Siedziałem sobie cicho kiedy gardłowano na temat rzekomej niepodległości Szkocji, bo tylko szczery idiota wierzyć mógł, że można się oderwać od Anglików za pomocą wrzucenia kartki do urny. To jest niemożliwe, a każda linijka spisanej historii Irlandii, Południowej Afryki i samej Szkocji świadczy o tym dobitnie. Referendum to było pewną zagrywką, sądzę, że wpływowych kół biznesowych, które zorganizowały je i szum wokół niego, by pokazać całemu światu – patrzcie można! Demokracja działa! Zrobili referendum i nic się nie stało. Referendum to było legalne, kulturalne i spokojne. Szkoci pomachali flagami, pośpiewali, Sean Connery powiedział coś do mikrofonu swoich charakterystycznym głosem, tak lubianym przez kobiety i wszyscy rozeszli się do domów. Myślę, że nikt się nie smucił, poza ludźmi, którzy naprawdę nic z tego przedstawienia nie rozumieli.
Teraz będziemy mieli drugą odsłonę widowiska, cyrk bowiem przeniósł się do Katalonii i tam sprawy potoczą się inaczej, a właściwie już się toczą. Bo nie o Szkocję w tych referendach chodzi, ale o Katalonię właśnie i o pretekst do pokawałkowania starej Europy w myśl nowych planów. U nas, upieram się żadnych podziałów nie będzie, będzie osmoza. Wchłoną nas jedni, albo drudzy. Tam zaś może być różnie. Referendum w Katalonii jest zapowiedziane, ale rząd w Madrycie dobrze zdaje sobie sprawę, że nie może do niego dopuścić. Rząd ten bowiem tym różni się od rządu w Londynie, czym krzesło zwykłe różni się od krzesła elektrycznego. I to jest jasne dla wszystkich. Katalończycy wymyślili, chcąc zachować pozory, jakąś taką formułę, która pozwoli im referendum przeprowadzić, a jednocześnie zamydlić oczy rządowi madryckiemu, że niby nie chodzi o secesję, a jedynie o wybadanie nastrojów społeczeństwa. Tak naprawdę chodzi o zdobycie cennych informacji dotyczących rzeczywistych szans na secesję, która przebiegać będzie w kilku gwałtownych konwulsjach. Informacji, które posłużą za wytyczne dla polityków i banków. Referendum w Katalonii będzie w przeciwieństwie do tego szkockiego prawdziwe, choć według Madrytu nielegalne. To znaczy obędzie się bez śpiewów wesołych, za to pojawi się mnóstwo policji, wojska i z pewnością ktoś zostanie pobity.
Dlaczego ktoś jest zainteresowany podziałem Hiszpanii? A dlaczego nie? Hiszpania to kraj słaby, bez doktryny i celu, kraj którego życie toczy się wokół piłki i niemieckich turystów, kraj biedniejący i popadający w schizofrenię. Ma kilka okręgów przemysłowych, które ktoś mógłby zagospodarować i rolnictwo na w miarę wysokim poziomie. Zarządzanie tym z Madrytu przez lokalną, mającą słabe poparcie społeczne, mafię jest mało sensowne, tym bardziej, że inne mafie czegoś od Hiszpanii chcą. Tradycja zaś podziału półwyspu jest stara, widoczna na mapach i bardzo łatwo można znaleźć jej zwolenników, którzy odwołają się do jakichś innych niż kataloński, lokalnych separatyzmów. Wszystko jest kwestią pieniędzy.
