wrz 032015
 

Półtora roku temu wpadłem na pomysł, by wydać niewielką książeczkę o św. Andrzeju Boboli i dołączyć do niej film Krzysztofa Żurowskiego o świętym. Kłopot był z tym taki, że reżyser nie wiedział do kogo należą prawa autorskie, swój film robił bowiem na polecenie Jezuitów. Poprosiłem więc Michała, jak zwykle, żeby przeszedł się do tego jezuickiego centrum dowodzenia i zapytał jakie są możliwości dystrybuowania tego filmu. Michał otrzymał odpowiedź niejasną. Mieliśmy później otrzymać jaśniejszą, ale jakoś nie przyszła. Chciałem nawet dołączyć do tego zestawu płytę z moim tekstem o św. Andrzeju, który został opublikowany w 2 numerze Szkoły Nawigatorów, liczyłem na to, że lektorem będzie Grzegorz Braun. No, ale było minęło. Powiem teraz słów kilka o filmie Żurowskiego. On mi się zupełnie nie podobał. Przyczyny były proste, reżyser skupił się na kulcie świętego całkowicie pomijając okoliczności jego śmierci, które są nierozpoznane w sposób skandaliczny. Tak jakby ktoś w Kościele obawiał się, że ujawnienie szczegółów politycznych towarzyszących tej śmierci przyniesie ujmę świętemu. Zrobił więc Krzysztof Żurowski pogodną opowieść o wędrówce po kresach, której bohaterem tragicznym jest św. Andrzej, a bohaterem narratorem zakonnik, który zebrał fundusze na ten film. Robi to dobre wrażenie, ale ja miałem i mam swoje wątpliwości. Trzeba Żurowskiemu przyznać, że przynajmniej się postarał i pojechał na wschód, w filmie widać miejsca gdzie zginął św. Andrzej, jest Pińsk i kawał kresów. Mamy więc do czynienia z czymś w rodzaju dokumentu. I jeszcze jedno, ja to tej pory nie wiem jak wygląda reżyser Żurowski, nigdy go nie widziałem, rozmawiałem z nim tylko przez telefon. Podobnie jak z tym zakonnikiem, który zebrał pieniądze na film wygłaszając po całym kraju kazania rekolekcyjne i siadając po zakończeniu mszy przed świątynią z tacą, na którą ludzie kładli datki przeznaczone na produkcję. Gadałem z nim tylko przez telefon.
Wczoraj zaś dowiedziałem się, że jest już drugi film o św. Andrzeju Boboli. Premiera odbyła się w czerwcu w Łagiewnikach. I tu sprawa jest znacznie poważniejsza, bo na okładce tego filmu, prócz wizerunku św. Andrzeja mamy jeszcze wizerunek Krzysztofa Ziemca, bez którego (i bez Górnego, i bez Górnego) nie może odbyć się żadna poważniejsza impreza ze świętością w tle. Specjalnie tak piszę – ze świętością w tle, bo św. Andrzej jest tutaj wyraźnie tłem do zaprezentowania dziennikarza Ziemca i ekipy, która ten film zmontowała. Ja jak wiecie uwielbiam pisać o filmach, których nie oglądałem i tym razem też się nie powstrzymam. Puścili bowiem trailer tego dzieła. Ono się tym różni od filmu Żurowskiego, że wyłożono na nie znacznie większe pieniądze, a efekt jest jeszcze słabszy niż poprzednio. Skąd ja to wiem? To proste, na stronie http://andrzejbobola.info/ jest zakładka „miejsca”, gdzie zaprezentowane są dwa miejsca, które odwiedziła ekipa. Obydwa w Polsce, jedno w Warszawie. O ile Żurowski wykazał się pewną, niezbędną moim zdaniem dyskrecją, jeśli idzie o zaprezentowanie samego aktu męczeństwa świętego Andrzeja o tyle Ziemiec z kolegami i koleżankami poszedł na całość. Krew chlusta, bicz śwista, a Ziemiec smutnym głosem opowiada jak świętemu wydarto język przez kark. Do tego mamy relacje osób, które wymodliły ocalenie u św. Andrzeja oraz relację księdza ze Strachociny, gdzie urodził się święty, która była także w filmie Żurowskiego, relację o objawieniu św. Andrzeja. I to w zasadzie wszystko, plus tak zwane rekonstrukcje, czyli kręcone taką zamazaną techniką ujęcia, gdzie widać, jak nierozpoznany z twarzy, siwy mężczyzna w habicie jest ciągnięty przez kozaka na koniu.
