lut 162014
 

Każdy kto czyta cokolwiek poza patriotyczną prasą doskonale kojarzy serię książek „Życie codzienne w…”. To są w większości bardzo sympatyczne i ciekawe publikacje, z których poza krótkotrwałą radością, wynikającą ze znalezienia informacji dotyczących wygódek w średniowieczu, nie wynika nic. Książki te jednak odniosły sukces i nawet taki malkontent jak ja ma ich kilka pod ręką. Sukces oznacza, że muszą pojawić się naśladowcy, mniej lub bardziej udani, no i oni się oczywiście pojawiają. Mamy więc polskie książki, polskich autorów, których tytuły zaczynają się mniej więcej tak: „Życie codzienne elit…”. Taki Sławomir Koper opisał już elity II RP, elity III RP, życie artystek w PRL i inne takie rzeczy, niesłychanie ekscytujące. Z nich również nic poza krótkotrwałymi satysfakcjami nie wynika, a w miarę jak człowiekowi lat przybywa znikać będą również i te satysfakcje. Nie na tym bowiem polega pisanie, by się ekscytować sprawami oczywistymi. Żeby jednak do tego dojść trzeba przećwiczyć na sobie kilka narracji niestandardowych i zobaczyć jak na nie reagują ludzie. Na to większości polskich autorów nie stać, bo oni mają przymus, by być jak inni, jak prawdziwi pisarze zza granicy i jeszcze żeby dziewczyny się do nich uśmiechały, nawet jak już się postarzeją. Jako człowiek wolny od takich chętek i projekcji, z wielką łatwością potrafię przenieść tę moją metodę oceny zdarzeń, ludzi i planów z rynku książki w politykę. Mi nie zależy na tym, żeby się ktoś do mnie uśmiechał, lepiej będzie gdy pozostanie ponury, a jeśli się będzie upierał przy uśmiechu mam sposoby, żeby mu tę buzię w podkówkę wykrzywić.
Wczoraj przeczytałem relację z kongresu Prawa i Sprawiedliwości i wysłuchałem prawie w całości wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego. Prawie, bo całego nie dałem rady, a przyczyna jest taka, że ja się po prostu nie mogę już zgodzić na ten sposób komunikacji z wyborcami. Nie mogę już słuchać po prostu o tym, że gdzieś są pieniądze, które trzeba włożyć w polski system i wtedy kraj zacznie się rozwijać o odbudujemy infrastrukturę i wreszcie będzie normalnie. To jest mniej więcej to samo, co znajdujemy w książkach mających w tytule słowa „Życie codzienne w…”. Ja rozumiem, że PiS to jedyna partia opozycyjna, ale PiS nie wygra wyborów, ani nie zajmie w sejmie żadnej istotnej pozycji posługując się opowieściami o bilionie euro z UE, który wpompowany w gospodarkę przyniesie rewelacyjne efekty. Niczego nie przyniesie, bo nigdy nie zostanie tam wpompowany, to po pierwsze, po drugie, inne propozycje PiS są sformułowane tak, jakby kierowano je do zaplecza politycznego Ryszarda Bugaja, a nie do wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Może to właśnie o to chodzi? Może tam ktoś ma taki pomysł, że jak się obudzi ludzi Bugaja to wybory będą wygrane., Ja nie wiem, ale to co usłyszałem nie zainspirowało mnie w żaden sposób. To jest mowa do chińskiego ludu przez zamknięty lufcik.
Teraz ustalmy jak wobec lansowania powyższych narracji wyglądać będzie klęska wyborcza PiS. Ano tak, jak to już wielokrotnie można było w Polszcze naszej oglądać. Oto partia z programem gospodarczym mocno socjalizującym idzie po władzę. I naprzeciwko tej partii staje grupa ludzi, którzy mówią: wasz program jest zły, my mamy lepszy, chcemy wolnego rynku, chcemy skończyć z etatyzmem, chcemy niskich podatków i zdynamizowania przedsiębiorczości. Są to dokładnie takie same zaklęcia jak te używane na kongresie PiS, a ich istotna funkcja polega na tym, by stworzyć tło, na którym program partii idącej po władze wyglądał będzie jak program Mao Tse Tunga zwany „wielkim skokiem”. I w ten właśnie sposób zachowuje się partia Gowina. Sądzę nawet, że oni nieprzypadkowo wymyślili sobie to jabłkowe logo, myślę, że chcieli nawiązać do takiej rosyjskiej partii, niejakiego Jawlińskiego, którego kiedyś pokazywali cały czas w telewizji, mówiąc, że to rosyjski opozycjonista, liberał i czort wie jeszcze co. Dziś chyba ten Jawliński się mocno zestarzał i już go nie pokazują, a o jego partii „Jabłoko” też słuch zaginął. No, ale my mamy swoje jabłko, zielone i to jest symbol aż nadto wyrazisty. Łączy w sobie ulubiony kolor Waldemara Pawlaka, rosyjską metodę na tworzenie partii opozycyjnych i marzenia o sukcesie a la Korwin Mikke. Naprawdę, ktoś niesłychanie bystry projektował to logo.
Jarosław Gowin raczył dziś skrytykować Jarosława Kaczyńskiego z tych samych mniej więcej powodów, co ja, tyle, że on, jak wytrawny autor książek z serii „Życie codzienne elit w…” dawkuje nam napięcie. Napisał, że o propozycjach gospodarczych opowie w następnym odcinku, normalnie jak w zapomnianym już serialu „Czarne chmury”. Ponieważ z tym serialem było tak, że mimo zaskakujących zakończeń w każdym odcinku z łatwością udawało się odgadnąć co tam będzie dalej, sądzę że możemy się pokusić o to samo w przypadku Gowina i jego programu.
