Dziś mamy rocznicę zamachu na Franza Kutscherę, zwanego akcją na Kutscherę, a to z tego względu, że zamach ponoć źle się kojarzy i chodzi o to, by pokazać, że to Franz był bandziorem, a nie ci co go zabili. Jak zwał tak zwał, nie ma to znaczenia, nikt nie w sercu cienia litości, współczucia, czy choćby zainteresowania dla Franza. Podobnie jak nikt nie ma cienia litości czy choćby zainteresowania dla innych niemieckich zbrodniarzy, choć znamy większość z nich z nazwiska. Żaden z tych ludzi, poza samym Hitlerem i być może Goebbelsem nie stał się nigdy bohaterem żadnego romansu czy epickiej opowieści. Co innego zbrodniarze radzieccy. Z nimi jest zupełnie inaczej. Ktoś kilka dni temu wrzucił tu link do filmu „Cytadela” filmu, który jest kontynuacją przygód bohaterów zapomnianego nieco już obrazu „Spaleni słońcem”. Ja pamiętam tamten film i okoliczności, w których wszedł na ekrany. Otóż Michałkow, który go wyreżyserował mówił, że chodzi o prawdę, żeby pokazać jak było, jak straszny był ten system i jak pożerał własne dzieci. To były lata dziewięćdziesiąte i wszyscy w tę gawędę wierzyliśmy.
Film „Spaleni słońcem” kończy się tak, że głównego bohatera, granego przez Michałkowa, ciężko pobitego wiozą w nieznanym kierunku, a drugi główny bohater, który go wydał w ręce NKWD, podcina sobie żyły w wannie. W filmie „Cytadela” zaś obaj pojawiają się znów, żywi i zdrowi i mają nowe zadania do wypełnienia. Ja nie wiem dokładnie jakie, bo filmu nie oglądałem i nie zamierzam oglądać, ale zdaje się chodzi o to, by zdobyć jakąś umocnioną, niemiecką pozycję – tytułową „Cytadelę”. Do tego koniecznie jest Stalinowi potrzebny Michałkow, który nie umarł w łagrze, ani nie został zabity w podziemiach Łubianki, ale trafił gdzieś do jakiegoś batalionu karnego, a teraz wraca w glorii i chwale, bo ojczyzna go potrzebuje. I on, ponieważ nikt inny nie może tego zrobić, ma poprowadzić niczego nie rozumiejących robotników z fabryk, na chybcika przerobionych na żołnierzy do ataku na cytadelę. Człowiek grany przez Michałkowa to nie jest, jak pamiętamy byle kto, towarzysz Stalin wylicza jego wszystkie zasługi, jak to zatopienie barek z rodzinami białogwardzistów, trucie chłopów gazami bojowymi i inne podobne. Jest ów bohater radzieckim zbrodniarzem wojennym mówiąc wprost. Nie ma to jednak znaczenia, bo radzieccy zbrodniarze wojenni, w przeciwieństwie do niemieckich zawsze przydają się ojczyźnie. Wniosek stąd i komunikat dla ludzi służących w radzieckim i rosyjskim wojsku płynie prosty – nie ma sensu dohumanizowywać własnych działań, bo towarzysz Stalin i tak tego nie zrozumie. Nie spodziewajmy się więc, że sytuacja na Ukrainie ulegnie jakiejś poprawie.
Nie wiem jak kończy się film „Cytadela”, ale myślę, że dobrze, a wnoszę to z obecności wśród obsady córki Nikity Michałkowa, Nadii. W „Spalonych słońcem” miała nas wzruszać jako dziecko, a tutaj musi nam dodawać nadziei, jako dorosła już kobieta. To znaczy nie nam, ale Rosjanom, bo filmy Michałkowa, obojętnie czy te kręcone w latach dziewięćdziesiątych, czy dziś są propagandą wymierzoną w takich jak my. Nie łudźmy się, że jest inaczej. My jako zbiorowość i jako pojedynczy ludzie nie mamy żadnych szans z nie tylko z Michałkowem, ale nawet z postaciami przez niego kreowanymi. Wobec nich jesteśmy po prostu nikim i do niczego się nie nadajemy. No może do tego, by bez broni atakować umocnione pozycje wrogów towarzysza Stalina. I tyle.
