wrz 032020
 

Wysłuchałem z rana fragmentów jakiegoś starego wywiadu z arcybiskupem Rysiem. Wszystko przez to, że jeszcze wcześniej wpadła mi w oko informacja o aferze pedofilskiej w diecezji kaliskiej, która dotyczy tego iż biskup kaliski Janiak nie dołożył starań, by zdemaskować pedofilską mafię w miejscowym seminarium. Być może coś źle zrozumiałem, ale oskarżycielem biskupa był rektor tego seminarium, który został przezeń zesłany na jakieś, przepraszam, zadupie, gdzie siedzi do dziś. Rektor się odwołał i zrobiła się afera. Jej centralnym punktem jest sprawa wyświęcenia kleryka, który posiadał dużą (nie wiadomo dokładnie jaką) ilość materiałów pedofilskich i homoseksualnych. Powtarzam, być może czegoś nie zrozumiałem, ale mam wrażenie, że jeśli dochodzi do jakichś skandali w seminarium, to pierwszym człowiekiem, który powinien coś z tym zrobić jest rektor. Rozumiem, że nie mógł on nic przedsięwziąć ze względu na to, iż biskup diecezjalny czynnie wystąpił w obronie siatki pedofilskiej? Może niech ktoś to dokładniej wyjaśni, bo zamiast wyjaśnień mamy w diecezji zarząd komisaryczny, czyli arcybiskupa Rysia, który na jesieni zeszłego roku udzielił tego wywiadu. Opowiada w nim o tym między innymi, że Kościół nie zajmuje się polityką, ale chrześcijanie mogą się w politykę angażować. Kościół podchodzi do każdego człowieka z ojcowską, osobistą bardzo troską, która ma – tak to zostało zasugerowane przez księdza wywiad prowadzącego – twarz arcybiskupa Rysia. I rzeczywiście, trudno znaleźć w całym episkopacie, ba w Kościele całym, człowieka, który miałby powierzchowność bardziej budzącą zaufanie niż biskup Ryś. On jest po prostu uosobieniem cnót pasterskich, takim pasterzem, jakiego chciałby na czele całego polskiego Kościoła widzieć Sekielski i cały TVN. Uderzyło mnie w tym wywiadzie jedno – Ksiądz Arcybiskup Ryś, używa tak dziwnych wytrychów do wyjaśniania rzeczywistych problemów, że w zasadzie nie wiadomo co powiedzieć. Mówi, na przykład, że rany zadane Kościołowi, przez jego własne dzieci, są gorsze niż te zadane przez obcych. Powołuje się przy tym, na jakichś nie wymienionych z nazwiska teologów, czy też duchownych protestanckich. To znaczy, że protestanci nie są tymi dziećmi Kościoła, zadającymi mu rany? Że są obcy? A kiedy się tacy stali? Bo już w następnym zadaniu Ksiądz Arcybiskup mówi, że podziały w Kościele to są właśnie owe rany zadane ręką swoich, które goją się najdłużej.

Okay, wszyscy wiemy o co chodzi. O to, by Kościół pokajał się publicznie za wszystkie przypadki pedofilii, jakie zostaną ujawnione we wszystkich seminariach, chodzi także o to, by Kościół, za pomocą tej całej fundacji św. Józefa wypłacał odszkodowania ofiarom tejże pedofilii. A do tego nie mieszał się w politykę, ale jednocześnie nie pozwolił się zamknąć w zakrystii. Nie wiem, jak Jego Ekscelencja chce to osiągnąć, ale wydaje mi się, że to jest po prostu niemożliwe i służy jedynie kokieterii.

Nie rozumiem też dlaczego hierarchia, zamiast nazwać i opisać mechanizmy wywierania nacisku na Kościół, jakie stosują totalitarne reżimy i organizacje niejawne od dwustu z okładem lat, pracuje nad jakimś dokumentem (być może on już powstał, nie wiem), który ma uregulować relację Kościoła z osobami homoseksualnymi. Osoby te mają być traktowane podmiotowo i indywidualnie, a nie jako członkowie ruchów i organizacji jawnie Kościołowi wrogich. To jest z wielu punktów widzenia niepojęte, albowiem wspomniany wyżej mechanizm wywierania nacisku na Kościół, polega na tym właśnie, by za pomocą osób składających fałszywe deklaracje i usiłujących zdobyć zaufanie duchownych, zmienić całkowicie lub w części charakter i oblicze Kościoła. Cóż to jest dla gościa, który w rozmowie z kolegami opowiada, że jest prześladowaną lesbijką, wstąpić do seminarium, udając powołanie, skończyć je, a następnie zrobić karierę jako charyzmatyczny ksiądz? Potem zaś opublikować serię wstrząsających wyznań o tym, jak zepsuty jest Kościół. To jest dla takiego człowieka wyłącznie dobra zabawa, a do tego misja i czysty zysk.

