Przez sieć przeleciały ostatnio informacje, że Janusz Gajos zagra życiową rolę i będzie to rola Marka Kotańskiego. Nie powiem, zdziwiłem się. Nie dlatego, że uważam Gajosa za aktora słabego, ale dlatego, że dziwił mnie zawsze Marek Kotański. Dziwił mnie do tego stopnia, że nie byłem w stanie zrozumieć co on mówi w tej telewizji, jak go tam pokazują do spółki z wybitnym psychoterapeutą Andrzejem Samsonem. Poza telewizją rzecz jasna ani z Kotańskim, ani z nikim ze środowiska, które tworzył nie miałem nic wspólnego, choć mam kolegę, który dawnymi czasy nosił ksywę Kompot. O ile jednak wiem, on także nie miał nic wspólnego z Kotańskim i jego ruchem.
Pierwszy raz zobaczyłem Kotańskiego w telewizji, jak wchodził śmiało do dworcowych toalet z taką specjalną szczotką i zaczynał czyścić pisuary i klozety. Za nim szedł facet z kamerą i jacyś ludzie z podobnymi szczotkami. To były lata osiemdziesiąte, nie pamiętam wczesne czy późne, ale żeby dostać się wtedy do telewizji, trzeba było mieć jakiś poważniejszy charyzmat w ręku niż szczotka do czyszczenia sanitariatów. No, ale Kotańskiemu się udało.
Marek Kotański był największym pozytywnym bohaterem pisma, którym narkotyzowaliśmy się w internacie i szkole, czyli tygodnika „Na przełaj”. Tam jak wiecie zaczynali swoją przygodę z dziennikarstwem ludzie tacy jak Żakowski, Szczygieł, a także Eryk Mistewicz. Kotański był tam kimś w rodzaju świeckiego świętego. Jak powiadam czytaliśmy o jego przygodach siedząc na tapczanikach w swoich pokojach i nie mogliśmy wyjść z podziwu, jak to jest – oto my, zamknięci w placówce oświatowej i skazani na żywienie się w stołówce, oddawaliśmy co miesiąc panu kierownikowi swoje kartki na mięso, był to bowiem czas kartek. Z tych kartek przyrządzano nam posiłki, które spożywaliśmy rano, w południe i wieczorem. I tak jak napisałem to w książce „Dzieci peerelu”, smród tej stołówki potrafi mi się przyśnić i obudzić mnie z najcięższego snu. W sklepach nie było nic i o tym, żeby prócz mleka i bułki kupić sobie coś do jedzenia można było zapomnieć. Marek Kotański zaś potrafił z niczego zorganizować pomoc dla dużych grup nieszczęśliwych i chorych ludzi. Jak pisali w „Na przełaj” kwaterował ich w jakichś zrujnowanych częściowo budynkach i oni je własną pracą podnosili z tej ruiny, a potem stawali się jedną wielką rodziną, co też było opisywane w „Na przełaj”, a także w tygodniku „ITD”. Dziwiliśmy się temu wszyscy, ale nikt nie mógł zgadnąć jak to się mogło Kotańskiemu udać w czasach tak przecież ciężkich. Dzisiaj może innymi myślami ogarnąłbym pana Marka, ale jego legenda jest tak wielka, że poprzestanę tylko na tym ponurym plumkaniu, które sobie właśnie czytacie. O cóż bowiem chodzi? O to, by linijką na mapie zmierzyć odległość w linii prostej jaka dzieli pierwszy ośrodek Monaru, który powstał pod Garwolinem od tego zespołu szkół rolniczych położonego też pod Garwolinem, tego wiecie, który już w 1974 roku miał halę z basenem, a w latach osiemdziesiątych uczniowie zorganizowali tam strajk, bo nie pozwolono powiesić krzyża w klasie. Myślę, że ta odległość nie jest większa niż 15 kilometrów. Lasy zaś pomiędzy Garwolinem, Dęblinem, Kockiem i Puławami i to co się tam znajduje i znajdowało, to jest temat na oddzielną epopeję. No to niech każdy sobie zmierzy i pomyśli o tym, że przecież taki ośrodek mógł powstać wszędzie, w miejscu gdzie jest lepsza komunikacja, albo w miejscu, gdzie jest lepsze powietrze i ciekawszy krajobraz, jeśli o to akurat miałoby chodzić, a nie pod Garwolinem. No, ale dobrze, niech będzie ten Garwolin.
Kiedy już Marek Kotański odniósł medialny sukces czyszcząc dworcowe toalety, a potem zorganizował te ośrodki pomocy dla potrzebujących i odrzuconych, wyszedł z kolejną medialną inicjatywą, która nosiła nazwę łańcuch czystych serc. To mnie zdumiewało w stopniu najwyższym, albowiem była to akcja koordynowana przez szkoły i uczniowie państwowych placówek oświatowych prowadzeni przez nauczycieli mieli w czasie lekcji wychodzić przed budynki szkolne i tam trzymać się za ręce przez jakiś czas. Pamiętam dokładnie, że nas, a miałem wtedy już dobre naście lat, kataklizm ten zastał w pracowni urządzania lasu na drugim piętrze. Prowadzący zajęcia doktor Antoni Kukiełka, dziś już świętej pamięci, powiedział, że po jego trupie wyjdziemy na dziedziniec i będziemy robić ten łańcuch. Miał chłop odwagę, bo przecież polecenia płynące z telewizora były wyraźne – uczniowie mają robić łańcuch czystych serc. No i zostaliśmy spoglądając przez przeszkloną ścianę na dół, gdzie ospałe dzieci z podstawówki i nasi uczniowie poganiani przez nauczycieli tworzyli tę dziwną konstrukcję. Po kilku minutach stania bez sensu na dziedzińcu wszyscy rozeszli się do klas.
Później już nie interesowałem się Kotańskim i jego przygodami, choć pokazywano go w telewizorze dość regularnie. I tak aż do tragicznego dnia 19 sierpnia roku 2002, kiedy to telewizja i gazety ogłosiły, że Marek Kotański zmarł. Pochowany został na wojskowych Powązkach, co może nawet kogoś zdziwić, ale mnie chyba nie powinno.
