sie 142020
 

Są ludzie odznaczający się łatwością filozofowania, to znaczy łączenia w logiczne ciągi wypadków, poglądów, osób i zjawisk, w których każdy z osobna element jest wyrwany z kontekstu. Wszystkie zaś razem tworzą nowy kontekst, inspirujący i dla wielu osób ciekawy. Być może ma to swoją nazwę, ale ja, ponieważ nie mam łatwości filozofowania, nie znam jej i nie potrafię zastosować.

To wyrywanie z kontekstu, szczególnie historycznego, jest charakterystyczne dla ludzi występujących w obronie Kościoła i budujących różne rzewne narracje, które służyć mają uwzniośleniu przekazu i jego uwspółcześnieniu. W praktyce chodzi zwykle o to, by wydarzenia i postaci z przeszłości wpleść w aktualną walkę propagandową lub w jakieś wymierzone w dogmat podstępy.

Ja ten numer widziałem i w wykonaniu świeckich i w wykonaniu księży, ale mistrzem tej ekwilibrystyki jest redaktor Terlikowski. Ostatnio opublikował on na deon.pl felieton na temat możliwej kanonizacji Jana Husa. Terlikowski był w Pradze, stanął na wielkim rynku i się zainspirował pomnikiem. Ciekawe co by było gdyby Terlikowski pojechał do Nowego Jorku i wlazł na statuę wolności? Lepiej o tym nie myśleć.

Przyznam, że nie wchodziłem nigdy na portal deon i to co tam zobaczyłem zdziwiło mnie bardzo. Szczególnie zaś ilość dętych dylematów z jakimi musi mierzyć się rzekomo współczesny katolik. No, ale nie o deonie jest ten tekst. Jan Hus jest postacią wyrwaną z kontekstu politycznego i gospodarczego swoich czasów, ustawioną w niejasnym kontekście teologicznym i historycznym. Jest postacią często zakłamywaną i wykorzystywaną propagandowo. Dlaczego Jan Hus nie może być świętym? Bo zaprzeczał transsubstancjacji. Nie wierzył w żywą obecność Chrystusa w Eucharystii. I to w zasadzie sprawę załatwia. A jednak ciągle mówi się o rehabilitacji lub kanonizacji Husa. Dlaczego? Ma to wymiar polityczny i jest wyrazem słabości i pogubienia hierarchów. Tak sądzę, choć mogę się mylić. Jeśli Kościół chce kokietować Czechów, nie może używać wyrazu rehabilitacja. Jeśli zaś idzie o dogmaty, to przypomnę, że nie można było kanonizować księdza Skargi, bo krążyła plotka, że mógł być pochowany żywcem i przed śmiercią złorzeczyć Bogu. Terlikowski zaś chce kanonizować Husa, w imię dialogu pomiędzy chrześcijanami.

Może więc, na tyle na ile to możliwe, w krótkim tekście osadźmy Jana Husa na powrót w historycznych kontekstach. Skąd on się wziął? To zaskakujące, że chłopskie dziecko robi taką karierę. Jan Hus, jak wielu innych kaznodziejów i prekursorów humanizmu, przeszedł charakterystyczną drogę. Drogę, której póki co żaden historyk nie opisał i chyba już nie opisze. Oto, podobnie jak Grzegorz z Sanoka, zniknął dnia pewnego w młodym bardzo wieku na wiele lat, a następnie odnalazł się na uniwersytecie, gdzie zrobił karierę. Podobnie jak Grzegorz z Sanoka, charakteryzował się melodyjnym i dźwięcznym głosem. To jest dość wyraźna sugestia, którą można spotkać w niektórych publikacjach. Młodzi chłopcy, znikali gdzieś, a następnie odnajdywali się w ośrodkach akademickich z gotowym życiorysem, przygotowaną karierą i misją no i tą umiejętnością śpiewu, wynikającą być może z kastracji.

