maj 032018
 

Dziś inne sprawy odwróciły moją uwagę. Może trochę bardziej przyziemne, ale także zastanawiające. Zacznę jednak znów od Asyryjczyków. Oto w wikipedii znajduje się notka biograficzna poświęcona królowi Assurbanipalowi, największemu chyba asyryjskiemu zdobywcy. Pod notką zaś mamy taki przypis:

Należy jednak zauważyć, że te okrucieństwa były zwykle zarezerwowane dla miejscowych książąt i ich szlachty, którzy zbuntowali się i, na przykład, w przeciwieństwie do Izraelitów, którzy eksterminowali Amalekitów z czysto etniczno-kulturowych powodów, Asyryjczycy nigdy nie rozkoszowali się w ludobójstwie[8]. Asyryjczycy byli określani jako bezwzględni barbarzyńcy. Z pewnością mogliby być szorstcy i twardzi w celu utrzymania porządku, ale byli obrońcami cywilizacji, a nie barbarzyńskimi niszczycielami

Niezwykłe prawda? Też tak pomyślałem, kiedy to przeczytałem po raz pierwszy. Nie wiem jak długo ten przypis, informujący nas o eksterminacji Amalekitów się utrzyma, ale może przynajmniej do końca majówki.

My zaś teraz wprost z odległych w czasie i w przestrzeni krain przeniesiemy się teraz na nie mniej od nas wcale odległe kresy północno-wschodnie, które z takim serdecznym, a jednocześnie trzeźwym wdziękiem opisywał Hipolit Korwin Milewski. Zrobimy to także z tego powodu, że tak zwana ludność rdzenna, pomieszkująca na tych obszarach, lubi traktować Polaków, a szczególnie szlachtę, jako takich asyryjskich zdobywców, których po latach okupacji udało się wreszcie wyrzucić z granic. O tym czym jest polityka etniczna i jaki jest jej rzeczywisty charakter wiedzą dokładnie archeologowie. Historia zaś Międzyrzecza, powinna być, jak wiele innych fragmentów dziejów przedmiotem osobnego seminarium dla studentów politologii, oficerów tajnych służb i w ogóle dla wszystkich, którzy zamierzają rządzić. Kto zaczyna uprawiać politykę etniczną, ten musi wiedzieć przede wszystkim to, że każdy jej element został przećwiczony dawno temu przez ludy semickie na wschodzie. Musi też wiedzieć, że jest to polityka nader nieskuteczna i pełna pułapek. Porządki bowiem globalne wywodzą się z banku i świątyni, a nie z chaty garncarza czy tkacza. No, ale dziś ten temat zostawiamy, bo dziś zajmować się będziemy wyłącznie sztuką wysoką.

Od kiedy napisałem tu swój sławny już cykl opowieści o Van Goghu nie mogę przestać myśleć o pewnym niezwykłym malarzu, o Chaimie Soutine. Jak wiecie nie wierzę w to, że malarze z Europy Środkowej i wschodniej byli sprowadzani do Paryża dlatego, że mieli talent i trzeba było im dać szansę, nie wierzę także w to, że przybywali tam sami, uciekłszy od swoich biednych rodzin, po to, by zdobyć pieniądze i sławę. Oni tam byli sprowadzani celem spekulacji. Dokładnie tak samo, jak w dawnych czasach królowie Asyrii, Elamu czy Egiptu sprowadzali do siebie duże grupy rzemieślników, po to, by poprawić kondycję rynków wewnętrznych w swoich krajach i trochę zarobić na eksporcie. Identyczny schemat zadziałał w przypadku artystów z Ecole de Paris. Szczególnie tych pochodzących z dawnych kresów Rzeczpospolitej. Pewnie nie uwierzycie, ale Soutina zdemaskował Hipolit Korwin Milewski. Nie będę cytował fragmentu, bo jest długi, ale o nim opowiem. Wy zaś przeczytacie sobie wszystko dokładnie w pierwszym tomie wspomnień na stronach 184-185.

