maj 212014
 

Dowiedziałem się właśnie, że pan Czyżewski, szef fundacji „Pogranicze” w Sejnach dostał ważną izraelską nagrodę. Uhonorowano go nagrodą Dana Davida, ponieważ wydał swego czasu książkę Grossa, pod tytułem sąsiedzi. Nagrodę zwaną izraelskim Noblem przyznaje się za budowanie społeczeństwa „zdolnego zgłębić skomplikowaną przeszłość i połączyć ją z budowaniem teraźniejszości i fundamentów przyszłości” . Czyżewski wydając tę książkę wykazał się ponoć wielkim aktem odwagi, bo wywołała ona w Polsce dyskusję, w której wyraźnie było słychać pomruk nazistowskiej bestii. To taka moja licencja, bo oni to napisali inaczej, ale podobnie. Mamy więc Czyżewskiego, który za pieniądze budżetowe, czyli nasze, wydaje książkę nieuka Grossa, dla którego Chmielnicki jest znanym polskim antysemitą. Potem zaś Żydzi wręczają mu – Czyżewskiemu nie Chmielnickiemu – medal za odwagę. To jest fascynujące, przynajmniej dla mnie, ale mam lepszą historię. Lepszą i bardziej dynamiczną. Tu się dopiero trzeba wykazać odwagą, sam nie wiem czy się skuszę, ale chyba tak, bo nikt przecież poza mną tego nie zrobi.
Mam oto przed sobą książeczkę profesora Mariana Plezi z Krakowa, wydaną w roku 1999, normalnie jak serial „Kosmos 1999” jest ta publikacja, polecam wszystkim. Nosi ona tytuł „Wokół sprawy św. Stanisława. Studia źródłoznawcze”. Nie doszedłem jeszcze do pierwszego rozdziału, bo dwa akapity wstępu powaliły mnie na kolana i od wczoraj nie mogę wstać. No, ale idźmy po kolei. Najpierw omówię 4 stronę okładki, gdzie napisane jest, że Jan Paweł II złożył osobiste i specjalne podziękowania Marianowi Plezi za ową książeczkę. Bardzo się ucieszyłem przeczytawszy to zaraz zabrałem się za studiowanie wstępu. Mówię Wam – miazga.
Do końca XVIII wieku wszyscy wierzyli, że św. Stanisław to postać świetlana i dla historii Polski najważniejsza. Skonstatowawszy powyższe pisze nam profesor Plezia, że już w roku 1761 ostatni król Polski, a imiennik świętego ustanowił na jego cześć order. Dwaj, jak chce Plezia, wybitni kaznodzieje – Kołłątaj i Naruszewicz wygłosili na tę okoliczność kazania.

„I trzeba było- pisze Plezia – dopiero katastrofy rozbiorów, ażeby ten związek kultur religijnego i narodowego został zakwestionowany, a na glorię patrona Polski padł cień zdrady narodowej”

Tak to jest opisane w książce profesora Plezi z Krakowa, w prawdziwym życiu jest jednak trochę inaczej. Stanisław August Poniatowski rozpoczął swoje nieszczęśliwe panowanie w roku 1764, nie wiadomo więc dokładnie kto wymyślił ten order św. Stanisława i jakie mu przyświecały cele. No chyba, że to jest ewidentna pomyłka w druku, ale przecież w przypadku autorów takich jak Marian Plezia, pomyłki takie nie mogły się zdarzyć. Prawda?

