach braciach, którzy słysząc bicie armat w miasteczku miast pędzić chłopów do lasu albo na bagna, żeby się tam ukryli, wygnali ich wprost na pole i kazali pracować. Efekt, który Łoziński odnotowuje z pewnym zdziwieniem, był oczywisty. Wszyscy zostali zagarnięci, pognani na Krym i tam sprzedani.
Jeszcze ciekawiej sytuacja przedstawiała się w tatarskich więzieniach, gdzie siedzieli panowie bracia pochwyceni podczas najazdu. Pisali oni listy do domów z prośbą o wykupienie, oczywiście nie wszyscy byli rozpoznani, ale po tych więzieniach zawsze kręciła się masa ludzi, których Łoziński określa eufemizmem „swoi” gotowych przedstawić Tatarom rzeczywistą wartość tego czy innego jeńca. Nie było więc mowy, żeby ktoś się wymigał od wykupu za mniejszą kwotę. Opisuje Łoziński okropną historię syna Stanisława Żółkiewskiego, który wysłał do Polski niejakiego Bałabana, także jeńca, z prerogatywami dotyczącymi okupu. Tamten zniknął, pieniądze zebrał, ale uwikłał się w jakieś pośrednictwa i Żółkiewski czekał na niego ponad rok. To nie jest jednak najciekawsze. Były przypadki, że jeńcy nie mogąc doczekać się pomocy z kraju zaciągali kredyt – siedząc w więzieniu – u miejscowego, tureckiego bankiera, któremu zostawiali weksel, a następnie ten bankier wykupywał ich z niewoli. Oni zaś jechali do Polski, a potem przyjeżdżali na Krym z gotowym pieniądzem, powiększonym o odsetki i zwracali dług. I nie bali się – zapyta jakiś nieuważny czytelnik? A czego mieli się bać? Toż Łoziński opisuje wyraźnie, że istniał rynek, na tym rynku obowiązywały pewne ściśle przestrzegane zasady, które co prawda dalekie były od zasad salonowych, przyjętych w stuleciu XIX, ale też nie były aż tak straszne, żeby nie można ich było zaakceptować. Urzędnik, który opóźniał publikację królewskich uniwersałów był zapewne jednym z głównych rozgrywających na tym rynku. Król go, mniemam, nie dyscyplinował, albowiem osadzenie wojska na Rusi Czerwonej nie było z jego strony poparte intencją tak czystą, jak się to wydaje Łozińskiemu. Dzierżawcy, którzy wypędzali chłopów na pola tuż przed najazdem byli zapewne na prowizji u pośredników zarządzających całym rynkiem. Ci co bili z armat w ostatniej chwili, żeby ostrzec wsie, też zapewne dostawali jakiś grosz. Chłopi szli w niewolę, ale rodzili się nowi, poza tym można było ich ściągać z innych części kraju. Pozostaje wskazać jeszcze kim byli właściciele tego rynku. Bo nie był nim przecież ani król Polski uwikłany w różne interesy, ani żaden z ruskich magnatów. Otóż właścicielami i najważniejszymi pośrednikami w handlu żywym towarem rosnącym w ukraińskich wsiach, dworach i miasteczkach, byli Ormianie ze Lwowa i Karaimi z Halicza, wśród tych ostatnich na pierwsze miejscy wysuwał się Abraham zwany Suką.
Hola, hola, zawoła uważniejszy nieco czytelnik Łozińskiego, toż przecież ci Ormianie i karaimscy żydzi zajmowali się wykupywaniem z niewoli biednych jeńców, a nie ich pakowaniem za kraty…..
I tu właśnie doszliśmy do momentu kluczowego. Każdy kto rozumie zasady działania rynku dobrze wie, że jeśli rynek jest dobrze naoliwiony, to znaczy towar jest dostarczany regularnie co dwa lata w większych partiach, a pomiędzy tymi interwałami, są jeszcze mniejsze dostawy, to ktoś musi tego pilnować. To znaczy musi pilnować dostaw towaru w jedną stronę i dostaw gotówki w drugą. I zawsze musi być to ta sama organizacja, lub dwie organizacje ze sobą współpracujące. Nie ma innego wyjścia, bo ktoś kontrolujący tylko sam towar, albo tylko samą gotówkę, sam stałby się towarem, a jego miejsce zająłby ktoś inny, na przykład jakiś kupiec moskiewski. I zwróćcie uwagę, że ja tu nie piszę o prostym pośrednictwie, bo na omawianym rynku nic nie było proste. Pośrednicy byli często samozwańczy, trzeba było ich temperować we własnym zakresie, a do tego prócz zwykłego zysku opatrzonego jakąś tam prowizją, w grę wchodziły także dodatkowe bonusy, targi i przepychanki, które musiałby być jakoś kontrolowane. Ta kontrola nie była pełna, bo zdarzało się, że jakiś szlachetka, czy wręcz chłop, nie rozumiejąc zupełnie o co chodzi, gromadził kupę zbrojną i miast pozwolić rynkowi funkcjonować, dewastował go napadając na kolumny transportowe idące przez wąwozy i doliny ziemi lwowskiej. Nie można było pozwolić na takie rzeczy i sprawy należało załatwiać w trybie administracyjnym u lub jakoś zakulisowo. To znaczy w żaden sposób nie można było dopuścić, by na Rusi stacjonowało jakieś wojsko i za to, jak mniemam, odpowiedni ludzie dostawali prowizję. Tych nieodpowiedzialnych co psuli handel likwidowano, bo nie może być tak, że uczciwi kupcy są narażeni na straty. I wszystko było jak trzeba. Chłop się mnożył, szedł w niewolę, z nim drobna szlachta. Bogatsi wykupywali się, często po kilka razy, za pomocą wypróbowanych ormiańskich lub karaimskich pośredników, którzy strzegli świętych zasad rynku i dawali czasem po łapach ludziom, co je łamali.
Oczywiście, my się dziś możemy łudzić, tak jak łudził się Sienkiewicz, Kubala, sam Łoziński i nawet Józef Hen, że ten świat wyglądał inaczej. Nie wyglądał, bo jedyną realnością dostępną wszystkim jest realność ekonomiczna, mierzona pieniądzem. Reszta to didaskalia. My się łudzimy, bo obraz tu nakreślony, obraz wyłaniający się z księgi Łozińskiego nie jest wesoły. Mieszkańcy Rusi, pisze nam Łoziński, byli naznaczeni fatalizmem. Oczywiście, że byli, bo dobrze zdawali sobie sprawę gdzie żyją i wiedzieli, że dopóki ormiańskie i karaimskie gangi rządzą rynkiem niewolników w Europie wschodniej, nic się nie da zrobić. Kluczowa jest moim zdaniem kwestia następująca – z kim, z jakimi organizacjami, dworami i gangami byli połączeni ci nasi Ormianie i Karaimowie wspólnym interesem. Kto zamawiał tych niewolników, bo nie sposób uwierzyć, by handel ten był tak po prostu puszczony na żywioł. O tym, że nie był niech zaświadczy obecność w tatarskich miasteczkach tych wszystkich „swoich”, którzy taksowali jeńców i za parę szekli gotowi byli wyjawić ile który jest wart. Ludzie ci musieli dokładnie wiedzieć kto jest kim w Polsce, jakimi aktywami dysponuje i ile ma długu. Ich rola, dość przyznajmy szczególna, czeka na swojego autora.