Hus wzorował się na Wycliffie. Jego z kolei teksty zostały przewiezione z Anglii do Czech przez dworzan królowej Anny, żony Ryszarda II, nieszczęśliwego króla pederasty, którego rodzina Lancaster zmusiła do abdykacji, a następnie zamordowała. Do czego Wycliff potrzebny był w Anglii? Do oderwania tronu od ołtarza i systemowego rabunku klasztorów, co miało wzmocnić budżet na wojnę z Francuzem. To się z różnych względów nie powiodło, ale wzór pozostał. Ludzie, którzy wykreowali Husa, dobrze wiedzieli do czego służą heretyckie idee, a w biografii samego Husa, przeczytać możemy, że on sam zetknął się bardzo wcześnie z antagonizmami czesko-niemieckimi, który miały podłoże gospodarcze. Co to znaczy? Czesi, korzystając ze słabości króla Wacława, przyrodniego brata Zygmunta Luksemburskiego, cesarza i króla Niemiec, chcieli przejąć władzę w całym kraju. Co to znaczy Czesi? To znaczy magistrat praski, szlachta z północnych prowincji i inne miasta, a także część duchowieństwa. Żeby przejąć władzę, trzeba zneutralizować króla, co łatwo się udało. Trzeba też zawładnąć uniwersytetem i rynkiem żywności. I to właściwie wszystko. Uniwersytet w Pradze, Czesi przejęli szantażują króla. Z uczelni wyrzucono Niemców i Polaków, około 2 tysiące studentów odeszło, a w Pradze pozostało ich jedynie 500. Aha, Hus był spowiednikiem królowej Zofii, a jak sobie do tej informacji dołożymy inną – negował zasadność ekskomuniki i absolucji, to w zasadzie mamy przed oczami mechanizm jaki posłużył praskiemu gangowi do wywierania presji na króla Wacława.

Wszystko to odbywało się w wielkim chaosie i fermencie, albowiem jednocześnie rządziło trzech papieży. W takiej sytuacji grupki cwaniaków, pod pozorem reform religijnych szykowały wielką zmianę stosunków własności w różnych miejscach Europy. Hus zaczął tym ludziom w pewnym momencie przeszkadzać, a wymuszony przez cesarza sobór w Konstancji, był dobrym pretekstem, by mistrza Jana tam wysłać z kategorycznym nakazem, żeby nie dopuszczono do jego powrotu. Piszę to, uwiedziony wdziękiem opowiadania Egona Erwina Kischa, który odwiedził przed II wojną światową celę Husa w Konstancji. Okazało się, że cela ta, w latach dwudziestych była mieszkaniem miejscowego pastora, który rezydował tam razem z córką. Był to wielopokojowy apartament, niewiele zmieniony od XV wieku.

W Konstancji duchowni katoliccy proponowali Husowi ucieczkę z celi, ale on się na to nie zgodził. Dziś podaje się ten fakt, jako przykład jego niezłomnej postawy i szlachetności. Przypuszczam, że było inaczej. Hus bał się wracać do Pragi, być może liczył na łaskawość cesarza, który – to hipoteza – uważał go przecież za osobistego wroga swojej rodziny, człowieka, który miał wielki wpływ na jego szwagierkę i brata. No i był uwikłany w tą rywalizację czesko-niemiecką o podłożu gospodarczym. Przypomnijmy, że reakcją na spalenie Husa była pierwsza defenestracja praska, czyli likwidacja tych rajców, którzy zadeklarowali wierność królowi a nie miastu. Potem zaś rozpoczęło się tak zwane powstanie. To znaczy grabież majątku Kościoła i katolickiej szlachty, gwałtowne zbrojenia, pod wodzą Jana Żiżki, a potem jeszcze wycinanie opozycji wewnątrz ruchu. Kraj był dobrze przygotowany do obrony i mowy nie było, żeby to był przypadek. Do tego wystąpienia Czesi przygotowywali się od dawna. Hus był ich przynętą na cesarza, który dał się złapać i ugrzązł w długoletnim konflikcie, który nazywamy dziś krucjatami antyhusyckimi.