I trzeba było katastrofy rozbiorów – zawodzi Plezia…no trzeba było, bo wcześniej rozerwanie związku pomiędzy narodem a św. Stanisławem nie było w ogóle możliwe. I padł ten cień zdrady narodowej na biskupa. Padł prawda? No to mi teraz wyjaśnijcie jak to jest, że kiedy ja zaczynam mówić o narodach u progu doby nowożytnej zawsze się znajdzie jakiś gamoń, który wstanie i ogłosi – ależ proszę Pana, wtedy nie istniało pojęcie narodu. Na co ja – a Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego? Na co on – ależ proszę pana, to jest tylko pojęcie. Tak się zdarzyło naprawdę, nic nie zmyślam, było takie wystąpienie, ale nikt go nie zauważył, a ja powalony idiotyzmem interlokutora zamilkłem. No więc zapytajcie któregokolwiek profesora historii z dowolnego uniwersytetu, jak to było z tymi narodami w dawnych czasach. Macie 90 procent pewności, że wszyscy powiedzą – ależ proszę pana/pani pojęcie narodu wówczas nie istniało.
Pojęcie nie narodu może i nie istniało, ale istniało pojęcie zdrady narodowej o czym nas poinformował w roku 1999 profesor Marian Plezia. Za tę ponurą demaskację osobiste podziękowania złożył mu Jan Paweł II.

No więc padł ten cień zdrady narodowej na biskupa, a stało się to w okolicznościach, które profesor Plezia opisał w sposób sobie właściwy, czyli niezwykle inspirujący i malowniczy. Cytuję:

Tak się bowiem złożyło, że bezpośrednio po upadku starego państwa polskiego Tadeusz Czacki, mający z woli Stanisława Augusta kontynuować dzieło historyczne Naruszewicza po jego śmierci (1796) gromadząc do tej pracy materiały dostał w swoje ręce wielki rękopis zbiorowy, dziś znany w nauce pod nazwą Kodeksu Sędziwoja (Bibl. Czart. 1310), w którym znajduje się piętnastowieczny odpis kroniki Galla Anonima przynoszący jej tekst w stanie kompletniejszym niż jedyne znane wówczas wydanie G. Lengnicha (1749), oparte na tak zwanym kodeksie Heislberskim (dziś Biblioteka Narodowa w Warszawie 8006) W tym zaś ostatnim ustęp I 27-28, zawierający Gallowy opis i ocenę zatargu króla Bolesława II z biskupem krakowskim z r. 1079, został usunięty i zastąpiony urywkiem z czternastowiecznego żywotu św. Stanisława, tzw. Żywotu Tradunt. Po wiekach, może pierwszy od czasów Długosza, Czacki zetknął się zatem z wersją radykalnie odmienną od tej, którą uświęciła przez nikogo nie kwestionowana tradycja. Od razu zdał sobie sprawę, że ma przed sobą relację kronikarza najbliższego czasem opowiadanym wypadkom i bez wahania dał jej pierwszeństwo przed wersją tradycyjną. Wynikało stąd zgoła odmienne ujęcie przyczyn i istoty zatargu, któremu dał wyraz w przypisach korygujących wykład Naruszewicza w drugim wydaniu jego „Historii narodu polskiego” (1803). Jeszcze dobitniej wypowiedział Czacki swój sąd w prywatnym liście do księcia A.K. Czartoryskiego, generała ziem podolskich: „Mam ja ten sam rękopis Galla, z którego Lengnich drukował, lecz w nim są te wszystkie bajki, które czynią ten rękopis niewiele użytecznym. Znalazłem dawniejszy manuskrypt: nie masz w nim bajki o mnichostwie Kazimierza Odnowiciela, wieści Gedkona żołnierza o św. Stanisławie nie mają miejsca. Św. Stanisław wystawiony jest za zdrajcę kraju. Miał zmowę z Czechami”

Czyż to nie jest wstrząsające? Szczególnie dla tych, którzy wrogo odnoszą się do tak zwanej spiskowej teorii dziejów. Człowiek oświecony, ważny dla naszej kultury i dziedzictwa narodowego, Tadeusz Czacki, pisze wprost i bez ogródek, w prywatnym liście słowa tak demaskatorskie: „miał zmowę z Czechami”.

Ja tu oczywiście szydzę, ale nie mogę inaczej. Od czasów Czackiego bowiem do dziś trwa nieprzerwana walka o to, by unieważnić wszystkie źródła gdzie pojawia się postać św. Stanisława z wyjątkiem tych dwóch linijek tekstu Galla. Ten zaś najpierw był dostępny w wersji okrojonej, ze zmienionym tekstem dotyczącym sprawy świętego, tekstem pochodzącym z XIV wieku. Dopiero Czacki odnalazł ten właściwy tekst, znajdujący się w zbiorze XV wiecznych dokumentów zwanych kodeksem Sędziwoja. I te wszystkie rewelacje sprzedaje nam profesor Marian Plezia zupełnie za darmo. Skupmy się więc i popatrzmy na to jeszcze raz.

