cze 162019
 

Moje przedwczorajsze przygody, a także fakt, że wczoraj samodzielnie sprzątałem działkę i ładowałem zalegające tu śmieci do kontenera, skłoniły mnie do napisania tekstu pod takim właśnie tytułem. I jeszcze jedna przygoda – w czwartek jechaliśmy na wywiadówkę do Warszawy. Tuż przed tym nieszczęsnym wywiezieniem babci na SOR. Zamiast samochodem pojechaliśmy pociągiem, bo szkoła jest blisko stacji. Okazało się, że – tak to ogłosił przez megafon pan maszynista – jest stagnacja i wszystkie pociągi stoją. Po prostu stoją i nie jadą, nie ma ruchu. Na szczęście w pociągu przed nami znajdowała się wychowawczyni naszego dziecka, która też dojeżdża. Stalibyśmy tak pewnie z trzy godziny, ale okazało się, że jedzie z nami bardzo rozmowna, ukraińska sprzątaczka, która ma męża kursującego po Warszawie uberem. Zaproponowała, żebyśmy wysiedli – do stacji Włochy było kilka kroków – i jej mąż, który tam na nią czeka podwiezie nas do szkoły. I tak się stało. Pani z Ukrainy była bardzo sympatyczna i ten mąż także, oboje raczej dyskretni niż zagadujący, ale kilka słów udało się wymienić. Najważniejsza konstatacja z tej krótkiej podróży uberem jest taka, że oni się tu czują jak u siebie. Nie ma w nich ani stresu, ani frustracji z powodu wyjazdu. Być może tak jest z ludźmi w ogóle, nie wiem, nie sprawdzałem tego nigdy na sobie. W każdym razie ta dwójka, którą spotkaliśmy, a byli to ludzie w moim wieku, nie zdradzała objawów wyobcowania. W piątek, siedząc na SOR-ze w Grodzisku, musiałem rozróżnić jednak brak wyobcowania sprzątaczki i kierowcy od braku wyobcowania lekarki, z dyplomem MBA. Pomyślałem też o innej lekarce z Kijowa, która nie wykonuje tu zawodu i nie jest zatrudniona w szpitalu, ale opiekuje się ludźmi starszymi i niedołężnymi. Ciekawe jak to jest, że jedni lekarze pracują na SOR-ze, a inni poszukują szczęścia wśród schorowanych starców. No i którzy wychodzą na tym lepiej. Jedno wydawało się pewne – żadna z tych osób nie wzięłaby się za pracę, którą wczoraj wykonywałem, czyli za ładowanie starych, popróchniałych belek i niepotrzebnych elementów budowlanych do kontenera. Te czasy minęły, a fakt ten wywołuje niewesołe konstatacje. I nie mówcie mi, że panie z Ukrainy sprzątają i to jest praca upokarzająca. Jest moim zdaniem dokładnie odwrotnie. Praca sprzątaczki w Grodzisku wynagradzana jest dziś po 25 zł za godzinę. To nie jest mało i myślę, że wielu ludzi poszłoby sobie dorobić jako sprzątacze i sprzątaczki. Nie jest jednak lekko i konkurencja jest mordercza. Rynek jest nienasycony właściwie, a znalezienie sprzątaczki, która – można się śmiać – musi być osobą zaufaną nie jest łatwe. Ukrainki łatwo się aklimatyzują i łatwo nawiązują kontakty z ludźmi, a przez to szybko zdobywają przewagę na rynku. Są polecane i lubiane. Ja nawet próbowałem kiedyś zatrudnić taką polecaną Ukrainkę, ale nie miała czasu, za dużo zleceń. Zostawmy jednak sprzątanie i przejdźmy do polityki. Szymon podesłał mi dziś link do ciekawego bardzo filmu, obraz pochodzi z – uwaga – 1989 roku i jest produkcją radziecko-enerdowsko-czesko-amerykańską. Tytuł to oczywiście „Stalingrad”. W filmie występują amerykańscy aktorzy, którzy nie są może tak świetni jak aktorzy radzieccy, ale mają ważne role. I teraz pytanie – czy w kooprodukcji amerykańsko-ukraińskiej powstała już jakaś filmowa epopeja? Jeśli tak to jaka i kiedy? Bo w kooprodukccji polsko-amerykańskiej nie powstała żadna o ile wiem. Mamy rok 1989, a producenci z Hollywood, wykładają kasę na film o radzieckim zwycięstwie. Za chwilę wszystko się przecież zawali, za chwilę będzie pucz Janajewa, a tu proszę…Może to wszystko wcale nie tak miało wyglądać? I jak ma wyglądać teraz? To jest pytanie