Patrzę na to i myślę, że ze wstawiennictwem świętych jest jak z paleniem papierosów. Im bardziej do palenia zniechęcamy tym chętniej ludzie po tytoń sięgają. Im silniej Ziemiec chce nas przekonać, że jego ekipę po Strachocinie prowadził sam Andrzej Bobola, tym bardziej mu nie wierzymy. I nie jest to wynikiem naszych zwątpień w obecność Ducha. Chodzi o to, że Ziemiec wynajmuje innych dziennikarzy, by oni także potwierdzili tę jego obłąkaną tezę promocyjną. Być może się komuś narażę, ale nie chce mi się wierzyć, że święty Andrzej posługuje się Rymanowskim, Eleni, Janem Żarynem i Radosławem Pazurą, by nas przekonać o słuszności swojej drogi i misji. To tylko Ziemiec i jego koleżanki reżyserki, chcą sobie podnieść samoocenę i nakłonić nas do kupienia tego słabego i nic nowego nie wnoszącego filmu, za 35 zeta od sztuki. Ja jestem zasadniczo przeciwny sprzedawaniu emocji, nawet bardzo autentycznych, bo wiem, że to co wzrusza w rzeczywistości, w filmie może wywołać śmiech i zażenowanie. Może się też okazać, że nie przyniesie efektu, który widz uważa za spodziewany, a który jest jedynie deklarowany. To znaczy nie poruszy serc. Bo twórcy deklarują, że takiego efektu się spodziewają. No więc nic takiego nie nastąpi, ale o tym każdy z osobna przekona się, kiedy już wyda 35 złotych.
W filmie Żurowskiego św. Andrzej został nazwany kamieniem niezgody (dobrze, że nie kością) pomiędzy katolikami i prawosławnymi. Żurowski włożył sporo wysiłku, by pokazać, że kult świętego nie przeszkadza w porozumieniu się pomiędzy ludźmi innych wyznań. To samo próbuje nam powiedzieć Ziemiec, a śpiewaczka Eleni, wprost mówi, że wszyscy jesteśmy jednym, bożym ludem. To fantastyczna wiadomość, jednakowoż chciałem przypomnieć, że katolik konwertujący na prawosławie musi się ochrzcić jeszcze raz, w drugą zaś stronę to zdaje się nie działa. Prawosławni są dla katolików takimi samymi chrześcijanami i nie muszą spełniać żadnych wstępnych warunków, by przystąpić do Kościoła. Jak widać jesteśmy ludem bożym, ale niektórzy są nim troszkę bardziej. Przykład św. Andrzeja to jeden z wielu momentów, które każą ludziom chytrym i naiwnym wierzyć, że oto za chwilę w sposób prosty dokona się zbratanie Kościołów, a patronował temu będzie akurat ten święty, o którym oni zrobili film. To są niepoważne naiwności, które prowadzą na manowce.
Teraz słów kilka o duchowości. Jaki jest ten świat wszyscy widzimy, z wyjątkiem ludzi, którzy mają za sobą jakieś koszmarnie ciężkie doświadczenia większość popada okresowo w zwątpienie. I nie mówcie mi, że jest inaczej. Każdy tego doświadczył, bo każdy jest spragniony prawdy i autentycznych znaków. I na to wychodzi Ziemiec i opowiada, jak go św. Andrzej prowadził wraz z ekipą. To jest fajna historia, ale ona się nadaje do jakiejś katolickiej wersji przygód Mikołajka (nawet nie próbujcie mi podkradać tego pomysłu), a nie do filmu o zamęczonym przez kozaków świętym. Pomysł Ziemca zasadza się na złudzeniu, że o Andrzeju Boboli mało wiemy. Otóż nie, ludzie się tym interesują i wiedzą na ten temat prawie wszystko. Tak więc entuzjazm Ziemca i jego pasja odkrywania rzeczy niezwykłych to jest po prostu Mount Everest nieautentyczności. To jest gorsze niż programy o poszukiwaczach skarbów na Discovery Channel.