Oto po śmierci Naruszewicza, w roku 1796 Stanisław August wydaje Czackiemu polecenie by ten kontynuował dzieło zmarłego biskupa. W 1796 roku Stanisław August jest już nikomu niepotrzebną kukłą i czeka na śmierć w Petersburgu. Jakie i przez kogo posyłane polecenia może on wydawać? Na to pytanie Plezia nie odpowiada. Naruszewicz jest już martwy, Polski nie ma, były król żyje pod kuratelą moskiewskich tajniaków, a Tadeusz Czacki dokonuje w tym czasie swoich niezwykłych odkryć. Po to zapewne, by ocalić z tonącej nawy Rzeczpospolitej to co najważniejsze. Inne motywacje nie wchodzą w grę w przypadku człowieka tak szlachetnego i wielkiego. Idźmy dalej. Plezia pisze tak: gromadząc do tej pracy materiały dostał w swoje ręce wielki rękopis zbiorowy. Od kogo dostał? Czy to nikogo nie zainteresowało? Kto dał Czackiemu wielki rękopis zbiorowy znany pod nazwą Kodeksu Sędziwoja? No i jeszcze dwa pytania, ważniejsze moim zdaniem. Gdzie są wyniki ekspertyzy stwierdzającej ponad wszelką wątpliwość, że jest to rękopis piętnastowieczny? Kiedy po raz pierwszy to tak istotne dla kultury, pamięci, tradycji i świadomości polskiej dzieło zostało wydane drukiem i gdzie je można kupić? Może Wy wiecie, bo ja nie mam pojęcia i nawet nie będę usiłował zgadywać.
O wiele ciekawsze dla mnie są bowiem w tym momencie losy samego Czackiego. Prócz, bowiem ratowania kultury polskiej, zajmował się pan Czacki także ratowaniem jej gospodarki Był współzałożycielem firmy funkcjonującej pod nazwą Kompanii Solnej. Firma ta, do której należał też Piotr Fergusson Tepper, sam król i jego brat Michał, prymas Polski, zajmowała się poszukiwaniem soli i węgla kamiennego. Król zaś udzielił jej przywileju szczególnego, udziałowcy nie musieli odprowadzać podatków do skarbu. Była to więc taka sama prywatyzacja, jak przekazanie po cichu Fuggerom, kopalni węgierskich, tuż przed upadkiem królestwa. Spółka działała w latach osiemdziesiątych, po pierwszym rozbiorze, a jej działalność można chyba śmiało określić zwrotem „bierz forsę i w nogi”. Każdy bowiem wiedział, ze za chwilę nie będzie nawet tego kawałka Polski, który pozostał.
Czacki przez jakiś czas inwestował także w przedsiębiorstwo żeglugowe czynne w Odessie. Był więc człowiekiem nietuzinkowym i energicznym. Jego imię noszą dziś szkoły i różne instytuty. No, ale my dalej nie wiemy kto mu podarował ten bezcenny Kodeks Sędziwoja, bo od momentu, kiedy to się stało wszyscy uczeni, ze sławnym Tadeuszem Wojciechowskim na czele, byłym powstańcem styczniowym, który spędził kawał czasu w austriackim więzieniu, zajmują się udowadnianiem, że św. Stanisław był zdrajcą. Choć nie wskazuje na to nic, poza tekstem w owym kodeksie, nie widzianym tak naprawdę przez nikogo. Myślę, że nawet Plezia go nie widział, przyjmując na wiarę wszystko to co nam zaprezentował.
Pozostaje jeszcze jedno pytanie: kto i kiedy po raz pierwszy zorientował się, że jedyny dostępny przez ujawnieniem Kodeksu Sędziwoja tekst kroniki Galla został w najważniejszym dla nas miejscu zamieniony? Czy był to Czacki, czy może Naruszewicz, czy w ogóle ktoś inny, ktoś o kogo istnieniu nie mamy zielonego pojęcia.
Czy myślicie, że jak napiszę o tym tekst, a może nawet książkę to dostanę jakąś ważną nagrodę? Bo przecież zgłębiam naszą trudną przeszłość i staram się budować fundamenty teraźniejszości i przyszłości? Myślicie, że mam szansę?