Dyskusja o tym, czy Hus powinien zostać świętym jest bezprzedmiotowa i służy temu jedynie by atakować Kościół od środka. Pojawiło się tu wczoraj, w jednym z komentarzy, pojęcie wojny hybrydowej. Przytomnie zauważyłem, że żadnej wojny hybrydowej nie ma. Istnieje ona tylko w umysłach i publikacjach różnych proroków mniejszych, takich jak Bartosiak. No chyba, że naszą rzeczywistość uznamy za wojnę hybrydową, no ale jeśli tak, to musimy się mocno trzymać za kieszenie, żeby nam ich nie wydrenowano, w celach werbunkowych. Jeśli już chcemy, na tak zwanego chama, o tej wojnie hybrydowej bajdurzyć, to coś na jej kształt toczy się przeciwko Kościołowi. Zaś jednym z najważniejszych wrogów Kościoła w tej niby wojnie jest Terlikowski, który zaczyna swoje rozważania od kanonizacji Husa, potem gładko przechodzi do pedofilii w Kościele, której zapewne by nie było gdyby Husa kanonizowano, a kończy rzecz takim oto passusem:

Sobór Trydencki, choć wprowadził wiele istotnych dla katolicyzmu dogmatów, jednocześnie wyznaczył kurs, który zakończył się przesadnym wywyższeniem kapłaństwa kosztem innych powołań, ograniczył rolę świeckich i wprowadził typ pobożności, w którym posłuszeństwo pozostaje najważniejsze. Efekty tego myślenia zbieramy zaś dzisiaj, bo jednym z powodów skandali seksualnych pozostaje zakorzeniona w pewnym typie post-trydenckiej duchowości model klerykalizmu.

Najlepsze jest to: zakończył się przesadnym wywyższeniem kapłaństwa kosztem innych powołań.

Gdyby nie to przesadne wywyższenie kapłaństwa, kosztem na przykład powołania do życia w małżeństwie, zarówno Terlikowski jak i Terlikowska mogliby zostać hierarchami w Kościele. Bo w zasadzie czemu nie? Skoro małżeństwo, szczególnie wielodzietne, równe jest kapłaństwu, to ci, którzy są szczególnie predestynowani do życia w małżeństwie, mogą być także hierarchami Kościoła. Najpierw duchownymi, potem biskupami, a na końcu kardynałami. A niejeden przykładny małżonek mógłby nawet pomyśleć o zostaniu, hmmm, papieżem….

Kobiety także mogłyby myśleć o karierze duchownej, bo kapłaństwo kobiet, wobec zrównania kapłaństwa z małżeństwem, można by przecież rozważyć i zaakceptować. Można by wtedy także wokół takiej biskupiej rodziny zorganizować diecezję i pobierać opłaty za wszystkie czynności administracyjne. Czy to by nie było dobre wyjście? I ileż kobiet mogłoby się wtedy spełnić w roli kapłanki domowego ogniska? Myślicie, że żartuję? Aha, poczekajcie jeszcze parę lat.

Jan Hus był kaznodzieją i to go stawia na przeciwległym biegunie wobec Maksymiliana Kolbe, który był człowiekiem czynu. Ja zaś mam takie pytanie, które dręczy mnie od wczoraj, kiedy to prześledziłem komentarze pod tekstem o werbunku. Czy uważacie, że Maksymilian przygotowywał swoich wiernych na wojnę? Tak tylko pytam, bo pojawiło się wczoraj tyle ciekawych spostrzeżeń dotyczących katastrofy, która za chwilę nastąpi, że mnie to aż zastanowiło. A nie dość jeszcze, to podsunęło mi taką oto myśl, czy szykując się na rzeczy ostateczne, nie jesteście czasem heretykami, wielbicielami Husa, który straszył z ambony swoich słuchaczy różnymi plagami? Czy myśląc o tych wszystkich wojnach hybrydowych, tych strategiach zrównoważonego rozwoju, covidach i jedwabnych szlakach i całym tym pluszowym męczeństwie, w które nie wierzycie, a chcecie się jedynie ekscytować możliwością jego wystąpienia, nie stajecie przypadkiem po stronie diabła? Tak tylko pytam, bo jestem całkowicie i stuprocentowo pewien, że Maksymilian Kolbe, nawet gdyby mu anioł obwieścił, że jutro ma wybuchnąć wojna, machnąłby tylko ręką i poszedł nagrywać kolejną audycję w swoim radio. Przemyślcie to, koniecznie przemyślcie to swoje zamiłowanie do kaznodziejstwa i niechęć do działania. To ważne.

