sie 022019
 

Tak, to dzisiaj. Dziesięć lat temu umieściłem pierwszy wpis na blogu w salonie24. Co mogę powiedzieć po tych dziesięciu latach? To co zwykle – nic nie jest tym, czym się wydaje. Salon24 okazał się czymś innym, niż wydawał się wszystkim blogerom, cała blogosfera okazała się czymś innym, a nawet ja sam, ja także okazałem się kimś innym.

W zasadzie trzeba by było jakoś podsumować te lata. Myślałem, że będzie gorzej. Mamy oczywiście jakiś tam kryzys, ale wiem, że go przezwyciężę, choć przyznam, że brakuje mi momentami cierpliwości. Kiedy patrzę na innych autorów, na rynek, na gadające głowy na YT, przypomina mi się Bucholz z „Ziemi obiecanej’, który mówi – Każdy może przyjechać do Łódź i robić interes jak ja….Problem jest jednak taki, że ludziom brakuje cierpliwości. Mi także zaczyna jej brakować, ale będę się bardzo starał i wykorzystywał oszczędnie jej pokłady. Poza tym interesy na rynku książki robi się inaczej niż ludziom się zdaje. Oczywiście, jeśli ktoś ma dostęp do budżetów, w ogóle nie musi przejmować się tym co ja tu piszę. Ja jednak także nie muszę się nim przejmować, ani nawet go zauważać. Co też czynię czasami z wielką frajdą dla siebie. Tak jak to kiedyś napisałem, wiedza, którą zdobyłem przez te lata i którą zdobywam każdego dnia, bez przerwy ucząc się cały czas na własnych błędach, jest unikatowa. A nie dość tego, jest także nieprzekazywalna. To tak, jakby valser próbował zarazić kogoś swoim sposobem rozumienia sportu. To jest nie do zrobienia. Można próbować go naśladować, ale to także da marne efekty. Wszystko trzeba robić samemu. Ja na przykład, już na samym początku, wdrażać zacząłem taką metodę – jeśli ktoś doradzał mi jak mam postępować, robiłem zawsze na odwrót. To oczywiście nie zawsze mi się opłacało, ale zawsze przynosiło ciekawe efekty. Z wiekiem trochę zmiękłem i czasem zdarzy mi się kogoś posłuchać. Nie zawsze jest to korzystne, a więc chyba powrócę do starych praktyk.

Dziesięć lat to kupa czasu. Mój syn szedł wtedy do pierwszej klasy podstawówki, a dziś jest w liceum. Waży więcej ode mnie i jest ode mnie wyższy. Wtedy, 10 lat temu, nikt nawet nie przypuszczał, poza mną oczywiście, w co może się przeobrazić ten blog. Jak to już wielokrotnie wspominałem – ja to wszystko zaplanowałem. Może nie w najdrobniejszych szczegółach, bo tego przecież nie można było zrobić, ale plan założenia wydawnictwa istniał od początku. Nie widziałem innego wyjścia, wiedziałem, że choćbym pisał na zadane tematy nie wiem jak ciekawe i dynamiczne teksty, nie mam szans na to, by się załapać do jakiejkolwiek pracy za sensowne pieniądze. Wszystkie miejsca były już obstawione i ci, którzy przychodzili do wydawnictw czy gazet mogli tylko odbijać się od ściany. Pamiętam jakie wymagania stawiano wtedy ludziom i jak wyglądały próby opisywania okoliczności, w jakich przyszło nam wtedy żyć. To było żenujące. Wszyscy jednak traktowali to serio. Postanowiłem więc robić coś innego. Nie wchodziłem przy tym w żadne sojusze i nie będę tego robił nadal. Nikt nigdy nie przedstawił mi żadnej korzystnej dla mnie propozycji. Ja zaś czyniłem to wielokrotnie, choć przecież – umówmy się – jaki interes można ze mną zrobić? Korzyści płynące ze współpracy ze mną są niewielkie, ale jakieś tam są. One się znacząco nie zwiększą, wszyscy muszą mieć tego świadomość. No, ale ja sam nie dostałem nigdy żadnej korzystnej propozycji. Zawsze próbowano mnie albo okantować, albo na mój widok zapadało milczenie. Przepraszam, jedyną sensowną propozycję złożył mi valser, ale ona nie mogła być dalej realizowana, ze względu na odmienne mechanizmy działania mojego wydawnictwa i innych wydawnictw zwanych prawicowymi.