Nie jest to trudne, bo jedna z jego współpracownic, produkująca się na salonie24, już nam uchyliła rąbka tajemnicy i napisała, że Gowiny będą likwidować etatyzm. Ja nie wiem, która to już jest odsłona likwidacji etatyzmu w Polsce, ale chyba z dziesiąta. Dalej będzie o rozwoju regionów, szczególnie tych na wschodzie, o budowie elektrowni atomowych i innych podobnych historiach, jak to w książkach o życiu codziennym artystek w PRL i elit w II RP. Na koniec zaś okaże się, że wśród młodzieżówek, rozbudowywanych przy okazji wyborów i wygłaszania tych wszystkich zaklęć, przewagę jednak uzyskali ludzie Gowina. I to zaważyło na wyniku wyborów. To nic, że partia nie zajęła liczącej się pozycji w wyborach, ale za to dzięki nim PiS osłabł znacznie, a historii o bilionie złotych dla gospodarki już nikt słuchać nie może.
Czy Gowin będzie nowym Korwinem? Nie wiem, ale na to się zanosi. Stary Korwin już się nie nadaje, bo kolejne roczniki wchodzące w życie postrzegają go już wyłącznie jako kuriozum, potrzebny jest więc ktoś bardziej reprezentacyjny i choć trochę sympatyczniejszy. I Gowin się nadaje, bo tak mądrze patrzy. No i tej przedsiębiorczości chce dawać szanse. Ja marzę o tym, żeby oni wszyscy przestali w końcu mówić o szansach i żeby nam je przestali dawać, żeby pozwolili nam te szanse po prostu wziąć. Tego jednak chyba nie doczekam.
Czy te kłamstwa muszą być w naszym życiu obecne? Czy nie można sformułować programu politycznego tak, by ludzie weń uwierzyli naprawdę. Teoretycznie nie można, bo trzeba by było powiedzieć taką ilość rzeczy nie pasujących do obrazu rzeczywistości wyprodukowanego przez media, że nie tylko zwykli ludzie, ale i wielu urzędników mogłoby popełnić harakikiri. Ponieważ jednak to prawda nas wyzwoli, a nie kłamstwo, myślę, że nie należy się cofać. Tyle, że póki co nie mamy nikogo, kto myślałby w ten sposób – że nie należy się cofać. Bilion z UE, ja nie mogę….bilion z UE….
Tak się składa, że w przeciwieństwie do dawnych czasów wszyscy mamy dostęp do w miarę dobrych map i ja się zastanawiam, dlaczego żadna partia polityczna nie przygotowała do tej pory takiej prezentacji, na której widać byłoby co i gdzie sprzedajemy i ile na tym zarabiamy. To byłoby bardzo pouczające i ludzie chętnie wysłuchaliby takich informacji. Potem można byłoby coś opowiedzieć o konkurencji i o tym dlaczego nie udaje nam się sprzedawać tam gdzie byśmy chcieli, a udaje się gdzie indziej. To są oczywiście marzenia, które się nigdy nie spełnią, w takim bowiem przypadku trzeba by było choć w części ujawnić strategię dużych przedsiębiorstw działających na terenie kraju i pod polską flagą, a także powiedzieć wyraźnie kto tę strategię przygotowywał dlaczego jest ona tak nieskuteczna. Na to nie zdobędzie się nikt, bo to jest zwyczajnie niebezpieczne. Trzeba więc opowiadać o zmniejszeniu bezrobocia, o nowych strategiach i takich tam dyrdymałach. A ja rozmawiałem wczoraj z pewną panią, która robić coś tak zaskakującego, że kiedy o tym usłyszałem, to aż mnie zatkało. Otóż pani owa prowadzi odlewnię. Zatrudnia pracowników, sprzedaje swoje produkty do hurtowni, a są to głównie części do ciągników. Odlewnia mieści się w małym, całkiem zapomnianym miasteczku. I jest tam tych odlewni kilka, wszystkie prosperują, ale sprzedają głównie na rynek wewnętrzny. Dlaczego? Ja tego nie wiem, ale może powinni się tym zainteresować politycy. Dlaczego ta dzielna kobieta radzi sobie sama z niemałą fabryką, a jej produkcja to części do ciągników, których już od dawna schodzą z linii w polskich fabrykach. Czy ludzie tacy jak Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin zdają sobie sprawę, że w Polsce działają ludzie tacy jak ta pani? I jaką mają dla niej ofertę? Dotację z UE? Likwidację etatyzmu? I co jeszcze?
Obawiam się, że każda kolejna próba „ratowania” polskiej gospodarki i „odbudowywania infrastruktury” skutkować będzie bankructwami takich odlewni. Na ich miejscu powstawać będą inne, tworzyć je zaś będą ludzie, którzy mają dostęp do okruchów z tego biliona dotacji. Kiedy już zjedzą okruchy porzucą swoje fabryki i wyjadą gdzieś, gdzie znowu będzie prowadzić się jakieś rozdawnictwo. W Polsce zaś Gowin będzie walczył z etatyzmem, ci pozbawieni fabryk w wyniku restrukturyzacji znajdą sobie jakąś pracę na etacie, w szkole, albo gdzieś, na jakiejś stróżówce. I wtedy okaże się, że są za mało przedsiębiorczy, a ich etaty są niepotrzebne. I wywali ich na bruk.
Prawda nas wyzwoli, a prawda ta jest niestety nieprzyjemna dla wszystkich. Polska, co widać było dobrze w czasie rzekomej rewolucji w Kijowie nie prowadzi polityki samodzielnej, prowadzi politykę, która jest funkcją czyichś planów. My nie wiemy dokładnie czyich, ale ja obstawiam w ciemno, że nie ma w tych planach miejsca, ani na polskie fabryki, ani na polskich cieciów, ani nawet na książki „Życie codzienne nędzarzy w III RP”. Po prostu nie ma już. Żeby więc myśleć naprawdę o reformach i infrastrukturze trzeba by było ustalić, gdzie znajduje się ten ośrodek władzy, który zarządza obszarem zamieszkiwanym przez Polaków, a później, przynajmniej częściowo, zbadać jakie są zamiary ludzi tam pracujących. No, a potem jakoś się do tego odnieść. Bilion dotacji nam nie pomoże, podobnie jak redukcja etatów i zwiększenie czy też zmniejszenie podatków. To są czary mary, póki nie wiemy gdzie jest mały czerwony guzik, który otwiera drzwi i portfele nie mamy o czym marzyć.

