mar 152023
 

Dziś jeszcze jestem zajęty, więc zostawiam fragment tekstu z nawigatora

Pokolenie osób, które zdążyły jeszcze przeżyć kilka lat w PRL, zderzyło się dwie dekady temu z treściami, których istnienia nie podejrzewało albo nie mogło w nie uwierzyć. Na rynku księgarskim znalazły się nagle treści opowiadające o zesłańcach na Syberię, Daleki Wschód, do Magadanu i republiki Komi. Nikt nie był przygotowany na grozę, którą zawierały wspomnienia zesłańców, choć wielu miało krewnych, którzy przeżyli wojnę, zesłania i wywózki. Prawie normalność Polski Ludowej dawała ludziom pewien spokój i komfort, a ledwie znośne warunki życia – tak je bowiem postrzegano – skutecznie odciągały uwagę od wszelkich zagadnień niezwiązanych z codziennym życiem.

Nagle okazało się, że to co w PRL wydawało się okropieństwem, a nawet to co pokazywano w filmach o niemieckich obozach koncentracyjnych, jest po prostu żartem wobec opisów egzystencji i pracy w sowieckich łagrach na dalekiej północy. Opowieści te, na pół legendarne, mroziły krew w żyłach, widok zaś sowieckich żołnierzy i defilad pierwszomajowych, które jako dzieci oglądaliśmy mocno znudzeni w oczekiwaniu na amerykańskie kreskówki, był już czymś zupełnie innym. Mogliśmy mieć oczywiście pretensje do starszych i mogliśmy mówić do nich – dlaczego nam nie powiedzieliście?! Oni jednak tylko wzruszali ramionami albo mówili – opowiadaliśmy, ale nie chcieliście słuchać, a gdzie jeszcze wierzyć.

Codzienność PRL usypiała naszą czujność; nawet uliczne ekscesy, strajki, demonstracje i cały zgiełk końca lat osiemdziesiątych jej nie wzmogły. Sowieci wydawali się czymś oswojonym, normalnym, może nieco egzotycznym, ale w istocie czymś odległym i niegroźnym. Było inaczej. I jest nadal inaczej, a wypadki na Ukrainie tylko to potwierdzają. Nie można więc myśleć o nich jak o kimś, kto zmienił się z czasem. Nic się nie zmieniło. Przede wszystkim zaś nie zmieniły się ich zamiary.

Przejdźmy teraz do najstraszliwszych legend związanych z wywózką niewinnych ludzi na Kołymę, czyli ten obszar Syberii, który położony jest w dorzeczu rzeki o tej nazwie, wypływającej z Gór Czerskiego. Wiele z nich, kolportowanych dawniej, nie znalazło potwierdzenia w źródłach i dokumentach, ludzie, którzy je powtarzali, umarli i dziś nikt nie chce za bardzo wierzyć, że były prawdą. Choć przecież trudno uwierzyć, słuchając innych, potwierdzonych okropieństw, że mogły prawdą nie być. Taka jest historia o olbrzymich barkach, na których przewożono polskich jeńców, żołnierzy AK, wywiezionych na Daleki Wschód po II wojnie światowej. Barki te wypchnięto w morze, a następnie zatopiono w lodowatych wodach, a na każdej było od 1600 do 2000 ludzi.

Straszliwe są opowieści o pomieszanych z politycznymi kryminalistach, którzy nie posiadając już żadnych cech ludzkich, przygotowywali na etapach gwałty, których ofiarami padały wiezione na zsyłkę kobiety. Ofiary, których nikt nie bronił, wrzucane były następnie wprost do oceanu.

Przerażające są historie o statkach z więźniami, które wyruszyły w morze, a potem – wskutek gwałtownej zmiany temperatury – zamarzły daleko od lądu. Wszyscy znajdujący się na ich pokładzie ludzie zamarzli.

Epizody te, jakże depresyjne i smutne, dotyczą przecież tylko etapu przejściowego, dowozu więźniów na miejsce zsyłki, które nazwane zostało piekłem, choć panował tam przerażający chłód i szalały lodowate wichry. Lato trwało ledwie trzy miesiące, a przez pozostałą część roku ludzie marzli i umierali z zimna.

