gru 092013
 

Targi we Wrocławiu należą do trzech, w mojej ocenie, najlepszych imprez targowych w kraju. Jeśli chodzi o rynek książki rzecz jasna. Lepiej sprzedaje się tylko w Warszawie w Arkadach Kubickiego, bo tam jest długi targ. Mam na myśli targi wiosenne – wydawców katolickich i jesienne – książki historycznej. We Wrocławiu nie ma długiego targu, ale i tak było nieźle. Ci, którzy mieli miejsca na galerii radzili sobie lepiej niż dobrze i ja za rok postaram się również o takie miejsce. Dworcowa galeria, bo targi odbywały się na dworcu głównym, nie była jedynym miejscem przeznaczonym do sprzedaży. Były jeszcze takie dziwne pomieszczenia, ponoć po biurach, w których umieszczono wystawców. To nie był najgorszy pomysł, ale najlepszy też nie. Ludzie trochę się gubili, ale przynajmniej nie kręcili się w kółko jak na stadionie w Warszawie czy w katowickim Spodku.
Pierwszy dzień targów był po prostu rewelacyjny, lepszy niż w Warszawie, potem przyszedł huragan i drugiego dnia nie było prawie nikogo. Coś tam udało się sprzedać, ale wynik porównywalny był z najgorszymi dniami w czasie targów krakowskich. Potem było trochę lepiej, a w niedzielę, ostatniego dnia, na stoisku obok pojawił się profesor Jan Miodek i podpisywał swoje książki. Było trochę ciasno, bo mieliśmy – ja i jego wydawca – najmniejsze stoiska, musieliśmy się więc jakoś ścisnąć. Miałem trochę szczęścia ponieważ wydawca z lewej strony nie pojawił się w ogóle, za co niniejszym chciałem mu serdecznie podziękować. Dostawiliśmy sobie stoliki i siedzieliśmy – Miodek i ja. W pewnym momencie podszedł do mnie jakiś pan i zapatrzył się na książki leżące na stoliku. Zacząłem mu o nich opowiadać, a on rzekł na to mniej więcej coś takiego – chyba się pan domyśla, że bardziej interesuje mnie profesor Miodek? Na co ja – w ogóle się nie domyślam kto może pana bardziej interesować, bo do mnie ustawia się taka sama kolejka jak do profesora Miodka, a momentami nawet większa. Nie odpowiedział i przeszedł do stolika obok, zawracać głowę Miodkowi, był bowiem jego dawnym studentem, pracującym obecnie w biznesie.
Odsunąłem się trochę, żeby dać ludziom chcącym dostać się do Miodka jakąś szansę i wtedy odezwał się do mnie pan ze stoiska, na którym leżały książki z rysunkami Mleczki, a także dzieła Elwiry Watały. Wiecie, te o zboczeńcach i carycach. Pan ów powiedział, że bardzo mu przeszkadza iż moje krzesełko wystaje nieco za granicę stoiska, przeszkadza mu również kawałek mojej marynarki, który także tę granicę przekroczył. Pan ów – tak powiedział – zapłacił za to stoisko i nie życzy sobie, bym ograniczał jego klientom dostęp do książek na ladzie. Postanowiłem mu więc pomóc i póki moje stoisko zajmował Miodek, informowałem każdego podchodzącego człowieka, by nie zasłaniał panu od Elwiry Watały należących do niego książek, bo on zapłacił za miejsce. W pewnym momencie pan nie wytrzymał i zapytał po co to robię. Powiedział wręcz: proszę pana, to nie tak….Przypomniałem mu więc jego własne słowa i zamilkł. Pomagałem mu więc nadal, a potem usiadłem sobie koło Jana Miodka, ale nie miałem odwagi z nim gadać, bo a nuż zajrzałby do którejś z moich książek i znalazł tam jakieś błędy. Na sam koniec pan, który wydaje jego książki pokazał mu „Dom z mchu i paproci” i on zapragnął tę książkę mieć. Podarował mi więc swoją książkę, z dedykacją oczywiście, a ja mu dałem tę o domu. Później sfotografowano nas razem, całych w uśmiechach. Mam nadzieję, że zdjęcie to pojawi się w sieci z jakąś adnotacją w stylu: kolega Grzegorza Brauna fotografuje się z Janem Miodkiem. Byłoby miło.
Z ciekawszych rzeczy, o których dowiedziałem się w czasie ostatnich dni, warto wspomnieć klątwę, którą środowiska neopogańskie rzuciły na Sławomira Zajączkowskiego, autora scenariusza do komiksu zatytułowanego „Romowe”. No więc mamy w sprzedaży wyklęty komiks. Szkoda tylko, że neopoganie rzucają te swoje klątwy gdzieś w ustronnych miejscach, tak że nikt nie ma szansy się o tym dowiedzieć. Zaapelowałem nawet do nich w tym dziwnym telewizorze co go prowadzi Kacper Gizbo, żeby następną klątwę dotyczącą naszych produktów umieścili w sieci, najlepiej z jakimiś ciekawymi grafikami, a może też wzbogaconą o jakąś neopogańską pieśń. Jak się postarają mają szansę zarobić parę złotych w naszej firmie. Uprzedzam, że za popelinę nie płacimy.
Do domu wróciłem po 24.00. Jechało się fatalnie, deszcz i wiatr, do tego dziwne oznakowanie miasta Kalisza, w którym należy się kierować na Bydgoszcz, żeby dojechać do autostrady w Koninie.
Na dziś to tyle. Zabieram się za realizację wysyłki. Wszystkie numery kwartalnika „Tatry” jakie miałem już się sprzedały, muszę dzwonić po nową dostawę. Co za świat. Przypominam, że święta blisko, a poczta ma swoje ograniczenia. Tak więc jeśli ktoś chce otrzymać prezent w terminie powinien sfinalizować zamówienie na dniach. Przesyłki wysłane po 15 grudnia mogą nie dotrzeć na czas.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, a także do księgarni „Tarabuk” w Warszawie przy Browarnej 6 i do księgarni „Latarnik” w Częstochowie przy Łódzkiej 8.