Na naszej stronie www.coryllus.pl pojawił się już regulamin konkursu na komiks według „Baśni jak niedźwiedź”. No więc jest tak, mamy trzy kategorie: bitwy, kresy, święci. Do każdej kategorii przyporządkowane jest jedno opowiadanie i można sobie wybrać co się chce rysować. Czy bitwę pod Żyrzynem według opowiadania „Żyrzyn 1863”, czy historię księcia Romana Sanguszki według opowiadania „Baśń kresowa”, czy może historię św. Ignacego de Loyola według opowiadania „Trzydniowa spowiedź kochanka królowej”. Nagrody są niekiepskie, w każdej kategorii po trzy. Za pierwszą 5 tysięcy minus podatek, który w takich razach koniecznie trzeba odprowadzić, za drugą 3 tysiące minus tenże podatek, a za trzecią 2 tysiące minus wspomniany podatek. Myślę, że warto się pokusić, tym bardziej, że z autorami najlepszych prac chciałbym potem podpisać umowy na stworzenie całych albumów, według mojego scenariusza. Aha, jeszcze jedno: na konkurs nie rysujemy całej historii, ale jedynie od 4 do 6 plansz formatu A 4 w pionie. Szczegóły są już na stronie www.coryllus.pl w specjalnej zakładce „Konkurs”. Prace będzie można nadsyłać do 20 maja, a ogłoszenie wyników nastąpi 20 czerwca.
Ponieważ intensywnie zbieramy pieniądze na nagrody, które są dość poważne, umieściłem w sklepie kilka nowych tytułów, są to albumy z archiwalnymi zdjęciami, dość szczególne o tematyce raczej mało spopularyzowanej. Opisy znajdziecie przy zdjęciach okładek. Zysk z ich sprzedaży przeznaczamy w całości na nagrody konkursowe.

