gru 022021
 

Jadę z samego rana do Wrocławia i tekst ten piszę wieczorem. Pomyślałem, po nagraniu kolejnej pogadanki, że warto rzec słowo w sprawie ich ogólnego stylu i temperatury. Jak widzimy są to rzeczy letnie. Jakiekolwiek dramatyczne wycieczki w kierunku swoich adwersarzy uważam bowiem za stratę czasu. Nagrania o patokomunikacji umieściłem świadom tego, że cała sieć wyżywa się w patokomunikacji i uważa, że to jest najlepsza zabawa. Ludzie ci budują w ten sposób tło dla aspirujących durniów w typie Tomasza Raczka, który uchodzi za estetę, albowiem za jego plecami ludożerka zjada sobie wzajemnie wnętrzności i trzęsie się przy tym od śmiechu. Wszystko to ma charakter wtajemniczenia, w które nie należy inwestować niczego, nawet splunięcia. Dlaczego tak? Albowiem patopopularność i patosława, a także patorozpoznawalność nie przekłada się na normalną sprzedaż. Przekłada się na patosprzedaż. No, a my nie mamy na składzie towaru z tej branży, więc nie możemy go sprzedawać opisanymi metodami. Nie mamy też na składzie towaru masowego, a przez to nie możemy używać do jego sprzedaży masowych narzędzi. Wszystko musi być inne. I będzie inne. Tyle tytułem wstępu. Opowiem teraz o pewnych zjawiskach, których ludzkie oko przeważnie nie dostrzega. Chodzi mi o tak zwane pokrewieństwo duchowe.

Łatwo można udowodnić, że większość z nas wywodzi się z patologii, którą próbowaliśmy sami, bądź czynili to nasi rodzice, powstrzymać jakimiś aspiracjami, mniej lub bardziej oszukanymi, a często po prostu fikcyjnymi. Pisząc patologia mam na myśli podwórko. W moim przypadku, była to ulica bardziej i przylegające do niej łąki. Dziś jednak chcę opowiedzieć o innym przypadku. Nieodległym i silnie rozpoznawalnym w naszym środowisku. Przypadku, który urasta moim zdaniem do rangi nie opisanego jeszcze w literaturze archetypu. Jest to wzór postawy, która dominuje dziś w całej patokomunikacji, jak sieć długa i szeroka. Nikt poza mną nie próbował jeszcze opisać tego zjawiska, wielu jednak podskórnie, intuicyjnie wyczuwa, że ono istnieje i że jest szalenie ważne dla zrozumienia uwarunkowań w jakich wyrastaliśmy. Ma to zjawisko także wielu mimowolnych naśladowców, którzy nie zdają sobie sprawy z tego co czynią, albowiem wyrastali z dala od mateczników, gdzie rozradzały się omawiane przeze mnie postawy. Co nie znaczy, że nie wpływały one na ich rozwój. Wpływały, ale w sposób tajemniczy, który określić możemy właśnie jako pokrewieństwo duchowe. Raz kiedyś valser zbliżył się do zdefiniowania tego fenomenu, ale poprzestał na opisie sytuacyjnym. Pora zdradzić o co mi chodzi, o czym w ogóle gadam. Otóż mówię o Mamei. Co to takiego? Mameja to rodzaj pewnego uwikłania duchowego i środowiskowego. Z jakich ograniczeń wynika, można się domyślać, ale lepiej nie zgadywać, bo łatwo się pomylić. Mameja nie jest zjawiskiem prostym, to cała piramida, której wierzchołek skryty jest w chmurach. Bywają różne jej rodzaje, a nazwa jest zawsze taka sama, zaczerpnąłem ją z moich okolic, albowiem przezwiskiem tym określano pewnego człowieka, który reprezentował wzorcowy typ Mamei. I tak na niego wołano. Z grubsza można rzec, że Mameja to połączenie sprzeczności i to skrajnych, ale nie będzie to do końca prawda. Najbardziej rozpoznawalną cechą Mamei jest niedojrzałość. Mameja jest wiecznym dzieckiem, ale jego charakterystyczną cechą jest to, że nie posiada wdzięku. Nie można więc o nim powiedzieć – Peter Pan. Mameja bowiem chce być za wszelką cenę poważny, to zaś prowadzi go na bezdroża. Łatwo wpada w pułapki, albowiem wiele mu się początkowo wybacza, wynika to z silnego osadzenia w grupie rówieśniczej, gdzie Mameja zajmuje miejsce ważne, ale nie kluczowe. Kiedy grupa się rozpada, a poszczególni jej członkowie dorastają, żenią się i wyjeżdżają do innych miast, Mameja zostaje na miejscu. Nie dorasta, albowiem jego marzeniem jest, by ciągle było jak dawniej. Żyje on bowiem wyłącznie złudzeniami, próbuje je utwardzać jakąś prowizorką, która ma pozory stałości. W rzeczywistości Mameja lewituje w przestrzeni, gdzie relacje międzyludzkie nie istnieją. Najbardziej typowym zajęciem jakiemu się oddaje, kiedy jego grupa rówieśnicza ulegnie dezintegracji, jest próba wychowywania młodocianych sportowców. Ci patrzą w niego jak w obraz przez kilka sezonów rozgrywek podwórkowych, ale potem też dorastają i Mameja zostaje sam. Próbuje jeszcze raz i jeszcze raz, i znowu, dopóki rodzice dzieci nie zirytują się naprawdę. Podwórkowa odmiana Mamei kończy źle. Nie pamiętam co się stało z naszym, a raczej nie naszym, ale tym z sąsiedniej dzielnicy, bo u nas Mamei nie było. Był jeden za torami, a jeden mieszkał w blokach na stacji. Ten za torami jeszcze jakoś rokował, ale ten ze stacji skończył marnie. Wybrał się kiedyś z jakimiś małoletnimi na żelazny, kolejowy most przerzucony przez Wisłę i postanowił pokazać im, jak się skacze z takiego mostu na główkę. Skoczył i już nie wypłynął. Teraz ważna uwaga – dysfunkcje psychiczne nie są przyrodzoną cechą Mamei. Chodzi raczej o pewien typ wrażliwości i pewien typ dążeń, które nigdy nie mogą być zaspokojone, albowiem są one jedynie tworem wyobraźni karmionej słabymi filmami i podobną literaturą. Często jednak Mameja powstaje bez filmów i bez książek, tak po prostu – sam z siebie. Może w wyniku niekorzystnych prądów emocjonalnych w domu rodzinnym? Sam nie wiem.