Na razie jednak wróćmy do Chaima. Był to znany abnegat i brudas, który żył z żebraniny. Tak go przynajmniej opisują. No, ale miał gdzie mieszkać, miał na farby i płótno, miał dużo wolnego czasu i nawet coś tam pisał. Pochodził zaś Chaim z ubogiej żydowskiej rodziny, z miejscowości Smiłowicze pod Mińskiem. Był dziesiątym dzieckiem w rodzinie, gdzie panowały głód i nędza. Chaim zaś miał marzenie, żeby zostać malarzem i dzięki swojemu uporowi w końcu nim został. Malował rzeczy straszliwe i za to go ludzie kochali. Malował zgniłe mięso, rozkładające się truchła no i generalnie paćkał po płótnie. Jak się domyślacie za życia niewiele sprzedawał, dopiero po śmierci, przedwczesnej, która nastąpiła chyba w wyniku przedawkowania alkoholu, ale dokładnie nie pamiętam, jego dzieła zaczęły osiągać wysokie ceny.

Co wspólnego z tym wszystkim ma Hipolit Korwin Milewski? Jak to co? On nigdy w życiu nie dałby się nabrać na tę dętą gawędę. My zaś, jego wierni uczniowie, podążając śladem mistrza odczytujemy raz jeszcze jego wspomnienia i znajdujemy tam takie zdanie: majątek Smolewicze, obejmujący 75000 hektarów, przeszedł w ręce mińskiego Żyda Sutina, którego duża i raptowna fortuna miała źródło prawdziwie komiczne. Był o skromniutkim pachciarzem u dzierżawcy Smolewicz…