– No, ale jakoś się wobec tego trzeba zachować – powie ktoś. A dlaczego? Dlaczego Kościół musi określać się wobec całkowicie politycznych, udających spontaniczność i pognębienie ruchów, które mogą swobodnie demonstrować, swobodnie wyrażać swoje poglądy, a do tego pozwalać sobie na akty agresji? Po co to robić? Przecież Kościół nie może mieszać się do polityki, a to jest właśnie współczesna polityka.

Kościół, w mojej być może błędnej ocenie, ma wykreować przed oczami wiernych taką wizję życia i zbawienia, by była ona warta tego, żeby oddać za nią życie. Nie jest rolą Kościoła użeranie się z prowokatorami, nie jest nią też polemika z narzuconymi przez media narracjami, które są częścią bardzo agresywnej polityki wobec Kościoła. Polityki, która nie ujawniła jeszcze swojego oblicza tylko dlatego, że jej demaskację uniemożliwia spolegliwa postawa hierarchów, takich jak Arcybiskup Ryś. Jeśliby któryś z biskupów spróbował lekko tylko usztywnić stanowisko i zaproponował nie polemikę bynajmniej z priorytetami organizacji LGBT i jej członków, ale po prostu wymianę tych priorytetów na inne, zostałby zagryziony przez media.

Sądzę, że skoro Kościół nie może angażować się w politykę, nie może też angażować się w rozwiązywanie problemów ludzi, którzy są mu wrodzy. I na nic się tu nie przyda zasłona dymna, w postaci fikcyjnego całkiem odróżnienia indywidualnej osoby od organizacji. Chodzi bowiem o to, by Kościół uwikłać i zmusić do płacenia. Metody jakie się w tym celu stosuje są stare i znał je już towarzysz Dzierżyński. Teraz zostały one wyłącznie uszczegółowione. Jeśli zaś idzie o pedofilów w Kościele, ich nazwiska i życiorysy powinny być ujawniane od razu. Może wtedy dowiedzielibyśmy się kim są ci ludzie i skąd się wzięli.

Dziś z rana dowiedziałem się, że ksiądz Roman Kneblewski został ostatecznie i nieodwołalnie pozbawiony parafii. Wszystko przez jego wypowiedzi niezgodne z polityką miłości. Odwołanie zostało podtrzymane ze względów formalnych. Oznacz to tyle, że nie można podjąć z tym faktem żadnej, nawet powierzchownej dyskusji. Można za to przyjrzeć się faszystowskim wypowiedziom księdza Romana, które cytuje Onet. Do najgorszych należy twierdzenie, że muzułmanie zaczną podrzynać gardła Europejczykom. Zważywszy na tlący się cały czas konflikt na Bliskim Wschodzie, trzy dekady wojen z muzułmanami i falę migrantów dopuszczających się różnych horrendów na ulicach Niemiec i Francji, nie ma co tego w ogóle komentować. Do tego jeszcze ksiądz Roman posunął się do tego, że kpił z Ryszarda Petru i kodziarstwa, a także domagał się zdelegalizowania lewactwa. Coś strasznego po prostu…Kara za to musiała być odpowiednio dotkliwa.

Nikt jakoś nie zamierza karać księdza Bonieckiego, którego dobrotliwa, ojcowska twarz ozdobiona szczerym spojrzeniem błękitnych oczu wyziera od kilku dni z każdego kąta internetu. Ksiądz Boniecki podpisał się pod apelem o uwolnienie mężczyzny używającego pseudonimu Margot. Nie wiem co na to Ekscelencja Arcybiskup Ryś, bo wygląda ów akt jednak na mieszanie się Kościoła do polityki, albowiem pan Margot reprezentuje jednak ruch, a nie tylko siebie samego. W dodatku ruch zajmujący się szerzeniem agresji na ulicach. Ksiądz Boniecki w związku z tym jawnie poparł politykę przemocy. Fakt, że nie obraził przy tym Ryszarda Petru, niczego nie zmienia.