Mameja jest dziedzictwem duchowym, które przeniknęło do internetu. I nie tylko. Częściowo także do polityki i publicystyki. Mameja jest jedną z osi patokomunikacji. Ludzie, którzy reprezentują ten typ osobowości , aktywni w sieci mają oczywiście o wiele bardziej rozbuchane ego niż pierwowzór z podwórka i zanim zorientujemy się, że jeden z drugim to po prostu Mameja, musi minąć trochę czasu. Rozpoznanie utrudniają młodociani gromadzący się wokół Mamei, ufający, że kontakt z nim może pomóc rozwinąć ich przyrodzone zdolności. Uwaga młodociani! Jeśli jakiś facet, który wywarł na was wielkie wrażenie swoimi przemowami, proponuje wam wycieczkę na wielki, żelazny most kolejowy, przerzucony nad nieuregulowaną rzeką, nie idźcie za nim. W najlepszym razie będziecie świadkami wyciągania trupa z wody, w najgorszym sami się w niej znajdziecie. Mameja nie rozumie bowiem wyrazu odpowiedzialność. Wie tyle, że trzeba ją zwalić na innych, a samemu zabłysnąć w grupie rówieśniczej. Mameja sieciowy tym się różni od podwórkowego, że ma on – internet stwarza takie możliwości – zdolność reaktywowania grupy rówieśniczej. To może być krótkotrwała reaktywacja, ale z całą pewnością będzie ona widoczna. Jej powodem może być wydarzenie, które Mameja aranżuje, albo jakaś prowokacja mająca uwieść nie tylko młodocianych. Reaktywowana grupa rówieśnicza zaś daje się zrobić w bambuko, albowiem sieciowy Mameja często dysponuje jakimiś iluzorycznymi mocami. Te zaś są trudniejsze do zdemaskowania niż moce podwórkowe. Wiadomo, że dowodzony przez Mameję team piłki nożnej nie zdobędzie żadnego trofeum. Mameja osadzony w mediach, albo publicystyce, ma o wiele większe pole do popisu, jeśli chodzi o kreację złudzeń.

