Został mi jeden rozdział do napisania. I to już naprawdę koniec. Potem poprawki, skład i wyjazd do drukarni. No, ale wiek już nie ten i czuję to wszystko w kościach. Musiałem znów powrócić do koszmarnego filmu Królestwo niebieskie, którego nie da się oglądać. Zacząłem zastanawiać się nad osiami konfliktów, które kształtują naszą wyobraźnię. Nie są one ideologiczne bynajmniej, ale praktyczne. Twórcom takich filmów jak wymieniony wyżej, najbardziej zależy bowiem na tym, by kokietować ludzi, których my tutaj nazywamy „technicznymi”. To jest walor najważniejszy, ale nie dla twórców tego filmu i jego dystrybutorów. On ma przekonać nas, że ludzie z dobrze umeblowaną głową i energią, nie mieli czego szukać w świecie zdominowanym przez Kościół Katolicki. Pomijam już fałsz owej dominacji, bo szkoda nań czasu, zastanawiam się nad czymś innym. Dlaczego, przy takiej technice jaką mamy, przy wszystkich tych numerasach, jakie może wygenerować współczesne kino, nikt nie porwał się jeszcze na film o budowniczych katedry Notre-Dame w Paryżu? Taki wdzięczny temat. Iluż średniowiecznych technokratów można by tam było sportretować. Ileż sytuacji i budujących motywacji wykreować, ileż serc natchnąć i ile dusz przybliżyć do zbawienia. Mało bowiem co tak działa na wyobraźnię, jak wspólna budowa wielkiego dzieła, które trwa. O ile go ktoś nie podpali oczywiście. No, ale takiego filmu nie ma. Nikt nie wpadł w samej strukturze Kościoła na ten pomysł, nikt nie zadzwonił do Mela Gibsona i nie powiedział mu – Mel, słuchaj, jest taka sprawa, chcemy nakręcić film o Notre-Dame…On by się na pewno do tego pomysłu zapalił. Bo właściwie czemu nie. Byłaby to ważna i godna odpowiedź nie tylko na film taki, jak Królestwo niebieskie, ale także odpowiedź na inne kreacje kształtujące wyobraźnię ludzi i ich opinie o Kościele i historii. Taki film zamknąłby gęby Szustakowi i Terlikowskiemu, bo cóż wobec takiego ogromu znaczyć mogą ich dupo-szczypatielne (niepoprawiać) popiskiwania. No, ale tego nikt nie zrobi, bo polityka jest taka, że Kościół ma być bliżej ludzi i zajmować się ich sprawami. To zaś nic nie znaczy, a jeśli do kogoś trafia, to ten ktoś jest przeważnie ciężko zaburzony i ma wielkie kłopoty sam ze sobą.
Można nakręcić film Królestwo niebieskie, z czapy wyciągniętą, dętą historię o porozumieniu dwóch wielkich umysłów – obrońcy Jerozolimy i Saladyna, a nie można nakręcić filmu o budowie katedry. Jedynym filmem o katedrze jest ramota sprzed 60 lat nakręcona na podstawie prozy Wiktora Hugo, o garbatym dzwonniku Quasimodo. Wiadomo, że Hollywood tego nie zrobi, ktoś jednak zrobić to powinien, albowiem wtedy pewne sprawy i pewne dylematy tlące się w duszach, zostaną załatwione raz na zawsze, odgórnie niejako. Jednym, niełatwym co prawda, ale widowiskowym bardzo ruchem.
