cze 162024
 

Myślę, że sprawy mają się tak – im większą sympatię Internet okazuje Beacie Szydło tym mniejsze są jej szanse na star w wyborach prezydenckich. Cała bowiem para machin promocyjnych działających w ostatnich latach zużyta została na degradację Internetu, przy świadomości, że jest on jednak bardzo groźny. Nie ma więc mowy, by Beata Szydło wystartowała na prezydenta, bo nikt jej tego nie zaproponuje. Byłby to triumf Internetu i triumf samej Beaty Szydło. Byłaby to też porażka manipulatorów przekonanych, że cała sprawczość świata zgromadzona jest w ich rękach i umyśle. Na to zaś pozwolić nie można. Bo jak, i przede wszystkim o kim, byśmy myśleli bez takiego Mistewicza i jego gazety „Wszystko co najważniejsze”. Albo bez Sakiewicza i jego telewizji?

Beata Szydło jest znienawidzona w PiS w sposób skryty, a przez to groźny. Więcej nawet, ona jest znienawidzona przez wrogów PiS, ale ci siedzą cicho i mogą co najwyżej knuć lub montować jakieś spiski po cichu. Po aferze z synem księdzem są świadomi bowiem, że ich nienawiść jest dla Beaty Szydło napędem politycznym. Partyjni koledzy byłej premier to co innego. Oni są naprawdę groźni. Już ładnych parę lat temu można było tu i ówdzie usłyszeć, że Szydło jest niebezpieczna dla samego prezesa. Jak sądzę plotki te rozpowszechniali ludzie, którzy obawiali się przede wszystkim o swoją pozycję u boku Jarosława Kaczyńskiego. Trudno bowiem znaleźć w polskiej polityce osobę bardziej lojalną i bardziej zrównoważoną niż Beata Szydło. Jest ona do tego pozbawiona głupich nawyków mimicznych, to znaczy że zachowuje powagę ale potrafi się też uśmiechnąć. W odróżnieniu od niektórych działaczek, które wyglądają jak smętne krzaki nad strugą, albo bez przerwy uśmiechają się głupkowato. Beata Szydło jest wizerunkowo bez zarzutu. Trudno więc, podsumowawszy to wszystko, co już zostało powiedziane, nie stwierdzić, że byłaby idealnym kandydatem na prezydenta. A to nie koniec. Beata Szydło nie ulega histeriom, którym notorycznie ulega otoczenie Jarosława Kaczyńskiego, próbując zwrócić na siebie uwagę mediów i czy w ogóle kogokolwiek. Trudno wyprowadzić Beatę Szydło z równowagi, a także trudno z niej szydzić, bo ona na te zaczepki nie odpowiada. Wszyscy pamiętamy idiotyczny film Patryka Vegi, w którym zrobiono z niej babę ze wsi, co pojechała robić karierę w wielkim mieście. Tylko kompletny debil mógł coś takiego wymyślić i tylko ktoś jemu podobny mógł to kolportować.

Często w odniesieniu do polskiej polityki używa się określenia „piaskownica”. Obecność Beaty Szydło tylko wrażenie to pogłębia. Na jej tle wszyscy politycy PiS, szczególnie zaś Morawiecki, wyglądają jakby się bawili w piaskownicy. To znaczy lekceważąc obowiązujące poza piaskownicą zasady próbują podejmować decyzje kierując się motywacjami i zasadami obowiązującymi w piaskownicy. I jeszcze mają potem pretensje do innych, że nie zostali należycie zrozumiani. Myślę, że premierowanie Beaty szydło nie przyniosłoby takich katastrof jak rządy Morawieckiego, a przede wszystko nie przyniosłoby takich kompromitacji. Niestety spośród polityków PiS branych pod uwagę jako kandydaci na prezydenta Morawiecki i tak prezentuje się najpoważniej. Reszta to jakieś fircyki w galotach, mydłki i aspirujący filozofowie wystrugani z kartofla. Szczytem szczytów jest oczywiście Kurski. Ludzie ci, żyjąc przez lata we własnym gronie odcięli się od wszelkich bodźców płynących ze świata innego niż ten, do którego aspirują. Ze światem, którym ewentualnie mieliby zarządzać, czyli tym, gdzie my żyjemy, nie chcą mieć nic wspólnego. Nienawidzą go i traktują jak garb i ciężar. Ewentualnie przedstawiają go w taki sposób, jakby był on jakąś planetą niedorobieńców, którzy w żaden sposób nie poradzą sobie bez ich światłego przywództwa. Jednym słowem – kroją rzeczywistość na swoją miarę. Przykładem tych niezwykłych obłąkań była niemrawa, bezskuteczna, oparta na idiotycznych pomysłach kampania wyborcza adresowana w zasadzie nie wiadomo do kogo. Ja sam głosowałem w Krakowie. Nie mając w pamięci ani jednego plakatu z Beatą Szydło, ani pół ulotki z jej wizerunkiem, zagłosowałem właśnie na nią, albowiem ona może się obejść bez takiego sztukowania osobowości i zasług jak plakaty i hasła wyborcze.