Od dziś na naszej stronie dostępne są nowe książki.

Jutro zaczynają się targi książki na stadionie narodowym. W związku z tym mam kilka ogłoszeń. Będę na tych targach sprzedawał nowe książki. Ostatnie pół roku było dla mnie dosyć trudne, nie mogłem więc napisać nowej Baśni, ukaże się ona późnym latem. Będę miał jednak książkę pod tytułem „Irlandzki majdan”, do napisania której namówił mnie Grzegorz Braun. Książka ta będzie eksperymentem edytorsko inwestycyjnym, wydamy ją bowiem w twardej oprawie. Ja wbrew pozorom jestem dość ostrożny jeśli chodzi o różne eksperymenty wiążące się z dodatkowymi wydatkami, ale nie lubię też taniochy. Postanowiliśmy więc, że wydamy serię niewielkich książeczek w twardych oprawach, zanim przygotujemy nową edycję Baśni jak niedźwiedź, w twardych oprawach z obrazkami. Zobaczymy najpierw jak się będzie sprzedawała seria pod tytułem „Małe książki o wielkich sprawach”. Na targach także pojawi się pierwszy tom innej serii pod nazwą „Najlepsze kawałki Coryllusa”. Postanowiłem publikować wybrane przez komentatorów, najlepsze teksty z bloga, bo jest ich już zbyt wiele, miały pozostać jedynie w wersji elektronicznej, w salonie24. Nikt o nich nie będzie pamiętał, a będą przecież dochodzić nowe. Prócz tego na targach dostępna będzie unikatowa książka Kazimierza Brauna i Zofii Reklewskiej Braun zatytułowana „Bracia Adamowiczowie, emigranci, lotnicy, pierwsi polscy zdobywcy północnego Atlantyku”. Książka ta opowiada nie znaną zupełnie historię dwóch braci, którzy wyemigrowali do USA, tam dorobili się majątku i zainteresowali się lotnictwem. W roku 1934 przelecieli nad Atlantykiem i wylądowali w Warszawie. Po powrocie do USA zostali zaś aresztowani. Mam tylko 100 egzemplarzy tej książki i nie spodziewam się, że będę miał ich więcej. Zapraszam więc na targi, a od jutra także do sklepu www.coryllus.pl
Aha, byłbym zapomniał. Na targi przywiozę także limitowaną edycję drugiego zeszytu z przygodami Jana Hardego, ma ona inną okładkę, jest grubsza i kosztuje tyle ile dwa pozostałe zeszyty. Zeszyt ten powstał jako protest przeciwko emisji filmu „Nasze matki, nasi ojcowie. Zapraszam. Zakupy powyżej 100 złotych pakowane będą w specjalną torbę reklamową z niedźwiedziem. Mydło też będzie. No i pierwszy tom Baśni w cenie 20 złotych za egzemplarz.
Stoisko nasze mieści się tym razem nisko, na parterze, przy samym wejściu na płytę. Ma numer 315 G.

  29 komentarzy do “Zgłębiajmy naszą trudną przeszłość – św. Stanisław i Żydzi”

  1. Przez te demaskatorskie teksty skończysz jak św.Stanisław a świętym nie zostaniesz 😉

  2. Zapytałem się kilka lat temu mnicha, który był przewodnikiem mojej grupy w kościele na Skałce po co oni trzymają tu szczątki Św. Stanisława, bo to przecież polityk był. I on zamiast puknąć mnie, młotkiem gumowym, w czoło. I poprosić, żebym sobie doczytał kto to był pan Wojciechowski, trochę zmieszany odpowiedział, że źródła są nie potwierdzone.
    I to chyba złe jest, że Ci co się Skałką opiekują narazie na pewno nie wiedzą, czy Św. Stanisław był święty.