Powrócę teraz do swoich koncepcji, które nie mogą się podobać, ani katolickim dziennikarzom, ani księżom. Uważam jednak, że trzeba te kwestie podnosić, bo nie można kłamać. Św. Andrzej zginął w bardzo konkretnych i dających się łatwo opisać okolicznościach. W czasie najazdu Rakoczego na Polskę, ludzi którzy go zamordowali, stanowili osłonę armii węgierskiej oblegającej Brześć. Św. Andrzej w czasie swojej ostatniej drogi nie prowadził działalności misyjnej, jak nam się wmawia uporczywie. On został wysłany do Rakoczego z misją. Jaka to była misja? To pierwsze pytanie. Drugie zaś brzmi: na czyje polecenie Anton Zdanowicz kazał zamordować świętego. Jeśli będziemy uciekać od tych kwestii, popadając w nieszczere zachwyty nad zmumifikowanymi szczątkami św. Andrzeja pobłądzimy. Można się oczywiście ze mną nie zgadzać. Można doszukiwać się w filmie Ziemca próby dostrzeżenia wyższego niż polityczny porządku świata, ale sami dobrze wiecie, że to nieprawda, a Ziemiec nie byłby w stanie nawet wymyślić takiego zdania, jak to, które przed chwilą napisałem.
Trzeba się też zastanowić dlaczego stosunek prawosławnych do św. Andrzeja jest wrogi. Przecież Kościół dziś już nie nawraca, nie ma mowy o działalności misyjnej rozumianej tak, jak w XVII wieku. A nawet wtedy celem misji jezuickich byli ludzie żyjący raczej poza wszelkimi kościołami, niż prawosławni, którzy przeżywali w tym czasie, jak sami mówią, wielki renesans duchowości. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę głęboką niechęć do jezuitów, zauważyć musimy, że kult świętego rozwinął się dopiero na początku XVIII wieku, rozwijał się intensywnie, ale nie dłużej niż sam zakon, który go propagował, rozwiązany przez papieża w połowie stulecia. Zachowany jednak na terenach objętych władzą cesarzowej Katarzyny. W tak rozpoznanych okolicznościach warto zapytać do którego momentu w tej tradycji odwołują się duchowni prawosławni mówiąc o tym, że św. Andrzej jest kamieniem niezgody? Do renesansu duchowości, do kiełkującego powoli i żywego lokalnie kultu św. Andrzeja, czy może do czasów kiedy jezuitów objęła opieką caryca? Nie mogę uwierzyć, by chodziło o stulecie XIX, które było przecież całkowitym triumfem prawosławia na terenach dawnej Rzeczpospolitej. Komunizm też nie wchodzi w grę. No więc gdzie jest ten moment, z którego wyrasta ta niechęć? Byłbym wdzięczny za wskazanie mi go. Ja sam mam niejasne przypuszczenia, że nie chodzi ani o kult, ani o tradycję katolicką, ani nawet o nawracanie prawosławnych. Podejrzewam najgorsze, podejrzewam, że chodzi o tych kozaków Antona Zdanowicza, których trzeba by było rozpoznać i nazwać imieniem i nazwiskiem, potem zaś iść tropem każdego z nich i sprawdzić, z której kasy pobierał jeden z drugim pieniądze za swoją gangsterską działalność. No i wtedy okazałoby się, że występujący ze sztandarem wojny religijnej przeciwko Kościołowi kozacy nie są jednakowoż tak kryształowi, jak to się próbuje nam czasem wmawiać. A skoro nie są, to należy znaleźć kogoś, kogo zamiast nich można obarczyć winą za tę całą kość niezgody. Najlepiej by była to niewinna ofiara. Dopóki nie postawimy sprawy św. Andrzeja na takim gruncie nie będzie mowy o żadnych autentycznym dialogu, bo nie może być dialogu z ludźmi, którzy próbują usprawiedliwić przemoc. Próby zaś kokietowania z jednej strony wiernych i czcicieli św. Andrzeja, z drugiej zaś prawosławia, skończą się źle. Nawet tych 35 złotych za egzemplarz nie uda się zarobić. Jeśli już ktoś podejmuje ten temat, jakże ciekawy, aktualny i jakże drażliwy, powinien zacząć od zakreślenia swojego stanowiska w sprawie św. Andrzeja. Potem zaś należałoby sprawdzić, czy w ogóle jest jakaś wola prowadzenia dialogu w tej sprawie, a jeśli nie ma to jakie są tego przyczyny. No, a dopiero potem można siadać do rozmów i negocjacji. To jest moje prywatne zdanie, ono się – szkoda – nie pokrywa ze zdaniem żadnego z tak zwanych oficjalnych, polskich czynników. Z tym Was zostawiam. Macie tu jeszcze stare nagranie z Białegostoku, gdzie opowiadam o całym tym politycznym tle śmierci Andrzeja Boboli.

