lut 052022
 

W sieci można znaleźć wywiad, jakiego ładnych parę lat temu generał Kiszczak udzielił dziennikarzom Gazety Wyborczej. Nosi on tytuł Wywiad nie potrzebuje renegatów i jest czymś absolutnie kuriozalnym. Rozmowa dotyczy Kalksteina, Kaczorowskiej i Eugeniusza Świerczewskiego, których uważa się za zdrajców generała Grota. Kiszczak zaś mówi, że on – będąc ministrem spraw wewnętrznych – dokonał, hobbystycznie, rekonstrukcji tego zdarzenia. Poprzebierał milicję w mundury niemieckie i zaaranżował wszystko tak, jak to zwykle czyni się na wizji lokalnej. Okazało się, że od telefonu jaki gestapo miało otrzymać od konfidenta, do momentu zatrzymania generała upłynęło pół godziny. Kiszczak określa to mianem tempa ekspresowego. I tak to pewnie musimy oceniać my – laicy. Z Alei Szucha na Spiską jest daleko i nawet jeśli nie było korków dojechanie tam w pół godziny stanowiło problem. A jeszcze trzeba było załadować żołnierzy na paki ciężarówek i pewnie wykonać kilka innych czynności. To oznacza, według Kiszczaka, że zdrajcy byli bardzo dobrze przygotowani i śledzili generała. Świerczewski, który go wydał miał ponoć podążać za nim krok w krok. Opis tych okoliczności znaleźć możemy w książce Witolda Pronobisa opisującej aresztowanie Grota. Znajduje się on też w tym materiale http://niniwa22.cba.pl/poslubieni_zdradzie.htm

Tam niżej jest ten wywiad z Kiszczakiem. Jak zauważyliście obydwa teksty maja niemożliwie pretensjonalne i życzeniowe tytuły, co oczywiście demaskuje autorów i ich intencje. No, ale o tym wiem ja, zajmujący się komunikacją pisaną na co dzień, a nie okazyjnie. Tamci tego nie wiedzą, albowiem jeden jest dziennikarzem śledczym, a drugi śledczym oficerem. Ich metodyka jest inna, a u jej podstaw leży głęboko ukryte, a silnie wrośnięte w serce przekonanie, że takie numery ich uwiarygadniają w oczach czytelników, którzy i tak nic nie rozumieją. Jak Pronobis opisuje aresztowanie Grota? Oto Świerczewski jego dawny kolega z wojny roku 1920, z korpusu gen. Szeptyckiego, zauważa Grota przypadkiem, gdzieś na Solcu. Idzie za nim krok w krok, wsiada do tramwajów, jeździ tam gdzie generał, aż w końcu trafia na Spiską. Stamtąd dzwoni na Szucha, a tamci już czekają i w pół godziny są na miejscu. Nie wiadomo właściwie co powiedzieć. Grot, dawny oficer dwójki, chodził po mieście bez obstawy? Nie zauważył Świerczewskiego? Nie rozpoznał go, kiedy razem stali na tylnej, przeznaczonej dla Polaków platformie tramwaju? Skąd Świerczewski zadzwonił na gestapo? Z jakiegoś mieszkania, z budki telefonicznej? Czy były takie budki na Spiskiej w tamtym czasie? Tego się z tekstu i książki Pronobisa nie dowiemy, ale za to znajdziemy tam opis dramatycznego spotkania z Kalksteinem po wojnie, kiedy tamten był już ciężko chory i mieszkał w Monachium. Pronobis uśpił go najpierw swoim monotonnym głosem, a kiedy stary już Kalstein zasnął, zwędził mu jakąś teczkę, którą uważał, za ważną. Potem jednak pisze, że nie nadawała się ona do publikacji, albowiem zawierała fałszywe dane rzekomych zdrajców w komendzie głównej AK.

Kiszczak jest jednak lepszy, bo kiedy mu zarzucają, że Kaczorowska i Kalkstein byli agentami SB mówi coś takiego:

 

Powiem wprost – gdyby „Wolna Europa” ujawniła, że jednym z agentów polskiego wywiadu jest Kalkstein, Chryste Panie, przecież wszyscy zapadlibyśmy się ze wstydu. To była zbyt skompromitowana postać. On miał tyle ludzi na sumieniu…

Nie wiem jak Wy, ale ja chętnie bym to zobaczył. Mam na myśli zapadającego się pod ziemię ze wstydu Kiszczaka, któremu ktoś udowadnia, że Kalkstein był jego agentem. A to wszystko już po śmierci księdza Popiełuszki.