adresowane do Ukraińców, którzy – jeśli już myślą o polityce – to mają jej wizję taką, jaką proponuje gazownia – najpierw my, potem wy. To ostatnie stwierdzenie dotyczy przemieszczania się do demokratycznego świata. Tylko czy to tak naprawdę ma być? Obawiam się, że może być różnie, a to znaczy, że będzie tak jak w przeszłości. Polityka ukraińska, o ile istniała w XX wieku naznaczona była marksizmem albo silnymi aspiracjami nie mogącymi znaleźć spełnienia. Marksizm jest wrośnięty w Ukrainę, nawet jeśli Ukraińcy opowiadają o kozakach, albowiem nie może myśleć o sobie inaczej naród składający się z chłopów, naród uważający za elitę tych kozaków właśnie, czyli warstwę wyszkolonych najemników gotowych do służenia komukolwiek, kto gotów jest zapłacić. W dodatku chronicznie nielojalnych. Ta nielojalność została, w wieku XX i dziś, przerobiona na dążenia niepodległościowe. To jest rodząca dramatyczne skutki nadinterpretacja, z czego Ukraińcy nie zdają sobie sprawy i nawet tego nie chcą. Malarski i literacki walor kozaczyzny jest ważniejszy niż fakty i ich konsekwencje. My mamy podobne raty do emitowania złudzeń, ale mam wrażenie, że nie w takiej skali. Wiara w to, że elita kozacka w XVI, XVII i XVIII wieku chciała li tylko dobra Ukrainy i jej samodzielnego bytu państwowego jest wiarą naiwną, a w wielu momentach także zabójczą. Nie można jej jednak zwalczać na Ukrainie, albowiem bez tego nic im nie zostanie. Białorusini gładko przywłaszczą sobie polskich ziemian i uczynią z nich bojowników o niepodległą Białoruś. Ukraińcy tego nie zrobią, albowiem cała idea niepodległego państwa ukraińskiego zasadza się w istocie na niezależności od Polski. Jest to także, w co zapewne nie uwierzy żaden ukraiński patriota, idea importowana z zachodu, a jej celem nie jest rzeczywiste utworzenie niepodległej Ukrainy, ale stworzenie obszaru niestabilności, który można kontrolować popierając jedne gangi przeciwko drugim. Obszaru niestabilności, w kluczowym do tysięcy lat regionie, czyli na stepie pontyjskim i na szlaku północ-południe. Obszaru, który – pozostając w ciągłym wrzeniu osłabia i degraduje Moskwę. Nie można jednak dopuścić do tego, by obszar ten zyskał jakiś inny statur i zmienił się w krainę miodem i mlekiem płynącą, albowiem wtedy zacznie prowadzić własną politykę i zacznie szukać sojuszników, a to czyni się zawsze poprzez osłabianie sąsiadów, którzy są do sojuszu przymuszani. Tak czynią wszystkie aspirujące kraje, które uzyskały jakąś stabilizację i gwarancje na dalsze istnienie, a z Ukrainą nie będzie inaczej. Ich pech jednak polega na tym, że leżąc w newralgicznym regionie, nigdy takich gwarancji nie uzyskają. To znaczy, może się tak stać, ale musi zaistnieć wiele bardzo czynników. Na przykład musi powstać Via Carpatia. Polska musi prowadzić politykę konsekwentnie proukraińską. I na razie prowadzi. Nie jest jednak powiedziane, że będzie ją prowadzić zawsze. Ja dość łatwo mogę sobie wyobrazić sytuację, kiedy powstaje w Polsce, za rosyjskie i niemieckie pieniądze (to nic, że Niemcy inspirują także politykę ukraińską) partia, zwalczająca bezwzględnie aspiracje Ukrainy i domagająca się wyrzucenia Ukraińców z Polski. To jest do przeprowadzenia. W propagandowym wymiarze jest to nawet łatwe, bierzemy 10 przypadków takich jak doktor Natalia Rejnin i grzejemy je w sieci dzień w dzień, 24 godziny na dobę, a do tego jeszcze dokładamy różne pogadanki. I gotowe. Mamy wyrychtowaną siłę polityczną, która idzie do wyborów pod hasłami nie tylko antybanderowskimi, ale także innymi, wskazującymi na nieszczególną rolę Ukraińców w polskim systemie zarządzania służbą zdrowia i innymi sektorami gospodarki. Koszta są niewielkie, a efekt piorunujący.