Pora na podsumowanie. Zawsze czułem się skrępowany w obecności Mamei. Nie miał on nigdy nade mną żadnej władzy i nie imponował mi. Nie szydziłem też z niego, jak trochę wydoroślałem, bo jego zachowania były mi po prostu obce i uważałem, że jest to postać smutna. Taki Pierrot, któremu co jakiś czas odwala i robi coś tak nieprawdopodobnie głupiego lub krępującego, że tylko najwierniejsi koledzy mogą mu potem podawać rękę. Wielu jednak drwiło bez litości z Mamei, a ten nie wiedział co zrobić i szukał jakiegoś nowego audytorium, albo wykonywał jakieś dziwne sztuki mające potwierdzić jego moce.

Pamiętam taki moment, który, być może niesłusznie kojarzę z Mameją. Oto na tablicy ogłoszeń przy stacji, pojawiła się kiedyś kartka z napisem, że zespół sportowy z dzielnicy takiej i takiej zajął trzecie miejsce w ligowych rozgrywkach w warcabach stupolowych. Zdjąłem to ogłoszenie i długi czas przechowywałem je, bo uważałem, że jest to bardzo śmieszne. Później gdzieś mi ono zginęło.

Nie można być Mameją, a sieć otwiera nieprawdopodobne wręcz możliwości w tych zakresach i mami człowieka złudzeniami, których na żadnym podwórku nie mógł wymyślić nikt, nawet lokalny naciągacz i ściemniacz, który mówił, że wyjechał kiedyś z matką na wakacje do Mozambiku, ale cofnęli ich z lotniska, albowiem matka miała nieważny paszport. Poznali jednak w hali odlotów greckiego miliardera, który zaprosił ich na swoją prywatną wyspę. Tak bywało na podwórkach, a w sieci jest jeszcze gorzej. Żeby nie wpaść w takie pułapki, najlepiej liczyć pieniądze, nie lajki. Od tego przychodzi otrzeźwienie. Życzę wszystkim miłej zabawy.

  11 komentarzy do “Mameja czyli pokrewieństwo duchowe”

  1. nie wiem dlaczego , jak to czytałem miałem z tyłu głowy słowo CELEBRYTA.

  2. Dzień dobry. Istotnie, spotyka się takich ludzi, typ opisał Pan prawidłowo. Ja ze swoich obserwacji dodałbym to tylko, że kiedy przy pomocy długiego drąga sięgnie się wgłąb psychiki takiego egzemplarza i wywlekłszy to na trotuar rozpocznie wiwisekcję, zawsze znajdzie się jakąś frustrację o podłożu seksualnym. A kiedy przejrzy się dokumenty – znajdzie się jakieś uwiedzenia nieletnich, molestowania itp, itd… Taka postawa życiowa moim zdaniem wynika z jakichś kompleksów i traum powyższej natury przeżytych w dzieciństwie. W praktyce niewiele na to można poradzić, poza omijaniem szerokim łukiem i oczywiście uważaniem na to co robią nasze dzieci i z jakimi trenerami chodzą ćwiczyć…

  3. To samo, co powyżej, coś jest na rzeczy, nie zawsze, ale czasem

  4. to jest dramat z tymi nowymi filmikami, wcześniej w sklepie oglądałem wszystkie teraz żadnego, bo nie potrafisz ustawić dźwięku, nie może go nagrywać urządzenie nagrywające obraz tylko musisz mieć mikrofon przy buzi jak w sklepie przy stacji metra. mów do mikrofonu albo to nie ma sensu!

  5. Kapitalny przyczynek do psycho-socjologicznej taksonomii rodzaju ludzkiego. Spełniający wszelkie wymogi opisu nowego taksonu: cechy wyróżniające, cykl życiowy, holotyp i nazwa :). Ciekawe czy się przyjmie ?

  6. To ja będę decydował co ma sens, a co go nie ma

  7. Uwaga trochę niegrzeczna, ale techniczna, ja na laptopie nic nie słyszałem, dopiero po przerzuceniu na tv odsłuchałem.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.