Najlepsze jest jednak to, co Kiszczak mówi o swojej pasji do rekonstrukcji. Oto poprosił on samego szefa Stasi Ericha Mielke o dostęp do dokumentów gestapo związanych ze sprawą Grota. A potem wiecie co z nimi zrobił? Nigdy byście nie zgadli. Przekazał je prof. Andrzejowi Kunertowi. Skopiowałem sobie ten wywiad, żeby się jutro nie okazało, że go nie ma. O książkę Pronobisa się nie martwię, bo łatwo ją kupić. Kim jest dziś prof. Andrzej Kunert? Otóż zasiada w radzie programowej, czy jak się tam to cielsko nazywa, Muzeum Powstania Warszawskiego. Może więc to jego dyrektor Ołdakowski powinien zapytać czy aby na pewno wszystko już wiadomo o tym Powstaniu? Czy może są jakieś obszary, o których można by jeszcze napisać coś zaskakującego. Skądinąd dowiedziałem się na przykład, że generała Bora – Komorowskiego ludzie rozpoznawali w kawiarniach na Powiślu, ale nikt na niego nie donosił. I pewnie wskazanie go, nawet przy rozpoznaniu nie byłoby łatwe. Skutkowałoby – jak sądzę – natychmiastowym zgonem. No, a takiemu, pardon, siurkowi, jak Eugeniusz Świerczewski się udało. Nie chcę tu powtarzać całej historii Kalksteina i Kaczorowskiej, ale wszyscy wiedzą, że przeżyli. Kalkstein odsiedział dwanaście lat, a Kaczorowska dostała jakiś śmieszny wyrok po wojnie. Potem wyjechała do Paryża i udawała tam historyka sztuki. Być może rzeczywiście nim była, kto to może wiedzieć. Mnie ta informacja zmroziła, albowiem zacząłem coś kojarzyć w związku z tymi wyjazdami historyków sztuki na zachód, żeby badać tam problem światła u Ribery.

Wracajmy do profesora Kunerta. Ja już kiedyś go opisałem, przy okazji ekspresowego wystawienia pod Ossowem pomnika bolszewików, jak najbardziej zaopatrzonego w krzyż. To było, jak mniemam, nie tylko dla mnie, doświadczenie wstrząsające. Profesor Kunert uznał, że prezydent Komorowski zachował się jak dojrzały polityk każąc wylać tę idiotyczną, nikomu niepotrzebną betonową płytę z krzyżem, a wszystko z obawy, żeby ruskie nie weszły po zamachu smoleńskim.

Dziś prof. Kunert, nie niepokojony przez nikogo, zasiada sobie w tym dziwnym gremium i w przedmowie do drugiego wydania opracowania pułkownika Adama Borkiewicza pisze tak:

 

Rzadko mamy do czynienia z monografiami historycznymi, które nie tracą swojego znaczenia nawet po kilkudziesięciu latach od ich publikacji. Taką pozycją

jest bez wątpienia wydane po raz pierwszy w 1957 roku „Powstanie Warszawskie 1944”. Zarys działań natury wojskowej” – dzieło płk. Adama Borkiewicza będące pierwszą monografią naukową poświęconą najdłuższej i najkrwawszej bitwie w historii Polski”

 

To jest nieprawda, albowiem książka Borkiewicza wydana po raz pierwszy w roku 1957 jest pierwszą monografią do której dopuszczono Kunerta, a nie pierwszą monografią i zarysem działań natury wojskowej w ogóle. Pierwszą bowiem napisał w Londynie major Zbigniew Sujkowski, którego córka zjawiła się pewnego dnia w Muzeum Powstania z tą właśnie książką pod pachą. Muzeum przeprowadziło z nią nawet wywiad, albowiem tego nie dało się uniknąć, była w końcu powstańcem i sanitariuszką. Tyle, że w tym wywiadzie nie ma słowa o książce jej ojca, pierwszej pełnej monografii Powstania Warszawskiego. Dlaczego?

O to, czy Andrzej Kunert opracował i wydał już dokumenty Stasi, które wręczył mu Cz. Kiszczak, nawet nie pytam. Znajduję bowiem na liście dokonań literacko-naukowych profesora pozycję zatytułowaną Władysław Bartoszewski, życie i twórczość. Wydaną przez oficynę Rytm w roku 1999. I to w zasadzie wyczerpuje możliwość budowania w sobie jakichś dodatkowych złudzeń. Mamy tam też książkę o aresztowaniu Grota, wydaną w roku 1983. Niestety nie czytałem jej, ale chyba sięgnę, bo w konfrontacji z tym wywiadem co go Kiszczak udzielił, może z tego wyjść sporo ciekawostek.

