Nasze tutaj dyskusje o aspektach rynkowych sztuki rozmaitego rodzaju sprowadzone zostały ostatnio do tak zwanego parteru i całkowicie unieważnione. Stało się to wczoraj za sprawą portalu WP. Od wczoraj też nikt nie powinien mieć wątpliwości, że wszystko co się mówi o tak zwanej sztuce awangardowej, czy to w muzyce, czy to w jakiejś innej dziedzinie, to po prostu blaga przykrywająca manipulacje propagandowe polityków, najczęściej czerwonych. Niby mieliśmy już wcześniej tego Gombrowicza i ten cały Kronos, z którego jasno wynikało, że o żadnych głębiach w twórczości pana Witolda mowy być nie może, że to nawet nie gęba i pupa tam gra, ale morda i dupa po prostu. Przepraszam miałem nie używać wyrazów, ale jakoś nie mogłem się powstrzymać. Nie o panu Witoldzie jednak będziemy tu mówić, ale o osobach innych zgoła i z innego rynku pochodzących.
Jak wszyscy wiemy zmarła Kora Jackowska i przez to nie można już od kilku dni włączyć w samochodzie radia, żeby nie usłyszeć którejś z jej okropnych piosenek, albo żeby nie natknąć się na zawodzenie fanów, dla których Kora była całym, czy też połową życia. Ja miałem o tej śmierci nie pisać nic, ale coś mnie wywiodło na pokuszenie i piszę. Już mówię co. Wczoraj na WP, wieczorem późnym, nad całym serwisem, na czarnym pasku, na zmianę z filmami tego wysztafirowanego durnia, co udaje dziś Wołoszańskiego i przemawiając do pustych sal sugerując jednocześnie, że gada do tłumu, pojawiła się informacja, że zmarł Tomasz Stańko. Nie wiem czy każdy rozumie co napisałem – na dole całe połacie strony poświęcone wybitnej, prawdziwej i jedynej w swoim rodzaju, buntowniczej artystce, która nie dość, że śpiewała to jeszcze pisała i komponowała, a na górze okazyjnie pojawiający się pasek, na zmianę z reklamą jakichś idiotyzmów, informujący, że zmarł jakiś tam trębacz nieważny, jakiś grajek, o którym nie wiadomo czy do kotleta z cyganami nie grywał. To jest naprawdę niesamowite, dla mnie przynajmniej. Mam na myśli postawienie na głowie kryteriów oceny twórczości i całkowite podporządkowanie ich propagandzie. W dodatku jakiej….! Niech to szlag. Z niejakim zdziwieniem przeczytałem, ze Kora zaczynała swoją karierę od wokaliz w ścieżce dźwiękowej filmu „Przyjaciele”. Tak się składa, że ja dokładnie pamiętam serial „Przyjaciele”, bo oglądałem go często, albowiem występował tam facet nazwiskiem Jakubik, a Jakubików było na naszej ulicy sporo i wszyscy byli ciekawi, jak w filmie zaprezentują jakiegoś Jakubika. Grał go taki znany, mordziasty aktor, który zwykle wcielał się w role wiejskich przygłupów. Serial „Przyjaciele” był ważny z kilku powodów. Wystąpił tam podsekretarz stanu w ministerstwie kultury, sławny dobry komunista i taternik, Michał Jagiełło. Grał człowieka, który zaszedł daleko…między dygnitarzy. Odwiedzał jednak wieś rodzinną i bratał się z chłopkami. Serial opowiadał o powojennym konflikcie pokoleń, starzy vs młodzi. Ci młodzi to oczywiście postępowi komuniści, co nie chodzą na pasterkę i robią różne inne bunty domowe, wywracające starym świat do góry nogami. No i do tego właśnie filmu dołączono wokalizy artystki Jackowskiej, niech jej ziemia lekką będzie. Serial ten puszczany był do znudzenia w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Sam zaś Jagiełło stał się później legendą opozycji demokratycznej, zdaje się przez to, iż zeznawał jako świadek oskarżenia w tak zwanym procesie taterników i jako taki, cały ten proces, a także samych taterników uwiarygodnił. Nie wiem czy dobrze zapamiętałem, ale spór szedł o to czy ci taternicy rzeczywiście istnieli czy też może była to jakaś kreacja, nie wiadomo dokładnie czyja. Niech tam, nie o to dziś chodzi…