  3. Szanse są. Nawet „Rudy” w beznadziejnej sytuacji wyrwał się z poligonu artyleryjskiego.
    Ale szanse są naprawdę. Jeden z berlingowców w czasie forsowania Wisły podczas Powstania dostał w manierkę dziewięć postrzałów, a sam wyszedł bez zranienia z tej zabawy.

  4. Co to za zdanie?.
    Szlachetny prawdy się nie boi, a przeciwko nieszlachetnym wystarczy „pod Twoja obronę…

  5. Oczywiście moja uwaga na temat sensu zamieszczonego zdania (HENRY), które to zdanie ma na celu wywołanie zwątpienia w umyśle Szanownego Gospodarza, odnosi sią do ( chyba nie do końca przemyślanej wypowiedzi) wzmiankowanego Henry`ego.

  6. Pana śledztwo w sprawie św A. Boboli sprawiło, że zacząłem interesować się „naszymi” świętymi (kupiłem książkę, o której Pan wspominał w swoich rozważaniach „Święci w dziejach Narodu Polskiego” Feliksa Koniecznego, na podstawie której studiuję ich żywoty).
    Czy pokusi się Pan o podobne śledztwo w sprawie św. Stanisława.

    Zapraszam z wynikami śledztwa na spotkanie w Białymstoku, tak jak uczynił Pan z wynikami śledztwa św. Andrzeja Boboli.

    Pozdrawiam

  7. @Coryllus nie jest pierwszym, który problem fałszerstw:
    http://cristeros1.w.interia.pl/crist/patron/plemie.htm
    historycznych odkrywa 😉

    O gospodarza @AniuzUW się nie martw. On ma plan i jest na kursie i ścieżce 😉

  8. tekst przeciekawy … na salonie pierwszy koment TROPICIELA …. też warto doczytać

    a że ja mam napady bycia zasadniczą w kwestii wiary …

    HENRYś @ ….. o świętości decyduje Bóg …….a nie @HENRY 🙂 🙂 :)))

    mam dziś wisielczy nastrój … to się wyloguję … na wszelki wypadek 🙂

  9. @TADMAN ……. dzięki …. no jak to można jednak wirtualnie polubić człowieka 🙂

  10. przeczytałam co jest w internecie na temat Św Stanisława i zafrapowało mnie „obcinanie członków za zdradę” , „obcinanie dłoni, stóp za zdradę stanu” bardzo to ciekawe.

  11. @MARYś jesteś już bliżej Boga to wiesz lepiej 😉

  12. No, to musiała być solidna manierka, nie ma co. Trofiejna?

  13. Ze św. Stanisławem to tak naprawdę żadna ze stron może nie mieć racji. W końcu ciężko dojść zawikłań wydarzeń politycznych ze znacznie późniejszych czasów. Mogło być i tak, że i król i biskup mieli szczerze dobre chęci, ale ktoś skorzystał z okazji i położył nieco bruku pod drzwiami, zamąciwszy wpierw tak, że chłopacy skoczyli sobie do oczu. A mogło i tak, że obaj byli jak Tusk i Schetyna albo dżuma i cholera. Ale to akurat jest mniej prawdopodobne, bo jak powiedziano, nie człowiek czyni świętym, nie człowiek.

  14. Trudno podejrzewac koszernych Gumplowiczow, ze nagle pokochaja kosciol powszechny. Zreszta nikt tego od nich nie oczekuje. Oni jednak musza do tego klamac, doszywac jakies parszywe historie, ktore ostatecznie daja wydzwiek, ze „do konca nie wiadomo jak bylo”, „dowodow nie ma bo to zamerzchle czasy, ale cos musialo byc na rzeczy”.
    Niech pisza swoja wlasna historie i biografie, a od historii Polski niech sie odwala.

  15. każdy ksiądz Ci powie , że nie wiadomo komu z kraja :)))))))))))))))

  16. Tak jakiś wspólny mianownik , choć jest różnica epoki, niby odległy, dawny Gumplowicz co bzdury lansował i ten współczesny „odważny” Czyżewski co bzdurne książki wydaje – niby nie związani ze sobą a jakoś tak to idzie jednym schematem, jak w starym dowcipie …. nie ważne kto i komu na Pl. Czerwonym rower ukradł … ważne żeby razić kłamstwem ….