No tak…Smolewicze to oczywiście Smiłowicze, które w czasie ostatnich pięćdziesięciu lat zmieniły nieco swoją nazwę. Hipolit zaś używa zapisu stosowanego przez pracowników Wileńskiego Banku Ziemskiego, którzy przy parcelacji dóbr księcia Wittgensteina asystowali. Historią tej parcelacji wstrząsnęła całą Litwą, a może nawet połową cesarstwa. Nie ona nas jednak dziś interesuje. Dziś ciekawi nas tylko źródło fortuny pachciarza Sutina ze Smolewicz zwanych dziś Smiłowiczami. A było to tak. Nieszczęśliwy książę Piotr Wittgenstein, nieszczęśliwy, bo skończył samobójstwem, zaprosił do swojego majątku jakiegoś zaprzyjaźnionego księcia z Niemiec. Mieli polować na niedźwiedzie. Było dobrze po przymrozkach i leżał śnieg. Niedźwiedzie spały w gawrach. Tak się jednak złożyło, że nagle przyszła odwilż, miśki się obudziły i zwiały. Księciu groziła kompromitacja towarzyska. I wtedy niczym dżin z butelki wychynął zza framugi pałacowych odrzwi ten cały Sutin. Rzekł, że załatwi sprawę i niedźwiedzie będą w oznaczonym miejscu i czasie, tuż przed stanowiskiem strzeleckim obydwu książąt. Piotr Wittgenstein się zgodził i obiecał Sutinowi taką nagrodę, jakiej ten zażąda. Żyd uśmiechnął się i wyrwał wprost z pałacu na najbliższy dworzec, tam kupił bilet do Mińska. Gdy znalazł się w mieście poleciał do cyrku, który prowadzili dwaj bracia Rosjanie przybyli z guberni Archangielskiej. Popisowym numerem w tym cyrku był występ tańczących niedźwiedzi. Sutin za niemałe przecież pieniądze kupił te niedźwiedzie i przetransportował je do Smolewicz. Tam zorganizował nagonkę, wyjąwszy miśkom wcześniej z nosów żelazne kółka. Przerażone miśki, które lasu nie widziały od chwili narodzin, bo na Litwie i w Rosji był zwyczaj wykradania małych niedźwiedzi i sprzedawania ich do cyrku, pędziły wprost pod lufy karabinów księcia Wittgensteina i jego gościa. Każdy z książąt zastrzelił swojego niedźwiedzia i sytuacja była uratowana. Sutin zaś poprosił o możliwość założenia w Smolewiczach gorzelni, z tym jednak zastrzeżeniem, że będzie mógł wszelkie potrzeby dotyczące budowy tak samej gorzelni, jak i innych niezbędnych urządzeń realizować korzystając z zasobów smolewickiego lasu, jeszcze wówczas – jak pisze Hipolit – nietkniętego. Książę oczywiście podpisał. Wkrótce okazało się, że w Smolewiczach działa nie tylko gorzelnia, ale także dwa tartaki, Sutin zaś jest najpierwszym kupcem drzewnym w całej mińskiej guberni. Potem zaś, po śmierci księcia, całe Smolewicze – 75 tysięcy hektarów – stały się, w wyniku parcelacji, jego własnością. Dziesiątym dzieckiem tego Sutina był Chaim, sławny malarz z Ecole de Paris. I co? Dalej myślicie, że on uciekł do Paryża nie mogąc znieść niezrozumienia i nędzy, które panowały w domu? Albo może, że uciekł, bo się zakochał i odmówiono mu ręki dziewczyny? Tak go opisał kiedyś Łysiak, w jednym ze swoich sławnych dzieł. Proszę Państwa, jeśli ktoś ma takie wyczucie realiów jak stary Sutin, na pewno wie co to są bańki spekulacyjne i wie także, że dobry fachowiec na dobrze sprofilowanym rynku to skarb. Wiedzieli o tym już królowie asyryjscy, egipscy faraonowie i wszyscy władcy starożytnego wschodu. Nie ów fachowiec jednak jest najważniejszy, ale ten kto kreuje rynek i ustala panujące na nim zasady. Dobre pytanie dotyczące Chaima powinno brzmieć – ile prowizji musiał zapłacić jego ojciec za umieszczenie syna w Paryżu? Drugie zaś, trochę bardziej ludzkie powinno brzmieć tak – czy ten stary oszust, co dla zysku zamordował dwa niedźwiedzie, nie mógł dawać temu chłopakowi trochę więcej grosza? Choćby tle, żeby miał na piwo i nie musiał żebrać o kufelek u kolegów. Rynek i produkcja to poważna sprawa, ale powaga ta kryje się zwykle za czymś i pozostaje w cieniu. W przypadku Chaima, jego ojca i całej Ecole de Paris, zasłoną jest historia sztuki i jej metody badawcze. My, dzięki Bogu, mamy Hipolita i możemy na te sprawy spojrzeć nieco trzeźwiej. Mamy też książkę Goeffrey’a Bibby, gdzie wyjaśnione są kwestie dotyczące wielkich przesiedleń rzemieślników, zarządzania rynkami wytwórstwa z poziomu tronu, świątyni i banku. I tego będziemy się trzymać.

Przypominam, że za tydzień mam wykład we Wrocławiu, u Karmelitów – Ołbińska 1, czwartek o 17.30, 10 maja. W piątek zaś – 11 maja, o 19, mam wieczorek autorski w tym samym miejscu. Zasady uczestnictwa takie jak poprzednio.

Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl

  36 komentarzy do “Znowu o Żydach czyli malarze i niedźwiedzie”

  1. pastowany kaban

  2. Do Gospodarza:

    Czy po przeczytaniu książki Goeffrey’a Bibby (wielkie przesiedlenia rzemieślników, zarządzanie rynkami wytwórstwa itd) potrafi Pan wyjaśnić, dlaczego priorytetem rządu PiS jest masowe sprowadzanie imigrantów do PL?

    http://wgospodarce.pl/informacje/48080-nowe-priorytety-chcemy-wiecej-imigrantow

     

    I to w sytuacji, gdy mamy kilkumilionową nadwyżkę siły roboczej…

    Czy to jest ta słynna polityka etniczna przećwiczona dawno temu przez ludy semickie na wschodzie a my jesteśmy uważani za jeden z ludów Kanaanu i takiż finalnie czeka nas los?