To są aż nadto wyraźne podwójne standardy stosowane wobec duchownych w Polsce. Ich zastosowanie wskazuje też dobitnie na to, jak hierarchia traktuje wiernych, którzy oczekują od niej utwierdzenia ich w niełatwych przecież życiowych wyborach. Nie traktuje ich jak owce, ani nawet jak barany…

  19 komentarzy do “Polityka miłości”

  1. My, będąc uwikłani w katolicyzm, powinniśmy być przygotowani na urąganie. Ba! Powinniśmy nawet cieszyć się z tego… Moja radość w tym względzie osiąga niestety niskie pułapy.

  2. Arcyniskup Ryś niestety od dawna budził poważne kontrowersje.Kiedyś widziałem go na jakiejś pkważnej dyskusji o pkjednaniu i tych wszystkich krzywdach między religiami .To z miejsca pozbawia go zaufania .Liberalizm to nie zbawienie .

  3. Księdzu arcybiskupowi Rysiowi w jego parafiach nie dawać na tacę,  może otrzeźwieje ☺

  4. ktoś z tej audycji powinien zajrzeć na salon 24, gdzie pink panther sprawę opisuje w tekście pt prymas polak …

    z tekstu pink panther wynika że akt oskarżenia zaistniał w 2018 a zdarzenia z aktu oskarżenia ,miały miejsce ze 20 lat wcześniej, a oskarżany biskup  był w kaliszu dopiero od 2012 r

  5. na szkole nawigatorów – tekst pink panther – chyba  z dnia 21 czerwca b.r.

  6. Abp Ryś to uczeń ks. Jana Kracika, tego od książki „Święty Kościół grzesznych ludzi”. Trudno się dziwić, czemu pewnych spraw nie potrafi lub nie chce nazwać.

  7. Dobry wpis, aż się łapię że nie wiem gdzie jest ironia:)

    A na serio problem oczywiście jest poważny ale niestety hierarchia Kościoła w Polsce dała się wplątać w ten sam schemat co na Zachodzie. Bo cały majstersztyk z odszkodowaniami jest taki, że one nie są wprost za księży dopuszczających się czynów pedofilskich ale za to że korporacyjna hierarchia zamiata to pod dywan.

    A zamiata, bo to są ci sami ludzie co zamietli kwestię infiltracji KK w Polsce przez SB więc teraz zbierają owoce różnych umoczonych prowokatorów na wyższych stołkach. A z drugiej strony to są już stare dziadki które mam wrażenie że jedyne czego chcą to doczekać spokojnie emerytury – czyli ich horyzont trwania KK się kończy przed 2030, stąd akcje jak z Kurskim.

    Z resztą prymas Polak usiłuje jakoś tych lemingów w purpuratach ogarnąć ale też mu idzie jak krew z nosa przez ogólny impossybilizm.

    W zasadzie jedyne co „ratuje” sytuacje to miotanie się Ziobry i być może w konsekwencji współoskarżonym za ukrywanie pedofilii będzie zarówno KK jak i PRL i III RP więc odszkodowania będą wprost z budżetu.

    PS Boniecki też w swoim czasie dostał jakieś zakazy więc hierarchia przede wszystkim karze za nieposłuszeństwo bezpośrednim przełożonym a nie za jakieś tam „teologiczne dyrdymały”:(

    PS2 Wszystko ostatnio dzieje się w Polsce (i na świecie) pod hasłem „po nas choćby potop” więc może akurat KK w Polsce przetrwa na tyle długo by w nowym rozdaniu ustawić się po właściwej stronie okrągłego stołu

  8. Zapominają wszyscy o okrągłym stole, przy którym zgromadziła się „Banda czworga”.

    Banda czworga to (nie jak to chce JKM) strona społeczna, strona rządowa, strona kościelna i żona Mao Zedonga.

    Od tamtej pory rolami zamienia się strona społeczna z rządową oraz zmienia się żona Mao (Co niektórzy nazywają resetem), strona kościelna wspiera wszystkie  strony.

  9. Mi nikt nie urąga, bo to by była reklama i zwiększenie sprzedaży. To jest dopiero paradoks

  10. To jest skandal. W każdej sferze, także komunikacyjnej. Sprawa jest jakimś odgrzewanym kotletem, Janiak nie miał z nią nic wspólnego, ale musi się tłumaczyć i w konsekwencji odejść, bo nie chce przyjąć odpowiedzialności za nie swoje winy. Ryś też jej nie przyjmuje, ale zwala na Kościół jako strukturę. Wszyscy zaś milczą i kiwają głowami.

  11. Nie ważne czyj to uczeń. Nie rozumie co się dookoła dzieje?

  12. a biskup pewnie był jedynym  ze środowiska biskupów co nie wiedział w co go awansują/pakują z tym kaliszem

  13. Opowieść o miłości do polityki

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.