Czy Katalończycy w razie secesji będą mogli rządzić się sami? Oczywiście, że nie, Katalonia stanie się ekspozyturą banków i rządów obcych z brytyjskim na czele. Toż przecież od Wielkiej Brytanii zaczęło się to całe referendalne zamieszanie i nie jest to, myślę, przypadek. No i są jeszcze Żydzi. Ja mam taką hipotezę, którą oczywiście można wyśmiać, że jeśli – w co wątpię – ale załóżmy, że tak się stanie, jeśli przepadnie państwo Izrael, to większość z nich przeniesie do Katalonii. A nie dość, że do Katalonii to jeszcze na drugą stronę Pirenejów. Do Tuluzy, Pau, Narbony i innych miast tak dobrze znanych nam z historii średniowiecza. Tak sobie właśnie myślę. Wszyscy mają jakieś koncepcje dotyczące przenosin Izraela, mam i ja. Nie widzę żadnego sensu dla którego poważniejsze niż to co już mamy lobby biznesowe i bankowe, nie mówiąc o osadnikach żydowskich, miałby przybywać do nas. Zabrać stąd coś, to tak, odzyskać nieruchomość i sprzedać, oczywiście, ale osiedlać się tutaj? Kiedy pół roku wieją dzikie wiatry i jest mróz, a nieraz deszcz ze śniegiem? Bez sensu. Katalonia to co innego. I Langwedocja to także co innego.
Puśćmy tak zwane wodze tak zwanej fantazji. Oto USA przestają popierać Izrael, nie dociekajmy przyczyn, bo zrobią to za nas inni. No i co? Trzeba osiągnąć jakiś kompromis, bo jedni mają bombę atomową i się nią chwalą, ale drudzy też coś mają i nie wiadomo co to jest. Dochodzi do porozumienia, Żydzi wychodzą z Palestyny, a Arabowie, jak to już nie raz bywało, uskrzydleni darowanym, bo przecież nie zdobytym zwycięstwem, zaczynają szumieć jak Europa długa i szeroka. No i wtedy dochodzi do najważniejszego. – Macie teren – pyta ich premier Wielkiej Brytanii, a to samo za nim powtarza szef nowo powołanego rządu izraelskiego w diasporze katalońskiej. – Mamy – mówią Arabowie. – To spieprzać mi stąd – odpowiadają tamci i jednego dnia cofają wszystkim socjal. Dochodzi do buntów, ale że żarty dawno się skończyły więc nikt się z Arabami nie patyczkuje. Do Francji, Hiszpanii i Londynu przybywają specjalnie zakontraktowane w Rosji i w Polsce bojówki do walki z islamem. Wszystkie miejscowe świry i byli wojskowi wyrzuceni na bruk z kontraktów dwunastoletnich zaciągają się do tych oddziałów. Można przecież postrzelać i nieźle się zabawić. Niemcy jak to zwykle oni próbują tych Turków bronić, bo się zdążyli do nich przyzwyczaić, ale panika jest taka, że miejscowe, berlińskie Turasy zaczynają sami z siebie łupać do policmajstrów na ulicach. No i nie ma wyjścia, trzeba się przyłączyć. Trwa to jakiś czas, a najgorsze spustoszenia dokonują się we Francji oczywiście. Kraj wyraźnie podzielił się na dwie połówki. Południową, która jeszcze jakoś wygląda, ale tam akurat zgromadziły się wszystkie arabskie rodziny, które uciekły z różnych stron Europy i północną gdzie wszystko się pali. Szef Katalońskiej diaspory mówi: tak nie może być, dojdzie do jeszcze większej katastrofy, dajcie to nam i my zrobimy porządek. Jak to? Pytają niezorientowani, a premier Wielkiej Brytanii milczy. – Normalnie – mówi ten Żyd – reaktywujemy Królestwo Wizygockie, z arianizmem jako panującą religią i diasporą żydowską jako najważniejszym think thankiem. Po ogłoszeniu tego w mediach wszyscy świadkowie Jehowy zaczynają wielką pielgrzymkę na południe. – Żarty – mówią politycy. Premier Wielkiej Brytanii milczy. – A gdzie będzie stolica – pyta niepewnie prezydent byłej już Francji. – W Vichy – rzuca ktoś z tłumu. Na sali śmiech. Tylko Niemcy są poważni. Premier GB dalej milczy. – Nie w Vichy – Żyd stara się zachować powagę – w Narbonie. Dlaczego tam – pyta Igor Janke szef jednego z polskich think thanków przybyłych na konferencję. – Bo już kiedyś tam była – Żyd uśmiecha się ciepło. – Nieprawda – woła redaktor Kłopotowski – który przybył na konferencję wraz z Igorem Janke – stolica państwa wizygockiego była w Tuluzie, czytałem o tym u…Milknie, bo przewodniczący diaspory patrzy na niego tak, jak zwykle małe dziewczynki patrzą na krasnoludki w książkach z bajkami. W jednej chwili cała sala odwraca się i wszyscy patrzą na Kłopotowskiego, a on robi się cały czerwony.