Dziś zaś w jego rolę wciela się Janusz Gajos. Film zaś, który zostanie nakręcony na podstawie życiorysu Kotańskiego, będzie, jak przypuszczam, jeszcze dziwniejszy niż też życiorys. Szczególnie zaś interesuje mnie jak zostanie przedstawiona tam budowa tego pierwszego ośrodka Monaru i jak będą wyglądali okoliczni wieśniacy, którym przyjdzie zmierzyć się z obecnością ludzi odrzuconych i potrzebujących pomocy. Bardziej jednak ciekawi mnie ta budowa. Jak wiecie jest w propagandzie taka figura – zrobił coś z niczego. Stosuje się ją właśnie do postaci tak niezwykłych jak Marek Kotański, ale także takich jak Piotr I Romanow. Ten jak pamiętacie zbudował na bagnach z niczego całkiem nową stolicę. Potem się okazało, że nie na bagnach, ale wokół twierdzy i portu ważnego, szwedzkiego ośrodka przeładunkowego, gdzie były dobre drogi i łatwy dostęp od lądu i morza. No, a mnie interesuje jak to było z tym ośrodkiem Kotańskiego, skąd on wziął materiały budowlane, reglamentowane przecież w tamtych czasach, jeszcze ściślej niż jedzenie. Nie pomogli mu przecież dobrzy ludzie z okolicznych wiosek, bo ci byli najbardziej na Kotańskiego zawzięci, on zaś – obstawiam w ciemno – zostanie w tym nowym filmie przedstawiony tak, jak niegdyś Richard Burton w jakimś gniocie o Ku Klux Klanie….Nie pamiętam tytułu. Burton, starzejący się już trochę, jest zamknięty na farmie razem z nie pasującą całkiem do jego życia młodą i piękną kobietą. On jest za stary, ona ma swój ośrodek mocy gdzie indziej, ale siedzą tu, bo trzeba ratować jakiegoś Murzyna. Dookoła jest noc, a w ciemnościach krążą rasiści poprzebierani w worki po superfosfacie pylistym. Między Burtonem a dziewczyną rodzi się uczucie, które nie jest rzecz jasna łatwe. Nie pamiętam jak to się kończy, ale chyba dobrze, choć na wzgórzach wokół farmy widać mnóstwo płonących krzyży. No więc mam głęboką pewność, że ten sam klimat zostanie utrzymany w filmie o Kotańskim. Żeby bowiem stworzyć dzieło wybitne, potrzebny jest dobry wzór, a w tym przypadku nie ma lepszego, że amerykańskie filmy z lat siedemdziesiątych, filmy propagujące pokój i miłość. No, ale poczekajmy, może reżyser nas czymś zaskoczy.
Zapraszam wszystkich na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl
To chyba jakiś ciąg filmów o bohaterach PRLu: Religa, Wisłocka, Kotański. Ciekawe kto następny
Obawiam się, że zaskoczenie będzie na poziomie reklamy pewnej kawy sprzed lat …(pan Janusz tam występował)
Samson oczywiście
W rodzinie, po powrocie z sobotnich zakupów towarów do remontu mieszkania, następuje wyładunek i przypomina się : „A pamiętacie jak za PRL – u, cementu nie było nawet tyle co mąki na kluski? ”
Kotan jeździł dobrą bryką , nie wiem czemu zginął.
W 2002 dobra bryka to już nie był żaden wyczyn
Wiki podaje, że Kotański
ale o tym jest tylko w polskiej wersji. Angielska, która stanowi kopię polskiego hasła, ten akurat fragment pomija.
Niech żyje pamięć o Panu Doktorze Antonim Kukiełce; per saecula saeculorum…
Pamiętam, że opór mieszkańców w Głoskowie był duży, ale na nic to się zdało. Ciekawe, że Monar rozpoczął tam działalność na trzy lata przed rejestracją, która nastąpiłą przed wprowadzeniem stanu wojennego. Czyżby to również wskazywało na proweniencję promotorów?
No, a jak myślisz?
To za kamerą stanie chyba mała Macron?
Ze szczotką do czyszczenia pisuarów w dłoni
Nie wiem czy kogokolwiek w tym Monarze wyleczono z nałogu ale wiem do czego często się nim posługiwano. Do skłócania społeczeństwa. To były lata 1989/1990. Kiedy mieszkańcy przygotowywali się do pierwszych, wolnych wyborów samorządowych /często walcząc z opanowanymi przez nowych solidaruchów – nie mylić z Solidarnością – Komitetami Obywatelskimi/ wrzucano im do miasta grupę monarowców. Otrzymywali od władz jakiś lokal i rozgłaszano na wszystkie strony świata, że teraz tu będą mieszkać narkomani . W tej sytuacji ludzie dzielili się na kierujących się jakoby odruchem serca czyli za i na nienawistników będących przeciw/większość/. Jakie to były spory, awantury, interwencje służb…..Trwało to tygodniami, miesiącami – aż do wyborów. Wówczas to sprawy wyborów, kandydatów schodziły na plan dalszy. Tak to nas rozgrywano od początku. Czy w epopei o Marku Kotańskim pokażą ten wątek? Śmiem wątpić.
Ja obstawiam, że na czele polskiego motłochu co to jest przeciw inicjatywie Kotańskiego, będzie stał aktor nazwiskiem Jakubiak. Oczywiście będzie z trzydniowym zarostem i w brudnym podkoszulku.
„Samson oczywiście”
To będzie wzruszający film o tym jak zaszczuto pięknego człowieka, który tylu dzieciom pomógł.
Ciekawy jest też ojciec Kotańskiego – japonista, który rozpoczął swą przygodę z tym językiem w Sekcji Japońskiej Szkoły Wschodoznawczej przy Instytucie Wschodnim subsydiowanym przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych II Rzeczypospolitej jako ośrodek studiów politycznych nad obszarami ZSRR, Azji i Afryki (sowietologicznych i orientalistycznych). Tam po raz pierwszy zetknął się z językiem japońskim, który w trakcie trzyletnich studiów był dla niego językiem głównym, obok ubocznych: malajskiego, angielskiego i rosyjskiego.
Z tą szczotką to było tak, że moja mama oglądając to mycie kibla w TV powiedziała, On myje kibel bez rękawiczek gumowych 🙂
W jakim podkoszulku? W sutannie będzie…
Dzisiaj rolę narkomanów – monarowców przejmą „uchodźcy z Aleppo” od Schetyny…
> Ja obstawiam, że na czele polskiego motłochu co to jest przeciw inicjatywie
> Kotańskiego, będzie stał aktor nazwiskiem Jakubiak.
