maj 042022
 

W naszych tutejszych rozmyślaniach wybraliśmy kierunek, który jest bardzo ciekawy ale oduczył nas niestety od oceniania i rozumienia zjawisk i rzeczy wprost. Cóż to znaczy? Najlepiej wytłumaczyć to na przykładzie posła Brauna, najbardziej bezkompromisowego parlamentarzysty w całej historii polskiego sejmu. Poseł Braun jest tak bezkompromisowy, że Tadeusz Rejtan mógłby mu pozazdrościć. Poseł Braun bez lęku domaga się powieszenia ministra zdrowia, bez lęku nazywa innych ministrów i rząd cały zbrodniarzami. Bez lęku też zapowiada, że zorganizuje powtórkę procesu norymberskiego. I wydawać by się mogło, że nie ma takiej siły, która by kategoryczne oceny i czyny posła Brauna powstrzymała. Okazało się jednak, że jest taka siła, a imię jej Federacja Rosyjska, kiedy bowiem zapytano posła Brauna, czy uważa prezydenta Putina za zbrodniarza, odparł, że nie spieszyłby się z etykietowaniem.

Przyznam, że mnie zatkało, albowiem po kim, jak po kim, ale po Braunie mogliśmy się spodziewać wyłącznie odpowiedzi wprost. Nie dostaliśmy jej jednak, a to wróży nam i naszej postawie, branej jako przykład, bardzo źle. Poseł Braun bowiem pragnie uchodzić i chyba ma po temu podstawy za osobę dobrze poinformowaną, nie wkraczającą na teren grząski i bardzo pewną siebie. To zaś oznacza też, że aby wygłosić ten czy inny komunikat musi czuć się pewnie. Jeśli więc nie spieszy się z etykietowaniem, to znaczy, że coś wie i wyczuwa niebezpieczeństwo. Jakiego rodzaju? Tego z kolei nie wiemy my, biedne żuczki, wpadające w pułapki swoich emocji i poprzez te emocje oceniających w kategoriach ostrych i kategorycznych postawy nie tylko samego Putina, ale także jego generałów. Czynimy to w dodatku nie posiadając dostępu do żadnych informacji istotnych, a to w oczach posła Brauna jest daleko idącą lekkomyślnością. Nie tylko zresztą w jego oczach, ale także  w oczach niektórych naszych kolegów. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego poseł Braun może nazwać ministra zbrodniarzem i domagać się jego egzekucji? Bardzo łatwo można to wyjaśnić – dlatego, że czuje się bezkarny, a do tego uważa, że postawa taka jest niezwykle atrakcyjna i pomaga w promocji. My wiemy, że to nieprawda, ale poseł Braun ze swoich złudzeń dopiero się będzie leczył. Nie wiem tylko czy jest w Polsce odpowiednie sanatorium, gdzie przyjmują tak ciężkie przypadki, ale być może na Białorusi coś się znajdzie. Swego czasu zachwalano mi wysoki poziom tamtejszych placówek.

Po tym wstępie, jakże nieprzychylnym posłowi Braunowi, chciałbym go wziąć w obronę. Jestem bowiem pewien, że nie ma on zbyt wielu możliwości by prezentować swoje poglądy, a wie przy tym iż jakiekolwiek łagodne formuły nie sprawdzają się w obszarze PR. Robi więc co może by zwrócić na siebie uwagę. Putina nie atakuje, bo się go boi i obawia się też, w końcu chciał nam tę koncepcję zaszczepić, że NATO jednak nas zostawi na pastwę Rosji. I on wtedy, ze swoimi poglądami i dorobkiem komunikacyjnym, będzie na wygranej pozycji. Jak przyjdą Rosjanie, wytłumaczy im co i jak, no i ocaleje wraz z rodziną. Nie mówcie mi nawet, że tak bezkompromisowy patriota pomyślał choć raz o ucieczce z kraju, gdyby zaszła opisana wyżej ewentualność. Na pewno nie pomyślał, a jako poseł celowo sekowany w mediach, musi jakoś podkreślać swoje istnienie i zaangażowanie w sprawy dla Polski ważne. Postawmy tu teraz ciężkie bardzo pytanie? A kogóż to telewizje zapraszają do swoich programów publicystycznych, skoro nie zapraszają Brauna? Taki, na przykład, Adrian Klarenbach, najbardziej bojowy redaktor w całej telewizji, bardziej bojowy niż poseł Braun, takie można odnieść wrażenie, regularnie zaprasza tam posła Gdulę. Po co? Nikt nie wie. Braun dałby przynajmniej uczciwe przedstawienie, na poziomie korespondującym z pobieraną przezeń dietą poselską. Gdula zaś jest po prostu synem komunistycznego wiceministra, który nie różni się wiele od tła, a często wręcz wygląda jak zaciek na ścianie. Prócz niego do telewizji zapraszają jeszcze Czarzastego, Lubnauerową, Pisiuk-Gahowicz i inne jakieś stwory z baśni braci Grimm. I to mnie przyznam dziwi, albowiem wskazuje na aspiracje prowadzących programy publicystyczne w państwowej telewizji, a także na kierunek, w którym posłowie partii rządzącej zamierzają się rozwijać. Okay, ktoś może powiedzieć, że Braun i cała Konfederacja to ruska agentura. No, ale Dziambora zapraszają. I posłowie z PiS z nim gadają? Nie za często, ale jednak. Pamiętam co się działo, kiedy u władzy było PO. Flekowanie posłów partii obecnie rządzącej było na porządku dziennym. Ludzie tacy jak Zybertowicz szukali schronienia na blogach w salonie24. Podobnie było z innymi. PiS organizował jakieś tajne komplety, na które Kluby Gazety Polskiej ściągały ludzi. Palikot szalał w telewizjach i organizował konferencje prasowe, gdzie popisywał się chamstwem tak niskim i pretensjonalnym, że dziwić się należy, jak łatwo mu to zapomniano. Dziś telewizja zwana reżimową, jak gdyby nigdy nic, oddaje swój czas antenowy najgorszym wrogom, którzy chętnie utopiliby całą partię w kałuży, podduszając wcześniej wszystkich gołymi rękami. Czyżby oni – odwrotnie niż poseł Braun – uważali, że można całkowicie lekceważyć sprawy komunikacji i wizerunku? Czyżby nie wyobrażali sobie życia bez lewicy i jej prominentnych członków? Jeśli tak, niech przypomną sobie Frasyniuka i jego występy. Może to kogoś tam otrzeźwi. Poseł Braun bierze pod uwagę możliwość gwałtownej zmiany okoliczności politycznych i dlatego nie nazywa Putina zbrodniarzem, twierdzi jedynie, że wybiegł on na aut. Już lepiej byłoby powiedzieć, że jest na spalonym, no ale niech tam. PiS jakby nie liczyło się z tym, że ich obecni polemiści, po możliwych wygranych wyborach, potraktują ich jak nawóz historii. Można oczywiście powiedzieć, że PIS nie ma z kim przegrać, ale do niedawna tak mówiła Platforma. Ludzie zaś, jeśli nie widzą konsekwencji w działaniu, tracą orientację i gotowi są uwierzyć, że w istocie nie ma żadnych zbrodni, a jest tylko jakiś słaby mecz piłkarski. Jeśli nie nazwiemy durnia durniem, przestępcy przestępcą, oszusta oszustem, oni wszyscy natychmiast dostąpią zaszczytu nobilitacji, a dyplomy szlacheckie wręczać będą jeden drugiemu. Potem zaczną przekraczać kolejne granice, tak jak to niedawno uczynił Bartosiak Jacek. Nigdy nie zgadniecie co zrobił – napisał fikcyjne przemówienie Jarosława Kaczyńskiego do żołnierzy. Proszę bardzo:

 

https://strategyandfuture.org/odezwa-jaroslawa-kaczynskiego-do-oficerow-i-zolnierzy-wojska-polskiego-o-potrzebie-zmian-cywilizacyjnych-i-kulturowych-w-wojsku/

 

Ja tylko chciałem przypomnieć, że kiedyś jedna wariatka wydała książkę składającą się z fikcyjnych listów Franza Kafki do jej własnej matki. Jak widzimy poseł Braun nie ma racji. Ani Putin, ani w ogóle nikt nie wybiegnie na żaden aut, albowiem boisko zostało pozbawione linii bocznych, Trzaskowski zaś wypędził kibiców z trybun na Narodowym.

  5 komentarzy do “Komunikacja aspiracyjna”

  1. były

    -Listy do pani Z

    – Listy do mojej córki

    – no i te w/w listy  -pasierbicy- do Franza K.

    – LIST Bartosiaka do żołnierzy

    – teren przetarty można próbować

  2. Dzień dobry. Ja wiem czemu tak jest, Panie Gabrielu, i to wyłącznie dzięki Panu. Pan bowiem ostatecznie przekonał mnie o prymacie ekonomii nad polityką, obojętne czy chodzi o dawne herezje czy o sprawy współczesne. Mając powyższe na względzie nie można już pytać czemuż to poseł Braun jednych śpieszy etykietować a innych nie. Bo takie dostał zlecenie. Cóż, trudno się dziwić, zawód wybrał taki, który z istoty wymaga chodzenia na kompromisy, chyba że się jest spadkobiercą Muska i Gates’a jednocześnie, a to zdaje się nie ten przypadek.  Co zaś do polityki kulturalnej, komunikacyjnej, publicystycznej obecnego rządu – nie możemy mieć żadnych złudzeń. PIS’owi wolno rządzić, ale niektórymi sprawami nie powinien się interesować. Jak na przykład; kto występuje w tvp, jakie filmy finansuje PISF, w ogólności wymiarem sprawiedliwości, służbą zdrowia i szkolnictwem. Śp. Lech Kaczyński myślał, że może jemu się uda, ale się mylił. Ci co przeżyli – wiedzą co mogą  a czego nie. I to właśnie jest przyczyna słabości kadrowej PIS, a nie odwrotnie. Ludzie, którzy wiedzą jak jest – wolą się trzymać od tego z daleka.

  3. Moim zdaniem ta cała konfederacja to nie jest ruska agentura może prócz JKM czy Brauna bo to są po prostu pożyteczni idioci, którym realizm polityczny pomylił się ze zdradą stanu, ale są tak zakochani w sobie i pyszni jak oni wychodzą na konferencję prasowe to mało się te marynarki nie rozerwa na nich od napinania się. A ludzie tacy jak jabłonowski Sykulski, gryguc czy jKM powinni bez deportowani najlepiej na Białoruś, tam jest wódka, kartofle, stare maszyny do pisania, słaby Internet posiedza dwa tygodnie i im fajka zmięknie… Będą prowadzić swoją radosną twórczość jak Emil czeczko

  4. Chyba jest dwóch Braunów, jeden publiczny, a drugi domowy, bo nie wyobrażam sobie, że tak samo zachowuje się w domu jak publicznie.

  5. Myślisz że Braun działa jak Rudolf Hoss? Do 15:00 gazowanie a popołudnie i wieczór Mozart i dzieciaki?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.