Wracajmy jednak do technokratów. Twórcy filmów historycznych apelują przede wszystkim do nich i w tych filmach portretują ludzi, z którymi mógłby się utożsamić współczesny inżynier, a nawet nie inżynier, ale taki zwykły dłubek, co grzebie pod maską samochodu. Robi się je także po to, by tych właśnie inżynierów-dłubków przeciwstawić oszalałym ideologom i strażnikom obłąkanych doktryn, którzy są w istocie hipokrytami. Tak to jest ustawione w filmie Królestwo niebieskie, a także w innych filmach. Mamy więc kontynuację, bardzo spłaszczoną i podaną na przysłowiowego „chama”, myśli oświeceniowej. Mamy ideę szkół realnych, przeciwstawioną seminariom i gimnazjom klasycznym, gdzie hoduje się nie rozumiejących postępu doktrynerów. Czy to odnosi skutek wychowawczy? Moim zdaniem nie, ludzie to odrzucają, także z tego smutnego względu, że oczywista deprawacja jest łatwiejsza do wchłonięcia niż takie dyrdymały. Poza tym ci, którzy myślą, rozumieją, że jedyną organizacją w dawnych czasach, która potrzebowała uzdolnionych ludzi z wyobraźnią, był Kościół Katolicki. Nie cesarz i nie król Anglii, którzy kazali zburzyć mury zamków swoim baronom i zamienić owe zamki na coś w rodzaju letniej rezydencji, nie mającej możliwości obrony. To Kościół zagospodarowywał technicznych i dawał im szansę. My dziś nic o nich nie wiemy, tak jak nie wiemy nic o ich relacjach z hierarchią, kontraktach, które podpisywali, bo spraw tych nikt nie jest w stanie ustalić. Sprzedawaliśmy tu kiedyś bardzo dobrą książkę Wędrówki budowniczych, jedyną chyba w języku polskim, współczesną próbę, wyjaśnienia tych spraw.
Niestety nie ma o tym filmu. Nie ma o tym także książek pisanych w duchu katolickim, tak, jakby księża i świeccy zainteresowani tymi sprawami wstydzili się tego tematu. Może po prostu jest zakaz, dotyczący poruszania tych treści, o którym my nie wiemy. W każdym razie to dziwne, że średniowieczny ruch budowlany, coś najbardziej oczywistego i widocznego w krajobrazie nie doczekał się swojego piewcy w kinie. Jeśli zaś pojawiają się jakieś książki o średniowiecznych technokratach, ich bohaterowie są przeciwstawieni hierarchii, tak jakby próbowali tworzyć wbrew zleceniodawcom. Nie ma – powtórzę – filmów o średniowiecznych artystach. Choć jest to tematyka posiadająca tak wielkie ładunek pozytywnych inspiracji, że zmiótłby on z powierzchni ziemi wszystkich malkontentów i krytyków. Postawiłby także w innym świetle tak zwany „postęp”, który przecież dokonał się dopiero wtedy kiedy skończyło się średniowiecze. Wtedy dopiero miejskie gangi mogły postawić we Florencji swoje ohydne blokhauzy służące przechowywaniu zrabowanego dobra i posiadające walory obronne, nie wcześniej. No, ale z renesansowych artystów na uwagę zasłużyli tylko Michał Anioł i Leonardo, a i to w czasach bardzo dawnych. Strach bowiem pomyśleć, co by się stało, gdyby dziś ktoś nakręcił o nich film.
Pozostaje jeszcze kwestia następująca – wszystko co nie dotyczy liturgii i doktryny jest Kościołowi odbierane, choć powstało z jego rzeczywistej inspiracji. I co? Nie może przeciwko temu zaprotestować? Trzeba przyjmować to w niezrozumiałej pokorze? Złodzieja też w domu będziemy przyjmować z pokorą?
I już na koniec – średniowieczne konflikty interesów nie toczyły się pomiędzy doktrynerami a technokratami wierzącymi w postęp. Prawdziwe konflikty dotyczyły zagadnień transportu. No, ale to już jest temat na inną okazję. Pogadamy o tym, jak ukaże się książka.
Na koniec ogłoszenie
Proszę Państwa, naprawdę to nie ja wymyśliłem covid, teorie spiskowe i niespiskowe na jego temat, a także media elektroniczne obrabiające tematy płaskie jak naleśnik i odciągające uwagę publiczności od fajnych książek. Starałem się jakoś przetrwać wśród tych niełatwych okoliczności i nie robić rzeczy, z punktu widzenia sprzedaży i jakości najgorszej, czyli nie obniżać cen. Od ponad dwóch lat nie było tu żadnych promocji, a ja bardzo się starałem, by zachwalać towar inaczej niż przez niską cenę i to się udawało. Niestety w każdym roku jest jeden lub dwa miesiące kiedy następuje tąpnięcie i znajdujemy sie w tak zwanym dole. Czasem, przed wpadnięciem, udaje się ten dół czymś zasypać. I rzeczywiście, przez dwa lata się udawało. Teraz jednak nie mogłem tego zrobić odpowiednio wcześnie. No, a, jak mawiał mędrzec Kazimierz Staszewski, jeść trzeba. Wiem, że sprzedaż ruszy, jak wejdą nowe tytuły, ale one nie wejdą zaraz. Ja zaś muszę zneutralizować skutki różnych kataklizmów, i muszę to zrobić teraz i zaraz. Nie można czekać z naprawą skrzyni biegów do Mazdy CX9. Każdy kto się mniej więcej orientuje, wie jaki to jest wydatek. Tak więc okłaszam promocję. Nie mam innego wyjścia. Poniższe tytuły będą do końca miesiąca czerwca dostępnę w takich oto cenach:
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-i/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-ii/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-iii/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sacco-di-roma/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/komisarz-zdanowicz-i-ponczochy-guwernantek-juz-wkrotce/
Po tym czasie ceny wrócą do poprzedniego stanu, a promocji nie będzie. Przynajmniej do czasu następnej jakiejś katastrofy.