W biografii Kory próbowałem znaleźć jakiejś informacje o tym, gdzie i kiedy odbyła ona jakąś edukację muzyczną. Nie udało mi się namierzyć takich informacji, być może źle szukałem. Podobne rzeczy są najłatwiejsze do znalezienia w biografii Tomasza Stańko, albowiem Stańko, co by nie mówić o jego odznaczeniach, wyborach życiowych i karierze, był muzykiem z prawdziwego zdarzenia. Miał osiągnięcia, dyplomy, zrobił sukces, a lista płyt, które nagrał sam i wspólnie z innymi artystami zwala po prostu z nóg. Tymczasem od dwóch dni radio trąbi o tym, że zespół Maanam nagrał aż 11 studyjnych albumów. Aż jedenaście….! Niesamowite! W ciągu czterdziestu lat istnienia. Czytając u docenta wiki biografię Kory i Stańki nie mogłem się oprzeć takiemu oto wrażeniu – od momentu kiedy Stańko wyszedł na scenę i zatrąbił, wszystkie zespoły i muzyczne instytucje zabijały się wręcz o to, by pan Tomek zechciał łaskawie pokazać się w towarzystwie, które oni organizują i zagrał wraz z nimi. Stańko był dopraszany wszędzie i każdy chciał z nim występować, albowiem – poprzez stworzoną przez niego jakość – była to autentyczna i oczywista nobilitacja. Czytając o Korze miałem inne wrażenie, takie mianowicie, że ktoś na siłę dokładał do niej muzyków i aranżerów, którzy tworzyli efekt, po to, by jej naturalne mankamenty i braki nie były dla nikogo widoczne. To się niestety nie udało, bo nawet osobnik o tak niskiej kulturze muzycznej jak ja słyszy, że piosenka o cykadach to jest nędza wręcz nieprawdopodobna, a ta zwane solówki w wykonaniu Jackowskiego, to jest żenada do kwadratu. Niestety musimy tego słuchać niemal bez przerwy. Nie sposób włączyć radia w samochodzie. Nie sposób też spokojnie słuchać ludzi, którzy mówią, że umarła artystka prawdziwa, artystka buntu autentycznego i oni teraz pojadą z jej płytą na Cyklady i umieszczą ją w jakimś niedostępnym kościółku na jednej z wysp. Doprawdy, moc i skuteczność propagandy peerelowskiej jest zdecydowanie niedoceniana. Minęło tyle lat, a to wciąż działa i będzie działać nadal. Paralizatory emocji masowych to jest wynalazek ważniejszy niż bomba atomowa.
Słowo o autentycznym buncie Kory i jej kolegów. W podstawówce wszyscy zbierali plakaty zespołów, które umieszczone były w gazetach takich jak „Razem” czy „Na przełaj” czy nawet „Zielony sztandar”. Pewnego dnia do listy prasowych zakupów doszedł jeszcze jeden tytuł – „Zarzewie”. Wydawane to było na szmatławym papierze, ale miało kolory. W pierwszym albo jednym z pierwszych numerów znalazło się zdjęcie grupy Maanam, z Korą, w dziwnej tiulowej kiecce i czarnych rajstopach z prawdziwymi, a nie stylizowanymi dziurami. Pamiętam to dokładnie, bo koledzy stoczyli o ten plakat bitwę, nie wiem jednak czy plakat ją przetrwał, czy też został zniszczony w trakcie walk na szkolnym korytarzu.
Nie dowiemy się z biografii artystki, jakie były jej prawdziwe korzenie, choć o tych całych korzeniach wszyscy dookoła bredzą tak, że szkoda już nadwyrężać uszy. Z powierzchownego oglądu sytuacji wynika, że była to pani ze środowisk ludowych, zaczęła karierę w filmie opowiadającym o doli chłopa, umieszczano jej zdjęcia w Zarzewiu, gazecie młodzieży wiejskiej, a także w Zielonym Sztandarze. Zmarła w Bliżowie na Roztoczu, niedaleko Bondyrza, o którym kiedyś może coś opowiem. To są dość wyraźne wskazówki. W realiach komunistycznych bowiem podział na kasty i strefy wpływów był sztywny i stały. Gdyby Kora pochodziła na przykład ze środowisk wojskowych, skończyłaby jak Regina Pisarek, albo Danuta Morel, ale ta ludowość ją uratowała, chłop bowiem potęgą jest i basta. A także w sposób niezrozumiały i zadziwiający potrafi przedzierzgnąć się z tępego wieśniaka z widłami w ręku, we wrażliwego muzyka etno grającego na fujarce. Myślę, że trzeba by prześledzić dokładniej życiorysy tych wszystkich Osjanów i ich krewnych.
Oto na naszych oczach odbywa się triumf tandety i propagandy, w dodatku w dekoracjach pogrzebowych, dla podkreślenia jeszcze tego triumfu umiera – boskie zrządzenie – artysta prawdziwy Tomasz Stańko. I on właśnie zostaje przez tych wszystkich speców od muzyki, tych Niedźwiedzkich, Sierockich i innych bęcwałów potraktowany jak śmieć. To jest demaskacja, tylko, że nikt jej nie widzi, bo wszyscy są sparaliżowani, a ich serca wypełnione są sokiem z buraka.
Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl
Jestem szczęściarą,dowiedziałam się o Korze prze przypadek od mojej córki:”coś o jakiejś Korze piszą,że nie żyje” 🙂
Bomba atomowa może zamknąć raz na zawsze, albo na długo kanały propagandy więc jest ważniejsza. Wtedy każdy musiałby się zając tym co naprawdę ważne, tym co ma w zasięgu wzroku.
propaganda muzyczna – buraczanym polem.