Nigdy nie lubiłem Nikity Michałkowa, ani jego samego ani jego filmów. Nie lubiłem tej poetyki, tego żartu i tej kokieterii. Uważałem wręcz, że wybitny rosyjski reżyser to głupi buc i oszust. Być może nie podzielacie moich opinii ale trudno, jakoś się musicie z tym pogodzić.
Teraz najważniejsze: dlaczego świat, tak wrażliwy nie niemieckie zbrodnie wojenne, nie tylko popełniane w rzeczywistości, ale również na ekranie, nie ma nic przeciwko pokazywaniu w różnych dziwnych pozach i sytuacjach radzieckich i rosyjskich zbrodniarzy wojennych? Ja wiem, że to jest pytanie naiwne i ono wręcz nie licuje z charakterem tego bloga, ale spróbujmy sobie na nie odpowiedzieć. Rozumiem, że filmy Michałkowa są dystrybuowane wszędzie i wszędzie robią odpowiednie wrażenie, powinny więc wywoływać jakiś niesmak, oto bandyta, ktoś w rodzaju generała Mladicia pomnożony przez dziesięć przywoływany jest spokojnie do służby, żeby dalej czynić zło. Jego szefem jest największy zbrodniarz wszech czasów, który w tym filmie wygląda, jak postać z serialu „Archiwum X”. I co? I nic. Każdy gapi się bezmyślnie i zastanawia się skąd ten Michałkow ma takie fantastyczne wąsy.
Wyobraźcie sobie, że Niemcy kręcą film o tym jak Franz Kutschera pacyfikuje Warszawę, bo polscy bandyci przeszkadzają zaprowadzać ład i porządek. Nakręcenie tego filmu nie jest wcale tak znowu wykluczone jak się niektórym zdaje, ale na razie jeszcze na to za wcześnie. Wywołałoby to co najmniej zdziwienie. Choć może znaleźliby się tacy, którzy przywitaliby ten film oklaskami. Ale nawet jeśli tak by się stało, ktoś mógłby zapytać o motywacje. Kto mu kazał i w jakim celu te pacyfikacje prowadzić, no a wtedy padłoby nazwisko Hitler i wszyscy wybiegliby z kina jak spłoszone kury. Większość ludzi bowiem orientuje się, że motywacje pana Hitlera i jego otoczenia są passe, te drugie zaś, radzieckie są cacy. Tak po prostu – cacy, bo wszyscy pamiętają, że Związek Radziecki walczył o szczęście robotników i chłopów, ale się niestety nie udało, bo przegrał ze Stalinem. Michałkow zaś to taki facet, który ratuje skompromitowanego Stalina przed upadkiem, tylko on bowiem – Stalin – może powstrzymać zamkniętego w cytadeli Hitlera przed mordowaniem niewinnych ludzi. Tak to myślę układa się w głowach widzów mających w historii rozeznanie zwane czasami ogólnym.
O wiele gorzej jest z macherami od promocji. Ci mogą do tego obrazu, do tej „Cytadeli”, dokręcić gawędę dowolną. Może się nagle okazać, że ci cywile, którzy idą na bój z cytadelą, to Polacy, co ich w zarząd Michałkowowi przekazał Franz Kutschera, wiecie, ten co bandytów zwalczał w Warszawie….To nie jest wcale wykluczone, w końcu facet, który podciął sobie żyły w wannie, w filmie „Spaleni słońcem” najspokojniej w świecie zmartwychwstał w „Cytadeli”.
Na koniec ogłoszenia i garść refleksji natury technicznej. Wczoraj odbyło się spotkanie w Dęblinie, mamy nagranie i ono zostanie niebawem upublicznione. Postaram się nagrywać wszystkie spotkania jakie zaplanowałem w tym roku, mam nadzieję, że się uda. Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili swój czas przychodząc wczoraj na ten wieczór autorski. Sala nie była co prawda pełna, ale ja się też nie spodziewałem jakiejś nadzwyczajnej frekwencji. Było około 30 osób w większości mi nieznanych, bo wielu moich kolegów nie ma już w Dęblinie. Przemiła pani z radia Puławy nagrała ze mną wywiad, który zostanie wyemitowany za dwa tygodnie, w poniedziałek, o godzinie 19.00 o ile pamiętam. W ogólnym zamieszaniu zapomniałem zapytać, czy moglibyśmy także wpuścić ten wywiad na stronę www.coryllus.pl. Może się uda i taka operacja, zobaczymy.