Na stronie www.coryllus.pl mamy nowe obrazy Agnieszki Słodkowskiej, ze słynnej już serii „japończyków” mamy też cztery portrety bohaterów naszego komiksu o bitwie pod Mohaczem. Można tam także kupić poradnik „100 smakołyków dla alergików” autorstwa Patrycji Wnorowskiej, żony naszego kolegi Juliusza. No i oczywiście inne książki i kwartalniki. Jeśli zaś ktoś nie lubi kupować przez internet może wybrać się do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, albo do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 33, lub do księgarni „Latarnik” w Częstochowie przy Łódzkiej 8. Nasze książki można także kupić w księgarni „Przy Agorze” mieszczącej się przy ulicy o tej samej nazwie pod numerem 11a. No i jeszcze jedna księgarnia ma nasze książki. Księgarnia Radia Wnet, która mieści się na parterze budynku, przy ulicy Koszykowej 8.

  22 komentarze do “Życie codzienne jelit Gowina”

  1. Tekst jest OK .

    Wczoraj przeczytałam na salonie ciągnącą się długo dyskusję wokół radnego miejskiego z PiS , który jest w opozycji , ale wszedł w rodzinne interesy z rządzącym prezydentem .
    Teraz trudno mu być prawdziwą opozycją.
    Nie pamiętam nicku blogera .
    Acha , W rodzinne interesy finansowe .

  2. „Jabłoko” Gowina jak dojrzeje to POczerwienieje 😉

  3. Jablko Gowina jest czerwone, tylko chwilowo ktos zielona farba chlusnal. Jak sie Gowiny zorientuja, ze cos idzie dobrze to zaczna „poprawiac i ulepszac”, efekt bedzie taki, ze pani od odlewniczego biznesu podzieli los speca od biznesu komputerowego – Romana Kluski i za chwile bedzie co najwyzej barany wypasac. Gowinow trzeba zapraszac na rauty i do zarcia sypac trutki na szczury.