Nieźle się zdziwiłem czytając w latach 80-tych prozę iberoamerykańską. Przy lekturze Eduardo Kieffera „Żeby cię lepiej zjeść” wręcz ryknąłem, bo tam żywcem zerżnięty przez Maanam tekst wywiadu z lady Gladys Carmen – a to był pierwszy ich (s)hit „Boskie Buenos”.
Teraz sprawdziłem to w wiki. Ciekawa rzecz – tu wiki podaje jeszcze tak, jak nam to wbijano do głów przez lata (że to niby Kora jest autorką tekstu): https://pl.wikipedia.org/wiki/Boskie_Buenos_(Buenos_Aires)
Ale tu już tak trochę lepiej (lista utworów nr 3, że niby Kora tekst przetłumaczyła): https://pl.wikipedia.org/wiki/The_Singles_Collection_(album_Maanamu)
Niestety to też jest kłamstwo, bo tłumaczem książki Kieffera był Andrzej Nowak, a Kora dokonała plagiatu par excellence
Zastanawiało mnie dlaczego tekst tego Buenos jest taki koślawy i rozwiązałeś tę zagadkę. Dzięki. Ja bym tylko tego plagiatem nie nazwał, tylko taką zagrywką a la Queneau (jeśli mu czegoś nie uchybiłem) – wycinamy zdania, sklejamy i wychodzi nam coś.
Znalazłem w sieci:
„Oto najistotniejsze fragmenty wywiadu Sebastiana z Miss Piel Dulce (strony 120-130):
– Imię?
– Lattarulo, Gladys Semiramis. Po babce. Ale niech pan da Gladys del Carmen. Będzie lepiej. Dobrze?
[…]
– No tak… Na co zamierza pani przeznaczyć pieniądze z nagrody?
– Chcę jeszcze raz pojechać do Europy. Byłam już raz, wie pan, we Włoszech, u dziadków. Byliśmy ze trzy miesiące, strasznie się wynudziłam, nie mogłam się doczekać powrotu do Buenos Aires. Ale znów mam ochotę pojechać, poznać Paryż, Londyn… Podróżować jest bosko. Więcej się można nauczyć jeżdżąc niż czytając, panie dziennikarzu.
– Co pani sądzi o mężczyznach?
– Ach, jaki pan ciekawski! Ostrzegali, żebym się strzegła dziennikarzy. No dobrze, o mężczyznach myślę, że wszyscy powinni być tacy jak mój ojciec, uczciwi i pracowici. Otóż to.
– Niech mi pani powie, wierzy pani w horoskopy, w chiromancję, w astrologię?
– Widzi pan: w horoskopy, chiromancję i te inne sprawy czarowników nie wierzę. A co się tyczy astrologii, powiedzmy ciał astralnych, Jowisza, planet i tego… oczarowują mnie!
[…]
– A więc to nie pierwszy pani sukces?
– Nie, oczywiście, że nie. Poza tym, kiedy wracaliśmy z Europy, wybrali mnie Syreną Morza. Na uroczystości przekroczenia równika, wie pan? Było bosko. Zaprosili mnie do pierwszej klasy i siedziałam przy kapitańskim stole i częstowali mnie szampanem. Uwielbiam szampana, chyba już mówiłam?
[…]
– Jestem do głębi wzruszony. Jeszcze raz dziękuję. Adios.
– Adios, panie dziennikarzu. I niech pan nie zapomni przesłać mi dwudziestu egzemplarzy dziennika. Potem podaruję panu zdjęcie z autografem. Adiooooos!”
http://tollerblogspotcom-toller.blogspot.com/2009/05/zeby-cie-lepiej-zjesc-boskie-buenos.html
pod tym linkiem lepiej wyglądają te użyte w Buenos zdania – bo są wytłuszczone – a mi się te wytłuszczenia nie skopiowały…
Powiedziałbym, że oboje startowali w innych dyscyplinach. Utworu Tomasza Stańki jakoś nigdy nie nuciłem. W ogóle bardziej kojarzę jego wygląd a szczególnie specyficzną czapeczkę niż sposób w jaki grał, barwę instrumentu czy jakieś konkretne nuty. M. Davisa np. potrafię coś zanucić. Nawet nie jeden kawałek. Być może gdybym usłyszał na żywo T. Stańkę, to bym pisał coś zupełnie innego. Ale to tez jest związane z tym, że jazz lubię tylko w ograniczonym zakresie. W skrócie – jak można zanucić jakąś melodię to mi się podoba.
Kora pochodzi ze środowiska bynajmniej nie ludowego (może jednak wsi-owego?), lecz urzędniczo-inteligenckiego:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kora_(wokalistka)
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10217893193381118&set=a.1263932638065.41829.1222207149&type=3&theater
Tu całość wywiadu, który mi nastręczył FB; ostrzegam, że tego nie da sie czytać (po co ludzie robią takie rzeczy?):
http://www.maanam.pl/artykuly/nowe-art/020506-rzeczpospolita.htm
W wywiadzie pada kuriozalne zdanie, że mama Kory urodziła się „na Ukrainie, w Stanisławowie”. Cóż, moja Mama, urodzona w Tarnopolu, miała w dowodzie osobistym jako miejsce urodzenia – ZSRR. Kiedy Kora udzielała wywiadu, zrobiła się tam Ukraina, na której zresztą nie ma żadnego Stanisławowa, jest Iwano-Frankiwsk.