Zostawiam Wam także pytania, jakie zadawano mi po spotkaniu w Bielsku Białej

Mam jeszcze ważny komunikat. Ponieważ rozpoczyna się rok szkolny, postanowiliśmy, że album Sanctum Regnum opowiadający historię upadku średniowiecznych Węgier, album w języku angielskim, zaopatrzony w płytę długogrającą z muzyką Tomka Bereźnickiego, będzie do 30 września kosztował 30 zł za egzemplarz plus koszta wysyłki. Tak szkolna promocja.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, do księgarni Tarabuk przy Browanej 6 i przypominam, że 4 września w Piastowie, w tamtejszym domu kultury, odbędzie się mój wieczór autorski, początek o 17.00. 18 września zaś będziemy mieli z Toyahem wieczór autorski w Kietrzu, niedaleko Raciborza, początek o 19.00, następnego zaś dnia można nas będzie spotkań na jarmarku franciszkańskim w Opolu, wieczorem zaś w auli uniwersyteckiej będzie nasz kolejny wieczór autorski. Początek chyba o 18, ale pewien nie jestem. Zostawiam Wam jeszcze nagranie z Zielonej Góry i z Bielska Białej.
 

 

  37 komentarzy do “Ziemiec i Rymanowski lansują św. Andrzeja Bobolę”

  1. Kozacy Antona Zdanowicza to protoplaści banderowców 😉

  2. Prawosławie traktuje ziemie na wschód od Bugu jako swoją własność .I chyba w zasadzie nie prowadzi żadnej pracy misjonarskiej.Ze wszystkich ludów podbitych przez Rosję chyba żaden nie przeszedł na prawosławie.Ci co byli muzułmanami zostali muzułmanami .Ci co tkwili w szamanizmie zostali szamanami.Jeśli jakieś narody (oprócz Rosjan)są prawosławne to znaczy że wcześniej takie były.Jest tu podobieństwo do protestanckich Anglików którzy w większości nie prowadzili misji wśród pogan.Enklawy chrześcijańskie w Azji są katolickie.Niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę .

  3. Nie ma czegoś takiego jak własność wspólnoty, nawet religijnej ponad rejestrowaną notarialnie własnością poszczególnych osób. To jest juma.

  4. Dobrze Pan pisze i dobrze pan mówi.
    Działania dziergane obok, to użyję Pańskiego określenia: „przekierowywanie wektorów”. tyle

  5. Cechą wspólna heretyków i schizmatyków wszystkich czasów jest zanik misji wg Wyznania Wiary, czyli utrata istotnego aspektu apostolskości.

    Tak zwane prawosławie zachowuje wprawdzie sukcesję apostolską (wszystkie sakramenty itd.), ale misja jest odjęta. Brak rozszerzania się tej denominacji chrześcijańskiej jest widoczny gołym okiem.

    Protestantyzm natomiast jest listkiem figowym, który nie jest w stanie przysłonić mordów i grabieży, które zastąpiły prawdziwą misję katolicką.