Od dziś rozpoczynamy NEP czyli Nową Ekonomiczną Politykę, żeby jakoś do tego nawiązać napisałem specjalnie cały tekst o radzieckich zbrodniarzach. Ponieważ Tomek kończy już prace nad nowym leyoutem Baśni jak niedźwiedź. Tom I, rysunki są prawie w komplecie, brakuje tylko dwóch. Cena zaś nowej Baśni twardej oprawie z tymi rysunkami, Baśni, która pojawi się na początku marca, będzie taka sama jak dotychczas, czyli 40 złotych, pora na promocję. Od dziś Baśń jak niedźwiedź. Tom II kosztować będzie 20 zł, Baśń jak niedźwiedź. Tom III 40 zł, Baśń jak niedźwiedź. Historie amerykańskie – 30 zł, Niedźwiedź i róża czyli tajna historia Czech, również 30 zł. Do tego jeszcze aktywne pozostają wszystkie pozostałe promocje, które ogłosiłem w styczniu, po katastrofie w naszym magazynie. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Akcja na Kutscherę powstrzymała terror. Takie akcje są skuteczne 😉
Pokazała też że nie należy tłuc się z setkami szeregowców na ulicach ,tylko stuknąć dowódcę…
Że króla Europy, czy tylko prezydenta?
Aaa, Smoleńsk – tam nie walczyli z szeregowcami, tylko z dowódcami!
Coryllusie, co tam wąsy Michałkowa. Ten splot sukna jego nowiutkiego munduru generalskiego po prostu bajka. Na 100% produkcja katarów z Prowansji ew. waldensów ze Śląska. Wiem co mówię bo jestem Lodzermenschem.
Finał „Cytadeli”, a jakże, imperialny. Gienierał, z odnalezioną córeczką u boku, w wieżyczce T-34 posuwa przez Europę.
Uderz pasterza ,a rozproszą się owce jego.
a u nas nakreca poklosie 2…
Ciekaw jestem państwa komentarzy do filmu „Biały tygrys”2012
https://www.youtube.com/watch?v=Uo6NwfE3VnQ
Amerykanie opowiedzieli „Furią” 2014 j
Chciałbym przypomnieć bitwę na jeziorze Ładoga nagraną w 1936 i dodać że czuję się jak Mieczysław Jałowiecki oglądający betonowe drogi zrobione przez niemieckiego farmera przed carską twierdzą Osowiec.
Na czele komitetu poparcia G. Brauna stanie Wiktor Węgrzyn, komandor Rajdu Katyńskiego. Popierany w działaniu przez o. Dyrektora.
Mieszkaniec USA, na emeryturze w Warszawie.
To źle, czy dobrze?
W połowie lat 80 – tych byłam w Moskwie i tam trzeba było koniecznie iść na film, na który bilety kupowało się chyba „od koników”, jeśli nie od konika to „spod lady”. No więc załatwiono nam te bilety (my w oczach gospodarzy to obywatelki z najweselszego baraku w obozie, no więc tubylcy są ciekawi naszego zdania o tym co zdarzy się w kinie). My takie rozentuzjazmowane z koleżanką tłumaczką siadamy na widowni, czekamy na film, film nie pamiętam o czym, ale po zachowaniu widowni widać że czeka ona na jakąś scenę która będzie znakiem do jakiegoś protestu ale w jakiej formie może być wyrażony protest w policyjnym państwie. No czekamy. No i jest taka scena namalowany biało – czarny portret Stalina, b. dużych rozmiarów, ma być powieszony na ścianie i w akcji filmu pojawia się jakiś powód, że ten portret spada. Wali z hukiem na ziemię. No i wtedy na widowni mimo że ciemno, nikt się nie rusza, ale rozlega się straszny tupot butów należących do widzów, łomot taki że podłoga zaraz nie wytrzyma, trwało to kilka minut. Potem cisza, dalej trwa wyświetlanie filmu. Jaka radość była na twarzach widzów, to był ich odwet . Tyle mogli. Ciekawa jestem czy służby sobie wtedy odpuściły śledzenie widowni, czy jednak fotografowano, osoby wchodzące na seanse filmowe.