W tej biografii nie mogło oczywiście zabraknąć krzywdy wyrządzonej przez księdza-pedofila: „Pod sutanną miał spodnie, a w tych spodniach cukierki w głębokich kieszeniach. Nie dawał nam ich sam. Dziewczynki musiały podchodzić po kolei i grzebać w tych kieszeniach, by znaleźć cukierka.” Całość tu:
https://www.wprost.pl/199301/Bylam-ofiara-ksiedza
Zresztą ten pomysł ze zmuszaniem dzieci do grzebania w kieszeniach i okolicach pamiętam z literatury, chyba to było u Kuśniewicza. Widać, że artystka była oczytana.
@umami
Źródło piosenki Buenos Aires – rewelacja!
Co do środowiska to i Osjan, i MAANAM, i Stańko, w którymś momencie ze sobą i grali, pewnie też ćpali, i co tam się jeszcze w tamtych czasach robiło. Stańko nagrał płytę z Osjanem i zagrał też w utworze MAANAMU Parada słoni i róża. Lubiłem to nagranie, dlatego pamiętam (kilka innych także).
Jak nie kupiłem ani jednej płyty Kory tak Stańki niemal wszystkie, oprócz tych trudno dostępnych (Taj Mahal) i tych ostatnich, z którymi mam programowy problem – Wisława i Polin.
No i to popieranie Komorowskiego… jak z Szaflarską.
Wystawione przed śmiercią rachunki.
Zastanawiałem się tylko, jak można było być tak bezczelnym i po prostu zerżnięty tekst podpisywać swoim nazwiskiem. Wydaje mi się, że są 3 możliwości mogące wystąpić także łącznie:
– Kora „pisząc” ten tekst była wtedy jeszcze kompletnie nieznana, więc mogła przypuszczać, że pies z kulawą nogą jej „poezji” drążyć nie będzie
– Kora łudziła się, że książka Kieffera jest tak kompletnie niszowa, że nikt tego nie będzie w stanie wykryć (ten argument jest słaby, bo np. tłumacz Andrzej Nowak jeszcze żyje i pewnie piosnkę Maanamu znał)
– Kora miała na tyle mocny dupochron, że sprawą się nie przejęła
Obstawiam punkt trzeci.
No rzeczywiście ciekawe środowisko. A pewna aktorka, córka Ostaszewskiego to obecnie gwiazda TVN i czarnych marszów…
Marek Jackowski wspominał, że Kora nie chciała wziąć z nim katolickiego ślubu, co było dla niego problemem. Sam Jackowski walczył z alkoholizmem, a życie osobiste ułożył sobie w końcu z dużo młodszą dziewczyną. Zobaczył ją siedzącą samą na widowni po koncercie i zrozumiał, że to będzie jego żona. Pomyślał w tym momencie: „Boże, dlaczego taka młoda!”
Potem, przed wyjazdem do Neapolu, prowadził w Zakopanem galerię „Pod Aniołem”. Chyba z niej żył, to były czasy, gdy tantiemy nie dawały stabilnego dochodu.
Z wypowiedzi można było wywnioskować, że był wierzącym umiarkowanym konserwatystą, a może mi się tylko wydawało?
Jednak skleroza – ten kawałek Stańki na płycie MAANAMU – O! ma tytuł Zwierzę. Musiałem sprawdzić. To w sumie niezła płyta, podobnie jak Nocny patrol. Ale to pewnie przez sentymenty jestem bardziej wyrozumiały.
Ale wracając do propagandy. Od tego Buenos zaczęła się także medialna kariera Steczkowskiej.
Co by o Steczkowskiej nie mówić, to ma przynajmniej solidne wykształcenie muzyczne i lepiej śpiewa.
Po prostu pogaństwo i antykultura. Jakby po prostu nie mogli grać czy śpiewać – musi być jeszcze ideologia. Ale dzięki temu jasne jest przynajmniej kto to finansuje.
Sporo z nich robi rzeczy naganne i są one puszczane w „niepamięć”, ale przychodzi taki czas, że te zaciągnięte długi trzeba spłacić, a ten przymykający dotychczas oko określa kiedy i jak; następuje wtedy wprost wysyp politycznych deklaracji tych całych celebrytów.
Czepiasz sie Pan Kory zupelnie bezpodstawnie. Miala swoje piec minut na poczatku lat 80 i chwala jej za ta. Stanko tez nie byl Bogiem tylko zwyklym rzemieslnikiem trabki. Twierdzenie, ze cala jego tworczosc to szczyty Olimpu jest zwykla sciema. Opowiadaj Pan o ksiazkach i przestan szukac u innych dziury w calym.
