cze 102019
 

Jakoś nie mogę oderwać myśli od partii zwanej PSL, która mieni się być partią reprezentującą wieś. To jest jedno z najbardziej oczywistych oszustw, z jakimi mamy do czynienia w przestrzeni publicznej. Niby wszyscy to widzą, ale nikt nie śmie w to uwierzyć. Ja się wczoraj przekonałem o tym po raz kolejny widząc telewizyjny występ niejakiej Urszuli Pasławskiej oraz objawionego światu, nie wiadomo skąd przybyłego, działacza ludowego Władysława Teofila Bartoszewskiego. Oboje państwo występowali w telewizji i opowiadali tam rzeczy nadzwyczaj zajmujące i demaskatorskie. Sami nie mając świadomości tego faktu, rzecz jasna. A może i mieli tę świadomość, ale mają to, pardon, w nosie i nie interesuje ich w ogóle co sobie o nich pomyślimy i co będziemy o nich pisać. Zostawmy ich jednak na chwilę i cofnijmy się w nieodległą przeszłość. Jak wszyscy pamiętają, a może nie, pracowałem kiedyś w tygodniku „Pani domu”, prowadziłem tam kilka kolumn, a jedną z nich była kolumna porad eksperckich. Współpracowałem nie tylko z weterynarzem, nie tylko z panią psycholog z ministerstwa sprawiedliwości, nie tylko ze sławnym Andrzejem Samsonem, ale także z Mikołajem Kozakiewiczem. Nie wiem czy ktoś pamięta tę postać. Mikołaj Kozakiewicz był działaczem ZSL, potem PSL, marszałkiem sejmu w czasie pamiętnego sejmu kontraktowego i kolejnego jeszcze, a do tego seksuologiem i profesorem nauk humanistycznych. Tę ostatnią informację zdobyłem wczoraj, zaglądając do wiki, bo kiedy z nim współpracowałem, a było to w ostatnich latach jego życia, byłem święcie przekonany, że jest on doktorem nauk medycznych. O sprawach zdrowotnych bowiem pisał, no i o seksie rzecz jasna. Pamiętam, że w czasie nielicznych rozmów poruszających tematy nie związane z pracą, zastanawialiśmy się czasem, jak to jest, że człowiek o takim wykształceniu został działaczem partii ludowej. Nie mogliśmy tego odgadnąć. Ów brak zrozumienia wyborów życiowych Mikołaja Kozakiewicza wynikał wprost z faktu, że nie rozumieliśmy co to jest PSL i partie ludowe w ogóle i po co one zostały do życia powołane. Na przykładzie Mikołaja Kozakiewicza widać, że celem powstania partii ludowych było szerzenie oświaty na wsi. Najpierw takiej normalnej oświaty, a potem oświaty seksualnej. Gdyby było inaczej Mikołaj Kozakiewicz nie zostałby marszałkiem sejmu, jednego, a potem drugiego. Profesor nauk humanistycznych, seksuolog i psycholog, autor książki „Małżeństwo prawie doskonałe”, w dwóch kadencjach parlamentarnych reprezentował partię ludową, którą my dziś kojarzymy z osobnikami takimi jak drewniany Waldek. To ciekawe, prawda? Mamy więc zdefiniowaną jedną misję rodzimej partii ludowej. Jest nią deprawacja wsi, a raczej inna organizacja tej deprawacji, która na wsi była obecna zawsze, ale spotykała się z potępieniem proboszcza i ostracyzmem sąsiadów. PSL, a potem ZSL, miał sprawić, żeby pozamałżeńskie i kawalerskie ekscesy wieśniaków miały bardziej cywilizowany charakter i były społecznie akceptowane.