Jeśli świat opisywany przez Łozińskiego porównamy z naszym, dzisiejszym światem, łatwo zauważymy jak niewiele się zmieniło. To co my bierzemy za kwestie istotne, czyli ZUS, emerytura, zatrudnienie, mieszkania dla młodych małżeństw, to są jedynie złudzenia, nie traktowane serio, przez obsługę rynku, na którym jesteśmy. Nawet ktoś bardzo spostrzegawczy zauważy tylko pewną część współczesnego rynku gdzie królują ormiańscy i karaimscy pośrednicy, to będzie rynek pracy. A gdzie rynek rozrywek, rynek pedofilski, o którym nic nie wiemy, gdzie inne jakieś nisze? O nich się nie mówi, bo i po co. Najważniejsze jest dzisiaj, by tania siła robocza z Rusi, znalazła się w montowniach w Polsce. Polacy tymczasem, zostaną przez różnych Pietrasików i innych „swoich” przygotowani do walki, która z góry jest skazana na klęskę, bo też i taki jest wymóg karaimskich zarządców rynku. Póki co, dzięki właściwemu odczytaniu książki Łozińskiego zaczynamy te sprawy lepiej rozpoznawać, a i Józef Hen, znany karaimski kupiec, za bardzo nam w tym nie przeszkadza. Może, zanim ujawni się całą potworność okoliczności uda się nam coś zrozumieć, a jeśli zrozumieć, to może i zastosować jakieś wymuszenie, na tych „swoich” i przywrócić ich choć na chwilę do pionu. Jak ci szlachetkowie i chłopi co nie rozumieli zasad ustanowionych we Lwowie i Haliczu i napadali po wąwozach na niczego nie rozumiejących Tatarów, którzy przecież już wszystko mieli ustalone z kierownikiem sprzedaży, zapłacili wejściówkę i odebrali dokumenty wywozowe. Ho, ho, tak, tak, wiele jeszcze przed nami odkryć i niespodzianek…
Dziś wrzucę do sklepu kolejny mini album z rysunkami Ryszarda Natusiewicza. Nosi on tytuł „Dwa tysiąclecia chrześcijaństwa”. Mam ledwie 7 egzemplarzy. Nie przyjmuję zamówień mailowych, kupujemy tylko przez sklep.
W sklepie FOTO MAG zostały następujące numery Szkoły nawigatorów
SN 2 – 22
SN 3 – 29
SN 4 – 17
SN 5 – 39
SN 6 – brak
SN 7 – 7
SN 8 – 17
SN 9 – 16
SN 10 – 13
SN 11 – 18
SN S – 6
A tutaj proszę – zajawka nowej edycji Bytomskich Targów Książki „Rozetta”.
https://www.youtube.com/watch?v=W-ijzjo1XjE
Przypominam także, że w sprzedaży mamy już II tom wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego
Teraz ogłoszenia
Nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III oraz w księgarni Odkrywcy w Łodzi przy ul. Narutowicza 46. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który stworzył dla nas Pan Marek Natusiewicz. Prace są już ukończone i w indeksie są wszystkie nazwiska z naszych publikacji. Oto link:
http://www.natusiewicz.pl/coryllus/
Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią tego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ponad połowę środków potrzebnych na produkcję. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.
Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta
41 1140 2004 0000 3202 7656 6218
i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl
Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl
To co pan pisze wyjaśnia dlaczego ginęli szybko rzutcy, dynamiczni i skuteczni oficerowie walczący z zagonami tatardkimi jak Chmielecki jeśli dobrze pamiętam. Psuli rynek. Postawie taką tezę, że niewolnicy oprócz galer byli potrzebni do kopalni w tym złota. Kto hył właścicielem kopalń i miał handel morski na morzu czarnym ten ten nakręcał ” tanią siłę roboczą” z Rusi.
http://www.stefczyk.info/blogi/dziennik-chuligana/polska-to-konkretny-program,19236249187
a w tle mamy ideologów
„Swoi” ludzie
http://www.fronda.pl/a/kaczynski-zeby-przezyc-ue-musi-sie-zreformowac,87024.html
http://www.fronda.pl/a/polska-i-niemcy-musza-byc-blisko-by-zachowac-jednosc-ue,87020.html
czyjeś aspiracje to „makowiec, herbata z cytryną i Sienkiewicz. Od deski do deski. Co roku cała Trylogia.”
Do dzisiaj cytuję to na każdej imprezie i jest hitem!
zasób i tyle
To musiał być super biznes. Np. za Wiki „W latach 1688–1783 polscy trynitarze wykupili 517 jeńców za kwotę 573 427 złotych polskich[3].” Czyli ponad tysiąc złotych za jeńca.
wracamy do podstawowego problemu: czy zasób mający doktrynę może zostać podmiotem? może, ale na fundamencie własności; i pointując: ani doktryny ani własności no to zasób po wieki wieków
No.
.
Ja tak miałam. Od kiedy rodzice przynieśli całe wydanie w płótnie z księgarni.
Potem się mówiło Sienkiewiczem.
.
dawaj więcej takich tekstów, będzie beka nie tylko na najbliszych imprezach, ale przez całe lata!
to było do 7 lutego 2017 o 10:08
Teraz i zawsze szlo o pieniadze. Smiercia i/lub majatkiem placa ci ktorzy sprzeciwiaja lub podlaczaja sie ukladowi jesli nie sa ze swoich. Ale ciekawi mnie gdzie tam jest starszy brat w wierze skoro byl interes
Taaa, a Waszyngton będzie nas wspierał, jak zobaczy jacy fajni jesteśmy…i tacy zdecentralizowani…Ło, matko i córko.
Jakikolwiek interes w istnieniu Polski mamy tylko my sami. Jak mówi gospodarz – doktryna. Ale to, póki co,dominują bajki. Na moje oko przynajmniej.
Czy w tych zapiskach jest coś o pośrednikach, czy nadzorcach narodowości eskimoskiej?