O tym, że na Kołymę trafiali ludzie niewinni, było dla wszystkich jasne. W oczach, bowiem, sowieckiej sprawiedliwości każdy, kto chodził po ulicy, był podejrzany, ci zaś, którzy trafili na przesłuchanie, byli już osądzeni. Ta straszliwa pogarda dla życia i losu pojedynczych ludzi była w czasach późniejszych, kiedy pamięć o piekle i ono samo zatarło się we wspomnieniach, przedmiotem żartów. Dziś wizja Kołymy powraca i chyba nikomu nie chce się z niej śmiać.

Organizacja pracy w kopalniach metali kolorowych wokół Magadanu i w dorzeczu Kołymy spoczywała na przedsiębiorstwie Dalstroj, które było początkowo niezależnym od systemu GUŁAG konsorcjum, ale w latach trzydziestych zostało wciągnięte w ten system. Oznaczało to gwałtowne pogorszenie życia więźniów i mieszkańców osad przy łagrach, bo i tacy tam byli, choć wydawało się, że już w żaden sposób nie można było popsuć sytuacji tych ludzi. Nowi komendanci wywodzący się wprost z OGPU potrafili tego jednak dokonać. O ile wcześniej priorytetem było wydobycie złota stanowiącego główne zasoby tych terenów, o tyle zarządcy z GUŁAG-u uważali, że celem istnienia obozów pracy nad Kołymą jest udręczenie jak największej ilości ludzi. A ludzi przez łagry wokół Magadanu przewinęło się naprawdę wielu. W mieście do dziś mieszkają przedstawiciele ponad 80 narodowości, którzy są potomkami zesłańców, którzy pozostali tu na zawsze w bezimiennych mogiłach lub – po amnestii – stali się osadnikami na tych niegościnnych terenach. Większość ludzi, którzy się tu znaleźli, nie opuściła tych terenów już nigdy, stały się one dla nich albo grobem, albo domem. I nie wiadomo doprawdy, która alternatywa jest gorsza. Nikt bowiem, kto myśli dziś i myślał dawniej, mieszkając w PRL, o komunizmie, nie wyobrażał go sobie tak jak wygląda krajobraz nad Kołymą – dziś przecież już oswojony nieco, ucywilizowany, a przecież dalej brutalny i nieludzki.

Ksiądz Andrzej Zwoliński tak opisuje w książce Złote piekło Kołymy tworzenie się potęgi przedsiębiorstwa Dalstroj:

Początek łagrów Kołymy miał miejsce 320 km od Magadanu, między Ust-Omczug i Nielkoba, w 1931 roku. Był efektem drugiej kołymskiej wyprawy geologicznej S. I. Czernieckowo. Obecność rudy ołowiu odkrył tam później, w roku 1936, geolog B.I. Filerow. Były to cztery żyły mające od 5 do 10 cm średnicy. Szacunki mówiły o 10 tysiącach ton ołowiu i wspominały także o innych surowcach . Do podjęcia pierwszych prób wydobycia zatrudniono 600 osób, w tym 20 procent wolnych pracowników (120) osób i 480 więźniów. Szacuje się, że w latach rozkwitu Dalstroju przewożono na Kołymę rocznie 120 000 – 125 000 więźniów.

Więźniów przywożono statkiem z jednego z najbardziej prymitywnych więzień tranzytowych, które usytuowane było we Władywostoku na wybrzeżu Oceanu Spokojnego. Więźniów, którzy docierali tam po kilku tygodniach jazdy pociągiem (podróż koleją do Zatoki Nachodzi trwała średnio 47 dni), trzymano w oczekiwaniu na statek w placówce Wtaraja Rieczka kołoWładywostoku ( w 1938 roku powstały dodatkowe obozy przejściowe: Zatoka Nachodka i Wanino). Dla wielu więźniów brakowało miejsc w barakach, więc musieli przebywać pod gołym niebem.

  9 komentarzy do “Złoto na Kołymie. Fragment teksty z nowego numeru kwartalnika „Szkoła nawigatorów””

  1. Zasadniczo technika wydobycia zlota na Syberii i na Alasce niczym sie nie rozni, podobnie jak gwalt i ostry seks obserwowany z zewnatrz wyglada tak samo. Statki do przewozu „wiezniow” byly dostarczane przez stocznie w Vancouver, remontowane, czyszczone, wyposazane. Kanada, USA udzielily znacznej pomocy ZSRR w okresie funkcjonowania gulagow (Zychowicz „Sowieci”).