Idźmy dalej. W telewizji wystąpiła wczoraj pani Urszula Pasławska. To jest ciekawa postać, także ze względu na piastowane funkcje. Pani ta była wicemarszałkiem województwa Warmińsko-Mazurskiego, jest wiceprezesem PSL i należy do kościoła ewangelicko-augsburskiego. Jest także praprawnuczką założyciela Mazurskiej Partii Ludowej Bogumiła Labusza. Z wykształcenia zaś jest prawnikiem. W czasie wczorajszego sporu z Kosmą Złotowskim powiedziała w pewnym momencie, że ona uważa iż PiS szydzi z protestantów. Poszło oczywiście o nieszczęsnego Szymona Niemca, który według Złotowskiego, szydził z liturgii katolickiej. No i jak to usłyszała Pasławska to wystrzeliła, że w sejmie PiS szydził z protestantów. A czemu? Otóż dlatego, że w czasie rocznicy wystąpienia Lutra sejm nie wydał żadnej związanej z tym uchwały. Ja nie wiem dlaczego miałby wydawać taką uchwałę, skoro większość posłów to katolicy, a mniejszość to agnostycy albo ludzie niezorientowani i zagubieni. I niby dlaczego polski sejm ma się w ogóle przejmować Lutrem i jego wystąpieniem?

Słowa pani Pasławskiej dały nam podstawę do postawienia kolejnej hipotezy na temat roli jaką PSL ma odgrywać na wsi. Jego prominentni działacze – tacy jak Pasławska – są wyznania protestanckiego, a to oznacza, że tradycyjnie rozumiany wiejski katolicyzm musi ustąpić przed partyjnym ekumenizmem. I pozostanie jedynie wstydliwym wspomnieniem, jakimś wyrzutem sumienia, skrywanym gdzieś głęboko na dnie duszy. Mamy już więc dwie postaci – seksuolog i protestantka. Idźmy dalej. Do studia w programie „Minęła dwudziesta” zaproszono wczoraj działacza ludowego, doktora Władysława Teofila Bartoszewskiego. Nie chcę tu za bardzo szydzić, ale pan ten wygląda jak Szmul Zbytkower, faktor Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jest on z wykształcenia historykiem i antropologiem. Pan Bartoszewski urodził się i wychował w Warszawie, tam studiował i robił naukową karierę. W latach dziewięćdziesiątych mieszkał w Kijowie i Moskwie. Studiował też w Cambrigde i pracował w Oksfordzie. Współpracował z KOR, i tu się zatrzymajmy, ja bowiem myślałem, że lista KOR-owców jest już wszystkim dobrze znana i wszyscy mają swoje miejsca w różnych partiach politycznych, a tu nagle bęc, wyskakuje ten nikomu wcześniej nieznany Bartoszewski Władysław i Teofil jeszcze do tego. Jego życiorys zawodowy jest tak niezwykły, że ja może za wikipedią zacytuję go tu w całości. Proszę bardzo:

Wykładał na Uniwersytecie w Cambridge, był wykładowcą na Uniwersytecie Warwick i był samodzielnym pracownikiem naukowym na Uniwersytecie Oksfordzkim.

W latach 90. zajmował się doradztwem strategicznym w angielskich i francuskich firmach COBA-M.I.D. oraz Central Europe Trust Company. W tym okresie specjalizował się w opracowywaniu strategii wejścia międzynarodowych korporacji i funduszów inwestycyjnych na rynki Europy Środkowej i Wschodniej.

W latach 1992–1993 mieszkał i pracował w Kijowie. W latach 1993–1997 oraz 2004–2005 mieszkał i pracował w Moskwie, skąd nadzorował działalność spółki na Ukrainie. W latach 1997–2000 pracował w amerykańskim banku inwestycyjnym JP Morgan w Londynie i w Warszawie (jako szef banku na Polskę), gdzie nadzorował m.in. projekty w sektorze telekomunikacyjnym i energetycznym. Następnie był dyrektorem zarządzającym w ING Barings odpowiedzialnym za wszystkie związane z Polską transakcje: fuzji i przejęć oraz na rynkach kapitałowych.