Coś mi się kojarzy, że Kora pobierała nauki w szkole prowadzonej przez siostry zakonne i te siostry rzekomo strasznie biły ją i w ogóle. Stąd pewnie te psychiczne rany, zapijane i wyśpiewywane. Wziąwszy pod uwagę proweniencję większości yntelygenckich gwiazd tamtego pokolenia, pochodzenie Kory pewnie faktycznie było wsi-owe, ale nie chłopskie bynajmniej.
Ojciec Kory był przed wojną komendantem policji, więc raczej nie był związany z WSI.
„Z wypowiedzi można było wywnioskować, że był wierzącym umiarkowanym konserwatystą”.
W tym czasie jeszcze mieszkałem w Zakopanem, moim rodzinnym mieście (końcówka lat 90-tych). W niedzielę o godz. 20 jest Msza Święta w kościele Salwatorianów na Bulwarach Słowackiego. Zawsze widziałem tam Jackowskiego. Stał, nigdy nie siedział, cała mszę. Z boku, gdzieś w cieniu. Poważny i skupiony.
Nie sądziłem, że jesteśmy na takim stopniu poufałości. Nie jesteśmy, prawda? Żegnam
Pamiętam jak Steczkowska jako aspirująca debiutantka zaśpiewała „Buenos” w audycji Manna, Kora oniemiała i powiedziała do siedzącego obok niej człowieka: „czas umierać” A Steczkowska na zakończenie tego programu (jako osoba wygrana) zaśpiewała to Buenos z całą mocą. Słuchaczom i telewidzom kapcie spadły.
No tak, też to kojarzę, ale tu akurat mamy do czynienia z tym, o czym pisał kiedyś Gospodarz, profesjonalnie wykształcona dziewczyna rozpoczyna karierę w programie dla amatorów. Widocznie do tego światka tylko w ten sposób się wstępuje – poprzez namaszczenie.
Nie ma tu też mowy o jakiś 5 minutach sławy Kory – to do Damiana. Bo przetrwała PRL i PRL-Bis i zmarła jako celebrytka. Pomińmy co był wart cały ten „zbuntowany rock” lat 80. Trzeba było gówniarzom dać się wyszaleć w stanie wojennym i operacja została wykonana. Kiedyś w TV trafiłem na jakąś wypowiedź gościa związanego z grupą Lady Pank – wokalistę po prostu oddelegowano z wojska – bo trzeba było koncertować. Z obowiązkowej 2-letniej służby jeśli ktoś nie pamięta.
Pop/rock więc musiał być związany z wojskiem. To co później wygadywali ci muzycy o walce z systemem pomińmy miłosiernym milczeniem – to był po prostu układ, żaden bunt. Pełna kontrola i selekcja. Pewnie na 5 minut pojawiały się jakieś naturszczyki i utalentowani ludzie – ale tylko żeby ten cały szwindel uwiarygodnić i tylko na te właśnie 5 minut. Jakoś kariera ich nie dotknęła. Pewnie byli za mało przebojowi 🙂
O tak, bardzo oczytana: „Ona wszystko czytała, wszystko znała, jak doktorantka od nowej prozy polskiej! Chcesz o Masłowskiej, proszę, chcesz o Shutym (Shutym! Kto zna Shutego?!) – proszę, chcesz o Jelinek, o Hercie Muller, wszystko zna. Chcesz Pielewina? Mówisz i masz. Ona ma, i ma popodkreślane ołówkiem i z notatkami na marginesach. O Myśliwskim, że pewnie dostanie Nike, o Berezie, który się z nimi przyjaźnił. Kora podała zrobioną przez siebie zupę na mleku kokosowym z wielkimi tygrysimi krewetkami i trawą cytrynową, bardzo dobrą. I – jak później mówiłem telefonując do Pauli:
– Jaka ona „nasza”, jak ona wszystko kuma, wszystkie klimaty w pół słowa! Chcesz gadać o Warlikowskim, proszę bardzo, była na Oczyszczonych, gadasz o Warlikowskim. Rozumiesz się w pół słowa. I gust i wszystko. I o kremach i o Fellinim.” M. Witkowski o Korze
Kamil powiedział: „umarła demokracja, umarła Kora”. M. Środa
Dla ścisłości wtedy o żadnym buncie nie było mowy. Maanam, Lady pank, Perfekt i inni należeli do grupy tzw. „wycieruchów estradowych”. Nawet była na tę okoliczność piosenka „Hołdys wścieka się i pieniędzy chce”. Legenda o buntownikach była dopisana już w późnych latach 90-tych.