  3. My nie jesteśmy jednym z ludów Kanaanu, to ci którzy tu przyjadą nimi są. Drenuje się Kanaan z siły roboczej, po to, by zaludnić go od nowa w zmienionych warunkach własnościowych. Niech pan skończy z tym cierpiętnictwem i przestanie myśleć o końcu świata.

  4. mnie to dziwi ta nawałnica ukraińska na Polskę. Kossak – Szczucka opisywała w „Pożodze” cytując hasła ludności ukraińskiej z czasów I W Ś, że od usunięcia panów, wszyscy będą równi, że wszyscy ukraińcy  będą mieli ziemi po horyzont, oraz że u panów to ściany są srebrne a talerze złote i trzeba to im zabrać. No i minęło 100 lat i co? Nie są u siebie równi ?. Nie mają ukrainnej ziemi po horyzont ? Splądrowali i potem spalili/zdewastowali pańskie dwory, wynieśli te „złote” talerze. Są u siebie, mają swoje państwo  i co znów są nieszczęśliwi?

  5. Nie po tym jak znaleźli u nas ziemię obiecaną… Jak to się dziwnie plecie.

    I wygląda na to że większość jest tu legalnie. Młodzi mężczyźni w wieku poborowym. A tam wojna przecież. Wśród nich są pewnie i tacy „nieszczęśliwi” jak bohater dzisiejszej notki.

  6. Z ta nedza Soutina to tak do konca nie bylo.  Soutine, zdaje sie, troche kreowal wizerunek artysty przekletego. Zawsze, nawet w latach chudych, mial u kogo mieszkac, znal tych co trzeba, slynnych i uznanych. W czasach tej 10-letniej nedzy mial swojego sponsora(Leopold Zborowski) , z glodowa co prawda, ale stala, dniowka, 5 frankow. Zborowski wysyla go na Lazurowe Wybrzeze. W samych latach 20-22 tam wlasnie powstaje ok. 200 obrazow (niektore z tych pejzazy sa nawet „ogladalne”, choc te deformacje w jego wydaniu w ogole do mnie nie przemawiaja). Wtedy tez zdarzyl sie „cud Barnes”, przybyly do Francji wyszukiwacz talentow, poprzez kontakty z marszandem Guillaume (ktory mial jakies obrazy Soutina), udal sie w te pedy do Zborowskiego i wykupil na pniu ok.30 obrazow. Z dnia na dzien Soutine stal sie slynny i pozadany, Zborowski podniosl mu dniowke na 25 fr, przydzielil szofera, nasz malarz zaczal oplywac w luksusy k pisze francuska wiki). W latach 24-25 gwaltownie podskoczyla cena za jego obrazy, z dotychczasowej 300-400 fr za sztuke, na 2000-3000 fr. Pan Soutine zaczal szalec, zamawiac obuwie u najlepszych szewcow, chodzic na manicure, etc

  7. Kiedyś miałam okres, że oglądałam filmiki na youtubie nakręcane przez Ukraińców mieszkających w Polsce lub przejeżdżających przez Polskę i komentujących różnice między Polską a Ukrainą. Jeden taki Ukrainiec zamieścił taki oto smutny komentarz: „W Polsce ludzie są ci sami, klimat ten sam, ziemia gorsza niż w Ukrainie, to dlaczego w Ukrainie nie może być tak jak w Polsce?” On nie chciał mieć ziemi po horyzont, ale normalność, stabilność, porządek i pracę.