Pytanie czy cokolwiek z takich zależności rozumieją Ukraińcy, nawet ci, co skończyli MBA? Myślę, że nic. Myślę, że podobna jak opisana tu wyżej akcja jest u nich przeprowadzana od dawna, że przyjeżdżają oni tu już z mocno ugruntowanym poczuciem wyższości. To się nie robi samo z siebie musi być implantowane. A jeśli jest rzeczywiście, to ma swój cel. Mechanizm ten jest pewną tradycją, a słowo „tradycja” jest kluczem do rozumienia polityki. Nie rozumiemy tradycji polityki, a raczej politykierstwa ukraińskiego. Patrzymy na nią poprzez propagandę wrogości skrajnej, albo fałszywego pojednania, nie sięgając nigdy głębiej, z obawy, że nie poradzimy sobie z mieszkającymi pod powierzchnią demonami. A one nie są wcale takie straszne.

Sprzedawaliśmy kiedyś książkę zatytułowaną „Ukraińska geopolityka”, książkę, która zawiera teksty, najważniejszych ideologów ukraińskiej niepodległości XX wieku. Akurat okazało się, że zostało w magazynie jeszcze 10 egz. https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ukrainska-geopolityka/W promocji jest także ukraiński numer Szkoły nawigatorów. Zostało nam jeszcze około 100 egz.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kwartalnik-szkola-nawigatorow-nr-19-ukrainski/

No, a poza tym zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl

  14 komentarzy do “Ukraińska geopolityka”

  1. No jest to pewien rzeczywiście fenomen trudnoklasyfikowalny. Długo nie przymierzając, niemal jak Żydzi, funkcjonujący stulecia bez terytorium. Coś jakby byli tylko stróżami ziemi powierzonej…

  2. pewnie ciągle ważny stary szlak handlowy co to kiedyś w 30 dni, doprowadzał angielskich kupców do celu,

    No jakby to powiedzieć są państwa, które swoje archiwa przeglądają często,  pamiętają o swoich  archiwach, traktują je jako wiecznie żywe wskazówki działania. Nikt im nigdy tych archiwów nie palił.

    A co do Ukraińców, chyba nam nie przeszkadza że przyjedzie rodzina z Ukrainy, pracuje, zarabia, wkomponowuje się w społeczność. Nas zadziwia zachowanie np. grupy studenckiej (był filmik w internecie) która to, pod uniwerkiem który dał im stypendia, stała z transparentem „nasze zakerzonie”, przestali protestować kiedy polscy studenci stanęli z hasłem „oddamy zakerzonie jak sprzątniecie Lwów”.

    Gówniarskie ich hasła, brak realnej oceny, brak rzetelności historycznej itd.

     

    A to małżeństwo Ukraińców może było ze wschodniej Ukrainy?

  3. Pamiętam ,że  w  „Baśń jak niedźwiedź Amerykańskie historie  „wyszła pewna  ciekawa  rzecz . W kanadzie istnieje największa ukraińska diaspora powstała kosztem wywłaszczonych z ziemi Indian . Stało się to jeszcze przed pierwszą wojną światową . No to jest rewelacja  .Pokazuje jak można na tzw. forum międzynarodowym ubić interes przez wysłanie tysięcy jak nie setek tysięcy zagłodzonych Rusinów z austriackiej Galicji by zawłaszczyć ziemie tubylcom kanadyjskim . Rzekoma globalizacja jest takim świeżym zjawiskiem , niby od kilku dekad docierają do nas jej skutki . A tu masz ci los .Ukraińcy od  bardzo dawna mają swoją amerykańską diasporę i sporo z tego może wynikać . Takie podejrzenie rodzi się zatem . Czyja to robota cały ten majdan w kijowski i albo nacjonalizm ukraiński jeszcze z  czasów Cesarsko-Królewskich ? Sporo działo się dzięki poddanym korony Brytyjskiej ,wtedy ,trochę później i pewnie też dziś w czasach dobrze rozkręconego interesu globalizacji. Cóż za sąsiadów mamy ,jak bogato ustosunkowanych ,z jaką ciekawą historią . Jest czego zazdrościć . Tak sobie zażartuję ,że lubią historię ostatnio bardziej niż my Polacy .

  4. w wykładzie w e „Wnet”, Coryllus opowiada o Siczyńskim i mówi że gazety z przełomu XIX i XX wieku piszą o wszystkim co pomogłoby nam dzisiejszym zrozumieć globalizację. Mówi że wszystkie zamachy z tego czasu jakie się zdarzyły w Europie obmyślane były w USA i mózgiem tego był niejaki red. Most, facet urodzony w Augsburgu, emigrant  prowadzący w Stanach aż trzy gazety.