Z chwili zamieszania korzysta premier GB, bierze mikrofon i mówi, że jego kraj w całości popiera politykę diaspory i politykę rządu katalońskiego. – Gdzie są Hiszpanie! – wola ktoś z głębi sali – czy ktoś widział delegację hiszpańską. Nerwowe spojrzenia wokół, wzruszanie ramionami, uśmiechy, nikt nie wie gdzie są Hiszpanie. – O tam – woła ktoś stojąc przy oknie – na parkingu! Grają w bule. Wszyscy rzucają się do okien i rzeczywiście, na dole, na zalanym słońcem parkingu widać jak delegacja hiszpańska spokojnie gra w bule. Od czasu bowiem kiedy odbyło się katalońskie referendum, po którym w Madrycie pojawił się najpierw premier Wielkiej Brytanii, a potem książę Karol, Hiszpanie przestali przejmować się czymkolwiek.
Po konferencji uśmiechnięty przewodniczący diaspory spotkał się w pokoju hotelowym z premierem Zjednoczonego Królestwa. Rozłożyli na podłodze mapę Francji i wyznaczyli granicę, która przebiegała prawie tak samo jak w średniowieczu, oddzielając posiadłości hrabiów Tuluzy od posiadłości króla Anglii. I nastał świt nowej Europy.
Płyty z filmami Grzegorza Brauna już się skończyły. Książki jednak można zamawiać nadal. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Targalski też odleciał bo mówił, że USA zmienia sojusze i dogadało się z Iranem. Wirus Kopacz2014 czy czarcia śmieć 😉
Co to znaczy „też”?
Dobrze ze Pan Braun poszedl do tej gazety od razu wpisy nabraly ostrosci
W Hiszpanii są setki tysięcy osiedlonych Angoli, którzy uciekli przed deszczem i mgłą wykupując nieruchomości. Głównie na południu. Ich inwestycji trzeba przecież bronić!
Co do Żydów to chyba woleliby osiedlić się bardziej na południe, w okolicach Walencji, bo tam rosną, z kolei, setki tysięcy hektarów drzew pomarańczowych odmiany Jaffa.
Walencja to nadal Katalonia…
Ależ nie! Jest na południe od Katalonii i jest zupełnie inną prowincją, bardzo hiszpańską, nieprawdaż?
„Język walencki (llengua valenciana, el valencià) – określenie języka katalońskiego używane we Wspólnocie Walenckiej zgodnie ze statutem autonomii.”
„Valencian belongs to the Western group of Catalan dialects.[2] Under the Valencian Statute of Autonomy, the Valencian Academy of the Language (Acadèmia Valenciana de la Llengua, AVL) has been established as its regulator. The AVL considers Catalan and Valencian to be simply two names for the same language.”
@boson
O nie, nie, nie. Walencja to z pewnością nie jest Katalonia, przynajmniej na chwilę obecną. Nie jest przedmiotem dążeń separatystycznych. Co prawda należy do tzw. krajów katalońskich(PPCC) we fladze ma te żółto czerwone pasy i mówi się tam m. in. po katalońsku(catala), ale skoro tak to dołączmy do Katalonii najlepiej całą Aragonię, bo to właśnie w Reino de Aragon były jednym z głównych organizmów Aragonia, Katalonia i Kraj Walencji, do tego Andorrę, zachodnią Francję oraz połowę Sardynii. Dążenia niepodległościowe Katalonii(nota bene wspierane moim i nie tylko zdaniem bezpośrednio przez Czerwonych i różnorakich socjalisto-anarcho-syndykalistów) ograniczają się póki co do terenu regionu autonomicznego Hiszpanii, potem zobaczymy, ale prędzej pójdzie to w kierunku francuskim niż głębiej peninsularnym. Szkoda, szkoda, bo silna monarchia hiszpańska byłaby lekiem na wiele zła dzisiejszych czasów, dziś mamy już tylko atrapę monarchii, która odbiera insygnia bez ceremoniału katolickiego a królową zostaje zaciekła zwolenniczka republiki(czytaj Demokraycznej Republiki Ludowej) Hiszpanii. Kto wie, może nawet monarchowie hiszpańscy po sukcesie referendum uciekną tamże przed uciskającym ich butem hiszpańskiego patriarchalnego kapitało-klerykalizmu. To byłby dopiero kabaret, pozdrawiam!
