lut 042015
 

O tym, że na całym wielkim rynku treści jaki rozciąga się u nas od ulicy Czerskiej aż po sam uniwersytet najgłupszy jest Krzysztof Varga wiedziałem od dawna. Nie sądziłem jednak, że co roku będzie on z takim uporem tę swoją dysfunkcję podkreślał. Do tego jeszcze w prime time, w towarzystwie jakiegoś adepta nazwiskiem Szamałek i samego Morozowskiego. Mamy oto kolejną odsłonę lamentów nad czytelnictwem i Varga z tym całym Szamałkiem wydelegowani zostali do telewizji, w charakterze płaczek. A płacz jest prawdziwy, ja Wam zaraz podrzucę link, żebyście widzieli jak prawdziwy. To jest lament autentycznych duchowych przewodników narodu, którzy widzą, że mimo pożyczonego od flecisty z Hammeln instrumentu, mimo zachęt i kokieterii czytelnicy za nic w świecie nie chcą za nimi podążać. Owa niechęć w dodatku wyraża się w procentach i fakt ów wprawia wargi Vargi w drżenie nie do opanowania. Polacy nie czytają książek, a parę lat temu było o wiele lepiej, podniosły się wskaźniki czytelnictwa o całe dwa procent, ale znowu spadły i teraz leżą jak jakieś porzucone skarpety pod łóżkiem.
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że te wskaźniki spadają. Nie je szlag trafi, niech nikt nic nie czyta i nie ogląda, a nawet niech w nic nie gra.
Najmocniej boli Vargę fakt, że ludzie przestają czytać jak wychodzą z gimnazjum. No, a co mają wtedy czytać? Wtedy powinni zabrać się za książki dla tak zwanych poważnych czytelników. I na co trafiają? Na Vargę i jego idiotyzmy wydane drukiem, na Witkowskiego, na Tokarczuk i innych laureatów i kandydatów na laureatów. No i od tego właśnie ich odrzuca. Nie chcą tego i swoją niechęć manifestują wprost. No, a Morozowski płacze, że tacy dobrzy autorzy są w Polsce i takie fantastyczne nagrody i wszystko jest świetnie, a on książki Szamałka czyta z płonącymi uszami i co? I nic. Ten ciemny naród dalej nic nie rozumie i nie chce brać do ręki tych dzieł wiekopomnych.
Macie oto link do całości rozmowy:

http://www.tvn24.pl/tak-jest,39,m/polska-nie-czyta,511555.html

Szamałek to jest ten człowiek, który się podpiął pod Wiedźmina i teraz robi karierę za granicą, przez co my powinniśmy machać marynarami, bo Polska wreszcie ma jakiś sukces. Varga zaś upatruje szansę na zwiększenie czytelnictwa w segmentacji rynku, co on nazywa tworzeniem literatury gatunkowej. Nie jest to żadna literatura gatunkowa, ale segmentacja właśnie, która ułatwić ma sprzedaż książek. Tak to sobie wyobraża Varga. Czy ona rzeczywiście ułatwia? Rzecz jasna nie i ja to zaraz udowodnię za pomocą nowego linka.
Ile można w zadanych warunkach wyodrębnić segmentów na rynku książki? Niewiele, że żeby wyodrębniać trzeba mieć z czego, czyli książki powinny być napisane. No, a przez kogo? Przez jakichś ludzi odpowiedzialnych, takich do których Varga i jego kumple z gazowni mają zaufanie. Stąd właśnie najlepiej rokujące segmenty obstawione są przez swoich ludzi, Varga wymienia dwóch – Miłoszewskiego z segmentu kryminalnego i Kosika z segmentu książki młodzieżowej. Beletrystyka podzielona jest w zasadzie na trzy segmenty i do wymienionych dodać można jeszcze jeden – obyczajówkę czyli te wszystkie historie co je pisze Witkowski i Tokarczuk.
Podkreślam – dzielenie książek na segmenty służy ułatwieniu sprzedaży. W teorii służy, bo u nas w praktyce służy uspokajaniu sumień takich mądrali jak Varga. Twierdzi on na przykład, że Miłoszewski wydawany jest w nakładach stutysięcznych. Ja się wczoraj zastanawiałem jak to jest możliwe. Dziś rano już nie musiałem się zastanawiać, bo ktoś mi przesłał taki link:

http://aspirujacypisarz.pl/2015/02/03/cala-prawda-o-empiku/

Przeczytajcie go uważnie bo warto. Autor jest byłym pracownikiem Empiku i jednocześnie ma zamiar zostać pisarzem. Tutaj opowiada o całej tej hucpie jaką jest Empik, ale – jak to zwykle czynią ludzie naiwni – usiłuje wypreparować zeń to co uważa za ważne i do czego aspiruje. W jego przypadku jest to Miłoszewski właśnie. Bo autor chce być taki jak on. Precyzyjnie opisuje szwindel jaki się dokonuje przy sprzedaży książek Miłoszewskiego, ale zaraz dodaje, że są one tak dobre, że sprzedałby się bez tego szwindlu. I najwyraźniej nie wierzy w to, że Miłoszewski ma coś wspólnego ze sposobem w jaki dystrybuowane są jego książki. Być może nie ma, ale w takim wypadku oznacza to, że jest wymiennym fantomem, a nie autorem książek. Jest produktem, który wymieni się na inny, na Szamałka na przykład, albo na jakiegoś jeszcze wymyślniejszego robota. Książki Miłoszewskiego sprzedawane są w takim systemie: Empik zakłada firmę córkę i tak wydaje dzieła Zygmunta. Pewnie ze sto tysięcy, myślę, że Varga się nie myli. Dostają na to grant rzecz jasna, a potem muszą się wykazać sprzedażą, więc wpychają te syfy do sieci i tam żenią ludziom przy kasach w ramach tak zwanej sprzedaży umbrella, czyli parasolowej. Chodzi o to co wszyscy znamy ze stacji benzynowych, o propozycje kupna składane przez kasjerów, z których są oni potem rozliczani. Tak się właśnie robi sprzedaż wysokich nakładów w Polsce. No i co? Czy Varga nie jest idiotą? Rzecz jasna, że jest i jeszcze do tego łże, bo on przecież doskonale zdaje sobie sprawę jak jest. I nie może przeżyć, że Polacy jednak nie czytają książek, no ku…a nie czytają i co im zrobisz….A tu 100 tysięcy Miłoszewskiego wydane i film zrobiony i sprzedaż parasolowa i promocje co środę i w ogóle wszystko co można sobie tylko wymarzyć. No, ale efekt wysokiej sprzedaży w segmentach jest osiągnięty, prawda? To znaczy chciałem powiedzieć, wysoka sprzedaż literatury gatunkowej rokuje na przyszłość świetnie i za dwa lata będziemy mieli dziesięciu Miłoszewskich piszących o tym, że w każdej rodzinie polskiej pleni się przemoc domowa.
Najlepszy jednak jest Varga wtedy kiedy mówi o innych krajach gdzie ludzie książki czytają. I podaje przy tym dwa nasze ulubione przykłady, ja się nie mogłem nie roześmiać kiedy to usłyszałem. Diabeł zamieszkał w książce, najwięcej czytają w Norwegii i w Czechach. Czego? Oczywiście literatury gatunkowej, czyli kryminałów. Zapomniałem Wam powiedzieć jeszcze, że cała ta gatunkowa literatura, czyli segmenty, nie tylko stwarza złudzenie sprzedaży, ale jeszcze ułatwia misję propagandową. Najłatwiej bowiem ludziom wmówić, żeby kupili świetny kryminał, a w ostateczności, jak już nie chcą, tak jak w Polsce, zostaje jeszcze ta umbrella. W kryminałach przemyca się wszystkie brednie o przemocy domowej, o rozterkach policjantów, którzy zastanawiają się czy strzelać do uzbrojonego bandyty czy nie i inne pożyteczne dla Vargi i jego kolegów treści.
Teraz kolej na następny segment, na książkę dla młodzieży. Varga wymienia jednego pisarza, który święci w Polsce prawdziwe triumfy. Jest to Rafał Kosik, autor serii „Felix, Net i Nika”. Ja chciałem nawet kiedyś kupić jedną z tych książek, ale coś mnie powstrzymało. Wczoraj jednak obejrzałem sobie fragment filmu nakręconego na podstawie jednej z nich, nosi on tytuł „Felix, Net i Nika i teoretycznie możliwa katastrofa”. Radzę Wam na to zerknąć. To jest coś znacznie lepszego niż ostatnie ekranizacje „Pana Samochodzika”. To jest nieporównywalne z niczym po prostu. Film ten wyrasta wprost z ducha dzieł takich jak „Słodko gorzki” Pasikowskiego oraz „Klasa na obcasach” Potockiej. Tyle, że nie ma w nim seksu. Nie wiem jak Wy, ale ja ciężko przeżyłem zmianę jaka po 1989 roku dokonała się w segmencie literatury i filmu młodzieżowego. Była to zmiana istotna i ona jest ciągle jeszcze widoczna, choćby w tym „Felixie, Neci i Nice”. Oto w dawnych czasach bohaterowie książek Niziurskiego, Bahdaja, Nienackiego, czy nawet Szklarskiego. To były dzieci, z którymi można było się utożsamić wprost. Każdy znał jakiegoś Marka Piegusa, czy Paragona, czy Cegiełkę. To byli koledzy z osiedla, z ulicy, nawet na wsi można było odnaleźć istoty im podobne. Bohaterów książek i filmów powstałych po roku 1989 można znaleźć tylko w jednym miejscu – na strzeżonych osiedlach. A w czasach kiedy my czytaliśmy „Wakacje z duchami” można było znaleźć ich jedynie w szkołach dla dzieci resortowych. No i kiedy oni te szkoły opuścili, a potem zrobili kariery, bo tak było zaplanowane, postanowili pokazać nam jak wygląda prawdziwa literatura dla dzieci i młodzieży, prawdziwy kryminał i prawdziwy rynek. I pokazują. Oto przed nami Felix, Net i Nika. Dla niepoznaki Nika skręca długopisy, żeby sobie dorobić, bo nie ma forsy i się tego bardzo wstydzi. No i jaki tego efekt? Tylko jeden – płacz Vargi i Szamałka. O dzięki Ci Panie Boże, że tak to wszystko urządziłeś…..Dzięki, dzięki, dzięki….
Polacy, wzywam Was, nie czytajcie książek, nie czytajcie. Nawet moich nie czytajcie. Proszę bardzo, na dowód szczerości moich intencji nie umieszczę tu dziś reklamy swojej strony, nie ma potrzeby przecież…Niech się Varga udławi łzami, niech pisarz Szamałek idzie pracować do korporacji, albo na kasę do Empiku, a Wy nie czytajcie….!!!