Ewentualnie Grabowski. Najlepiej zresztą Jakubiak z Grabowskim.
No tak i wystylizowany na Ojca Rydzyka.
Miałem kilka bliskich spotkań III stopnia z M. Kotańskim i pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że przyczynił się do rozpropagowania i rozwoju narkomanii w Polsce. Miałem brata narkomana – zmarł niestety młodo i temat znam z autopsji.
Na początku lat osiemdziesiątych zaczęły powstawać Monary. Powstawały głównie przy ZSMP i prowadzili je ich aktywiści, zapraszani byli tam również różni specjaliści -guru. Były to miejsca integracji narkomanów, wymiany doświadczeń, jak się to robi, jak nawiązać kontakty. Ponieważ samych Monarach ćpać ani nawet palić nie można było, zaczęły się tworzyć tzw. bajzle oraz różne wspólne pielgrzymki w odległe rejony Polski w poszukiwaniu badziewia. Znane mi są również przypadki że zgłaszający się „wolontariusze” zamiast pomagać zaczynali ćpać.
Przypomina mi to do złudzenia działania na rzecz ekumenizmu (lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte) gdzie w miejscach, w których nie było innowierców to trzeba ich było sprowadzić, by móc dialogować, lub tyko zapoznać się z pięknem różnych herezji. Oczywiście SAMEMU we własnym sumieniu wybrać co należy.
W stanie wojennym rozpoczął sie również rozwój pop kultury co relacjonował codziennie niezapomniany Marek Sierocki w teleexsperssie.
Można do tego dołożyć działania w zakresie kultury. W stanie wojennym powstał w Szczecinie Uniwersytet z wydziałem teologicznym oraz wydziały teologiczne na innych uniwersytetach w Polsce. Może starsi pamiętają że zawód socjologa lub psychologa, jeżeli ktoś ze znajomych takowy miał wówczas budził uśmieszek i politowanie. Zaczęli oni zdobywać zatrudnienie właśnie w tego typu ośrodkach i ruchach (jako guru) i tworzyć nowe inicjatywy.
Wszystkie powyższe działania wydają się całkowicie skoordynowane.
W sklepach może i było pusto ale zaczęły pojawiać się różdżki i wahadełka lub kajak to w Polskiej Kronice Filmowej relacjonowano:… ” z rajstopami są jeszcze problemy, ale w kalesonach juz coś drgnęło.”
P.s.
Bajzel- miejsce spotkań narkomanów w celu pozyskania narkotyków
Badziewie- słoma makowa
Monarowcy od Kotańskiego posłużyli tylko do lokalnych prowokacji. „Uchodźcy z Aleppo” to zagrywka z większego programu. To rozgrywanie na poziomie europejskim. Główni aktorzy to uchodźcy z Afryki.
Cały życiorys Kotańskiego i Monaru ma swój pierwowzór opisany w opasłym tomiszczu Poemat pedagogiczny. Tam też, z niczego, grupa wykluczonych buduje ośrodek dla bezprizornych dzieci. Prawda jest jednak taka, że materiały dostarcza miejscowe OGPU a wychowankowie trafiają także na etaty. Obstawiam, że film będzie się trzymał tej formuły. Tym bardziej, że wychowankowie, zreedukowani, wyspecjalizowani się w produkcji militarnych urządzeń optycznych oraz aparatów fotograficznych FED (skrót od Feliks Edmundowicz Dzierżyński). Jakie było przeznaczenie produkcyjne wychowanków Monaru? To jest podstawowe pytanie!
Kotański deficytowe towary budowlane załatwiał od kierowców bo to przecież oni trzęśli budowami. W filmie mogą przedstawić ich w dobrym świetle jak powiedzmy spuszczają paliwo i fasują na lewo cement ale przecież w słusznym celu .
Przyznasz, ze teraz jakoś pasuje do tego opisanego przez ciebie obrazka, wrzucanie przez platformę tzw „uchodźców” co to są emigracją ekonomiczną. Taki kolejny etap w tych samych dekoracjach, zamiast narkomanów , kolejni ….. podstawieni .
A to ciekawe…
… ja bym powiedziala, ze to rozne Nowackie, Zandbergi, Spiewaki „sie wzoruja” na tej sekcji japonskiej… zdaje mi sie, ze tam przy tej szkole komuszego tatusia corci Jarugi-Nowackiej niezla banda sprzedawczykow i pasozytow sie zebrala…
Ta pierwsza akcja miała hasło bodajże „kupą mości panowie”. Natomiast co do podstawowej działalności MK, to jej nagłaśnianie miało na celu wejście z problemami od-narkotykowymi pod strzechy. Te publicznie rozpętywane przez propagandę medialną debaty, mają (poza skłócaniem społeczeństwa) na celu zneutralizowanie czy nawet odwrócenie tradycyjnych skojarzeń i gwałtownych emocji im towarzyszącym. Bynajmniej w szczytnym celu. Te często niespisane i zaklęte w tabu zakazy, wyznaczają bowiem granicę, której przekroczenie nieuchronnie przyczynia się od rozkładu zastanego ładu społecznego i danej kultury. Takie rozbicie wartości i świata często dotyka ludzi na co dzień obcujący zawodowo z patologią. Kontakt ze złem podobnie dotyka policjanta, sędziego, lekarza, dziennikarza czy telewidza. Nie można bezkarnie zaglądać w otchłań, nawet w dobrych intencjach.
Przykładem niech będzie natrętne ostrzeganie przed zagrożeniem, które pozbawione właściwego i silnego kontekstu staje się po prostu tego niebezpieczeństwa reklamą.
W latach 80 tych był jeden Jarocin. Teraz mamy Jarociny w każdym miasteczku, a na każdym rynku i ryneczku jest ogródek piwny, strefa kibica czy salony 24h i wszyscy starzy, dorośli, młodzi i dzieci intuicyjnie pospołu szukają najniższego wspólnego mianownika.
Tej tajemnicy póki co nie wyjaśnił nikt.
Oczywiście, od kierowców….kierownik magazynu nie miał tu nic do gadania, prawda?
I cala reszta z portalu „pudelek” !!!
Ktoś musiał przewieź a przecież kierownicy magazynów i kierowcy za kołnierz nie wylewali.