  17. 100 lat Ci życzę 😉

  18. Czyzewski i Gumplowicz to ta sama banda, tylko reprezentuja odlegle od siebie generacje. Ta banda klamie publicznie i usiluje nam wmowic, ze to jest nasza historia. To ze klamia w sprawie sw. Stanislawa pokazuje tylko jak wazna i cenna jest to postac.

  19. Dziekuje za dobry tekst. Podobaja mi sie ludzie dazacy do prawdy!

  20. W miare tezenia opozycji – walka klas (rowniez) sie zaostrza. Zazdrosci o sukces sie nie uniknie – ja wole kibicowac (za) temu , kto sie odwazyl. Kontra na manipulacje historia – bo na klamstwie do dzisiaj tracimy.
    Nie jest az tak wazne > kto pierwszy odprul podszewke by zagladnac (prawda czeka , ale tylko nieliczni ja podnosza) , nieliczni maja pomysl > na sukces.
    Natomiast > jest bardzo wazne – kto o tym napisze. Marka autora. Jak odklamac/uratowac historie , sprawe polska. Jak obronic ten pomysl poprzez sprzedaz.

  21. Bbbrrraaawwwooooooo!!!

  22. Jest jeden sposób obrony. Jutro trzeba bronić odkłamywania historii, szturmując stoisko Coryllusa. *)
    ——–
    *) szturmować = dokonywac zakupów jego książek

  23. no ja chcę te najlepsze kawałki coryllusa

    oczywiście wyłącznie ze względu na roześmianego autora na okładce ……..

    to jest świetna okładka

    teksty zawsze doceniamy ……………… ale ta okładka 🙂

    ja niestety dopiero przez internet … jak się kto zlituje nad ślepą babką i siądzie do komputera 🙂 zamawiając mi 🙂

  24. Wirtualnie to można, ale w realu to ani tyci. Ja jestem ten grubas w podkoszulce, co siedzi przed kompem i wypisuje takie tam… :))

  25. noooooo nie mów ??? jestem pewna , że w realu jakaś dama postanowi ambitnie , że Cię odchudzi :))

    ja nigdy nie dałam nigdzie żadnego lajka …… nie znoszę wymuszania tego …………. więc doceń……

    ale też trochę za ten bieg ….. w wojsku :)))) szkoda , że nie piszesz , talent Ci się marnuje …..

  26. Oj tam, oj tam! Chłop to rajski ptak, którego nieostrożnym słowem można spłoszyć. Lepiej już z dwururki śruciną pociągnąć to nie da rady dać dyla.

  27. nawet nie wspominaj o dwururce …….

    u nas upały i tylko zajrzałam na poczte … i tu odruchowo …

    idę w pola z psem ……. a tam bażanty … w okresioe ochronnym … chyba ..

    noooo .. ale i tak nie mam dwururki :(((((((((

    🙂

  28. Szanowny Panie Coryllusie! Uprzejmie proszę o napisanie historii Polski jako baśni! Pięknej opowieści takiej, aby dorośli, a szczególnie babcie takie jak ja, mogły najpierw poczytać sobie same (żeby wiedzieć jak było po kolei i dlaczego) i opowiadać wnukom. Później czytać wnukom, a później wnuki czytałyby sobie same dla przyjemności! Proszę napisać książkę miłą, mądrą, piękną ( formie i treści), bez manipulacji dla jakichś niecnych celów! Książkę dla przeciętnego czytelnika choć troszkę kochającego polska kulturę. Byłaby to taka szczepionka przeciw kłamstwom i odżywka zachęcająca do rzetelnej pracy i poszukiwania prawdy! Serdecznie dziękuję za wszystko co Pan pisze, choć czasem mocno mnie Pan denerwuje! Ale nic to! Anna
    PS. Jeśli Pan nie napisze takiego miłego dzieła to kto?!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.