(o Sienkiewiczu) „…Nie bez powodu obrał sobie literacki pseudonim Litwos. O tym pseudonimie napisała w pamiętniku jego pierwsza narzeczona Maria Jadwiga Gryff – Kellerówna: Warszawa ma Litwosa, Litwa dała nam Adama Mickiewicza. […] Litwos tak samo jest dla Litwy jak Mickiewicz dla Polski”.
W ślad za tymi zdaniami, jakoś tu trzeba by wpisać kim jest dla nas Coryllus. Jakie znaczenie ma dla nas Jego dociekliwość, pracowitość, zmaganie się z narzuconą i gdzieś zatwierdzoną narracją, z zamiecionymi pod dywan ukrytymi kłamstwami i przeinaczeniami aby wydobyć to na wierzch, powiązać i pokazać fakty.
Tekst super.
Teraz jest to robione bezpieczniej, spokojniej i pewnie taniej. Umożliwia się zasobowi zadłużanie folwarków rękami i głowami jego najwybitniejszych przedstawicieli, a zasób sam się przemieszcza i jeszcze sobie to chwali. Biomasa, która się nie przemieściła będzie spłacała zadłużenie.
JEST CORAZ LEPIEJ!
http://www.fronda.pl/a/poparcie-polski-dla-merkel-i-europy-na-wage-zlota,87036.html
Miłej beki.
.
Bardzo dobrze. Kim jest dla nas Coryllus.
Jesteśmy odczytane, mocno krytycznie patrzę na lektury. Ale nie było z kim o tym pogadać. Nie wolno burzyć świętości.
A tu jest miejsce na to.
.
Dzięki wielkie dla Gabriela.
:).
Rusini to sami przyjeżdżają. Dzisiaj w Europie handluje się Koreańczykami:
http://businessinsider.com.pl/wiadomosci/przymusowi-pracownicy-z-korei-polnocnej-w-polsce/z4cscme
Mocno cofnę się w czasie.
W okresie najazdu Mongołów księżna Grzymislawa posyłała zakonnika do nich.
To matka Salomei, teściowa Kolomana.
Też byliśmy zasobem.
.
No, a o czym ja tu napisałem?
W ten sposób oszczędza się na nieuczciwych pośrednikach. Taniej zbudować przedszkole pod montownią i Biedronkę obok, niż bulić jakiemuś oprychowi za dostawę towaru, który po drodze zarazi się odeń syfilisem, wymrze, albo poranią go strażnicy.
Jedno pytanie: chcesz stąd wylecieć?
Tekst porażający. No ale lepsza (dla podejmowania życiowych decyzji strategicznych) najgorsza prawda niźli najpiękniejsze kłamstwo. Zwłaszcza ten „rynek pedofilski” mnie poruszył bo zdaje się że miałem nieszczęście doświadczyć potworności jego działania na skórze własnej rodziny. http://niepoprawni.pl/blog/godny-ojciec/biurokraci-tez-sa-przeciwko-odbieraniu-dzieci-z-powodu-biedy
Szkoda żegnać się z sienkiewiczowskimi złudzeniami.
byliśmy czy jesteśmy
Jeszcze raz będzie pan próbował odwrócić uwagę czytelników w kierunku swoich własnych spraw i pana wyrzucę
Czyli w zasadzie niewiele się zmieniło od czasów Cyryla i Metodego a nawet wcześniejszych. Może tylko drogi handlowe. Co też ma jakieś znaczenie.
Poprostu, niezeykły talent posiada.
.. i go widać nie marnuje
Jesteśmy, oczywiście w oczach innych.
My sami mamy pamiętać o naszej podmiotowości danej od Boga.
Nikt za nas tego nie zrobi.
.
Ja patrzę na Sienkiewicza spokojnie. Gdy byłam dzieckiem czytałam go i dał mi coś …. Zyjac w małym mieście Zagłębia, czyli tym moim Księstwie Siewierskim nie miała bym tego kresowego ,,oddechu,, gdyby nie te lektury.
.
Ale…..Też bawiłam się lalkami. Czego przecież nie robię. A wtedy miało sens i cel.
.
Po to dorastamy by …… Dorastać:)))
;).
Wcześniej. Rynek niewolników w Bizancjum.
.
Świadomość człowiek ma kiepską, bo czytając omówienie z Łozińskiego zastanawia się gdzie był król i gdzie byli jego urzędnicy oraz wojsko. Z jednej strony dziwi niefrasobliwość króla w dopuszczaniu do siebie i swoich dzieci ludzi pokroju Kallimacha, ale zaraz ciśnie się do głowy przybłęda Sachs, który nas zbawiał.
nikt nie musi już się zapuszczać do Polski, porywać, gwałcić, wiązać, pilnować i pędzić setki kilometrów dalej, sami na własny koszt z uśmiechem na twarzy pędzimy w świat, zostawiając rodziny, dzieci, resztki dobytku.
może gangi pedofilskie działają jeszcze „na starych zasadach”
No właśnie.
Poza tym , o czym tu ostatnio piszę i tym się zaczęłam zajmować, rozbija się stare więzi. Uczelnie na kierunkach ,, kulturowych,, i socjologicznych badają co się ostało jeszcze. O jak już pisałam kształcą ludzi młodych którzy mają mieć do nas podejście naukowe. Jesteśmy obiektem …. Przedmiotem….. dociekań.
I manipulacji e kierunku rozbijania wspólnoty.
A tylko wspólnota może się bronić.
Inaczej jesteśmy jak ci chłopi wyganiani na pola….W celu łatwego zagarniecia nas.
.
Dla mnie dzisiejszy tekst Gospodarza jest absolutnie rewelacyjny! Wgniótł mnie w siedzisko i do teraz ćmi mi się w oczach.
Pokazuje też jak bardzo trudna była sytuacja geopolityczna RON. Według mnie cały ten rynek nie miałby racji bytu bez dużego zapotrzebowania na niewolników. Potrzebowała ich imperium osmańskie (janczarzy i galery plus niewolnicy do obsługi róznych interesów). To według mnie tłumaczy bierność i fatalizm ze strony naszej braci szlachty. Zniszczenie tego rynku pociągało za sobą wojnę z Turcją, na którą nikt o zdrowych zmysłach nie mógł sobie pozwolić (no może poza pozbawionym wyczucia Władysławem IV). Mieliśmy na głowie Szwecję i Moskwę inspirowanych z zewnątrz przez wrogie nam dwory. Kozacy buntowani od środka też nie bez podszeptów. Mogliśmy wyjść na stepy wojować z Turcją i nie byłoby do czego wracać. Od północy Szwedzi, ze wschodu Moskwa, ze środka Ukraina. Tylko Turcji od południa brakowało ( scenariusz jak z potopu. Ta nazwa „potop” wcale nie jest przesadzona). Dobrze, że Władysław IV przeniósł się na tamten świat w odpowiednim momencie. Bądź mu Panie miłosierny!