Koordynował też problematykę bezpieczeństwa energetycznego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdzie był zatrudniony na stanowisku doradcy ministra.

W latach 2007–2012 pracował w szwajcarskim banku Credit Suisse, ostatnio jako dyrektor generalny banku w Polsce. 

W latach 2012–2016 był zatrudniony w Grupie Kapitałowej PGE jako prezes zarządu Domu Maklerskiego PGE oraz wiceprezes spółki Exatel S.A[1].

Od 2015 kierownik katedry im. W. Bartoszewskiego w Collegium Civitas w Warszawie[2].

W 2018 podjął współpracę z Polskim Stronnictwem Ludowym. Poparł kandydatów tej partii w wyborach samorządowych w Warszawie[3], a w 2019 był kandydatem PSL do Parlamentu Europejskiego na liście Koalicji Europejskiej.

 

Jeśli o mnie idzie to wystarczy owo szefowanie w polskim oddziale JP Morgan. No i data podjęcia współpracy z PSL – rok 2018.

 

Mamy więc trzy postaci: seksuolog, protestantka i bankier. To ci ludzie definiują misję partii ludowej w Polsce. My zaś niepotrzebnie zupełnie przywiązywaliśmy się do tego co tam sobie gadają Pawlak z Piechocińskim. Kiedy przyszło co do czego, obaj zostali stanowczo odsunięci od spraw ważnych, a na ich miejsce wprowadzono ludzi odpowiedniejszych, stosowniejszych, którzy lepiej niż oni rozumieją problemy wsi. I teraz ciekawa rzecz, ja jestem wielce zainteresowany tym, jak ludzi takich jak Pasławska i Bartoszewski, bo rozumiem, że o Kozakiewiczu nikt już nie pamięta, odbierają mieszkańcy wsi, a także terenowi działacze PSL. Ja mam nawet kolegę, który jest takim działaczem w dość newralgicznym regionie, ale on mi pewnie na to nie odpowie, a szkoda. Jak to jest, że szeregi polskich chłopów, godzą się na to, by reprezentował ich w mediach, a pewnie niebawem i w sejmie, były dyrektor JP Morgan na Polskę, a także prawniczka wyznania protestanckiego? Ja oczywiście mam kilka sugerowanych odpowiedzi, ale nie udzielę ich celowo.

 

Dodajmy do tego jeszcze prezesa Kosiniaka Kamysza, lekarza, doktora nauk medycznych, należącego do jednego ze sławnych krakowskich gangów, które trzęsą miastem od stu ponad lat i gotowe. Pytanie, które ciśnie się na usta brzmi – która z tych osób potrafi kierować ciągnikiem rolniczym i umie odróżnić bronę talerzową od wieloskibowego pługa? Która z tych osób potrafi powiedzieć coś o frakcjach glebowych, albo rozpoznać ze dwie rośliny występujące na przeciętnej łące? Obstawiam, że żadna. A wszystko to są działacze PSL. Uważam też, że pojawienie się Władysława Teofila Bartoszewskiego to podzwonne dla polskiej wsi. Jeśli były szef JP Morgan, historyk i antropolog z wykształcenia, będzie reprezentował chłopów, to koniec. Sprawa kolejna – uważam, że PiS powinien definitywnie rozwiązać kwestię PSL, tak jak generał Sherman definitywnie rozwiązał kwestię dominacji wielkoobszarowych gospodarstw produkujących bawełnę na południu USA. Po prostu wszystkie je spalił. Nie może być litości dla działaczy PSL, a im silniej powołują się oni na tradycję, na zielone świątki i temu podobne kwestie z tym większym okrucieństwem należy ich traktować. Nie można wchodzić z nimi w żadne układy, ani nawet słuchać tego co mówią. Bo to są dewastatorzy, niszczyciele i przedstawiciele sił ciemności. Tyle mam w tej kwestii do powiedzenia. Dodam jeszcze tylko, że poparcie wyrażone przez Kosiniaka Kamysza dla parady równości nie jest żadną aberracją i politycznym koniunkturalizmem. To jest rzecz naturalna i wpisana w istotną misję PSL, misję, o której my – oszukani przez Pawlaka i Piechocińskiego – pojęcia zielonego nie mamy. I dziwne jest doprawdy, że teraz Kosiniak Kamysz wycofuje się z tego poparcia. Ja wiem, że on się wystraszył marginalizacji swojego ugrupowania, ale wiem, że jeśli tylko ta groza minie, oni na powrót zajmą się edukacją seksualną na wsi, jak w „Konopielce”.