  6. A klasztory i ich wlasnosc? Przeor wlascicielem notarialnym?
    Komiks z Pilsudskim znakomicie przyjety jako prezent. Przednia zabawa w tropienie znaczen.
    Pozdrawiam, ed

  7. Klasztory otrzymują ziemię od prywatnych osób. To nie jest ta jakość

  8. Kończę słuchać właśnie wykład o św Andrzeju i mam takie spostrzeżenia. Mamy tego króla Jana Kazimierza, zgniły kompromis, został on nam dany przez ośrodki wrogie Rzeczpospolitej. I mamy tytaniczny wysiłek wielu świętych aby z tego króla wystrugać co się da i ile się da dobrego. Jest św Andrzej i jego zasługi. Jest św Józef z Kupertynu, który już od wczesnej młodości wpływał i formował na miarę swoich możliwości królewicza. Po koronacji ich kontakty się nie zerwały, prowadzili korespondencje gdzie dalej starał się świety jakoś ukierunkowywać w odpowiednią stronę króla. Jakiej miary sukces święci odnieśli? No coś tam się udało im wystrugać, nie wszystko i nie idealnie jak by należało, ale roboty lekkiej nie mieli.
    Ilu jeszcze wtedy świetych tak pracowało nad tą Rzeczpospolitą i nad królem poza tymi dwoma?

  9. Bardzo wielu.

  10. W historii Polski nie ma przykładów tak doniosłych, jak w historii Kościoła. Tu wzorem niedoścignionym są św. Ambroży i Teodozjusz (nawet w wiki musieli sporo prawdy zostawić, ale nie wszystko). Biskup, który nie wahał się wyznaczyć publiczną pokutę władcy. Władca, który tę pokutę przyjął.

    Jaka więc pokuta dla Dudy, który podpisał zbrodnicze prawo?

    Jaka dla Kopacz, która wysłała do aborcjonisty?

    Jaka dla Gronkiewicz w sprawie Hazana?

    A przecież nie tylko ci wymienieni.

    Gdzie biskup, co powinien ich potępić? Tak – potępić. Nie zganić, lecz potępić.

    Dopóki więc tu nie zajdzie zmiana istotna – nie zmieni się nic. I dopóki będzie ta demokracja – wszystko skończy się na gadaniu i najwyżej pisaniu.

  11. Ciekaw jestem czy to wszystko ma się odnosić do heretyków holenderskich. O ile mnie pamięć nie myli pierwszy czarny pastor w Holandii był już na początku XVII w. No i misje protestanckie (amerykańskie) w Chinach w XIX w. O Świadkach Jehowy, Mormonach i Ymce nie wspominając.

  12. Czy te misje amerykańskie w Chinach istnieją realnie do dzisiaj?

  13. Dobrze posłuchać o św. Andrzeju Boboli, dziękuję za nagranie. Świętych trzeba poznawać, jest w końcu „świętych obcowanie”. Niedawno w Piaśnicy ksiądz jezuita mówił o planach beatyfikacji Polaków, którzy tam zginęli, bo nie wyparli się polskości, chociaż mogli się w ten sposób uratować. Bł. siostra Alicja Kotowska, która w Piaśnicy zginęła, to na razie jedna z tych ofiar, beatyfikowana.

  14. Dobry wieczor Panie Gabrielu,
    No coz, to po prostu jest zalosne i politowania godne, ze te telewizyjne kreatury tak rozpaczliwie szukaja grosza. Ci ludzie z telewizora, ci pseudoartysci, aktorzy – oni zrobia wszystko aby sie
    lansowac, nie wazne co wazne aby byla kasa, aby byli na swieczniku, aby byli przy korycie…
    oni sa do wynajecia!!! Szkoda, ze taki Ziemiec lansuje sie na sw. Andrzeju, a nie zrezygnowal
    z tej swojej nedznej pracy w telewizorze… ja jego filmu nie zamierzam nawet ogladac, a co dopiero
    kupic te wypociny za 35 zeta… Ziemiec, Rymanowski, Eleni, Zelnik, Pietrzak… smutne to… szkoda.
    Poczekam… moze Panu sie uda wydac te ksiazeczke…

  15. Proszę nie robić esbeckiej propagandy w przypadku pana Prezydenta Andrzeja Dudy. Ustawa ta była już wcześniej, a pan Prezydent jedynie podpisał zmianę źródła jej finansowania z Min. Zdrowia na NFZ. Nie dziwię się więc Pańskiemu nickowi, który po polsku znaczy „wieczny student”.

  16. Już za późno, ale uda mi się wydać coś innego.

  17. @ eternalstudent
    Istotne w życiu chrześcijan jest ofiarowywanie światu, w tym bliźnim, a nawet wrogom więcej dobroci i miłości. A nie obstawanie przy swoim prawie, do potępienia i odwetu. Czemu to służy? Kogo uszczęśliwia?