O! Poemat pedagogiczny opowiada o karierach zawodowych wychowankow? Dzieki za info. Rzeczywiscie, warto wiedziec, gdzie ewoluuja. I w jakim korcu maku zostali przebrani.
A tak swoja droga, mam nadzieje, ze ksiadz Blizinski nie przewraca sie w grobie patrzac na to „cos z niczego”.
z Kotańskim synem i jego Monarem przyszła moda na buddyzm, jogę i inne wschodnie miazmaty. To trzymanie się za ręce to też z jakieś wschodniej religii.
Wow. Teraz to się wydaje oczywiste. Film o Kotańskim ma na celu ośmieszyć przeciwników przyjmowania u nas uchodźców.
Pomijajac osobe Marka Kotanskiego..oraz oczywisty fakt, ze wszystkie te osrodki leczenia uzaleznien sa przewalaniem ogromnych pieniedzy podatnikow…
zawsze ilekroc przechodze duzym placem miasta, w ktorym mieszkam, gdzie calymi dniami w duzej grupie przesiaduja nacpani i nachlani ludzie, obowiazkowo z puszkami w rekach (ponoc przy tym zastepczym narkotyzowaniu, to piwo cos tam wspomaga..) ktorzy korzystaja z panstwowego programu dostarczania im darmowej koniecznej dawki (taki niby sposob) w higienicznych warunkach, dostarcza sie im darmowe jedzenie, itd, ale moga sobie spokojnie funkcjonowac, zwolnieni z zycia spolecznego (ludzie majacy male dzieci -a jest w sasiedztwie przedszkole – ktorzy tamtedy przechodza, ciagle skonfrontowani sa z przeroznymi pytaniami, no bo jak to: wszyscy chodza do pracy, szkoly, a ci tutaj zawsze sobie przesiaduja, od rana do wieczora)
to myslalam o tych Monar-ach w Polsce (pomijajac fakt czy leczenie jest skuteczne, chyba tak bezczynnie tam siedziec nie mozna, nie wiem) i ze jednak komuna w wydaniu na wschodzie wymyslila troche lepsze sposoby niz ta komuna tutaj,
chociaz teraz zaczynam miec watpliwosci czy w ogole mozna mowic o tym „co lepsze”
Mukarans napisal o propagowaniu narkomanii, chyba cos w tym jest. Jedynym zmartwieniem tych naszych tutaj nowoczesnych „metod leczenia” jest to, zeby zapobiegac rozprzestrzenianiu sie HIV. Wiec przyjezdzaja samochody ze sterylnym sprzetem gdzie mozna pod okiem pielegniarki zrobic co trzeba. Plus rozdawanie prezerwatyw.
„(…)wychowankowie, zreedukowani, wyspecjalizowani się w produkcji militarnych urządzeń optycznych oraz aparatów fotograficznych FED (skrót od Feliks Edmundowicz Dzierżyński).”
Jasny gwint, pojęcia nie miałam, że FED tak się tłumaczy! Ale heca! Miałam FED-a, całkiem dobry był aparat, choć ciężki jak cholera.
Ależ, ależ, bedzie grał księdza stojącego na czele protestu mieszkańców Głoskowa i dyrygującego tym protestem, a po godzinach sprawowania posługi będzie robił coś niecnego; sceny z ostatniej produkcji NURa z Jakubikiem w roli głównej są gotowe do wykorzystania.
NUR – Nasz Ulubiony Reżyser Wojtek S.
Dwóch moich kolegów leczyło się w Monarze z dobrym skutkiem.
Obecnie jest ponad 157 ośrodków Monaru, czyli kółka samokształceniowe narkomanów się rozwijają.
Kotański został wypuszczony na ludzi jako taki prototyp Owsiaka chyba. Jak piszą w wiki w latach 1985–1994 Kotański był organizatorem akcji „Łańcuch Czystych Serc”, w której setki tysięcy młodych ludzi złączyło dłonie w łańcuchu łączącym Bałtyk z Tatrami, jednocząc się w idei humanitaryzmu. Zorganizowano także wiele koncertów Czystych Serc, w których wzięły udział tysiące ludzi.
Owsiak sam ze siebie wpadł na pomysł WOŚP od 2 marca 1993, czyli wkrótce po tym, jak Kotański przestał łączyć dłonie ludzi od Bałtyku do Tatr jednocząc się w idei humanitaryzmu.
Smutna ta historia rodzinna i wspolczuje Panu…
… ale ja tez otarlam sie o podobne, moze nie tak osobiscie jak Pan – niemniej jednak slyszalam o wielu przypadkach, ze po stycznosci z tym calym monarem ludzie jeszcze bardziej sie wykolejali… i rzeczywiscie to wtedy zaczal sie „bum” na roznych psychologow, socjologow roznych „fahoruf” od resocjalizacji… czy wolontariuszy !!!
Dzis to APOGEUM upadku zachodzi we Francy… to jest wlasnie to… taki odpowiednik tamtego monaru… szerzenie zepsucia, agresji, zniewolenia… zniszczenia wreszcie kompletnej i totalnej ruiny calego spoleczenstwa !!!
To jest wlasnie to… ten koszmar i horror juz ma miejsce we Francy… i jest on ze wszystkich sil zamiatany pod dywan… telewizor francuski ma SZLABAN na mowienie o tej fatalnej rzeczywisosci… tylko klamstwo i propaganda pomocowa dla tej PATOLOGII swiadomie tworzonej przez „zondy panstw”…
… te dzialania ZDECYDOWANIE… sa skoordynowane !!!
Kiedy moja córka zaczynała 4 klasę szkoły podstawowej, odbyło się zebranie dyrekcji z rodzicami, na którym ostrzegano przed narkotykami. Była prelekcja specjalisty, było świadectwo dotkniętego problemem ojca. Na koniec rozdano nam broszurę – ba, książeczkę, pięknie wydaną na kredowym papierze w pełnym kolorze. A w książeczce kompleksowe instrukcje: co z czego, jak się pozyskuje, jak aplikuje, nazwa oficjalna, nazwy slangowe, jak się wykrywa, na co rodzice mają zwrócić uwagę… Moje dziecko, obejrzawszy broszurkę, zawołało niegramatycznie – Ale bałwani! Dziesięcioletnia dziewczynka oceniła wartość tego przedsięwzięcia, zakładając w swej niewinności dobrą wolę jego autorów.