  4. Od moich nastoletnich lat szukalem takiego czerwonego malego guziczka do roznych celow. Nie znam do tej pory miejsca jego polozenia ale mam wrazenie, ze sie przemieszcza a i paluszki wciskajace go inne sa. Co sie nie zmienia to organizacja zarzadzajaca i wplywy z zarzadzania.
    Z braku wiedzy o umiejscowieniu czerwonego guziczka mozna np. nauczyc ” nasza elite”, ze sprzedajac kraj musza liczyc sie z mozliwoscia przydarzenia nieszczesliwego wypadku np. na wakacjach.
    Nikt nie moze czuc sie bezpieczny grajac przeciwko Polsce! Ale nie ma ochotnikow na tego typu zabiegi, takze ja nizej podpisany sie na to nie pisze. Przed wojna bylo w tym punkcie inaczej i kto wie jak to wplynelo na odzyskanie niepodleglosci?!
    Przepraszam jesli wyzej wymienione zalatuje ekstrema i prowokacja ale takie opcje takze powinny byc brane pod uwage ze wzgledu na okupacje naszej ziemi i wielkie braki w doborze narzedzi wladzy.

  5. Panie Gabrielu! Dzięki Panu rośnie moje ego. Ja nawet nie zamierzałem zabrać się za słuchanie przemówienia Kaczyńskiego ani tym bardziej Kaczyńskich pomniejszych. Nie dla tego żebym w tym czasie słuchał lub chciał słuchać Tuska lub pomniejszych Tusków np. Palikot, Gowin i zajeżdżając Łysiakiem – et consortes. Oczywiście jeżeli już muszę, to wolę słuchać Kaczyńskiego, bo przynajmniej mówi po polsku i jego wywody trzymają się jakiejś logiki. To jest jednak polityk i musi reagować w ramach tak a nie inaczej ustawionej sytuacji. Coraz bardziej podejrzewam, że oficjalna polityka to rzeczywistość równoległa i nie należy się nią zbytnio przejmować. Niestety dłużej nie mogę pisać więc innym następnym razem podzielę z Panem i Pana czytelnikami myśleniem pozytywnym na temat życia społecznego w Polsce tzn. nie że ono jest cacy, ale zmiana paradygmatów następuje.

  6. Tak się kiedyś złożyło , że przez pewien czas nie mogłam uniknąc rozmów z pewną starszą osobą . Uniknąć chciałam koniecznie , bo miała ona szczególny dar dobierania tematów tak abym nie mogła znaleźć grzecznej formy odpowiedzi . Forma niegrzeczna to ,, jest pani głupia ” .
    Bardzo się kiedyś przejęła opowiadaniem chyba Szczepańskiego pod tytułem ,,Buty” . Nie rozumiała wojennych warunków i uwarunkowań. Oburzała się , że CI POLACY to nawet buty trupowi zabiorą ( partyzant w lesie ). Oburzała się , że podziemna armia karała przez wyrok sądu w sumie tylko jedną karą . Karą śmierci . Nie docierało do niej , że partyzantom trudno stworzyć więzienie . Itd , itd ,
    Piszę to w kontekście wypowiedzi Slawatronic .

  7. Tak,ale były sądy,i wydawały wyroki.

  8. No właśnie , w tym rzecz . Wszystko działało . W określonych zewnętrznych warunkach . Niestety i tamta moja rozmówczyni i inni mają myślenie ahistoryczne .
    Już chyba nie muszę być tak grzeczna , żeby nie powiedzieć , że mają wodę w mózgu .

  9. Będę głosować na PiS, albowiem zdaję sobie sprawę ile inicjatyw porządkujacych nasze państwo ta formacja starała się przeprowadzić, albo ile przygotowała do wdrożenia. Nie do pomyślenia było zaniedbanie w zakresie „dwutlenku węgla” nie do pomyślenia byłoby sprzedawanie ziemi podstawionym (obcym) podmiotom, nie do pomyslenia byłoby zniszczenie stoczni, zabieranie dzieci rodzicom, zabieranie inwalidom zasilków, i nie do pomyślenia byłoby wyciąganie łap po Lasy państwowe. Dobrze byłoby zrobić zestawienie prac PiS, które nosiłoby tytuł: „co Jarek zrobił kiedy (podobno) nic nie robił”.