  46 komentarzy do “Polacy! Nie czytajcie książek!!!”

  1. Prawo Henry’ego: Kiepska książka wypiera Coryllusa 😉

  2. Jest dokładnie odwrotnie Heniek.

  3. Coś w tym jest.Znajomy który zaczął czytywać notki koryliańskie stwierdził po pewnym czasie: Wiesz,dawniej czytywałem to na WP,to „w sieci”,etc.etc. teraz widzę że tak naprawdę to tam jest syf i podklejona propaganda…to nie dla mnie.

  4. Notki koryliańskie! WYŚMIENITE!

  5. To gdzie ta harmonia działania rynku? Przecież A. Smith mówił, że „niewidzialna ręka” rynku ustawia cały rynek w harmonijnie funkcjonujące, sprawne działanie, daje miejsce dla wszystkich konkurujących firm, ważne aby trzymać proporcje ceny sprzedawanego towaru i proporcje wynagrodzenia robotników, jeśli się tego nie dopilnuje to można zostać z niesprzedanym towarem i bez robotników.
    No to gdzie jest miejsce na rynku książki, na konkurencję opisaną przez ojca liberalizmu?, To z czym mamy do czynienia na współczesnym rynku książki, to co Coryllus opisuje chyba nawet można określić terrorem zakupu książki. Nachalne wciskanie szmatławych tekstów należy przenieść do klatek schodowych i wrzucać pod drzwi lokatorom tak jak to ma miejsce z książkami telefonicznymi. Wtedy poprawi się wskaźnik „pozbycia się nakładu”.
    No a książka „z wycieraczki” nie musi być czytana, mając na uwadze brak szacunku do przedmiotu który spoczywa na miejscu gdzie się buty z kurzu wyciera. i spełni się tytułowy apel Coryllusa .
    Takie widzę kierunki działania dla organizatorów rynku książki wg opisanych przez Coryllusa segmentów. Nagrody finansowej za ten pomysł (rzucanie nakładu na wycieraczki) nie dostanę, choć bardzo by mi się przydała.

  6. Sprzedają książki i filmy za nasze pieniądze chociaż ich nawet za darmo nie weźmiemy. To jest interes !

  7. Powinno być Zeszyty Korylliańskie albo Kroniki Korylliańskie :), jak zwykle wpis wymiata.

  8. Zrobią z tych bredni lektury obowiązkowe a szkoły wykupią bilety do kin. Już tam sekretarze mają wszystko dopracowane.

  9. To nie są nasze pieniądze, tylko ICH. W tym właśnie problem.

  10. Oni wszystko robią za ukradzione nam pieniądze.

  11. Cholera !Nie czytałem tego Konika .Wiedziałem że do Niziurskiego nie podskoczy ale ,,Słodko -gorzki ,,?????.Moja córka to czyta .Włączam alarm i pędzę do domu robić kwerendę biblioteki !!!!Dzięki Coryllusie !