A dzisiaj Kotanskiego i monar…
… zastapila piekna Miriam Shedad ze swoja fundacja „estera”… przed ktora „fszyskie” telewizory „sie klaniajo”… a ostatnio – na dniach – drzwi do studia otworzyli sami najwieksi „pszyjaciele” DZ… i „patryjoci polscy” w „narodowych merdiach”…
… Sakiewicz… Kurski Jacek… no i ten „od kastinguf”… Rachon !!!
„Nieprzyjaźni” Kotańskiemu mówili, że dochodziło tam do łamania psychiki uzależnionych i wielu to przetrzymało, ale też były i ofiary takiego traktowania. Były też nieprzychylne głosy, że przyjmowano z reguły tzw. łatwe przypadki.
Niektórzy wracali do ośrodka, nawet kilkukrotnie, ale nagłaśniano tylko przypadki zakończone pomyślnie.
no ale wiele wskazuje na to, że w najlepszym razie to tylko jeden z prawdziwych celów działania tych ośrodków. Powiem tak (z perspektywy mieszkańca, bo nie mam danych milicyjnych) 30 lat temu na naszych osiedlach – ok. 25 000 luda – trudno było wypatrzeć hippisów czy ciężej uzależnionych. Obecnie w każdym klubie mamy przegląd od dopalaczy po kokainę, bo alkohol to „piją dzieci”.
gdyby nie sprzeciw Polaków, fronda i reszta klakierów pisu ściągnęłaby tu miliony ciapatych. Wielokrotnie robili próbne podejścia odwołując się do „chrześcijańskich” wartości, przodował w tym teluk. Przecież w zamian tyle profitów – ciepłe posadki w ue, którą pis tak kocha. Ale boją się, że za to Polacy zapamiętają ich na zawsze jako tych, którzy ściągnęli zarazę.
Tak skojarzyło mi się, jak to ten Kotański tak po prostu od siebie wyszedł z inicjatywą, a potem to juz poszło, tak w UK zdaje się dzisiaj kończy się to Glastonbury, czyli największy żyjący festiwal beat-beat’u ever.
Ja tam kiedyś przejeżdżałem, bo do Glastonbury Tor, czyli tego, co zostało z wielkiego opactwa, a bodaj najdłużej broniącego się w tej rzezi klasztorów zainicjowanych przez Henryka VIII, a ostatniego opata tego klasztoru właśnie tam uroczyście w torturach zamordowano. Miejsce szczególne i robi wrażenie, jeszcze dzisiaj.
Tak więc czytałem, jak to jakiemuś gościowi, miłośnikowi tegoż beat-beat’u wpadl do glowy pomysl festiwalu tej muzyki, a że miał pod ręką te pola obok Glastonbury, no to właśnie tam ten festiwal się zrobił. Główna scena festiwalu, to oczywiście piramida :-). A kiedyś widziałem zdjęcie, jak to Arcybiskup Canterbury, czyli dyrektor główny kościoła anglikańskiego, zza kulis podskakiwał na tej scenie, gdy grała jakaś kapela ale nie ze wsi Warszawa.
Glastonbury 2017 images
Psychologowie (nie psychiatrzy) to roznosiciele deprawacji, demoralizacji i gendera. To niegdysiejsi spirytualiści, obwoźni wróżbici. To w statystycznej większości bardzo powierzchownie wykształceni ludzie, ale za to w najlepszym neomarksistowskim stylu. To po prostu nowoczesna wersja oficera politycznego, do których nieświadomi rodzice ciągną dzieci na reedukację.
Właśnie. Kotański tak jak Owsiak miał być taką przeciwwagą dla Kościoła. Herezja zawsze wymyśla swoich „świętych” żeby odciągnąć ludzi od wiary. Bo skoro lansują księży jako „hipokrytów, którzy jeżdżą mercedesami i mają jakieś panie na boku albo robią jeszcze coś gorszego za pieniądze wydzierane biednym wiernym” to wymyśla się „chodzącego anioła” który „przychyla nieba ludziom”, „robi coś z niczego” a sam „żywi się powietrzem”. Jakby ludziom(szczególnie dzieciom i młodym) przestać narzucać te fałszywe autorytety to od razu zobaczyliby co i jak biega i zaangażowaliby się w działalność Kościoła, a przed tym bolszewia broni się rękami i nogami.
Do teraz działają różnorakie ośrodki „pomocy” dzieciom z rodzin patologicznych etc. ale jak człowiek zapyta wielce zaangażowanych w tą „pomoc” czemu po prostu nie pójdą pomagać zakonom, którym często brakuje wolontariuszy. To nagle pojawia się „piana na ustach” i oczywiście zawsze Kotański na sztandarze jako świecki „święty” który „zrobił” ludziom „raj na ziemi” bez „tego zdemoralizowanego” Kościoła.
Jasne, że miało być, big-beat’u ale i tak każdy wie, o co chodzi, a mój angielski jest do d…
Jak dziecko ma właściwą opiekę i jest izolowane od patologii, to problemu nie będzie bo niby skąd? Jak nie ma opieki a możliwy jest kontakt z tzw. „grupą ryzyka”, to szansa na to bagno rośnie wykładniczo. Te broszury to debilizm do kwadratu. Prawią one bowiem, o czasie kiedy już jest za późno bo dziecko już jest w „środowisku” i bierze, a mają jedynie ten skutek, że niektórzy rodzice zamieniają się w Rutkowskich z „watą cukrową na głowie”.
Ma Pan racje…
… PiS to bardzo pojemny jest, a na wszelkie klakierstwo „okolopisowe” musimy byc ZAWSZE bardzo czujni i przebiegli… oni caly czas, ci faryzeusze robili i beda robic podejscia pod te „wyimaginowane” profity i cieple posadki…
… tak pieknie do tych spraw wolnosci i wartosci odnosil sie nasz JP2…
I kto sfinansuje ten film, my? Minister Gliński coś dorzuci?
A taka jest fantastyczna do sfilmowania postać – Beniowskiego! Chyba „nie nada” jeszcze…
Albo opisywane Przez Panterę postacie z przeszłości…
Tak… absolutnie sie zgadzam !!!