Dlaczego tak było? Nie potrafię do końca odpowiedzieć na to pytanie, ale mogę się domyślać. Chodziło o to, jak mniemam, że korzystne propozycje padają w kręgach osób zaprzyjaźnionych, albo znających się choć z widzenia. Ja byłem i jestem nadal całkowicie obcy. Poza tym piszę i mówię o sprawach całkowicie nie kompatybilnych z obecnymi na rynku narracjami. Jeśli zaś już próbuję się pod nie podłączyć czynię to w sposób dla wielu zarządzających tymi narracjami ludzi niezrozumiały.

Jedyny sojusz jaki zawarłem, sojusz, który utrzymuje mnie na powierzchni przez cały czas, to sojusz z czytelnikami. Z tego miejsca, po dziesięciu latach, chciałem podziękować wszystkim, którzy tu spędzają czas. Wszystkim, którzy komentują, kupują książki i wspierają mnie duchowo. Dziękuję. Jestem wdzięczny także tym, którzy byli tu, ale odeszli albo znudzeni, albo zawiedzeni moją postawą. Często bowiem bywało tak, że dynamika i temperatura tekstów publikowanych najpierw w salonie, a potem tutaj, była dla niektórych nie do zniesienia. Wielu osobom wydawało się też, że takie pisanie może coś zmienić w życiu publicznym, a ja być może zajmę się polityką. Powiedzmy to wprost – pisanie niczego nie zmieni, a ja się do polityki nie wybieram. Poprzez pisanie, nawet bardzo ciekawych i dynamicznych tekstów nikt nie spowoduje, że nad nami rozedrze się niebo, a z góry posypią się nam na głowy złote monety. Tak nie będzie. Wiem, że niektórzy karmili się takim złudzeniem. Jeszcze raz więc dziękuję wszystkim.

Dziękuję też Toyahowi za tyle lat współpracy. A także tym kolegom, którzy poświęcili czas i siły na tworzenie nowych projektów: Wieśkowi, Przemkowi, Wojtkowi, Robertowi i Panu Sylwestrowi. No dobrze, kończę już z tymi podziękowaniami, bo potem ktoś zadzwoni i powie – a dlaczego mnie nie wymieniłeś? Dziękuję wszystkim.

Co będzie dalej? Nie mam pojęcia, przyszłość pozostaje zagadką, dla wszystkich. Mam nadzieję, że będę pisał bloga i wydawał książki jeszcze przynajmniej przez kolejne dziesięć lat. Pewności jednak, że tak się stanie nie mam przecież żadnej. W Bogu nadzieja.

Zapraszam do księgarni www.basnjakniedzwiedz.pl do sklepu FOTO MAG i do księgarni Przy Agorze

Zapraszam też na portal www.prawygornyrog.pl

  26 komentarzy do “10 lat minęło”

  1. „Zapomniał” pan o tych, których pan wyrzucił z bloga a oni znowu wrócili. Powodzenia.

  2. Wszystkiego najlepszego!

    Dziękuję za książki i najbardziej odkrywcze teksty w całych internetach!

    Królowa Anielska niech ma całą Pańską działalność i rodzinę w swojej opiece!

  3. Jest to jeden z ważniejszych tekstów jakie tu znajduję. Owszem, to opisywanie historii i wydarzeń też są ważne, ale dla mnie są jednymi z, które analizuję i biorę pod uwagę. Często mam inne widzenie świata (powstrzymuje się już od komentarzy), wyciągam inne wnioski. Natomiast ten tekst, odnoszę wrażenie, szczerze opisuje sposób działania Gospodarza, sposoby podejmowania decyzji, itp. To bardzo duży plus. Życzę powodzenia w wysiłkach.