 

Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl

  13 komentarzy do “Żywoty ludowców”

  1.  Kazimierz Kosiniak-Kamysz zdobył sławę i naukowe laury dzięki zaobserwowaniu „zjawisk fizjologicznych, związanych z wydzielaniem poszczególnych frakcji nasienia przez ogiera”.

     
     

  2. fajny zawód „protestantka”, ale ja nie o tym, no bo w końcu warta pokoleń u tej pani z PSL(fucha po dziadku), może na 10 %  stanowić w polityce jakoweś uzasadnienie, ale ten Bartoszewski to absolutnie w teczce dostarczony.

    No i  kto tam rządzi w tych partiach , że nie zna granic ni kordonów pieśni zew, gdzie Luter, gdzie  Kraków , gdzie Morgan, gdzie drewniany Waldek co kiedyś wygrał wybory i w TV emblemat PSL ustawiał w centrum mapy wyborczej, tak nieśmiało i niepewnie, jakby mu ktoś niedokładnie (z offu)  podpowiadał. On wtedy,  rozpaczliwie patrząc na „zaplecze” (szukał oczami podpowiedzi) miotał się z tym emblematem po mapie Polski nie wiedząc czy ma być w centrum, czy na lewo czy  co?

    No kabaret, prawie jak w piosence o predystynacji

  3. Jak w piosence „o predystynavcji” a nie o tym jaki jest filozoficzno – gospodarczy sens tych poglądów.

  4. I to jest poczucie humoru co się zowie 🙂

  5. Kariera Bartoszewskiego młodszego (jaki on wypoczęty i spokojny wchodził i wychodził ze swojej willi na Starym Żoliborzu – ja obok w segmencie również do niego należącym pracowałem w pewnej firmie) potwierdza zasadność schematu w przypadku banków na pewno, a i dużej części korporacji – „góra” to wstawieni ludzie i na nic frustracje, że nie robi się kariery. Niech młodzi uciekają stamtąd jak najszybciej.

  6. Bo to jest kabaret…

    … a te bartoszewskie dostarczone „w teczkach”,  paslawskie, o gamoniach kosiniakowych nie wspominam to jest  SMIERC  dla polskiej wsi…  licze, ze tym razem wies sie ocknie     i ten caly  PSL  ZAORZE  !!!

  7. taki wniosek cytowanych rozważań, stronnictwo narodowe chłopskie o konserwatywnym charakterze. No to dołożę dwa bon moty do wyboru:  „chłop potęgą jest i basta” oraz   „kto nie z kmieciem tego zmieciem”

  8. Jezeli byly szef banku angielskiego…znaczy irlandzkiego, historyk z wyksztalcenia bedzie reprezentowal Polske to juz koniec

  9. Morawiecki też historyk…więc koniec czego? 🙂

  10. PSL ma niewiele wspólnego z polską wsią, a co więcej znajduje się tam w głębokiej pogardzie. Ostatnim nazwiskiem (poza urzędującymi ministrami) jakie obudziło na wsi emocje, do dziś zresztą pozytywne, to było nazwisko Lepper. Wieś nie ma swojej reprezentacji w życiu politycznym, jedynie w wymiarze lokalnym istnieją tzw „układy” i „układziki”.

  11. a o ludziach PSL  w sejmie, wyborcy wiejscy mówili „zielone ZOMO”.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.