A jednocześnie uzmysławianie młodzieży, że jeśli wybierze narkotyki, to nic nie szkodzi, społeczeństwo o takich hobbystach też myśli, dla nich tworzy specjalne ośrodki gdzie jest przytulnie i jest taki mąż opatrznościowy itd. . Nic się młodzieży nie martw.
To jest też chyba takie niszczenie tożsamości młodzieży, deprawowanie pilnych córek i synów swoich rodziców i niszczenie w ten sposób rodziny i nadziei rodziców.
Nie mam czasu żeby nawiązać do wykładów p. Krzysztofa Karonia o programowym niszczeniu tożsamości, ale przecież od czegoś „oni” musieli zacząć. Zaczęli od narkomanów, potem Owsiak, potem parady i cały czas dewastowanie tożsamości naszego społeczeństwa i przekierowywanie w „ichnią mańkę”.
Rozsiewanie sztucznego gnoju w proszku w Niemenczynie kontra rozrzucanie nawozu sztucznego w Ameryce
Może mi pan napisać na PW na SzkoleNawigatorów jak usunąć konto na salon24?
już prawie dogadane
https://m.youtube.com/watch?v=1wNBvNvxLNE
49:26
Nie ma mnie na SN, jeszcze? ale skoro ja usunąłem konto na salon24, to widocznie kazdy tak może 🙂
Monar musiał podlegać pod najczarniejsze jądro systemu. Jego ludzie, przynajmniej ci ze ścisłego kierownictwa nadal stanowią współczesną nomenklaturę, która ma przyspieszone ścieżki awansu i dofinansowanie z pieniędzy podatników. To uprzywilejowanie jest dziedziczne.
Tu nawet rządy PiS nic nie zmienią (zakładając, że istnieje świadomość czy wola takiej zmiany), bo znacząca część tych apanaży dystrybuowania jest przez budżety lokalne, o których decydują władze samorządowe (zasilane również z budżetu centralnego).
Film o Kotańskim będzie więc propagandowym uzasadnieniem dlaczego jedna z wielu grup beneficjentów PRL-u ma nimi pozostać nadal.
Jednym z fundamentów ich działalności było kłamanie, że poza Kościołem „jest super życie i jak fajnie jest wyrwać się z okowów hierarchii i przykazań, a jak popadniesz w jakieś problemy to też mamy dla ciebie propozycje(nie do odrzucenia)”. Numer heretyków stary jak świat.
Ale jest jakaś opcja w ustawieniach konta(np. usuń konto), czy trzeba do nich napisać z prośbą?
P.S.
Zapraszamy na SN!
„A jednocześnie uzmysławianie młodzieży, że jeśli wybierze narkotyki, to nic nie szkodzi, społeczeństwo o takich hobbystach też myśli, dla nich tworzy specjalne ośrodki gdzie jest przytulnie”
Oczywiscie, i zadbaja o higieniczne dostarczanie koniecznych dawek (w Dzwajcarii jest to realizowane)
Jak sie popatrzy tak z dystansu, bez wchodzenia w szczegoly, w poszczegolne dziedziny, to widac jak na dloni, ze wszystko jest doskonale zaplanowana akcja niszczenia spoleczenstw, rodziny, no i oczywiscie Kosciola. Takimi zdeprawowanymi niewolnikami latwo zarzadzac.
To co niektorym wydaje sie dobrodziejstwem (np.mobilnosc, latwe wyjazdy za praca, powszechny wynajem mieszkan) w efekcie jest rozwalka wiezi rodzinnych, oderwaniem od korzeni, zdaniem sie na instytucje, podatnoscia na wplywy propagandowe, itd itp. W kazdej dziedzinie.
Na poczatku stycznia, kiedy zobaczylam odrzucajacy mnie fizycznie nowy koloryt salonu24, napisalam do nich grzecznie, ze prosze o zamkniecie konta. Po paru dniak zniklo i tyle, bez ani jednego westchnienia zalu z mojej strony.Nigdy juz tam nie zagladam.
Koscielne organizacje maja o wiele bardziej sensowne te osrodki, salezjanie dzialaja chyba z rozmachem. No ale reklamy sobie nie robia. Kto wie ten wie.
„warto ględzić” to ustawka, biorąc pod uwagę że zapraszają tam z antypolaków nawet nie „gwiazdy” tylko najgorsze miernoty i wysłuchują jak gurów.
Janek Pospieszalski ma działkę pod Garwolinem
Poważnie? To nie jest metafora?
Nie, sam mi o tym powiedział
Narkomania propagowana jest we wszystkich filmach – w roli głównej lub w tle, nawet w tych, które są robione przeciw. Zwróćcie na to uwagę, że w każdym filmie są ludzie rozwiedzeni, nawet jak nie ma to najmniejszego znaczenia dla całej opowieści a w tle narkotyki a od paru lat homo.
Niedobre to jest, ale za to cool.
I mamy setki Pulp ficion, ludzi sukcesu typu BiII Clinton, komunistów i korwinistów.
Sprawa jest prosta, handel musi być jawny a dla zwolenników, by zażywali swoich wolności, należałoby zakwaterować do domu narkomana lub trzech, bez możliwości odstawienia ich do jakiegoś Monaru.
W sedno. U nas tak to właśnie wygląda. I trwa.
Polecę sucharem,
Jaki jest ulubiony program dla narkomanów?
Tydzień na działce.
Marek Kotański promował, jeśli dobrze pamiętam, środki antykoncepcyjne. I to było przesłanie nie dla narkomanów, lecz dla młodzieży i ich rodziców. Gdy przestał, bo miał się nawrócić, zniknął z telewizji.
Kotański to był chyba taki trochę prototyp Owsiaka.
Dzisiejszy tekst jest super ważny. To wręcz waga ciężka.
Pamiętam te relacje w telewizorze: wciskany na siłę ośrodek Monaru w jakiejś wsi, wściekłość i protesty mieszkańców – pilnie filmowanych przez telewizor, awantury, ściąganie „domiejscowe” Lekarzy Świata, obściskiwanie się Kuronia z narkomanami i hivowcami /z buźkami włącznie!/ – wszystko przed kamerą. Zrozumiałe, że potem musiał facet wypić litra co najmniej, by się zdezynfekować. No ale zawalczył dobry Jacek z polską, prowincjonalną ciemnotą i to z pełnym /par excellence/ poświęceniem. To były lata 90-te.