  37 komentarzy do “Czy próba kanonizacji Jana Husa jest elementem wojny hybrydowej prowadzonej przeciwko Kościołowi?”

  1. Konstancja w Szwajcarii?

  2. Dyskusja o tym, czy Hus powinien zostać świętym jest bezprzedmiotowa i służy temu jedynie by atakować Kościół od środka –  to wie każdy z wyjątkiem świętojebliwego Terlikowskiego

  3. Będąc na kempingu na wyspie Reichenau, kolebce Europy Zachodniej, dostaje się darmowy bilet na komunikację w rejonie Konstancji. Warto skorzystać.

    Jeżeli ktoś przeoczy granicę Konstancji i Kreuzlingen, to wystarczy nadstawić uszu, żeby się zorientować, że jesteśmy w innym kraju (Schwyzerdütsch).

    Wyspa Reichenau, leżąca rzut beretem od Konstancji jest dziedzictwem kultury UNESCO.

    Uważam, że pochodzące z łaciny słowo „kurwa” lub „kurwa mać” też powinno być objęte patronatem UNESCO, jako światowe dziedzictwo kulturalne.

    Wyspa Reichenau jest ogrodem owocowo-warzywnym południowych Niemiec i pełno tu szklarni, w których pracują między innymi Polacy.

    Leżąc w namiocie, było dobrze po 22-giej, cisza, spokój, świerszcze w historycznym miejscu, aż nagle słyszę na ulicy za ogrodzeniem kempingu grupę młodych Polaków, jak wracają skądś i rzucają łaciną.

    Gdyby to słowo było objęte ochroną UNESCO, to nie miałbym się czego czepić i mógłbym spokojnie zasnąć.

  4. Niechęć do działania i umiłowanie gadulstwa  to spuścizna samego Platona, który wywyższył idee, a poniżył podlą materię, to skutek głęboko zakorzenionego dualizmu. Skoro była też mowa  o Libanie, warto sprawdzić jak to jest u meronitow, którzy jak wiadomo są semitami i indoeuropejskimi, greckimi przesądami się nie przejmują. Podobno kazania ich księży roją się od konkretnych aluzji politycznych, być może jest to wskazówka, że lepiej pracować, niż kraść i mędrkować podczas mafijnych lanczykow i uczt.

  5. Niemcy i inni grzecznie spali, aż tu nagle nadeszli „łacinnicy” 😉

  6. co ten Terlikowski wyrabia, nie zauważył, że ani na jotę (najmniejsza litera w grece) nie wolno nam zmieniać,  nie doczytał

  7. Smutek zachodnich campingów przeraża, ponura cisza, porządek, ludzie chodzą na paluszkach nieufnie patrząc na siebie. Ekstremum spokoju osiągnięte jest na campingach skandynawskich, gdzie ta firma turystyki ma charakter niemalże narodowy. Tam kontakt można nawiązać z oryginałami, dziwakami, alkoholikami lub zaleczonymi alkoholikami, czasami z imprezującą młodzieżą. Gdy któregoś razu do biesiady dołączył się przeciętny Norweg, zachłystywał się wódką, aż w pewnym momencie spadł z krzesełka i zaczął biegać dookoła campingu na czworakach i szczekać. Ale przynajmniej nie przeklinał.

    Co do Husa i jego kanonizacji – gdyby Terlikowski wypowiadał się sensownie, szybko zostałby teologicznym kontestatorem na marginesie głównych układów.

    Mamy  od Boga trudne zadanie, w tym zakłamanym świecie i przy własnych słabościach nie dać się złamać.