  18. OK… a moze Pan zdradzic o czym to bedzie i kiedy?
    Merci d’av,

  19. Już kiedyś pisałam, że w zeszłym roku na centralnej Drodze Krzyżowej w Warszawie , były czytane rozmyślania Ziemca Myślałam wtedy, że wszystko to co przeżył i powrót do zdrowia, że on to przekuł na rozmyślania. A tu się okazuje że on będzie specjalista niby taki konkurencyjny dla KAI – filmowiec i narrator katolicki?

  20. I to go usprawiedliwia?

    W takim razie proszę mi napisać, co takiego złego stałoby się, gdyby jej nie podpisał?

    Albo jakie dobro osiągnęliście dzięki temu podpisowi?

    Nuże.

  21. Aniu,
    Zszokowalo mnie troche to Twoje info… nie moze byc!
    A czy te centralna Droge Krzyzowa prowadzil moze kardynal Nycz? Jesli tak… to jestem w stanie
    to zrozumiec… wyjatkowa hipokryzja! Dzieki Bogu ja bylam na przepieknej drodze krzyzowej
    w ubieglym roku jeszcze w Paryzu, w przepieknym polskim kosciolku przy rue Cambon i nie dane mi bylo sluchac rozmyslan tego zalosnego Ziemca.

  22. To nie są misje, lecz dokonania propagandowe.

    Czyżby nie wiedział pan, jakie są rzeczywiste cele herezji?

    Stawia pan znak równości między jedyną prawdziwą misją katolicką a pseudomisjami heretyckimi?

    Ergo – zrównuje pan jedyny prawdziwy Kościół z sektami?

  23. Borykamy się ze sporymi trudnościami, wolę nic nie mówić.

  24. Diecezja warszawsko-praska (red. nacz. ks. H. Zieliński) wydaje tygodnik „Idziemy”, w którym K. Ziemiec ma swoją stałą rubrykę. Według ks. Zielińskiego, dla m.in. Ziemca jest to miejsce, w którym może wyrażać to, czego nie wolno mu powiedzieć w TV.

    I to jest miara tej choroby.

  25. To w telewizji czegoś nie wolno powiedzieć? Niesamowite. I on z tym czego mu nie wolno idzie do księdza Henryka, coś fantastycznego…..

  26. No, ks. Zielinski jest baaardzo wrazliwy… to jest baaardzo wzruszajace… chyba sie zaraz wezme
    i poplacze.
    A tak serio… to ks. Zielinski to pierwszy naiwny i glupi czy tylko takiego udaje… ale pewnie – jak
    to w zyciu – po owocach ich poznacie!
    Dzieki za info Eternalstudencie, bo nie wiedzialam… bede omijac szerokim lukiem!
    Pozdrawiam i dobrej nocy,

  27. OK, Panie Gabrielu, rozumiem, lepiej nie zapeszac bo licho nie spi… i tak bedzie to cos extra!
    Poczekam… nie bede sie nudzic, bo przywiozlam z wakacji 11 Pana ksiazek, 1 ksiazke
    Pana Osiejuka i 1 Pani Murdoch… plus 5 SN!
    Dobranoc,

  28. Tak powiedział ks. Zieliński podczas kazania na mszy w kościele św. Marka Apostoła na Targówku 3 czy 4 lata temu, gdy zachęcał tamtejszych wiernych do lektury prowadzonego przez siebie pisma. Ziemiec i inne gwiazdy – to było m.in to, co miało zachęcić do lektury „Idziemy”.

  29. Nie wiem, czy ks. Zieliński jest tak naiwny czy raczej przeciwnie. Przed laty byłem na zorganizowanym przez niego spotkaniu na Grochowie, na które zaprosił ówczesnego szefa Akcji Katolickiej niesławnego już dziś bp. Jareckiego. Było sporo ludzi, w tym dziennikarze i przedstawiciele lokalnych władz (burmistrzowie, radni).Celem spotkania było… no właśnie; w każdym razie zapytałem JE biskupa, co członek AK powinien czynić wobec osób, które należą do organizacji, których cele i struktura są niejawne, a z pewnością wrogie Kościołowi. Biskup Jarecki bez namysłu odparł, że ewangelizować, nawracać ich trzeba. – Rozumiem, to jasne. Czy mógłby zatem Ekscelencja podać mi jakieś namiary? Chętnie się tym zajmę. No i zatkało go, nie odpowiedział i zakończył natychmiast spotkanie mówiąc, że czas nagli itd. Ksiądz Zieliński zawtórował mu i spotkanie się skończyło.