  8. Na drodze z Warszawy do Pułtuska po prawej stronie szosy, mniej więcej w połowie, znajduje się maleńki jarmark staroci (stara chatynka wypełniona gratami). Mało kto o nim wie. Bywa że, w ciągu dnia zajrzy tu zaledwie kilka osób. Czasem się zatrzymuję, i wchodzę tam, żeby wypatrzeć coś ciekawego. Pewnego dnia zatrzymałem się i wszedłem do środka. I co znalazłem? Na starym krześle leżało przedwojenne wydanie wspomnień Hipolita Korwin- Milewskiego. W dobrym stanie… Ale nie o tym chciałem powiedzieć. Zwróciłem bowiem swoją uwagę na coś, co zupełnie mnie zaskoczyło. Otóż, Hipolit Korwin-Milewski leżał na krześle, na maleńkim stosiku. Stosiku, złożonym z trzech tomów Kapitału, autorstwa Karola Marksa. Wydanie z 1956 roku. Dla mnie ma to SYMBOLICZNE znaczenie!!! Treść wspomnień Hipolita Korwina-Milewskiego przykryła biblię marxistów, rewolucjonistów, komunistów, socjalistów, i odszczepieńców wszelkiej maści! Na razie w odludnym, z rzadka uczęszczanym miejscu. Na razie… Ja nie wierzę w przypadki. To wydarzenie utkwiło w moim umyśle. To nie był jakiś tam przypadek. Prawdopodobieństwo, że znajdę przedwojenne wydanie wspomnień H. Korwina-Milewskiego, spoczywające na tomach Kapitału K. Marksa w tak odludnym miejscu. Miejscu, w którym sprzedaje się stare graty, meble i żelastwo. A nie książki! Prawdopodobieństwo takie oscyluje w zasadzie wokół ZERA! To nie mógł być przypadek. Kupiłem H. Korwina-Milewskiego za 50 zł. Kapitał Karola Marksa w cenie 100 zł za trzy 3 tomy, zostawiłem. Sprawdzam co jakiś czas. Czy ktoś je kupi? Zobaczymy… Przeczytałem wspomnienia Korwina-Milewskiego. Posiadam jeszcze wydanie z początku lat 90-tych z przedmową prof. Pawła Wieczorkiewicza. No i oczywiście najnowsze dwa tomy, wydane staraniem Kliniki Języka. Czytuję Kurier Litewski. Generalnie staram się czytać wszystko co dotyczy Korwina-Milewskiego. W języku polskim. Nie znam francuskiego. Warto jest wracać do treści w publicystyce pozostawionej przez H. Korwina-Milewskiego. Zgłębiać i analizować je. Przedsięwzięcia realizowane przez Gospodarza, komentatorów i wszystkich wspierających, to ważny krok w dobrym kierunku. Jest to ciężka, obliczona na długi dystans praca. Żeby wreszcie przykryć treści złe. Przykryć je dobrymi, zasługującymi na uwagę. Dobrze, że ziarno zostało już zasiane…

  9. O, Pan jest chyba z Dworu Zalipie:)

    Piekna sprawa.

  10. Tak… Widzę, w dzisiejszych internetowych czasach. Chyba naprawdę nieco trudniej jest zachować anonimowość. Życzę miłego popołudnia i sedecznie pozdrawiam…

  11. Po prostu szybko pokojarzylam po tresci Pana wpisu i nicku. Kiedys tutaj (przypadkowo trafilam) zamiescilam link do bloga o dworze i informacji o bibliotece im. Korwin Milewskiego oraz wyd.Klinika Jezyka. Gospodarz byl wzruszony.

  12. W miarę możliwości kupujemy pozycje poświęcone tematyce poruszanej na Blogu. Tak, żeby zapełnić bibliotekę. Póki co, pojedyncze egzemplarze. Ale, żeby zapełnić jej przepastne czeluście, to… To zejdzie nam się jeszcze, bo przecież trzeba ją utrzymać w dobrym guście…

  13. Nie mam na myśli końca świata, raczej koniec katolickiej Polski, bo tak się jakoś składa, że PiS sprowadza głównie imigrantów niebędących rzymskimi katolikami. Ostatnio przypomniano na tym blogu stwierdzenie, że Polska będzie katolicka albo nie będzie jej wcale. Czy to właśnie socjaliści z PiSu ostatecznie rozwiążą problem katolickiej PL?