Co za fantazja z logiką!…
@Henryś 🙂
nasz gospodarze nigdzie nie odleciał …..
śledziłam referendum szkockie …. reszta tez OK ….
🙂
Rysia co do Szkocji i Katalonii zgoda. Co do „USA przestają popierać Izrael” zgody brak – a tak 😉
Model inżynierii społecznej „Okno Overtona”. ciekawostka
Model ten opracował w latach 90. Joseph P. Overton (1960-2003), były wiceprezydent amerykańskiego centrum analitycznego Mackinac Center for Public Policy. Jego teoria opiera się na interwale idei, które mogą być w każdej chwili przyjęte przez społeczeństwo i o których w rezultacie mówią otwarcie politycy nie chcący, aby postrzegano ich jako ekstremistów.
Idea przechodzi przez etapy:
1. Unthinkable (niedopomyślenia, zabronione);
2. Radical (radykalna; zabronione, ale z zastrzeżeniami);
3. Acceptable (akceptowalne);
4. Sensible (sensowne);
5. Popular (popularne; możliwa do przyjęcia przez społeczeństwo);
6. Policy (decyzja polityczna, legalizacja, umocnienie się w polityce państwowej).
Na wykorzystaniu „Okna Overtona” oparto techniki manipulowania opinią publiczną w celu stopniowego przyjęcia przez społeczeństwo wcześniej obcych mu idei, na przykład tematów tabu. Istota tej techniki polega na tym, że pożądaną zmianę opinii dzieli się na kilka etapów, z których każdy przenosi postrzeganie idei w określone stadia, a ogólnie przyjętą normę przesuwa na ich obrzeża. Powoduje to późniejsze przesunięcie samego okna, tak aby osiągnięta pozycja znów znalazła się po środku, co umożliwia przejście do kolejnego etapu w jego granicach.
Think tanks (dosłownie: zbiornik myśli) tworzą i rozpowszechniają opinie poza granicami „Okna Overtona” w celu uczynienia społeczeństwa bardziej podatnym na różnego rodzaju idee w polityce. Gdy tego typu centrum chce wprowadzić jakąś ideę, którą opinia publiczna uważa za niedopuszczalną, to stopniowo wykorzystuje okno.
Jako przykład tego, jak można stopniowo zmienić opinię publiczną, weźmiemy małżeństwa homoseksualne. Przez wiele lat w systemie „Okna Overtona” idea małżeństw homoseksualnych znajdowała się w zakazanej strefie. Społeczeństwo nie akceptowało idei małżeństw między osobami tej samej płci. Ale media nieustanie wpływały na opinię publiczną popierając mniejszości homoseksualne. Małżeństwa homoseksualne zaczęto traktować jako zakazane, ale z zastrzeżeniami. Następnie jako dopuszczalne, a potem jako neutralne. Teraz są postrzegane jako „dopuszczalne z zastrzeżeniami”. Wkrótce, być może, będą w pełni akceptowalne.
Funkcjonowanie „Okna Overtona” zapewnia ogromna ilość specjalistów w sferze manipulacji opinią publiczną: technolodzy polityczni, naukowcy, dziennikarze, specjaliści od PR-u, celebryci, nauczyciele. Ciekawe, że takie tematy jak małżeństwa homoseksualne lub eutanazja już nie wydają się nam takie straszne. Przeszły po prostu cały proces „technologicznej” transformacji od „niedopuszczalnych” po „legalizację
Zjawisko to funkcjonuje również jako teoria ruchomego horyzontu. Opis jest niemal identyczny.
nooooo … tak …. tę poprawkę można przyjąć
🙂
Nie wiedziałam , ze to się tak nazywa , ale sam mechanizm obserwujemy na każdym kroku ….