Na razie nieustająco zachęcam do zapoznania się z książką majora Zbigniewa Sujkowskiego.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bitwa-o-warszawe-1944-major-zbigniew-sujkowski/

  20 komentarzy do “Zbiry z muzeum…to jest, chciałem rzec…zbiory muzeum…”

  1. Córka majora pojawia się w muzeum z książką, która nijak nie pasuje do projektu polityczno-narracyjnego „muzealników”.

    Ponieważ projekt jest prorosyjski to wnioskować trzeba, że książka o powstaniu musi być antyrosyjska, i jako taka musi być wyeliminowana z obiegu.

    Ta decyzja nie została w żaden sposób zmodyfikowana i przewiduję, że zostanie całkowicie zamilczana także teraz.

  2. Podjąłem ryzyko i muszę ją sprzedać

  3. nie chciałam pisać, że  może mają magazyny zawalone nie sprzedanym towarem, ale po przeczytaniu zalinkowanego tekstu to już nie wiem co powiedzieć, wygląda na to że chyba ktoś te powstańcze treści kontroluje i kontrolował też teczki pozostałe po zmarłym Kalksteinie

    Jeśli zorganizowano AK na bazie struktur PO-wskich i Legionowych /a to było kryterium  doboru/ …. no to struktura była w części do rozszyfrowania …

  4. No, ale przecież już wszystko wiemy o Powstaniu…

  5. A to bardzo osobliwe. Coś co jest pierwsze okazuje się wtorne, ale jakoś do śmiechu mi nie jest.

  6. A jak już zbadają ten „problem światła u Ribery” to zaraz pojawia się czarna dziura. 

  7. Nie mogę się już doczekać poczytania, co major Sujkowski napisał o genezie Powstania Warszawskiego. Ciekawe będzie porównanie pana majora z tym, co opisał Jan Matłachowski i wpływie agentury sowieckiej na wybuch powstania.

  8. Ciekawsze będzie porównanie monografii majora Sujkowskiego z monografią Borkiewicza.

  9. Bez jaj, co Pan chce porównywać, ten cały Matłachowski liczy 92 strony. Sujkowski z indeksami ma ponad 600, do tego mapy i wykresy…żarty pan sobie ze mnie stroi?

  10. Kiszczak może paradoksalnie mówić prawdę, że nie byli jego agentami. Zapomniał dodać tylko czy wie, kto ich przejął.

  11. Jak nie byli agentami to w jaki sposób Kalkstein założył fermę świń? Pamięta pani chlewnie przy szkole? Przecież byle kto nie mógł takiego czegoś utrzymywać

  12. Zastanawiając się nad tym, miałam na myśli te zagraniczne wojaże i te demaskacje. Kiszczak twierdząc, że nie korzystał z byłych agentów gestapo czy innych ewidentnych zbrodniarzy, oczywiście kłamie.

  13. Gdzieżbym śmiał żartować, po prostu Matłachowskiego czytałem ostatnio o tej tematyce, no to mi siedzi jeszcze w głowie.

  14. ferma świń to był prezent od władz PRL – sposób na przeżycie a czasami chyba także na upokorzenie   –  vide pewien informatyk  co się PRL-owi nie kłaniał

  15. no tak można z przekąsem powiedzieć że wszystko już wiemy o Powstaniu, ale o tym że bojówki czerwonego wyznania atakowały punkty kontaktowe AK,no to się dowiedziałam po raz pierwszy

    no razna Saskiej Kępie, przez przypadek czerwone bojówki podczas rozbijania skrzynek kontaktowych AK, zabili syna pewnej pani, która w bólu /nie szukając winnego/ postanowiła że właśnie Akowcom nie daruje śmierci syna , to dowiedziałam się dzisiaj w tekście Pronobisa , no właśnie to ile jeszcze wiedzy nie odkrytej ..

  16. Widać. że  zarówno dla Kalksteina jak i dla Jacka Karpińskiego, projektanta minikomputera K-202, w ocenie Kiszczaka miało to być upokorzenie, bo świnie dla semitów to nieczyste zwierzęta.

  17. fałszywe dane rzekomych zdrajców w komendzie głównej AK.

    to jest ciekawe, czytałem kiedyś biografię o Grocie, jest tam opisane jak brat Grota zostaje zaproszony na Szucha, gdzie mu przedstawiają dokumenty rozpracowania struktur AK, podobno było rozrysowane na tablicy.

  18. Właśnie młodzieżówka SLD podała wzór bohatera. Jest nim Bierut jako wielki cywilizator.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.