Mam jeszcze jedną nową książkę, o której zapomniałem
„Złodzieja też w domu będziemy przyjmować z pokorą?”
Dobrze wychowane społeczności Zachodu od przynajmniej 2014 z pokorą przyjmują morderców i gwałcicieli ich dzieci.
Niestety, patrząc na to jak prałat Bergoglio usunął ostatnio z urzędów 5 polskich biskupów o poglądach nieco na prawo od Lenina myślę, że nie ma na co czekać.
Trzeba kłaść miny lądowe w korycie Odry i Nysy Łużyckiej.
Nie, nie z obawy przed śniadymi „uchodźcami”.
Z obawy by potomkowie dawnych Niemców i Francuzów, którzy nie chcieli ryzykować broniąc własnych krajów nie uciekali do nas kiedy Zachód zapłonie od wojny rasowej. Nie potrzebujemy ich tutaj.
Oni raczej uciekną do Rosji
Czytałem przed laty (45-50 lat temu?) działo pod jakże ambitnym tytułem „Udręka i ekstaza”. Zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Czyżbym został ofiarą jakiejś ohydnej propagandy?
Nie wiem, ja to ominąłem
Może nie w temat. Czy budowniczych katedr nie wtłoczono w masonów, obrzydajac nam ich ?
Zdaje się tak
Na piechotę to najpierw do nas.
I proszę pamiętać, że Rzym przyjął Gotów-chrześcijan uciekających przed Hunami a 10 lat później ci sami chrześcijanie zabili cesarza i splądrowali Północną Italię aż do samej stolicy.
Zatem _żadnej_ wspólnoty kulturowej.
Ken Folet Filary Ziemi też o budowie katedry. Internet podaje że 4-odc fabułę nakrecono w kooperacji niem-kanad. Film ciekawie i sprawnie zrobiony, choć z przesłaniem wartości współcze$nie narzucanych
Kiedyś tak ok. 15 może więcej lat temu na TVP puszczali serial o budowie katedry w starej wesołej Anglii. Były tam różne wątki z handlem wełną, który finansował budowę. W tle konflikt chyba Jana bez Ziemi, ale z kim i co to nie pamiętam. Pamiętam, że czarnym bohaterem był oczywiście biskup, który planował, że po wybudowaniu katedry uruchomi przy niej jakiś jarmark i zacznie robić biznes. Budowniczy katedry – człowiek bardzo oddany sprawie co chwila natrafiał na jakieś problemy typu wpada jakaś banda zbójów i niszczą jakiś etap budowy, albo niszczą ten pełzający jeszcze jarmark. No i nawet odnalazł chyba dawną miłość sprzed lat, która aktualnie siedziała w lesie jako czarownica. Pewnie coś pomyliłem, ale leciało coś takiego – oczywiście produkcja brytyjska.
Prlowska kinematografia wystrugała ,,Historię żółtej ciżemki,, a Hollywood nic?! Wow.
Malewska napisała Kamienie wołać będą
Facet stawia tanio zamki (tzn. nie buduje od nowa, ale stawia je rzeczywiście na nogi). Sam projektuje detale.
https://m.youtube.com/watch?v=6ScCyHLtXxk
https://m.youtube.com/watch?v=V7IdclPRgfY
Ale to jest Śląsk i facet nazywa się Rajner Smolorz, a nie np. Morawiecki.