Zastanawiałem się kiedyś nad dwoma sprawami, które teraz mają proste wyjaśnienie. Dlaczego zawierając traktat w Radnot Chmielnicki szukał terenów na swoje udzielne księstwo na Białorusi i dlaczego cystersi z Wąchocka, kiedy zdecydowali się w XVII wieku na nową fundację nie myśleli o Kresach na wschodzie. Teraz sprawa jest jasna jak słońce.
Od paru Pana wpisów zastanawiałem się czy padnie konkluzja, że jesteśmy traktowani jak zasób. Jak ktoś próbował prowadzić (prowadzi) działalność w Polsce to nie powinien mieć trudności aby to dostrzec. Nie ważne co się stanie (okradną cię, nie zapłacą ci za faktury, oszukają cię) danina musi być. To samo jak się pracuję na etat. Już nikt nawet się z tym nie kryje (zamiast kadr mamy human resources – zasoby ludzkie). Co mnie osobiście zasmuca, to że ludziom jest nawet z tym dobrze. Dostaną darmową kawę w pracy, skrzynkę bananów raz na tydzień i jakąś kartę sportową i to jest szczyt ich marzeń. Wracają jeszcze do kwestii biznesu, to wielkie uszanowanie dla Pana. Nie wiem czy ktoś z Państwa próbował stworzyć własny produkt i go sprzedać. Wyjść na ulicę/rynek i przekonać obcą osobę aby ona dała za ten produkt pieniądze a nie łupić jakieś dotacje czy coś podobnego. I jeszcze się z tego utrzymać. To nie jest takie proste.
Znacznie, znacznie wcześniej.
Daleko wcześniej przed powstaniem Spartakusa
„…ale na fundamencie własności; i pointując: ani doktryny ani własności no to zasób po wieki wieków”
—————————————————————————————————
No właśnie, fundamenty, własność, czyli nieruchomości i narzędzia, oraz doktryna, czyli Matka nasza, Kościół.
Od prezesowego: „państwo, własność, rynek” z pewnością lepszy „kościół, szkoła, strzelnica”.
Zwodnicze są te triady, jak wszystkie „środki stylistyczne”.
Nie tylko nadzorowali, ale w Stambule mieli wręcz monopol:
http://www.kresy.pl/kresopedia,historia?zobacz%2Fczy-polska-powinna-domagac-sie-odszkodowan-od-izraela
Decydującą rolę odegrali jednak Tatarzy krymscy i Turcy. Co ciekawe, niewolnictwo Murzynów zostało potępione, ale zbrodnie Tatarów krymskich wobec Słowian już nie.
http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,rzeczpospolita?zobacz/targi-bialych-niewolnikow
„Reszta To Didaskalia” ?
Są wydarzenia o wymiarze niemal metafizycznym, które równie głęboko jak nie bardziej wpływają na losy i historie jednostek i narodów, tak więc nie tylko własność, kontrola handlu i monety…dystrybucji.
Przypomnę tutaj tylko Czarną Śmierć z 1348 przywleczoną poprzez Jedwabny Szlak do Europy zmiatając większość populacji, a jakimś cudem oszczędzając ziemie Polski za Kazimierza.
Tego typu wydarzenia powtarzają się i są poza kontrolą najbardziej wpływowych grup jednostek.
Przykro mi, że tak pan to widzi. Ważność pańskiego tekstu polega na tym, że mechanizmy które pan demaskuje i nam objaśnia okazują się ciągle żywe i ciągle wpływają na naszą sytuację życiową. Setki lat minęły, wszystko się zmieniło niby, a tak na prawdę mamy te same problemy co nasi przodkowie. Poruszenie pańskim tekstem, moje jak i zapewne większości tu obecnych bierze się stąd, że nawet nam się do tej pory w głowie nie mieściło że takie rzeczy się działy dawniej pod sienkiewiczowską atrapą. Wynika to głównie stąd, że mamy wycinkową wiedzę i wycinkowe doświadczenia życiowe, przez co nie widzimy prawdy w całej jej okazałości. Chociaż niby jest cały czas w zasięgu ręki… Dopiero tu na tym „forum” składamy te puzzle do kupy i niestety kiedy obraz jaki się zaczyna rysować sprawia, że za każdym razem szczęka nam opada. Nie mam pańskiej wiedzy w tej dziedzinie, mogę tu wnieść tylko swoje unikalne świadectwo. Na szczęście dla całej reszty jeszcze unikalne ale przecież potencjalnie cenne dla dobra wspólnego i chyba niezbędne dla złożenia puzzli, które tu składamy. Link który tu zamieściłem nie miał na celu skierowania dyskusji na manowce (w tak ekskluzywnym gronie to nam przecież nie grozi) lecz uzupełnienie mojego wpisu o przemyślenia (i świadectwo), które raz już wcześniej zanotowałem. Jestem trochę jak ten młody Nowowiejski, który nie rozumiejąc mechanizmów działania systemu rozwala Tatarskie tabory by uwolnić rodaków porwanych w jasyr. I pan mi to właśnie uświadomił swoim tekstem.
Myślę, że nie jest pan jak młody Nowowiejski i podtrzymuję swoją opinię.
Jesteś pewien, że epidemie były poza kontrolą wpływowych grup? Ja nie jestem…
tak konkluzja padła tu już kilka razy, nieuważnie pan czyta
Znow fala jak tsunami w notkach Gabriela!
I wgniata w fotel, ze powtorze za Mniszyskiem.
Z calym bolem duszy i emocji.
I coraz bardziej zrozumiale, czemu Kosciol im wrogiem.
Albo jak dwa słońca
Najpewniej tak, ale wszystko zmierza ku legalizacji pedofilii, za sprawą islamu rzecz jasna, więc wkrótce można będzie sobie dogadzać legalnie.
Muszę iść więc w wielkim skrócie.
.
Cesarstwo Rzymskie ,, stało,, pracą niewolników. Im się potem już nie opłacało rozwijać techniki…Bo nie mieli pomysłu co zrobić z tą masą niewolników.
Przeskoczę w czasie.
W czasach chrześcijańskich wróciła dzięki mnichom wiedza techniczna. Medyczna itd .. Starożytności.
.
I ,, komuś,, się wymyśliło że ludzi jest za dużo.
Depopulacja .
To wielki skrót….Ale już nie zdążę szerzej.