  4. Gratulacje! Masz, na co zasłużyłeś — wdzięczność u czytelników, zawistne milczenie, czasem jakiś zgryźliwy przytyk u konkurentów. Podziwiam Cię za determinację i nonkonformizm, ale to chyba jedyna droga do sukcesu w spełnianiu marzeń. Jednak tej zapomnianej powieści kryminalnej to Ci nie mogę zapomnieć — bo zapowiadała się tak znakomicie i niebanalnie 😉

  5.  

    Bodajże w 2003 roku po długich rozmyślaniach o naszych dziejach, postanowiłem zapoznać się z naszą gospodarką w latach międzywojennych. Doszedłem do wniosku , że skoro jest historia starożytności to jest również historia gospodarcza Polski.  Z rozmachem wszedłem do księgarni i poprosiłem o „Historię gospodarczą Polski dwudziestolecia międzywojennego”. Pani ekspedientka popatrzyła na mnie, zamyśliła się i powiedziała nie ma.  A jakaś historia gospodarcza innego okresu historycznego , też nie ma .  Pani stwierdziła , że nie pamięta by takie coś było w sprzedaży. Byłem zaskoczony i nie wiedziałem co o tym myśleć. A po kilku latach znalazłem w internetach Coryllusa, który zaczął odpowiadać na moje pytania historyczne.

    Gratuluję pomysłu i wytrwałości. Dziękuję za przybliżanie tematów historycznych. Tak trzymać dalej.

    Pozdrowienia dla całej Pana rodziny.

  6. Dziękuję i życzę aby słuchały, czytały i wspierały Pana moje wnuki i prawnuki, więc nie 10 lat, ale co najmniej 25 🙂

  7. Wielkie dzięki. Proszę trzymać kurs.

  8. Dziekuje Panie Gabrielu z chwile ktore podczas czytania Panskich tekstow wywolywaly usmiech ma moich ustach oraz stymulowaly to reflekesji

  9. Dziękuję za każdą chwilę spędzoną z Panem tutaj i Komentatorami. Bez tego byłoby bardzo ciężko, nawet nie wie Pan jak

  10. >brakuje mi momentami cierpliwości…

    Cierpliwość jako bezczynność

  11. Gabrielu, ja tez dziekuje. I procz dobrego slowa – prenumeruje, kupuje, i bede kupowal. Zdrowia Tobie i cierpliwosci Rodzinie!

  12. Panie Gabrielu, serdecznie dziękuję za to co było i za to co ( jestem o tym szczerze przekonany), jeszcze będzie.

    Źyczę zdrowia, wytrwałości i natchnienia.

    Serdeczne pozdrowienia z dalekich krain…

  13. jest tak jak Pan pisze: korzystne propozycje padają wyłącznie w kręgach osób zaprzyjaźnionych – czyli obowiązuje – „ja pomogę  ci, za to  ty pomożesz mi” – nie ma inaczej.

    Składam życzenia pomyślności, w życiu jest trochę tak jak nam kiedyś na końcówce studiów opowiedział prof. Szeworski o swojej „teorii ostatniej złotówki”. Wstęp był taki , że przed nami dużo życiowych trudności, ale żebyśmy  się tym nie załamywali i pamiętali, że w sytuacji kiedy nam się wydaje że nic nie wynika z naszych starań i już jest dno…. (czyli mamy w kieszeni ostatnią złotówkę) i znikąd nie widać ratunku … to wtedy (zapewniał profesor) wszystko się zaczyna odmieniać, nadchodzi poprawa naszej sytuacji.

    Chyba wszyscy przyznają że coś jest w tej „teorii ostatniej złotówki” co się nam przytrafia.