„Rockmani przez tyłek wchodzili każdemu istniejącemu systemowi. I dlatego przetrwali. Taka jest prawda. Nie znam w Polsce żadnego rewolucyjnego rockmana, który za komuny miałby większe kłopoty niż pogrożenie mu palcem uzbrojonym w ponętny plik pieniędzy” – Maciej Januszko, wokalista zespołu Mech
Umarła demokracja,
Umarła Kora,
Hołdys nie dożyje do wieczora (by Gdzie nie bywać, kogo nie znać)
Ten pan ma rację
Steczkowska zrobiła wtedy z tej piosenki sieczkomakulaturę, choć zaśpiewała bardzo ładnie i bardzo poprawnie – jest wokalnie wykształconą piosenkarką w stylu pop, o większych możliwościach od Jackowskiej, jednak BB to nie repertuar dla niej. Dlatego, w tym jej wykonaniu i późniejszych dziwacznych interpretacjach nigdy nie było właśnie mocy – rockowej energii i drapieżności pierwowzoru. Posłuchać raz, poklaskać… i zapomnieć.
https://www.youtube.com/watch?v=HgpCrWBDfJY
Pierwowzór, wersja singlowa z 1980 r.
https://www.youtube.com/watch?v=KjS5uYSJAQ8
Kapitalne frazowanie Kory plus jej chropowaty głos nadały tej świetnej piosence unikalny, niepowtarzalny charakter: „podaruje… panu zdjencie z aałłto-graF-eM”. ;))
A tak może wyglądać wokal: ;))
https://www.youtube.com/watch?v=1l7a9hK1tIo
Steczkowska zrobiła wtedy z tej piosenki sieczkomakulaturę, choć zaśpiewała bardzo ładnie i bardzo popisowo – jest wokalnie wykształconą piosenkarką w stylu pop, o większych możliwościach, jednak BB to nie repertuar dla niej. Dlatego, w tym jej wykonaniu i późniejszych dziwacznych interpretacjach nigdy nie było właśnie mocy – rockowej energii i drapieżności pierwowzoru. Posłuchać raz, poklaskać… i zapomnieć.
https://www.youtube.com/watch?v=HgpCrWBDfJY
Pierwowzór – wersja singlowa z 1980 r.
https://www.youtube.com/watch?v=KjS5uYSJAQ8
Kapitalne frazowanie Kory plus jej chropowaty głos nadały tej świetnej piosence unikalny, niepowtarzalny charakter: „podaruje… panu zdjencie z aałłto-graF-eM”. ;))
A tak jak poniżej może wyglądać męski wokal: ;))
https://www.youtube.com/watch?v=1l7a9hK1tIo
I jeszcze BB w wykonaniu pieśniarza demokratycznego Maleńczuka Macieja – to jest dopiero kompletna płaszczyzna – wokalna nicość, chwilami jakby wymiotował:
https://www.youtube.com/watch?v=BsufkY26_ds
;))
Dodaję link do zdjęcia z internetu, by jakoś zrekompensować lawinę zdjęć Kory w towarzystwie tyrolskiego kapelusika, który od kiedy pamiętam, nie cieszył się w Polsce uznaniem.
Środowisko dżezowe i hippisowskie w Polsce miało sporo wspólnego, o czym świadczy zdjęcie z pierwszego zlotu hipisów w Mielnie w roku 1968. Marek (pierwszy z lewej) miał wówczas lat 21, a Kora (obok niego) lat 17.
Usuń jeśli możesz pierwszą kopię ze zdublowanego komentarza.
Dzięki.
Coz tu dorzucic, oprocz tego, ze jak sie wlezie na wujka Gugla to widac, ze caly globus we wszystkich jezykach zegna Tomasza Stanke, a o Korze poza PRL-owska zagroda glucha cisza. Az sie cisnie na usta lewusie „caly swiat sie z was…” i tak dalej.
Czysta zywa prawda. Cala ta zgraja byla taka. A wsrod nich obecny byly rokman Kukiz – buntownik przemawiajacy za ludem.
Zwazywszy na ilosci gorzaly jakimi sie raczy Malenczuk to nic dziwnego.
Ponieważ nie wszyscy sprawdzają linki – to dodam:
http://archiwum.rp.pl/artykul/742698-Utopia-bajecznie-kolorowa.html
Wszystkich hipisów, którym udało się tu dotrzeć, około 60, zatrzymano i poddano w zaimprowizowanej siedzibie SB w schronisku Pod Muflonem wielogodzinnym przesłuchaniom.
(dotyczy to innego niż na zdjęciu zlotu hippisów) – chodzi mi o to, że środowisko to było penetrowane przez SB. Pan Marek na zdjęciu to:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Garztecki
syn:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Juliusz_Wilczur-Garztecki
polski pisarz, krytyk literacki, tłumacz, publicysta, fotograf, oficer Armii Krajowej, pracownik aparatu bezpieczeństwa PRL, agent oraz współpracownik UB, funkcjonariusz GZI WP[4], kapitan WP.
W 1945 przekazał archiwum kontrwywiadu AK w ręce UB, ujawniając wszystkich znanych sobie pracowników II Oddziału AK
Współzałożyciel Klubu Krzywego Koła.
Oba życiorysy bardzo ciekawe.
Korę zobaczyłem pierwszy raz w TV jeszcze przed 1980 lub w 1980 r. – bez fryzury, w zwykłym t-shircie i jeansach. Później spotkałem zespół, wraz z innymi na wakacyjnej trasie, w Pucku i Władysławowie, na początku lat 80. Kilka miesięcy później na koncercie w hali Olivia w Gdańsku. Były to pierwsze lata po stanie wojennym.