  16 komentarzy do “Zdjęcie z profesorem Miodkiem i klątwa neopogan”

  1. A proszę powiedzieć coś więcej o spotkaniu w Katowicach u Franciszkanów – godzina , sala ?

  2. Godzina 17.00, o sali póki co sam nic nie wiem.

  3. No to będę, wezmę ze sobą żonę !

  4. video na offca.tv widziałam…. rewelacyjne … szczególnie ta klątwa ….
    Dom z mchu i paproci , kupiony dla córki , wreszcie i ja czytam …. dużo by można powiedzieć….. może teraz tylko tyle … tam na początku jest takie powracające zdanie ,, czy nie możesz robić jak ludzie ,, …. super … ja też organicznie nie mogę …. Po tej kziążce , Panie Gabrielu , jeszcze bardziej Pana lubię ….
    Miodek , jak powiedział G. Braun , dał mu na egzaminie piątkę, jest podobno dobrym fachowcem w swojej dziedzinie i można korzystać z tej jego wiedzy … w innych obszarach raczej należy się zastanowic , co pokazuje dobrze sprawa Brauna …
    Zaraz w zeszłą środę wieczorem córka zamówiła dla mnie kwartalnik ,,,, mam nadzieję , że dotrze przed świętami … bardzo liczę na lekturę… inną od swoich codziennych tematów ….
    Już o tym pisałam kiedyś , ale …. bardzo brakuje pańskich nagrań video ze spotkań… mam wrażenie , że ma Pan prawa autorskie do nich … może by się coś dało zrobić…. Pozdrawiam

  5. acha , zajrzałam na komentarze na salon24 … nie należało zakrywać Miodka marynarką…. Marynarka i sweterek pod spodem świetnie … bardzo dobre zestawienie ……

  6. Ci neopoganie to od Swarożyca czy Odyna ?Czy może od Macierzy Wszechrzeczy którą propaguje w swoich książkach Andrzej Sapkowski ?

  7. Jam jest godzien swego jestestwa.

  8. Odetchnąłem z ulgą. Od kilku dni wchodziłem na Pańską stronę i nie znajdując nowych wpisów byłem zaniepokojony. Widocznie nie zakonotowałem, że jest Pan na „wyjeździe”.

    Pozdrawiam

    Jerzy Komorowski

  9. A mnie „Dom” nieco rozczarował — zaczyna się nieźle, potem są interesujące charakterystyki barwnych postaci (albo odwrotnie) i zadziwiające „auto da fe” początkującego inwestora budowlanego, ale wszystko kończy się i urywa tak nagle, jakby autor sam nie był swoim wydawcą i goniły go jakieś Żydy z wekslami i umowami. Całkiem jak u Łysiaka — siekiera w tekst i na maszynę. A to bardzo nieładnie, bo jak się czytelnika zainteresuje, to warto przygotować jakieś zgrabnie spuentowane zakończenie, żeby nie wyrywać klientowi — że posłużę się gastronomiczną parabolą — niedojedzonego talerza spod nosa. No, ale może to wynika z felietonistycznych inklinacji Autora, preferującego krótkie, intensywne formy literackie.

  10. jest ogólna obietnica dalszego ciągu o Domu ….. kiedyś się autorowi wtrwała …. ale ciekawa jestem jak p. Gabriel zamierza wykonać to wszystko co zaplanował …. aby przeżyć….
    Natomiast oczywiście zawsze kolejne ,, odcinki,, należy przerywac w najciekawszym miejscu … i czekamy , co będzie dalej ..
    Raz w życiu , dawno temu , gdy miałam jeszcze telewizor , oglądałam serial .. australijski ,, ja o nim mówię Krokodyl choc on ma jakiś inny tetuł …. doszło do tego , że oglądałam w niedzielę rano wersję dla niesłyszących i wieczorem drugi raz to samo … Fascynowała mnie ilość bzdur na centymetr taśmy filmowej ….. no więc trzeba uważać z ,, dalszymi ciągami,, Choc jeśli chodzi o Coryllusa , to jest z jego tekstami inne potencjalne niebezpieczeństwo … Przeważnie ,,siedzimy ,, w innych tematach na co dzien … Jego trzeźwe spojrzenie na gospodarkę i historię nie może zwalniać od własnego myślenia …. Bo jak się autor zagapi i czegoś nie spostrzeże lub nie powie to co , już sami nic nie rozumiemy ??? A widzę w komentarzach na salonie i dawniej na NB , że są tacy co wolą się na autorze ,, zawiesic,, żeby wszystko za nich przemyślał ….

  11. Czy można te kwartalniki kupić za gotówke?
    Bez pośredników wiadomej nacji.
    Lepiej dać kurierowi zarobić na piwo….

  12. Ale ja nie mam innej poczty niż WP

  13. Ok. to podaj Coryllusie tą z wp ..
    i usuń prosze mój adres email

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.