Powszechnym zjawiskiem w polityce i obyczajowości jest zniewieścienie. I nie chodzi mi tu o jakieś ekstrawagancje na paradach równości, a przede wszystkim o histerie, w które wpadają mężczyźni i o ich przemożną chęć prezentowania się publicznie i zabiegania o względy, przy jednoczesnym demonstrowaniu absolutnej nieskuteczności. To jest nie do zniesienia. Jeśli zaś uświadomimy sobie, że owa nieskuteczność wynika wprost z faktu, że wszyscy w PiS zależą od prezesa, co w praktyce oznacza – od otoczenia prezesa – tracimy dla tych ludzi resztki szacunku. Jak chcecie rządzić dużym krajem – pytamy – skoro nie macie kontroferty dla waszych kolegów, którzy popierając was jednocześnie dyszą z zawiści? Jak chcecie rządzić Polską, kiedy nie macie tyle siły i tak mocnego zaplecza, które narzuciłoby Kaczyńskiemu swoją wolę? Na tym tle Beata Szydło wygląda niczym archanioł Michał z ognistym mieczem, albo św. Jerzy przebijający włócznią smoka. Wygląda jak bohater na tle stada rozhisteryzowanych bab domagających się atencji.

Panuje w Polszcze naszej upiorny zwyczaj wypowiadania się na temat estetyki wyglądu poszczególnych polityków oraz sposobu ich wysławiania się. Jakieś stare ciotki płci obojga zaśmiecają sieć wynurzeniami na temat Tobiasza Bocheńskiego i innych estetycznych młodzieńców, którzy mogliby objąć urząd prezydenta. Powtórzę – ludzie ci nie są samodzielni, a przez to nie mają szans na nic. Tak samo niesamodzielnym człowiekiem był i jest Andrzej Duda. Nie rozumieliśmy tego za jego pierwszej kadencji, ale dziś już rozumiemy. Kiedy wyrwał się spod kurateli prezesa pojął tyle, że musi mieć jakąś nową kuratelę i pod skrzydła wzięła go pani Romaszewska. Dziś oglądamy schyłek jego prezydentury i nie wiemy co w zasadzie mielibyśmy powiedzieć i jak ją ocenić. Największe osiągnięcie pana prezydenta – Narodowe czytanie lektur szkolnych – nie uwzględniło nigdy takiej powieści jak „Faraon” Bolesława Prusa, na co słusznie zwrócił uwagę jeden z kolegów.

Podsumowując – Beata Szydło jest jedynym autentycznym politykiem w Polsce i jedynym politykiem autentycznie lojalnym wobec organizacji, którą reprezentuje. Cała reszta jest tych cech pozbawiona. Mam nadzieję, że poprzez sam swój charyzmat będzie ona zdolna do zgromadzenia wokół siebie ludzi, którzy, odpowiednio przysposobieni i zdyscyplinowani stanowić będą nową jakość na polskiej scenie politycznej.

Na dziś to tyle. Przypominam, że można jeszcze zapisywać się na spotkanie w Kielcach, które odbędzie się 28 czerwca, w Willi Hueta. Początek o 18.00

W dniach zaś 6-7 lipca mamy Targi Książki i Sztuki, które w tym roku odbędą się w pałacu w Ojrzanowie.

Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

  14 komentarzy do “Fenomen Beaty Szydło”

  1. „Narodowe czytanie lektur szkolnych – nie uwzględniło nigdy takiej powieści jak „Faraon” Bolesława Prusa, na co słusznie zwrócił uwagę jeden z kolegów.”
    Już chciałem zaprotestować ale przypomniałem sobie kto to powiedział 😉

  2. Wrogowie J. Kaczyńskiego doceniali, że PC zbudował z nieczego. Jednak kiedy przypomnimy sobie występy w „Dwóch takich co ukradli księżyc” to to „nic” z czegoś się wzięło. Pytanie, czy Szydło ma moc by powtórzyć sukces PC. Po odsunięciu jej z poprzedniej kampanii traktuję ją tylko jak zająca, który ma za zadanie grać na wynik innego wygranego. Coraz bardziej przekonuję się o partyzatce, do której i Pan należy. Ale my nie wyłonimy kandydata… W Poznaniu obserwuję jak tworzy się legendę czlowieka, którego co jakiś czas widziemy w programach, w wywiadach z ważnymi postaciami, jak prezydent sadza się go w pierwszym rzędzie i najazd kamery jest co chwila a na demonstracjach występuje jako „przypadkowy przechodzień z Gniezna”. W naszym pokoleniu wiadomo kim był afiszowany człowiek z Gniezna.

  3. Szanowni państwo, gdybym była mieszkanką Mazowsza zaglosowałabym na Jacka Kurskiego. Proszę tylko nie traktować tego jako dowodu winy pani Beaty Szydło. Jest poważną osobą to fakt.

  4. Myślę, że zastąpienie Szydło Morawieckim odebrało trzecią kadencję. Morawiecki robi wrażenie farbowanego lisa, Szydło była naturalna. Morawiecki miał chyba rozbroić politbiuro kołchozu, nie udało się, Mission Impossible przecież.

    Ale czy stonowanie i inne zalety Szydło zapewniłoby zwycięstwo? Może jak uśmiechnięci strzelą sobie jeszcze parę razy w stopę, pozdejmują kolejne krzyże, zablokują parę centrów miast i kluczowych inwestycji – to kto wie?

    I dochodzi jeszcze bonus za kobietę 🙂

  5. Morawiecki jest sztuczny, nieautentyczny,wszystko w nim wydaje się być skłamane.

  6. Musimy się pożegnać niestety, jeden prowokator w postaci żołnierza wolności w zupełności nam wystarczy

  7. Myślę, że Beata Szydło nie pokazała jeszcze wszystkich swoich atutów

  8. Być może się mylę (a na pewno nie mam żadnych dowodów) jednak odnoszę wrażenie, że w wyborach prezydenckich kobieta w zasadzie nie może liczyć na głosy kobiet. Tzn. na istotną liczbę głosów. Bo kobiety podświadomie oczekują na tym stanowisku mężczyzny. Oczywiście jakby wystawić Lehmpart, to wścieklice by na nią głosowały, ale przypuszczam, że nie wszystkie. Zakładam, że panie z żelaznego elektoratu PIS jak jedna żona, dałyby głosy pani Beacie, ale to chyba za mało.

    Mam nadzieję, że po 15.X aparatczycy ***owscy trochę oprzytomnieli. A Morawiecki, Bocheński i Błaszczak to tylko „fałszywe cele” dla tefałszenów, zaś rzeczywisty kandydat zostanie ujawniony w ostatniej chwili, coby mu obce szczujnie nie zdążyły zniszczyć wizerunku.

  9. „zastąpienie Szydło Morawieckim odebrało trzecią kadencję” – tak, mogła to być „matka wszystkich klęsk”. Sam jestem ciekaw jak pani premier by pokierowała podczas „pandemii” i wojny. To były dwie wielkie szanse, niestety zmarnowane a nawet gorzej niż zmarnowane! Obrócone przeciw ***owi a i częściowo przeciw Polsce!

    Przypuszczam, że p. Szydło przynajmniej nie dopuściłaby do teki ministra takiej kreatury, jak Niedzielski vel Szapiro.

  10. Nie mogę pojąć dlaczego Beatę Szydło zastąpiono Mateuszem Morawieckim, człowiekiem, który dorobił się dwóch pseudonimów w niemieckich służbach. I co podkreślił Michalkiewicz, tvn i reszta nie wykorzystali tego tematu, aby pis zmieść z polityki. Cisza sza jakaś zmowa milczenia.Przez co nie wiadomo komu on czasami służył i czemu pis tak zaorał ostatnie wybory. Być może na czas pandemii potrzebowano kogoś, kto bez ceregieli zamknie np. lasy i nie będzie zadawał pytań. A ktoś z dwoma pseudonim ami, które go uwikłały w przeszłości podpisze wszystko co mu podsunął, aby nie złamać sobie kariery.

  11. Przepraszam zaufałem Stanisławowi Michalkiewiczowi.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.