  12. Perpetuum mobile ? za cudza kasę?

  13. Akurat trochę się domyślamy do kogo należy ta „niewidzialna ręka”.

  14. Perpetuum mobile quia debile…

  15. W świetle prawa złodziej nie jest właścicielem tego co ukradł.

  16. To ich dogmat religijny który mamy prawo traktować jak pogański przesąd.

  17. Zaraz zaraz, o niewidzialnej ręcę mozna mówić, jak jest rynek, a nie jak sie uległo propagandzie, że to co jest nazywane rynkiem dziś, to jest ten rynek, o którym pisał Smith.

    Dziś jest zabieranie lufą pistoletu policjanta czy pracownika skarbówki pieniędzy pod przymusem w podatkach, i wydawanie ich na swoje fanaberie urzędnicze, tj. chciałem napisac granty.
    Zwykła, ordynarna bandyterka. A nie żaden rynek.

    I byc może ta bandyterka zawsze będzie, kwestia skali, może do 30% podatku to jeszcze rynek, a powyżej (a u nas jest z 60%) to juz na pewno nie.

    Pisałem o czterech sposobach wydawania kasy, i te najgorsze to „cudze/zabrane na siebie” i „cudze/zabrane na innych – tu: na granty książkowe”.
    Oczywiście najpierw cudze $ zabrane przemocą, bo sam nikt nie odda. Więc musi być przemoc.

  18. „…i fakt ów wprawia wargi Vargi w drżenie nie do opanowania”
    „…wskaźniki czytelnictwa […] znowu spadły i teraz leżą jak jakieś porzucone skarpety pod łóżkiem”
    Hahaha, efekciarstwo, Panie Korylionie, ale skuteczne. Się czyta. 🙂

    A co do strategii marketingowych, które przecież uprawiamy wszyscy, a Pan narzucił sobie w ich ramach np. rygor codziennego wpisu na tym blogu, to może warto czasem odsapnąć i zamiast tego podrzucić choćby fragment innego autora ze Szkoły Nawigatorów? Sprzedaż zeszytów nawigatorskich na pewno by skoczyła…

    Życzliwie zaproponowałem i teraz czekam na błyskotliwą odpowiedź w stylu: „idź pan sobie stąd” albo „nie masz pojecia kompletnie o niczym”… 😉

  19. Nie masz pojęcia kompletnie o niczym.

  20. Rynku „prawdziwego” nie będzie dopóki będą dotacje

  21. Jakim trzeba być zadufanym w sobie bucem, żeby mówić takie rzeczy o polskich czytelnikach, a nie zająknąć się nawet na temat jakości tego co leży w księgarniach i przydatności tych produktów. Na przykładzie z obserwacji życia chomika, powiem do czego nadają się książki, które piszą Vargopodobni. Zauważyłam dziś, że z miski chomika znikają kolorowe kółeczka-chrupki, które mają niby mieć jakieś potrzebne mu składniki. Zostają w miseczce zaś ziarna słonecznika i zboże. Można by pomyśleć, że chomik uwielbia te kolorowe chrupki, bo znikają, a ziarna, skoro zostają w misce, są mniej lubiane. Jednak okazało się dziś, że nie, bo chomik te kolorowe chrupki zgromadził w miejscu, które jest jego ustępem. Nie wiem, może oglądał ten wywiad w tvn i chciał w ten sposób wyrazić swoją opinię na temat kolorowej karmy. Jakoś mi to bardzo pasuje do sytuacji z książkami Vargi, których nie chcą czytać polscy czytelnicy.

  22. Przez tysiąclecia podatki wynosiły do 10% (dziesięcina). Jeszcze 100 lat temu w jednym z najbardziej fiskalnych krajów (monarchia austro-węgierska) wynosiły właśnie 10 %. W chwili obecnej tzw. dzień wolności podatkowej w Polsce (oficjalnie) wypada ok. 10 lipca (czyli podatki wynoszą ok. 50%). Ale te wyliczenia nie uwzględniają:
    – akcyzy (paliwo, alkohol, papierosy)
    – VAT (prawie wyłącznie 23% na wszystko – jedna z najwyższych stawek w Europie)
    – abonament RTV
    – podatek „od deszczu” – naliczany w niektórych miastach od powierzchni dachu i gruntów utwardzonych na działce
    – podatek „od oddychania” – „opłata klimatyczna w niektórych uzdrowiskach
    i razem około 200 (słownie: dwustu) innych „tytułów podatkowych”.

    Jak wyliczyli to ekonomiści z Instytutu im. Adama Smitha (przywołanego tutaj) to rzeczywista skala obciążeń fiskalnych w Polsce wynosi ok. 83%. Wspomniany „dzień wolności podatkowej” wypada więc w rzeczywistości ok. 1 listopada.