    PS. Na Pana miejscu trochę jednak bym się przejmował tym, że PiS podmienia ludność PL na imigrantów. Imigrantów raczej nie będzie interesować (skądinąd ciekawa) historia gospodarcza PL.

  14. Smiłowicze, stacja pocztowa Smolewicze, czyli malarze i paryskie sardynki

  15. A jak PiS-u nie będzie to ludność katolicka ocaleje, prawda. Wystarczy tylko ten warunek spełnić i już. Pan wybaczy, ale nie mogę się przejmować takimi tanimi prowokacjami

  16. Podobno Giedroyć powiedział, że bez Ukrainy nie będzie mocarstwowej Rosji, w związku z czym Polska musi wspierać niepodległą Ukrainę. Jest to sprytnie zastawiona pułapka, bo bez Ukrainy nie będzie też mocarstwowej Rzeczypospolitej. Kozacy zadali śmiertelny cios I RP, zaś teraz przyszedł czas na likwidację resztówki RP, czyli ziem na zachód od Bugu. Ukraińcy otrzymują w PL duży socjal i są już przypadki, że są lepiej traktowani od Polaków. Ukraina ma wsparcie Niemców i Anglosasów, a my nie mamy tak naprawdę żadnego wsparcia. Chciałbym się mylić, ale jeśli nic się nie zmieni, to jednak podzielimy los Kanaanu, czyli zostaniemy zaorani (imigrantami). Trochę dziwię się, że tak przenikliwa i znająca mechanizmy geopolityczne osoba jak Gospodarz, który wie po co istnieją socjaliści (PiS !!!), nie bije na alarm.

  17. Całe szczęście, że pan tu jest i potrafi wskazać zło, a także je nazwać. No i bije pan na alarm, będziemy dzięki temu ocaleni, mam nadzieję

  18. oprócz tego łysym odrosną włosy!

  19. No i proszę popatrzeć ilu Polaków zabili i obrabowali (I WŚ i II WŚ) żeby i tak nie umieć zbudować normalności,  stabilności, miejsc pracy. Co za dewastacje zaraz zainstalują u nas. ?

    Ciekawa jestem jaki jest skład etniczny tej polskiej miejscowości, co to jej mieszkańcy woleli czołg jako pomnik, zamiast pomnik bohatera walczącego z instalowaniem PRL na naszych ziemiach. No nie wiem może to przesiedleńcy z Akcji Wisła, którzy w czwartym pokoleniu mają poczucie krzywdy, wobec czwartego  pokolenia Polaków, którzy są u siebie i na swoich ziemiach polskich tworzą swoja Polską pamięć.

  20. A jak okaże się wtedy, że wcześniej byli rudzi?

  21. Osobnik niechlujny zupełnie, o grubych, prostackich, nieładnych rysach, i ten kiep w ręce, a ta twarz umieszczona  między sardynkami (już nie zjem sardynek) to artysta z tekstu Coryllusa ?

  22. Shork i Grzeralts – Panowie z Wami nie można się nudzić.

  23. Chaim Sutin był po prostu przedstawicielem handlowym ojcowej firmy spirytusowo-drzewnej na całą Republikę.

  24. Ja może też coś o niedźwiedziach i wysyłaniu ich pod lufy myśliwych, ale bardziej optymistycznie. Słyszałem tę historię ze 25 lat temu i opowiadający wydawali się być bardzo wiarygodni.

    W Związku Radzieckim był działacz, Awierkij Aristow, który był w pewnym okresie ambasadorem w Polsce. Tenże ambasador zażyczył sobie polowania na niedźwiedzia w w Puszczy Kampinowskiej, gdzie ostatnie niedźwiedzie widziano ponad 200 lat temu. Jednak życzenie towarzysza ambasadora było nie do odmówienia, więc zorganizowano polowanie na niedźwiedzia w Puszczy Kampinowskiej.