Myślę że to i tak jasne.
Tylko Kościół nasza Matka jest naszą obroną.
.
Ano. Samemu byłoby na to wpaść trudno.
Ciekawe, co nam zdradzi autor 24 lutego? Może zapowie wydanie książki tego rosyjskiego historyka z angielskiego uniwersytetu, którego tekst o krymskim handlu niewolnikami był pomieszczony bodaj w specjalnym numerze SN? Troszkę off topic. Dla znających angielski interesująca lektura o karierach przedstawicieli albańskiej chrześcijańskiej rodziny Bruni. Jeden z ich przedstawicieli dostał polski indygenat. Sporo informacji o rzeczywistości Turcji tamtego czasu oraz wzmianki o kontaktach angielsko-tureckich: https://www.amazon.com/Agents-Empire-Corsairs-Sixteenth-Century-Mediterranean/dp/0190262788
Wrzuciłem kolejny mini-album do sklepu. Zostało 5 egz.
Czy ktoś tu na blogu ma własność? Czy wszyscy na tym blogu mają własność?
wzywasz do autodenuncjacji?
Ja mam
Napisałem „trochę” i choć nie walczę w polu szabelką „jak Nowowiejski” (czasy się zmieniły szabelka jest nieskuteczna) udało mi się rozp…ć parę „taborów” i zniechęcić organizację do sformowania nowych.
Off topic. czytam teraz świeżą ruską popularną książkę o Wielkiej Grze – rywalizacji brytyjsko-rosyjskiej. Autor, jakaś telewizyjna ruska gwiazda, wbrew utartym kanonom, rozpoczyna ją do Kompanii Moskiewskiej. Pisze, że Angole podczas smuty na początku XVII wieku szykowali się do kolonizacji Moskwy (m. in. pisze o lądowaniu w Archangielsku angielskiego oddziału najemników, chcących walczyć z Polakami i Szwedami). Pisze, że to angielscy kupcy dali kasę Mininowi i Pożarskiemu na walkę z Polakami. Pisze w końcu, że wyprawy Lisowczyków na północ Rosji miały na celu zlikwidowanie wpływów angielskich. Coryllus rulez! Do takich wniosków dochodzi, pomimo, że w historiografii jest jeden ruski artykuł z 1914 roku, oparty na angielskich źródłach o planach skolonizowania Moskwy w tym czasie przez angoli (po głowie chodzi mi jeszcze, że jest chyba jeszcze jakiś angielski artykuł z lat 80-tych XX wieku, że o żadnej kolonizacji mowy nie mogło być :)).
Choćby dziwna epidemia trądu w zimnej i schludnej Norwegii, w wieku XIX.
Co to za książka? I jak to szykowali się do kolonizacji? Oni tę Moskwę skolonizowali, to jasne przecież. Ciekawe czy mnie teraz Targalski przeprosi za te głupoty, które o mnie wypisywał.
Epidemie były wywoływane celowo, a wiedza o bakteriach i sposobach ich likwidacji była po prostu wiedzą tajemną. Jawna była tylko propaganda lansująca na przykład nie mycie się.
W ewentualnym sporze o to, czy ważniejsza jest doktryna, czy może własność, zazwyczaj opowiadałbym się za własnością, jako określającą tzw. ” punkt widzenia w zależności od punktu siedzenia”. Mam nieodparte wrażenie, że nieco inne doktryny formułują osoby, za którymi stoi w istocie ich własność. Mamy tego liczne – historyczne i współczesne – przykłady, często tak czytelnie prezentowane przez naszego Gospodarza.
Chłop, w przywoływanych czasach i okolicznościach, był dla pana w istocie tylko zasobem i niczym innym. Uwłaszczenie chłopów? Ich podmiotowe traktowanie? Z dzisiejszej perspektywy spojrzenie na procesy zachodzące w tamtym czasie powinno być jednak trochę przefiltrowane. Może dlatego Sienkiewicz na kartach „trylogicznych” nie poruszał nadmiernie aspektów „martyrologicznych” dotykających chłopstwa.
Tym bardziej świdrujące stają się pytania o KONDYCJĘ MORALNĄ właściciela każdego zasobu oraz o to, jakim celom służy organizowanie procesów korzystania z zasobów. Tu może się okazać, że równie ważna, a może ważniejsza jest jednak DOKTRYNA. dlaczego więc doktryna? Bo doktryna pozwala na odniesienie działania i odejmowanych kroków do niemal aksjologicznego uporządkowania wynikającego z odpowiedzi na pytanie: 'w imię czego?’ robimy co robimy.
Oddzielną zupełnie kwestią pozostaje pytanie o status i motywacje „menedżerów” tego procesu wykorzystywania zasobów ludzkich.
Ukłony dla Gospodarza i podziękowania, również za dzisiejszy wpis!
To jest ta pozycja http://mirknig.su/knigi/military_history/112787-voyna-imperiy-taynaya-istoriya-borby-anglii-protiv-rossii.html O eksploatacji ekonomicznej Moskwy przez Angoli pisze bez ogródek (tak jak i o tym, że Kompania Moskiewska pomimo, że w bilansie wykazywała raczej straty, to funkcjonowała do 1917 roku). Pisze także o tym, że pierwszym szefem Kompanii Wschodnio-Indyjskiej był wcześniejszy przedstawiciel Kompanii Moskiewskiej w Moskwie. Jest jeszcze jakaś pozycja rosyjskiej autorki, która pisze o kontaktach Moskwy z Zachodem od XVI wieku. Sporo cytatów ze źródeł angielskich i rosyjskich.
No widzisz, walą otwartym tekstem, a my możemy tylko po nich powtarzać i to z dużym opóźnieniem. Jak ktoś, tak jak ja, wyciągnie logiczne wnioski z faktów, to jest wariatem, nie zna się i psuje robotę szacownych profesorów. Minin dostał pieniądze od Anglików i to jest jasne, bo taka jest logika faktów. A jak ja piszę, że ataman Połubotok musiał oddać pieniądze Anglikom i to wkurzyło Piotra, który najpierw mu nie uwierzył, a potem, jak się zorientował, że jednak oddał to kazał go otruć. Sam przeżył go ledwie o miesiąc czy dwa, to wtedy przychodzi do mnie uczony pan z brodą i z uśmiechem mówi – proszę pana, nie ma na to papierów. Owszem są, ale tych panów nikt do tych papierów nigdy nie dopuści, bo oni zostali tu zatrudnieni do strzeżenia narracji opracowanych w szczegółach gdzie indziej. I tyle.
Ciekawa koncepcja, szczególnie w świetle tego co dzieje się w świecie muzułmańskim i masowej „emigracji” stamtąd. Myślę, że ta „spontaniczna emigracja” rządzi się właśnie rynkowymi zasadami.