Ceterum censeo, iż Gajos, aktor wybitny, nie musi grać w takiej kontrspołecznej hucpie. Stać go na inne role.
stawianie Religi, Wisłockiej i Kotańskiego w jednym szeregu jest sporym nadużyciem,
System sowiecki zaczął się sypać; ubecy z czegoś żyć na poziomie musieli, to rekalma narkotyków musiała byc…
Japonia znowu nas wyprzedziła i tam teraz sa modne śluby samego ze sobą 🙂
A to niby czemu? Wszyscy brali udział w poważnych, wojskowych projektach
Jednym słowem w tłumaczeniu na dzisiejsze czasy – narkoman = uchodźca
To trzymanie się za ręce itp. to taki wstęp do działalności z której niewiele wynika, różne marsze itp, a daje złudzenie, że się coś zrobiło
Nieźle. Kant od samego początku, tak jak myślałem. Dwór można było wyremontować tylko za pieniądze państwowe
Przejmowanie własności następowało z pewnością! Wszystkie niemal przedstawione w linku z poprzedniego komentarza dwory są w rękach prywatnych, albo jakichś dziwnych organizacji. Jeden przejęła owa słynna, i tak już ponad stan wyposażona, szkoła w Miętnem, a jednym dysponuje Agencja Rolna Skarbu Państwa i Gminy (taka nazwa w pdf!). Nic nie wiadomo o tym, by chodziło o zwrot dawnym właścicielom…
Dlaczego? Myślę, że w tamtych czasach nie było nikogo, kto był publicznie jakoś pozytywnie nagłaśniany, kto nie byłby powiązany jakoś z prawdziwą władzą.
A dlaczego zwycięzcy mieliby oddawać coś pokonanym?
A jednak Garwolin nie jest zgoła najlichszy spośród miast naszych. W jego sąsiedztwie znajduje się wieś Górki, a tam – Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej, którym opiekują się Księża Michalici. Zaczęło się od tego, że mieszkańcom wsi ukazała się Najświętsza Panienka zajęta bardzo nietypową czynnością – pasła lwy na łące. Ja się dopiero teraz od Gospodarza dowiaduję o proweniencji różnych historii, które działy się w okolicy. I tak mi przyszło do głowy, że Matka Boża jest władna poskromić bestie, które kryją się za kulisami.
Tu strona poświęcona Sanktuarium
http://gorki.michalici.pl/
A powiat garwoliński, jako część dawnej Ziemi Czerskiej, ma w herbie zielonego, skrzydlatego smoka… W Wiki znalazłam fajny cytat: W Ziemi Czerskiej do końca XVI w. nie mieszakał ani jeden Starozakonny. Przyjeżdżało tylko 2, jeden z Warszawy, drugi z Błonia.
Takie luźne dywagacje, oczywiście…
„Pytanie o wybór lokalizacji jest więc jak najbardziej zasadne, choć odpowiedzi raczej nie znajdziemy.”
Odpowiedź leży na ulicy:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Kota%C5%84ski
„W 1974 podjął pracę w Szpitalu Psychiatrycznym w Garwolinie, gdzie mieścił się oddział dla osób uzależnionych od narkotyków.”
Oczywiście teraz należy drążyć, dlaczego młody psychiatra przeniósł się z Warszawy, gdzie po studiach pracował w szpitalu psychiatrycznym przy ul. Dolnej, do Garwolina.
Z tym dworem w Głoskowie to musiała być starannie przygotowana operacja.
A teraz mamy „powtorke z rozrywki”…
… system „lunijny” sie sypie i bolszewia tez chce zyc z szerzenia sodomii i gomorii !!!… a potem „pomagac”… naszym kosztem.
Kotański twierdził, że w jego pacy fundamentam jest nauczanie Kościoła, tylko takie trochę rozwodnione, żeby było strawne dla narkomanów. Ośrodki miał organizować na wzór zakonów i ustawiać oracę w centrum terapii. Potem tych wyleczonych narkomanów chciał posłać do polityki, ale akurat wtedy zginął.
1000/1000 !!!
Na ostatnim spotkaniu u pani mer „mojego” Rennes… „na glos” co niektore biurasy zastanawiali sie – skad ci wszyscy emigranci… tacy biedni, nieszczesliwi i ogolnie pokrzywdzeni przez los maja wlasnie NARKOTYKI !!!???
Teraz dopiero skojarzylam po przeczytaniu Panskiego komentarza… tutaj mowiono, ze to juz jest duza PLAGA wsrod mlodziezy w szkolach i wsrod tej biedoty… no i teraz wyszlo, ze naprawde – narkoman = uchodzca !!!
sypie? póki co trwa w najlepsze, w czym przoduje tow. maowiecki http://wolnosc24.pl/2017/06/25/powrot-cechu-feudalne-prawo-apteka-dla-aptekarzy-weszlo-w-zycie/
Takie jak gdzieniegdzie na Zachodzie nauczanie Kościoła. Widać współpraca eskimosów bo obu stronach żelaznej wchodziła w zwycięski etap.
Degenerat jako element socjalnie bliski łatwy do manipulacji i napuszczania na normalnych ludzi.
„iż Gajos, aktor wybitny, nie musi grać w takiej kontrspołecznej hucpie” właśnie że musi. Nie ma to tamto.
„…nauczanie Kościoła, tylko takie trochę rozwodnione…”
To jest tekst miesiąca. Takie rozwodnione… bez Pana Jezusa jak sądzę?
No to nieźle…
No pieeeknie !!!
À le sie banda zlodziejska zabezpieczyla !!! Mysle, ze sprawdzenie stanu faktycznego dla panstwowych sluzb kontrolnych nie powinno stanowic zadnego problemu… coby zbyt pochopnie bolszewickiego pomiotu pod szyldem „monaru” nie posadzac o wyludzenie wlasnosci panstwowej…
… znowu sie sprawa rypla !!!
No i ta tablica na kolumnach ganku dworu: „Pamięci Marka Kotańskiego etc.”.
Historię nam zmieniają na rympał. Ze zmianą własności i pamięci o prawdziwych właścicielach włącznie.
A po co dawnym wlascicielom…
… jak juz zapewne jest KOLEJKA nowych wlascicieli… i tylko nogami przebieraja !!!