Sama bym z ciekawości zobaczyła ten film jeszcze raz, niestety nie pamiętam ani autora ani tytułu.
Obejrzałam ten film „Biały tygrys” no i te ostatnie sceny. Berlin. Brudni, oberwani żołnierze niemieccy wychodzą do niewoli, a na skraju ulic którymi maszerują, przyglądają im się żołnierze radzieccy, czyli lecąc prozą Albina Siwaka, przyglądają im się ojcowie ich dzieci.
Panie aztec75.
Bardzo, bardzo dobrze!!
GRZEGORZ BRAUN;
https://www.youtube.com/watch?x-yt-ts=1422579428&v=ImSvtynx1fs&x-yt-cl=85114404#t=1890
Wydaje mi się że tam bardzo ważna jest scena pierwsza otwierająca. „starszyna” tłumaczy szeregowcowi i publice że dziwne mundury na ciałach poległych wrogów to „Madziary – Węgrzy, znaczy”, potem ostarnia gdy Hitler przemawia jako przydstawiciel Europy, czyli każdego z nas.
Potem załoga – Najdionow – znajda, niedojda – żeby wszyscy z domów dziecka mogli się z nim utożsamiać
Mongoł – pijak – to oni zafałszowali obraz Armi Czerwonej i
Kriuk – Polak, chitriec, tchórz,i babiarz – wiadomo kto dokonywał masowych gwałtów.
Też zrobiła na mnie wrażenie twarz reżysera – przenikliwa jak u cinkciarza z 80-tych lat.
W „Furii i w „Tygrysie wniosek jest identyczny zabijamy Europejczyków – to nasz męski obowiązek.
Czy może się mylę?
Każda scena ma znaczenie. Jest taki dialog w filmie Najdłuższy Dzień gdy Nohn Wayne zastanawia się po czyjej stronie jest Bóg. Przyznaje że reprezentuje bezbożny reżim. Jeden z aktorów hazardzista wkłada przed skokiem różaniec robi to jednak jakby to był jakiś amulet. Niemcy w tym filmie to wrzeszczący głupcy i nieudacznicy czyli wniosek jest prosty – wyższość cywilizacji anglosaskiej nad innymi.
Nie tylko Niemcy w tym filmie to wrzeszczący głupcy. Nie zapominaj o twórcach.
Niemcy w „Furii” całym batalionem, w biały dzień kwietnia 45 maszerują środkiem drogi śpiewając szwabskie piosnki.
Podczas „kontrataku” który ponoć zagraża tyłom alianckiej dywizji pancernej.
W ładnym, nowym i czystym umundurowaniu.
A później – elita „elit”, Waffen SS, postawieni naprzeciwko unieruchomionego czołgu, w nocy, w warunkach, w których nawet radzieccy poborowi by sobie poradzili, umierają setkami.
Zgadzam się 🙂 !
I z Panem i z G.B.
Wciąż trzeba pytać „co autor chciał powiedzieć”, oraz kto jest przedmiotem manipulacji. Młodzi mieszkańcy Rosji, młodzi mieszkańcy USA niezależnie od korzeni (i reszta zidiociałej młodzieży która da się przekonać) dostaje licencje na zabiejanie bladych mieszkańców Europy – Niemców, Węgrów kogokolwiek. Nagroą jest darmowy alkohol i ich kobiety też za darmo (paczka papierosów, czekolada, kubek wódki) Ten schemat ciągnie się od Mahometa, Lutra, rewolucję francuską, po przemysł hitlerowski i ameykański.
Przyznaję się że właśnie przeczytałem „Libido dominandi” – dlaczego żaden biskup nie wydał tego wcześniej, to jest jak posik kumulacyjny przeciwko maszynie do niszczenia moralności i wiary.
Oczywiście, powinniśmy nakręcić film, jak nasi szanowani Zachodni Wielcy Bracia kręcą film o Kutscherze, „jak Franz Kutschera pacyfikuje Warszawę, bo polscy bandyci przeszkadzają zaprowadzać ład i porządek”. Byłaby to dobra komedia
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.