Oczywiście, że rynkowymi, a jakimi ma się rządzić? Oni tu przyjeżdżają, bo im coś obiecano. Pieniądze, mieszkania, dziewczyny i oczekują, że skoro zapłacili pośrednikowi, wszystko to dostaną…
Zgodnie z mądrością etapu, Targalski obecnie wychwala bohaterskie dokonania UPA i atakuje Polaków, czyli dalej wygaduje głupoty i to się raczej nie zmieni:
https://www.magnapolonia.org/wolodymyr-wiatrowycz-zachwycony-wypowiedziami-targalskiego-nt-upa/
Co do ewentualnych przeprosin, to Targalski został szefem Centrum Studiów nad Przestrzenią Postsowiecką przy Akademii Obrony Narodowej, więc jego ego i megalomania urosły jeszcze bardziej. On wszędzie widzi „ruskich agentów”, dlatego agenci angielscy, amerykańscy, eskimoscy czy ukraińscy dla niego nie istnieją.
http://www.polska-zbrojna.pl/home/articleshow/19595?t=Na-AON-powstal-think-tank-dla-wojska
Nie można takich wniosków wyciągać, bo katedra jednego z drugim profesorem ma zaplanowane dojście do nich za circa 50, 100 lat, a tu jakiś bloger niweczy im plany badawcze. Tak nie można, tak się nie godzi.
no to możemy być spokojni – z takimi strategami jak Targalski czy vel Grajewski wojny nie będzie a jak będzie to ją wygramy!
Ciekawe, że Ukraina nie ma żadnych poza entuzjastycznymi refleksji na temat własnej historii. My za to musimy je mieć, bo inaczej będzie źle. O Rosji było tu wielokrotnie i bardzo krytycznie. Tragalski nie rozumie czym jest Rosja i nie rozumie, że ona nie zrobi kroku jeśli nie dostanie wyraźnego pozwolenia na ten krok. To przygłup.
Po lekturze dzisiejszego wpisu przyszła mi do głowy sprawa kozactwa. Czyżby Władysław IV i jego plany ze zwiększonym rejestrem Kozaków miały na celu ochronę ludności przed mechanizmem opisanym przez Pana Coryllusa i zmianę zasad tego handlu? Może miał nową doktrynę dla RON. A czy przechodzenie chana krymskiego z sojusznika Chmielnickiego do obozu jego wrogów, nie jest związane z potwierdzeniem jego przewodniej roli na rynku niewolników i kapitulacją idei Władysława IV?
Do tego Krzywonos, Anglicy i Kompania Moskiewska. Przechlapane.
Jeszcze o Ormianach. Są przedstawiani jako sojusznicy Rzeczypospolitej, bo byli, jako kupcy, posłami do szacha Perskiego, gdy chciano zawiązać sojusz polsko-perski przeciw Turcji. Tak mnie przynajmniej uczyli. A tymczasem mogli działać w dwie strony. I tak pewnie było.
Gangi ormiańskie kiedyś sobie tu omówimy
No i po kolejnym mini albumie…
Ciągle jest pod wrażeniem dzisiejszego notki Gospodarza, ponieważ ona tłumaczy wiele rzeczy .., nie tylko cysterską fundację w XVII wieku na Białorusi w Wistyczach.
Dla mnie przede wszystkim tłumaczy rolę kozaków na Kresach. To był wywiad i osłona militarna tego całego handlu niewolnikami na tych ziemiach (i pomyśleć, że do takich tradycji chce nawiązywać Ukraina. Nasz Janosik przy kozakach do kanonizacji się nadaje, ha!). Tłumaczy też wybór cywilizacyjny ruskiej szlachty .., że koroniarzami zostać chcieli. Jaką oni inną alternatywę mieli ?!! Tabory pełene pijanych kozackich pomagierów handlarzy niewolnikami? Moskwę pełną krwi bojarów? Tatarów krymskich, którzy te ziemie traktowali jako zasób, co dzisiaj zostało przedstawione. Wisielcze żarty! Rozumiem teraz tę okrutną zawziętość Wiśniowieckiego. On próbował zdławić we krwi to ciążące nad Ukrainą fatum.
Teraz zestawić obraz Ukrainy, który wyłania się z tekstów Łozińskiego z obrazem Jasienicy z Rzeczpospolitej Obojga Narodów, gdzie kozacy to rdzenny lud i tylko polski pan co na ich szczęście nastawał, ha! Wrzodu na żołądku po takim zestawieniu nabawić się można.
Wzmianki o handlu niewolnikami są w pozycji „Na szlakach Orientu”: http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Przeglad_Historyczny/Przeglad_Historyczny-r1997-t88-n3_4/Przeglad_Historyczny-r1997-t88-n3_4-s549-551/Przeglad_Historyczny-r1997-t88-n3_4-s549-551.pdf
Właściwie mamy w tym dzisiejszym, genialnym tekście również wytłumaczenie dlaczego każda „miatież” czerni na Ukrainie oznaczała masowe rzezie Etrusków. Bo przecież nie chodziło o rozcieńczanie „horyłki” w gospodach ani jej sprzedawanie w borg. Zastanawiam się również dlaczego miejscowa szlachta i magnaci tak chronili Etrusków wysyłając ich razem z kobietami i dziećmi w głąb Rzeczpospolitej. Czyżby podejrzenie cichego wspólnictwa było uzasadnione? I w czym wspólnictwa? No jak inaczej rozumieć ten bojowy okrzyk czerni: „Rezaty Lachiw i Żydiw”?
wyłącznie proszę pana, wyłącznie…
W ogóle świadomość jak bardzo powiązane są losy nasze i narodu wybranego jest raczej niska.
Poziom dedukcji miażdży 🙂 Dzięki i gratulacje.
http://www.wykop.pl/link/3577447/trad-wrocil-do-europy/
Polecam lekturę wcześniejszych komentarzy Coryllusa, który tłumaczy na czym w praktyce polegał rejestr. Rejestr zobowiązywał RON do dawania żołdu i do uczestniczenia w ewentualnych wojnach. Do niczego więcej! Z tego co mi wiadomo, to nie był pobór do koszarów za wikt, opierunek i pensję. W praktyce oznaczało to dodatkowy dochód przy handlu niewolnikami. Dla mnie to dolewanie oliwy do ognia!
nie myślę że islamu..no chyba iż uznamy „profesora” Hartmana za islamistę…link do Wyborczej..:)))
http://wyborcza.pl/1,76842,16721990,Prof__Hartman_chce_dyskusji_o_zwiazkach_kazirodczych_.html?disableRedirects=true
Czytam teraz 2 część Baśni i tam jest taka definicja kolejnych etapów wojny, którą Pan podał: deprawajcja, propaganda, wojna domowa i na końcu interwencja zewnętrzna zakończona podziałem łupów, ustanowieniem zarządców i rozdysponowaniem nowych zasobów. Po prostu niesamowite! Przecież to się dokładnie sprawdziło na Ukrainie ostatnio. Co do joty tak było i jest. Teraz mamy chyba ten ostatni etap już.