  8. Szkoda, że nie ma kompetentnych instytucji, które mogłyby się wypowiedzieć.

  9. Duchowny głoszący z ambony czy innego podwyższenia konkretne  zapowiedzi zagłady to guru sekty z charyzmatami otrzymanymi od sił niejawnych . Te siły zmaterializowane są oczywiście w organizacjach również niejawnych ,które aktywnie dostrzegamy jako służby specjalne a  nie tylko te Qtwp1 czy Qtvny albo pokrewne im soroszopochodne byty ućkane w jakieś niebyty pchające się w  młodzieżowe odbyty celem sprostytuawania przyszłych pokoleń . Może trochę przerysowałem,z grubiańska i dosadnie . Żyjemy w  ciekawych czasach ,które się odgrażają ,że będą jeszcze ciekawsze  . Sztuka to nie dać się nabić w butelkę ,to jest sentencja  warta rozważenia  gdy ponieśliśmy jakieś straty na skutek nieangażowania się w awanturę . Te zaś obiecują nam złote pagórki i potoki a w efekcie możemy nawet potracić złoto pochowane nawet w zębach  .

  10. Spieszę z przypomnieniem. Taki sposób rozumowania  nazywa się RACJONALIZACJĄ – była „tu” o tym mowa.

    A Pan T. niestety jest człowiekiem czynu. Z licznymi sukcesami operacyjnymi.

  11. Podobna sytuacja zdarzyła mi się kiedyś na Słowacji. Tylko tam to akurat Niemcy urządzili  balangę z wrzaskami, rykiem i skakaniem po stołach do 3-ciej nad ranem aż pospadali z przepicia.

  12. Terlikowski na kandydata na prezydenta.  Zobaczymy co w duszy,  sercu gra. Klapki ludziom z oczu opadną jak w przypadku Hołowni.

  13. w jaki sposób, Terlikowski może kojarzyć się z noclegiem na parkingu i pijaństwem  –  nie rozumiem

  14. W temacie campingów wymyśliłem powołanie standaryzowanej sieci, np Polcamp, określającej zasady pracy i wyposażenia campingu z jakimś minimalnym nadzorem sieci. Typu kibelek, kuchnia, prąd, zlewnia, żeby ubodzy oracze mogli w myśl tych zaleceń uzdatnić swoje poletka i wejść w biznes turystyczny. Wszystko w oczekiwaniu na zachodniego caravannigowego turystę, który śmielej się zdecyduje na odwiedzenie Polski, otrzymując np w gratisie mapę tej sieci.

    Co do najważniejszej sprawy – osłabienie instytucji, upadek zasad i obyczajów było chyba w planie? A każdy, nawet najgroźniejszy boss np. z Dark Soulsów, upadnie w końcu pod nawałą drobnych ciosów sprytnego i upartego gracza…

  15. Na Słowację jeździ dużo NRD-owców.

  16. Na jeziorze Lubie jest kemping dla turystów z zagranicy.

    Na prywatnej wyspie, dojazd tylko promem. Właścicielem jest Austriak. Restauracja kempingowa nazywa się „Tiroler Stube”.

    Znajomy, stary rewizjonista z Görlitz jeździł do Sławy, ale dlatego, że on tam się chyba urodził.

    Moim zdaniem liczy się indywidualne podejście i sztuka projektowania ergonomicznych obiektów dobrze wkomponowanych w krajobraz.

  17. Za boga chińskiego ,sam bym na  to nie wpadł .

  18. Świadomie i metodycznie przedkładając czyn ponad kaznodziejstwo Kolbe sam wielokrotnie postawił się poza nawiasem. Poza tym nawiasem gdzie powinniśmy szukać inspiracji.

  19. Zwinęli taborytów za pijaństwo na parkingu, dokładnie, jak tych tutaj na filmie:

    patrz od 1:25:00

    https://m.youtube.com/watch?v=YsZkOpmZJYs

  20. >tyle ciekawych spostrzeżeń dotyczących katastrofy, która za chwilę nastąpi…

    Nie ma co prawda zdjęć z pierwszej defenestracji praskiej, ale jest płaskorzeźba apokaliptycznego kaznodziei, który podjudzał tłum husytów, a ratusz na Nowym Mieście stoi do dzisiaj. Dla żądnych wrażeń zamieszczam obrazy z trzeciej defenestracji.