Usytuowanie kompleksu pałacowo – ogrodowego pod Śnieżką, jak w Alpach:
https://youtu.be/iwHL9-Cm3cg
Jeden z podróżników w XIX wieku napisał, że Riesengebirge są porównywalne wielkością do masywów alpejskich i dopiero Berner Oberland jest o klasę wielkości wyżej. Moim zdaniem przesadził, ale coś w tym jest.
Quasimodo
i
Czas Katedr
Jakiś biznesmen z Krakowa opiekuje się XIV- wieczną wieżą rycerską ozdobioną oryginalnymi freskami o Lancelocie z Jeziora przez artystów pochodzących ze Szwajcarii. (Niektóre opisy po niemiecku zawierają drobne błędy, dlatego zwróciłem uwagę personelowi).
https://m.youtube.com/watch?v=7-uh1EeUVT8
https://m.youtube.com/watch?v=LPnvT1gIERg
W Szczawnie-Zdroju zachował się jeden z najpiękniejszych teatrów zdrojowych w Europie
https://images.app.goo.gl/TBkaFBAaj29dZ8U69
Ostatnio odbywał się tam dziecięcy festiwal tańców jazzowych, jednak premierowym spektaklem był „Tannhäuser” Wagnera
https://m.youtube.com/watch?v=H275m18BYqg
W pobliżu są tereny narciarskie i schronisko Andrzejówka (Andreasbaude), gdzie córka królowej holenderskiej uczyła się jeździć na nartach w 1936 r. Są tam zwykle dobre warunki śniegowe – z dzieciakami budowaliśmy igloo wycinając bloki piłką do drewna.
https://m.youtube.com/watch?v=T3NY7q2UFa0
Jedna z najładniejszych panoram górskich jest do podziwiania na Dzikowcu, ale nowa wieża jest tandetnie wykonana i już były wymieniane stopnie. Polska prowizorka
https://m.youtube.com/watch?v=uq0R32gCXpc&t=332s
Ale ogólnie jest kultura.
Najbrzydszym i najbardziej zaniedbanym miastem w regionie moim zdaniem jest Wrocław. Jednak wojna zostawiła trwałe ślady, których do dzisiaj nie dało się usunąć.
W ,,Filarach ziemi” zadbano, by ukazać wyższość technologii angielskiej nad kontynentalną, niby jednym tylko akcentem, ale znaczącym, zapadającym w pamięć
“There are no truces in cultural warfare. The law of cultural life is either occupy your own cultural territory or have it occupied by alien forces.”
— E. Michael Jones
Coś dziwnego stało się z portalem SN – od 2 dni nie otwierają mi się artykuły, a jedynie strona główna.
Był film pod tym tytułem z Hestonem (Michał Anioł) i Rexem Harrisonem (papież Juliusz)
Prosty inżynierek odbudował „Wersal” u podnóża Sudetów dzięki dwóm filarom, a mianowicie żonie o swojskim nazwisku „Niemiec” i modlitwie do Boga.
https://m.youtube.com/watch?v=QbpHKv9Tn_c
https://m.youtube.com/watch?v=cybDW3dveXg
https://m.youtube.com/watch?v=7GHzzTLk8pU
Przecież to typowy słup. Jego nietypowość: wiara, inzynierstwo, płaczliwość uzależnienie, wszystko na to wskazuje.
Jaaasne…. i dlatego trzeba inżynierka zgnouć, bo odstaje od reszty, a diaspora z powiatu dzierżoniowskiego już zaciera rączki.
Wstrząsająca jest historia podzamcza, bo gość chciał wykupić od gminy slumsy, w których gnieździ się klasyczna patologia repatriacja i przerobić podzamcze na podgrodzie ze sklepami, żeby mieszkańcy mieli co robić i mogli handlować, ale nagle burmistrz zaczął „negocjować” i najpierw sprawa upadła, a jak jest teraz, to nie wiem. W końcu chyba gmina sprzedała właścicielowi zamku to podzamcze.
Nie całkiem bo jeden z bohaterów umykał do Francji skąd wrócił nauczywsy się rozwiązywać problem wyżsego rzędu dosłownie i w przenośni jednocześnie.
Facet nie jest płaczliwy, tylko jemu zmarła żona i jak się wyraził – nie umie tego jeszcze zignorować.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.