    Był trochę problem w niedźwiedziem, ale zaradni polscy towarzysze odkryli, że na obrzeżach puszczy jest Julinek ze szkołą cyrkową, gdzie na emeryturze doczekiwał końca swoich dni niedźwiedź, który przez wiele lat jeździł w cyrku na rowerze.

    Miejscowy leśniczy dostał polecenie doprowadzenia niedźwiedzia na umówione miejsce. Wsiadł na rower, a niedźwiedź na smyczy podreptał za nim. Ponieważ towarzysze radzieccy spóźniali się trochę, leśniczy jak to leśniczy wyciągnął piersiówkę i po posileniu się przysnął. Przysnął też niedźwiedź, który miał swoje lata i wędrówka do puszczy co nieco go zmęczyła.

    W międzyczasie przyjechali towarzysze radzieccy (oczywiście z naszymi) nawaleni dosyć mocno i zobaczyli siedzącego niedźwiedzia. Wyciągnęli strzelby i oddali strzały w stronę niedźwiedzia. Jednak promile nie pozwalały na jakiejkolwiek celny strzał, nawet jakby to były wrota od stodoły.   Niedźwiedź obudził się, załapał rower leśniczego i szybko odjechał. Nie było to problemem dal niego, bo całe swoje niedźwiedzie życie jeździł na rowerze.

    Widząc odjeżdżającego na rowerze niedźwiedzia, podobno tow. Aristow złożył przyrzeczenie, że więcej pić nie będzie, ale chyba nie dotrzymał słowa.

  25. Mnie Ukraińców żal. Tak, okrutnie zabijali i obrabowywali Polaków, ale przez to sami się pozbawili jedynych ludzi, którzy mogli tam coś budować dla dobra wspólnego. Teraz są okradani, oszukiwani i wykorzystywani dużo bardziej, niż my tu nad Wisłą.  I co więcej nie rozumieją, co się właściwie stało. My przynajmniej coś rozumiemy, ale czy samo rozumienie nam pomoże, to już inna sprawa.

  26. Michel Kikoine (Michaił Perecowicz Kikoin) przyjaciel Sutina z lat szkolnych i paryskich też lubił sardynki. Zwłaszcza te w większym rozmiarze. Był synem bankiera Szmula Pereca.

    Ciekawe jest jak historycy sztuki i wikipedyści odnoszą się do geopolityki. Ci żydowscy malarze czasem są Rosjaninami, czasem Litwinami, czasem, Litwakami, niekiedy Białorusinami i chyba nigdy nie są Polakami, choć pochodzą z ziem historycznie polskich.

  27. nawet jakaś sekretarka z Białego Domu (opisana świeżo na salonie 24) najdłużej pracująca w tej prestiżowej instytucji, także miała przyjemność  urodzić się na polskiej ziemi bo w Łomży, no ale  w żydowskiej rodzinie,

    Polaków jako takich nigdzie nie ma, choć zamieszkują polskie ziemie.

  28. Widziałem kilka filmów zrobionych przez Ukraińców i stwierdziłem, że Polska wyłaniała nam przez ostatnie lata. Trochę tumiwisizmu pokomunistycznego udało się opanować. Musi ktoś obcy zauważyć, aby i do nas dotarło. Szczególną troskę mieszkańców widać w prywatnych obejściach. Dużą różnicę widać między polskimi miasteczkami a ukraińskimi, bo te ostatnie pobudowane są jak wsie ulicówki, często obstawione wysokimi, litymi parkanami.

  29. grzecznie powiem że namalowane portrety,  tusze i ryby są zwyczajnie odstręczające. No i powiem że się nie znam na sztuce i mając na uwadze te zaprezentowane przez Georgiusa – dzieła malarskie – wcale się tą moją ignorancją malarską nie martwię.