    No wie pan, jeśli wtedy do Detroit sprowadzono milion robotników ze środkowej Europy, to do Kanady mogli sprowadzić jakąś ilość galicyjskich rolników. Galicyjscy rolnicy nie wiedzieli że pozostawiając swoją ziemię skazują ją na dewastację.  Nie zauważyli że porzucili swoje, że w Kanadzie zagospodarowują ziemię cudzą, po ludobójstwie Indian, że jak to Coryllus mówi ziemia ukraińska (po exodusach)  jest przeznaczona  „do zaorania” w tym pejoratywnym tego słowa znaczeniu, czyli do zniszczenia. Wygląda na to, że gdzieś jakiś red. Most zastanawia się nad tym problemem a może nawet już swój plan wprowadza w życie, czego obrazem może jest właśnie majdan i sprawy krymskie i ten exodus Ukraińców do nas i zach Europy. .

  5. Dzięki za linki, jednym słowem strzeż nas Panie Boże od FILANTROPÓW

  6. Najbiedniejsi chłopi z galicyjscy nie  musieli mieć pojęcia o niczym prócz woli przetrwania ale  nie o nich przecież chodzi . Dziś jednak już nie są analfabetami ,wykształcono ich na tyle  by mogli jak my wszyscy być agitowani przez propagandę . Dziś te zabawy nieco inaczej wyglądają . To też daje do myślenia  czemu służy postęp i innowacje . Wydobycie ludu z analfabetyzmu i tzw.ciemnoty nie zwalnia żadnego narodu od lekkomyślności a ta jest motorem obrotów wielu spraw w zglobalizowanych byznesach . Tak to siedzimy w pułapce i trochę usiłujemy się z niej wydobyć . Niby się udaje póki coś wiemy ,tylko czy na czas  zareagujemy na  działania gangsterów i filantropów  ?

  7. … „który drzwi z Jaśka..” chyba chochlik drukarski powinno być „drwi”, czyż nie?

  8. wiesz z tym chłopami galicyjskimi prawdopodobnie było tak samo jak jest opisane w „Chłopcach z Nowoszyszek”, agentura wyposażona w bilety na statek (potocznie: szif karte), szwendała się po pasiołkach i namawiała do wyjazdu, roztaczając przed delikwentami możliwości szybkiego wzbogacenia się na tamtym kontynencie,  itd. Można powiedzieć że decydujący się na emigrację „byli zwodzeni pokusami dobrobytu. Oczywiście namawiano „robotnych”, pracowitość emigrantów to było całe wykształcenie.

    A zadaniem emigrantów było zagospodarować nowy kontynent na rzecz pracodawców,  co już tam mieli swoją własność i tylko brakowało rąk do pracy.

    W internecie były wspomnienia proboszcza co polską parafią zarządzał, księdza który na przełomie XIX i XX wieku oceniał jak mu się parafianie „cywilizują” i upodabniają do lokalsów, bardzo dobry socjologicznie tekst. Czyli tak  jak piszesz „wydobyci z analfabetyzmu” zachowywali się jak lokalsi, wtopili się w to nowe środowisko a – pracowici (zaradni) byli.

    No ale nadążyć za światowymi biznesami jest niemożliwe, to tworzy niepewność i tak jak piszesz  … pułapki. Jak by nie patrzeć dla zwykłych ludzi zawsze plecy z tyłu.

  9. Ukraińcy co tu przyjeżdżają mają wpajane to poczucie wyższości. Zgadzam się. Dodam, że nie mają zielonego pojęcia o historii. No, może poza tymi co skończyli historię. Wszyscy pozostali, z wykształceniem wyższym i niższym nie wiedzą nic. A mam z nimi częsty kontakt. Celu takiego wychowania można się domyślać ale co z tego wynika dla nas to już nie jest takie jednoznaczne.

  10. Dziękuję z przyjemnością sobie przypomniałam tekst, a powtarzanie matką nauki.

    Kapitalny deal: stymulacja emigracji na rzecz zasiedlania Kanady, dobór pracowitej chłopskiej kadry, w wieku wojskowym, przebranych za żołnierzy rosyjskich, i na końcu wszyscy są zarobieni, niedoszli rekruci austriaccy stają się posiadaczami ziemskimi (40 – 80 akrów), pośrednicy zarabiają na każdym dostarczonym emigrancie, Kanadyjska spółka ma dochód ze sprzedaży swoich akrów wzdłuż torów przez całą Kanadę.

    No kapitalne. Że niby jakaś monarchia pozostała bez żołnierzy, no to trzeba było stymulować wynagrodzenia urzędników, aby nie brali łapówek, nie działali przeciwko własnemu państwu.  Jeśli te wynagrodzenia były nieekwiwalentne, to cesarz sam sobie był winien. Równolegle w sąsiedztwie, w Niemczech działał Max Weber i tam chyba nie przyszło by urzędnikom do głowy kuglować przeciwko własnemu państwu.

    Swoją drogą ciekawe że się kiedyś mówiło na Krakusów „centusie”, to może z powodu niskich galicyjskich urzędniczych wynagrodzeń.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.