  23. Ja znam Kosika jeszcze kiedy 10 lat temu zaczytywałem się sci-fi i fantastyką (czasy te bezpowrotnie minęły zaznaczam). Wtedy to trafiłem bodajże na pierwszą książkę Kosika chyba pt Vertikal. Była ogromnie reklamowana jako debiut i co więcej debiut wydany własnym nakładem, Kosik założył swoje wydawnictwo czy coś takiego. Książkę oczywiście kupiłem, do dzisiaj pamiętam ten ból podczas przebijania się przez tekst złożony w jakiś toporny sposób w zdania pojedyncze nie złożone, to była straszna lektura z bezsensownym zakończeniem i pustką w miejscu treści. Druga sprawa która mnie wtedy zastanowiła skąd on wziąl na to kasę i do tego dlaczego go promowano i reklamowana w Fantastyce i innych pismach…

  24. To nie jest już od dawna żaden rygor tylko podstawowa komunikacja. A pan oczywiście wyleci przy najbliższej okazji za te kretyńskie uwagi.

  25. Fantastyka promuje tylko swoich

  26. Od niewidzialnej ręki rynku do widzialnej ręki fiskalizmu.

  27. Ponawiam swoje pytanie, które poprzednio nie przeszło moderacji. Czy nowa wersja Baśni, tom 1, będzie po jakiejkolwiek korekcie tekstu, czy poprawiona zostanie tylko oprawa wizualna?

  28. A tymczasem śledztwo w sprawie pergaminów rozwija się. Oficjalną wersję w sprawie ich zniknięcia przedstawia pani konserwator zbiorów uniwersyteckich. Tego trzeba posłuchać. Jej zdaniem pergaminy zamieniły się w galaretkę pod wpływem zimnej wody i przesiąkły w piasek przez rozszczelnione dębowe deseczki. A pieczęciom i jedwabiowi nic się w tym czasie nie stało. Ona to mówi, naprawdę.

  29. Kopernika nie czytałeś 😉

  30. Słyszałem. To jest coś nieprawdopodobnego, to ich chamstwo.

  31. Czekałam na tę wypowiedź specjalisty od pergaminów, ale to co usłyszałam o ich „wsiąknięciu” to coś przerażającego.

  32. Wsiąkły bez śladu… Jeśli ona taki kit usiłuje wciskać to znaczy że wie co się naprawdę z nimi stało.

  33. w rodzinie są takie dokumenty, które sporządzono przed notariuszem rosyjskim w 1896 roku. Dokumenty mają 120 lat. W czasie obu wojen były włożone do skrzynki i zakopane w gliniastej glebie, czyli razem 10 lat (5 lat IWS i 5 lat II WS) leżały w ziemi. Nic ale to nic im się nie stało, mogą stanowić idealny materiał instruktażowy dla współczesnych notariuszy, gdyby mieli przedmiot „historia notariatu i jego dokumentacji”.

  34. Zgadzam się. Na pewno wiedzą ci dla których pracuje.

  35. W skrzynce znajdowała się też kartka papieru, którą znaleziono po otwarciu (jest o tym drugim odcinku). Pergaminy się rozpuściły w wodzie i wsiąkły, a kartka nie?

  36. Nie ma o czym gadać to jest demaskacja totalna, kto jeszcze ma słuchać tych ludzi i z jakiego powodu. To jest gorsze niż brzoza smoleńska.

  37. Nie czytajcie badziewnych książek! … ale to przeczytajcie koniecznie,bo prawda to jest.
    http://naszeblogi.pl/52533-profjan-szyszko-dla-portalu-niepoprawnipl

  38. A gdzie promocja youtubowa? Coryllus na YouTube milczy od roku.

  39. A czy ta pani za panny nie nazywała się Estreicher?:)

  40. Warto by sprawdzić czy tzw. biblioteka pruska jest jeszcze w Polsce (bo Breslau już coraz mniej).

  41. Ktoś rozprowadza pana zeskanowane ksiązki w internecie. Nie wygląda na to żeby miał pana zgodę. Jak zwróciłem uwagę to mnie wyśmiał czy jestem właścicielem jakichś praw do tego i żebym się do nieswoich spraw niemieszał..

  42. Jak to co się z nimi stało? Wsiąkły i już, i co nam zrobicie?

  43. De revolutionibus orgium coelestium?

  44. Kurcze, nie zauważyłem wcześniej pańskiego komentarza, ma Pan jakiś link do tego?

  45. Tylko oprawa wizualna, reszta zostaje tak jak była, a co?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.