Znaczy się kozacy rejestrowi byli zobowiązani uczestniczyć w wojnach, o ile by wybuchły.
o tym ostatnim księciu siewierskim jakoweś sprzeczne dane, ja mam , że tym ostatnim (tytularnym) był biskup krakowski Feliks Paweł Turski herbu Rogala , zmarły w 1800 roku.
Bo chrześcijaństwo (papiestwo) potępiło niewolnictwo i zakazało go.
Inna sprawa czy ten zakaz był przestrzegany i w jakim stopniu.
W Bizancjum natomiast byli akurat w tej kwestii znacznie mniej pryncypialni.
Ze nie wspomnę o denominacjach reformacyjnych (protestanckich).
@Jarek
Jeśli tak często tutaj przynależność do narodu określamy m.in. własnością, to staramy się ją wypracować mimo związanych z tym trudów, bo potem łatwiej pisać i mówić o jej wartości na co dzień, mimo że wartość ta przybiera czasem postać tylko tęsknoty za makatką nad łóżkiem w tej twierdzy.
Dziękuję p.Gabrielowi za odpowiedź, znaną mi przecież.
Białorusinki w hotelach w Niemczech pracują za 2 euro więc sprawa obejmuje więcej niż tylko montownie w Polsce. Fakt, że krytyczna infrastruktura wojenna czyli Nord Stream już działa.
Karaimi to ci bardziej „leniwy”. Nie chciało im się uczyć Miszny, więc pozornie i przezornie ją krytykowali. Choć w praktyce garściami z jej zapisów korzystali, wmawiając otoczeniu, że to z Tory. I dlatego mogli być bardziej niebezpieczni.
No właśnie! Owe zarazy które jakoś tak dziwnie rozprzestrzeniały się głównymi szlakami handlowymi samym handlarzom szkody nie czyniąc. Np. w tajemniczy sposób ominęła Polskę Kazimierza Wielkiego, który nie tylko przygarną aptekarzy ale dał im rozmaite gwarancje i przywileje…
Kolejnym arcyciekawym wątkiem są np. wielkie pożary ośrodków miejskich omijających zgrabnie pewne kwartały https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielki_po%C5%BCar_Smyrny
Pedofilia służy jako narzędzie.
Grzegorz Braun w jednym ze swoich wykładów opowiedział, że Polacy wkraczajacy do Moskwy w 1612 roku byli witani przez Rosjan przychylnie.
Jedną z pierwszych rzeczy było wtargniecie przez nich do kremlowskiego skarbca, który jak się okazało był pusty… prawie pusty. Jedyne co pozostało, to naturalnej wielkości figura Jezusa Chrystusa z litego złota. Wszystko inne, łącznie ze złotymi figurami apostołów, zostało wcześniej roztrwonione.
W planie Bożym było zaniesienie przez Polaków Świętej wiary na wschód i to była właśnie ta okazja. No ale załoga polska, kiedy weszła do kremlowskiego skarbca, postanowiła podzielić się łupem. Porąbali figurę Jezusa na kawałki i zabrali co tam któremu przypadło do domu.
No i dziwić się naszym aktualnym problemom. Po prostu ponosimy konsekwencje za grzechy przodków. Odpokutowac trzeba.
No super. Super-notka. Bardzo się tu teraz kształcę:)))
PS. Sienkiewicz wyraźnie zaznaczył ograniczenia Trylogii: „Ku pokrzepieniu serc”. Opis uczestniczenia zorganizowanych „segmentów” społeczeństwa I RP w handlu żywym towarem w chrześcijańskim kraju, który Jezusa i Maryję miał na sztandarach – nie mieścił się w koncepcji „pokrzepiania serc”. Reszta ówczesnych historyków też chciała mieć etaty a etaty dawali w tamtych stronach Habsburgowie, którzy Polakom „się odwdzięczyli” niesamowicie i zamierzali „odwdzięczać się jeszcze bardziej’.
Dopiero teraz, po doświadczeniu komunizmu i po rozpoznaniu „gorliwych współpracowników” jesteśmy dostatecznie silni, aby dźwignąć taką potworną wiedzę o „Dzikich Polach”. I te sielankowe obrazki „kupców ormiańskich” i karaimskich oraz „wszelkich innych, co znali wartość niewolnika polskiego”, a którzy jakoby mieli „jedwabiem handlować” jedynie – odejdą do lamusa.
To jest dobra wiadomość, że jesteśmy dostatecznie silni, aby taką wiedzę przyswoić i wyciągnąć z niej wnioski.
Brytyjczycy handlowali na całego katolickimi niewolnikami irlandzkimi w XIX w. Położenie niewolnika irlandzkiego na plantacjach było gorsze niż niewolnika przywiezionego z Afryki. Brytyjczycy trzymali niewolników irlandzkich również na Karaibach na plantacjach trzciny cukrowej czy czego tam. A teraz się chwalą „ruchami abolicjonistycznymi”. No ale podobno Irlandczycy w USA zaczynają sobie to i owo „przypominać” zwłaszcza, że w USA jednak „kwity” nadal są.
Spokojnie:). To mam obszernie wyjaśnione, ale proszę bardzo poczekać.
A Turski….p.o. biskupa. Nie miał sakry. Nie był księciem tylko jakimś… Nasłanym zarządcą.
To Wszystko w stosownym momencie…. proszę:).
.
Coryllus w „Baśni amerykańskiej” przy okazji opisu bodaj Brazylii przekonująco opisał jak cennym aktywem, składnikiem majątku był niewolnik/chłop pańszczyźniany. Czytam tą ruską „Wojnę imperiów” i tam jest silnie akcentowane, że ruscy delegaci jeżdżący niby to w celach handlowo-dyplomatycznych do chanów azjatyckich w XVIII wieku zajmowali się w pierwszym rzędzie wykupem poddanych rosyjskich z niewoli. Wykupywano w znakomitej większości prostych ludzi, czasem po wielu latach niewoli. Trudno uznać, że było to powodowane wyłącznie chrześcijańską miłością bliźniego… To były cenne aktywa.