  10. Ja robiłem takie zestawienia wielokrotnie.

  11. A jakie wnioski ? Też robiłam . Różnie mi wychodzi . Ale i tak nie ma nic mającego wagę PiSu , na dziś .

  12. Wychodzi zawsze kiepsko. patrzac na wspolczesna scene europejskiej polityki (scena to wlasciwe slowo) trudno nie zauwazyc, ze jest ona pelna blaznow i statystow. Kazdy gra swoja role, przywodztwo to jest cos w czym oni nie bardzo sie odnajduja. Jak ktos dostawal baty w piaskownicy i tego syndromu nie przelamal dorastajac, to bedzie zawsze szukal „trzeciej drogi”, co bedzie go czynic tyle orginalnym co nieskutecznym. Ja sie troche dziwie, ze w Polsce nie ma takich historii jak np. we Francji, gdzie premier na motorku w pilotce jechal do swojej alternatywnej ukochanej, albo wloskich bunga-bunga. Jedna lepperiada (wiele lat temu na dodatek) niczego tu nie czyni. Widac impotencja bedaca przedluzeniem problemow wyniklych z piaskownicy jest naturalna kontynuacja polityki wzrostu i rozwoju.

  13. Najpierw panie Gabrielu musze pogratulowac soczystego jezyka. Kiedys w swoim felietonie przytoczyl pan slowa takiej przyspiewki: „oj ruchne sobie ruchne na weselu druchne”. Skrecalo mnie ze smiechu chyba pare minut, w jedna I w druga strone.
    Ale do rzeczy. Wszyscy obecni politycy polscy wychowali sie w SOCJALIZMIE I dlatego innymi kategoriami nie umieja myslec.Jest po prostu rozdzielnik, taki duzy miech z ktorego sie rozdaje pieniadze I tworzy stanowiska. Etatyzmu nikt w Polsce nie zlikwiduje bo nie pozwola na to ci ktorzy maja te etaty, a jest ich mnogosc wielka. Ktos policzyl ze odkad Tusk zostal premierem przybylo oficjalnie 150 tys urzednikow ale oni tez jeszcze obsadzili na podurzedach swoich pociotkow, szwagrow, takze razem to jakies 500 tys albo lepiej.
    Sa dwie liczby ktore dobrze to ilustruja. Pierwsza – w przedwojennej, etatystycznej ale mimo wszystko wolnej Polsce zamieszkiwanej przez narod Sejm i Senat obslugiwalo ok 70 osob dysponujac kartka, olowkiem i maszyna do pisania. Obecnie kancelarie Sejmowa obsluguje 1600 osob!

    I druga liczba, przytoczona przez bylego I sekretarza Komitetu Wojewodzkiego PZPR w Bialej Podlaskiej Jozefa Oleksego:
    liczba limuzyn rzadowych w USA – 15
    w Polsce – 50tys.
    To jest po prostu nowotwor z przerzutami.
    Gowin po prostu chce plynac dalej po tym polskim jeziorze dlatego wciagnal zagiel z jablkiem i sadzi ze zlapie wiatr. Pare procent moze dostanie i kolega Migalski z innymi odnowi etat w Brukseli.

  14. Czerwony guzik…proszę bardzo:)

    http://wroblewski.tocowazne.pl/n/podroz-po-kraju-do-gory-nogami

    jeśli ktoś ma uczulenie na autora to przepraszam ale tekst nadal polecam, sama prawda, trzebaby tam Kaczyńskiego wysłać na wakacje, ale za co …?

  15. W nawiązaniu do podróży po kraju do góry nogami – No właśnie panie redaktorze Wróblewski i po co była ta przebudowa gospdarcza naszego kraju rozpoczęta w 1944 roku, po co ten Minc, i te RWPG? Chyba po to żeby Pan nam 70 lat później mógł wskazać jak wygląda „normalne”. Bez Pana to nie wiemy co to jest „normalnie”.
    Dlaczego 'normalne” ma prawo być tak daleko, dopiero na antypodach.