W Pucku, na rynku, mając za plecami kościół po prawej stronie był fryzjer, a obok knajpa. Byłem tam z kolegą, na rowerach i zatrzymaliśmy się zobaczyć co to za zespół gra – nie było żadnych biletów – zwyczajnie, zbudowane podesty, estrada, na której występowali muzycy. Knajpa była kilkadziesiąt metrów od sceny, można było wejść z ulicy i napić się wódki. W knajpie siedział Andrzej, który twierdził, że jest menadżerem trasy. Żalił się, że oni, znaczy muzycy chcieliby śpiewać o miłości i jakie to życie jest okrutne – ale sami nic nie potrafią załatwić i on musi robić to za nich, co wymaga znoszenia wielu upokorzeń od lokalnych urzędników. Z relacji, w jakich pozostawał z muzykami – a raczej braku widocznych relacji wywnioskowałem po czasie, że to był opiekun z ramienia SB.
Zdjęcia nie wkleję, ale podam link:
https://kobieta.wp.pl/kora-na-okladce-przekroju-z-1974-roku-artystka-pozowala-z-synem-6279230762124929a
Ważna jest data – rok 1974. Czyli Kora była sławna, zanim była sławna.
Autorem tego zdjęcia jest Wojciech Plewiński, który znał to środowisko krakowskie od podszewki – jazz, Piwnica pod Baranami itd.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojciech_Plewi%C5%84ski
Tu jego drogi krzyżują się z muzykami Anawy, Osjana a więc i żony Jackowskiego, która już wtedy się udzielała na koncertach.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Osjan_(zesp%C3%B3%C5%82_muzyczny)
Nie ma więc w tym nic dziwnego, że kociakiem na okładce Przekroju została Kora, skoro ona tam już wtedy wszystkich znała. Same ładne dziewczyny się tam pojawiały.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kora_(wokalistka)
Jak prześledzisz początki Kory pod tymi linkami to zobaczysz, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
Mną bardziej wstrząsnęła informacja, że „Przez blisko dwa lata pracowała jako psychoterapeutka w Klinice Psychiatrii Dziecięcej w Krakowie”. Po 1971, jako ta hippiska, rozumiem. A zastanawia mnie to z powodów tych jej dziwnych opowieści o molestowaniu przez księży – czy to aby nie pochodzi z akt któregoś dziecka z kliniki krakowskiej i zostało zmontowane na użytek walki z Kościołem.
Dziękuję za tą informację.
Jackowski, Kurtis, Porter, Kora, Zembaty ….
Alkohol, narkotyki, choroby psychiczne, utopijne ideologie, kolorowy infantylny świat uzdolnionej muzycznie bohemy.
Z tej grupy Jackowski wyróżniał się pozytywnie, bez jego kompozycji nie zaistniałaby Kora, raczej zaden inny repertuar by jej nie wyniósł.
I to co napisał Wolfram – w zasadzie dowód na totalną inwigilację w wesołym baraku. To, co z uporem podkreślał Józef Mackiewicz – piętno komunizmu na każdym słowie i geście. Ale czy jemu udało się w tym Monachium znaleźć prawdziwą wolność?
Zawodowcy twierdzili, że Maanam miał potencjał eksportowy. Niestety polskie płyty były nagrywane płasko, gdzieś na matrycach ulatniała się magia. Poza tym oni olali zachód i tak naprawdę nie zrobili w tą stronę kroku, tak samo jak Grechuta, z którym zresztą Jackowski współpracował. W pewnym sensie oni przyciągnęli zachód, w osobie Portera, który wybrał krakowski splin porzucając berlińską dekadencję. Czasami Porterowi zarzucają drugoligowość, ale co potrafi pokazał solo na płycie Magic Moments, której prawie nikt nie zna, a która po prosto powala .Niestety Porter do różnych wad i cech dołączył prawdopodobnie uwielbienie do ciemnej strony mocy, co jest przerażajàce.
A jedno z moich wspomnień Maanamu to zagraniczny koncert grupy, której przeboje gościły na pierwszych miejscach światowych list przebojów, koncert daleko na północy, i ta tęsknota w czasie jego trwania, żeby zamiast tej przereklamowanej pirackiej muzyki usłyszeć Maanam.
Magic Moment i Mobilization zajeżdżałem jak byłem młody 🙂
https://www.youtube.com/watch?reload=9&v=SKmeHWGmMLE
Nie żebym chciał kalać czyjąś pamięć, ale skoro przedwojenni generałowie WP stawali się powojennymi generałami LWP, to czemu nie?