  14. Gratuluję strzału w 10!Niech Cię prowadzi Duch Sw. a Ty stosuj się do Jego natchnień i mnóż talenty,które Ci dał.Na Twoim blogu jestem trochę mniej,niż 10 lat a i to na zasadzie żaby co łapę podstawia gdy konia kują 🙂 Czytam wszystko,swoje 3 grosze wtykam rzadko,z pożytkiem dla mnie i ogółu 😉

  15. w bibliotece domowej mam 4 pozycje książkowe z tego zakresu:

    Sektor państwowy w gospodarce Polski międzywojenne – Jerzy Gołębiowski

    Problemy gospodarcze Drugiej Rzeczypospolitej – (praca zbiorowa)wstęp Kostrowickiej

    Polska Odrodzona 1918 – 1939 – pod red Jana Tomickiego

    Dzieje gospodarcze Polski do roku 1939 – praca zbiorowa (Landau, Zientara, Mączak..)

    a ostatnio wydano książkę Roszkowskiego …

  16. Zderzenie czołowe z tekstami coryllusowymi przeżyłam na rok przed pierwszym numerem Szkoły Nawigatorów. Pamiętam że ten pomysł związany z SN, był przez twórcę  pomysłu analizowany, opisywany przez jakiś czas na blogu, zanim został wydany ten pierwszy numer. Pierwszy numer Szkoły Nawigatorów pojawił się wg mnie w grudniu 2013 – czyli jestem czytelnikiem od 2012 roku.

    O Boże !!!!  tyle wspaniałych tekstów, SN -ów  i książek !!!! Dziękuję.

  17. Wszystkiego najlepszego , Bożej opieki, oraz wytrwałości w kroczeniu własną ścieżką. Dziękuje za te lata oraz liczę na następne 10,20,30… 😉

  18. Gratulacje. Jak na początek to osiągnięcia Pana biznesu są godne podziwu. Bez ironii.

     

    Od lat, a dokładnie od czasu Pana wywiadu z G. Braunem, chyba na Starówce, jestem Pana sporadycznym czytelnikiem i autentycznym popieraczem. Ma Pan trudny charakter, tak myślę, ale właśnie tacy ludzie dochodzą to wytyczonego celu.

     

    Zauważam dobrą zmianę techniczną w redakcji Pańskich felietonów. Wprowadził Pan podział tekstu na tzw. paragrafy, dzielące treść na osobne wątki. Przede wszystkim ułatwia to czytanie, no i pomaga w przyswojeniu treści.

     

    Pozdrawiam

  19. Czytam Pana blog prawie od początku, czasami kupuję, rocznica to dobra okazja by udać się  na zakupy.Dziękuję.

  20. Czy to pisanie coś zmieni?

    Ono zmienia: ludzi.

    Ja jestem wdzięczny za zmiany, których dokonały we mnie.

  21. Gratuluje!Wiekszosc tekstow nie jest lates,ale odkad je czytam stalem sie bardziej swiadomy!Pozdrawiam autora .

  22. Spoznione…

    … ale tym bardziej  serdeczne zyczenia wszelkiej pomyslnosci, a przede wszystkim zdrowia i cierpliwosci dla Pana,  Pani Lucyny, calej pozostalej Rodzinki, Wspolpracownikow, wreszcie dla calego Coryllus’owego Srodowiska – Czytelnikow i Komentatorow – dla wszystkich nieustajacego zdrowia i przede wszystkim Opieki Bozej  na kolejne  CONAJMNIEJ  10 lat  !!!

    Bez Panskich fantastycznych wpisow – tak jak wyzej napisala Marta – rowniez dla mnie byloby ciezko zyc,  nawet bardzo ciezko…

    … dziekuje najzyczliwiej i niech Pan Bog blogoslawi we Wszystkim,

  23. Spóźnione podziękowania za obecność na rynku – moja córka będzie miała co czytać jak dorośnie – ale się jej nauczyciele zdziwią 😀

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.