  16. I jeszcze o czerwonym guziku;

    Lucyfer w piekle przeprowadza inspekcje. Podchodzi do pierwszego kotła, którego pilnuje aż 10 diabłów i pyta:
    -dlaczego aż 10 diabłów pilnuje tego kotła?
    -bo w tym kotle gotują się Amerykanie, oni są ambitni i każdy co chwilę usiłuje wyskoczyć.

    Lucyfer idzie dalej i zauważa kocioł, a przy nim 5 diabłów. Podchodzi i pyta:
    -czy tu tylko 5 diabłów wystarczy?
    -tak, w kotle gotują się Anglicy, są ambitni, ale przy tym trochę flegmatyczni więc 5 wystarczy.

    Następnie lucyfer podchodzi do kotła przy którym stoi jeden diabeł i zadaje mu pytanie:
    -czy Ty tu sam wystarczysz, aby przypilnować kotła?
    -tak bo w kotle gotują się Niemcy, to zdyscyplinowany naród, więc jeden diabeł wystarczy.

    Lucyfer idąc dalej zauważa kocioł, którego nikt nie pilnuje. Chodzi i szuka jakiegoś diabła, który by mu wyjaśnił zaistniałą sytuację, aż w końcu znajduje gdzieś odpoczywającego diabła, więc podchodzi i pyta:
    -dlaczego nikt nie pilnuje tego kotła?
    -bo w nim znajdują się Polacy.
    -Czy Ci ludzie nie chcą wydostać się z tego kotła?
    -…ależ chcą, tylko jak już jeden próbuje się wydostać i wspina się na ściankę, to reszta go łapie i ściąga w dół..

  17. To stary dowcip . niestety aktualny . Nie wiem jaką emotikonką zaznacza się smutek . Ale smutno .

  18. Odpieprzcie sie od … Polaków, obejrzyjcie sobie filmy dokumentalne o dokonaniach Europejskiego Okrągłego Stołu Przemysłowców, dla wyjaśnienia podam, że inicjatywa ta powstała w 1985 roku i celem jej było ożywienie gospodarcze Europy (niekoniecznie środkowo – wschodniej).
    Jest to najbardziej wpływowe „ciało” lobbystyczne w UE, nic w UE nie dzieje się co nie służy własnie temu okrągłemu stołowi – myślę że ten stół pilnuje czerwonego guzika .

  19. Myślę , że też , ale tych czerwonych guzików jest parę . Bo i grupa Bildenberg ( czy tak się to pisze ?) i parę innych . EBC który decyduje o finansach a kto mianuje jego pracowników , że tak powiem .

  20. Na kogo głosują wyborcy? Wyborcy głosują na tego , który obieca , że za darmo da dużo no i , że będzie fajnie kolorowo i w ogóle będzie można zajarać skręta , nikt nie będzie piętnował ich grzeszków , mało tego rozprawi się z tymi którzy umoralniają , piętnują zło , wymagają od ludzi poświęcenia i przezwycieżania własnych słabości . Jest jeszcze jeden warunek wszystkie te obiecanki muszą być poparte machiną propagandową , propagującą taki program . PiS nie ma machiny propogandowej , wobec czego obiecanki nie oparte o tę machinę mozna sobie schować w ……………

  21. Pani Mario kochana, za wode z mozgu boczyc sie nie bede chociaz zniesmaczyla mnie Pani komentarzem.
    Prawdopodobnie nalezy Pani do jakis organizacji zewnetrznych z sadami, ja nie, co jest wlasnie osobistym zabezpieczeniem. To komentarz co do „warunkow zewnetrznych”.
    Zgadzam sie z twierdzeniem, ze sytuacja w Polsce, jakosc dyskusji (poza mainszambem)sie polepsza.
    Pozdrawiam wszystkich komentatorow.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.