Pan Tomasz nie tylko grał w międzynarodowych składach, ale i prezentował prawomyślny zestaw poglądów i choć bardzo bał się Trumpa, że zabierze Amerykanom demokrację jak nam Kaczyński, to jednak, jak mówił, w Nju Jorku czuł się w miarę bezpieczny. Te dwa elementy jego kariery zapewnią mu nieśmiertelną sławę
Jako małopolski „mieszaniec”, jak sam się nazwał w jednym z wywiadów, miał bardzo typowe poglądy 🙂
Jesteś pewien ze chodziło o wokalistę Lady Pank? Ja czytałem o gitarzyście, Borysewiczu (Fiodor Borysowicz…), który służbę wojskową odbywal tak, że całymi dniami cwiczyl na gitarze piecach i kostkach zakupionych przez ludowe wojsko…
Porter tez związany z wojskówką, tyle że akurat nie polską, jak to niedawno napomknął coryllus.
Ten gość od Panasewicza to Mogielnicki:
[Janusz Panasewicz] „Ukończył szkołę podstawową w Olecku, a w 1975 roku zdał maturę w III Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku, gdzie był również uczniem średniej szkoły muzycznej. Jeszcze w trakcie nauki w liceum, w 1973, zajął VI miejsce na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. Po ukończeniu szkoły średniej, podjął pracę w Regionalnym Ośrodku Kultury „Mazury Garbate” w Olecku. W 1979 nawiązał współpracę z zespołem Ogród Wyobraźni[3]. Następnie, w trakcie odbywania zasadniczej służby wojskowej, śpiewał w zespole wojskowym Desant[4]. Po okresie protestów i odmowy śpiewania na festiwalu w Kołobrzegu został karnie przeniesiony do jednostki wojskowej czołgowej w Sanoku[potrzebny przypis]. Podczas trwania służby, za sprawą Andrzeja Mogielnickiego (z którego przyszłą żoną śpiewał w zespole Desant), w 1982 roku trafił do zespołu Lady Pank, którego wokalistą pozostaje do dnia dzisiejszego[5]. Wcześniej głównym wokalistą zespołu był Jan Borysewicz.”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Janusz_Panasewicz
No i taki to desant, nomen omen.
Hołdys, kombatant marcowy, także ze stajni Mogielnickiego.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Mogielnicki
„Zbyszek Hołdys początki kariery miał błyskotliwe. Był samoukiem. na gitarze zaczął grać dosyć późno, bo w wieku lat 14 – na ławce, na podwórku. Jego kumplami byli Bogdan Olewicz i Andrzej Mogielnicki, którzy wprowadzili go w świat rock’n’rolla jako że znali angielski i mieli dostęp do zachodniej muzyki. Zbyszek wcześnie opuścił liceum. Podczas pamiętnego Marca 1968 został aresztowany przez milicję pod Uniwersytetem Warszawskim. Następnego dnia napiętnowany publicznie na szkolnym apelu opuścił liceum i nigdy do niego nie wrócił. W wieku lat 16 rozpoczął samodzielną karierę artystyczną. Związał się z warszawskim Klubem “Medyk”. Tu praktycznie “zamieszkał”. Jego pierwsze kompozycje zostały nagrodzone na festiwalu studenckim FAMA. Grał w zespole “Kwiaty Warszawy” i RH-. Wkrótce został gitarzystą Maryli Rodowicz. Zakładał zespół Andrzej i Eliza, grał też z Dwa plus Jeden. Wreszcie założył “Dzikie Dziecko” ale życie zmusiło go do emigracji zarobkowej. Pierwszy półroczny wyjazd – typowo klezmerski do knajpy w Chicago pozwolił mu zakupić gitary, wzmacniacze i poczuć się pewnie finansowo. Czasy kiedy chodził głodny minęły. Kolejne wyjazdy były już trochę inne. Dołączył do Perfect Super Show and Disco Band, grupy, która występowała w nocnych lokalach, akompaniowała na koncertach Annie Jantar i trzykrotnie wyjechała do klubów polonijnych w USA. Ciekawostką jest to, że śpiewała w niej Basia Trzetrzelewska, która później zrobiła światową karierę jako Basia – jedyny taki przypadek w historii polskiej muzyki rozrywkowej, porównywalny z karierą Urszuli Dudziak – wokalistki jazzowej.”
https://perfectrockband.pl/za-chlebem/
Wywiad z Mogielnickim z 2016:
https://wywiadowcy.pl/andrzej-mogielnicki/
Jaki dobry to człowiek. Wszystkie utwory pisał tym muzykom za darmo. Ciekawe na czyim był etacie? Bo z czegoś chyba musiał żyć, skoro dziś pali sobie w najlepsze cygarka na Dominikanie 🙂
On Walijczyk.
Takie były czasy, nie każdy umiał się wykręcić.
Np. zespół Histeryk Filip został w całości wcielony do wojska i grał dalej w mundurach pod nazwą Rogatywka.
Zespól „Desant”, nieźle. A jak to bylo z tym „dostępem do zachodniej muzyki”? Tzn. kto i na jakich zasadach go przyznawał?
A to jedna z piosenek z płyty Róża, rok 94?
Wspaniale studium miłości, kto nie kochał nie zrozumie.
https://youtu.be/uofLTtWRDyo
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.