  30. Tak. Sformułował to, jakoby w „Idziemy” to oni się w pełni realizują, spełniają jako katolicy. Odebrałem to wówczas jak stwierdzenie, że osiągają spełnienie zawodowe dzięki możliwości wyrażania tego, czego nie usłyszymy z ekranów TV, nie przeczytamy w innych gazetach. W każdym razie wynikało z jego wypowiedzi jasno, że tam jest cenzura, a tu jest wolność słowa i oni są tej wolności heroldami, że w „Idziemy” przeczytamy o tym, o czym nigdzie indziej nikt nic nie napisze, nie powie.

  31. Cenzura w telewizji publicznej? (Niemożliwe, ja nie wierzę, są to chyba ohydne szkale)
    A jeśli jednak tak, no to „lecąc Michalkiewiczem” – mamy demokrację jakiej świat nie widział.

  32. Cenzura w TVP to pikus. Mialam okazje bedac w Polsce (na imieninach u mojej kuzynki Ani) posluchac
    nieprawdopodobnych wrecz opowiesci jednego z gosci, inzyniera operatora, obecnego pracownika
    TVP na etacie… ktory marzy tylko o wzieciu w przyszlym roku nagrody jubileuszowej za 30 lat pracy
    i przejsciu na emeryture! Imieniny byly kapitalne, a jego konkluzja byla taka, ze takiego squr…stwa
    w TVP jakie jest dzis nigdy wczesniej nie bylo i ze chcialby wysadzic te cala TV w powietrze…
    jak WTC!
    Tak powiedzial… a ja wiem, ze nie zmyslal, chociaz to o czym opowiadal jest nie do powtorzenia
    tu na forum. Mimo to ciesze sie, ze znowu mialam okazje posluchac kogos kto w tym jest od lat…
    to zmienia optyke widzenia wszystkiego… i utwierdza w przekonaniu, ze jedno co warto…
    to uczciwym byc warto… i ze TV KLAMIE!

  33. Wolne i niezależne media to fikcja. Nie istnieją.
    Różnica może jedynie dotyczyć ukrywania lub nieukrywania prawdy. I ten problem mamy w mediach zwanych katolickimi.

  34. To jest właśnie ten sznyt pisowski – bezalternatywność, nie podpisze – słońca więcej nie zobaczymy – i koniec.

    Nie podpisałby – nie byłoby przymusu szczepień – taka jest alternatywa.

  35. Obejrzałem „pytania i odpowiedzi” z Bielska Białej. Odnośnie pisania czegoś o Wokulskim, ktoś to zrobił, wiem bo dostałem tą książkę jako prezent-niespodziankę. Ta książka to http://lubimyczytac.pl/ksiazka/128592/alkaloid – Alkaloid . Wstrzymam się od konstruktywnego opisu, bo czytałem tą książkę nieuważnie, jako rozrywkę niskiego lotu…

  36. Istotą i przeznaczeniem powszechnym chrześcijanina jest poznać Boga, oddawać Mu należną część i zyskać życie wieczne. Czyli theosis. Nakaz zaś potępienia błędów przeciw wierze i moralności przekazuje Apostoł: „Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście – niech będzie przeklęty (do Galatów 1,8)

  37. To Pan użył słowa misje .Żeby nie wikłać się w bezsensowne potyczki słowne napiszę że chodziło mi o to że tam gdzie katolicy zakładali misje do dziś jest żywa wiara chrześcijańska.Tam gdzie lądowali protestanci nie ma dziś chrześcijaństwa.Protestanci obudzili się w ostatnich latach i dziś rzeczywiście prowadzą intensywną działalność np w Chinach .Ale co z tego zostanie za lat kilka ,kilkanaście to jak pożyjemy to zobaczymy.Po owocach ich poznamy .Protestanci są w defensywie nawet w swoich matecznikach .Np w Anglii cofają się przed ateistami .Wchodzi islam.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.