    Defenestracje praskie

  21. nie wiedziałam że A, Mucha malował tez takie jak Matejko obrazy historyczne, kojarzył mi się (jedynie) z „portretami” ładnych kobiet.

    No ale to co zamieściłeś dla zilustrowania defenestracji – pokazuje dramaturgię chwili.

  22. O ile Husa możnaby nazwać intelektualistą (nie wiem, jakie kryteria musi spełniać filozof), to ruch rewolucyjny, którego był patronem, realizował już tylko jedną zasadę, a mianowicie taką, że przemoc pozwala rabować.

    Tę zasadę stosuje współczesny ruch LGBT i gender w Polsce, który chce doprowadzić kościoły do takiego stanu technicznego, jaki prezentują budynki kościołów we Francji, odebrać Kościołowi dotacje państwowe, przejąć te dotacje dla siebie, prowadzić zbiórki pieniędzy, otrzymywać wsparcie z ministerstwa kultury, MEN, samorządów itp.

    Warto byłoby napisać książkę „Od Husa do Hitlera” o tym, jak idee umożliwiają i usprawiedliwiają rabunek.

    Książka opisująca dzieje wybranych postaci, które stworzyły ideologie wykorzystane potem przez zwykłych bandytów byłaby rękawicą rzuconą w twarz redaktorowi Terlikowskiemu.

  23. Z jakichś powodów zanikła u nas forma literacka polemiki kierowanej do określonego adresata (jak również  paszkwil, pamflet, diatryba, krytyka), natomiast stosuje się podgryzanie i kopanie po kostkach albo zwykły hejt.

    Polemika odnosząca się do działalności, wypowiedzi i twórczości konkretnej osoby mogłaby być bardzo skuteczna.

  24. To proszę prześledzić działalność pana Terlikowskiego, ja wymiękam.

  25. Nie ma takiej rękawicy, wszystkie się odbiją i pan Terlikowski będzie robił swoje. Nie da się polemizować z kimś, kto nie wierzy w istnienie prawdy. W jego świecie każdy ma swoją najprawdziwszą prawdę.

  26. Jest prawda i prawda zmonetyzowana. Trochę na zasadzie sprawiedliwości społecznej.

    A sprawiedliwość społeczną, bazującą na prawdzie zmonetyzowanej, uwielbiają uprawiać wszelkie komitety – osiedlowe, blokowe, działkowe, obrony inteligencji … Ich głównym celem jest przenoszenie środka ciężkości własności, czyli słynna zasada automatycznych grabi naturalnie zwektorowanych dosiębiernie.

  27. We współczesną polemikę wplecione jest z założenia obrzydliwe matactwo, kłamstwo w żywe oczy, totalne wyparcie, połączone właśnie z hejtem, pluciem, obrażaniem, znieważaniem, poniżaniem.

    W ogóle nie stosuje się zasady, że nawet najgorszy przeciwnik może mieć trochę racji, i że my możemy tej racji nie mieć. Dlatego dyskusja sprowadza się do pyskówki, a nie uzupełniania wiedzy i poglądów.

    Umarła też kulturalna kawiarnia literacka, trudno złapać nastrój w coffeeheaven czy w szpanerskich, amfetaminowo-browarnych piwiarniach…

    A może się mylę? Może kultura wyższa przetrwała na sanatoryjnych dansingach?

  28. Nie znam bliżej dokonaj tego pana, ale grabie ma chybe niezłych rozmiarów, a przecież nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. I to jest zadziwiające, wystarczy go wpuścić do studia  i spali każdy temat.

  29. Po to jest, żeby palić.

    Kiedyś szczerze mówiąc nie do końca zgadzałem się z gospodarzem, jednak niestety obleśność tego człowieka przekracza dopuszczalne normy.

  30. Ten pan jest przekonany, że jest genialny i mam wrażenie, że nawet nie dostrzega, że jest używany.

  31. Nie może być polemiki, bo wszystkie polemiki są ustawione. Właśnie dlatego. Każdy to wie i nikt nie polemizuje. To jest zawłaszczenie. Trzeba mieć certyfikat, żeby być dopuszczonym do polemiki

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.