  30. Volenti non fit iniura.Jak chcieli to tak maja, jak się nie ma glowy to się zbiera kopniaki.

  31. Rzeczywiscie…

    … swietne  spostrzezenie  !!!   Ci deci Chistorycy i barany wikipedysci  moga sie juz  nie wypowiadac… dzisiaj to jest dla tych  faHofcUF  EtelektualnyH  – wylacznie –  OBCIACH  !!!… a dla nas  Polakow nie ma to juz zadnego znaczenia… te ich pierdy  !!!

  32. Jak się nie umię malować to się tworzy takie bohomazy jak ten cały Sutin. Straszne

  33. Czytam „Żydzi i imperia” – dobre!

    W samą porę rozprawa z Freudem.

  34. No i tego się trzymajmy. Polacy mają być światłem a nie tylko lampą. Już wystarczy tych bezbożnych Polaków co nakręcają się na Żydów, Ukraińców, Ruskich, Niemców itd.

    Katolicy jak Żydzi mają być mobilni a nie tylko okopywać się. Jak wróci zlodowacenie to co Polacy zrobią? Wytoczą proces lodowcowi, że bezprawnie zagarnia ich terytorium?

  35. Ja jednak uważam, że mechanizm u Józefa, Freuda, Disraeli, Bernays’a, żydowskiego NKWD był podobny. To są oportuniści do sześcianu i jedyną różnicą jest na ile w swoich narwanych zachowaniach (uwierający penis) mają wyczucia, taktu i hamulców.

    W każdym razie to oni operują a my leżymy na stole operacyjnym.

    Wypadałoby odpowiedzieć na pytanie kto tak na prawdę przychodzi pierwszy z ofertą: świadczenia określonej usługi(Józef) czy z drugiej strony .

    Mi wydaje się, że to oni zawsze przychodzą pierwsi z ofertą, a najlepiej wychodzi im świadczenie usług dla pogańskich (protestanckich) władców, stąd ci katoliccy musieli zostać wyeliminowani.

    O ile Gospodarz nie rozpisze się w kwestii papieży i władców katolickich próbujących opanować materiał wysoko-radioaktywny żydonium, który nie wycieka, to będziemy

    I z jakiej to racji Józef jest prefiguracją Jezusa Chrystusa? Że Józef przed Jezusem wprowadził kołchoz? Może wypadałoby zastanowić się, czy komunizm(dzielenie się za darmo) u wielu współczesnych katolików jest lepsze od komercjalizmu, gdzie zboże nie jest na kartki a płaci się za nie kartą kredytową?

    Zdaje mi się, że to jest to co Gospodarz chciał podkreślić a raczej spróbować oddzielić ziarna od plew. Że Żyd premier (prawa ręka faraona, króla, sułtana) jest lepszy niż syn albo wnuk tegoż premiera, który też chce się wykazać, ale premierem nie będzie i kończy za biurkiem w jakimś aparacie terroru albo na kontroli granicznej na lotnisku w Izraelu i wsadza łapy niepełnosprawnej Polce w majtki (https://www.wykop.pl/link/4291813/niepelnosprawna-polka-poddana-brutalnej-kontroli-na-lotnisku-ben-guriona/).

    To trzeba kontrolować albo wypędzać a nie emancypować jak protestanci i Napoleon. Oni już to robią. Może Gospodarz próbuje wyhodować swojego Żyda? Problem w tym, że za dużo obecnie dzieje się poza Kościołem. Sfera świecka została całkowicie zagarnięta przez ideologie protestanckie i te inne obce Bogu. Została tylko sfera sakralna z garstką przykładnych ludzi. A ludziom z zewnątrz wbija się do głów, że muszą być święci, aby przyjść do kościoła.

    Co ma starożytny wpływowy inżynier społeczny do mesjasza, który dworów trzymał się z daleka? W następnym rozdaniu wypadałoby porównać Józefa z Bernays-em.

     

    I oprócz Freuda wypadałoby również odnieść się do działalności jego córki i bratanka Berneys’a – ojca amerykańskiego PR.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.