Co wyjaśnia walkę o schedę vel zarządzanie interesem po śmierci Kotańskiego. A my, naiwniaczki, gorszyliśmy się, że tak nie uchodzi nad świeżym grobem i w ogóle. A to była walka o ogień i dostatnią przyszłość.
Tak, tak, tak. Prawda od początku do końca. Szczera prawda.
Przez Monar przeprowadzano pieniądze i ludzi. Te pierwsze w niewyobrażalnej wysokości, bowiem jest on jednym z mechanizmów stabilizacji emisji pieniądza. Podobnie jak tzw ubezpieczenia społeczne, monar to symbol społecznej pomocy, faktyczną rolą jest trzymanie za gardło społeczeństwa, sterowanie przez emisję pieniądza. Jedno i drugie to element władzy nad społeczeństwem, jedno i drugie fałszywie przedstawiane jako „dobro”. Monarami i emeryturami likwiduje się rzekomy „nadmiar” pieniądza w obiegu, co jest taką samą bzdurą, jak to, że upuszczanie krwi zlikwiduje jej „nadmiar” w człowieku. Po upuszczeniu krwi człowiek długo jest słaby, a po zasileniu Monarów i ZUS-ów społeczeństwo słabuje, przewrócone na grzbiet, niezdolne do obrony.
Zresztą to każdy płatnik ZUS wie: rzekome „dobro” to li tylko uniemożliwiacz rozwoju przedsiębiorstwa. To samo jest z monarami: utrzymywanie ich to jest sprawdzony sposób na upodlenie społeczeństwa. Rozsiewanie info o narkotykach jawi mi się jako bonus i zastępczy temat. Aby tylko nie rozmawiać o tym, kto sprzedaż narkotyków kontroluje. Sprzedaż narkotyków i emisję pieniądza.
Tej dyskusji w Polsce nie ma, zresztą nie ma jej też w innych rozwiniętych państwach. Bo jest dość tematów zastępczych, plus funkcjonujące sterowanie społeczeństwa ZUS-em, ubezp. chorobowym, monarami i innymi socjalistycznymi wynachodkami.
Pozostaje sprawa ludzi, których przepychano przez Monar. Wybierano stamtąd nie tylko personel do fabryk.
A tu ilustracja muzyczna do tej notki Coryllusa:
https://www.youtube.com/watch?v=WjIbSPStdxw
Ciekawe czy wykorzystają ją w tym filmie z Gajosem
element władzy? pogański kult
Znajomy był w ekipie remontującej zabytkowy dworek (lata 90-te lub może wcześniej). Wspominał coś o dwóch ustawach. Pierwsza, że państwo zwraca za materiały zużyte do remontu. Druga, że państwo płaci zatrudnionym bezrobotnym. I dworek został szybko wyremontowany. Szczegółów ustaw nie znam.
Dziękuje. Już dawno miałem to zrobić.
Chicago, normalnie…
http://www.zw.com.pl/artykul/145356.html?print=tak
Bez monaru nie byłoby pieniądza fiduciarnego. Rola, jaką pełni, jest niewyobrażalnie podstawowa, a pieniądze tamtędy przeprowadzane pełnią rolę stabilizatora budżetu państwa. Nie to, że one są wielkie, lecz to, że monary pełnią rolę podobną (rzucę metaforę) jak pokłady ropy dla przemysłu chemicznego. Bez wymienionych cały przemysł musiałby się przestawić. Podobnie waluta fiduciarna wisi na stabilizatorach: monarach, ubezpieczeniach.
Coryllus zauważył, że socyały wszędzie, gdzie wlazły, pchały ubezpieczenia od ognia, wody, śmierci, choroby, starości, młodości, życia, kradzieży, nabytku, straty, odpowiedzialności, nieodpowiedzialności — i tak dalej. To było wykonywanie powierzonego im zadania, jakim była likwidacja walut, opartych o dobrą gospodarkę, a nieco nietrafnie nazywanych „złotymi walutami”.
Mieli wprowadzić nowy pieniądz, bez żadnego pokrycia, za to stabilizowany w/w mechanizmami. Zadanie to socjaliści, przez ich rewolucje, wykonali brawurowo.
Tak, kult.
Tak… nawet nie tylko sypie…
… pomimo, ze ta ustawa weszla w zycie – system sie wprost wali.
Dokladnie tak !!!
To to samo jak grupa 400-500 nielegalnych emigrantow pozostawionych pod Calais, ktorzy codziennie urzadzaja tam TERROR na drodze…
… CODZIENNIE… z coraz wieksza wsciekloscia !!!
gdyby coś takiego zrobili biali, francuska policja nie byłaby bezsilna
sądzisz, że zanim się zawali, nie urządzą tu judeopolonii? pis robi wszystko, by tak było
No spiesza sie s*****syny… ale co nagle to po diable !!!
jak upadnie system, czyli zusy, 500+, ue i reszta, to myślisz, że nie zostanie nikt, kto będzie gnębił Polaków? Nieprzypadkowo szwaby werbują ciapatych do wojska. pytam poważnie, bo piszesz rozsądnie
Jakieś objawy upadku?
Marek Kotański skończył psychologię, nie psychiatrię. Aby było ciekawiej studiował na roku wraz z Ireneuszem Sekułą.
powiedzmy, że tam był problem dwóch wdów, tej oficjalnej i tej nieoficjalnej
jeszcze, kto kontroluje dystrybucję narkotyków tak, że im bardziej zdecydowana walka rządu, tym jest ich więcej.
Pierwszy raz Jacek zwalczał ciemnotę chłopstwa za czerwonego harcerstwa, kiedy z chłopakami jechał na wieś rozkułaczać bogatych chłopów.
Akurat wtedy kiedy zginął, byłam u dentysty. W gabinecie było włączone radio. Nawet wydawało mi się, że on zginął za dnia, ale wiki podaje, że w nocy. Widocznie radio ZET ubolewało nad faktem straty. Na szczęście ja miałam szeroko rozwartą paszczę i nie musiałam się głośno ustosunkować. A facet mi zawsze śmierdział. Po prostu czułam to intuicyjnie.
Zeby jakiś niezorientowany a nadgorliwy WRONowiec nie wsadził Kotana do więzienia to przed wprowadzeniem stanu wojennego dano mu ochronę w postaci rejestracji stowarzyszenia, bo przecież ten Monar w Głoskowie można było podciągnąć pod nielegalne zebranie.