Tak u Łozińskiego ci pośrednicy zawsze muszą się kozakom opłacać, oni są ochroniarzami transakcji, bez nich nic się nie odbędzie.
To jest mit, nie ma czegoś takiego jak złota figura naturalnej wielkości.
To jeszcze nie wiedza. Ledwo jej zajawka. Kolejny puzzel, którego jeszcze dokładnie nie wiadomo, w którym miejscu układanki dopasować
Dziękuję za wyjaśnienie. Kiedy to usłyszałam, to o rąbaniu figury Jezusa, jęknęłam głośno jak jedna z kobiet słuchających na sali.
??? A czymu nie ma czegoś takiego jak złota figura naturalnej wielkości?
No to teraz rozumiem czemu kozacy tak nienawidzili Jaremy – powiększył ilość dymów w swoich włościach z 8 000 do 38 000. Skutecznie zwalczał najazdy tatarskie.
Ważyłaby ta figura 1,5 tony i kosztowała dziś 217 ml zł
Bo byłoby za ciężkie. Największa sztaba złota na świecie. https://pl.wikipedia.org/wiki/Z%C5%82oto#/media/File:Toi_250kg_gold_bar.jpg
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/e6/83/a4/e683a402f0363e27dcd30ef9f33c2544.jpg
Turecki aktor. Obecnie wyświetlany serial turecki Imperium miłości. Tacy przystojniacy to chyba potomkowie tych złowionych onegdaj niewolników.
Ważyłaby znacznie więcej niż półtorej tony
I nie potrzebował ochrony
Ten to bardziej do cara Mikolaja podobny
On miał na imię (pierwsze) Jeremiasz.
Jarema to było zdrobnienie.
Jeden cm3 ludzkiego ciała waży ok 1,1 g a złota 19,5 g
Więc figura człowieka o wadze 65 kg ważyłaby 1152 kg
Ktoś kto ma 2 do 6 tysięcy semenów sam oferuje usługi ochroniarskie.
Czy 1683 pod Wiedniem mozna jakos w tym umiejscowic?
I to dopiero jest granda i skur******two… i taka nedza jakies dete przez Sakiewicza buraczane Rambo… ten caly Gadowski… slajajacy sie juz teraz po Trwam’ie… dzisiaj „zatroskany” merdialny chuligan smie pisac o Polsce i o programie dla Polski… taka zlodziejska presstututka i budowniczy ” majdanu na Ukrainie… a w efekcie destrukcji w Polsce… taka zwykla TARGOWICA… dzisiaj pisze o Polsce!
No i my jeszcze mamy to brac pod uwage… sluchac toto… ogladac, czytac albo jeszcze wdawac sie z takimi szmaciarzami w jakies dyskusje… absolutnie nie biorac pod uwage z kim toto przystaje… i od kogo toto bierze kase…
… taka to teraz Sakiewicza, Janke i reszty zaprzedanej chalastry merdialnej „mundrosc etapu”… a dali jazda, WON z takimi merdiami!
W jakimś dokumentalnym filmie rosyjskim wyświetlanym na ruskim kanale na okoliczność konfliktu ukraińsko-rosyjskiego o Krym zapodane zostały dane z archiwów rosyjskich dotyczących budżetów rocznych zatwierdzanych przez Katarzynę II. I okazuje się, że co roku państwo rosyjskie wydawało całkiem sporo milionów na „wykup rosyjskiego niewolnika” od Chanatu. Czyli w bilansie -pozycja „zobowiązania”.
Więc na początek, skoro sami Kozacy „zapisali się na Moskali” i myśleli, że będzie jak w I RP tylko „jeszcze lepiej” – zostali skasowani fizycznie, więc na „dzikich polach” została już tylko armia rosyjska, pułkownik -marszałek-kochanek Potiomkin oraz Tatarzy. Skończyło się wyparciem Tatarów z Krymu i wybudowanie portu wojennego w Sewastopolu. A z pozycji bilansowej „Zobowiązania” zniknęła pozycja „wykup niewolnika”. Nie wiem, na ile dane z filmu skręconego z archiwów sowieckich mogą być wiarygodne, ale samo wygnanie Tatarów z Krymu zakończyło cały proceder. Natomiast obecnie Tatarzy krymscy są w świecie ludzi czułych i szlachetnych przedstawiani jako -ofiary, które winny „wrócić na swoje”.
No a Rzeczpospolita pozbyła się pozycji bilansowej „zobowiązania” – wraz z całym bilansem i niepodległością. Bo u nas nastała w kręgach elit arystokratycznych moda na postęp, – prosto z Paryża i Londynu: loże, rozpusta i hazard oraz okradanie i wyśmiewanie Kościoła Rzymsko Katolickiego. A teraz znowu pojawiła się „moda na :postęp z Paryża i Londynu, loże, rozpustę i wyśmiewanie Kościoła Rzymsko Katolickiego oraz okradanie- obywateli głównie. Wszystko już było.
W wielkim skrocie. Zimna wojna (doktryna) wymagala produkcji broni. Nie mozna tego bylo produkowac w Chinach. Robila to klasa srednia (byli GI) i imigranci (Niemcy). Amercan Dream. Potem wojna sie ocieplila i klase srednia przeklasyfikowano na zasob (resource), a produkcje przesunieto do Chin. Zmieniono tez kierunek imigracji z Europy na Meksyk. Ma to wplyw rowniez na obszar Mitteleuropa, ale to juz jest dobrze tu opisywane.
I na „oblakanej” u Sakiewicza… to samo!
Chryste Panie,
Polska-i-Niemcy-musza-byc-blisko-by-zachowac-jednosc-lunii !!!
Tam dobry psychiatra jest potrzebny, do tej Dawidkowej fladry! Co za kretyni !!!
Figury robi się puste w środku, więc ważą zdecydowanie mniej, bo to tylko złota skorupa, a nie lity metal. Popularna metoda odlewnicza to metoda traconego wosku.
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=92981
w książce Zarys dziejów Polski (Jerzy Topolski ) jest następujący tekst : ” Na samej Rusi Czerwonej – tzn. w zachodniej części Ukrainy – Polska w I poł. XVII w. utraciła ok. 300tyś. ludzi.”
„- Kochanie czy płazy mają rozum?
– Nie, żabciu.”
We Francji tez jest coraz lepiej…
… dzisiaj w merdiach ogloszno, ze „odwracaja sie plecami” do afery Fillona… bo pojawila sie nowa afera Sarko… za nielegalne faktury za kampanie 2012 przekroczona o ponad 22.000.000€… w cieniu jeszcze kasa na kampanie od Kadaffiego.
Tej kryminalistce to potrzebny jest TK, a nie poparcie, a jesli juz to dobry KOP W ZAD!