    Zauwazmy, ze wszystkie definicje i pojecia uzywane do opisu tego zjawiska, jakim bylo zycie w ZSRR sa falszywe, nieadekwatne, odwrocone. Nie mozna mowic nawet o wiezniach, skoro nie bylo przestepstwa, wyroku, prawo nie istnieje, kryminalista jest sedzia, a wiezienie poczatkowo nawet fizycznie nie istnieje, tylko jest przestrzen.

    Legenda Dzikiego Zachodu utrwalona w powiesciach i westernach nie jest zgodna z prawda, ale znakomicie funkcjonuje jako propaganda. Ludzie chetnie sami jezdziliby do kopaln zlokalizowanych na Syberii, zarowno mezczyzni i kobiety, gdyby bylo to wlasciwie rozpropagowane, zareklamowane i odbywalo sie na zasadzie wolnej decyzji.

    https://images.app.goo.gl/RmMacfFefzqqhgP19

    https://images.app.goo.gl/GGDhyir9ubeAtJQs9

  2. W czasach stalinowskich można było indywidualnie pozyskiwać złoto na Kołymie. Pozwolenie zostało uchylone dopiero po śmierci dyktatora w 1954 r.

    Można było wymienić samorodka za butelkę wódki.

    https://www.businessinsider.com/photos-gold-mining-in-kolyma-russia-2013-3

    https://kresy.pl/publicystyka/na-kolymie-wciaz-jest-zloto/

  3. Myślę, że generalnie w warunkach sowieckich czy może rosyjskich ( bo obecnie Ukraińcy mówią. Że chcieliby zastąpić nazwę tego państwa na Moskowia) nie jest możliwe uprawianie gospodarki kapitalistycznej wolnorynkowej, ponieważ państwo (urzędnik) działa jak mafia. Zdobyczne czy może raczej ukradzione jest więcej warte niż wypracowane uczciwie na terenie Moskowii. Do tego dochodzą tak zwane problemy strukturalne jak pijaństwo, przedwczesna śmierć, prostytucja dzieci….. Jakie złoto na Syberii kto by tym handlował, stworzył bezpieczny rynek? Ludzie FSB zabraliby wszystko dla kochanek na wielkie wille niczym Putin. Za ile buduje się stadiony, organizuje igrzyska, to wielka kamaryla skorumpowanych pasożytów i morderców.

  4. Problemem jest tez stosowanie cyjanku potasu w technologii pozyskiwania zlota, dlatego przemysl wydobywczy musi byc zlokalizowany na odludziu.

    https://images.app.goo.gl/APqbqictFLz8Z3Wh7

    Wyglada na to, ze gorzej traktuje sie dzisiaj ludzi w Indiach, niz w dawnym ZSRR, a mimo to Indie nosza zaszczytne miano „najwiekszej demokracji swiata”.

    https://www.businessinsider.com/photos-indias-illegal-coal-mines-2012-10

    Problemem Rosji jest to, ze kazda liberalizacja powoduje ekspansje ze strony jankesow.

    Rosja potrzebuje dlugofalowej, uczciwej strategii w polityce.  Na razie jej nie ma.

  5. Przestepstwa seksualne, ktore mialy miejsce w odludnych miejscach kazni na Polnocy siedemdziesiat lat temu sa codziennoscia w Indiach, zeby nie powiedziec – norma. I co? i nic.

    https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1938168,1,gwalty-w-indiach-sa-coraz-brutalniejsze-mimo-surowszego-prawa.read

    Indie stawia sie nam za wzor dobrej religii, filozofii, diety, mody, szczesliwego zycia, a zlo to Rosja, Europa srodkowa i poludniowa.

  6. Widzę praca u podstaw Grzegorza Brauna w organizacji Pabudka przynosi założone efekty: cerkiew, komsomoł, strzelnica (strzał w tył głowy)) i mennica (złoto na Kołymie) …….

  7. Ktoś kiedyś powiedział po powrocie z Indii: Trzeba to zobaczyć, żeby docenić chrześcijaństwo.

  8. Biedna Rosja ….Czapajew gieroj .

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.