Zdumiało mnie ogromnie kilka opinii wypowiedzianych przez zwykłych dość prostych ludzi , spotykanych na spacerach . Wyszłam w oczach rozmówców starszych niż ja na jakąś koszmarną konserwatystkę. Oglądają telewizję i sami nie wiedzą kiedy im się poglądy zmieniły .. np obyczajowe. Przeciez wiem co jeszcze 5 / 7 lat temu mówili.
OK, choć Akademia jest Valenciana a nie Cataluna.
„Ciekawe, że takie tematy jak małżeństwa homoseksualne lub eutanazja już nie wydają się nam takie straszne.” – a mnie wydaje się przeciwnie. Jakieś dwa lata temu problemy homoseksualistów w ogóle mnie nie interesowały, teraz mnie irytują na maksa i w ogóle nie dziwię się tym, co potrafią opluć jakiegoś posła ekscytującego opinię publiczną swoimi problemami z d… czuję, że też mogłabym go opluć, gdybym go spotkała. I w sumie to najbardziej mnie martwi. Mam świadomość, że ta agresja jest sprowokowana i pożądana przez wszelkiej maści piewców postępu, woda na młyn, powód działania, namacalny przykład homofoba. Na marginesie takie określenie wydaje mi prawie komplementem, w przeciwieństwie do epitetu „tolerancyjny”, który moim zdaniem niebezpiecznie zbliża się znaczeniem do „nierozgarnięty”.
Post Coryllusa świetny i bynajmniej nie baśniowy.
zwód taktyczny
dwie pieczenie w jednym ogniu : zepsucie w głowie tego co się da i ewentualne szykowanie ofiar agresji ….
to co opisuje coryllu np w przy[padku Irlandii ….
i to takie koło zamkniete , samonapedzające sie , bo potem się okaze że ofiary jednak niewinne …. czyli ci co pluli źli …itd …itd -:(
Nie znam i znać nie chcę.
Cybernetyk działa tak na @Coryllusa jak antysemita na @Darskiego. C.D.N 😉
Zasady inzynierii spolecznej dobrze wylozone.Media to w dzisiejszych czasach potega. Ludzie w ogole oczadzeni sa nie tylko tresciami saczonymi przez media ale uzalezniaja sie od technicznych zabawek I gadzetow w tempie zastraszajacym. wsiadlem niedawno do autobusu I zauwazylem po chwili ze olbrzymia wiekszosc pasazerow bawila sie smartfonami (srajfon, jak mawia moja siostra).
Zaniepokojony zerknalem na kierowce ale na szczescie prowadzil.
tu nie ma litosci
Termin „małżeństwa homoseksualne” jest nieuprawniony, gdyż termin małżeństwo dotyczy wyłącznie par damsko-męskich i to na dodatek związanych sakramentem małżeństwa właśnie.
Były, Miśki I, II, III i IV, czyli stare baśnie, dzisiaj mamy kawałek typu political fiction, a jak dojdzie do tego, że bedą to kawałki on line to… będzie cholernie ciekawie.
A rzesze Polaków wypychane są za granicę aby zrobić mijesce w Kataloni żydom .
Jestes trollem, chamem, a co najmniej pomyliles sie co do bloga i autora.
Kurcze, fajny tekst. W sumie to jak się tak głębiej zastanowić to scenariusz taki wcale nie jest wykluczony
mam tylko jedno pytanie, jak myślicie, czy główni gracze na planszy pt; świat biorą w ogóle pod uwagę wizje mistyków? i nie mówię tu o mistykach takich jak John Dee ale np: Objawienia Fatimskie itd ?
Myślę, że ,,wariant”, ta Katalonia ma być jednak w tzw. jeszcze Polsce. ,,Reszta” się zgadza. Nie powtórzę tego tak trafnie i fachowo, jak: Pan Stanisław Michalkiewicz z Polonią francuską w Paryżu (16.12.2012); http://www.youtube.com/watch?v=uXfdX7LeqF8&list=TLVwOaVQqDByvxDspAqDGG1Z0JuUwxu5ZT
czy: Pan Pan Grzegorz Braun – Kto podpala Świat cz.7f http://www.youtube.com/watch?v=ww7RahALreA
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.